Po małych zawirowaniach ze względu na brak weny w końcu jednak wpadłem na dobry (przynajmniej tak mi się wydaje) pomysł scenariusza . Jeżeli będę kaleczył prowadzenie to prosze was o wyrozumiałość i cierpliwość, gdyż prowadze po raz pierwszy w życiu. Jak coś będzie wam się nie podobać to piszcie mi śmiało na PW (przyjmuję wszystkie zarzuty i wnioski...pochwały również:D). Dobra, przejdźmy do sedna.
To co postać mówi piszemy: tak
Sprawy pozasesyjne piszemy: tak
U góry postu piszcie pseudonim boahetera
Prosze o pisanie w trzeciej osobie i rozpisywanie się w miarę możliwości.
Jest rok 2020. Wszyscy siedzięliście we własnej siedzibie - Avengers Mansion, która niegdyś należała do oryginalnych Mścicieli. Odkąd jednak Captain America został zamknięty wraz z resztą Avengers w innym wymiarze (inne przygody Marvela) zajmowaliście ich bazę. Ten czteropoziomowy blok w słabo uczęszczanej dzielnicy Nowego Jorku Queens Park był dla was doskonałym schronieniem i miejscem gdzie planowaliście wszystkie swe zadania. Siedzięliście teraz na kanapie wpatrując się w telewizor i oglądając wiadomości - zawsze warto wiedzieć co dzieje się na świecie. Nagle usłyszęliście stłumiony dźwięk, coś jakby wybuch. W tym samym momencie ekran telewizora zaczął śnieżyć i chwilę potem pojawiła się w nim twarz odziana w czerwony hełm, spod którego wyglądały lekko siwe włosy.
Zaśmiał się szyderczo po czym powiedział:
- Witajcie mieszkańcy Nowego Jorku! Pewnie sądziliście że zginąłem z ręki Charlesa Xaviera kilkanaście lat temu...Jak widzicie nic takiego się nie stało i wciąż jestem w świetnej formie. Jestem Magneto - to dla tych którzy jeszcze mnie nie znają. Wróciłem, aby pomóc rasie homo superior zająć należne im miejsce. Wy, homo sapiens, macie pół roku na poddanie się i oddanie świata w moje ręce...Żeby nie być gołosłownym pozostawiłem wam małą niespodziankę na moście brooklyńskim...Mam nadzieję, ze pójdziecie po rozum do głowy i przyznacie, że jedyną rasą mogą być tylko homo superior...
W tym momencie mężczyzna w czerwonym hełmie zniknął z ekranu. Chwilę potem znów pojawił się kanał z wiadomościami w których ładna dziennikarka zdawała relację z wybuchu bomby na moście brooklyńskim, który zabił wielu ludzi strącając również wiele samochodów do rzeki.
Chyba nie idze mi za dobrze
Ostatnio zmieniony czwartek, 24 sierpnia 2006, 19:06 przez Serge, łącznie zmieniany 2 razy.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Dobra jest, nie ma sie co łamać! Po jednym poście nie ma sie co oceniać:)
Iron Lad Magneto?Czy ktoś inny, bardzo podobny? W każdym razie powinniśmy się przygotować na więcej takich niespodzianek. I pomóc tam, na moście. Nie ma czasu teraz na rozmyślania. Ludzie nas potrzbują odezwał się młody chłopak. Nerwowo podniósł się z krzesła i zaczął zakładać zbroję.
Jak walnąłem jakiegoś byka teoretycznego to sorry, nigdy nie czytałem ani nie słyszałem o tym komiksie:P. Od jutra mnie nie ma (festiwal->nieobecnosci) wiec prosze o pokierowanie moja postacia przez MG lub innych graczy
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Obok chłopaka siedziała dziewczyna ubrana w czerwoną kamizelkę i czarną maskę.( ? to na oczach;])
Po jej minie łatwo było wywnioskować ,że te wiadomości ją zaniepokoiły. Przez zdenerwowanie zapomniała kontrolować swoje umiejętności. Zmniejszała się, to znów powracała do normalnych rozmiarów (lub nawet się powiększała). Po chwili zastanowienia wstała z kanapy i pośpieszała ociągających się kompanów: - Nie wazne kto to. Ważne, że ludzie nas potrzebują. Iron Lad ma rację - musimy się pośpieszyc...
Na razie jest ok ... przecież to dopiero pierwszy post
Elijah załorzył na twarz maskę z gwiazdą na czole, po czym rzekł z przekąsem.
- Czy to Magneto, czy nie jedno jest pewne. Nie potrafi robić dobrego pierwszego wrażenia.- uśmiechnął się do Stature widząć jej zdenerwowanie.- Cassie spokojnie, jak na razie nie wygląda to na trudne zadanie- próbował ją pocieszyć jednak sam dobrze wiedział ze jeśli to naprawdę Magneto, to nie tylko on ale i reszta Avengers'ów będą mieli kłopoty. Myślać o tym co może ich czekać wziął z zbrojowni swoją tarczę z charakterystycznym malunkiem na niej. - No, Avengers'i mamy kolejne zadanie i ponownie wyruszamy w bój.
Hulkling siedział na fotelu obok z paczką chipsów w ręku.Wyłożył się w fotelu i obserwował spokojnie co dzieje się w telewizji. Z niepohamowaną wściekłością zaczął się szybko ubierać w swoją czarną kurtkę. Tylu ludzi zginęło na tym moście-powiedział po chwili Hulking. Magneto musi za to odpokutować. Zgadzam się z wami żebyśmy ruszyli jak najszybciej. Od teraz musimy mieć się na baczności i obserwować poczynania Magneto by więcej do tego nie doszło. Zbierajcie się!!Szybko!!-krzyknął do pozostałych po czym wyszedł z mieszkania i udał się w stronę brooklyńskiego mostu.
Był przygotowany na to że będzie musiał znów zmieniać się w zielonego olbrzyma...
Ooo... Coś się nareszcie dzieje- mówię zakładając swoje ubranie i biorąc swoją pałke(.Czy co ja tam mam ;]) Nieźle na rozrabiał no ale to każdy umi zrobić... Wracam... Każdy z nich mówię, że wraca a tak naprawdę jest z nami cały czas. Nie wiem o co im chodzi...- mruczę z czego reszta nic kompletnie nie rozumi po czym dodaję:No ale czeba im tam chyba pomóc co nie? i wychodzę z budynku...
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Nie dam rady poprowadzić tej sesji. Trudno poprowadzić przygodę w realich Marvela. Nawet nie mam przygotowanej przygody tylko jade wszystko z pamięci. Do d*py z tym wszystkim. Sorry, chłopaki za zawracanie głowy
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
No żesz w morde... 3 sesja z mutantami która upada I co kolejna to szybciej ech....Sie zdenerwuje i jak skoncze herosow to zaloze wam jakas to se zagramy cos:)
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.