Strona 1 z 5
[Władca Pierścieni:Środziemie] Zapomniana Dolina
: sobota, 5 sierpnia 2006, 10:54
autor: Evandril
UWAGI DLA GRACZY:
Proszę o pisanie w trzeciej osobie, pisanie opisowe (5-10 zdań) i w miarę przyzwoitą rozgrywkę.
Posty zaczynajcie od imienia swego bohatera
To co mówią postacie piszcie od myślnika pochyloną kursywą.
To co myslą w cudzyslowie.
I jeszcze jedno - wasze życie w przygodzie zależy od tego na ile odgrywacie swoją postać i jak długie posty piszecie. Innymi słowy - im więcej piszesz, tym dłużej żyjesz i masz większe powodzenie przy prowadzonych przez twoją postać działaniach.
Drużyna:
-
Vealhes es'Fearni (elf, tropiciel, prowadzony przez Server Revres'a)
-
Adam (hobbit, złodziej, prowadzony przez Dark Henneta)
-
Daramir (człowiek, mag/kapłan, prowadzony przez Serge'a)
-
Berengar (człowiek, wojownik (tak mi się wydaje) prowadzony przez Khelbiego)
-
Sofia (człowiek, złodziej, prowadzona przez Szturma)
Tyle na razie. Reszta wyjdzie w praniu. Let the adventure begin
[Wszyscy]
Minęły już cztery dni odkąd wyruszyliście z Minas Tirith - stolicy Gondoru. Obraliście kierunek południowy, jednak wśród fatalnej pogody zgubiliście drogę którą podążalisćie. Przemoczeni, zmęczeni i głodni pokonywaliście kolejne wzniesienia Gondoru, który teraz wydawał się dla was bezlitosny. Zimny, mokry wicher targał wasze przemoczone ubrania i ochładzał te jedyne ciepłe miejsca których nie zmoczyła szalejąca niemiłosiernie górska burza. Huk grzmotów odbijał się wśród skalistych szczytów, przyprawiając was o bóle głowy i płosząc konie które i tak już miały problemy ze śliską, kamienistą ścieżką. W pobliżu są tylko porośnięte niską roślinnością gładkie stoki wśród których nie odnalazłby schronienia nawet pies. Ku waszej radości wspinacie się na wzniesienie z którego szczytu widać małe miasteczko wypełniające całą dolinę. Żółte światełko palące się radośnie w karczmie napawa was otuchą i obiecuje wypoczynek. Przejeżdżając przez teraz już pozbawione światła miasteczko, zarośniętym wysoko trawą traktem, zauważcie brak jakiegokolwiek życia. Żadnych szmerów, odgłosu zamykanych drzwi, czy płaczu dzieci. Tylko wspomnienia światełka pcha was na przód. Karczma jest wielkim budynkiem w porównaniu do reszty zabudowań, i zewnątrz wydaje się godna samej stolicy Gondoru lub Rohanu. Wita was tylko to ciepłe światełko, odpadająca balustrada i zardzewiały szyld leżący w błocie. Wielkie dębowe drzwi otwierają się ze zgrzytem wystawiając was na podmuch ciepłego powietrza i miłego zapachu jajecznicy z boczkiem. Wielkie szczapy drewna zapraszająco płoną w wielkim kominku a dobrze zbudowany sędziwy właściciel zaprasza was do utrzymanych w świetnym stanie, miodowego koloru stołów.
: sobota, 5 sierpnia 2006, 11:15
autor: Phoven
Vealhes
Wreszcie jakieś domostwo! Vealhes był zmęczony, przez całą droge nie wiele rozmawiał z towarzyszami, pogoda nie była najlepsza na takie rozmowy. Teraz mógł sobie to odbić. Spokojnie zasiadł na krzesle i wpatrując się w kominek zaczął szukac kogoś kto mógłby załatwić jakąś strawę i miejce w gospodzie. Trzeba w końcu wypocząć! Może to i nie jest elfi las jednak ludzkie tawerny miały swój smaczek. Rozprostowując kości czekał na rozwój wydarzeń. W końcu w śródziemiu zawsze coś sie bedzie dziać.
Jedno pytanie: Jaka to godzina, pora roku i rok? 
: sobota, 5 sierpnia 2006, 12:53
autor: Miechu
Berengar
Berengar podszedł do szynkarza i poprosił o kufel grzanego pitnego miodu dla siebie i swoich towarzyszy. W oczekiwaniu na napoj rozsiadl sie przy stole obok Vealhesa. - Czemu tu tak pusto? - spytał choc przeciez nikt z jego towarzyszy nie mogl tego wiedziec. "A niech tam, pierwsze sie napije potem pogadam z karczmarzem". Miód podano. Powoli pil go, grzejac sie nim przyejmnie i rozmyslajac...
: sobota, 5 sierpnia 2006, 14:37
autor: Serge
Daramir
Mag spojrzał na swych kompanów i wygodnie rozsiadł się obok nich. Gdy podano zamówiony przez Berengara miód, mężczyzna położył swe obie zmarznięte dłonie na kubku mając nadzieję, że się trochę ogrzeje.
- Dolina położeniem przypomina mi Rivendell...- powiedział do Berengara i Vealhesa - Ale gdy bliżej na to spojrzeć, niewiele jest tu rzeczy wspólnych z królestwem twoich braci, Vealhesie...Nieco opustoszałe jest to miejsce...
Mag rozejrzał się po sali. Istotnie, ani tutaj ani przed budynkiem nie widział żadnych oznak życia, poza krzątającym się po sali karczmarzem,co wydało mu się co najmniej dziwne. Chwilę później skinął na właściciela gospody, a gdy ten podszedł, spytał:
- Co się stało z tym miastem??Dlaczego wygląda na opuszczone??
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:11
autor: szturm
[Sofia]
Podeszla do baru, zamawiajac kufel piwa. Potrafila pic, trzeba bylo jej to przyznac. Mokra suknia cudownie opinala jej cialo, rozciecie z boku, biegnace az do uda kusilo, a dekolt odslanial piekne, pelne piersi.
- Karczmarzu... - powiedziala z figlarnym usmiechem- Co tu tak pusto...?
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:11
autor: Vijas
Adam
Adam zasiadł przy stole obok jego towarzyszów. Minę miał ponurą od złej pogody. Buraczało mu w burzchu, ponieważ przez ostatnie dni nie miał okazji dobrze się najeść. Gdy podano ciepły miód na jego twarzy pojawił się lekki usmiech. Wziął kubek do rąk i powoli zaczął pić trunek. Od razu zrobiło mu się cieplej. Gdy pomyślał o ciepłej, solonej świni z jego brzucha wydobyło się głośne burknięcie. Jego rozmyślania przerwała rozmowa towarzyszy z gospodarzem. Zaczął słuchać o czym rozmawiają. Sam nie wtrącał się do rozmowy, ponieważ nie chciał rozmawiać.
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:22
autor: Evandril
Odpowiedź na pytanie Servera: godzina późno popołudniowa, wczesna jesień, 10 lat po wydarzeniach opisanych w trylogii Tolkiena. Mam nadzieję, że starczy
. Wracajmy do gry...
[Wszyscy]
Gdy karczmarz usłyszał pytanie, skończył nalewać piwo młodej dziewczynie, po czym rozsiadł się na fotelu tuż obok kominka. Spojrzał najpierw na was, potem skupił wzrok na tańczących w palenisku płomieniach. Chwile potem zaczął mówić:
- Silverohnd. Tą nazwę otrzymała nasza wieś gdy odkryto tu niezwykle bogate złoża srebra i elektrum, a było to jakieś 50 lat temu...kiedy jeszcze byłem młodzikiem. Pamiętam jak pomagałem w budowie karczmy mego ojca. Pamiętam jak we wsi wrzało od uderzeń młotków i rzężenia pił. Pamiętam głosy ludzi i krzyki dzieci które tu przyjeżdżały wraz z rodzicami poszukującymi pracy. W klikanaście lat miasteczko stało się największym dostarczycielem surowca w Gondorze. W pobliżu roiło się od przeróżnego tałatajstwa, więc przyjeżdżali tu przeróżni awanturnicy szukający krwawego zarobienia tu jakiegoś grosza. Z czasem przez progi mego zajazdu przechodziły wielkie osobistości tego świata. Kapitan Faramir zatrzymywał się tu w czasie swych wędrówek. Eowyna wcinała tu moją jajecznicę. A z samym Gimlim wypaliłem fajkę na werandzie. Ach... to były czasy... Wszystko zaczęło się walić gdy coś wylazło z nowo odkrytej komnaty na drugim poziomie kopalni. Zeżarło wielu górników i strażników. Musiano opuścić drugi poziom i poprzestać na pierwszym. Jednak i z tego nici bo z niższego poziomu wydobywał się taki smród że robotnicy po godzinie mdleli. Wysyłano tam wielu śmiałków... lecz Ci nie wracali. Jeden tylko powrócił... Pamiętam jego oczy... Widział coś gorszego od śmierci... tak ... tak bym to określił. Dwa dni później zmarł podczas snu. Ponoć przerażająco krzyczał...
Karczmarz oderwał wzrok od ogniska w kominku i przetarł swe duże zmęczone oczy. Spojrzał po twarzach każdego z was po czym kontynuował:
- Kopalnię zamknięto a ludzie zaczęli się stąd wyprowadzać. W końcu pozostałem tylko ja i paru starców którzy jeszcze nie umarli. Czekamy tu na śmierć... - nagle szelmowsko się uśmiechnął - Ale tym orkom z kopalni daliśmy ostatnio popalić. Zachciało się ciulom moich kur...
Chwile później błyskawica rozświetliła pociemniałe niebo i usłyszeliście mocny grzmot. Krople deszczu coraz szybciej i mocniej uderzały o szyby i dach karczmy. Burza rozszalała się na dobre.
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:29
autor: szturm
[Sophia]
-
Ojej... Co tam moglo byc...? - Dziewczyna udawala zastraszona, przejeta opowiescia karczmarza. -
A czemu sie wyprowadzili...? Nie mogli uprawiac np. roli...? I, gdzie jest inne najblizsze miasteczko? - Potem wpadl jej do glowy pewien pomysl. Usmiechnela sie. Tak, jak tylko potrafila usmiechac sie dziewczyna. Jak tylko potrafila usmiechac sie dziwka. przepraszam, jesli urazilem czyjes odczucia osobiste, ale slowo 'dziwka' tak ladnie mi tu pasowalo.
- Karczmarzu, a robisz cos dzisiaj wieczorem...? - pochylila sie, tak, by karczmarz mogl zobaczyc jej wdzieki...
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:37
autor: Serge
Daramir
Mag spojrzał na szalejącą za oknem burzę, w dalszym ciągu popijając gorący miód.
- Nie ma sensu ruszać się dzisiaj już nigdzie - rzucił do przyjaciół - Chyba będziemy zmuszeni tutaj przenocować...W taką pogodę nawet psa na dwór szkoda wyganiać...
Daramir czuł jak jego żołądek zaczyna się odzywać więc powiedział do karczmarza:
- Może dałbyś skosztować swojej jajecznicy...Skoro jadała u ciebie sama Eowyna jedzenie musisz mieć przednie... - uśmiechnął się do niego - Opowiedz też coś więcej o tych orkach z kopalni...Co tutaj robią tak daleko od Mordoru...
Kapłan spojrzał na swych towarzyszy. Jak zwykle jego wzrok najbardziej przykuwała Sofia, która w przemoczonym ubraniu i mokrych włosach wyglądała teraz bardziej ponętnie niż zawsze. Bardzo prowokująco pochylała się teraz nad karczmarzem. Daramir uśmiechnął się i powiedział do niej:
- Chcesz żeby naszemu biednemu karczmarzowi serduszko wysiadło od twoich wdzięków...??
Chwilę potem skupił się na swoim kubku z miodem i oczekiwaniu na jejecznicę.
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:40
autor: Phoven
Vealhes
Vealhes przyglądał się z zaciekawieniem Sofi, nie tylko dla jej kobiecych wdzięków. Drugim z powodów było to że dziewczyna na prawde sprytnie podeszłą karczmarza. Widać Vealhes nie podróżuje z Żółtodziobami, to dobrze. Łyknął jeszcze łyk niekiepskiego piwa i zaczął biernie przysłuchiwać się rozmowie Złodziejki i barmana. Na pewno wyniknie z tego coś ciekawego.
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:42
autor: szturm
[Sofia]
Zwrocila sie z usmiechem na ustach do Daramira. -
Nie... Czemu tak myslisz...? - Poslala mu cudowne spojrzenie. -
A moze ty chcialbys sie zabawic...?
jaki jest kurs walut? bo zapomnialem
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:49
autor: Serge
Daramir
Mag spojrzał na swą przyjaciółkę, po czym wziął łyk miodu. czuł jak ciepło ogarnia jego ciało. Chwile potem rzekł do niej
- Nie, dziękuję...Może innym razem... - uśmiechnął się do niej szeroko ukazując białe, równe zęby - Dzisiaj jajecznica i miękkie wyrko to wszystko o czym marzę...O ile pozwolisz karczmarzowi by mi ją przyniósł..
Kapłan próbował delikatnie przenieść rozmowy na inny tor. Wiedział, że jego przyjaciółka ma mocne ciagoty seksualne, ale wolał nie przekonywać się o tym na własnej skórze, choć oczywiście byłoby to bardzo przyjemne. Wielkrotnie widział jak Sofia igrała sobie z mężczyznami i omotywała ich swoim urokiem i wolał nie stać sie kolejną ofiarą jej łóżkowych gierek. Poprawił biały kaptur i spojrzał na Berengara.
: sobota, 5 sierpnia 2006, 15:56
autor: Vijas
Adam
Adama zafascynowały opowieści karczmarza. Siedział tak i wpatrywał się w kominek. Gdy zorientował się, że gospdarz przestał opowiadać szybko się ocknął i wyprostował. Jego mina zrzedła gdy spojrzał do pustego kubka po miodzie. Hobbit z ciekawością rozglądał się po całej karczmie szukając czegoś co zwróciło by jego uwagę. Gdy usłyszał propozycję o poczęstawaniu drużyny jajecznicą na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Zaraz po tym ziewnął i przeciągnął się jakby dopiero się obudził. Poczuł się trochę senny i zmęczony. Oparł się o stół i zaczął wpatrywać się na ogień w kominku.
: sobota, 5 sierpnia 2006, 16:04
autor: Evandril
Karczmarz ruszył na zaplecze, podziwiając katem oka kształtne ciało dziewczyny. Chwile później wrócił z talerzem gorącej jajecznicy dla Daramira i Adama. Podał do stołu, po czym powiedział:
- Ludzie wyprowadzili sie stąd, bo nie czuli sie bezpieczni...To coś z kopalni dawało sie nam coraz bardziej we znaki...Porywało ludzi....Ja nie mogłem zostawić dobytku całego życia, tego, co zbudowałem razem z ojcem...Przestałem się zbliżać do kopalni...A co do orków, to wydaje mi się że oni chcą złapać to coś co tam siedzi i wykorzystać do złych celów...- na chwilę przerwał po czym rzucił - A może wy byście nam pomogli i wytępili je razem z tym czymś z kopalni...?? Najbliższe miasto leży trzy dni drogi stąd, a pogoda nie za bardzo jak widzicie nadaje się do podrożowania, więc może zlitujecie się nad tymi kilkoma biednymi mieszkańcami Silverohnd i pomożecie nam...
Karczmarz popatrzył po waszych twarzach w nadzieji, że zgodzicie sie podjąć tego zadania. Widać było, że bardzo mu na tym zależy.
Kurs walutowy:
1 sztuka srebra (podstawowa moneta)
1 sztuka złota (warta jest 100 sztuk srebra)
1 sztuka platyny (warta jest 10 sztuk złota lub 1000 srebra)
1 sztuka mitrylu (warta jest 10 sztuk platyny lub 100 sztuk złota lub 10000 sztuk srebra)
: sobota, 5 sierpnia 2006, 16:12
autor: Serge
Daramir
Mężczyzna ze smakiem wsuwał przyniesioną przez karczmarza jajecznicę. Była wręcz wyborna. Gdy karczamrz skonczył mowić mag jako pierwszy zabrał głos:
- Myślę że da się z tym coś zrobić...Od dawna nie mięliśmy żadnej ciekawej roboty do wykonania, więc warto by sie trochę rozruszać, prawda przyjaciele...Poza tym co to dla nas taki oddział orków...
Daramir spojrzał po twarzach swoich współtowarzyszy po czym powrócił do pałaszowania talerza z jajecznicą.
: sobota, 5 sierpnia 2006, 16:16
autor: Miechu
Berengar
Berengar z zalem popatrzyl na jajecznice kompanów zalujac, ze sam tez nie zamówil. - Jesli zaplacisz - powiedzial spokojnym, melodyjnym glosem - To jak dla mnie zaden problem. Zdecydowal sie jednak poprosic karczmarza o jajecznice po czym usiadl i dopil resztke swego miodu. " Orki, pfff, podczas wojen 10 lat temu wytępiłem tego chyba ze 60". - A wy co o tym myslicie, hę? - spojrzal na swoich towarzyszy w oczekiwaniu odpowiedzi..
: sobota, 5 sierpnia 2006, 16:24
autor: Evandril
Karczmarz raz jeszcze skierował się na zaplecze, po czym po kilku chwilach przyniósł kolejne talerze z gorącą jajecznicą obdarowując nią wojownika, złodziejkę i tropiciela. Rozsiadł się na swym fotelu, pogładził po brodzie i rzekł:
- Mam tylko 400 sztuk złota odłożonych na czarną godzinę...Mogę wam tym zapłacić...Rozumiem że to mało, ale po prostu taki biedny karczmarz jak ja nie ma więcej, zwłaszcza że przez to coś w kopalni rzadko kto mnie teraz odwiedza w tej mieścinie...Oprócz pieniędzy mogę wam dorzucić jeszcze jedzenie u mnie za darmo do końca waszej misji tutaj...Aha..Jeśli chcecie trochę potępić te orki to wiedzcie że są tam razem z ogrami które mają jednego co umie czarować...Mam nadzieję, że się zgodzicie...
Karczmarz założył ręce po czym odchrząknął teatralnie czekając na odpowiedź.
Tyle na dzisiaj. C.D.N. w poniedziałek, bo jutro mnie nie ma. Miłej niedzieli wszystkim życzę