Proszę o pisanie w trzeciej osobie, pisanie opisowe (5-10 zdań) i w miarę przyzwoitą rozgrywkę.
Posty zaczynajcie od imienia swego bohatera
To co mówią postacie piszcie od myślnika pochyloną kursywą.
To co myslą w cudzyslowie.
I jeszcze jedno - wasze życie w przygodzie zależy od tego na ile odgrywacie swoją postać i jak długie posty piszecie. Innymi słowy - im więcej piszesz, tym dłużej żyjesz i masz większe powodzenie przy prowadzonych przez twoją postać działaniach.
Drużyna:
- Vealhes es'Fearni (elf, tropiciel, prowadzony przez Server Revres'a)
- Adam (hobbit, złodziej, prowadzony przez Dark Henneta)
- Daramir (człowiek, mag/kapłan, prowadzony przez Serge'a)
- Berengar (człowiek, wojownik (tak mi się wydaje) prowadzony przez Khelbiego)
- Sofia (człowiek, złodziej, prowadzona przez Szturma)
Tyle na razie. Reszta wyjdzie w praniu. Let the adventure begin

[Wszyscy]
Minęły już cztery dni odkąd wyruszyliście z Minas Tirith - stolicy Gondoru. Obraliście kierunek południowy, jednak wśród fatalnej pogody zgubiliście drogę którą podążalisćie. Przemoczeni, zmęczeni i głodni pokonywaliście kolejne wzniesienia Gondoru, który teraz wydawał się dla was bezlitosny. Zimny, mokry wicher targał wasze przemoczone ubrania i ochładzał te jedyne ciepłe miejsca których nie zmoczyła szalejąca niemiłosiernie górska burza. Huk grzmotów odbijał się wśród skalistych szczytów, przyprawiając was o bóle głowy i płosząc konie które i tak już miały problemy ze śliską, kamienistą ścieżką. W pobliżu są tylko porośnięte niską roślinnością gładkie stoki wśród których nie odnalazłby schronienia nawet pies. Ku waszej radości wspinacie się na wzniesienie z którego szczytu widać małe miasteczko wypełniające całą dolinę. Żółte światełko palące się radośnie w karczmie napawa was otuchą i obiecuje wypoczynek. Przejeżdżając przez teraz już pozbawione światła miasteczko, zarośniętym wysoko trawą traktem, zauważcie brak jakiegokolwiek życia. Żadnych szmerów, odgłosu zamykanych drzwi, czy płaczu dzieci. Tylko wspomnienia światełka pcha was na przód. Karczma jest wielkim budynkiem w porównaniu do reszty zabudowań, i zewnątrz wydaje się godna samej stolicy Gondoru lub Rohanu. Wita was tylko to ciepłe światełko, odpadająca balustrada i zardzewiały szyld leżący w błocie. Wielkie dębowe drzwi otwierają się ze zgrzytem wystawiając was na podmuch ciepłego powietrza i miłego zapachu jajecznicy z boczkiem. Wielkie szczapy drewna zapraszająco płoną w wielkim kominku a dobrze zbudowany sędziwy właściciel zaprasza was do utrzymanych w świetnym stanie, miodowego koloru stołów.