[Skok na Bank] Scena Pierwsza i Ostatnia
: poniedziałek, 31 lipca 2006, 19:04
Do graczy:
-pisanie postów w trzeciej osobie
-pisanie opisowe( 5-10 zdań)
-nie wchodzenie w moje kompetencje ( to ja decyduje czy coś się wam udaje czy nie)
-pisanie imienia i nazwiska postaci u góry postu
-za offtopy będę uśmiercał (boleśnie)
-wszystkie pytania dotyczące otoczenia, lub osób zamieszczać w poście
(wystarczy napisać że wasza postać się rozgląda po pomieszczeniu a ja już opisze jej co widzi)
-za robienie sobie “jaj” także będę uśmiercał (śmierć będzie straszliwa)
-inne pytania kierować na pw lub gg (czynne cały dzień)
Sposób pisania postów:
-tak piszemy co postać mówi
-*tak piszemy co postać myśli*
-z pogrubienie korzystam tylko ja, i to w sytuacjach kryzysowych
I według mnie najważniejsze. Powodzenie waszego zadania zależy od przygotowania, przemyślenia i pomysłowości. Nie liczcie że wystarczy wpaść do banku z bronią i to wystarczy. Dodatkowo życie waszych postaci zależeć będzie od tego jak będziecie podchodzić do sesji ( jednozdaniowi gracze zginą szybciej niż się będą spodziewać). Im więcej będziecie pisać i im bardziej będziecie się wczuwać w postać tym lepiej będzie się wam powodzić. Acha, jeszcze jedno jest to lekko zmodernizowany New York, więc nie liczcie że będzie łatwo. Kończę swój przydługawy wstęp, to już wszystko z spraw organizacyjnych. Przechodzimy do sedna.
Ekipa:
Thomas Hopkins- żołnierz zawodowy (postać prowadzona przez BlindKitt'ego)
Alistair Bourdais- detektyw (postać prowadzona przez Smok'a)
Jack Sparrow- programista (postać prowadzona przez Bielika)
Shane McMahon- pracownik banku (postać prowadzona przez Serge'a)
Michael Baptiste- policjant S.W.A.T. (postać prowadzona przez KhelbenBlackstaff'a)
Alex Kloxtain- pirotechnik (postać prowadzona przez Lidien)
Alistair Bourdais
Kolejny dzień, kolejny nudny dzień służby. Spoglądasz na stertę papierów do wypełnienia, i znów będziesz miał papierkową robotę po godzinach. Zmęczonym wzrokiem patrzysz co chwila na zegar, dochodzi już 21.00. Kolejny raz nici z obejrzenie meczu koszykówki, dopiero jutro będziesz mógł sprawdzić ile przegrałeś. Na wygraną od dawna już nie liczysz, nie wiesz nawet dlaczego nadal obstawiasz u swego kumpla. Łyk dobrej kawy na pewno poprawi ci jasność umysłu, powolnie wstajesz od biurka, przy którym posadzili cię kilka tygodni wcześniej. Nawet nie mogą wiedzieć jak ci brakuje prawdziwej pracy, szybkich decyzji i niebezpiecznych sytuacji. Wolnym krokiem przechodzisz koło kolejnych szafek pełnych akt dawno zakończonych spraw. Wychodzisz na korytarz i na jego końcu widzisz cel swej krótkiej podróży, dopiero gdy jesteś tuż przy nim zauważasz ,że automat nie ma ani jednego plastykowego kubka.
-Pięknie...- rzuciłeś pod nosem i skierowałeś się znowu w kierunek swego miejsca pracy. Powieki ciążyły ci jakby ważyły tonę. Gdy tylko wszedłeś do pomieszczenia poczułeś orzeźwiający podmuch zimnego powietrza. Zdziwił ciebie fakt że okno jest otwarte , mógłbyś przysiąść że wszystkie były szczelne zamknięte. Nie była to jedyna rzecz która nie pasowała do obrazu jaki pozostawiłeś wychodząc. Na biurku należącym do detektywa Johnsona leżał srebrny telefon komórkowy. Po chwili o dziwo ów telefon zaczął dzwonić. Nie wiedziałeś dlaczego ale coś kusiło cię aby odebrać. W końcu wziąłeś go do ręki i przyłożyłeś do ucha. Usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku pomieszczenia nie wiedząc co robić.
Thomas Hopkins
Leżałeś na hamaku nie opodal domku swego brata na obrzeżach miasta. Już drugi miesiąc minął od tego jak odszedłeś z wojska i zwaliłeś się na głowę swemu bratu i jego rodzinie. Właśnie ucinałeś sobie popołudniową drzemkę gdy usłyszałeś dźwięk telefonu komórkowego. Odruchowo sięgnąłeś do kieszeni spodni, podniosłeś do ucha telefon i nacisnąłeś połącz. Zdziwił cię fakt że nic się nie stało, oraz to że ciągle słyszał ten dźwięk. Dopiero teraz uświadomiłeś sobie ,że w twojej komórce nie ma takiego dźwięku. Spojrzałeś w kierunku skąd on dochodził. Na ganku leżała jakaś niewielka paczka a na niej kartka. Wiedząc że nikt inny tego nie załatwi, wstałeś z hamaku i skierowałeś się do domu. Podniosłeś kartkę na której było wydrukowane słowo: “Odbierz”. Podniosłeś paczkę, kilka razy potrząsłeś po czym rozerwałeś karton. Ujrzałeś niewielki srebrny telefon komórkowy, i to on wydawał ten nieprzyjemny dźwięk który zaczął cię mocno irytować. Nie czekając długo odebrałeś. Wtedy usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku podwórka i mimowolnie spojrzałeś na swojego jeepa.
Jack Sparrow
Zajadałeś się ostatnim kawałkiem pizzy jaki ci został. Noc już zapadła, jednak dla ciebie nie miało to raczej większego znaczenia. Tak to jest jak się mieszka w dawnej piwnicy dopiero niedawno przekształconej w mieszkanie. Chociaż miałeś z głowy czynsz i mało kto wiedział gdzie ty w ogóle mieszkasz. Podrapałeś się po swych czarnych, zaniedbanych włosach. Ziewnąłeś przeciągle po czym postanowiłeś sprawdzić czy w lodówce nie ma jeszcze coca- coli, kofeina tego najbardziej teraz potrzebowałeś. Wizyta w prowizorycznej kuchni nie zajęła ci dużo czasu, po minucie czy dwóch byłeś z powrotem przy swoim komputerze. Odgarnąłeś dłonią stertę czasopism, odsłaniając w ten sposób zakurzoną jednostkę centralną oraz niektóre bebechy sprzętu. Twój wzrok przykuło jednak coś innego. Nie opodal obudowy leżała srebrna komórka. Jak na zawołanie zaczęła dzwonić. Z ciekawości odebrałeś połączenie. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty spoglądałeś wciąż w wyświetlacz komórki. Uświadomiłeś sobie że magazyn 44 jest niedaleko twojego domu i ,że nie raz tam bywałeś.
Shane McMahon
Punkt 20.30, stoisz przed swoim biurem popijając kawę wraz z swym przyjacielem Martinem. Swobodnie rozmawiacie o dzisiejszym meczu koszykówki który zakończył się kilka minut wcześniej. Nie ma to jak telewizor w biurze- pomyślałeś i uśmiechnąłeś się w duchu. Gdy minęła 20.40 oficjalnie skończyłeś dzisiejszą zmiana. Skierowałeś się do pokoju wspólnego, spoglądając po drodze na co ładniejsze pracownice banku. Otworzyłeś drzwi do pokoju, o dziwo nikogo nie już nie było. I znów kończyłeś pracę jako ostatni, jednak zdążyłeś się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Chwyciłeś swój płaszcz i zgrabnym ruchem zarzuciłeś go na siebie. Szybkim krokiem opuściłeś miejsce pracy, będąc na zewnątrz wyjąłeś kluczki do swojego BMW i wyłączyłeś alarm. Po chwili jechałeś już do swojego mieszkania. Podróż mijała zwyczajnie ,aż do momentu gdy rozległ się dźwięk komórki, i to na pewno nie była twoją komórka. Natychmiast otworzyłeś schowek bo z tego miejsca dochodził dźwięk. Twoim oczą ukazała się niewielka srebrna komórka. Wziąłeś ją do ręki i odebrałeś. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty wciąż jechałeś w kierunku swego mieszkania, zastanawiając się co zrobić.
Michael Baptiste
Właśnie mijał twój pierwszy wolny weekend od kilku tygodni. Zastanawiałeś się właśnie czy nie warto byłoby dzisiaj wyjść na miasto, w telewizji leciał jakiś mecz koszykówki. Straszliwie się nudziłeś, nigdy nie potrafiłeś usiedzieć w miejscu dłużej niż chwile. Uwielbiałeś szybkie akcje i trudne zadania. Skok adrenaliny był dla ciebie niczym narkotyk. Nie potrafiłeś się bez niego obejść. Był to pewnie jeden z powodów dlaczego wstąpiłeś do policji a później do oddziału S.W.A.T. Leżałeś wyciągnięty na kanapie zajadając się od czasu do czasu popcornem. Zacząłeś przysypiać powoli, miałeś nadzieje że sen przyjdzie szybko. Jednak jak zwykle coś musiało pokrzyżować twoje plany. Gdy zapadałeś w głębszy sen nagle do twych uszu dobiegł dźwięk telefonu komórkowego. Do tego wszystkiego ktoś ustawił najbardziej idiotyczny i wnerwiający dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałeś. Leniwie podniosłeś się z wygodnej pozycji. Omiotłeś wzrokiem swoje mieszkanie aż w końcu twój wzrok spoczął na srebrnym telefonie komórkowym leżącym nie opodal ekspresu do kawy. Postanowiłeś odebrać go, sam nie wiedząc dlaczego. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku mieszkania, wiedząc że już nie zaśniesz.
Alex Kloxtain
Właśnie kończyłaś pracę na przyjęciu urodzinowym pewnego bogatego małolata. Była to pierwsza uczciwa praca od kilku tygodni jaką zdobyłaś. W tych czasach trudno jest znaleść coś dla ludzi w twoim zawodzie, ale zawsze lubiłaś to co robisz więc nie zrażałaś się chwilowymi niepowodzeniami. Spojrzałaś na swój zegarek, dochodziła 20.30 czyli impreza u Johna już się zaczęła a ty się spóźniasz. Oczywiście z tobą tak zawsze jest, każdy to wie, nigdy na czas. Wprost przeciwnie jest z twoimi “dziełami sztuki” jak to je sama określasz. One zawsze robią swoje, dokładnie wtedy gdy muszą. Z ledwością odpaliłaś swojego minivana. Zaskoczyło cię to ,że tym razem bez dłuższych wysiłków jest gotowy do drogi, wcześniej się tak nie zdarzało. Droga do Freeport zajęła ci jakieś 20 minut, z oddali widziałaś magazyny w porcie, kierowałaś się właśnie w tamtym kierunku. A dokładniej do magazyny numer 12, to właśnie tam odbywała się dzisiejszej nocy zabawa. Gdy już zjeżdżałaś z głównej drogi usłyszałaś stłumiony dźwięk komórki. Natychmiast spojrzałaś w kierunek z którego dochodził, czyli na fotel pasażera. Odgarnęłaś dłonią stertę ubrań która tam się znajdowała i ujrzałaś srebrny telefon komórkowy. Podniosłaś go i odebrałaś, natychmiast gdy to zrobiłaś usłyszałaś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty byłaś właśnie koło magazynu 42, miałaś mętlik w głowie.
-pisanie postów w trzeciej osobie
-pisanie opisowe( 5-10 zdań)
-nie wchodzenie w moje kompetencje ( to ja decyduje czy coś się wam udaje czy nie)
-pisanie imienia i nazwiska postaci u góry postu
-za offtopy będę uśmiercał (boleśnie)
-wszystkie pytania dotyczące otoczenia, lub osób zamieszczać w poście
(wystarczy napisać że wasza postać się rozgląda po pomieszczeniu a ja już opisze jej co widzi)
-za robienie sobie “jaj” także będę uśmiercał (śmierć będzie straszliwa)
-inne pytania kierować na pw lub gg (czynne cały dzień)
Sposób pisania postów:
-tak piszemy co postać mówi
-*tak piszemy co postać myśli*
-z pogrubienie korzystam tylko ja, i to w sytuacjach kryzysowych
I według mnie najważniejsze. Powodzenie waszego zadania zależy od przygotowania, przemyślenia i pomysłowości. Nie liczcie że wystarczy wpaść do banku z bronią i to wystarczy. Dodatkowo życie waszych postaci zależeć będzie od tego jak będziecie podchodzić do sesji ( jednozdaniowi gracze zginą szybciej niż się będą spodziewać). Im więcej będziecie pisać i im bardziej będziecie się wczuwać w postać tym lepiej będzie się wam powodzić. Acha, jeszcze jedno jest to lekko zmodernizowany New York, więc nie liczcie że będzie łatwo. Kończę swój przydługawy wstęp, to już wszystko z spraw organizacyjnych. Przechodzimy do sedna.
Ekipa:
Thomas Hopkins- żołnierz zawodowy (postać prowadzona przez BlindKitt'ego)
Alistair Bourdais- detektyw (postać prowadzona przez Smok'a)
Jack Sparrow- programista (postać prowadzona przez Bielika)
Shane McMahon- pracownik banku (postać prowadzona przez Serge'a)
Michael Baptiste- policjant S.W.A.T. (postać prowadzona przez KhelbenBlackstaff'a)
Alex Kloxtain- pirotechnik (postać prowadzona przez Lidien)
Alistair Bourdais
Kolejny dzień, kolejny nudny dzień służby. Spoglądasz na stertę papierów do wypełnienia, i znów będziesz miał papierkową robotę po godzinach. Zmęczonym wzrokiem patrzysz co chwila na zegar, dochodzi już 21.00. Kolejny raz nici z obejrzenie meczu koszykówki, dopiero jutro będziesz mógł sprawdzić ile przegrałeś. Na wygraną od dawna już nie liczysz, nie wiesz nawet dlaczego nadal obstawiasz u swego kumpla. Łyk dobrej kawy na pewno poprawi ci jasność umysłu, powolnie wstajesz od biurka, przy którym posadzili cię kilka tygodni wcześniej. Nawet nie mogą wiedzieć jak ci brakuje prawdziwej pracy, szybkich decyzji i niebezpiecznych sytuacji. Wolnym krokiem przechodzisz koło kolejnych szafek pełnych akt dawno zakończonych spraw. Wychodzisz na korytarz i na jego końcu widzisz cel swej krótkiej podróży, dopiero gdy jesteś tuż przy nim zauważasz ,że automat nie ma ani jednego plastykowego kubka.
-Pięknie...- rzuciłeś pod nosem i skierowałeś się znowu w kierunek swego miejsca pracy. Powieki ciążyły ci jakby ważyły tonę. Gdy tylko wszedłeś do pomieszczenia poczułeś orzeźwiający podmuch zimnego powietrza. Zdziwił ciebie fakt że okno jest otwarte , mógłbyś przysiąść że wszystkie były szczelne zamknięte. Nie była to jedyna rzecz która nie pasowała do obrazu jaki pozostawiłeś wychodząc. Na biurku należącym do detektywa Johnsona leżał srebrny telefon komórkowy. Po chwili o dziwo ów telefon zaczął dzwonić. Nie wiedziałeś dlaczego ale coś kusiło cię aby odebrać. W końcu wziąłeś go do ręki i przyłożyłeś do ucha. Usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku pomieszczenia nie wiedząc co robić.
Thomas Hopkins
Leżałeś na hamaku nie opodal domku swego brata na obrzeżach miasta. Już drugi miesiąc minął od tego jak odszedłeś z wojska i zwaliłeś się na głowę swemu bratu i jego rodzinie. Właśnie ucinałeś sobie popołudniową drzemkę gdy usłyszałeś dźwięk telefonu komórkowego. Odruchowo sięgnąłeś do kieszeni spodni, podniosłeś do ucha telefon i nacisnąłeś połącz. Zdziwił cię fakt że nic się nie stało, oraz to że ciągle słyszał ten dźwięk. Dopiero teraz uświadomiłeś sobie ,że w twojej komórce nie ma takiego dźwięku. Spojrzałeś w kierunku skąd on dochodził. Na ganku leżała jakaś niewielka paczka a na niej kartka. Wiedząc że nikt inny tego nie załatwi, wstałeś z hamaku i skierowałeś się do domu. Podniosłeś kartkę na której było wydrukowane słowo: “Odbierz”. Podniosłeś paczkę, kilka razy potrząsłeś po czym rozerwałeś karton. Ujrzałeś niewielki srebrny telefon komórkowy, i to on wydawał ten nieprzyjemny dźwięk który zaczął cię mocno irytować. Nie czekając długo odebrałeś. Wtedy usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku podwórka i mimowolnie spojrzałeś na swojego jeepa.
Jack Sparrow
Zajadałeś się ostatnim kawałkiem pizzy jaki ci został. Noc już zapadła, jednak dla ciebie nie miało to raczej większego znaczenia. Tak to jest jak się mieszka w dawnej piwnicy dopiero niedawno przekształconej w mieszkanie. Chociaż miałeś z głowy czynsz i mało kto wiedział gdzie ty w ogóle mieszkasz. Podrapałeś się po swych czarnych, zaniedbanych włosach. Ziewnąłeś przeciągle po czym postanowiłeś sprawdzić czy w lodówce nie ma jeszcze coca- coli, kofeina tego najbardziej teraz potrzebowałeś. Wizyta w prowizorycznej kuchni nie zajęła ci dużo czasu, po minucie czy dwóch byłeś z powrotem przy swoim komputerze. Odgarnąłeś dłonią stertę czasopism, odsłaniając w ten sposób zakurzoną jednostkę centralną oraz niektóre bebechy sprzętu. Twój wzrok przykuło jednak coś innego. Nie opodal obudowy leżała srebrna komórka. Jak na zawołanie zaczęła dzwonić. Z ciekawości odebrałeś połączenie. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty spoglądałeś wciąż w wyświetlacz komórki. Uświadomiłeś sobie że magazyn 44 jest niedaleko twojego domu i ,że nie raz tam bywałeś.
Shane McMahon
Punkt 20.30, stoisz przed swoim biurem popijając kawę wraz z swym przyjacielem Martinem. Swobodnie rozmawiacie o dzisiejszym meczu koszykówki który zakończył się kilka minut wcześniej. Nie ma to jak telewizor w biurze- pomyślałeś i uśmiechnąłeś się w duchu. Gdy minęła 20.40 oficjalnie skończyłeś dzisiejszą zmiana. Skierowałeś się do pokoju wspólnego, spoglądając po drodze na co ładniejsze pracownice banku. Otworzyłeś drzwi do pokoju, o dziwo nikogo nie już nie było. I znów kończyłeś pracę jako ostatni, jednak zdążyłeś się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Chwyciłeś swój płaszcz i zgrabnym ruchem zarzuciłeś go na siebie. Szybkim krokiem opuściłeś miejsce pracy, będąc na zewnątrz wyjąłeś kluczki do swojego BMW i wyłączyłeś alarm. Po chwili jechałeś już do swojego mieszkania. Podróż mijała zwyczajnie ,aż do momentu gdy rozległ się dźwięk komórki, i to na pewno nie była twoją komórka. Natychmiast otworzyłeś schowek bo z tego miejsca dochodził dźwięk. Twoim oczą ukazała się niewielka srebrna komórka. Wziąłeś ją do ręki i odebrałeś. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty wciąż jechałeś w kierunku swego mieszkania, zastanawiając się co zrobić.
Michael Baptiste
Właśnie mijał twój pierwszy wolny weekend od kilku tygodni. Zastanawiałeś się właśnie czy nie warto byłoby dzisiaj wyjść na miasto, w telewizji leciał jakiś mecz koszykówki. Straszliwie się nudziłeś, nigdy nie potrafiłeś usiedzieć w miejscu dłużej niż chwile. Uwielbiałeś szybkie akcje i trudne zadania. Skok adrenaliny był dla ciebie niczym narkotyk. Nie potrafiłeś się bez niego obejść. Był to pewnie jeden z powodów dlaczego wstąpiłeś do policji a później do oddziału S.W.A.T. Leżałeś wyciągnięty na kanapie zajadając się od czasu do czasu popcornem. Zacząłeś przysypiać powoli, miałeś nadzieje że sen przyjdzie szybko. Jednak jak zwykle coś musiało pokrzyżować twoje plany. Gdy zapadałeś w głębszy sen nagle do twych uszu dobiegł dźwięk telefonu komórkowego. Do tego wszystkiego ktoś ustawił najbardziej idiotyczny i wnerwiający dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałeś. Leniwie podniosłeś się z wygodnej pozycji. Omiotłeś wzrokiem swoje mieszkanie aż w końcu twój wzrok spoczął na srebrnym telefonie komórkowym leżącym nie opodal ekspresu do kawy. Postanowiłeś odebrać go, sam nie wiedząc dlaczego. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku mieszkania, wiedząc że już nie zaśniesz.
Alex Kloxtain
Właśnie kończyłaś pracę na przyjęciu urodzinowym pewnego bogatego małolata. Była to pierwsza uczciwa praca od kilku tygodni jaką zdobyłaś. W tych czasach trudno jest znaleść coś dla ludzi w twoim zawodzie, ale zawsze lubiłaś to co robisz więc nie zrażałaś się chwilowymi niepowodzeniami. Spojrzałaś na swój zegarek, dochodziła 20.30 czyli impreza u Johna już się zaczęła a ty się spóźniasz. Oczywiście z tobą tak zawsze jest, każdy to wie, nigdy na czas. Wprost przeciwnie jest z twoimi “dziełami sztuki” jak to je sama określasz. One zawsze robią swoje, dokładnie wtedy gdy muszą. Z ledwością odpaliłaś swojego minivana. Zaskoczyło cię to ,że tym razem bez dłuższych wysiłków jest gotowy do drogi, wcześniej się tak nie zdarzało. Droga do Freeport zajęła ci jakieś 20 minut, z oddali widziałaś magazyny w porcie, kierowałaś się właśnie w tamtym kierunku. A dokładniej do magazyny numer 12, to właśnie tam odbywała się dzisiejszej nocy zabawa. Gdy już zjeżdżałaś z głównej drogi usłyszałaś stłumiony dźwięk komórki. Natychmiast spojrzałaś w kierunek z którego dochodził, czyli na fotel pasażera. Odgarnęłaś dłonią stertę ubrań która tam się znajdowała i ujrzałaś srebrny telefon komórkowy. Podniosłaś go i odebrałaś, natychmiast gdy to zrobiłaś usłyszałaś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty byłaś właśnie koło magazynu 42, miałaś mętlik w głowie.