[Skok na Bank] Scena Pierwsza i Ostatnia

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

[Skok na Bank] Scena Pierwsza i Ostatnia

Post autor: Sergi »

Do graczy:
-pisanie postów w trzeciej osobie
-pisanie opisowe( 5-10 zdań)
-nie wchodzenie w moje kompetencje ( to ja decyduje czy coś się wam udaje czy nie)
-pisanie imienia i nazwiska postaci u góry postu
-za offtopy będę uśmiercał (boleśnie)
-wszystkie pytania dotyczące otoczenia, lub osób zamieszczać w poście
(wystarczy napisać że wasza postać się rozgląda po pomieszczeniu a ja już opisze jej co widzi)
-za robienie sobie “jaj” także będę uśmiercał (śmierć będzie straszliwa)
-inne pytania kierować na pw lub gg (czynne cały dzień)

Sposób pisania postów:
-tak piszemy co postać mówi
-*tak piszemy co postać myśli*
-z pogrubienie korzystam tylko ja, i to w sytuacjach kryzysowych

I według mnie najważniejsze. Powodzenie waszego zadania zależy od przygotowania, przemyślenia i pomysłowości. Nie liczcie że wystarczy wpaść do banku z bronią i to wystarczy. Dodatkowo życie waszych postaci zależeć będzie od tego jak będziecie podchodzić do sesji ( jednozdaniowi gracze zginą szybciej niż się będą spodziewać). Im więcej będziecie pisać i im bardziej będziecie się wczuwać w postać tym lepiej będzie się wam powodzić. Acha, jeszcze jedno jest to lekko zmodernizowany New York, więc nie liczcie że będzie łatwo. Kończę swój przydługawy wstęp, to już wszystko z spraw organizacyjnych. Przechodzimy do sedna.

Ekipa:
Thomas Hopkins- żołnierz zawodowy (postać prowadzona przez BlindKitt'ego)
Alistair Bourdais- detektyw (postać prowadzona przez Smok'a)
Jack Sparrow- programista (postać prowadzona przez Bielika)
Shane McMahon- pracownik banku (postać prowadzona przez Serge'a)
Michael Baptiste- policjant S.W.A.T. (postać prowadzona przez KhelbenBlackstaff'a)
Alex Kloxtain- pirotechnik (postać prowadzona przez Lidien)

Alistair Bourdais

Kolejny dzień, kolejny nudny dzień służby. Spoglądasz na stertę papierów do wypełnienia, i znów będziesz miał papierkową robotę po godzinach. Zmęczonym wzrokiem patrzysz co chwila na zegar, dochodzi już 21.00. Kolejny raz nici z obejrzenie meczu koszykówki, dopiero jutro będziesz mógł sprawdzić ile przegrałeś. Na wygraną od dawna już nie liczysz, nie wiesz nawet dlaczego nadal obstawiasz u swego kumpla. Łyk dobrej kawy na pewno poprawi ci jasność umysłu, powolnie wstajesz od biurka, przy którym posadzili cię kilka tygodni wcześniej. Nawet nie mogą wiedzieć jak ci brakuje prawdziwej pracy, szybkich decyzji i niebezpiecznych sytuacji. Wolnym krokiem przechodzisz koło kolejnych szafek pełnych akt dawno zakończonych spraw. Wychodzisz na korytarz i na jego końcu widzisz cel swej krótkiej podróży, dopiero gdy jesteś tuż przy nim zauważasz ,że automat nie ma ani jednego plastykowego kubka.
-Pięknie...- rzuciłeś pod nosem i skierowałeś się znowu w kierunek swego miejsca pracy. Powieki ciążyły ci jakby ważyły tonę. Gdy tylko wszedłeś do pomieszczenia poczułeś orzeźwiający podmuch zimnego powietrza. Zdziwił ciebie fakt że okno jest otwarte , mógłbyś przysiąść że wszystkie były szczelne zamknięte. Nie była to jedyna rzecz która nie pasowała do obrazu jaki pozostawiłeś wychodząc. Na biurku należącym do detektywa Johnsona leżał srebrny telefon komórkowy. Po chwili o dziwo ów telefon zaczął dzwonić. Nie wiedziałeś dlaczego ale coś kusiło cię aby odebrać. W końcu wziąłeś go do ręki i przyłożyłeś do ucha. Usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku pomieszczenia nie wiedząc co robić.

Thomas Hopkins

Leżałeś na hamaku nie opodal domku swego brata na obrzeżach miasta. Już drugi miesiąc minął od tego jak odszedłeś z wojska i zwaliłeś się na głowę swemu bratu i jego rodzinie. Właśnie ucinałeś sobie popołudniową drzemkę gdy usłyszałeś dźwięk telefonu komórkowego. Odruchowo sięgnąłeś do kieszeni spodni, podniosłeś do ucha telefon i nacisnąłeś połącz. Zdziwił cię fakt że nic się nie stało, oraz to że ciągle słyszał ten dźwięk. Dopiero teraz uświadomiłeś sobie ,że w twojej komórce nie ma takiego dźwięku. Spojrzałeś w kierunku skąd on dochodził. Na ganku leżała jakaś niewielka paczka a na niej kartka. Wiedząc że nikt inny tego nie załatwi, wstałeś z hamaku i skierowałeś się do domu. Podniosłeś kartkę na której było wydrukowane słowo: “Odbierz”. Podniosłeś paczkę, kilka razy potrząsłeś po czym rozerwałeś karton. Ujrzałeś niewielki srebrny telefon komórkowy, i to on wydawał ten nieprzyjemny dźwięk który zaczął cię mocno irytować. Nie czekając długo odebrałeś. Wtedy usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku podwórka i mimowolnie spojrzałeś na swojego jeepa.

Jack Sparrow

Zajadałeś się ostatnim kawałkiem pizzy jaki ci został. Noc już zapadła, jednak dla ciebie nie miało to raczej większego znaczenia. Tak to jest jak się mieszka w dawnej piwnicy dopiero niedawno przekształconej w mieszkanie. Chociaż miałeś z głowy czynsz i mało kto wiedział gdzie ty w ogóle mieszkasz. Podrapałeś się po swych czarnych, zaniedbanych włosach. Ziewnąłeś przeciągle po czym postanowiłeś sprawdzić czy w lodówce nie ma jeszcze coca- coli, kofeina tego najbardziej teraz potrzebowałeś. Wizyta w prowizorycznej kuchni nie zajęła ci dużo czasu, po minucie czy dwóch byłeś z powrotem przy swoim komputerze. Odgarnąłeś dłonią stertę czasopism, odsłaniając w ten sposób zakurzoną jednostkę centralną oraz niektóre bebechy sprzętu. Twój wzrok przykuło jednak coś innego. Nie opodal obudowy leżała srebrna komórka. Jak na zawołanie zaczęła dzwonić. Z ciekawości odebrałeś połączenie. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty spoglądałeś wciąż w wyświetlacz komórki. Uświadomiłeś sobie że magazyn 44 jest niedaleko twojego domu i ,że nie raz tam bywałeś.

Shane McMahon

Punkt 20.30, stoisz przed swoim biurem popijając kawę wraz z swym przyjacielem Martinem. Swobodnie rozmawiacie o dzisiejszym meczu koszykówki który zakończył się kilka minut wcześniej. Nie ma to jak telewizor w biurze- pomyślałeś i uśmiechnąłeś się w duchu. Gdy minęła 20.40 oficjalnie skończyłeś dzisiejszą zmiana. Skierowałeś się do pokoju wspólnego, spoglądając po drodze na co ładniejsze pracownice banku. Otworzyłeś drzwi do pokoju, o dziwo nikogo nie już nie było. I znów kończyłeś pracę jako ostatni, jednak zdążyłeś się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Chwyciłeś swój płaszcz i zgrabnym ruchem zarzuciłeś go na siebie. Szybkim krokiem opuściłeś miejsce pracy, będąc na zewnątrz wyjąłeś kluczki do swojego BMW i wyłączyłeś alarm. Po chwili jechałeś już do swojego mieszkania. Podróż mijała zwyczajnie ,aż do momentu gdy rozległ się dźwięk komórki, i to na pewno nie była twoją komórka. Natychmiast otworzyłeś schowek bo z tego miejsca dochodził dźwięk. Twoim oczą ukazała się niewielka srebrna komórka. Wziąłeś ją do ręki i odebrałeś. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty wciąż jechałeś w kierunku swego mieszkania, zastanawiając się co zrobić.

Michael Baptiste

Właśnie mijał twój pierwszy wolny weekend od kilku tygodni. Zastanawiałeś się właśnie czy nie warto byłoby dzisiaj wyjść na miasto, w telewizji leciał jakiś mecz koszykówki. Straszliwie się nudziłeś, nigdy nie potrafiłeś usiedzieć w miejscu dłużej niż chwile. Uwielbiałeś szybkie akcje i trudne zadania. Skok adrenaliny był dla ciebie niczym narkotyk. Nie potrafiłeś się bez niego obejść. Był to pewnie jeden z powodów dlaczego wstąpiłeś do policji a później do oddziału S.W.A.T. Leżałeś wyciągnięty na kanapie zajadając się od czasu do czasu popcornem. Zacząłeś przysypiać powoli, miałeś nadzieje że sen przyjdzie szybko. Jednak jak zwykle coś musiało pokrzyżować twoje plany. Gdy zapadałeś w głębszy sen nagle do twych uszu dobiegł dźwięk telefonu komórkowego. Do tego wszystkiego ktoś ustawił najbardziej idiotyczny i wnerwiający dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałeś. Leniwie podniosłeś się z wygodnej pozycji. Omiotłeś wzrokiem swoje mieszkanie aż w końcu twój wzrok spoczął na srebrnym telefonie komórkowym leżącym nie opodal ekspresu do kawy. Postanowiłeś odebrać go, sam nie wiedząc dlaczego. Po chwili usłyszałeś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty stałeś pośrodku mieszkania, wiedząc że już nie zaśniesz.

Alex Kloxtain

Właśnie kończyłaś pracę na przyjęciu urodzinowym pewnego bogatego małolata. Była to pierwsza uczciwa praca od kilku tygodni jaką zdobyłaś. W tych czasach trudno jest znaleść coś dla ludzi w twoim zawodzie, ale zawsze lubiłaś to co robisz więc nie zrażałaś się chwilowymi niepowodzeniami. Spojrzałaś na swój zegarek, dochodziła 20.30 czyli impreza u Johna już się zaczęła a ty się spóźniasz. Oczywiście z tobą tak zawsze jest, każdy to wie, nigdy na czas. Wprost przeciwnie jest z twoimi “dziełami sztuki” jak to je sama określasz. One zawsze robią swoje, dokładnie wtedy gdy muszą. Z ledwością odpaliłaś swojego minivana. Zaskoczyło cię to ,że tym razem bez dłuższych wysiłków jest gotowy do drogi, wcześniej się tak nie zdarzało. Droga do Freeport zajęła ci jakieś 20 minut, z oddali widziałaś magazyny w porcie, kierowałaś się właśnie w tamtym kierunku. A dokładniej do magazyny numer 12, to właśnie tam odbywała się dzisiejszej nocy zabawa. Gdy już zjeżdżałaś z głównej drogi usłyszałaś stłumiony dźwięk komórki. Natychmiast spojrzałaś w kierunek z którego dochodził, czyli na fotel pasażera. Odgarnęłaś dłonią stertę ubrań która tam się znajdowała i ujrzałaś srebrny telefon komórkowy. Podniosłaś go i odebrałaś, natychmiast gdy to zrobiłaś usłyszałaś dziwny głos należący zapewne do jakiegoś mężczyzny.
-Magazyn 44, dzielnica Freeport, spiesz się bo może być za późno...- połączenie zostało zerwane a ty byłaś właśnie koło magazynu 42, miałaś mętlik w głowie.
Smoku
Marynarz
Marynarz
Posty: 332
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Kontakt:

Post autor: Smoku »

Alistair Bourdais

*co do cholery? dałbym głowę, że tego telefonu nigdy tutaj wczesniej nie widziałem* przyglada się telefonowi, przegląda zawartośc skrzynki, jak skończy, jeżeli numer który przed chwia dzwonił, nie jest zastrzezony, wykonuje połączenie, nieoczekując jednak że ktoś się odezwie, *byłby głupi jakby się odezwał, pewnie miało to byc połączenie do detektywa Johnnsona, hmm, ale jego nie ma, więc może to jego strata?* spogląda na leżace sterty papierów, a następnie na zegarek, *może to jakiś gnojek, robi sobie ze mnie jaja, niech no sie ylko dowiem kto to...* przypomniał mu się jakiś niedawno oglądany od niechcenia film *a może to ktoś kogo wsadziłem do kryminału chce się na mnie odegrać* bierze z szafki broń, sprawdza jej gotowośc po czym chowa do kabury paska, podchodzi do okna, wygląda na zewnątrz, wieczorne powietrze orzeźwia go i motywuje do działania, wyciąga paczkę papierosów i zapal jednego głęboko się zaciagając, wzrost adrenaliny coraz bardziej nakazuje mu pojechac w tamto miejsce, bierze z wieszaka marynarkę i kaszkiet, poczym ubiera się, wychodzi z pomieszczenia, opustoszały korytarz, zdaje się mówić, jedź tam, przeciez tak ci brakuje nowych doznac, ciągle tylko siedzisz za biurkiem, wychodząc na ulicę zatrzymuje taksówkę, i podaje cel podróży kierowcy niech mnie pan zawiezie pod Magazyn 44 znajdujący sie w dzielnicy Freeport
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Post autor: Bielik »

Jack Sparrow

* CO?! skąd tu wziął się ten telefon. Przecierz prawie nikt nie wie gdziemieszkam!!*- myślę otwierając swoją colę.
*Freeport, hmm... pójdę mam po blisku i tak nie mam nic lepszego do roboty.*- myślę wyłączając kompa i odłączając go od prądu bo ostatni za ostatni czynsz zapłacił krocie. Biorąc swojego guna(chyba go mam nie?) i tą komórkępod bluzę wychodzę z "domu" popijając cole i kieruję się w stronę Freeport.
*Może być za późno. O co chodzi?! Zabili kogoś czy co?!*- myślę przypominając sobie wszystko o magazynie 44
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Thomas Hopkins

*Hej, wreszcie coś się dzieje! Tak, akcja to jedyne czego mi brakowało po obejściu z woja... Dobrze że mam ten wóz, do Freeport nie będzie się jechało zbyt długo... Chyba. Szlag, jeszcze nie do końca się orientuję w tym mieście, i to po dwóch miesiącach, jest zdecydowanie za duże.* Wsadzając drugi telefon komórkowy do kieszeni wszedł do mieszkania, wziął kluczyki od wozu, mapę miasta - na wszelki wypadek - i wyszedł na podwórko. Ale po chwili, tknięty przeczuciem, wrócił do domu i wziął cywilne ubranie - te mundury które zostały po wojsku były dość charakterystyczne. Szybkim, marszowym krokiem - przyzwyczajenie z wojska - podchodzi do samochodu, wsiada, zapala silnik i rozkładając mapę na siedzeniu pasażera, wyrusza w kierunku Freeport.[/url]
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Miechu
Marynarz
Marynarz
Posty: 207
Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
Lokalizacja: Ałów

Post autor: Miechu »

Michael Baptiste

*Co do k....* - pomyslal Michael - *Po co jestem komus potrzebny we Freeport? Powaleni zartownisie..*. Baptiste nie zwazajac na nic chcial wrócic do snu. Polozyl sie, zamknal oczy, polezal tak ze 3 minuty i wstał. *A moze to jednak nie zart, moze faktycznie ktos oczekuje na mnie w tej zakichanej dzielnicy..*. Michael wstał, lezal na łózku we flanelowej koszuli i dzinsach. Szybkim krokiem podszedł do telefou i zamówil taksówke. ostatnim gestem wsypał do ust garsc popcornu, otworzyl szafe wyjał z niej sweter i ubrał go na siebie. Mezczyzna wpadł w zadume zastanawiajac sie nad dziwnym telefonem.., wyrwal go z niej dzwiek klaskonu dobiegajacy z taksówki pod domem. Zszedł na dól chowajac po drodze telefony komórkowe do kieszeni od spodni.. - Magazyn 44, dzielnica Freeport - rzucil taksówakrzowi, powoli oddalajac sie od domu zastanawial sie czy nie popełnia bledu..
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Shane McMahon

Mężczyzna jadący swoim BMW zaczął zastanawiać się nad telefonem, który przed chwilą odebrał. "Dziwne...bardzo dziwne", pomyślał Shane. "Ciekaw jestem skąd wzięła się w moim samochodzie ta komórka i po co ktoś chce się ze mną spotkać akurat we Freeport". Bankowiec wciąż zmierzał w kierunku swego domu, jednak teraz w jego głowie pojawiły się wątpliwości połączone z ciekawością. Powoli nawet cieszył się z zaistniałej sytuacji. W końcu lepiej sprawdzić kto dzwonił i co chciał, niż spędzić resztę wieczoru samotnie przed telewizorem z piwem w dłoni. "Do diabła...", przeklął w duchu. 'Raz się przecież żyje...A skoro ktoś zadzwonił do takiego szarego bankowca jak ja to pewnie ma jakąś ważną sprawę...Trzeba więc to sprawdzić...A jeśli będzie to tylko głupi żart, to najwyżej wrócę do domu dłuższą drogą". Chwilę potem zawrócił z piskiem opon swój luksusowy samochód i pognał w stronę Freeport.
Ostatnio zmieniony wtorek, 1 sierpnia 2006, 14:16 przez Serge, łącznie zmieniany 1 raz.
Lidien
Majtek
Majtek
Posty: 146
Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Post autor: Lidien »

Alex Kloxtain


Była kompletnie zaskoczona. Skąd ten telefon znalazł sie u niej w samochodzie? i jeszcze ten głos. Nie miała innego wyboru musiała tam pojechać. Może to jej "ojciec" z którym już bardzo dawno sie nie widziała. Zawsze przecież był taki tajemniczy.
-No cóż mogę sprawdzić i tak już jestem spóźniona do Johna. Stwierdziła ze smutkiem. I podążyła w stronę magazynu numer 44.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Alistair Bourdais

-Nie ma sprawy szefie- burknął taksówkarz pod nosem. Samochód ruszył, a ty siedziałeś z tyłu ciągle starając się włączyć telefon. Jednak coś z przyciskami było nie tak, nie reagowały na nacisk twoich palców. Nie wyglądały na zepsute, ale zdawało ci się że ten telefon miał za zadanie jedynie skusić cię do udania się do Freeport. Ciągle dręczą cię złe przeczucia. “ Pakuję się w niezłe gówno”- pomyślałeś, ale tak naprawdę chciałeś żeby okazało się że to coś niebezpiecznego. Wszystko ale to wszystko jest lepsze od roboty za biurkiem. Kto wie może ten telefon daje ci szanse na zmianę twojego nudnego życia. Z zamyślenia wyrwał cię hałas, zapewne jeden z statków odpływał z portu. W oddali dostrzegłeś pas magazynów, a będąc bliżej zauważyłeś magazyn numer 42. Po chwili odezwał się ponownie taksówkarz.
-Dalej nie ma jak dojechać- rzucił znudzonym głosem.

Jack Sparrow

Wyszedłeś na zewnątrz zamykając przy okazji drzwi do piwnicy na cztery spusty i zasłaniając je starą szafą na kółkach. W ten sposób miałeś pewność że nikt nie złoży ci niezapowiedzianej wizyty. Jednak ta pewność zmalała gdy tylko znalazłeś ten telefon. Ktoś musiał w jakiś sposób dostać się do twojego mieszkania i go podrzucić, tylko jak skoro nawet urząd skarbowy nie wie gdzie cię szukać. Przez stare spróchniałe drzwi kamienicy wydostałeś się na zewnątrz. Kofeina zaczęła działać, dodatkowo świeże powietrze też zrobiło swoje. Poczułeś się od razu jak nowo narodzony. Idealnie przez twoimi oczami znajdował się magazyn 41, w oddali zauważyłeś jakąś taksówkę i mężczyznę z niej wychodzącego. Nie zwracając na niego uwagi przeskoczyłeś przez siatkę do portu.

Thomas Hopkins

Ściskałeś mocno w dłoniach kierownice, a twa noga przyciskała pedał gazu prawie do oporu. Droga do miasta minęła ci niespodziewanie szybko. Schody zaczęły się dopiero w nim. Co chwile spoglądałeś na mapę, coś ci mówiło że się zgubiłeś. W ten sposób droga do magazynu zajęłaby ci zbyt dużo czasu. Zatrzymałeś się przy najbliższym krawężniku i zapytałeś pierwszego przechodnia jaki się nawinął. Okazało się że jesteś blisko swojego celu. Natychmiast wskoczyłeś ponownie do wozu. Nie wiedziałeś o co w tym wszystkim chodzi, jednak nie to było najważniejsze. Najważniejsze było to że coś się działo, znów poczułeś przypływ adrenaliny. Gdy w zasięgu wzroku pojawiły się magazyny dostrzegłeś że dalej nie dojedziesz. Zaparkowałeś wóz koło magazynu 45, a w oddali dostrzegłeś taksówkę.

Michael Baptiste

Byłeś wściekły że ktoś śmiał zakłócić spokojny niedzielny wieczór. Ciągle nie byłeś pewny czy dobrze robisz, a nawet jeśli ktoś robi sobie z ciebie jaja to pożałuje. Spoglądałeś co chwila przez szybę taksówki, mijałeś kolejne przecznice, a do Freeportu jeszcze daleko. Sprawdziłeś czy przez swoje roztrzepanie nie zapomniałeś swojego glock'a. Na całe szczęście był na swoim miejscu w kaburze przy pasie. Dobrze wiesz że dzielnica do której zmierzasz do najspokojniejszych nie należy. Jednak coś najwidoczniej ciągnęło cię tam. W końcu ujrzałeś jeden z magazynów, jeśli się nie mylisz był to numer 42. Taksówka nagle się zatrzymała a kierowca powiedział lekko przestraszonym głosem.
-Dalej nie jadę, głupi nie jestem- rzucił i wyprosił cię z taksówki.

Shane McMahon

Z istnym piskiem opon ruszyłeś spod świateł. Znajdowałeś się niedaleko celu swej spontanicznej podróży. Im byłeś bliżej tym twoja pewność siebie malała. Wiedziałeś że Freeport to nieciekawa dzielnica, ale coż począć skoro ma tam wydarzyć się coś ciekawego. Tak właśnie myślałeś, gdyby nie chodziło o ważną sprawę nikt nie zadawałby sobie tyle trudu żeby cię sprowadzić. Nie zauważyłeś kiedy minąłeś wjazd do portu. Miałeś szczęście że żaden z stróżów cię nie zatrzymał. Dla zabezpieczenia wozu zaparkowałeś między dwoma niewielkimi budynkami, sprawiło to że był bardzo słabo widzialny. Rozejrzałeś się po okolicy, byłeś właśnie koło magazynu numer 39.

Alex Kloxtain

Jechałaś swym minivanem w stronę portu, o ile to w ogóle można nazwać jazdą. Co poniektórzy przechodnie wyprzedzali. W końcu nie wytrzymałaś i zaparkowałaś wóz. Resztę drogi postanowiłaś przebyć biegiem. Miałaś nadzieje ,że była to wiadomość od ojca. Jednak zdawałaś sobie ,że jest to mało prawdopodobne. Po kilku minutach dobiegłaś na miejsce, byłaś jednak niezwykle zmęczona. Twoja kondycja dawała dużo do myślenia. Zrobiłaś kilka głębszych wdechów, po czym skierowałaś się dalej, tylko teraz zwyczajnie szłaś. Nie opodal ciebie dostrzegłaś jakiegoś chłopaka który przeskakiwał siatkę, a dalej mężczyznę wychodzącego z taksówki. Spojrzałaś na tabliczkę z numerem magazynu 41, byłaś już blisko.
Lidien
Majtek
Majtek
Posty: 146
Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Post autor: Lidien »

Alex Kloxtain



Dziewczyna czuła poddenerwowanie. Nie wiedzieła co robić. Zaczęła szybko biec do celu. Zaczęła się rozglądać w około. Oczywiście szukała swojego ojca. Przeskoczyła przez bramę. I pobiegła do magazynu.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Thomas Hopkins:

Zastanowił się przez chwilę i stwierdził, że w mundurze będzie zbyt łatwo rozpoznawalny. Przebrał się więc na tylnym siedzeniu w cywilne ciuchy i spojrzał do schowka, czy wziął ze sobą nóż, który zwykle tam woził, tak na wszelki wypadek. Jeśli nóz był na miejscu, wziął go i wyszedł z samochodu, strannie zamykając wóz za sobą.
*Lepiej uważać w takich miejscach, kto wie jakie typki się tu będą pałętać. Na przykład takie jak ja* - uśmiechnął się do siebie w myślach. Ruszył w stronę magazynu, uważnie obserwując niezbyt znaną mu okolicę. Po chwili naszła go pewna myśl, i dalej trzymając nóż za spodniami, tak by był niewidoczny, zaczął pogwizdywać hymn Stanów Zjednoczonych.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Smoku
Marynarz
Marynarz
Posty: 332
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Kontakt:

Post autor: Smoku »

Alistair Bourdais

dziękuję, dalej poradzę sobie sam wyciągnął z portfela banknot i dał go taksówkarzowi reszty nie trzeba, do widzenia stanął na poboczu i poczekał az taksówka zniknie mu z pola widzenia, wyciągnąl i zapalił kolejnego papierosa, pomyślał sobie * mojemu rozmówcy zależało żebym się spieszył, jednak ja juz znam tą metodę postępowania, tacy i tak zawsze czekaja aż się zjawię* zaciągając si.e głęboko rozejrzał po okolicy, poczym ruszył przed siebie, z przyzwyczajenia sprawdził czy broń znajduje się na swoim miejsc, do magazynu ruszył okrężną drogą, uwaznie przyglądając się czy ktoś go nie obserwuje, kiedy zauważył juz wejście do magazynu, zatrzymał się i nerwowo obejrzał za siebie, jak zwykle to przeczucie, wyrzucił peta za siebie, po czym postanowił okrążyc magazyn, przyglądał się ścianom, z nadzieją odnalezienia jakiegoś okna lub dziury, jeśli takową znalazł zajrzał do srodka, kiedy spowrotem znalazł się pod wejsciem do magazynu, ponownie sprawdził broń, odbezpieczył ją i wsunął do kieszeni marynarki, pchnął drzwi i znalazł sie w środku magazynu
Miechu
Marynarz
Marynarz
Posty: 207
Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
Lokalizacja: Ałów

Post autor: Miechu »

Michael Baptiste

Baptiste rzucil taksówkarzowi banknot i bez słowa wyszedł z samochodu. Rozejrzał sie, stal dokladnie kolo magazynu nr. 42.. *No to idziemy* - ponaglil siebie w duchu. Przeszedł paredziesiat metrów minąl magazyn 43 i stanał naprzeciwko cztrdziestkiczwórki. Jeszcze raz sprawdzil kabure z bronia i rzucil okiem na milczacą od czasu tajemniczego telefonu komórkę. Znalazł drzwi wejsciowe, nacisnal klamke i wszedl do srodka....
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Post autor: Bielik »

Jack Sparrow

Po przejściu przez ogrodzenie oglądam magazyny i szukam tego z numerem 44 licząc w duchu, że nie będzie to jakaś podpucha i nie złapią go gliny lub coś w tym rodzaju.
*Ciekawe co ten koleś zrobił temu taksówkarzowi, że go wyrzucił z taskówki*-myślę przypominając sobie scenę którą przed chwilą widziałem.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Shane McMahon

McMahon rozejrzał się wokół siebie próbując ogarnąć wzrokiem cały teren. Odpiął guziki dobrze leżącej czarnej marynarki i rozluźnił krawat. Nie czuł się zbyt pewnie w miejscu w którym się znajdował, toteż postanowił jak najszybciej udać się pod wskazany przez tajemniczy głos z telefonu adres. Raz jeszcze spojrzał na zaparkowaną między budynkami BeeMkę i na numer magazynu przed którym się znajdował. Włączył alarm w samochodzie po czym ruszył przed siebie. Ciekawość pchała go do przodu gdy mijał kolejne budynki. Idąc pospiesznym krokiem dotarł w końcu do celu swej podróży. Próbując odgadnąć kto mógł go tutaj zwabić, popchnął drzwi i wszedł powoli do magazynu z dwiema czwórkami nad wejściem.
Lidien
Majtek
Majtek
Posty: 146
Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Post autor: Lidien »

Alex


Dziewczyna zobaczyła mężczyzne wchodzącego do magazynu z numerem 44.
"Może to ktoś z gangu ojczulka" Pomyślała i zaczęła śledzić nieznajomego. po pewnym czasie wyszła z ukrycia i zawołała:
-Przepraszam, ale kim jesteś? Nie wiem, ale to chyba Ty zadzwoniłeś do mnie...Bardzo ostrożnie zaczęła się zbliżac do obcego, tak aby nie widział do końca jej twarzy i jej nie zranił.
-Powiedz skąd ten telefon znalazł się u mnie w samochodzie!! Pokazała srebrny telefon. Obserwowała i czekała na kazdy nie właściwy ruch z jego strony.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Alistair Bourdais

Oglądałeś chwile cały magazyn, jednak niczego nie znalazłeś, najwidoczniej jedynym wejściem do środka są te drzwi. Podszedłeś bliżej, dla pewności jeszcze rozejrzałeś wokoło siebie. Serce łomotało ci jak oszalałe gdy naciskałeś klamkę masywnym stalowych drzwi. Nie zdziwił cię fakt że były otwarte. Lekkie skrzypnięcie towarzyszyło otwarciu. Po chwili znalazłeś się w środku, gdzie panowała totalna ciemność, nic się nie działy i gdy tylko miałeś wyjść usłyszałeś kolejne skrzypnięcie.

Shane McMahon

Szedłeś ciągle w napięciu, krok twój co chwile przyspieszał tempo. Rozglądałeś się nerwowo, wkoło ciebie panowała cisza, niepokojąca cisza. W końcu ujrzałeś dwie czwórki nad drzwiami, nacisnąłeś klamkę i przekroczyłeś próg magazynu. Wprost przed tobą dostrzegłeś zarys jakiejś postaci, chyba mężczyzny. Byłeś pewny że osoba ta trzyma broń wycelowaną w ciebie. Przekląłeś szpetnie pod nosem. Mogłeś się tego spodziewać, czułeś że źle skończysz. Wtedy też usłyszałeś hałas otwieranych drzwi, tuż za tobą.

Michael Baptiste

Z daleka widziałeś jak ktoś wchodził do magazynu do którego zmierzałeś. Nie zastanawiając się zbytnio rzuciłeś się biegiem w jego kierunku. Dobiegłeś po chwili i szarpnąłeś klamkę do siebie, drzwi ustąpiły. W ciemnościach dostrzegłeś dwójkę ludzi, i do tego jedno z nich miało broń. Szybkim ruchem wyjąłeś swojego glock'a i wszedłeś w cień, aby stać się trudniejszym celem. Ciągle celowałeś w mężczyznę z bronią. Po chwili milczenia drzwi ponownie się otworzyły.

Thomas Hopkins

Przyglądałeś się temu jak kilka osób wchodziło do magazynu. W końcu postanowiłeś że zrobisz to samo. Z obnażonym nożem wkroczyłeś do środka, a twoim oczą ukazała się dziwaczna scena. Dwie osoby mierzyły w siebie z broni, a trzecia z podniesionymi rękoma oddalała się w stronę drzwi. Tego najmniej się spodziewałeś. Miałeś mętlik w głowie. ” Co tutaj się dzieje”- pomyślałeś.

Jack Sparrow & Alex Kloxtain

Będąc blisko mężczyzny dostrzegłaś że to ten dziwak Sparrow. Nie raz widziałaś go na imprezach organizowanych przez ojczulka. Znałaś go ze słuchu, ale to co wiedziałaś o nim wystarczyło ci aby upewnić się że on nie może stać za tą sprawą z telefonem. Gdy byłeś już przy drzwiach usłyszałeś kobiecy głos, gdy tylko zdołałeś się odwrócić ujrzałeś tą wariatkę Kloxtain. Wiele o niej słyszałeś, miałeś nadzieje że nie wszystko jest prawdą. Inaczej miałbyś prze chlapane. Dopiero po chwili dotarło do ciebie co mówi. Jedyne co wykrztusiłeś to:
- O to ci chodzi?- po czym wyjąłeś taką samą komórkę jaką ona trzymała w dłonie. Po krótkiej wymianie zdań postanowiliście wejść do magazynu. Gdy tylko przekroczyliście stalowe drzwi zamurowało was. Czwórka ludzi spojrzała na was, a wy staliście w drzwiach.
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Post autor: Bielik »

Jack Sparrow

*Oh.. Man. Kim oni są??*- myślę po czym pytam się tych ludzi:
Kim wy jesteście?? To wy maczaliscie palce w tych komórkach czy was też tu ściągneli??- pytam się bez ogródek ludzi wewnątrz magazynu 44. Przyglądając się ich twarzom czekam na odpowiedź.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Zablokowany