[Forgotten Realms] Planobiegacze

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: WinterWolf »

Silmathiel

Fey'ri odetchnęła, gdy Darkan i niedawno poznana towarzyszka przestali się przekomarzać. Dla niej byli przekomiczni. Westchnęła i wróciła do niespiesznego popijania swojego drinka. Wyszczerzyła się przy okazji do Feyry. Musiała się z kimś podzielić dobrym nastrojem, a Darkan i Nina w tej chwili byli tymi, którzy dostarczyli jej rozrywki. Oczy półdemonicy błyszczały wesoło. Miały intensywny, przyjemny, zielony kolor. Zdradzały wyjątkowo dobry nastrój.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: Mr.Zeth »

Darkan:

Czarny strażnik zaczął mieć skryta nadzieję, ze coś w miarę szybko zeżre elfkę, by nie musiał znosić jej syntetyczności. Rzucił okiem na Silmathiel. Aż tak ją rozbawili? Wzruszył ramionami. Dobrze, ciekawe ile wytrzyma w takim nastroju. Darkan najchętniej zakładałby się o to z nekromantą...
Czarny strażnik pogrążył się w rozmyślaniach, sącząc piwo. Jego uszy wychwytywały co-nieco z otaczającego go świata.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: Mekow »

Feyra i Silmathiel

Feyra pogrążona była w lekturze. Książka o wychowaniu smoków zawierała ciekawe, ale i niepokojące wiadomości. Zastanawiała się właśnie skąd będzie brała mięso magicznych zwierząt i magiczne rośliny. Czeka ją ciężkie zadanie.
Odetchnęła aby się uspokoić i zobaczyła, że Silmathiel jej się przygląda.
- Coś się stało? - spytała zaciekawiona, choć jej mina pozostała jak zwykle bez wyrazu żadnych emocji.
- Nie, nic takiego. Zastanawiam się tylko kiedy ta dwójka postanowi się nawzajem zjeść. Dogryzają sobie ciągle - powiedziała i ruchem głowy wskazała Darkana i Ninę. - Jak takie małe dzieci na podwórcu za chlewikiem - dodała.
Feyra uśmiechnęła się na chwilkę.
- Dajmy im po kiju i niech się zmierzą. To które przegra będzie się musiało podporządkować. - powiedziała. Uśmiech zniknął z jej twarzy - takie zjawiska pojawiały się rzadko i na krótko, aczkolwiek nastrój miała dobry.
- Uch... Nie chcę wiedzieć co zostałoby z tej dziewczyny - zaśmiała się Silmathiel. - Zauważ, że Darkan jest ciężkoopancerzony i wielki... No i tego żelastwa tak łatwo z siebie nie zdejmie... - mruknęła ubawiona wizją takiej potyczki.
- Owszem, raczej tego nie zrobi. - powiedziała. - Wychodzi na to, że mała jest zadziorna. Albo może ma jakiś ukryty talent.? - dodała.
- Sądze, że ona jest z tych działających szybko z niewielkiej odległości - powiedziała z wyrazem zamyślenia na twarzy.
Feyra zamyśliła się przez chwilę.
- To jedna z podstawowych metod. - powiedziała elfka tajemniczym głosem. - Ciężko byłoby się przebić przez jego zbroję.
- Albo trzeba go walnac bardzo mocno albo wziac sposobem - wzruszyla ramionami. - Doradzam sposoby na takie konserwy - wyszczerzyla sie.
- Czyli zawalić na niego trzypiętrowy budynek, albo dodać truciznę do posiłku. - powiedziała Feyra i aż się uśmiechnęła. - Gdyby oczywiście nie był po naszej stronie.
- Nie o truciźnie mówię - powiedziała z lekkim uśmiechem. - Sposób czyli użycie głowy, a nie innego środka destrukcji - powiedziała.
Elfka przybrała typowy dla siebie, nieokreślony wyraz twarzy. Byli teraz przy temacie, na którym nie bardzo się znała.
- Ach tak. Przekonywania, manipulacje uczuciami. Sumieniem. - powiedziała i westchnęła. - To jest nieco trudniejsze niż zabijanie. Mam jednak pewne doświadczenia. - dodała. Doświadczenia te nie były jednak wystarczające, aby uważać się za experta w tej dziedzinie... więc Feyra nie była z tego do końca zadowolona.
- O to to... Czasem można zyskać naprawdę dużo. Ale trzeba umieć... Ninerl próbowała swoistej manipulacji na barmanie - mruknęła.
Feyra pokiwała głową.
- Jednymi łatwiej manipulować innymi trudniej. Jednym wystarcza kilka słów, innym należy zapłacić drobną kwotę... - przerwała na moment i zastanowiła się chwilę - Innym większą. - dokończyła myśl.
- Ale wiesz, jak wspomniałam o metodach zabicia opancerzonych, pomyślałam o naszym głównym wrogu. - rzekła Feyra proponując przeniesienie rozmowy na bardziej problematyczny temat.
Silmathiel westchnęła - Gdy ostatnio widziałam mojego ojca nie należał do tych bardzo opancerzonych - mruknęła. - Nawet powiem, że wręcz przeciwnie, ale może zmienił przyzwyczajenia... O jego pancerz będziemy się martwić gdy już będziemy mieli broń, która mu zaszkodzi - powiedziała.
Elfka przyjrzała się swojemu niedopitemu drinkowi. Była specem od zabijania i walki, a nie od konwersacji i po raz kolejny wydawało się to dawać o sobie znać... choć nie tak brutalnie jak kiedyś.
- Chodziło mi o to, że jest trudniejszy do zabicia... A obawiam się, że niewiele wiemy o naszym przeciwniku.
- Jest trudny do zabicia ze względu na swoją moc. Aspiruje do roli demonicznego księcia. Żeby się utrzymać na takim poziomie tak długo trzeba być naprawdę potężnym. Musimy mieć na niego jakiegoś haka - mruknęła rozmyślając na głos.
Zadowolona Feyra spojrzała na Silmathiel.
- Więc co jest źródłem mocy demonów... jego mocy? - spytała.
- Tego nie wiem... Możliwe, że posiadł bardzo potężną magię... - westchnęła. Wiedziała zbyt mało by w takiej sytuacji czuć się komfortowo.
Elfka zastanowiła się chwilę.
- Nie wiemy nawet do końca, co jest źródłem naszych mocy... - powiedziała cicho. Nie była z tego zbyt zadowolona, ale cena jaką zażyczył sobie pajac za te informacje była stanowcza za wysoka.
- W ogóle za mało wiemy.
- Źródłem naszych mocy są te kryształy... Podejrzewam, że po prostu jakoś tam ogniskują moc... Zresztą nieważne. Mam nadzieję, że demony z którymi przyjdzie się nam zmierzyć nie będą miały czegoś takiego - mruknęła.
- Kryształy te wyglądają na dość rzadko spotykane. - rzekła.
Nachyliła się do Silmathiel i dodała cicho: - Spotkaliście go, gdy wylądowaliście z Darkanem w świątyni?
- Kogo? - zdziwiła się. - Jakieś świątyni? - dodała nieco zmieszana.
- Twojego ojca, wtedy gdy leczyliście się z ran. Sporo to kosztowało, więc musieliście być naprawdę poważnie poturbowani. - wyjaśniła spokojnie.
- Spotkalam go w zasadzie tylko ja. O ile wiem Darkan go nie widział. I nie w świątyni a w Otchłani - powiedziała.
Feyra zmarszczyła brwi.
- W świątyni wyleczyli wasze rany, wydawało mi się, że może po spotkaniu z nim. Pewnie trafiliście tam nieprzytomni... A kiedy byłaś w otchłani? Tego jakoś nie pamiętam.
- Moje ciało prawdopodobnie było tutaj... Moja dusza trafiła do Otchłani mniej więcej w tym samym czasie gdy ten elfik co z nami podróżował miał druciane serce - powiedziała.
Feyra pokiwała głową na znak zrozumienia. Nie była nigdy światkiem oddzielenie duszy od ciała, ale kojarzyła wspomniany moment i rytuał ich przywrócenia.
- Tak, pamiętam. Może opowiesz mi o tym spotkaniu dokładniej. Zamieniłyśmy o tym parę słów, ale chciałabym się dowiedzieć więcej.
- Cóż... Niewiele w zasadzie jest do opowiadania o tym... Pojawił się nagle i chciał bym się do niego przyłączyła. Oczywiście zawiódł się słysząc moją odpowiedź. - wzruszyła ramionami.
- Hmm. Może jeszcze spróbuje. Czasami możne udawać współpracę, aby dowiedzieć się czegoś więcej. - rzekła.
- Nie zrozum mnie źle, nie mówię o jakimś działaniu szpiegowskim - to by się chyba nie udało. Ale gdybyśmy wiedzieli czego oczekuje od swoich podwładnych może moglibyśmy przewidzieć jego kolejny ruch.
- To demon... Nie da się przewidzieć tak do końca jego ruchów. Zrobi to co będzie chciał w danej chwili nawet jeśli będzie miał początkowo jakiś plan - powiedziała.
Ta informacja nie była zbyt zadowalająca.
- Szkoda, łatwiej się walczy z kimś przewidywalnym. - rzekła. Miała chyba coś jeszcze dodać, ale Irvanek wskoczył jej na kolana przykuwając jej uwagę.
- To może powiedz mi coś o naturze demonów.
- Są chaotyczne. Robią co chcą, przy czym są wyjątkowo okrutne i złe. Demon to nie diabeł z którym możesz się układać i podpisać z nim pakt... Demon może zdradzić najlepszego sojusznika tylko dlatego, że ten mu się znudził - westchnęła ciężko.
Zamyślona Feyra przyglądała się przez moment Silmathiel.
- Przy takiej naturze chyba ciężko o sojuszników. - powiedziała w końcu. - To jak myślisz, na ile nasza nowa, umagiczniona broń będzie na niego skuteczna?
- Wcale nie tak ciężko jak się wydaje. Słabsze demony tylko tak mogą się wybić wyżej w hierarchii... Mam nadzieję, że umagicznienie które chcę uzyskać z nagrody za Mechanusa da radę. Bo nasza nowa magiczna broń, którą niedawno kupiiśmy nie da rady - westchnęła.
To nie było zadowalające.
- Czyli póki co, możemy tylko krzyżować mu plany i zabijać jego sługów.
- Ano... Na razie nie zostaje nam nic więcej... Powiem szczerze, jesteśmy słabi... Ale jeśli chcemy jeszcze zobaczyc nasz swiat musimy walczyc... - baknela
Feyra zamyśliła się chwilę. Już jakiś czas temu dotarło do niej, że mają wiele do stracenia. Ale dopiero teraz z kimś o tym rozmawiała.
Porozmyślała chwilę nad ich głównym problemem.
- Mówiłaś, że on... "kandyduje", na stanowisko księcia demonów. A czy ktoś jest może obecnie księciem, czy może stanowisko to jest od niedawna nieobsadzone?
- Wiem o trzech książętach demonów... Ale to wiedza z dość odległego czasu więc nie wiem czy wciąż piastują to stanowisko... Byli to Graz'zt, Demogorgon i Orkus... Tylko, że Orkusa ponoć nie ma ale nie wiem czemu - bąknęła. - Prowadzą między sobą straszliwe wojny - powiedziała.
- Hmm, pewnie pojawiła się jakaś okazja, albo raczej luka, którą twój ojciec wykorzystał, aby zyskać na sile... A może udałoby się jakoś skontaktować z nimi? Pewnie nie chcą kolejnego do dzielenia się władzą. Zwłaszcza z takim, dla którego otchłań to za mało.
- Nie układam się z demonami. Jestem półdemonem i wiem co robię. Jak będę kiedyś chciała poszaleć na starej linie nad przepaścią pełną lawy to może wtedy, ale nie tym razem... - mruknęła.
Feyra uśmiechnęła się połowicznie.
- Nie chodziło mi o układanie się, zwłaszcza po tym co powiedziałaś o zdradliwej naturze demonów. Chodziło mi raczej o to, że oni są równie potężni i są przeciwko niemu. Przynajmniej powinni być. I może moglibyśmy spróbować to jakoś wykorzystać.
- Nie znam żadnego bezpiecznego sposobu nawiązania z książętami demonów kontaktu... Ale jeśli okazja się nadaży jestem za... Bo mój ojciec posuwa się za daleko... Ale musimy być ostrożni, bo może im się spodobać pomysł robienia kolejnej warstwy Otchłani z naszego świata - powiedziała.
- zgadzam się, nie powinni słyszeć o takiej możliwości.
Chyba najważniejszą teraz rzeczą, którą zresztą robimy jest utrzymanie blokad... Szkoda, że na ich temat też niewiele wiemy.

- No niestety - westchnęła. - Ustanowiono blokady a niewiele osób o nich wie... To trochę niemądre podejście.
- Tak, to jak niestrzeżony skarbiec. Może mieć solidne drzwi, ale jeśli nikt go nie pilnuje, to nie jest dobrze zabezpieczony.
- To bardzo dobre porówanie - powiedziała kiwając głową. Zamyśliła się.
Feyra głaskała swoje smoczątko po główce i grzbiecie.
- Znacznie łatwiej jest pilnować złota, póki brama do skarbca jest zamknięta. - dodała. W ich przypadku słychać było grzebanie w zamku jednej z bram.
- Tak... My nie możemy pozwolić na to by bramy otwarto - westchnęła.
Feyra zamyśliła się na chwilę przyglądając się swojemu drinkowi (zostały jakieś dwa łyki). Ich rozmowa przyniosła kilka nowych informacji, ale jednocześnie dawała obraz ich nieomal beznadziejnej sytuacji.
- Chcesz spróbować? - zaproponowała wskazując na kielich. Wszak to Silmathiel za niego zapłaciła.
- Nie dzięki. Nie poczuję jego prawdziwego smaku bo piłam swój. Następnym razem gdy nadaży się okazja - powiedziała spokojnie półdemonica.
Elfka pokiwała głową na znak zrozumienia i sama dopiła swojego drinka.
- Czyżby twój był tak mocny, że wypalił język pozbawiając cię chwilowo przyjemności odczuwania smaku? - spytała a jej głos był równie spokojny jak demonicy... choć zdradzał nutkę ciekawości.
- Nie, nie jest mocny. Ale jest inny. Smakuje inaczej a to znaczy że wypaczy mi smak wszystkiego co w najbliższym czasie zjem... To tak jakbyś zjadła czekoladę a po niej chciała zjeść pikantną pieczeń z dzika - powiedziała.
- Rozumiem. - powiedziała Feyra. Przez moment zamierzała coś powiedzieć, ale spojrzała w dół, na swoje nogi i marszcząc lekko brwi stwierdziła cicho:
- Irvanek zasnął mi na kolanach.
Sil popatrzyła na kolana Feyry i się uśmiechnęła. - Korzystaj póki możesz. Dopóki jest mały możesz go nosić na rękach i trzymać na kolanach. Ale potem to będzie wielkie smoczysko - powiedziała z uśmiechem.
- Z jednej strony to racja, Ale jeśli szybko urośnie to niedługo on będzie nosił mnie. A właściwie unosił. - powiedziała, a po chwili dodała - w powietrze, dzięki skrzydłom. Ale opieka nad nim i jego wychowanie nie będzie łatwe. Rośnie, a ja nawet nie mam dość czasu aby przeczytać te książki. - powiedziała Feyra i odwzajemniła uśmiech (choć widać było jej brak wprawy w tej czynności).
- Słyszałam że smokom wystarczy zwykle mieso do jedzenia.. I że niektóre jedzą drogocenne klejnoty... Ale twojemy chyba samo mięso starczy... Opiekujesz się nim troskliwie to pewnie wszystko będzie w porządku - powiedziała.
Feyra nie była jednak zbyt zadowolona. Dopiero teraz zastanowiła się, czy sprosta opiece i wychowaniu młodego smoczątka.
- W tych książkach napisali, że musi jeść mięso magiczny stworzeń i magiczne rośliny. Skąd mam codziennie brać stek z jednorożca? - rzekła lekko zaniepokojonym głosem i typową miną nie wyrażającym emocji.
- Pokaż mi tę książkę bo wierzyć mi się nie chce... Jeśli smoki żrą jednorożce to powiedz mi dlaczego polują na owce i krowy wiejskich gospodarzy? - mruknęła Sil mając wrażenie, że książkę pisał jakiś niespełna rozumu debil bez płatów czołowych...
- Tylko podczas dorastania. - wyjaśniła elfka.
Jednocześnie pokazała Silmathiel, otwartą na 12 stronie książkę o młodych smokach i wskazała miejsce z odpowiednim tekstem, a ten wyjaśniał sprawę dość jasno:
"Każdy smok w okresie rozwoju winien spożywać magiczne rośliny, bądź mięso istot magicznych (magicznych bestii lub różnego rodzaju istot baśniowych). Niekoniecznie w dużych ilościach, ale około jednej piątej jego diety powinno się z tego składać."
Spojrzała na niego, jak sobie słodko spał na jej kolanach.
- Znam się na zabijaniu i walce... oraz na złocie, handlu i takich tam... ale o wychowaniu dzieci i smokach... - Feyra zrobiła kwaśną minę - naprawdę muszę uzupełnić wiedzę. I to szybko.
- Sądzę, że każda matka przechodzi to samo co ty więc nie jesteś pierwsza i ostatnia z tym dylematem - mruknęła. - Co nie zmienia faktu, że dziwię się bardzo taką dietą u małego smoka... O ile wiem smoczyca pcha w malce konie, krowy i rycerzy na tyle głupich by wpaść w odwiedziny... Ciekawe sprzed ilu wieków jest ta książka - mruknęła.
- Dzięki, z doświadczenia wiem, że ze wszystkim można sobie poradzić.
- Sprzed ilu wieków to nie wiem, ale chyba niezbyt wielu. To ten sam autor, który napisał książkę o pielęgnacji smoczych jaj.
- Feyra skierowała wzrok na... blat stołu - To ta, którą Irvine mi dał, więc musi być dobra. - rzekłą zamyślona.
- Nie wiem bo nie czytałam... Ale dzieci często wymykają się z naukowych definicji... Smoczyce albo porzucają swoje młode po wykluciu, albo o nie dbają, ale pierwsze słyszę, że karmią je magicznymi bestiami... Szczególnie te młode które są porzucane nie mają szans zdobyć takiego mięsa... Więc... Cóż, osobiście uważam tę uwagę za wierutną bzdurę albo błąd w tłumaczeniu... Nieistotne - machnęła ręką.
Feyra zastanowiła się chwilę.
- Ale na pewno mu nie zaszkodzi. - rzekła. Zamierzała się stosować do instrukcji z tych książek. Irvine kiedyś na nich polegał (choć pewnie sam mógłby pisać o tym książki), a smoczek ma nawet po nim imię.
- Cóż, nie opiekowałam się nigdy smokami... I szczerze mówiąc nie mam zamiaru. Sądzę, że obowiązki by mnie przerosły... I to dosłownie - zachichotała. - Albo znudziłoby mi się to bardzo szybko. Niestety, a może na moje szczęście mam sporo w sobie z demona - westchnęła.
Feyra spojrzała na swoją rozmówczynię. Relacje demonów z ich potomstwem zdawały się niezrozumiałe, ale ze smokami musiało być zupełnie inaczej... po prostu musiało.
Elfka przypomniała sobie swoje dzieciństwo - te zabawy w wojnę podczas których była generałem i wydawała rozkazy, oprócz tego te treningi walki... Ale wychowanie smoka, to nie to samo, co elfa, nawet z ich rodu.
- Ale Ty nie jesteś... byle kim. - rzekła po chwili zastanowienia. - To znaczy... Czy wychowanie przez demona było takie straszne? - powiedziała od niechcenia, ale coś jej zaświtało. Zarówno demony jak i smoki mają pewne moce, wrodzone moce, którymi uczą się posługiwać.
- Umiesz latać i zmieniać postać. - dodała już z pełnym entuzjazmem i nadzieją w głosie (oraz miną pokerzysty).
- Oj Feyra... Gdyby mnie demon wychowywał nie byłoby mnie na świecie. - westchnęła. - Demon prędzej zabije swoje potomstwo niż wychowa, chyba że ma w potomstwie jakiś większy interes... Tak szczerze mowiac to ja dziecinstwa nie mialam.. Moja matka zmarła przy porodzie. Powiedzmy sobie szczerze, że ciężko rodzi się rogate dzieci - mruknęła z kwaśną miną. - Ojczym gdy odkrył, że nie jestem jego dzieckiem tylko jak mówił demonicznym pomiotem zamknął mnie w ciemnej komórce w piwnicy... Cóż z tego, że był bogatym szlachcicem? Nie zabił mnie tylko trzymał tam przez 15 lat... Gdy nadarzyła się okazja zabiłam go i stamtąd uciekłam... - wzruszyła ramionami. - Dysponuję po ojcu demonie pewnymi zdolnościami sukkubów. Ale tylko niektórymi. Pewne moje zdolności rozwinęły się ponad miarę dzięki podróżowaniu. Ot miałam szczęście. Jak widzisz niestety nie jestem nikim niezwykłym - mruknęła. - Takich jak ja Fey'ri jest w Faerunie sporo, tylko żyją w ukryciu w strachu przed śmiercią... Albo w oczekiwaniu na zemstę... - powiedziała.
Feyra uważnie wysłuchała przemowy półdemonicy, a gdy ta skończyła, zapadła dość długa chwila milczenia. Elfka nie bardzo wiedziała co powiedzieć. Jej dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej - jak dzień i noc.
- Przykro mi.? - wypaliła niepewnym głosem. Pocieszanie nie było tym na czym się znała, nigdy też nie okazywała nikomu współczucia. Nie była nawet pewna, co o tym myśli i co czuje.
Półdemonica uśmiechnęła się półgębkiem słysząc krótkie niepewne zdanie Feyry. - Dawno nauczyłam się nie przejmować tym wszystkim. To już przeszłość, a ja wciąż żyję. Cieszę się tym co mam. Jedyna drobna uciążliwość i niedogodność to moja klaustrofobia, której nabawiłam się w tej cholernej komórce. Ale teraz za sprawą jakiejś magii zaczęło mi przechodzić. Ja się tym nie przejmuję to i ty się nie przejmuj - powiedziała spokojnie.
Feyra pokiwała głową ze zrozumieniem.
- To dobrze. - powiedziała i uśmiechnęła się lekko, choć nadal dawało się zauważyć, że brak jej w tym wprawy.
- Może napijemy się jeszcze? - zaproponowała.
- Nie dzieki... Moze i mam mocną głowę, ale nie chcę w razie czego być pijana. Za to z przyjemnością napiję się w twoim towarzystwie gdy już wrócimy do Faerunu. Wiem gdzie mają wyśmienite piwo... Takiego jakiego jeszcze nie piłaś - Sil mrugnęła do Feyry.
Feyra uśmiechnęła się połowicznie, szczerze i zawadiacko.
- To jesteśmy umówione. - przypieczętowała umowę i lekko pogłaskała śpiące na jej kolanach smoczątko.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: Mr.Zeth »

Darkan:

Czarny strażnik siedział spokojnie przy barze. To, że w ogóle żyje można było poznać tylko po tym, że co jakiś czas unosi w górę dłoń z kuflem i popija. Słyszał rozmowę Feyry i Sil, słuchał, ale nie chciało mu się dodawać niczego od siebie. Sam się za to zastanowił. Czemu on się nie nabawił klaustrofobii? Warunki miał świetne... Uśmiechnął się pod nosem. W sumie miał świetne warunki do nabawienia się większości chorób psychicznych w Faerunie...
Dopił piwo i westchnął.
A jednak nic... chyba wystarczająco szybko się poddał... albo zmienił sposób myślenia? Gdyby się poddał nie przeżyłby...
"Zachciało mi się filozofowania, psia mać" pomyślał czarny strażnik, wzdychając. Nie zamawiał kolejnego piwa.
Słuchał, może zdarzy się jeszcze coś ciekawego?
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: BlindKitty »

Wszyscy dopili swoje drinki, pogadali jeszcze trochę, siedząc naprzeciwko siebie - a Feyra grzebała w książce, odnajdując w końcu spis najczęściej spotykanych roślin i stworzeń magicznych. Okazało się że większość ziół używanych w alchemii zalicza się do tej kategorii, co przynajmniej częściowo rozwiało wątpliwości Fey'ri - sporo takich ziół można znaleźć bez trudu, na łąkach czy w lasach, młode smoki miały więc do nich dostęp, choć zapewne nie w opisywanych tu dawkach; z drugiej strony, nawet książka wyraźnie stwierdzała, że nie są niezbędne, jedynie pomagają w rozwoju.

W końcu zebrali się i ruszyli z miejsca, zdecydowani spożytkować te kilka godzin w jakiś inny, może bardziej pożyteczny sposób. Sigil stało przed nimi otworem - w normalnym mieście zapewne można byłoby powiedzieć, że jest piękna pogoda, tutaj jednak stwierdzić się dało tylko, że smog jest tak rzadki że widać przez niego budynki na przeciwległej części torusa. Jak na Sigil to niemałe osiągnięcie.

Po pewnym czasie zebrali się jednak wszyscy z powrotem na Targu Magów, gdzie Czerwone Oko właśnie polerował długą - naprawdę długą, na oko co najmniej siedmiostopową - metalową laskę. Oczywiście, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że nie posiadała absolutnie żadnych zdobień, ornamentów ani nic. Nie była owinięta rzemieniem dla pewniejszego chwytu, ani nawet nie miała różnej grubości w różnych miejscach. Zwykły, najprostszy metalowy drąg. A mimo to do mózgu słowo 'kostur' pchało się wszystkimi otworami i waliło w drzwi pięścią.
- Wróciliście po swoją broń? - podniósł na nich oczy i odstawił swoją laskę. - Proszę, oto ona - wyjął dwa zawiniątka ze skóry, jedno podając Silmathiel, a drugie Feyrze. - Wszystko zgodnie z zamówieniem.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: WinterWolf »

Silmathiel

Fey'ri z uśmiechem skinęła głową odbierając swój miecz. Wykonała nim młynka nad głową i improwizowane pchnięcie w przestrzeń.
- Pozostaje już tylko czekać aż kolejna otchłanna pokraka postanowi stanąć nam na drodze. Będziemy mogli wypróbować możliwości naszej broni - uśmiechnęła się paskudnie. Po chwili w okolicy słychać już było tylko jej dźwięczny śmiech. Brzmiał groźną nutą. Dostała do swych rąk skuteczną broń. Zamierzała z niej korzystać i nieźle dać się we znaki demonicznemu pomiotowi. Gdzieś w głębi jej umysłu pojawiła się myśl, że sama jest demonicznym pomiotem... Jakby w reakcji obronnej całej jej osoby przybrała wygląd zwykłej elfki o srebrzystych włosach. To zapewniło jej komfort psychiczny...
Półdemonica uważnie oglądała miecz. Umagicznienie opłaciła już przed robotą więc teraz skupiła się na dokładnym oglądaniu klinki. Zupełnie jakby miało się coś zmienić w jej wyglądzie po dodaniu magii.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: Mekow »

Feyra

Elfka była nie mniej zadowolona z nowej broni, niż Silmathiel. Zbyt dobrze pamiętała ich poprzednią walkę, podczas której jej miecz, jej dobrej jakości broń, która już zawsze sprawdzała się w walce, zachowywała się jakby była zabawką z drewna.
Ogólnia wartość elfki jej pochodzenia zależy głównie od dwóch konkretnych rzeczy: zawartości jej skarbca, oraz jej wartości bojowej. Feyra była zadowolona, że poprawienie swojej skuteczności przeciwko demonom, nie trwało zbyt długo... i nie było takie drogie.
Dwa ostrza, jedno do prawej, drugie do lewej ręki, były nie tylko wzmocnione zimnym żelazem, a teraz zostały także umagicznione. Broń elfki była już naprawdę wysokiej, antydemonicznej klasy.
Schowała oba ostrza i uśmiechnęła się krzywo do Irvanka okazując mu swoje zadowolenie... może nawet jakby chciała podzielić się z nim swoim szczęściem?... Nieważne.
- Mieliśmy się spotkać z kupcami... Powinni już mieć nasze składniki, albo choćby informacje o nich. - powiedziała jakby oczekując potwierdzenia od reszty towarzyszy. Tak zajęła się smoczą lekturą i oczekiwaniem na nową broń, że szczegóły ich zleceń spadły na drugi plan. Pamiętała gdzie i z kim mieli się spotakć, ale miała jeszcze obgadać rodzaj zamawianych towarów, a do tego się niespecjalnie przygotowała - widać będzie musiała improwizować.




Co z tymi strzałami z zimnym żelazem? Mam je?
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: BlindKitty »

Lepiej uzbrojeni, zapłaciwszy magowi ruszyli w swoją stronę.

Stawało się coraz ciemniej, smog gęstniał coraz bardziej. Widoczność coraz bardziej malała - zerknięcie w zaułki uwidaczniało gęstą, brązową mgłę która okrywała wszystko i wszystkich. Sprawiało to dziwne, przytłaczające wrażenie. Wyraźnie zapadał już zmierzch - czy też zbliżał się przeciwszczyt, jak należałoby to nazwać w Sigil. Trzeba było postarać się o jakiś nocleg, albo wybrać się już do Mechanusa. W kwestii nagrody nastąpiło już porozumienie, broń zdążyli już odebrać - a czas uciekał...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: WinterWolf »

Silmathiel

- Wiemy już chyba wszystko i chyba możemy spiąć tyłki i wziąć się do roboty, co? - rzuciła, patrząc po towarzyszach.
- Mechanus nie będzie na nas czekał wiecznie, a i mój ojczulek nie będzie zwlekał ze swoimi pomysłami - powiedziała. Ona była w zasadzie gotowa. Jeśli jednak reszta będzie marudziła, trzeba będzie gdzieś przenocować. Swoją drogą Sigil z tymi dziwnymi zmianami pory dnia jej się nie bardzo podobało. Wolała gwiazdy i księżyc.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: Mr.Zeth »

Darkan:

Spojrzał na Sil i uśmiechnął się krzywo. - Wreszcie... - mruknął krótko. - Mało tyłek mi nie odpadł od siedzenia bezczynnie - skwitował pobyt w Sigil.
jemu nie przeszkadzały tutejsze "pory dnia". W sumie miał je gdzieś. Krew rozlewa się tak samo w świetle jak i bez niego... ale be światła trudniej trafić. Tyle.
Czarny strażnik przeciągnął się. - Jeśli nikt inny nie ma niczego do roboty to ruszajmy natychmiast - zaproponował.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: Mekow »

Feyra

Nie tracąc czasu Elfka ruszyła razem z innymi.
- Nie narzekaj Darkanie, niektórzy nudzili się bardziej od Ciebie. Aż zasneli w międzyczasie. - powiedziała.
Gdy ten spojrzał na nią pytająco wskazała na smoczątko. - Moje dziecko. - wyjaśniła.
Irvine spał leżąc na jej karku - jego smocza główka spoczywała na jej prawym obojczyku, zaś z lewego ramienia elfki zwisał długi na około pół metra, smoczy ogon. Długie, jasne włosy Feyry doskonale zastąpiły przykrycie, zapewniając smoczątku wygodne ciepło.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: BlindKitty »

W zapadających ciemnościach i nie bez trudności porozumieli się z jakimś dabusem, który doprowadził ich do portalu prowadzącego do Mechanusa. Wręczył im spore kółko zębate, które - jak wyjaśnił swoimi dziwacznymi rebusami - było do tego portalu kluczem. Nie żeby w przypadku Mechanusa było to wybitenie zaskakujące...

Przeszli przez portal.

Tym razem nie było żadnego dziwnego uczucia spadania, rozciągania czy czegokolwiek innego. Tym razem po prostu stanęli na trawiastej równinie, na krawędzi obracającego się niespiesznie, olbrzymiego koła zębatego - cały ten plan składał się z takich kół, zazębiających się, obracających i noszących własne, doskonale zorganizowane mikroekosystemy i całe cywilizacje praworządnych istot.
Jedna z tych ostatnich wydała z pewnością przedstawiciela, który stał teraz przed nimi. Kanciasta, metaliczna głowa z mechanicznym uśmiechem, z której bezpośrednio wyrastały dwie, mechaniczne nogi, takież ręce i dwa metalowo - płócienne skrzydła. Modron.
- Spodziewaliśmy się waszego przybycia - wyskrzeczał, głosem przywodzącym na myśl nieco zardzewiały mechanizm. - I z naszych informacji wynika, że chcecie zdobyć Iskrę Prawa, czyż nie? Element czystej esencji praworządności - dodał wyjaśniającym tonem, jakby niepewny, czy wiedzą o co mu chodzi.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: WinterWolf »

Silmathiel

Półdemonica miała mieszane uczucia co do tego miejsca. Jego doskonała organizacja i uporządkowanie sprawiły, że poczuła się nieciekawie. Zaklęła szpetnie pod nosem. Pies z amuletami ochronnymi, jej samopoczucie uległo znacznemu pogorszeniu, gdy to wszystko zobaczyła. Gdy odezwał się ten metalowy kwadratoludek miała ochotę mu odpowiedzieć, że nie, nie są tu po nic takiego. Przechodzili przypadkiem i obrócą to miejsce w ruinę... W ostatniej chwili ugryzła się w język. Zrobiła to naprawę. Zabolało. Skrzywiła się, zakrztusiła i pod pretekstem kaszlu siedziała cicho. Ktoś inny będzie musiał się tłumaczyć za całą resztę dlaczego tu są. Ona miała dość. Musiała się pogodzić z tymi zębatkami...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: Mekow »

Feyra

W przeciwieństwie do jej towarzyszy, elfkę zaciekawił nietypowy wygląd tutejszego planu. Przez dłuższy moment rozglądała się dookoła, podziwiając jego konstrukcję i nietypowe wykonanie, które było arcydziełem samym w sobie.
Irvine brał przykład z matki i podobnie jak Ona rozglądał się dookoła zaciekawiony zupełnie nowymi widokami. Jednocześnie zastanawiał się, gdzie właściwie teraz są.
Gdy spotkali się z metalicznym stworzeniem, Feyra zastanawiała się, czy ono bardziej działa niż żyje. Oczywiście od razu postanowiła traktować metaliczne stworzenie jak osobę, aby nie doszło do żadnych nieporozumień. Zaciekawiło ją, czy takie coś da się zbudować z dostępnych w ich planie materiałów i wykorzystać do prac na polach i w kopalniach. Oczywiście nie poruszy tego tematu... chyba, że nadarzy się taka okazja. Irvine z zaciekawieniem i lekko pochyloną główką przyglądał się dziwnemu metalicznemu stworzeniu.
- Zgadza się. Właśnie po to tutaj przybyliśmy. - powiedziała elfka, gdy ich komitet powitalny się do nich odezwał.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze

Post autor: Mr.Zeth »

Darkan:

Czarny strażnik uniósł brew, widząc Modrona. Te istoty zawsze wydawały mu się nieco udziwnione. Na razie jedna rozejrzał się po okolicy,a wyglądała ona dość ciekawie. Mężczyzna wpatrywał się chwilę w powolny ruch kół zębatych, orientując się przy okazji, ze sam też na takowym stoi. Zastanawiające, że mieszkańcom nie przeszkadza idea życia na trybach największej, jak mniemał, maszyny Sfer.
osobną sprawą było, że nieważne na czym się stanie, wiadomo, że jest to tryb, który się ciągle obraca... Darkan musiał o tym pamiętać, żeby nie stracić przypadkiem orientacji.
Miejsce ciekawe do odwiedzenia, ale życie tutaj... nieee, odpada.
Drowce te świat najwyraźniej się podobał. Rozglądała się tu i tam.. i ona odpowiedziała temu kwadratowemu jegomościowi. Darkan nie musiał nawet patrzeć na Sil, by wiedzieć, ze nie czuje się tu dobrze...
Oby to załatwić i się stąd wynosić...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Zablokowany