[Kryształy Czasu] Księga Kathrana

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

[Kryształy Czasu] Księga Kathrana

Post autor: Evandril »

Proszę o pisanie w trzeciej osobie (np. - Chodź tutaj ty obleśny krasnoludzie - powiedziała Eillis wyciagając swój miecz - Pokażę Ci jak walczą elfickie kobiety), pisanie opisowe (5-10 zdań) i w miarę przyzwoitą rozgrywkę.

To co mówią postacie piszcie od myślnika.
To co myslą w cudzyslowie.

Bohaterowie:
-Eillis (elfka, łowczyni,prowadzona przez Lidien)
-Drirerin (elf, złodziej/iluzjonista, prowadzony przez Bielika)
-Gortni Waleczny (krasnolud, wojownik, prowadzony przez Serge'a)
-Endril (półolbrzym, druid, prowadzony przez Sergi'eja)
-Pavcioo (półork, czarnoksiężnik, prowadzony przez Pavcioo)
-Rathard (reptillion, gwardzista/kapłan, prowadzony przez Sabrae Xoraim)

[Wszyscy]
Było już grubo po zmierzchu gdy grupa podróżników dotarła do stolicy Archipelagu Centralnego, Ostrogaru. Od kilku dni byli w drodze, mało jedli i niewiele spali, toteż jedynym czego teraz pragnęli była porządna strawa i wygodne łóżko. Poruszając się powoli pustymi uliczkami Miasta Katana dotarli w końcu pod drzwi karczmy "Pod Trzema Piórami". Już na zewnątrz dało się słyszeć gwar rozmów i odgłos brzdękających o siebie kufli. Zewnątrz zajazdu dochodziło również błogie ciepło które zapraszało do środka nowych gości.

Gdy piątka wędrowców pojawiła się w drzwiach karczmy rozmowy na chwilę ucichły i wzrok zebranych w środku skierował się na nowowprzyjezdnych. Broń, mimo iż skrzętnie ukrywana pod płaszczami zdradzała iż są oni awanturnikami. Nie byli jedynymi przedstwaicielami tej profesji w tym niebezpiecznym mieście toteż goście w karczmie szybko wrócili do swoich spraw, nie zwracając uwagi na nowych gości. Sala była przestronna, zapełniona niemal po brzegi, w powietrzu unosił się zapach pieczonego kurczaka i grzanego wina. Podróżnicy zasiedli przy stoliku w rogu sali, niedaleko szynkwasu. Chwilę potem pojawiła się przy nich młodziutka, piegowata dziewczyna o blond włosach i, mimo późnej pory i natłoku gości, ze szczerym uśmiechem na twarzy rzekła:
- Witam w naszych skromnych progach. Widzę, że zawitaliście do nas po ciężkiej i męczącej podróży. Czym mogę wam służyć, drodzy wędrowcy??
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 lipca 2006, 10:22 przez Evandril, łącznie zmieniany 2 razy.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

- Krasnoludzkiej wódki, kobieto! - ryknął Gortni uderzając pięścią w stół - Ino dużo....od tygodni nie miałem alkoholu w ustach...I do tego jeszcze dwa dobrze wypieczone kurczaki...Ich zapach sprawił że mi kiszki marsza grają już od samego wejścia do tej nory.
Nagle dostrzegł że jego towarzysze dziwnie go obserwują. Jego maniery może nie były wybitnie taktowne, ale po tylu dniach tułaczki chciał jedynie dobrze zjeść i się napić. Widząc, że wzrok czwórki przyjaciół utkwił na nim na dobre rzekł:
- Na Graama!! Nie patrzcie tak na mnie, tylko zamawiajcie co wam pasuje...I pośpieszcie się do diaska bo przez was to z głodu tu padnę...a nie chcę żeby wasze twarze były ostatnimi jakie w życiu zobaczę..
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Endril

- My też wolelibyśmy nie widzieć jak tak mężny wój zdechłby z głodu- półolbrzym zadrwił z krasnoluda, po czym zaśmiał sie przyjaźnie. Dawno nie był w tak dobrym humorze jak dziś, toteż postanowił kontynuować.
- Coś mi się zdaje drogi Gortninie ,że prędziej zginieś przez swoje obrzarstwo niźli przez jakiegoś stwora. Endril zbastował widząc mine krasnoluda. Niezwarzajac na to ,że jego niższy kompan położył swe dłonie na trzonku topora skierował swe słowa do niewiasty, która ich obsługiwała.
-Nie miej tego za złe mojemu towarzyszowi, jego maniery jeszcze dużo wymagają. Mi jeno daj jakiś kufel wina i może ze
dwa udźce z dzika.
Lidien
Majtek
Majtek
Posty: 146
Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Post autor: Lidien »

Eillis spojrzała z dezaprobatą na krasnoluda po czym odezwała się do dziewczyny:
-Witaj! Ładnie pachnie jadłem. Z chęcią zjem kawałek tego kurczaka, no i jakies dobre piwo na popitke. Spojrzała na swoich towarzyszy byli tak samo zmęczeni jak ona i pewnie tak samo źle wyglądali. Już dawno nie miała takiego złego humoru. Choć ciepło kominka ją rozgrzewało to i tak nie mogła przepędzić zimna ze swej duszy. Strasznie tęskniła za domem... "nie mogę wrócić" postawiła sobie taki cel... i od razu zrobiło jej się cieplej.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pół-ork nie zdejmując kaptura powiedział: Przynieś jakieś tanie mięso... Dobrze wypieczone....Oraz wino... Czerwone...- jego niski, tajemniczy głos zdziwił kobietę, jednak jego towarzysze już do tego głosu przywykli. Następnie spojrzał na krasnoluda i zmierzył go surowym wzrokiem, po czym w milczeniu oczekiwał na podanie jedzenia.
I tak nikt tego nie czyta...
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Post autor: Bielik »

Drirerin

Podaj mi trochę wina i jakieegoś kurczaka- mówi do dziewczyny.
Dzisiaj może nareszcie wyśpię się do porządku- mówię do siebie w myślach.
Po czym popatrzył na przekomarzanie towarzyszy i roześmiał się w duchu.
W lepszym humorze szukam jakichś potencjalnych ofiar które mogły by być dochodowe a nie trudne w okradnięciu.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Evandril »

- Za chwilę będzie podane - odparła dziewczyna i niemal tanecznym krokiem oddaliła się od stolika. Lawirując między nowoprzybyłymi gośćmi powtarzała pod nosem spore zamówienie piątki podróżnych.
Karczma zapełniona była teraz po brzegi a kolejne minuty i kolejne kufle alkoholu coraz bardziej rozluźniały atmosferę wśród gości. Piątka przyjaciół oczekując na strawę zauważyła w tłumie gości podstarzałego mężczyznę który od pewnego czasu ich obserwował. Siwe włosy luźno opadające na ramiona i zmęczona, pomarszczona twarz zdradzały, że nie jest kimś kto odwiedza karczmy takie jak ta, w dodatku o tak nieprzyjemnej porze. Jego czerwony płaszcz z luźno wiszącym kapturem nasuwał podejrzenie że jest to człowiek związany z kastą czarodziejską. Gdy dostrzegł iż jego obecność została już zauważona przez piątkę awanturników podszedł do stolika przy którym siedzieli.
- Witajcie... - powiedział wertując wzrokiem wszystkich siedzących przy stoliku - Wyglądacie mi na poszukiwaczy przygód. Jeśli by was to zainteresowało, mam dla was pracę...
Sabrae Xoraim
Bombardier
Bombardier
Posty: 700
Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
Numer GG: 9383879
Lokalizacja: Preczów :P
Kontakt:

Post autor: Sabrae Xoraim »

el Rathard:
Drzwi karczmy nagle się otworzyły i wszedł przezeń wasz znajomy reptilion, miał na sobie szarą tunikę podróżną nałorzoną na zbroję, toporomiecz przy pasie i przepastny plecak na plecach. Z szyi jak zwykle koślawo zwisał święty symbol Reptiliona Wielkiego. Był trochę zziajany. Kiedy. zamknął drzwi za sobą i kiedy zauważył, że jego wisiorek znowu się przekrzywił skrzętnie go poprawił i podszedł do was.
- Mówiłem żebyście zaczekali chwilę, kiedy szedłem w las, hmmm za potrzebą. Ale Wy jak zwykle woleliście biec do karczmy niż zaczekać na starego kolegę. O widzę, że już zamówiliście. - Powiedział widząc karczmarkę niosącą miesa w ich kierunku. - Poproszę wodę z winem i kaszę ze skwarkami. - Zamówił swój zwyczajowy posiłek uśmiechając się do karczmarki. Potem z głośnym świstem popatrzył na jedzenie kolegów i koleżanek. - Chcecie przejeść wszystko co nam jeszcze zostało ?? O widzę, że kogoś poznaliście. - Stwierdził zobaczywszy maga, poczym obrucił się do niego - Witaj panie, pozwól, że się przedstawię, jestem el Rathard, do usług
Obrazek
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Endril

Półolbrzym spojrzał się po swych kompanach, jakoś żadne z nich nie kwapiło się odpowidzieć nieznajomemu. Krasnolud był zbytnio zajęty wypatrywaniem ich strawy, Eillis była dziwnie ponura i wpatrywała się ciągle w płomienie kominka, Drirerin jak to Drirerin znów poszukiwał nowych ofiar natomiast Pavcioo zagłebił się w rozmyśleniach tak głęboko że pewnie nawet nie zważał na to co ów mężczyzna miał do powiedzenia. Półolbrzym nie miał wyboru, musiał zacząć.
- A jaką to prace ma waść dla nas?- Endril przypomniał sobie o swoich manierach
- Maże waść siądzie i się wpierw przedstawi ,jesli można.
Gdy skączył ujrzał idącego w ich kierunku raptilliona, był to ich towarzysz, który musiał zabawić w lesie trochę dłużej.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

- Jeśli to coś szalenie niebezpiecznego to ja się na to piszę - na twarzy krasnoluda pojawił się szeroki uśmiech gdy dziewczyna podała mu na oszernym talerzu dwa kurczaki - Mój topór z chęcią skosztuje nowej krwi...
W jego głowie pojawiła się wizja szybkiego bogactwa, a poza tym hańbą z jego strony byłoby nie podjąć się tej misji, wszak ryzyko i odwagę w walce wyssał z mlekiem matki. Co prawda Gortni szybciej mówił niż myślał i nie był zbyt rozgarniętym krasnoludem, ale jego przyjaciele dobrze wiedzieli o tym, że zawsze jako pierwszy porywa się na coś, o czym nie ma zielonego pojęcia i ze stoickim spokojem przyjęli jego słowa. Spojrzał po kompanach. Eillis rzeczywiście nie była w najlepszej formie i prawie zasypiała przy stoliku wpatrując się sennym wzrokiem w jadło na stole. Pavcioo, zainteresowany własnymi przemyśleniami jedynie od czasu do czasu obserwował mężczyznę w czerwonym płaszczu który teraz usadowił się wygodnie na krańcu stolika,a Drirerin pałaszował swoją miskę strawy. Endril, chyba jako jedyny w drużynie był tego wieczoru w dobrym humorze i tryskał energią. Krasnolud zastanawiał się jak to możliwe po tylu dniach drogi jednak z rozmyślań wyrwało go klepnięcie w ramię. Obejrzał się za siebie i dostrzegł swojego kompana reptiliiona który ciężko sapał.
- Wreszcie jesteś - rudobrody krasnolud spojrzał na Ratharda niewzruszony jego przybyciem - Siadaj przyjacielu, bom widzę żeś się zmachał niemożebnie...
Chwilę potem skierował słowa ku gościowi przy stoliku.
- Czekamy na szczegóły czcigodny starcze...Cóż to za zadanie które chcesz nam powierzyć?
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 lipca 2006, 10:42 przez Serge, łącznie zmieniany 1 raz.
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Evandril »

Mężczyzna, ponaglany przez krasnoluda i półolbrzyma odparł:
- Reprezentuję potężnego maga, który potrzebuje ludzi waszego pokroju - widząc że zainteresował również pozostałych podróżników, kontynuował dalej - Osobiście nie znam szczegółów misji, lecz nim dokonacie ostatecznego wyboru, zastanówcie się dobrze, gdyż zadanie, które chce wam powierzyć jest jak on sam mówił bardzo niebezpieczne. Możliwe że kilkoro z was nie wróci z tej misji cało. Możliwe że przyjdzie wam zginąć w jakimś zapomnianym przez wszystkie ludy pustkowiu?. Decyzja należy do was, ja jedynie wykonuję powierzone mi zadanie...
Starzec skończył mówić oczekując na odpowiedź szóstki awanturników.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Endril
-Ludzi naszego pokroju- półolbrzym powiedział pod nosem po czym uśmiechnął się.
-Powiadasz waść ,że bardzo niebezpieczna ta wasza misja, coś dla naszego Gortni'ego-uśmiechnał się do krasnoluda.
- Ja tam raczej unikam kłopotów, jednak gdyby moi towarzysze
przystaliby na propozycje waszą i tego waszego maga mogą liczyć na mą pomoc.

-Dużo też zależy od tego cóż my będziemy z tego mieli.- wymienił spojrzenia z Drirerin'em
Półolbrzym oparł swe ręce na stole i spojrzał po swoich kompanach.
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 lipca 2006, 11:10 przez Sergi, łącznie zmieniany 1 raz.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

- Na Graama! - warknął krasnolud zaciskając obie dłonie na rękojeści swego wielkiego topora - Ja w to wchodzę. Wolę stawiać czoła niebezpieczeństwom niż kolejne dni podróżować bez celu po Archipelagu w poszukiwaniu zarobku i słuchać biadolenia Drirerina jak to mu zimno i jak jest głodny...
Drirerin podniósł głowę znad talerza i uśmiechnął się lekko. Znał krasnoluda na tyle dobrze, by nie brać tych uwag do siebie. Zresztą, złodziej nigdy nie przejmował się tym co Gortni mówił.
- Miejcie też na uwadze to, ze kończą nam się pieniądze, a to jest dobra okazja żeby trochę zarobić. Skoro ten oto człowiek reprezentuje potężnego maga, ów mag na pewno sowicie nam zapłaci za nasze usługi. Poza tym kto wie, może uda się znaleźć coś wartościowego, co będzie można upchnąć kupcom w Get-warr-garze - Krasnolud rozmarzył się po czym kontynuował dalej.
- Co wy na to przyjaciele...Ja przyjmuję propozycję staruszka, a wy?
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Kwestia podjęcia zadania nie leży w jego trudności, tylko w stosunku wynagrodzenia do jego trudności i czasu wykonywania... Pamiętaj, że tani nie jesteśmy... Oczekujemy też części nagrody z góry, by móc kupić potrzebny ekwipunek na tę przygodę....- Powiedział patrząc nadal swym tajemniczym wzrokiem na podane mu jedzenie, jego niski głos był dosyć cichy, ale charakterystyczna barwa głosu powodowała, że gdy mówił inni słuchali. No więc?- powiedział czarnoksiężnik na chwilę odrywając oczy od punktu obserwacji i wymieniając szybkie spojrzenie z magiem, po czym wrócił do poprzedniego zajęcia, tylko tym razem oprócz patrzenia się w zamyśleniu zaczął jeść swoje danie.
I tak nikt tego nie czyta...
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Post autor: Bielik »

Direrin

Skinieniem głowy witam się z naszym spóźnialskim towarzyszem.
-Jak inni idą to ja też- mówię
- A co w ogóle byśmy z tego mieli?- mówię do maga po czym odwzajemniam spojrzenie Endrila.
Gori chyba nie nauczy się chyba nigdy szacunku dla nie znajomych- myślę rozbawiony po czym wracam do posiłku.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Evandril »

Mag odparł:
- Nie mam przy sobie żadnych pieniędzy gdyż jestem tylko posłańcem, ale mogę was zapewnić żę na pewno zostaniecie sowicie wynagrodzeni. Zadanie które chce wam powierzyć mój pan jest trudne, w związku z tym nagroda równie okazała. Jeśli zgodzicie się podjąć tej misji i wyruszyć ze mną o świcie do siedziby mojego pana, przekonacie się o jego szczodrości...Jeśli chodzi o nowy ekwipunek, myślę że rzecz da się załatwić...
Mężczyzna w czerwonym płaszczu spojrzał po twarzach podróżników. Niektóre zdradzały chęć podjęcia zadania, inne były wolne od jakichkolwiek emocji.
Lidien
Majtek
Majtek
Posty: 146
Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Post autor: Lidien »

Eillis ocknęła się z otępienia. Powiodła mętnym wzrokiem po towarzyszach, zatrzymała spojrzenie na magu w czerwonej pelerynie. "Ciekawe, czego on od nas chce"
-Ale, o co chodzi. Wybacz mości magu, ale jestem niesamowicie zmęczona. Podróż była koszmarna.
Po czym zainteresowała się swoim jadłem i zaczęła je jeść dbając o maniery, chociaż było widać jak bardzo jest głodna.


Po chwili odezwała się do maga:Ja zgodzę się na wszystko byle byś nam panie zapewnił odpoczynek.
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 lipca 2006, 11:40 przez Lidien, łącznie zmieniany 1 raz.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...
Zablokowany