[Zew Cthulhu] Nekroskop

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

[Zew Cthulhu] Nekroskop

Post autor: CoB »

Wszelakie podobieństwo do osób żyjących, lub już nieżyjących jest nieuzasadnione. Cały scenariusz to jedynie fikcja, zaistniałe tu przypadki - chociaż niektóre zaczerpnięte z rzeczywistości - Nie Mogą mieć takiego samego czynnika aktywizującego. (To tyle ostrzeżeń :P)

Piszemy w 3os. - proszę o długie i barwne posty, macie bardzo dużą możliwość ingerencji w świat bezemnie, więc nie musicie pytać o wszystkie akcje. W 1os. posty będziemy pisać wtedy, kiedy przyspieszy akcja - dam znać. No i to by było na tyle. Aha i jeszcze jedno - nie gwarantuję, że dożyjecie do końca scenariusza ;)

------------------------------------------------------------------------------------

Lata, tygodnie, dni, godziny... Ta sekunda, ta ulotna chwila. Czyżby taka ulotna? Tyle wieków na nią czekałeś. Tyle pokoleń przeminęło... Odeszli już inkwizytorzy, odeszli wielcy myśliciele, odeszli geniusze - wynalazcy, przeminęły wojny, ludzie z powrotem zdają się trwać w pokoju.
Ludzie... jakże żałośni są. Odrzucili prawdy o świecie, zapomnieli niezapomnianych i zamknęli się w klatkach. Już niewielu wie i pamieta, że człowiek nie jest szczytem łańcucha pokarmowego. Weźmy na przykład takiego tasiemca - co go zeżre? A on wcina nas od środka. Tak jak my pasożytujemy na naturze, tak samo są potwory, które żywią się nami. Używają naszych ciał jak skorup.
Tak, teraz jest odpowiednia chwila, by uderzyć. Gorące piaski znowu zaśpiewały dla Ciebie zgrzytliwą pieśń zwycięstwa.

Londyn 12.04.2000r.

Sean Flaherty

9:06

Każda minuta zbliżała Ciebie pod nr 28 na Market Place. Jechałeś na własnym motorze, co w Londynie budziło lekkie zdziwienie - wszakże trzydziestoletni mężczyzna w garniturze, z wielką teczką pod pachą mógł być atrakcją turystyczną. Widziałeś wielu ludzi wokół - wszyscy gnali do pracy, mżył deszcz - i to on odzwierciedlał to co działo się w duszach Londyńczyków. Niezrażony tym przyspieszyłeś - włączyło się zielone. Zakręciłeś w lewo. Kolejne myśli przepłynęły przez Twoją głowę. Nie przepadałeś za tym miastem - jednakże dostałeś zaproszenie na Oxford House College. O ironio! miałeś mówić o IRA. Wiesz, że to nie władze uczelni spłatały Ci taki żarcik, lecz ślepy los, który nie miał litości dla nikogo.
Deszcz przybrał na sile. Jakaś dziewczyna pobiegła schować się pod daszkiem. W głowie układałeś sobie przemowę - byłeś zwolennikiem wspomaganej improwizacji, nigdy nie czytałeś ślepo z kartek, a przygotowywałeś jedynie suche notatki, które wzbogacałeś barwnymi opisami. Nic nie miałeś wspólnego z flegmą Anglików.
Zwolniłeś i zatrzymałeś maszynę przed uniwersytetem. Na szczęście mieli parking. Nie spojrzałeś nawet na gmach, ponieważ natychmiastowo pojawił się przed Tobą nieznany Ci profesor. Spojrzał na Ciebie, coś powiedział.

13:44

Aula. Tłum studentów. Wszyscy znudzeni, chcieliby jak najszybciej się stąd wydostac. Szczerze podzielałeś ich uczucia. Ale musiałeś zacząć coś mówić. Powoli, tak samo jak ich mózgi, zacząłeś swoją pracę. Wtoczyłeś w to wszystkie swoje emocje. Zdaje Ci się, że studenci naprawdę się zainteresowali. Część patrzy na Ciebie z nienawiścią, część z podziwem. Zająknięcie. Nagły ból w głowie. Mimo wszystko kończysz wykład. Na sali odzywa się wiele pytań. Musisz je zmijać milczeniem. Taka to jest wolność słowa. Musisz kłamać.

15:00

Wykończony siadasz w hotelu wynajętym dla Ciebie przez władze uczelni. Powoli rozciągasz się na starym łóżku. Włączasz telewizor - równie stary jak łóżko i popijasz kawą. Jeszcze jutro jeden wykład...
W telewizji coś o zagrożeniu terroryzmem. Jakiś dziennikarz mówi coś o rozruchach w Kuwejcie. Wyłączasz TV i zarzucasz płaszcz i wychodzisz. Klucz zostawiasz miłej pani w recepcji.
Masz w portfelu przy sobie 600 funtów, które możesz wydać tego i następnego dnia.

Alex Silent

6:12

Budzisz się. Powoli otwierasz zmęczone powieki. Razi cię przy tym światło - bolą oczy. Każdy mięsień zdaje się być zmaglowany, nie jesteś w stanie się podnieść. W końcu do Twojego skołowaciałego mózgu zaczynają docierać nowe bóle - zalicza się do tego wysuszony na wiór język. Walczysz. Podnosisz się. Budzisz w sobie ból głowy.
Obok Ciebie leży Anastazja - Twoja nowa dziewczyna. Ona utrzymuje Ciebie i wszystkie Twoje zachcianki. Jest bardzo miła. Jednakże z wyglądu jej cery stwierdzasz, że wczoraj przeholowaliście. I to nie tylko z alkoholem... Przykrywasz jej ciałko resztą kołdry i zaczynasz się ubierać. Z uśmiechem stwierdzasz, że była tak miła wyprać ci ciuchy.
Usiadłeś, napiłeś się wody. Przekąsiłeś jakąś bułkę i ruszyłeś powolnym krokiem do pracy.

14:56

Już prawie 7 godzinę jesteś w pracy - w barze szybkiej obsługi. Wciąż pojawiają się nowi klienci - nawet w tak deszczowy dzień - głównie turyści. Dźwięk dzwonka oznajmia wejście nowych osób - twoim oczom ukazuje się dwudziestoparoletnia kobieta z prostymi, blond włosami sięgającymi jej do pasa. Ubrana w skórzaną kurtę i jeansowe spodnie, zdaje się być czymś mocno zaabsorbowana, co widać na zacięciu jej ust i spojrzeniu zza okularów. Za nią wchodzi facet - dawno już chyba po czterdziestce z wystającym brzuchem i zgnitozielonym swetrem. Spokojnym wzrokiem mierzy bar i chyba tak samo spokojnie mówi coś do kobiety, która zdaje się go ignorować.

15:21

Podszedłeś do tej dziwnej dwójki z zamówieniem. Oboje chcieli koktajle truskawkowe. Mężczyzna uśmiechnał się do Ciebie, wtem jego twarz przeszedł dziwny impuls. Spojrzał na Ciebie uważniej. Powiedział cicho: - Znam twą moc młodzieńcze. Pójdziesz z nami. Przerażony jego słowami oddaliłeś się o krok. W końcu roznosząc inne zamówienia ochłonąłeś i zdecydowałeś się iść.

17:04

Jesteście w jakimś dziwnym hotelu na przedmieściach. Siedzisz na krześle i czujesz się jak na przesłuchaniu. Kobieta nie odzywa się w ogóle, jednakże stoi nad tobą z bronią krótkolufową (popularnie zwaną pistoletem) i mierzy ci w głowę. Mężczyzna uśmiechnięty mówi do niej: - Przestań! po co to?! Odpycha jej dłonią pistolet od twej głowy. Odwraca się do Ciebie i mówi spokojnym głosem: - Tak, my też mamy moc. Ona jest telepatką, a ja specjalizuję się w odszukiwaniu obdarzonych mocą. Należymy do organizacji INTESIP i tropimy wszelakie paranormalne zjawiska. Potrzeba nam takich jak ty, jednakże sam musisz nam coś o sobie powiedzieć.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Famir
Marynarz
Marynarz
Posty: 206
Rejestracja: wtorek, 14 marca 2006, 22:49

Post autor: Famir »

Alex Silent

Alex spojrzał najpierw na mężczyzne... a potem na kobiete...
-Czemu takie rzeczy zawsze przytrafiają sie właśnie mi...
spytał jakby sam z siebie z wyraznią ironią w głosie... z jego rękawa wypadła bardzo cieńka żyłka... tak cieńka że ledwo widoczne w słabym oświetleniu pokoju... chłopak spojrzał ponownie na grubasa...
-Widze że nie mam nic do gadania więc chyba musze współpracować.
uśmiechnął sie wydatnie i przechylił lekko głowe niczym zakłopotany wesołek z kreskówek. Tymczasem żyłka niczym wąż zaczeła sie wić po pokoju... cicho... bezszelestnie... niewidocznie.... niczym wąż na łowach. koniec żyłki wędrował niepotrzeżenie z jednego końca pokoju do drugiego...
-Nazywam się Alex Silent ale to już pewnie wiecie... pracuje w barze...
żyłka niczym wąż wiła sie po pokoju tworząc coś co przypominało dziwną figurę wewnątrz której znajdowały sie wszelkie osoby znajdujące sie w pomieszczeniu...
-I nie posiadam żadnych mocy... nie... to złe określenie...
pokręcił przecząco głową niczym nauczyciel ironicznie podsumowujący błędną odpowiedź ucznia... "wąż" tymczasem zakończył "podróż" tworząc sporej wielkości niewidoczny pentagram wewnątrz którego znajdowali sie Alex, dziewczyna i "pan puszysty"...
-Ja bym to raczej określił jako "zdolności", ale cóż...
nagle żyłka dotąd niewidoczna zaczeła emanować jasnym niebieskim światłem... pentagram stał sie widoczny a Alex wstał z krzesła i nie zważając na broń przyłożoną do głowy wyciągnął ręke do dziewczyny...
-A teraz mi grzecznie oddaj tą zabawke
Yacek
Marynarz
Marynarz
Posty: 343
Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
Numer GG: 6299855
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Yacek »

Sean

Włóczył się bez celu po okolicznych uliczkach . W końcu jednak zmęczenie dało znać o sobie i postanowił wstąpić do baru na rogu . Pchnął drzwi i w jego nos uderzył zapach charakterystyczny dla wszystkich małych knajp na całym świecie : frytek , piwa i papierosów .
Towarzystwo w barze spodobało mu sie od razu . Widać było siedzących w grupkach ludzi , którzy po dniu ciężkiej pracy wpadli na jedno piwko lub drinka . Poszukał wzrokiem wolnego miejsca i postanowił "zaparkować "przy barze .
- Jedno piwo poproszę - odezwał się , wiedząc , że jego irlandzki akcent na pewno wywoła zainteresowanie stałych bywalców . Rozejrzał się po sali i z lubością pociągnął łyk zimnego piwa .
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Sean

16.03

Okazało się, że Twoje myśli są prorocze, barman pochylił się naprzeciwko Ciebie, nalał Ci kufelek piwa i rzekł z uśmiechem: -Ah, witam, witam! Ja też z Irlandii, jak mniemam, pan także? Tak przejazdem tylko?

W barze panował zwykły robotniczy gwar - byłeś na przedmieściach, nie ma się co dziwić. Jednym uchem wpadała Ci wiadomość z telewizora - Zagrożenie atakiem terrorystycznym... Niestabilna sytuacja na bliskim wschodzie... Masakra pochłonęła dwanaście ofiar... i tak dalej i dalej...

Alex

17.08

Kobieta oddała Ci broń ze wzruszeniem ramion. Lekko zdezorientowany przyglądałeś się jej, a ona wybuchnęła serdecznym śmiechem i odrzekła: - Naprawdę chłopcze nie mamy zamiaru toczyć wojny. Wysłuchasz nas i najwyżej odejdziesz, nie możemy tracić czasu. Nie chcę sondować twojego umysłu bo to bardzo nieprzyjemna... operacja. Może normalnie się dogadamy? Potrzebni nam ludzie w sprawie rozruchów na Bliskim Wschodzie. W Arabii zamordowali dwunastu naszych ludzi...
Mężczyzna przygląda się tobie z zainteresowaniem.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Famir
Marynarz
Marynarz
Posty: 206
Rejestracja: wtorek, 14 marca 2006, 22:49

Post autor: Famir »

Alex Silent

Chłopak wyjął magazynek z broni i odłożył ją na stół...
-Owsem możemy sie dogadać ale trzymanie pistolety przy głowie rozmówcy jest dość... nietaktowne
uśmiechnął sie po czym usiadł na krzesło...
-Jeśli mnie znaleźliście to i tak wiecie o mnie wszystko... inaczej byście mnie tu nie ściągali... pozostaje pytanie "do czego konkretnie JA jestem wam potrzebny" :?: i "Czemu mam wam pomóc" :?:
założył buntowniczo noge na noge, założył ręce i czekał na odpowiedź
Yacek
Marynarz
Marynarz
Posty: 343
Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
Numer GG: 6299855
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Yacek »

Sean

- Witaj więc sto tysięcy razy - przywitał się Sean z barmanem tradycyjnym pozdrowieniem Irlanczyków na obczyznie .
- Tak przejazdem , nie ma nic piękniejszego niz Dublin i Wicklow wiosną. Wszystko sie zieleni , deszcz staje się ciepły , a dziewczyny noszą coraz krótsze sukienki .
Barman skinął tylko głową z uśmiechem . Po chwili obaj rozmawiali ze sobą jak tylko dwaj Irlanczycy poza Ojczyzną potrafią .
Wkrótce jednak barman odszedł obsłużyć innych klientów , a Sean wpatrzył sie w telewizor .
Relacja o zamachu była dziwna , nie mówiono kto właściwie zginął , ani też żadna organizacja nie przyznała sie do tego . A przecież po to się robi zamachy , by nagłośnić sprawę o którą się walczy .
Przypomniał sobie czasy studenckie i paru Arabów , których wtedy poznał . Jednym z nich był Palestyńczyk Ahmed studiujący medycynę . Toczyli czasem długie rozmowy przy piwie o przyszłości ich krajów . Piwo pił oczywiście tylko Sean , Ahmed zadowalał się sokiem .
Nawet po studiach utrzymywali kontakt telefoniczny ze sobą choć nie widzieli sie od tego czasu . Właściwie nie wiedział nawet czy Ahmed Shinuzi popiera OWP postanowił jednak po powrocie do hotelu zadzwonić do niego .
Na razie jednak starym dobry obyczajem irlandzkim przechylił sie przez bar i nalał jeszcze jedno piwo .
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Sean

17.10

Powoli dopiłeś piwo, delektując się jego smakiem, jeszcze chwilkę porozmawiałeś z barmanem (który nie przyjął od Ciebie zapłaty). Wróciłeś do hotelu, już chwytając za telefon, kiedy przebudziły cię głosy z pokoju obok: Należymy do organizacji INTESIP... Zapewne słyszałeś o zamachach na Bliskim Wschodzie... Zamordowano dwunastu naszych ludzi... INTESIP... INTESIP... - mógłbyś przysiąc, że gdzieś to słyszałeś... krążyły o nich plotki w czasach Zimnej Wojny... Ponoć oni mieli coś wspólnego z rozwojem technologicznym... Intesip...
Przyłożyłeś ucho do ściany... [Słyszysz wszystko, co teraz będzie zawarte w dialogu z Alexem]

Alex

17.10


Odezwała się kobieta, cedząc słowa i starając mówić się bez emocji:
- To co teraz rozgrywa się w Arabii to zagrożenie dla całego świata. Zabierzemy Cię do biura w Londynie, a stamtąd dostaniemy się do Dublinu - naszego głównego dowództwa, byś mógł zobaczyć materiały, które zapewne Cię zainteresują... To bardzo ważne - Światu grozi epidemia... Epidemia, na którą nie ma lekarstwa... Na którą się nie umiera... Nie. TY nie będziesz ratował świata - potrzebujemy cię po prostu na wywiadzie w Arabii. I tak jesteś wolnym duchem...
Obiecujemy ci wysoką pensję i zakwaterowanie, oferujemy ochronę, na jaką tylko nas stać... Cieszysz się naprawdę dużym poważaniem, skoro szefostwo wysłało nas po ciebie. JESTEŚ NAM POTRZEBNY DO WALKI Z PLAGĄ. DO WALKI Z WAMPIRAMI!
- kobieta ostatnie słowa wypowiedziała głośno i dobitnie wyrażając targające nią emocje...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Yacek
Marynarz
Marynarz
Posty: 343
Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
Numer GG: 6299855
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Yacek »

Sean

Z WAMPIRAMI -pomyślał, to niemożliwe. Chociaż z drugiej strony był Irlanczykiem, a Irlanczycy pochopnie nie odrzucają takich historii.
Z kolei INTESIP to poważna dawniej firma nie bawili się jak dzieci.
Przypomniał sobie Herodota czytanego w więzieniu : lud Neurów żyjący w górach Taurusu, obecnie Kaukazu, żywiący się krwią, germańskie sagi.
W tym momencie pomyślał o jutrzejszym wykładzie : duszna sala, pełno studentów znudzonych opowieścia o IRA, które są dla nich już wyblakłymi fotografiami i może jedna czy dwie ładne dziewczyny. Podjęcie decyzji zajęło mu tylko chwilę - jako człowiek zajmujący się historią jest to jego obowiązkiem, bardzo szybko się przed soba wytłumaczył.
Znajomość Dublina i Ahmeda też się przyda. Bez wahania zastukał w ścianę :
- Proszę przyjść do pokoju obok. Może mogę pomóc.
Podszedł do łóżka i klapnął na nim. Ci ludzie są po zamachu na pewno nerwowi, nie ma co ich prowokować.
Jest właśnie ta złowroga pora nocy,
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Alex

W pokoju zawiesiła się nieprzyjemna atmosfera, niczym kisiel. Nie odzywałeś się zszokowany tymi informacjami. Nagle, aż podskoczyłeś, bo zza ściany dobiegł głos:
- Proszę przyjść do pokoju obok. Może mogę pomóc.
Dwoje twoich nowych znajomych aż zatkało z wrażenia - zapewne nie spodziewali się podsłuchu. Mężczyzna zmieszany zapytał: - Co robimy?
Kobieta na to chwilę się skupiła i powiedziała: - Idziemy, gościu ma czyste myśli. To nie żaden z Nich. - wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo. - Idziesz? - zapytała Cię i sama wyszła z pokoju.
Po chwili, kiedy wszyscy byliście w pokoju obok, spostrzegłeś nieznajomego Irlandczyka siedzącego na łóżku. Kobieta coś do niego powiedziała, kiedy nagle poczułeś się bardzo nieprzyjmnie. Nagle tknęło Cię jakieś przeczucie. Wyjrzałeś za okno i spostrzegłeś parkujący sportowy samochód...

Sean

Poczekałeś kilka uderzeń serca. Nagle ogarnęło Cię obrzydzenie - coś jakkby macało Twój mózg. Uczucie szybko minęło, a wnet do pokoju weszła nieznajoma kobieta wraz z mężczyzną, a za nimi chłopak z pokoju obok.
Kobieta przyjrzała się tobie i zapytała:
- Co wiesz? I w czym możesz pomóc?
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Yacek
Marynarz
Marynarz
Posty: 343
Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
Numer GG: 6299855
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Yacek »

Sean

Zmierzył spojrzeniem kobietę. Najwyrazniej zdenerwowana i to na skraju załamania. Odczekał parę sekund.
- Wiedzieć wiem niewiele. Tyle co usłyszałem przez ścianę. W takich hotelach trzeba mówić szeptem, albo przy włączonym radio. Historia nieprawdopodobna, ale nie słyszałem aby INSEPT urządzał sobie zabawy. No i ten zamach mnie intryguje : nie wiadomo kto , dlaczego nikt sie nie przyznaje. Jestem poniekąd historykiem i przyjechałem tu na serie odczytów o IRA.
Co do pomocy. Mam na pewno lepsze kontakty w Dublinie niż jakakolwiek rządowa, czy pozarządowa organizacja. Starzy przyjaciele z młodości. No i przyjaciela w Izraelu, który może pomóc. Oto moje dokumenty.
- pochylił się i wolniutko wyciągnął dokumenty z torby leżącej na podłodze i podał kobiecie stojącej przed nim.
Jest właśnie ta złowroga pora nocy,
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Alex (Z tego co się orientuję nie ma Famira, a zabijać go na razie nie będę. Jak wróci to odbierze postać, a ja póki co sam poprowadzę)

Sean

Kobieta złapała kilka głębszych oddechów i powiedziała już spokojnie, wyciągając lewą rękę po dokumenty, a drugą do Ciebie: - Nie przedstawiłam się, a powinnam. Jestem Katrin... Nazwiska póki co nie podam... Bo nie jesteśmy w zbyt dobrej komitywie z rządem, a skąd mam wiedzieć, czy pan nie jest szpiclem tych idiotów... A nie chcę sondować pańskiego umysłu, bo to naprawdę nieprzyjemna sprawa...
Aha, pańskie dokumenty nie są chyba sfałszowane... Pozwolę je sobie na dzisiaj zatrzymać... Jutro oddam, a teraz chodźmy do biura


Otyły mężczyzna, który wszedł z kobietą, przez cały czas przyglądał ci się badawczo. Teraz, kiedy na niego spojrzałeś poznałeś w nim... kolegę ze szkolnej ławki?! Chociaż nie jesteś tego pewien, ale do klasy z Tobą chodził taki grubasek, na imię mu było chyba... Martin...

A PO DRUGIEJ STRONIE OCEANU...

Max Hemingway

Chicago o poranku... Wielki ruch na drodze, chociaż nie tak duży jak na przykład w Nowym Jorku. Miasto wydawało się stare i niewzruszone... nie tak jak metropolie w stylu Detroit...
Siedziałeś już od rana w biurze agencji. Nic nie było do roboty, od niechcenia oglądałeś telewizor... Ktoś coś przebąkiwał o atakach terrorystycznych, o zabójstwie 12 osób...
Niezbyt Cię to ciekawiło. Robiło się coraz cieplej, a do roboty nie było nic...
Siedziałeś nudząc się aż do pory lunchu. Teraz przynajmniej masz godzinkę na rozprostowanie kości...

Devon Carter

Znowu na ulicach Nowego Jorku. Znowu w domu. Tak wiele się tutaj zmieniło... Teraz już mało kto mógłby Cię skrzywdzić. Wracasz zmęczony do domu - zakwaterowanie otrzymałeś od rządu. Tym razem jesteś w cywilu, masz półroczny urlop...
Mieszkanie znajduje się przy jednym z wieżowców przy głównej dzielnicy. Powoli jechałeś, co jakiś czas zatrzymując się w gigantycznym korku... W końcu dotarłeś pod wskazany adres...
Budynek, który wieżowcem był, posiadał własny basen... własny kort tenisowy, siłownię, bar... Kiedy wszedłeś do środka, ze swoim skromnym bagażem poczułeś się nieswój, bo natychmiast Twój dobytek trafił w ręce chłopaka posługującego, zaraz wypatano cię o imię i nazwisko i skierowano do apartamentu na siódmym piętrze... (Pokój numer 54)
Apartament był pełen wszystkiego - od w pełni wyposażonej lodówki, po wielkie łóżko, telewizor, dwa komputery, prysznic itd... I za nic nie musiałeś płacić!
Bagaż cudownie znalazł się w pokoju przed Tobą.
Usiadłeś na łóżku nie wiedząc co z sobą zrobić...

Max i Devon - macie teraz czas na zakupy... każdy z was ma po 500$ na wydanie od ręki. Poza tym, macie dużą swobodę, co do zawierania znajomosci, jakiś zdarzeń itp. To prawie jak mistrzowanie ;)
Ostatnio zmieniony piątek, 16 czerwca 2006, 11:16 przez CoB, łącznie zmieniany 1 raz.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Alexiel
Marynarz
Marynarz
Posty: 295
Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 15:43

Post autor: Alexiel »

Devon Carter

"Znowu w domu... Mój Boże, co mnie skłoniło do powrotu do tej dziury?" - pomyślał Carter, lecz nie były to poważne myśli. Przyjechał do Nowego Yorku, aby oddać respekt swojemu dawnemu mistrzowi, zmarłemu przed kilkunastu laty, a przy okazji odwiedzić jego córkę.

Położył swoją torbę podróżną na łózku i zaczął w niej grzebać. Wyciągnął swój nóż wojskowy i przymocował go do nogi. Był przezorny, więc nie rozstawał się z ulubionym ostrzem.
Z kieszeni spodni wyciągnął portfel i zbadał jego zawartość. Gdy znalazł 500 dolców zrobił zdziwioną minę. "Czemu tak mało?" - pomyślał - "Eh... Mam nadzieję, że starczy na ładne prezenty dla Pai-lan i jej córki."
Zażucił na siebie kurtkę i wyszedł.
W recepcji zatrzymał go portier.
- Pan Devon Carter? Jest do pana list.
Carter wziął od portiera kopertę, otworzył ją i zaczął czytać.

CoB, daję ci okazję do wymyślenia jakiegoś wątka. Moze być główny (np. coś z tymi wampirami), lub poboczny. Jeśli niemasz ochoty, to potem kontynuuję własny wątek.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 19 czerwca 2006, 06:49 przez Alexiel, łącznie zmieniany 2 razy.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Max Hemingway

Max wstał i podszedł do okna. W głowie nadal słyszał poranne wiadomości, lecz teraz swoją uwagę skupiał na tłumach na zewnątrz.
Delikatnie uchylił żaluzje i zaczął przypatrywac się...
''Setki, tysiące, miliony bezmózgich mas chodzącego mięsa... Myślące hamburgery.''
Miną rok... a on nadal nie mógł wrócić do poprzedniego życia... całymi dniami i nocami czytał, uczył się wszystkiego co mógł o zjawiskach paranormalnych... i nadnaturalnych.
Podrapał się po głowie i zasłonił żaluzje. Podszedł do biurka i wziął z paczki papierosa... zapalając go po chwili elegancką zapalniczką, prezentem od wdzięcznej właścicielki małego Yorka.
Zaciągnął się, czuł jak zbawienny zapach dymu przedostaje się do jego nozdrzy...
Nagle, zadzwonił telefon.
Hemingway stał nieruchomo przez chwilę, po czym szybkim ruchem wyłączył telewizor... i już siedział za biurkiem, sięgając po słuchawkę.
Usłyszał kobiecy głos...
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Alexiel
Marynarz
Marynarz
Posty: 295
Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 15:43

Post autor: Alexiel »

Nie to nie :P

Devon Carter

Treść listu była następująca:
Carter, kope lat! To ja, Stevens! Jak ci sie wiedzie? Nadal jesteś w woju? Słyszałem, że zawitałeś w Detroit. Odwiedź mnie, dobra? Bez ciebie jest nudno. znasz adres, nie przeprowadzałem się. No to do zobaczenia.
"Stevens, ten szalony pies. Dawno go nie widziałem. Trzeba go będzie odwiedzić." - pomyślał Carter.
Był lekko zaskoczony tym listem, gdyż sądził, że Adam pracuje w amerykańskiej ambasadzie w Honkongu.
Po przeczytaniu listu Carter wyszedł z hotelu i wezwał taksówkę. Gdy nadjechała wsiadł do niej i kazał się zawieść do najbliższego sklepu w którym można kupic ładne prezenty.
Po zakupach pojechał taksówką do domu Pai-lan.
Yacek
Marynarz
Marynarz
Posty: 343
Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
Numer GG: 6299855
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Yacek »

Sean

- Martin ? Martin kopa lat przyjacielu- zdecydowanie wyminał kobietę i uścisnął rękę przybyłego mężczyzny. Ten był tak zaskoczony, że Sean zaczął się zastanawiać czy aby nie pomylił się.
Jest właśnie ta złowroga pora nocy,
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
Zablokowany