
Piszemy w 3os. - proszę o długie i barwne posty, macie bardzo dużą możliwość ingerencji w świat bezemnie, więc nie musicie pytać o wszystkie akcje. W 1os. posty będziemy pisać wtedy, kiedy przyspieszy akcja - dam znać. No i to by było na tyle. Aha i jeszcze jedno - nie gwarantuję, że dożyjecie do końca scenariusza

------------------------------------------------------------------------------------
Lata, tygodnie, dni, godziny... Ta sekunda, ta ulotna chwila. Czyżby taka ulotna? Tyle wieków na nią czekałeś. Tyle pokoleń przeminęło... Odeszli już inkwizytorzy, odeszli wielcy myśliciele, odeszli geniusze - wynalazcy, przeminęły wojny, ludzie z powrotem zdają się trwać w pokoju.
Ludzie... jakże żałośni są. Odrzucili prawdy o świecie, zapomnieli niezapomnianych i zamknęli się w klatkach. Już niewielu wie i pamieta, że człowiek nie jest szczytem łańcucha pokarmowego. Weźmy na przykład takiego tasiemca - co go zeżre? A on wcina nas od środka. Tak jak my pasożytujemy na naturze, tak samo są potwory, które żywią się nami. Używają naszych ciał jak skorup.
Tak, teraz jest odpowiednia chwila, by uderzyć. Gorące piaski znowu zaśpiewały dla Ciebie zgrzytliwą pieśń zwycięstwa.
Londyn 12.04.2000r.
Sean Flaherty
9:06
Każda minuta zbliżała Ciebie pod nr 28 na Market Place. Jechałeś na własnym motorze, co w Londynie budziło lekkie zdziwienie - wszakże trzydziestoletni mężczyzna w garniturze, z wielką teczką pod pachą mógł być atrakcją turystyczną. Widziałeś wielu ludzi wokół - wszyscy gnali do pracy, mżył deszcz - i to on odzwierciedlał to co działo się w duszach Londyńczyków. Niezrażony tym przyspieszyłeś - włączyło się zielone. Zakręciłeś w lewo. Kolejne myśli przepłynęły przez Twoją głowę. Nie przepadałeś za tym miastem - jednakże dostałeś zaproszenie na Oxford House College. O ironio! miałeś mówić o IRA. Wiesz, że to nie władze uczelni spłatały Ci taki żarcik, lecz ślepy los, który nie miał litości dla nikogo.
Deszcz przybrał na sile. Jakaś dziewczyna pobiegła schować się pod daszkiem. W głowie układałeś sobie przemowę - byłeś zwolennikiem wspomaganej improwizacji, nigdy nie czytałeś ślepo z kartek, a przygotowywałeś jedynie suche notatki, które wzbogacałeś barwnymi opisami. Nic nie miałeś wspólnego z flegmą Anglików.
Zwolniłeś i zatrzymałeś maszynę przed uniwersytetem. Na szczęście mieli parking. Nie spojrzałeś nawet na gmach, ponieważ natychmiastowo pojawił się przed Tobą nieznany Ci profesor. Spojrzał na Ciebie, coś powiedział.
13:44
Aula. Tłum studentów. Wszyscy znudzeni, chcieliby jak najszybciej się stąd wydostac. Szczerze podzielałeś ich uczucia. Ale musiałeś zacząć coś mówić. Powoli, tak samo jak ich mózgi, zacząłeś swoją pracę. Wtoczyłeś w to wszystkie swoje emocje. Zdaje Ci się, że studenci naprawdę się zainteresowali. Część patrzy na Ciebie z nienawiścią, część z podziwem. Zająknięcie. Nagły ból w głowie. Mimo wszystko kończysz wykład. Na sali odzywa się wiele pytań. Musisz je zmijać milczeniem. Taka to jest wolność słowa. Musisz kłamać.
15:00
Wykończony siadasz w hotelu wynajętym dla Ciebie przez władze uczelni. Powoli rozciągasz się na starym łóżku. Włączasz telewizor - równie stary jak łóżko i popijasz kawą. Jeszcze jutro jeden wykład...
W telewizji coś o zagrożeniu terroryzmem. Jakiś dziennikarz mówi coś o rozruchach w Kuwejcie. Wyłączasz TV i zarzucasz płaszcz i wychodzisz. Klucz zostawiasz miłej pani w recepcji.
Masz w portfelu przy sobie 600 funtów, które możesz wydać tego i następnego dnia.
Alex Silent
6:12
Budzisz się. Powoli otwierasz zmęczone powieki. Razi cię przy tym światło - bolą oczy. Każdy mięsień zdaje się być zmaglowany, nie jesteś w stanie się podnieść. W końcu do Twojego skołowaciałego mózgu zaczynają docierać nowe bóle - zalicza się do tego wysuszony na wiór język. Walczysz. Podnosisz się. Budzisz w sobie ból głowy.
Obok Ciebie leży Anastazja - Twoja nowa dziewczyna. Ona utrzymuje Ciebie i wszystkie Twoje zachcianki. Jest bardzo miła. Jednakże z wyglądu jej cery stwierdzasz, że wczoraj przeholowaliście. I to nie tylko z alkoholem... Przykrywasz jej ciałko resztą kołdry i zaczynasz się ubierać. Z uśmiechem stwierdzasz, że była tak miła wyprać ci ciuchy.
Usiadłeś, napiłeś się wody. Przekąsiłeś jakąś bułkę i ruszyłeś powolnym krokiem do pracy.
14:56
Już prawie 7 godzinę jesteś w pracy - w barze szybkiej obsługi. Wciąż pojawiają się nowi klienci - nawet w tak deszczowy dzień - głównie turyści. Dźwięk dzwonka oznajmia wejście nowych osób - twoim oczom ukazuje się dwudziestoparoletnia kobieta z prostymi, blond włosami sięgającymi jej do pasa. Ubrana w skórzaną kurtę i jeansowe spodnie, zdaje się być czymś mocno zaabsorbowana, co widać na zacięciu jej ust i spojrzeniu zza okularów. Za nią wchodzi facet - dawno już chyba po czterdziestce z wystającym brzuchem i zgnitozielonym swetrem. Spokojnym wzrokiem mierzy bar i chyba tak samo spokojnie mówi coś do kobiety, która zdaje się go ignorować.
15:21
Podszedłeś do tej dziwnej dwójki z zamówieniem. Oboje chcieli koktajle truskawkowe. Mężczyzna uśmiechnał się do Ciebie, wtem jego twarz przeszedł dziwny impuls. Spojrzał na Ciebie uważniej. Powiedział cicho: - Znam twą moc młodzieńcze. Pójdziesz z nami. Przerażony jego słowami oddaliłeś się o krok. W końcu roznosząc inne zamówienia ochłonąłeś i zdecydowałeś się iść.
17:04
Jesteście w jakimś dziwnym hotelu na przedmieściach. Siedzisz na krześle i czujesz się jak na przesłuchaniu. Kobieta nie odzywa się w ogóle, jednakże stoi nad tobą z bronią krótkolufową (popularnie zwaną pistoletem) i mierzy ci w głowę. Mężczyzna uśmiechnięty mówi do niej: - Przestań! po co to?! Odpycha jej dłonią pistolet od twej głowy. Odwraca się do Ciebie i mówi spokojnym głosem: - Tak, my też mamy moc. Ona jest telepatką, a ja specjalizuję się w odszukiwaniu obdarzonych mocą. Należymy do organizacji INTESIP i tropimy wszelakie paranormalne zjawiska. Potrzeba nam takich jak ty, jednakże sam musisz nam coś o sobie powiedzieć.