[HoMM III] Marsz Zmarlych (sesja zakończona)
: niedziela, 12 marca 2006, 13:43
Tak piszemy sprawy dot sesji
A tak co mowi nasza postac
A tak co robimy:)
Proponuje pisac imie bohatera przed kazdym postem chyba ze piszecie tylko rzeczy dot sesji a nie odpowiadacie na posty graczy
dobra zacznijmy:)
Zasser:
Jak przystalo na mlodego poszukujacego doswiadczen i wiedzy druida-maga duzo podrozowales po okolicznych lasach szukajac miejsc wypelnionych energia by poznac ich nature i nauczyc sie czerpac z nich moc. Niestety gesty las w ktorym znajdowala sie twoja wioska nie dostarczal wielu opcji rozwoju. Ludzi zajmujacych sie magia inna niz druidzka spotkac bylo nie sposob. Dlatego by rozwijac swoje mozliwosci postanowiles zapuscic sie w gestwiny i poznac swiat za lasem chroniacym jak narazie twoja kraine. Spakowales niewielki bagaz wzieles kij i jak tulacz odeszles noca z miasta. Za toba podazyly 4 mlode drzewce- nie wiedzialy jeszcze wiele a ze zajmowales sie nimi zanim zaczeles odchodzic od druidzkich praktyk zaofiarowaly ci swoja pomoc w podrozy. Las byl gesty i zywy. Czules jak wibruje z niego moc. Ale moc tworzenia malo ciebie obchodzila. Las poczul ze nie jestes juz jego czescia. drzewa jakby zaczely same zmieniac miejsce i utrudniac droge jak tylko mogly. droga powrotna byla tez juz praktycznie niedostepna. Zly na wszytko wyczarowales kule ognia i trzymajac ja w reku zaczeles wrzeszczec."Z drogi! Nie zatrzymujcie mnie bo spale caly las" . Drzewa chwile szumialy ale jakby zrozumialy przeslanie-droga stala sie prosta i latwa. Wychodzac na skraj lasu zobaczyles starego druida- przychodzil czasem do twojego ojca pogadac o drzewach. teraz lezal na ziemi i wygladal strasznie-wysuszona twarz w takim stopniu ze skora zaczela sie zapadac do wnetrza twarzy. Chcial cos powiedziec ale nie mogles go uslyszec z daleka. W poblizu tlila sie jeszcze resztka drzewa a w okol lezala masa kosci..
Jedite i Shakti:
Mieszkancy podziemi zadko wychylali nosa. A mieszkancy dwoch najwiekszych miast Terminum i Dragonade w ogole zadko wychodzli z domu. Podobnie bylo z wami.Jedite wiecznie zapracowany nad doskonaleniem swoich magicznych ..umiejetnosdi, Shakti slepy jak jego troglodyci zapracowany w Lochach. Znaliscie sie, w czasie wojen nie raz Jedite wskrzeszal troglodytow Shaktiego gdy ten szedl w pierwszej linii ataku. Teraz czasami tylko sie widywaliscie, tylko w wyjatkowych sytuacjach. Pewnego dnia zostaliscie wezwani przed oblicze wladcy.
-Wezwalem was bo nasze harpie donosza ze na powierzchni zle sie dzieje. Ziemia sie przesie. Wiele miast zostalo zasypanych. Ludzkie sily sie mobilizuja. Krolowa Katarzyna II wysyla depesze do wszysktich sojusznikow. Jesli to przygotowania do wojny z nami chce to wiedziec! Wasze oddzialy sa juz gotowe do wymarszu. Nie sa wielkie bo to ma byc misja zwiadowcza. Pozatym wierze w wasze umiejetnosci. Ruszajcie!
Wychodzac przed zamek widzicie na dziedzincu 2 oddzialy
Jedite- 3 szybkie harpie i minotaur do ochrony wlasnej
Shakti-to co lubisz najbardziej-40 troglodytow.
Chcac jak najszybciej miec zwiad za soba i ruszyc do prawdziwej walki ruszyliscie zwawo do najblizszego wyjscia na powierchnie. Wyszliscie na gore i ogarnal was niesamowity widok. W ogol staly namioty. Palil sie ogien. Ale nigdzie nie bylo widac wart lub czegokolwiek co wydawalo by odglosy lub znaki zycia. A jednak ogien sie palil calkiem niezle... obok widac bylo nazbierane drewno do podkladania...
Solmyr:
Praca Dzina nie jest zbyt skomplikowana-kontemplacja medyacja i zbieranie energi. Zycie toczylo sie leniwie od czasu ostatnich wojen. Udalo ci sie niezle ustawic po ich zakonczeiu.Twoja twierdza rozwijala sie preznie choc samemu utrzymac caly zamek w ladzie bylo trudno. Ubolewales nad tym ze nie udalo stworzyc sie panstwa lodu i prawa-jak nazywales w myslach swoje marzenie o imperium Tower. Jednak pewnego dnia dotarla do ciebie niepokojaca wiadomosc. Krolowa Katarzyna II prosi wszystkich sprzymierzencow i tych ktorym los Eterni lezy na sercu by jak najszybciej stawili sie z calym dosteonym wojskiem w Steadwick. Ze wzgledu na starze przyzwyczajenia i wspomnienia o Rolandzie i Katarzynie I postanowiles sprawdzic co sie dzieje. Nie chciales zostawiac jednak zamku bez opieki wiec zabrales tylko 3 innych Dzinow i Giganta i ruszyliscie w droge. Nawet jak na gory pogoda byla straszna Lodowaty wiatr wial prosto w twarz. Nagle slonce zgaslo. Albo cos je salonilo. Spojrzales w gore a tam olbrzymi smok lewitowal nad twojim skromnym oddzialem i spogladal groznym wzrokiem...
Kyrre:
Jedziesz stepa przez las wraz ze swoim oddzialem zwiadowczym-5 centaurow i tyle samo wyzszych elfow. Od czasu gdy lesne zwierzeta zaczely uciekac z lasow postanowiles robic rutynowe patrole 'tak na wszelki wypadek", bo zbyt dobrze jak na elfa znasz zwyczaje zwierzat.
Dzis jak przez ostatnie 2 tygodnie nic sie nie stalo. Powoli zaczynales juz watpic w swoje umiejetnosci i przeczucia, gdy nagle uslyszales krzyki. Nie traciles czasu-szybko pognales przed siebie swoj oddzial. Gdy wypadliscie na skraj lasu opadl na ciebie blady strach. Rycerz na czarnym koniu dokonywal mordu na parze mlodych kobiet i 3 ich dzieci zbierajacych chrust.. Wygladal na olbrzyma a jego czerwone oczy nie wrozyly litosci mimo ze kobieta usilnie blagala o nia. Kiedy juz mial zadac smiertelny cios ostaniej zywej osobie...
Xeron:
W twojej siedzibie nagle zaczely sie trzasc meble. Potem nagle wielkie jezioro ognia za oknem wystrzlilo w gore. "Mile"pomyslales. "Wiecej przyjemnego ciepla ". Jednak zaraz potem jezioro zapadlo sie i cala lava zostala wchlonieta i odporowadzona do trzewi planety."Nie milo!" . Nie lubiles jak ktos lub cos niszczylo twoje mieszkanie a juz nienawidziles kiedy znikalo twoje jezioro plomieni. Po chwili poczules uderzenie magii. Cos lub ktos wzywal wszytkie plomienie swiata do siebie. Czules jego wolanie."Plon!Plon!Niech splonie caly swiat i narodzi sie na nowo dla nowej wiecznej rasy!" Slowa wcale ci sie nie spodobaly a juz na pewno swiadomosc ze ten ktos chce sie pozbyc wszystkiego-w takim razie tez ciebie. Czules Jego wolanie- i nienawidziles tego. Czules ze rosnie w potege. A to ci sie nie podobalo. Opowiedziales o tym dziwnymzdazeniu ArcyDiablu-Mefisto glownemu nadzorcy Piekiel.
"Tak tez to czuje i wcale mi sie to nie podoba wcale wcale. Wyruszysz natychmiast. Ja zbiore armie i rusze za toba. Twoim zadaniem jet przetrzec szlaki dla naszej armii. Wez 3 cerbery i 10 magogow. Znajdz dobre miejsce na zalozenie obozu i wprowadz umocnienia."
Jak przystalo na efrita mysl ze cos bedzie mozna spalic bardzo cie krecila. Zebrales wojsko i ruszyles na wyprawe. Miejsce wybrane przez ciebie wydawalo sie dobre-duzo kamieni, w poblizu las. Niepokoily cie troche kosci wystajace z ziemi ale stwierdziles ze skoro to kosci to zagrozenie juz przeszlo... Podeszles do najbardziej wysunietego w strone obozu drzewa. Chciales je dotknac ale ono sie cofnelo...[/i]
A tak co mowi nasza postac
A tak co robimy:)
Proponuje pisac imie bohatera przed kazdym postem chyba ze piszecie tylko rzeczy dot sesji a nie odpowiadacie na posty graczy
dobra zacznijmy:)
Zasser:
Jak przystalo na mlodego poszukujacego doswiadczen i wiedzy druida-maga duzo podrozowales po okolicznych lasach szukajac miejsc wypelnionych energia by poznac ich nature i nauczyc sie czerpac z nich moc. Niestety gesty las w ktorym znajdowala sie twoja wioska nie dostarczal wielu opcji rozwoju. Ludzi zajmujacych sie magia inna niz druidzka spotkac bylo nie sposob. Dlatego by rozwijac swoje mozliwosci postanowiles zapuscic sie w gestwiny i poznac swiat za lasem chroniacym jak narazie twoja kraine. Spakowales niewielki bagaz wzieles kij i jak tulacz odeszles noca z miasta. Za toba podazyly 4 mlode drzewce- nie wiedzialy jeszcze wiele a ze zajmowales sie nimi zanim zaczeles odchodzic od druidzkich praktyk zaofiarowaly ci swoja pomoc w podrozy. Las byl gesty i zywy. Czules jak wibruje z niego moc. Ale moc tworzenia malo ciebie obchodzila. Las poczul ze nie jestes juz jego czescia. drzewa jakby zaczely same zmieniac miejsce i utrudniac droge jak tylko mogly. droga powrotna byla tez juz praktycznie niedostepna. Zly na wszytko wyczarowales kule ognia i trzymajac ja w reku zaczeles wrzeszczec."Z drogi! Nie zatrzymujcie mnie bo spale caly las" . Drzewa chwile szumialy ale jakby zrozumialy przeslanie-droga stala sie prosta i latwa. Wychodzac na skraj lasu zobaczyles starego druida- przychodzil czasem do twojego ojca pogadac o drzewach. teraz lezal na ziemi i wygladal strasznie-wysuszona twarz w takim stopniu ze skora zaczela sie zapadac do wnetrza twarzy. Chcial cos powiedziec ale nie mogles go uslyszec z daleka. W poblizu tlila sie jeszcze resztka drzewa a w okol lezala masa kosci..
Jedite i Shakti:
Mieszkancy podziemi zadko wychylali nosa. A mieszkancy dwoch najwiekszych miast Terminum i Dragonade w ogole zadko wychodzli z domu. Podobnie bylo z wami.Jedite wiecznie zapracowany nad doskonaleniem swoich magicznych ..umiejetnosdi, Shakti slepy jak jego troglodyci zapracowany w Lochach. Znaliscie sie, w czasie wojen nie raz Jedite wskrzeszal troglodytow Shaktiego gdy ten szedl w pierwszej linii ataku. Teraz czasami tylko sie widywaliscie, tylko w wyjatkowych sytuacjach. Pewnego dnia zostaliscie wezwani przed oblicze wladcy.
-Wezwalem was bo nasze harpie donosza ze na powierzchni zle sie dzieje. Ziemia sie przesie. Wiele miast zostalo zasypanych. Ludzkie sily sie mobilizuja. Krolowa Katarzyna II wysyla depesze do wszysktich sojusznikow. Jesli to przygotowania do wojny z nami chce to wiedziec! Wasze oddzialy sa juz gotowe do wymarszu. Nie sa wielkie bo to ma byc misja zwiadowcza. Pozatym wierze w wasze umiejetnosci. Ruszajcie!
Wychodzac przed zamek widzicie na dziedzincu 2 oddzialy
Jedite- 3 szybkie harpie i minotaur do ochrony wlasnej
Shakti-to co lubisz najbardziej-40 troglodytow.
Chcac jak najszybciej miec zwiad za soba i ruszyc do prawdziwej walki ruszyliscie zwawo do najblizszego wyjscia na powierchnie. Wyszliscie na gore i ogarnal was niesamowity widok. W ogol staly namioty. Palil sie ogien. Ale nigdzie nie bylo widac wart lub czegokolwiek co wydawalo by odglosy lub znaki zycia. A jednak ogien sie palil calkiem niezle... obok widac bylo nazbierane drewno do podkladania...
Solmyr:
Praca Dzina nie jest zbyt skomplikowana-kontemplacja medyacja i zbieranie energi. Zycie toczylo sie leniwie od czasu ostatnich wojen. Udalo ci sie niezle ustawic po ich zakonczeiu.Twoja twierdza rozwijala sie preznie choc samemu utrzymac caly zamek w ladzie bylo trudno. Ubolewales nad tym ze nie udalo stworzyc sie panstwa lodu i prawa-jak nazywales w myslach swoje marzenie o imperium Tower. Jednak pewnego dnia dotarla do ciebie niepokojaca wiadomosc. Krolowa Katarzyna II prosi wszystkich sprzymierzencow i tych ktorym los Eterni lezy na sercu by jak najszybciej stawili sie z calym dosteonym wojskiem w Steadwick. Ze wzgledu na starze przyzwyczajenia i wspomnienia o Rolandzie i Katarzynie I postanowiles sprawdzic co sie dzieje. Nie chciales zostawiac jednak zamku bez opieki wiec zabrales tylko 3 innych Dzinow i Giganta i ruszyliscie w droge. Nawet jak na gory pogoda byla straszna Lodowaty wiatr wial prosto w twarz. Nagle slonce zgaslo. Albo cos je salonilo. Spojrzales w gore a tam olbrzymi smok lewitowal nad twojim skromnym oddzialem i spogladal groznym wzrokiem...
Kyrre:
Jedziesz stepa przez las wraz ze swoim oddzialem zwiadowczym-5 centaurow i tyle samo wyzszych elfow. Od czasu gdy lesne zwierzeta zaczely uciekac z lasow postanowiles robic rutynowe patrole 'tak na wszelki wypadek", bo zbyt dobrze jak na elfa znasz zwyczaje zwierzat.
Dzis jak przez ostatnie 2 tygodnie nic sie nie stalo. Powoli zaczynales juz watpic w swoje umiejetnosci i przeczucia, gdy nagle uslyszales krzyki. Nie traciles czasu-szybko pognales przed siebie swoj oddzial. Gdy wypadliscie na skraj lasu opadl na ciebie blady strach. Rycerz na czarnym koniu dokonywal mordu na parze mlodych kobiet i 3 ich dzieci zbierajacych chrust.. Wygladal na olbrzyma a jego czerwone oczy nie wrozyly litosci mimo ze kobieta usilnie blagala o nia. Kiedy juz mial zadac smiertelny cios ostaniej zywej osobie...
Xeron:
W twojej siedzibie nagle zaczely sie trzasc meble. Potem nagle wielkie jezioro ognia za oknem wystrzlilo w gore. "Mile"pomyslales. "Wiecej przyjemnego ciepla ". Jednak zaraz potem jezioro zapadlo sie i cala lava zostala wchlonieta i odporowadzona do trzewi planety."Nie milo!" . Nie lubiles jak ktos lub cos niszczylo twoje mieszkanie a juz nienawidziles kiedy znikalo twoje jezioro plomieni. Po chwili poczules uderzenie magii. Cos lub ktos wzywal wszytkie plomienie swiata do siebie. Czules jego wolanie."Plon!Plon!Niech splonie caly swiat i narodzi sie na nowo dla nowej wiecznej rasy!" Slowa wcale ci sie nie spodobaly a juz na pewno swiadomosc ze ten ktos chce sie pozbyc wszystkiego-w takim razie tez ciebie. Czules Jego wolanie- i nienawidziles tego. Czules ze rosnie w potege. A to ci sie nie podobalo. Opowiedziales o tym dziwnymzdazeniu ArcyDiablu-Mefisto glownemu nadzorcy Piekiel.
"Tak tez to czuje i wcale mi sie to nie podoba wcale wcale. Wyruszysz natychmiast. Ja zbiore armie i rusze za toba. Twoim zadaniem jet przetrzec szlaki dla naszej armii. Wez 3 cerbery i 10 magogow. Znajdz dobre miejsce na zalozenie obozu i wprowadz umocnienia."
Jak przystalo na efrita mysl ze cos bedzie mozna spalic bardzo cie krecila. Zebrales wojsko i ruszyles na wyprawe. Miejsce wybrane przez ciebie wydawalo sie dobre-duzo kamieni, w poblizu las. Niepokoily cie troche kosci wystajace z ziemi ale stwierdziles ze skoro to kosci to zagrozenie juz przeszlo... Podeszles do najbardziej wysunietego w strone obozu drzewa. Chciales je dotknac ale ono sie cofnelo...[/i]