W samym srodku pogorzeliska stal mlody mezczyzna, jego koszula byla cala ubroczona we krwi, z dloni leciały strugi szkarlatnej cieczy.
Nachylal sie wlasnie nad jednym z cial. Niedoszly denat wciaz podrygiwal, kaszlac i duszac sie krwia...Dla niego bylo juz za pozno. Aquide zamknal oczy i wykonal jakis gest, straznik zamarl.
Od flanki doszedl go stęk, ktos jeszcze zyl. Czlowiek popedzil tam ile sil w nogach by ujrzec kolejnego wijacego sie osobnika. Aquide przetarl zakrwawionym nadgarstkiem czolo i zabral sie do roboty. Uniosl dlon do gory po czym przylozyl ja do pokaznych rozmiarow rany na brzuchu delikwenta i zaczal inkantowac.
`Blessed, humble hand of God. Breath of Mother Earth, I pray thee come before me, Show your great compassion to this person and deliver them! RECOVERY!`
Jego dlon zaczela lekko promieniowac i pulsowac niebieskawa energia a rana poczela sie zasklepiac, po chwili nie bylo po niej nawet blizny. Mezczyzna westchnal gleboko i wyciagnal reke do lezacego.
- Podaj reke, pomoge Ci wstac. - rzucil z ulga.
Straznik nie mogl wyjsc z podziwu, zaczal macac miejsce w ktorym jeszcze chwile temu widzial wnetrze i stan swojej przepitej watroby.
- Dzieki Ci panie !! - wrzasnal na cale gardlo.
- Hola hola, na Pana to trzeba miec pieniadze, kochanke i duzy ladny dom a ja ani domu ani kochanki nie mam, pieniadze zaś jakos za szybko sie rozchodza.... - zamyslil sie na chwile i dodal lekko zmieszany - Co mowiles? Ah tak, no, zwa mnie Aquide, to wystarczy, a teraz wybacz ale tam ktos mnie jeszcze potrzebuje - skrzywil sie.
Oddalil sie szybkim i rownym krokiem by pomoc kolejnej ofierze.
- Cholerne miasto.... tyle trupow....Demon.... smrod nadal wisi w powietrzu. Psia krew ! Spoznilem sie ale chociaz pomoge im leczeniem.... - poburkiwal pod nosem mocno niezadowolony.
[Nie bede pisal PL znakow, walcie sie


