[Storrytelling Realistyczny] Przebudzenie Shabranigdo

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Hikari
Majtek
Majtek
Posty: 133
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 15:42
Lokalizacja: Glenshee, Scotland
Kontakt:

Post autor: Hikari »

Aquide

W samym srodku pogorzeliska stal mlody mezczyzna, jego koszula byla cala ubroczona we krwi, z dloni leciały strugi szkarlatnej cieczy.
Nachylal sie wlasnie nad jednym z cial. Niedoszly denat wciaz podrygiwal, kaszlac i duszac sie krwia...Dla niego bylo juz za pozno. Aquide zamknal oczy i wykonal jakis gest, straznik zamarl.
Od flanki doszedl go stęk, ktos jeszcze zyl. Czlowiek popedzil tam ile sil w nogach by ujrzec kolejnego wijacego sie osobnika. Aquide przetarl zakrwawionym nadgarstkiem czolo i zabral sie do roboty. Uniosl dlon do gory po czym przylozyl ja do pokaznych rozmiarow rany na brzuchu delikwenta i zaczal inkantowac.
`Blessed, humble hand of God. Breath of Mother Earth, I pray thee come before me, Show your great compassion to this person and deliver them! RECOVERY!`
Jego dlon zaczela lekko promieniowac i pulsowac niebieskawa energia a rana poczela sie zasklepiac, po chwili nie bylo po niej nawet blizny. Mezczyzna westchnal gleboko i wyciagnal reke do lezacego.
- Podaj reke, pomoge Ci wstac. - rzucil z ulga.
Straznik nie mogl wyjsc z podziwu, zaczal macac miejsce w ktorym jeszcze chwile temu widzial wnetrze i stan swojej przepitej watroby.
- Dzieki Ci panie !! - wrzasnal na cale gardlo.
- Hola hola, na Pana to trzeba miec pieniadze, kochanke i duzy ladny dom a ja ani domu ani kochanki nie mam, pieniadze zaś jakos za szybko sie rozchodza.... - zamyslil sie na chwile i dodal lekko zmieszany - Co mowiles? Ah tak, no, zwa mnie Aquide, to wystarczy, a teraz wybacz ale tam ktos mnie jeszcze potrzebuje - skrzywil sie.
Oddalil sie szybkim i rownym krokiem by pomoc kolejnej ofierze.
- Cholerne miasto.... tyle trupow....Demon.... smrod nadal wisi w powietrzu. Psia krew ! Spoznilem sie ale chociaz pomoge im leczeniem.... - poburkiwal pod nosem mocno niezadowolony.


[Nie bede pisal PL znakow, walcie sie :P Leniwy jestem :D A tak w ogole to 3 bobry. Tfu! Dzien dobry :)]
Obrazek

Zapraszam w progi Bram Snów
Obrazek
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Aine

Uważnie oceniała swoich rozmówców słuchając ich słów. Mag, który stał koło niej był chyba osobnikiem nieobliczalnym... A w każdym razie na pewno był złosliwy i cyniczny. Elf za kratami zdecydowanie starał się być ironiczny choć w jej mniemaniu wychodził jedynie na idiotę... No i nie słuchał co się do niego mówi. Ale cóż... Taki się widać urodził. Kobieta najwyraźniej obawiała się ciasnych i zamkniętych przestrzeni. Musiało to być bardzo nieprzyjemne... Aine skupiła na niej na dłużej spojrzenie. Myśli Sandry miały skłonność do błądzenia po nieznanych ścieżkach. Chyba rzeczywiście miała klaustrofobię i w ten sposób broniła się przed lękiem. A może dziewczyna się myliła? Uznała jednak, że jest to prawdopodobne. Smok odzyskiwał siły po posiłku. To dobrze.
Gdy pojawil się kapitan uwaznie wysłuchała jego słów. Tak, to doprawdy wiele wyjaśniało.
Potem elf zaczął opowiadać swoją bajkę. Słuchała i zapamiętywała. Jednak nie był takim znowu kretynem... Był tylko gadatliwy i lubił być w centrum uwagi. Gdy padła uwaga o tym, że jest jednak dziewczyną jej brwi ściągnęły się i prawie zetknęły w wyrazie niezadowolenia malujacym się na tym wąskim, widocznym odcinku twarzy. Po chwili jedna brew zaczęła jej drżeć nerwowo, a dziewczyna utkwiła w elfie groźne spojrzenie. W końcu postanowiła nie zaprzątać sobie tym głowy. Nie warto... Gdy jego wywód się skończył słuchała dalej tego co miała do powiedzenia reszta. Sandra zdecydowanie wymagała przeniesienia na nieco bardziej otwartą przestrzeń. To wręcz rzucało się w oczy... Aine pokręciła głową w zamyśleniu. Ze ścieżek jej umysłu wyciagnęły ją słowa smoka. Widać doszedł już do siebie. Jego słów również słuchała w milczeniu. W końcu obróciła się do kapitana i zmarszczywszy brwi w wyrazie konsteracji i zamyślenia - nie do końca czytelnego z powodu przesłonietej twarzy - stwierdziła:
- Dołączam się do próśb o uwolnienie moich towarzyszy. Tym bardziej jeśli tu gdzieś zgodnie ze słowami twych podwładnych, Panie, mają czaić jakieś demony. Sandra nie czuje się najlepiej, a i nasz smoczy towarzysz wymaga odrobinę świeższego powietrza - mówiła spokojnie. Flegmatycznie niemal.
- Już chyba grupa nasza dowiodła, że potrafi walczyć z demonami, czyż nie? Jeśli więc masz nam coś do powiedzenia jeszcze to może lepiej w dogodniejszych do rozmowy warunkach? - powiedziała czując w powietrzu napięcie. Z fobią długo walczyć się nie da... Chciała zapobiec ewentualnej kolejnej awanturze.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra

Odetchnęła z głęboką ulgą, gdy dziewczyna przemówiła i podtrzymała ich naciąganą bajeczkę. Posłała jej miły uśmiech, gdy Aine opowiedziała się jeszcze za uwolnieniem z celi. Nie podobało jej się jednak to, że każdy zwraca uwagę na jej złe samopoczucie. Czyżby to aż tak było widać? Zza okna dochodziły ją odgłosy jęków i lamentu, wielu rannych cierpiało z powodu doznanych ran, rodziny opłakiwały zmarłych. Czuła się bardziej przy nich, niż w tym miejscu i bycie świadkiem tego bólu... sprawiało jej przyjemność? Nie, to nie mogło tak być! Pociemniało jej przed oczami i w ostatniej chwili złapała się ramienia elfa, niemal ciągnąc go ze sobą na podłogę.

Wyprostowała się szybko i schowała jedwabną chustę do małego tobołka przy pasie, najwyraźniej nie zamierzała teraz zakładać maski na twarz. Rozejrzała się uważnie i ostrożnie, jakby pierwszy raz była w tym miejscu, oczy kobiety pulsowały energią i złością. Skóra (o ile to w ogóle mogło być możliwe) zbladła jeszcze bardziej i teraz miała kolor zbliżony do kartki białego papieru. Zrobiło się też jakoś chłodniej przy niej. Strach i niecierpliwość zniknęły, pojawiło się zimne opanowanie i spokój godny grabarza. Skrzyżowała ręce tuż pod biustem i z zaciętą miną czekała, aż ich wypuszczą. Nie śpieszyło się jej, miała na to całą wieczność...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Zaphirel:

Słuchał wszystkiego po kolei. Wywodu urzędnika, więc prostego, służboweog jezyka, przetworzonego przez prosty służalczy umysł, wywalonego w całości biało na czarnym. Nihil novi.
Potem kilka uwag od temtej kobiety, która zaraz potem mało nie zemdlała. Jeszcze tylko jakaś bajka tamtego dziwnego człowieka, nazywajacego siebie "Groźnym". Świat się wali, jesli ten osobnik jest "groźny zawsze i wszędzie". Oby był chociaz w połowie tak groźny podczas walki jak przy spontaniczny wyrzucaniem słów. W tym faktycznie jest morderczy. Po prostu morderczy. Ma fantazję. Pierwszy powód by obdarzyc go czymś na kształt szacunku. Chaos, który panuje w jego wypowiedzi i zapewne w jego umyśle równiez natomiast to sprawa godna pozałowania. Kącik ust maga drgnął w tiku nerwowym. Złapał siean ocenianiu tych ludzi. Odwrócił od tego myśli.
Tu i teraz.
Więc była bajeczka Renevana, potem Sandra ją potwierdziła. To samo zrobila Aine i tamten smok, więc i Zaphirel skinął głową i podjął styl wypowiedzi Renevana. -Sądzę, że sprawa jest załatwiona. Bardziej obrazowej historii nie dostałbyś nigdzie indziej, prokuratorze Elenmar- zwrócił się do meżczyzny w todze. -Wnioskuję, że możemy opuścić placówkę wedle swego uznania- dodal.
Potem zachcialo mu sie westchnac. Wpakowal sie w jakas kabale z ludzmi, ktorych nie znal. Odniósł wrażenie, że cos z nim nie tak. Za dużo przebywania na słońcu, czy coś w ten deseń.
Mag poprawil togę mechanicznym ruchem i założył ręce za plecami, pozwalajac by płaszcz skrył wieksozsć jego osoby. Puste spojrzenie wędrowało po wszystkich obecnych. Smok, kobieta w masce, chłopczyca, elf i on. Szykuje się "wesoły" czas. Och radości niepomierna.
Odnalazł wzrok kapitana. Spojrzał mu w oczy. -Więc "wszystko się zgadza", możemy otrzymać nagrodę pienieżną i oddalić się, czy tak?- zapytał lekko znudzonym i obojętnym głosem. Kapitan musiał mieć wrażenie, że patrzy w otchłań.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

-Cóż.... dobrze. Wygląda na to, że to prawda. trzysta tysięcy jest wasze, jednak nie pokrywa to całkowicie szkód wyrządzonych podczas walki. Zniszczony został duży statek kupiecki, wart 50 tysięcy z towarami o wartości 150 tysięcy. Poza tym, łączna wartość z niszczeń w samym mieście wynosi 200 tysięcy. Jesteście winni królestwu 100 tysięcy. Macie tyle pieniędzy? - Prokurator uśmiechnął się szyderczo. Chyba wsadzanie ludzi do więzienia sprawiało mu przyjemność. Odbieranie pieniędzy ludziom jeszcze bardziej. Kapitan straży skarcił zbrojnego, gadającego o demonach. Widać była to jakaś tajemnica.
-Jeśli nie macie takiej ilości pieniędzy, to otrzymujecie wyrok dziesięciu dwudziestu lat pozbawienia wolności. Po wyjściu powinniście oddać przynajmniej jedną czwartą kwoty. Wyrok spada na całe zgrupowanie. Chyba że pieniądze oddacie. Wtedy będziecie wolni. Jeśli nie macie ich przy sobie, pod eskortą wojska macie udać się do miejsca przechowywania złota. Jaką opcję zamierzacie wybrać?

Aquide radził sobie jakoś z rannymi. Nie wielu mógł juz pomóc. Usłyszał jedynie jakąś burzliwą rozmowę od strony pobliskiego aresztu.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra

Kobieta słuchając słów prokuratora robiła się coraz bardziej czerwona na twarzy, w końcu nie wytrzymała i wybuchła.
- Że co kur*a?! Poje*ało was, debile?! - krzyknęła metalicznym, chłodnym głosem. - Za zabicie demona i uratowanie miasta mamy jeszcze płacić? Ile by było zniszczeń gdyby nie my? Może powinniśmy zostawić to wszystko i nie reagować? Nim byście ruszyli swoje tłuste leniwe dupy dawno nie byłoby czego zbierać z tego pipidówka! Tak nam dziękujecie?
Z każdym słowem złość coraz bardziej w niej kipiała, widać było, iż kobieta jest na granicy wybuchu. Furia zionęła z jej niespokojnych oczu, energia otaczająca ciało stała się niemal namacalna i gęsta jak chmura burzowa. Zadrżała lekko i na podłodze pod jej stopami pojawiły się niewielkie pęknięcia, tak samo na ścianach obok.
- Chcecie nas aresztować za pomaganie, tak? Jeszcze nigdy w całym swym życiu nie słyszałam podobnego steku bzdur, ciekawe, jak będziecie się tłumaczyć, gdy powyrywam wam języki? - stwierdziła mrużąc niebezpiecznie oczy. - Wsadźcie sobie tę 'nagrodę' i całą waszą zasraną biurokrację głęboko w wasze tłuste dupska i... lepiej nas puśćcie...
Nie było widać w niej strachu przed możliwymi konsekwencjami swych słów i czynów, jedynie chęć mordu. Patrząc się na oblicze kobiety było się pewnym, że w razie odmowy lub zignorowania jej, sama poradzi sobie z wyjściem i pewnie przy okazji rozniesie cały ten przybytek dobrej nadziei. Z Kapitanem i urzędasem w pierwszej kolejności. Od zbierającej się wokół mocy czarne włosy zaczęły się jej lekko unosić i niespokojnie falować. W powietrzu zawisła groźba, w celi na chwilę zapanowała niemal całkowita cisza.


No to się udało MG ją porządnie wkurzyć ;] Krótki post, czekam na reakcję innych.
Hikari
Majtek
Majtek
Posty: 133
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 15:42
Lokalizacja: Glenshee, Scotland
Kontakt:

Post autor: Hikari »

Aquide

Slyszac podniesione glosy dobiegajace z pobliskiego aresztu i nie majac juz nic wiecej do roboty skierowal swe kroki w tamta strone majac nadzieje ze dowie sie czegos wiecej o zaistnialej tu sytuacji.
Podchodzac coraz blizej czul emanujaca stamtad energie ktora dobrze znal, nie byl w stanie okreslic do kogo nalezala ale wyczuwal w niej czastke demona.
Wszedlwszy do srodka ujrzal kilkoro osobnikow siedzacych w celi i dwoje sluzbistow za ktorych plecami stanal i poczal przysluchiwac sie `rozmowie`. Wiedzial tez juz do kogo nalezala ta energia.
Nie wahal sie dlugo, chcial sie dowiedziec kto poslal sciganego przez niego maga i kto zdolal zabic magicznego pupila. Musial dzialac szybko i rozwaznie. Intrygowala go tez czarna energia ktora prawie trzasla sama kobieta jak i calym budynkiem.


Ku zaskoczeniu wszystkich zza pleców prokuratora wylonil sie mlody mezczyna caly umazany we krwi i poczal mowic pewnym siebie tonem:
- Na polu bitwy znalazlem wiele cial i wielu rannych, wyciagnalem pieciu z nich z objec smierci nie mowiac juz o wielu rannych ktorych postawilem na nogi. Jak sie okazalo nalezeli oni wszyscy do WASZEJ strazy. Nie zyli by juz gdyby nie ja. Niestety jestem materialista, w skrocie wiec jestescie mi winni 125.ooo. - w trakcie monologu jeden z ludzi probowal mu przerwac lecz podniesienie glosu przez Aquide, skutecznie go uciszylo.
Zwrociwszy swe spojrzenie na kanarki siedzace w klatce dorzucil.
- Wybaczcie ze sie spoznilem moi drodzy.
Rozejrzal sie po zdziwionych minach bywalcow i usmiechnal sie lekko.
- Wiec zwa mnie Aquide, jestem uzdrowicielem a wasza gmina jest mi dluzna 125.ooo jak juz wspomnialem, jako ze moi przyjaciele sa wam dluzni.... ile? 1oo.ooo? No to zrobimy przekazanie dlugow i gmina odda mi tylko 25.ooo a moja druzyne wypusci na wolnosc. Jesli nie, opre sie o odpowiednie paragrafy i zalatwimy to inaczej.
Konczac zdanie rozwarl paszczeke w szerokim usmiechu czekajac na efekty. Byl pewny siebie i gotowy do kontry.
Stanal na tyle paradnie ze wszyscy mogli mu sie dokladnie przyjrzec.
Krótko obciete ciemne wlosy i barczysta postura moglyby charakteryzowac wojownika. Dlugie spodnie z mocnego materialu z czasem i kolejnymi przygodami nabraly jednolitego koloru przydroznego kurzu, rozpieta koszula odslaniala umiesniony tors i tatuaz w ksztalcie plomieni na lewej piersi. Dluga blizna na twarzy biegnaca pionowo przez caly prawy policzek takze moglaby nalezec do wojownika. Jedynym co zastanawialo to brak miecza przy pasie i laga w reku. Znoszone buty nosily na sobie slady deszczu, trawy, krwi i blota. Mocne spojrzenie orzechowych oczu zdradzalo jego wiek lepiej niz te kilka zmarszczek na czole, rekawy podwiniete do lokci odslanialy mocne przedramiona ubroczone we krwi, ktore naznaczone byly licznymi bliznami po poparzeniach. Mocna opalenizna doskonale do niego pasowala

[Pardon me ze dopiero teraz pisze ale bylem w robocie 10h O__o dopiero wrocilem]
Ostatnio zmieniony czwartek, 26 kwietnia 2007, 20:21 przez Hikari, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Zapraszam w progi Bram Snów
Obrazek
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan

Aquide, gdzies ty sie szlajal?-Wrzasnal elf. -Ty sie bawiles z rannymi, a mnie tu ze straznikami kur**ca strzelala!-Wrzeszczal. Jego udawany ataczek, byl coraz realistyczniejszy.-Zabierz ich z tad, bo Sandra wysadzi caly ten burdel w powietrze!
- Mam nadzieje ze dobrze sie zaopiekowales moja pania, bo widze ze az dymi z nerwow -(ROZMOWA GG) stwierdzil Aquide, nonszalancko spogladajac na polnaga kobiete i usmiechajac sie szeroko.
Tymczasem Renevan az trzasl sie z udawanej wsciekloci.-Zrob cos znia do cholery jasnej! Wy dwaj! Wypuscie ja! Ona ma klaustrofobie!-Wywrzeszczal mer w strone prokuratora i urzednika.-Spali nas wszystkich! czy kilka groszy jest warte waszego i naszego zycia? zalatwmy to pozniej, a narazie spieprzajmy z tad!-siny elf ledwo wywrzaskiwal slowa. Udawal ze zaczyna sie krztusic. Upadl na kolana przed krata. Szykowal sie do szybkiego ciosu w krocze straznika.....
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Słuchał słów prokuratora z niedowierzaniem, na początku nie doszło do niego to co powiedział, nie wierzył że ludzie są aż tak głupi. Gdy dotarł do niego sens słów człowieka pociemniało mu przed oczami a żyły zalały zimne fale wściekłości. Ręka samoczynnie zacisnęła się w pięść i uderzyła w ściane zagłębiając się w niej trochę. Miał ochotę rozszarpać tego pokurcza własnymi dłońmi. Wewnątrz był zimny bo cała wściekłość emanowała na zewnątrz podnosząc temperaturę w pomieszczeniu. Dokładnie w tym momencie do rozmowy włączył się Aquide przedstawiając swoje roszczenia.
-Wygląda na to że macie jeszcze jakiś dług to raz. Dwa za obrazę Wysłańców Bożych i przetrzymywanie smoka w zamknietym pomieszczeniu bez jego zgody w smoczym kodeksie grozi kara śmierci przez spalenie żywcem nie tylko osobie, która doprowadziła do takiego stanu rzeczy ale również całego miasta, które zezwoliło na takowy czyn. Z klauzulą natychmiastowej wykonywalności.
Nie mógł już dłużej utrzymać się w idealnie ludzkiej postaci, palce znów zaczęły przypominać szpony a raczej krótkie miecze, ze względu na swą długość, miał ochotę rozszarpać tego robaka na strzępy, wyjąc jego serce i zjeść na surowo. Dawno nie słyszał takiej zniewagi a eliminując ze świata taką głupotę jaką prezentował ten przedstawiciel "prawa" zrobiłby tylko przysługę ludzkości. Przy takich ludziach mazoku były tylko niekomfortowym zdarzeniem, jak szrańcza na polach. Tacy ludzie prędzej by sami spalili dojrzałe zboże, żeby tylko uprzedzić szarańczę.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Aine

Skrzywiła się pod swoją chustą. Nienawidziła takiego babrania się z papierami jakie sugerowało zachowanie prokuratora. Spojrzała na niego groźnie. W tym oświetleniu czarny kamyk w obręczy na czole zalśnił przez chwilę wyglądając jak przezroczysty, przydymiony kryształ. Skoro już raz zdecydowała się grać rolę członka tej dziwacznej grupy, to nie zamierzała teraz się wycofywać.
- Widać, panie, nigdy nie stanąłeś twarzą w twarz z prawdziwym niebezpieczeństwem! Nasza grupa rozprawiła się z demonem nim pojawili się strażnicy. Ograniczyliśmy straty w ludziach i sprzęcie do minimum. Aquide wyleczył waszych strażników, którzy mieli pecha podleźć zbyt blisko. To wszystko prowadzi chyba do konkluzji, że lepiej zostawić kwestie pieniężne w spokoju, nie sądzisz prokuratorze? Sandra ma wybuchowy temperament i odczuwa spory dyskomfort przebywając w zamkniętych pomieszczeniach. Ta cela niestety się do takich zalicza. Doprowadzenie smoka do wściekłości również nie jest mądre, a wyglada na to, że właśnie tego dokonałeś, panie. Radzę ci szybko rozważyć wszelkie za i przeciw nim skończy się to gorzej i do zniszczeń wywołanych walka z demonem dojdą zniszczenia wywołane przez waszą głupotę - warknęła dziewczyna, którą zaniepokoił bardzo stan Sandry i gniew smoka. Robiło się niebezpiecznie. Nie chciała, by mieli na tym ucierpieć niewinni, a zanosiło się, że tak będzie jeśli zaraz ta sprawa się pokojowo nie rozwiąże. Spięła się w sobie gotowa w razie czego podjąć walkę nim Sandra bądź smok zostaną doprowadzeni do ostateczności. Wtedy trzeba będzie zlikwidować źródło ich frustracji, a prokurator w jej mniemaniu był skończonym kretynem... Światu nie bedzie go żal...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Zaphirel:

Spojrzał wpierw na prokuratora, potem na Aquide. -Inaczej, mości panie - idźże do piekła i obciąż rachunkiem za szkody DEMONA- powiedział z naciskiem i uśmiechnął się szeroko. -My rąbaliśmy wyłącznie w to opasłe cielsko- przekrzywił głowę, a na jego twarz wpełzł złośliwy uśmiech. Zniknął jednak szybko, tak jak każde odstępstwo od mimicznej normy. Postąpił krok do prokuratora i nacisnął palcem na jego nos. -No, mogę ci pomóc znaleźć drogę do piekła, odpłatnie oczywiście, ale najpierw wypłać nam nagrodę. Potem szlajaj się za tamtym grubym bydlakiem i wyciągaj od niego kasę, aresztuj, czy co tam sobie chcesz. Mało mnie to obchodzi- ostatnie słowa były jadowitym szeptem. Zaphirel wyprostował się i założył ręce na piersi. *Najśmieszniejsze* pomyślał. *że ja mam rację. Paskudny paradoks. Świat schodzi na psy. Przeklęta biurokracja*
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Prokurator wytrzeszczył oczy w przerażeniu. Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu pomocy. Zbrojni z Almekii(To kraj nie miasto) nie wyrażali chęci pomocy. Niby po co mieli pakować się w walkę z jakimiś zawodowymi łowcami demonów? Dodatkowo wchodziło to, że ci łowcy w areszcie mieli rację. Prokurator zaczął lekko drżeć.
-Dobrze już dobrze! Wydajcie im te 25 tysięcy sayranów! -Wykrzyknął szybko prokurator, mając nadzieję, że dzieki temu nie będzie dowodów że wymówił takie słowa -Wywalą mnie ze stanowiska... -Dodał ciszej I powędrował szybkim krokiem w stronę urzędu. Kapitan skinął głową w stronę urzędnika zapisującego rozmowę. Ten wyciągnął z kieszeni pokaźnych rozmiarów mieszek. Otworzył drzwi celi i podał pieniądze Aquide gdy reszta wyszła na wolność. Później również szybko oddalił się w tym samym kierunku co prokurator. Kapitan skinął jedynie głową aby wyrazić swój szacunek i rozkazał zbrojnym aby udali się za nim do portu w Seyrunn. Stolica ta oddalona była o jakieś dwa kilometry od miasteczka, do którego, na tyle ile było to możliwe, powrócił spokój. Choć niewiele z niego zostało.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan


Sa'el, gdy wyszedl z celi, rozejrzal sie wokolo. Odetchnal swiezym powietrzem, ktore przyjemnie muskalo jego nozdrza. Po pobycie w tej ciasnocie, mer czul sie cudownie mogac wdychac "swieze" i "czyste" powietrze w miasteczku. Czuc bylo jeszcze smrod demona, swad ognia. Zapach jednak stawal sie coraz slabszy, a Renevan nie zwracal na niego wiekszej uwagi. Wydane sztylety i maly nozyk ukryl dobrze. Tzn, jeden sztylet przypial ku przestrodze do pasa, jeden schowal w cholewie wysokeigo buta, a nozyk w tajemniej kieszonce rekawa, ktory pozostal niemal nienaruszony po walce. Przeciagnal sie niczym kot, odetchnal raz jeszcze, po czym odwrocil sie do nowych towarzyszy. Ogolem wolal dzialac w pojedynke, lecz ci tutaj byli zabawni. Postanowil najpierw zatem, stworzyc pozory grzecznosci.-Aquide, dzieki. Ale kto ty jestes tak wogole?-zapytal rozbawionym tonem.Potem juz powazniej, ale niewiele....:) dodal-to co? dalej zgrywamy druzyne? czy kazdy w swoja strone?-pytanie zadal na forum ale wymierzona bylo raczej do maga, smoka i Sandry.....ale inni tez sa smieszni.....
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Zaphirel:

Mag uniósł lekko brew. -Trzeba było powiedzieć 200, a nie 125- westchnął. -No cóż, tak czy inaczej dzięki, Aquide. jestem Zaphirel- skinął głową na przywitanie. -jako grupa?- zwrócił się do elfa. -Ja podróżuję bez jakiegokolwiek konkretnego celu... jako grupa - celów musielibyśmy szukać- skrzywił się nieco. -Ja nie miałbym nic przeciwko, w sumie jest mi to niemal obojętne- stwierdził. -Jak przyda wam się Czarny Mag, to właśnie go znaleźliście- powiedział. Ton jego głosu wciąż był obojętny.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan


Nie badz takim materialista! Trzeba sie wyluzowac!-Krzyknal do Czarnego Maga Mer. Szukac celu? No ja mam pomysl. Podobno demony sie panosza po swiecie. Moze da sie na tym zarobic?-zapytal retorycznie z doza hipokryzji Sa'el. Mysle ze to moze byc dobra koncepcja. Wyobrazcie sobie ile szmalu mozna zarobic na wojnie......-rozmarzyl sie.....
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Aine

- I kto tu mówi o materializmie? - zakpiła dziewczyna unosząc przy tym jedną brew i przekrzywiając głowę. W dalszym ciągu nie odkrywała twarzy. Widocznie dla niej jak najbardziej naturalne stało się chowanie jej przed światem. Zadowolona była, że ten przeklęty prokurator zabrał swój tyłek, gdzie pieprz rośnie.
- Hmm... Jak do tej pory dokładniej przedstawił się tylko Zaphirel. Sądzę, że miło by było, gdyby każdy coś o sobie powiedział. Tym bardziej, że nadal nie znamy imienia szlachetnego Ryuuzoku - skłoniła powoli głowę w stronę smoka.
- Pozwolicie, że zacznę. Me miano - Aine Silverstorm - już znacie. Jak zapewne widzicie lubię zażywać ruchu - przejechała pieszczotliwie dłonią po rękojeści sterczącego nad prawym ramieniem miecza. - Poza tym bawią mnie światełka - mruknęła materializując w palcach lewej dłoni malutką kuleczkę duchowej energii. Taką jaką można stworzyć samą koncentracją. Zaledwie migotliwy płomyczek...
- Cel czy jego brak... Podróżuję naprzód, tam gdzie pchną mnie koleje losu - uzupełniła kłaniając się nieznacznie.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra

Wyjście z aresztu chyba jej nie zadowoliło tak, jak się tego reszta 'drużyny' spodziewała. Minę miała co najmniej zawiedzioną, jakby liczyła, że wdadzą się w walkę ze Strażą. Skrzyżowała ręce tuż pod piersiami i chwilę wpatrywała się mocno obrażona w Aquide. Słuchała słów innych wiercąc go morderczym spojrzeniem, w końcu na jej usta wpłynął paskudny uśmiech.
- Czarny Mag? Brzmi ciekawie, może będziesz w stanie mnie czegoś nowego nauczyć... Taa... - spojrzała się przez ramię na dwa skrzyżowane miecze na swych plecach. - Także lubię zatopić miecze w ciele i umoczyć je we krwi, chyba znajdziemy wspólny temat, Aine. A co do mnie... Hmm... - zamyśliła się. - Sandrę już chyba poznaliście, a ja jestem kimś, kogo raczej wolelibyście nie poznać. Ale stało się i chyba póki co zaszczycę was moją obecnością. A ty - zwróciła się do Aquide. - Popsułeś mi fajną zabawę, głupi jebańcu!
W jej oczy wkradło się rozbawienie i na twarzy malował się wredny, złośliwy uśmiech. Chyba zaczynała się dobrze bawić, choć ten nowy mężczyzna nieco ją niepokoił. Wolała, by nie wnikał za bardzo w jej 'osobę'.
Zablokowany