[Świat Pasem] Pradawni Władcy

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Finrod Tasartir
Drow kiedy zobaczył istotę aż podskoczył. Kiedy Defergantes zaczął mówić Findor wyłapywał każde jego słowo. Więc witaj Defergantesie miło mi Cię poznać. Zanim pójdziemy do tego miejsca może najpierw opowiesz mi kim był poprzedni władca bo niezmiernie mnie to ciekawi. -Powiedział drow bardzo uprzejmie. Na początku był lekko przestraszony ale teraz uspokoił się i zaciekawił się gościem. Wiatr zawiał z okna i rozwiał wlosy drowa. Findor przygladał się Achontowi ale starał się aby nie wyglądało to zbyt nachalnie.
Drow kiedy zobaczył istotę aż podskoczył. Kiedy Defergantes zaczął mówić Findor wyłapywał każde jego słowo. Więc witaj Defergantesie miło mi Cię poznać. Zanim pójdziemy do tego miejsca może najpierw opowiesz mi kim był poprzedni władca bo niezmiernie mnie to ciekawi. -Powiedział drow bardzo uprzejmie. Na początku był lekko przestraszony ale teraz uspokoił się i zaciekawił się gościem. Wiatr zawiał z okna i rozwiał wlosy drowa. Findor przygladał się Achontowi ale starał się aby nie wyglądało to zbyt nachalnie.

-
- Marynarz
- Posty: 175
- Rejestracja: niedziela, 26 lutego 2006, 10:50
- Lokalizacja: Elbląg
- Kontakt:
Merenwen
Dziewczyna nie mogła oderwać wzroku od aniołów. Przed kilkunastoma minutami umarli wojownicy, teraz przeistoczyli się w świetliste istoty. Zostały wybawione, chyba rzeczwiście zrobili z Aleksandrem, to, co było do zrobienia.
Z zamyślenia wyrwał ją głos Carmen. Szybko odwróciła sie w jej stronę i zapytała:
- Co właściwie masz na myśli? Nie rozumiem Cię. Jak odrzuciłaś?
Czekam na odpowiedź wampirzycy, po czym zwracam się do Aniołów
- A co z Wami, co zamierzacie teraz zrobić? Jesteście... jesteście wspaniali, naprawdę. Nie wiem co jest w was takiego pięknego, ale... naprawdę...- powiedziała, po czym ukłoniła się aniołom
Dziewczyna nie mogła oderwać wzroku od aniołów. Przed kilkunastoma minutami umarli wojownicy, teraz przeistoczyli się w świetliste istoty. Zostały wybawione, chyba rzeczwiście zrobili z Aleksandrem, to, co było do zrobienia.
Z zamyślenia wyrwał ją głos Carmen. Szybko odwróciła sie w jej stronę i zapytała:
- Co właściwie masz na myśli? Nie rozumiem Cię. Jak odrzuciłaś?
Czekam na odpowiedź wampirzycy, po czym zwracam się do Aniołów
- A co z Wami, co zamierzacie teraz zrobić? Jesteście... jesteście wspaniali, naprawdę. Nie wiem co jest w was takiego pięknego, ale... naprawdę...- powiedziała, po czym ukłoniła się aniołom

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Pavciooo i Nadir:
-Naprzód!- zaśmiał się nieumarły w odpowiedzi. -Zapewne będzie tego jeszcze trochę!- uderzył pięściami o siebie. Wszyscy poczuli na twarzy ciepłą falę. Caskullis pokręciła głową. -Walka, walka, walka... jak wielkie dziecko...- westchnęła, ale uśmiechnęła się lekko. Najwyraźniej wiedziała, że na rękę wszystkim jest wola walki Sotora.
-Poszukamy czegokolwiek żywego lub półżywego i położymy to do snu wiecznego!- zarechotał Sotor. Spieszyło mu się do wykorzystania nowych możliwości. -Potem proponuję poćwiczyć zdolności. Radziłbym Ci opracować coś na ataki masowe... żeby było czym miotać w czasie walki dwóch armii.- po czym zwrócił się do Nadira. -Jak zatłuczemy głównego bydlaka, to Pavcioo przyswoi moc otwierania portalu do tego kieszonkowego świata... będzie można za jego pośrednictwem dokonać przerzutu armii! Pomyśl o zastosowaniach takiego bajeru!- Sotor żywo gestykulował, mówiąc do scarcera. Caskulis podeszła i opuściła mu ręce. -Spokojnie... trzeba najpierw to cholerstwo znaleźć... chodźmy innym korytarzem!- powiedziała.
Finrod Tasartir:
-Poprzedni władca to był wojownik... nikt szczególny, ani wyróżniający się.- odparł Archont. -Po prostu zniknął. Harmona lubi manipulować czasem i przestrzenia, zapewne jego umysł nie wytrzymał kolejnego przekazu i... -pyk-!- Defergantes pstryknął palcami. -Trzeba by ć ostrożnym, by nie dać się ponieść emocjom...- powiedział i obrócił tors o 180 stopni. Nogi lekko przeforsowały się, kolana zmieniły kierunek zgięcia, a stopy przesunęły się przez kanał do przodu. Istota ruszyła naprzód. -Chodźmy! czeka nas krótka podróż!- zaśmiał się widząc minę drowa. -Trzeba Ci wiedzieć, ze cała moja głowa pełni poniekąd rolę oka - widzę dookoła siebie.- powiedział. Więc to ze stoję do Ciebie tyłem nie oznacza, że Cię nie widzę! Tym samym nie powinieneś się czuć urażony, że mówię stojąc plecami...[/i]- machnął ręką. -Idziemy?- zapytał.
Merenwen i Alexander II:
-Jak ktoś zamienia się w żelazne cholerstwo, to się nie liczy na to, że spotka się go żywego i zdrowego, prawda?- powiedziała wampirzyca, patrząc na poszatkowane kawałki żelaza, które zwały się ”Alexander”.
Anioły zdziwiły się ukłonem. –Jesteśmy Ci winni życie, Pani. - powiedział anioł uśmiechając się niepewnie. –Do czasu, aż zwrócimy swój dług jesteśmy Twymi sługami.- dodał. Anioły przyklękły przed Merenwen na znak poddaństwa. –Trzeba im skombinować ubrania....- wycedziła Carmen. –Nie będą za Tobą biegać jak ich stworzono, co?-
-Naprzód!- zaśmiał się nieumarły w odpowiedzi. -Zapewne będzie tego jeszcze trochę!- uderzył pięściami o siebie. Wszyscy poczuli na twarzy ciepłą falę. Caskullis pokręciła głową. -Walka, walka, walka... jak wielkie dziecko...- westchnęła, ale uśmiechnęła się lekko. Najwyraźniej wiedziała, że na rękę wszystkim jest wola walki Sotora.
-Poszukamy czegokolwiek żywego lub półżywego i położymy to do snu wiecznego!- zarechotał Sotor. Spieszyło mu się do wykorzystania nowych możliwości. -Potem proponuję poćwiczyć zdolności. Radziłbym Ci opracować coś na ataki masowe... żeby było czym miotać w czasie walki dwóch armii.- po czym zwrócił się do Nadira. -Jak zatłuczemy głównego bydlaka, to Pavcioo przyswoi moc otwierania portalu do tego kieszonkowego świata... będzie można za jego pośrednictwem dokonać przerzutu armii! Pomyśl o zastosowaniach takiego bajeru!- Sotor żywo gestykulował, mówiąc do scarcera. Caskulis podeszła i opuściła mu ręce. -Spokojnie... trzeba najpierw to cholerstwo znaleźć... chodźmy innym korytarzem!- powiedziała.
Finrod Tasartir:
-Poprzedni władca to był wojownik... nikt szczególny, ani wyróżniający się.- odparł Archont. -Po prostu zniknął. Harmona lubi manipulować czasem i przestrzenia, zapewne jego umysł nie wytrzymał kolejnego przekazu i... -pyk-!- Defergantes pstryknął palcami. -Trzeba by ć ostrożnym, by nie dać się ponieść emocjom...- powiedział i obrócił tors o 180 stopni. Nogi lekko przeforsowały się, kolana zmieniły kierunek zgięcia, a stopy przesunęły się przez kanał do przodu. Istota ruszyła naprzód. -Chodźmy! czeka nas krótka podróż!- zaśmiał się widząc minę drowa. -Trzeba Ci wiedzieć, ze cała moja głowa pełni poniekąd rolę oka - widzę dookoła siebie.- powiedział. Więc to ze stoję do Ciebie tyłem nie oznacza, że Cię nie widzę! Tym samym nie powinieneś się czuć urażony, że mówię stojąc plecami...[/i]- machnął ręką. -Idziemy?- zapytał.
Merenwen i Alexander II:
-Jak ktoś zamienia się w żelazne cholerstwo, to się nie liczy na to, że spotka się go żywego i zdrowego, prawda?- powiedziała wampirzyca, patrząc na poszatkowane kawałki żelaza, które zwały się ”Alexander”.
Anioły zdziwiły się ukłonem. –Jesteśmy Ci winni życie, Pani. - powiedział anioł uśmiechając się niepewnie. –Do czasu, aż zwrócimy swój dług jesteśmy Twymi sługami.- dodał. Anioły przyklękły przed Merenwen na znak poddaństwa. –Trzeba im skombinować ubrania....- wycedziła Carmen. –Nie będą za Tobą biegać jak ich stworzono, co?-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM
Alexander II
- Dobry pomysł. Też się nad tym zastanawiałem ale jakoś nie pomyślałem żeby to powiedzieć. Tylko skąd im te ubrania skombinujemy? Jakos nie chce mi się biec do miasta i z powrotem. Ma ktoś tutaj jakiś pomysł? A moze Anioły więdzą czy sa tu jakieś ubrania? Powiedział pomocnik po czym położył się na ziemi - Ja sobie chwilę odpocznę zanim problem zostanie rozwiązany. W końcu niedawno zamieniłem się w coś złego, zginąłem poszatkowany na kawałki, a potem odrodziłem sie i zostałem schwytany jak jakieś zwierzątko. Jak dla mnie to sądzę, że trochę odpoczynku mi sie należy czyż nie?
- Dobry pomysł. Też się nad tym zastanawiałem ale jakoś nie pomyślałem żeby to powiedzieć. Tylko skąd im te ubrania skombinujemy? Jakos nie chce mi się biec do miasta i z powrotem. Ma ktoś tutaj jakiś pomysł? A moze Anioły więdzą czy sa tu jakieś ubrania? Powiedział pomocnik po czym położył się na ziemi - Ja sobie chwilę odpocznę zanim problem zostanie rozwiązany. W końcu niedawno zamieniłem się w coś złego, zginąłem poszatkowany na kawałki, a potem odrodziłem sie i zostałem schwytany jak jakieś zwierzątko. Jak dla mnie to sądzę, że trochę odpoczynku mi sie należy czyż nie?
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM
!


-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 175
- Rejestracja: niedziela, 26 lutego 2006, 10:50
- Lokalizacja: Elbląg
- Kontakt:
Merenwen
Rozpierała ją radość. Nie mogła powstrzymać się od uśmiechu.
Tak jakby wszystkie troski nagle znikneły i zostały... zostały po prostu anioły.
- Nie, nie weźmiemy stąd ubrań. p
rzecież te ubrania, które tu znajdziemy, należą do zmarłych. Nawet jeśli nosili je przed śmiercią, nawet jeśli są one dobre to... niegodne aniołów, Aleksandrze.- powiedziała, po czym odwróciła się w stronę istot- Umiecie być niewidzialnymi? Jeśli tak, moglibyśmy udać się do miasta i coś Wam kupić. Jeśli nie, też możmy iśc przecież do miasta. Jakoś to będzie...- powiedziała władczyni, po czym znów się uśmiechnęła
Rozpierała ją radość. Nie mogła powstrzymać się od uśmiechu.
Tak jakby wszystkie troski nagle znikneły i zostały... zostały po prostu anioły.
- Nie, nie weźmiemy stąd ubrań. p
rzecież te ubrania, które tu znajdziemy, należą do zmarłych. Nawet jeśli nosili je przed śmiercią, nawet jeśli są one dobre to... niegodne aniołów, Aleksandrze.- powiedziała, po czym odwróciła się w stronę istot- Umiecie być niewidzialnymi? Jeśli tak, moglibyśmy udać się do miasta i coś Wam kupić. Jeśli nie, też możmy iśc przecież do miasta. Jakoś to będzie...- powiedziała władczyni, po czym znów się uśmiechnęła

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Pyron
Przepraszam... Wyszeptał i objął ją ramieniem. To wszystko przeze mnie... Nie byłem dość czujny, ale teraz trzeba zająć się sprawami obecnymi. Spróbował podnieść się, lecz po chwili upadł z powrotem. Jesteś taka piękna... Wyszeptał dotykając jej włosów. Załuję po stokroć, że nie moge wstać i odjechać w siną dal, razem z Tobą... galopować na koniu poprzez leśną gęstwinę, czuć w powietrzu zapach traw... a dłońmi obejmować najpiękniejszy skarb tej ziemi jaki zesłała mi Luviona... Ciebie najdroższa! Nie mogę się doczekać kiedy stąd wyjde. Pomóż mi wstać... proszę.
Przepraszam... Wyszeptał i objął ją ramieniem. To wszystko przeze mnie... Nie byłem dość czujny, ale teraz trzeba zająć się sprawami obecnymi. Spróbował podnieść się, lecz po chwili upadł z powrotem. Jesteś taka piękna... Wyszeptał dotykając jej włosów. Załuję po stokroć, że nie moge wstać i odjechać w siną dal, razem z Tobą... galopować na koniu poprzez leśną gęstwinę, czuć w powietrzu zapach traw... a dłońmi obejmować najpiękniejszy skarb tej ziemi jaki zesłała mi Luviona... Ciebie najdroższa! Nie mogę się doczekać kiedy stąd wyjde. Pomóż mi wstać... proszę.
Fuck?

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Merenwen i Alexander II:
Carmen podeszła do relikwiarza i uderzyła weń pięścią. Z poirytowaniem popatrzyła na spaloną skórę. Drzwiczki otworzyły się, odkrywając kilka konsekrowanych tog kapłańskich. -Któryś z nich ma ingerencję, niech zmieni te togi w dzienne odzienie- wampirzyca wzruszyła ramionami i poprawiła obcisły kombinezon. -Do roboty!- ponagliła anioły. Te szybko wzięły się za togi i po chwili byli już gustownie ubrani. Carmen pokręciła głową. -Idziemy?-
Drizzt:
łącznie już -5 do KZ
Pavciooo i Nadir:
Grupa ruszyła, a Caskullis odpowiedziała za Sotora. -Jeśli przesadzisz, to nas utopisz... wolałabym stąpać po suchym gruncie, gdy będziemy się mierzyć z tym... czymkolwiek to było.- kiwnęła głową. Sotor zaśmiał się -Przypomnę Ci poza tym, że moja mocą jest ogień... deszcz chyba za wiele nie przeszkodzi naszemu wrogowi , a ja nie będę mógł użyć możliwości związanych z Ogniem.- rozłożył ręce. -Przykro mi, że popsułem Ci zabawę, przyjacielu.-
Pyron:
Dziewczyna nacisnęła na jego ramie zmuszając do pozostania na łożu. Objęła go mocniej i szepnęła "Śpij". Rycerza w moment ukołysał zapach jej perfum i spokojny oddech.
[---]
Było zdrowo po południu, gdy Pyron się ocknął. Przy stoliku naprzeciwko łóżka siedziały obie znajome rycerzowi elfki. Najwyraźniej się dogadały. Kapłanka westchnęła, ale uśmiechnęła się. -Jak się spało?- zaśmiała się. -Chyba już jesteś w stanie wstać o własnych siłach...- powiedziała, przytrzymując towarzyszkę Pyrona przy stole. Najwyraźniej chciała zobaczyć, czy Władca podniesie się sam.
Carmen podeszła do relikwiarza i uderzyła weń pięścią. Z poirytowaniem popatrzyła na spaloną skórę. Drzwiczki otworzyły się, odkrywając kilka konsekrowanych tog kapłańskich. -Któryś z nich ma ingerencję, niech zmieni te togi w dzienne odzienie- wampirzyca wzruszyła ramionami i poprawiła obcisły kombinezon. -Do roboty!- ponagliła anioły. Te szybko wzięły się za togi i po chwili byli już gustownie ubrani. Carmen pokręciła głową. -Idziemy?-
Drizzt:
łącznie już -5 do KZ
Pavciooo i Nadir:
Grupa ruszyła, a Caskullis odpowiedziała za Sotora. -Jeśli przesadzisz, to nas utopisz... wolałabym stąpać po suchym gruncie, gdy będziemy się mierzyć z tym... czymkolwiek to było.- kiwnęła głową. Sotor zaśmiał się -Przypomnę Ci poza tym, że moja mocą jest ogień... deszcz chyba za wiele nie przeszkodzi naszemu wrogowi , a ja nie będę mógł użyć możliwości związanych z Ogniem.- rozłożył ręce. -Przykro mi, że popsułem Ci zabawę, przyjacielu.-
Pyron:
Dziewczyna nacisnęła na jego ramie zmuszając do pozostania na łożu. Objęła go mocniej i szepnęła "Śpij". Rycerza w moment ukołysał zapach jej perfum i spokojny oddech.
[---]
Było zdrowo po południu, gdy Pyron się ocknął. Przy stoliku naprzeciwko łóżka siedziały obie znajome rycerzowi elfki. Najwyraźniej się dogadały. Kapłanka westchnęła, ale uśmiechnęła się. -Jak się spało?- zaśmiała się. -Chyba już jesteś w stanie wstać o własnych siłach...- powiedziała, przytrzymując towarzyszkę Pyrona przy stole. Najwyraźniej chciała zobaczyć, czy Władca podniesie się sam.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Findor Tasartir
Drow lekko się zdenerwował, kiedy Defergantes powiedział że wcześniejszy wladca tak po prostu zniknął. Starał się nie dawać po sobie tego poznać. Dobrze więc ruszajmy -Powiedział ze spokojem i ruszył za Defergantesem. Szedł spokojnie. W jego głowię kłębiły sie myśli. Kim on jest? Czy aby na pewno mi pomoże? Co dokładnie stało się z poprzednim władcą?. Nie wiedział co ma o tym myśleć. Kiedy wyszedł z domu poczuł mroźnie powietrze. Wiał mocny wiatr który rozwiewał jego włosy. Cały czas podążał za Defergantesem.
Drow lekko się zdenerwował, kiedy Defergantes powiedział że wcześniejszy wladca tak po prostu zniknął. Starał się nie dawać po sobie tego poznać. Dobrze więc ruszajmy -Powiedział ze spokojem i ruszył za Defergantesem. Szedł spokojnie. W jego głowię kłębiły sie myśli. Kim on jest? Czy aby na pewno mi pomoże? Co dokładnie stało się z poprzednim władcą?. Nie wiedział co ma o tym myśleć. Kiedy wyszedł z domu poczuł mroźnie powietrze. Wiał mocny wiatr który rozwiewał jego włosy. Cały czas podążał za Defergantesem.

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Wybacz, ale pisał kiedyś, że przez wakacje będe odpisywał tylko kilka razy na tydzień
Drizzt
Drow spojrzał na akkolitów, po czym przemówił-nie obawiajcie się, obiecuje wam, że coś takiego już się nie wydarzy, powiedźcie mi tylko co dokładnie się stało, skąd wzięły się te stwory-Drow czekając na odpowiedź uważnie rozglądał się po pomieszczeniu, jak wyglądały te stwory? Czy widział Gaie?
Drizzt
Drow spojrzał na akkolitów, po czym przemówił-nie obawiajcie się, obiecuje wam, że coś takiego już się nie wydarzy, powiedźcie mi tylko co dokładnie się stało, skąd wzięły się te stwory-Drow czekając na odpowiedź uważnie rozglądał się po pomieszczeniu, jak wyglądały te stwory? Czy widział Gaie?
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Pavciooo:
Czyli nici z mocy wody... Eh dla odmiany powalczę wręcz, tylko muszę uważać, żeby to coś mnie nie walnęło... Także jak coś ściągaj na siebie jego uwagę a mi może uda się wskoczyć mu na kark albo zrobić coś innego równie szalenie niebezpiecznego...- powiedział uśmiechając się. No to gdzie to bydle?- dodał zniecierpliwiony.
Nadir pisał coś w nieobecnościach że go chyba nie ma teraz czy coś, więc póki co pisz co on robi, ewentualnie może ja czasem napiszę co on robi...
Czyli nici z mocy wody... Eh dla odmiany powalczę wręcz, tylko muszę uważać, żeby to coś mnie nie walnęło... Także jak coś ściągaj na siebie jego uwagę a mi może uda się wskoczyć mu na kark albo zrobić coś innego równie szalenie niebezpiecznego...- powiedział uśmiechając się. No to gdzie to bydle?- dodał zniecierpliwiony.
Nadir pisał coś w nieobecnościach że go chyba nie ma teraz czy coś, więc póki co pisz co on robi, ewentualnie może ja czasem napiszę co on robi...
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Findor Tasartir:
Archon szedł spokojnie naprzód, torując drogę przez gąszcz. Zabawne było to, że rośliny jakby same unikały jego dotyku, usuwały się przed nim.
Wreszcie wyszli na plażę. -Gdybym mógł - odetchnąłbym świeżym morskim powietrzem!- zaśmiał się. Na piasku stała kobieta, którą drow poznał szybko. To byłą Harmona. Archon zatrzymał się zastygł w bezruchu. Tak samo rośliny i fale. Bogini podeszła do Findora i dała mu czarny miecz. -na pamiątkę po Thaevisie... i po jego porażce- powiedziała nie bez smutku. -Przyjmij go wraz z jedną z sił, którą mogę Cię obdarować. Porażenia, więc moc piorunów, Statyka, wiec siła , by zatrzymać wszelki ruch i dźwięk lub Harmonizacja, wiec moc, która przywróci ład i spokój. Wybierz...- powiedziała stojąc zaledwie krok od oszołomionego drowa.
Drizzt:
Gaia była obecna, ale tylko pobieżnie przez ten cholerny kamień. Całą świątynię trzeba poświęcić od nowa... zapowiadał się ciężki dzień...
Była północ, gdy świątynia znów była świątynią i akolici powrócili w jej mury. Zmęczony rytuałem Drizzt został odniesiony do swych kwater przez lisza. Przy okazji zorientował się, że od początku widywał się tylko z nim, nie licząc nekromantów. Lisz położył go na łożu i usiadł koło okna. Drow przypominał sobie płaczliwe wyznania kobiet i zdenerwowane głosy mężczyzn. Jak akolici tłumaczyli, że niczego nie pamiętają, jak mówili, ze istoty wylazły z dziury w ziemi, jak przyznawali się do swej niewiedzy i bezradności, a potem... potem głos Xantusa, gromiącego straż ze złością, która poraziła Władcę. Potem żmudny rytuał... to było za wiele na jeden dzień.
Pavcioo i Nadir:
Ty za niego graj
-Gdzieś tutaj...- rozglądnął się po skrzyżowaniu Sotor. -Którym przejściem teraz?- zapytał. -Idziemy wedle rozmiaru od największych do najmniejszych?- zapytał, jakby to miało znaczenie.
Archon szedł spokojnie naprzód, torując drogę przez gąszcz. Zabawne było to, że rośliny jakby same unikały jego dotyku, usuwały się przed nim.
Wreszcie wyszli na plażę. -Gdybym mógł - odetchnąłbym świeżym morskim powietrzem!- zaśmiał się. Na piasku stała kobieta, którą drow poznał szybko. To byłą Harmona. Archon zatrzymał się zastygł w bezruchu. Tak samo rośliny i fale. Bogini podeszła do Findora i dała mu czarny miecz. -na pamiątkę po Thaevisie... i po jego porażce- powiedziała nie bez smutku. -Przyjmij go wraz z jedną z sił, którą mogę Cię obdarować. Porażenia, więc moc piorunów, Statyka, wiec siła , by zatrzymać wszelki ruch i dźwięk lub Harmonizacja, wiec moc, która przywróci ład i spokój. Wybierz...- powiedziała stojąc zaledwie krok od oszołomionego drowa.
Drizzt:
Gaia była obecna, ale tylko pobieżnie przez ten cholerny kamień. Całą świątynię trzeba poświęcić od nowa... zapowiadał się ciężki dzień...
Była północ, gdy świątynia znów była świątynią i akolici powrócili w jej mury. Zmęczony rytuałem Drizzt został odniesiony do swych kwater przez lisza. Przy okazji zorientował się, że od początku widywał się tylko z nim, nie licząc nekromantów. Lisz położył go na łożu i usiadł koło okna. Drow przypominał sobie płaczliwe wyznania kobiet i zdenerwowane głosy mężczyzn. Jak akolici tłumaczyli, że niczego nie pamiętają, jak mówili, ze istoty wylazły z dziury w ziemi, jak przyznawali się do swej niewiedzy i bezradności, a potem... potem głos Xantusa, gromiącego straż ze złością, która poraziła Władcę. Potem żmudny rytuał... to było za wiele na jeden dzień.
Pavcioo i Nadir:
Ty za niego graj

-Gdzieś tutaj...- rozglądnął się po skrzyżowaniu Sotor. -Którym przejściem teraz?- zapytał. -Idziemy wedle rozmiaru od największych do najmniejszych?- zapytał, jakby to miało znaczenie.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Drizzt
Drow obricił głowe w strone nekromanty-dziękuje, że pomogłeś mi tu przybyć-powiedział powoli elf, przez kilka następnych minut w pokoju panowała cisza, aż w końcu drow zapytał-co to były za stwory, i co one robiły w świątynie?-Elf czekał na odpowiedź nekromanty, zarazem rozglądając się dookoła, swoim wzrokiem szukał gai, a kiedy ją odnalazł w myślach poprosił o rade informacje i pomoc
Drow obricił głowe w strone nekromanty-dziękuje, że pomogłeś mi tu przybyć-powiedział powoli elf, przez kilka następnych minut w pokoju panowała cisza, aż w końcu drow zapytał-co to były za stwory, i co one robiły w świątynie?-Elf czekał na odpowiedź nekromanty, zarazem rozglądając się dookoła, swoim wzrokiem szukał gai, a kiedy ją odnalazł w myślach poprosił o rade informacje i pomoc
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Nadir: Moze dla przekory pójdziemy najmniejszym wejściem i jakimś cudem tam zanjdziemy przywódcę Armady?
Pavciooo: Możliwe, lecz nie mam zbytniej ochoty przeciskać się wąskim tunelem
Nadir: W zasadzie racja, on był bardzo mały i wąski. Ale w takim razie gdzie teraz?
Pavciooo: Po kolei, do nastepnego względem wielkości wejścia.
Pavciooo: Możliwe, lecz nie mam zbytniej ochoty przeciskać się wąskim tunelem
Nadir: W zasadzie racja, on był bardzo mały i wąski. Ale w takim razie gdzie teraz?
Pavciooo: Po kolei, do nastepnego względem wielkości wejścia.
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Pyron
Spało się za długo... zdecydowanie za długo! Powiedział po czym podniósł głowę. Następnie powoli wsparł się najpierw na łokciach później na rękach. Z cichym jękiem zsunął nogi z łóżka i już na nim siedział. Co się działo gdy spałem. Czy już doszło do rozłamu? Zwrócił się do kapłanki. Przepraszam kochanie, ale jak najszybciej muszę się dostać do ratusza. To sprawa życia! Jęknął i powoli wstał.
Spało się za długo... zdecydowanie za długo! Powiedział po czym podniósł głowę. Następnie powoli wsparł się najpierw na łokciach później na rękach. Z cichym jękiem zsunął nogi z łóżka i już na nim siedział. Co się działo gdy spałem. Czy już doszło do rozłamu? Zwrócił się do kapłanki. Przepraszam kochanie, ale jak najszybciej muszę się dostać do ratusza. To sprawa życia! Jęknął i powoli wstał.
Fuck?

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Drizzt:
-Fergenci. Kopiąca zaraza. Nie było jednak podkopu z zewnątrz, nawet śladu. Albo były pod powierzchnią – zahibernowane, albo ktoś je podłożył.- wzruszył ramionami. -Możliwe, że obudził ich kaolit - ten czarny kamyczek, który z taką nienawiścią zniszczyłeś. Świętokradztwo, co?- warknął opierając łokcie na kolanach. -Niemniej jednak- podniósł się. -Świątynia została już przeszukana - nie ma w niej już innych niespodzianek. Straż przeznaczyłam... specjalnym jednostkom.- w oku lisza pojawiła się iskra.
Gaia pojawiła się wreszcie, a lisz czując jej obecność skłonił się i wyszedł. Bogini siadła naprzeciw Drizzta i westchnęła. -Masz jakiegoś poważnego wroga i nie jest to tylko sam władca tej krainy...- westchnęła. -Musisz nauczyć się więcej! Powinieneś ćwiczyć posługiwanie się mocą, którą otrzymałeś. Rozwinąłeś tylko ogień, zaś Ziemia i Stal leżą odłogiem. Wydaj rozkazy i wskazówki na najbliższy czas i trenuj! Weź kogoś jako towarzysza treningu, by mógł wchłonąć część wydawanej przez Ciebie energii, by nic się nie zmarnowało.- kiwnęła głową. -Masz jeszcze jakieś pytania?-
Pavciooo&Nadir:
Ej, ej, ej! Co to ma być? suchy dialog? Błe!
Całą grupa udała się węższym korytarzem. W pewnym momencie Sotor zatrzymał wszystkich. -Do diaska! niemożliwe!- krzyknął, podchodząc do ściany i rozłupując jej kawał pięścią. Zaczął tłuc, aż pokazała się kość. Wewnątrz tej ściany spoczywał jakiś szkielet. Nieumarły tłukł dalej, a jego ruchy powoli dobyły z gleby owy kościsty. Sotor skupił się i płomienie okrążyły kości. Łoskot, gdy ożywiona bestia wylazła z resztek ściany był co najmniej głośny i z pewnością zaalarmował coś, co czekało na nich... chyba ze było absolutnie głuche.
Nowa istota to był behemot. Ożywiony płonął jak pochodnia rozświetlając tunel do pięćdziesięciu metrów naprzód. Sotor popatrzył na dzieło z dumą. Z sali z przodu dał się słyszeć jazgot...
Pyron:
Rycerz wstał, choć z trudem. Leia znów poderwała się by mu pomóc, ale kapłanka ponownie chwyciła ją za rękę. –Jak ma się pokazać, jeśli nawet nie potrafi iść sam. On będzie musiał walczyć!- wskazał ręką na jego pancerz. Elfka pomogła mu go założyć, a kapłanka kiwała głową ze smutkiem. Pyron słyszał jej myśli. –Dziś czeka Cię jedna z ważnych prób, nei zawiedź mnie, ani swej bogini...- Gdy Leia zapięła ostatnia klamrę pancerza Pyron poczuł płomień... płomień, który rozpalił się w jego mięśniach wywołując odrobinę bólu, ale stawiając rycerza na nogi w pełni. „Levender” – przeszło mu przez głowę - nikt inny tutaj nie znał się na magii ognia! Gdy wstawał ledwo trzymał się na nogach, a teraz wziął jednorącz swój miecz i schował go do pochwy na plecach. Był gotów.
W ratuszu nie dało się nic ciekawego poza plotkami o kłótniach wewnątrz Domu Smoka. Leia wskazała Pyronowi siedzibę Domu Smoka przez okno ratusza. Zbierała się tam grupa... a raczej dwie grupy i nie trzeba było słyszeć głosów, by wiedzieć, ze nie jest to pokojowa konwersacja. Pomiędzy obiema grupami stanęła kobieca postać z rapierem, obie grupy zamilkły – słuchały jej słów w ciszy... Ból wywołany zaklęciem demonicy już minął, ale Pyron nie czuł się słabszy. Najwyraźniej zaklęcie po prostu przywróciło mu siły.
-Fergenci. Kopiąca zaraza. Nie było jednak podkopu z zewnątrz, nawet śladu. Albo były pod powierzchnią – zahibernowane, albo ktoś je podłożył.- wzruszył ramionami. -Możliwe, że obudził ich kaolit - ten czarny kamyczek, który z taką nienawiścią zniszczyłeś. Świętokradztwo, co?- warknął opierając łokcie na kolanach. -Niemniej jednak- podniósł się. -Świątynia została już przeszukana - nie ma w niej już innych niespodzianek. Straż przeznaczyłam... specjalnym jednostkom.- w oku lisza pojawiła się iskra.
Gaia pojawiła się wreszcie, a lisz czując jej obecność skłonił się i wyszedł. Bogini siadła naprzeciw Drizzta i westchnęła. -Masz jakiegoś poważnego wroga i nie jest to tylko sam władca tej krainy...- westchnęła. -Musisz nauczyć się więcej! Powinieneś ćwiczyć posługiwanie się mocą, którą otrzymałeś. Rozwinąłeś tylko ogień, zaś Ziemia i Stal leżą odłogiem. Wydaj rozkazy i wskazówki na najbliższy czas i trenuj! Weź kogoś jako towarzysza treningu, by mógł wchłonąć część wydawanej przez Ciebie energii, by nic się nie zmarnowało.- kiwnęła głową. -Masz jeszcze jakieś pytania?-
Pavciooo&Nadir:
Ej, ej, ej! Co to ma być? suchy dialog? Błe!
Całą grupa udała się węższym korytarzem. W pewnym momencie Sotor zatrzymał wszystkich. -Do diaska! niemożliwe!- krzyknął, podchodząc do ściany i rozłupując jej kawał pięścią. Zaczął tłuc, aż pokazała się kość. Wewnątrz tej ściany spoczywał jakiś szkielet. Nieumarły tłukł dalej, a jego ruchy powoli dobyły z gleby owy kościsty. Sotor skupił się i płomienie okrążyły kości. Łoskot, gdy ożywiona bestia wylazła z resztek ściany był co najmniej głośny i z pewnością zaalarmował coś, co czekało na nich... chyba ze było absolutnie głuche.
Nowa istota to był behemot. Ożywiony płonął jak pochodnia rozświetlając tunel do pięćdziesięciu metrów naprzód. Sotor popatrzył na dzieło z dumą. Z sali z przodu dał się słyszeć jazgot...
Pyron:
Rycerz wstał, choć z trudem. Leia znów poderwała się by mu pomóc, ale kapłanka ponownie chwyciła ją za rękę. –Jak ma się pokazać, jeśli nawet nie potrafi iść sam. On będzie musiał walczyć!- wskazał ręką na jego pancerz. Elfka pomogła mu go założyć, a kapłanka kiwała głową ze smutkiem. Pyron słyszał jej myśli. –Dziś czeka Cię jedna z ważnych prób, nei zawiedź mnie, ani swej bogini...- Gdy Leia zapięła ostatnia klamrę pancerza Pyron poczuł płomień... płomień, który rozpalił się w jego mięśniach wywołując odrobinę bólu, ale stawiając rycerza na nogi w pełni. „Levender” – przeszło mu przez głowę - nikt inny tutaj nie znał się na magii ognia! Gdy wstawał ledwo trzymał się na nogach, a teraz wziął jednorącz swój miecz i schował go do pochwy na plecach. Był gotów.
W ratuszu nie dało się nic ciekawego poza plotkami o kłótniach wewnątrz Domu Smoka. Leia wskazała Pyronowi siedzibę Domu Smoka przez okno ratusza. Zbierała się tam grupa... a raczej dwie grupy i nie trzeba było słyszeć głosów, by wiedzieć, ze nie jest to pokojowa konwersacja. Pomiędzy obiema grupami stanęła kobieca postać z rapierem, obie grupy zamilkły – słuchały jej słów w ciszy... Ból wywołany zaklęciem demonicy już minął, ale Pyron nie czuł się słabszy. Najwyraźniej zaklęcie po prostu przywróciło mu siły.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Pavciooo:
Sotorze, jesteś chyba jedyną osobą, która nadal może mnie zadziwić...- powiedział przyglądając się w zdziwieniu i ciekawości ożywionej istocie. Spojrzał na Nadira- stał on patrząc na bestię nie mogąc wydusić z siiebie ani słowa. Nasz przeciwnik dał nam o sobie znać, chodźmy w tamtą stronę. Tylko puść nowego przyjaciela przodem...- powiedział do Sotora czekając na jego reakcję.
Sotorze, jesteś chyba jedyną osobą, która nadal może mnie zadziwić...- powiedział przyglądając się w zdziwieniu i ciekawości ożywionej istocie. Spojrzał na Nadira- stał on patrząc na bestię nie mogąc wydusić z siiebie ani słowa. Nasz przeciwnik dał nam o sobie znać, chodźmy w tamtą stronę. Tylko puść nowego przyjaciela przodem...- powiedział do Sotora czekając na jego reakcję.
I tak nikt tego nie czyta...
