[Warhammer] Chłód Mego Serca

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Zapach krwi wdarł się do jego nozdrzy niczym szaleńczy wiatr. Mimo to że ubili już kilka bestii inne nie dawały za wygraną. Musiały być niezwykle głodne lub może zbytnio zdeterminowane aby się poddać. Tylko co mogło wywołać takie zachowanie u wilków zastanawiał się kislevczyk. Ataki łowcy mimo to że czuć było w nich siłę wyglądały na niezwykle płynne i szybkie. Jednakże Antonov na darmo nie tracił pokładów sił. Atakował jedynie wtedy gdy był pewny że cios dosięgnie celu i że będzie śmiertelny. Kątem oka spojrzał na dwójkę elfów chroniących się nawzajem. " Dziwna to rasa, zaprawdę która tak szybko łączy sie w pary"- pomyślał gdy uderzał z impetem ostrza na wilczy łeb.
Miechu
Marynarz
Marynarz
Posty: 207
Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
Lokalizacja: Ałów

Post autor: Miechu »

Berengar

Najemnik z pomocą Garetha stanał na nogi. Z jego ramion i klatki piersiowej ciekła krew. Cały swiat wirował i szalal z powodu utraty tak duzej ilosci krwi. Ból rozrywał go od środka. Musiał sie opamietac, musial zebrac siły. Poprawil nachwyt na mieczu i z całej siły ciał najblizszego wilka. Wysilek jaki musiał w to włozyc otworzył rane na ramieniu. Znowu zrobilo mu sie słabo, czuł, ze robi sie senny ale walczy dalej. Musiał walczyc. Podbiegł do Garetha i Ditri, po drodze rozcinajac gardlo kolejnej dzikiej bestii. Osłabiony starał sie walczyc dalej...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Evandril »

Wielka szara bestia która natarła na Ditri padła pod jej stopami od szybkiego ciosu półelfki który dosięgnął serca zwierzaka. Gracja z jaką dziewczyna zadawała ciosy swiadczyła o jej wielkich umiejętnościach szremierczych. Stojący obok niej Gareth zamaszystymi cięciami również dawał sobie radę walcząc u boku swej sympatii. Jednemu z prezeciwników prawie uciął łapę a drugiego zdzielił centralnie w wielki łeb, rozpoławiajac czaszkę na pół. Berengar mimo osłabienia po ataku wilka, zdobył się na silny cios który trafił skaczącego przeciwnika w miękkie podbrzusze. Zwierzę padło na ziemię i znieruchomiało. Pyotr walczył jak opętany. Jego ramię przedłużone o gilseowski miecz wynurzało się i tonęło, długo zadając ciosy zbliżającym się do łowcy czarownic wilkom. Zadał głębokie rany licznym napastnikom. Bjorn walczył z ostatnim wilkiem, dużo większym od pozostałych, prawdopoddnie przywódcą watachy. Wilk poruszał się nieznacznie, jakby miał zawrócić i uciec, ale potężnym susem, gwałtownie i z wściekłością skoczył na krasnoluda. Uderzenie Bjorna omalże nie chybiło rozpędzonej szarej masy. Ale trafiło i pośród rzezi leżał w agonii ostatni z waszych przeciwników.
Usłyszęliście nagle rżenie koni. Wasze rumaki czekały na skraju lasu, jak gdyby obserwując to co przed chwilą się stało. Łosia po którego tutaj przyszliście już nie było - prawdopodobnie skorzystał z okazji i wymknął się. Rozejrzeliście się dokoła. Żaden wilk nie poruszał się w rozpadlinie, wszędzie leżały ciała wielkich szarych zwierząt, śnieg pod wami już na dobre przyjął barwę purpury. Oddychaliście ciężko, próbując skojarzyć jak długo trwała bitwa. Zwyciężyliście i tylko to się liczyło. Popatrzeliście po sobie. Aż dziw, byliście względnie cali i zdrowi. Lekkie obrażenia odnieśli Gareth i Berengar, ale nie były to rany zagrażające ich życiu. Patrzyliście po sobie szukając odpowiedzi na pytania które zaczynały rodzić się w waszych głowach.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Ditri Casirim

- Niewiele brakowało...Dobrze, że wszyscy wyszliśmy z tego cało - urwała blondynka spoglądając na Garetha. Wytarła swój okrwawiony miecz o futro jednego z leżących wilków po czym schowała go do pochwy przewieszonej przez ramię.
Podeszła do elfa i wtuliła się w niego. Wszystko wydawało się niewiarygodne. Domysły, że wilki zwabił odgłos polowania, a zapach krwi rozwścieczył je, nie przekonywały jej. Ale nie w tym rzecz. Biorąc pod uwagę wydarzenia poprzedzające atak, nasuwała się myśl o zorganizowanym mordzie. Przez chwilę rozważała z niepokojem przyczyny, które mogły skłonić wilki do wydania im walki. Przyszłość malowała się w czarnych barwach. Przerywając tok swych myśli rzuciła:
- Nie uważacie że to nie był zwykły zbieg okoliczności?? Dlaczego Ludvig kazał nam podążyć za tym łosiem, a nie za tamtym...?? Jak dla mnie śmierdzi tutaj zasadzką...Może chciał się nas pozbyć bo za dużo wypytywaliśmy o Reinharda...Już wszystko mi się miesza...Co wy o tym sądzicie??
Ditri jeszcze mocniej przylgnęła do piersi elfa i oczekiwała na to, co do powiedzenia mają jej przyjaciele.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Bjorn

-Dobra walka-burknął radośnie krasnolud, przeciarając smaze krwii z twarzy. Po czym splunął na zwłoki przywódcy stada. Oparł swój topór o bark.
-Jak dla mojego krasnoludzkiego nosa, cała ta sprawa poważnie śmierdzi wilkiem. Jeśli mam być szczery uważam, że ten cały Rei.. Reinhard czy jak mu tam, to likantrop. Myślicie, że czemu ten idiota żre jedzenie jak bestia? Sam jest bestia. Trzeba go ubić. Dla mnie całe te wielkie stado i Rainhart ma związek między sobą... tak jak nasze ptaszki-rzekł i spojrzał na dwojga obściskujacych się elfów.
-Wiadomo, teraz nic nie zrobimy, gdy jesteśmy ranni. Do najbliższego miasta szybko się nie dostaniemy. Przynajmniej nie w takim stanie. Zauważcie, że w zamku nie ma dużo osós. Jeśłi wszystko dobrze zaplanujemy, i jakis skrytobójca nas w nocy nie zadźga... mamy duże szanse ich powybijać... Ale ostatecznie proponuje dojść do naszego... "przyjaciela". Jestem ciekaw co on o tym powie. Umie ktoś wykrywać kłamstwa?-dodał po chwili.
Ostatnio zmieniony środa, 23 sierpnia 2006, 16:55 przez Bobas, łącznie zmieniany 1 raz.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Kislevczyk otarł ociekające krwią ostrze o jedno z futer które leżały pod jego stopami. Płynnym ruchem schował obnażony miecz do pochwy, po czym zagwizdał a biały koń podszedł do niego zwolna. Chwile tylko trwało gdy znalazł się na nim. Spojrzał na kompanów i poprawił swój kapelusz gestem dosć scenicznym. Z uwagą słuchając przypuszczeń elfki uśmiechnął się szczerze i rzekł z pewnością w głosie.
- Twe przypuszczenia choć w pewnym stopniu może i trawne mają pewną lukę, otóż gdyby to on zastawił na nas tą zasadzkę z pewnością nie posłałby z nami dwójkę swoich ludzi.- Pyotr zarzucił na siebie swój płaszcz, czuł że zimno coraz bardziej mu doskwiera. Po chwili usłyszał słowa krasnoluda, które jeszcze bardziej go rozbawiły.- Często ludzie mówią że potrafię nakłonić ludzi do mówienia prawdy ale chyba się to teraz nie zda. A co do twego planu krasnoludzie to chyba kpisz sobie z nas, zaprawdę znałem bardziej rozsądnych twych braci.- Antonov zamyślił się na chwile i rzekł.- Likantrop, to nawet bardzo prawdopodobne, jednakże ci któży są zarażeni wilczą krwią za dnia raczej nie zachowują się niczym dzikie zwierzęta. - Łowca czarownic spojrzał na ciało największego z wilków. " Powinniśmy zabrać tego wilka, ciekaw jestem jak zareagują gospodarze gdy im go przyniesiemy"- pomyślał po czym podjechał do martwego przywódcy watachy po czym załadował go na jednego z koni strażników.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Bjorn

-Drogi Kislevidczyku. Dla mnie sprawa tak wygląda, nie mam zamiaru sięz tym kryć, czy myśleć po nocach co by tu zrobić.-Burknął nieco zdenerwowany krasnolud.
-Oczywiście nie powiem tego naszemu Gospodarzowi, nie mam zamiaru nocować w tej temperaturze na dworzu.
"Orcza mać. Jest nie dobrze. Cieszę się, że przynajmniej przeżyłem spotkanie z tymi wilkami. Najpierw muszę odkupić jakoś mój honor, do królestwa Grimnira jeszcze mi sie nie śpieszy."
Widząc jak kislevczyk, sam próbuje wrzuć wielkiego wilka na konia, krasnolud burknął z pogardą.
-A on Ci po co? Pozatym sam go tam chyba nie wrzucisz.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Słysząc słowa krasnoluda uśmiechnął sie i lekko parsknął pod nosem.
- Czyżbym trafił w słaby punkt na honorze, drogi krasnoludzie?- Pyotr chwycił pewnie wilka i z całych sił przerzucił go przez siodło jednego z dwóch koni po czym dodał.- A sił najwidoczniej mi starczy, pozatym przydałoby sie i tamtych dwóch także wrzucić na konia.- pokazał palcem na martwych strażników któży im towarzyszyli.- Wilk mi po to jest potrzebny aby dał dowód temu że nas watacha zaatakowało, pozatym nie godzi się z polowania wracać bez zdobyczy- uśmiechnął się ponownie po czym wsiadł na swego konia.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Ditri Casirim

- Wystarczy już tych waszych sarkastycznych uwag - Ditri spojrzała ostrym wzrokiem na Bjorna i Pyotra wtrącając się do ich rozmowy- Jak chyba sami widzicie mamy inne sprawy na glowie niż rozmowy o honorze i innych pierdółkach...Na to będziecie mięli czas jak załatwimy najważniejsze rzeczy...A jeśli chodzi o to, że Ludvig wysłał wraz z nami dwójkę swych ludzi Pyotrze, to wydaje mi się że ich martwe ciała nie są zbyt wygórowaną ceną za to, byśmy i my do nich dołączyli...Wszak ojciec zrobi wszystko dla swego syna...Jeśli oczywiście Reinhard ma z tym jakieś powiązania...Nie ulega natomiast wątpliwości że ktoś celowo nas tutaj ściągnął i chciał zabić...Tego nawet ty nie podważysz, łowco...
Blondynka spojrzała beznamiętnie na Pyotra, a potem na Garetha. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć i że elf poprze ją, zwłaszcza gdy wydawało jej się że ma teraz rację. Klasnęła w dłonie i po chwili pojawiła się przy niej jej biała klacz. Była wciąż zdenerwowana, ale delikatny dotyk elfki szybko ją uspokoił. Ditri dosiadła ją, po czym powiedziała:
- Pora chyba ruszać do naszego barona...Jak bedziemy tak stać to pomarzniemy tutaj wszyscy - zaciągnęła się mroźnym powietrzem po czym spojrzała na swego ukochanego.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Alinoe
Majtek
Majtek
Posty: 75
Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
Kontakt:

Post autor: Alinoe »

Gareth:

Milczący dotąd elf podniósł łuk i dosiadł konia. Spojrzał na swoje rany - "To nic, dobrze,że Ditri jest cała". Spojrzał w jej oczy wzrokiem, który mówił wiele.
-Na nic te spory! Masz racje Krasnoludzie -jak dla mnie też Reinhard, Walter i Ludvig mają coś wspólnego z tą sworą. A co dotych dwóch łowczych - to żadna strata dla barona, jeśli miałoby to uchronić jego syna. Mam propozycję. Może poprostu weźmiemy na niedelikatne spytki tego astrologa?- powiedział, a na jego ustach można było dostrzec nieprzyjemny uśmiech.
Kiedy znalazł sie blisko Ditri, ta nieprzyjazna mina zniknęła. Spojrzał na nią. Była cała z krwi i potu, a mimo to dalej była urocza. Przynajmniej dla niego. Kiedy jechali strzemię w strzemię, Gareth świata poza elfką nie widział
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Miechu
Marynarz
Marynarz
Posty: 207
Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
Lokalizacja: Ałów

Post autor: Miechu »

Berengar

Najemnikowi dokuczały rany na ramionach. Piekly go, a chłód bijący od sniegu jeszcze pogarszał sytuacje. Z wysilkiem wsiadł na konia i zlapal spojrzenie Garetha. Podziekowal mu skinieniem głowy, w koncu pomogl mu w opałach.
- Tak, racja - zaczal - Trzeba porozmawiac z panem Walterem. O Reihardzie i... nie tylko. Przerwał na chwile, wygodniej sidajac na koniu.
- Póki co jedzmy. Nie ma tu juz na co czekac...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Bjorn

-Chociaż jeden tu myśli-burknął pod nosem krasnolud i pogładził palcem brodę. -Chodzmy najpierw do barona, zobaczymy co powie.-dodał i zagwizdał na palcach. Po chwili przybiegł do niego jego wierny rumak. Krasnolud wlazł na niego. Siadł mocno w siedzisku i chwycił topór jednorącz. Drugą, gruba ręką złapał za cugle. Był gotów na ewentualną szarżę z siodła. Spiął konia i lekko ruszył naprzód.
-Poszukajmy go.. a moze lepiej będzie udać się odrazu do zamku i wypytać astrologa?.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

- A mówią że to Łowcy czarownic są zawsze nazbyt pochopni w swych działaniach- parsknął śmiechem Pyotr.- Wasza decyzja kawalerowie, jak dla mnie nazbyt szybko wyciągacie wnioski i podejmujecie pochopne decyzje.- Kislevczyk nie mógł opanować śmiechu którym teraz szczycił swych tymczasowych kompanów.- A od ciebie krasnoludzie chyba powinnem uczyć sie metod śledczych, zaprawdę widać że krew w waszej rasie gorąca. Popatrzcie po sobie, czy aby na pewno chcecie rzucać oskarżenia bez mocnych dowodów. - kompani wprowadzili Antonova w niezwykle dobry nastrój.- Chciałbym to zobaczyć drogi krasnoludzie jak nasza piątka pokonuję całą straż Ludvig a następnie demaskujecie knowania złego astrologa!- zaśmiał się po raz ostatni i ponaglił swego konia.
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Evandril »

Gdy zmierzaliście powoli ku szlakowi, którym podążył baron za drugim łosiem, w odległości kilku mil jakiś daleki okrzyk dobiegł waszych uszu - rozpaczliwe wołanie pomocy. Wydawało wam się że słyszycie głos kobiety. Spojrzeliście po sobie i rozeznając się w położeniu postanowiliście to sprawdzić. Skierowaliście swe konie pospiesznie ku miejscu, skąd dochodziły nawoływania, zachowując przy tym ostrożność. Konie posuwały sie szybko do przodu rżąc co jakis czas niespokojnie. Pyotr wywnioskował, że to zapach wilków podrażnił ich nozdrza. Jeśli grasowały w okolicy, prawdopodbnie one wystraszyły dziewczynę. Jednakże wydawało sie wam nieprawdopodobne, aby mogła pozostać tak długo przy życiu, o czym świadczyły nieludzkie nawoływania. W miarę zbliżania sie do celu, okrzyki wydały się wam znajome i snując domysły poganialiście swe wierzchowce.
Gdy z impetem wyskoczyliście na dużą polanę, zauważyliście cztery wielkie wilki które powarkiwały wokół potężnego konaru nisko pochylonej jodły. Okrakiem na gałęzi, ku której skierowane były ich pyski, siedziała Uli, córka barona. Sami znajdowaliście się kilkanaście metrów od drzewa.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Ditri Casirim

- Co ona tutaj robi? - półelfka spojrzała pytająco na swych towarzyszy. Na ich twarzach również malowało się zdzwienie. Młoda, bezbronna dziewczyna sama w lesie o tej porze roku i przy takim nasileniu drapieżników w okolicy było dla Ditri czymś niecodziennym. Zresztą, odkąd trafiła na zamek Ludviga stała się bardziej podjerzliwa niż sądziła. Dziewczyna zachodziła w głowę jak Uli udało sią uciec przed bandą czterech wielkich wilków, jednak nie to było teraz najważniejsze.
- Trzeba jej pomóc! - rzuciła.
Ditri dobyła swego miecza i z okrzykiem bojowym na ustach poszarżowała na zwierzęta warczące przy drzewie. Gdy znalazła się przy pierwszym z przeciwników starała się ciąć go przez łeb.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Bjorn

-Znów one, trzeba uważać czy to nie zasadzka-burknął krasnolud spoglądając na cztery wielkie i śmierdzące wilki. Kremobrody przeniósł wzrok na kislevidczyka.
-Więc pokaż teraz swą waleczność, mieszkańcu wschodnich ziem.- burknął w jego stronę. Krasnolud pośpiesznie zlazł z konia.
-Nas jest pięciu, a ich czterech. Co prawda mamy dwóch rannych. Ale to i tak pięć par oręża. Zejdzie z koni, szkoda ich, żeby ucierpiały.
-Gareth-Krasnolud spojrzał na elfa,-Zwab je jakoś tutaj, tylko Ty dysponujesz bronią miotaną.-Dodał i ustawił topór przed siebie.
"Grimnirze.. daj mi jeszcze jedną szansę". Kremobrody przetarł dłonią po swej brodzie i splunął na ziemię. Był gotowy wbić swój topór w kolejną bestie.

Oczywiście Ditri mnie wyprzedzila :P
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Pyotr nie siadł jednak z konia na zawołanie krasnoluda. Wyciągnął za to spod płaszcza pistolet strzałkowy i założył bełt. Kislevczyk uspokoił swojego wierzchowca, po czym dokładnie przymierzył w jednego z wilków. Spojrzał na krasnoluda i rzekł jak zwykle spokojnie.
- Jeśli dobrze pamiętam krasnoludzie to ja pokonałem więcej wilków podczas zasadzki- uśmiechnął się do niego- Ale gratuluje znajomości geografii- dodał po czym nacisnął spust swej broni a bełt przeciął powietrze idealnie wkierunku głowy wilka.
Zablokowany