Wrota Baldura

-
- Majtek
- Posty: 146
- Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Lidien
-No cóż musimy się gdzieś udać. Co proponujecie? Moim zdaniem powinniśmy najpierw pójść do lasu. Możemy tam trochę przeczekać, lub od razy pojechać do jakiegoś małego miasteczka. Tam gdzie jeszcze nikt się o nas nie dowiedział. Musimy skądś zdobyć pieniądze i ubranie. W tych białych szatach na pewno nas rozpoznają.Pozwiedzała niezbyt zachwycona. Groziło im ogromne niebezpieczeństwo. Czekała, co powiedzą na te słowa inni.
-No cóż musimy się gdzieś udać. Co proponujecie? Moim zdaniem powinniśmy najpierw pójść do lasu. Możemy tam trochę przeczekać, lub od razy pojechać do jakiegoś małego miasteczka. Tam gdzie jeszcze nikt się o nas nie dowiedział. Musimy skądś zdobyć pieniądze i ubranie. W tych białych szatach na pewno nas rozpoznają.Pozwiedzała niezbyt zachwycona. Groziło im ogromne niebezpieczeństwo. Czekała, co powiedzą na te słowa inni.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
- Przeczekanie nic nie da. Powinniśmy się oddalić! Najlepiej mało uczęszczanym traktem. - odpowiedziała na propozycje Lidien.
- Może być jakieś miasteczko, ale im dalej tym lepiej.
Wydarzenia szybko się potoczyły. Dopiero teraz był czas, żeby wszystko przemyśleć.
Feyra wściekła się na myśl, o swoich stratach. Podliczyła je.
"Złoto(100), broń(150), złote ozdoby(50), ekwipunek(60), ubranie(40)."*
- Nie znajdziemy odpowiedzialnego za nasz los i nie odzyskamy naszych rzeczy. - widoczna wściekłość malowała się na jej twarzy.
- Jak sprzedamy wóz i konie, to starczy na ubrania i broń. - powiedziała, ale humor jej się nie poprawił.
"Żebym nie miała na ubranie i buty." Feyra była wściekła i nabrała morderczych myśli.
- Jak spotkamy jakichś kupców, to może sobie odbijemy straty. - powiedziała cicho.
Jej ostatnie zdanie nie było propozycją (można by je tak zrozumieć, gdyby nie ton głosu).
Była to raczej próba pocieszenia się, w zaistniałej sytuacji.
* Jeszcze nie znam systemu - możliwe, że jest gafa (a jak nawet to są to tylko myśli).
- Przeczekanie nic nie da. Powinniśmy się oddalić! Najlepiej mało uczęszczanym traktem. - odpowiedziała na propozycje Lidien.
- Może być jakieś miasteczko, ale im dalej tym lepiej.
Wydarzenia szybko się potoczyły. Dopiero teraz był czas, żeby wszystko przemyśleć.
Feyra wściekła się na myśl, o swoich stratach. Podliczyła je.
"Złoto(100), broń(150), złote ozdoby(50), ekwipunek(60), ubranie(40)."*
- Nie znajdziemy odpowiedzialnego za nasz los i nie odzyskamy naszych rzeczy. - widoczna wściekłość malowała się na jej twarzy.
- Jak sprzedamy wóz i konie, to starczy na ubrania i broń. - powiedziała, ale humor jej się nie poprawił.
"Żebym nie miała na ubranie i buty." Feyra była wściekła i nabrała morderczych myśli.
- Jak spotkamy jakichś kupców, to może sobie odbijemy straty. - powiedziała cicho.
Jej ostatnie zdanie nie było propozycją (można by je tak zrozumieć, gdyby nie ton głosu).
Była to raczej próba pocieszenia się, w zaistniałej sytuacji.
* Jeszcze nie znam systemu - możliwe, że jest gafa (a jak nawet to są to tylko myśli).

-
- Marynarz
- Posty: 295
- Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 15:43
Jak się tu znaleźliśmy to pytanie do MG, ponieważ nie udzielił mi w tej sprawie zadnych informacji.
Przy okazji, ile Feyra ma wysokości? Bo Melchior 175-180 cm.
Alexiel/Melchior
Gdy drowka rozkuła mnie i tego drugiego, pomasowałem chwile nadgarstki.
- Dość nieprzyjemne, nie sądzisz? - rzekłem do Viergisa.
Na pytanie kim jestem odpowiedziałem:
- Zwą mnie Melchior, do usług.
Przy okazji, ile Feyra ma wysokości? Bo Melchior 175-180 cm.
Alexiel/Melchior
Gdy drowka rozkuła mnie i tego drugiego, pomasowałem chwile nadgarstki.
- Dość nieprzyjemne, nie sądzisz? - rzekłem do Viergisa.
Na pytanie kim jestem odpowiedziałem:
- Zwą mnie Melchior, do usług.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Zmęczona dziewczyna uniosła głowę spod swojego "przykrycia". Po chwili złożyła rozpostarte skrzydło i sprawiła, że zniknęło. Usiadła i sennym wzrokiem rozejrzała się po członkach drużyny. Przejechała dłońmi po twarzy starając się nieco rozbudzić. Na tyle na ile pozwalał jej przyćmiony zmęczeniem umysł zaczęła się zastanawiać co mogliby uczynić, by jakoś poprawić swą obecną sytuację. Należało w pierwszej kolejności zdobyć ubrania i broń. Nie czuła się zbyt pewnie bez sztyletu w bucie... Heh... Roześmiała się w głos do swoich myśli. Nic dziwnego, że czuje się niepewnie bez szyletu w bucie skoro nawet nie ma butów. Przysłuchiwała się temu co mówili kolejni członkowie drużyny, starając się przy okazji nie zasnąć.
Zmęczona dziewczyna uniosła głowę spod swojego "przykrycia". Po chwili złożyła rozpostarte skrzydło i sprawiła, że zniknęło. Usiadła i sennym wzrokiem rozejrzała się po członkach drużyny. Przejechała dłońmi po twarzy starając się nieco rozbudzić. Na tyle na ile pozwalał jej przyćmiony zmęczeniem umysł zaczęła się zastanawiać co mogliby uczynić, by jakoś poprawić swą obecną sytuację. Należało w pierwszej kolejności zdobyć ubrania i broń. Nie czuła się zbyt pewnie bez sztyletu w bucie... Heh... Roześmiała się w głos do swoich myśli. Nic dziwnego, że czuje się niepewnie bez szyletu w bucie skoro nawet nie ma butów. Przysłuchiwała się temu co mówili kolejni członkowie drużyny, starając się przy okazji nie zasnąć.

-
- Majtek
- Posty: 146
- Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Lidien
-No dobra to jedziem do najbliższego miasteczka. Popędziła konie. "Może tak jak mówi Feyra... Będzie trzeba kogoś obrabować....
Ja szlachcianka i rabuje. Jakby mnie matka zobaczyła, to by mnie z rodziny wydziedziczyła." Pomyślała ze smutkiem.
-No dobra to jedziem do najbliższego miasteczka. Popędziła konie. "Może tak jak mówi Feyra... Będzie trzeba kogoś obrabować....
Ja szlachcianka i rabuje. Jakby mnie matka zobaczyła, to by mnie z rodziny wydziedziczyła." Pomyślała ze smutkiem.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Viergis
Gorszej rzeczy w zyciu nie mialem... - odpowiedzial do Melchiora. - Za stary jestem na bycie wiezionym - powiedzial Viergis, przypominajac sobie o setkach lat spedzonych w innej sferze jako wiezien tego diabolicznego czarodzieja. Jego twarz postmutniala, dlatego przykryl ja jeszcze bardziej kapturem. Szepczac, powiedzial do siebie: - Gdybym mial z trzysta lat mniej, wtedy byloby lepiej...
Gorszej rzeczy w zyciu nie mialem... - odpowiedzial do Melchiora. - Za stary jestem na bycie wiezionym - powiedzial Viergis, przypominajac sobie o setkach lat spedzonych w innej sferze jako wiezien tego diabolicznego czarodzieja. Jego twarz postmutniala, dlatego przykryl ja jeszcze bardziej kapturem. Szepczac, powiedzial do siebie: - Gdybym mial z trzysta lat mniej, wtedy byloby lepiej...

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
- Może nie do najbliższego. - powiedziała do Liedien.
- Jeśli znasz okoliczne drogi, to wymiń najbliższe miasteczka i jedź gdzieś dalej.
Zastanowiła się chwilę i powiedziała:
- Wszyscy, którzy nas widzieli są martwi... Ścigają sprawców czarnej magii, a nie nas.
- Jeśli pojawimy się w najbliższej osadzie, będziemy podejrzani. Lepiej pojedźmy gdzieś dalej.
Feyra chciała powiedzieć 'Jest szansa, że się wykpimy', ale nie byli niczemu winni (mało tego, sami byli poszkodowani), więc powiedziała:
- Może dadzą nam spokój.
Feyra jest dość wysoka. Na oko ma 185-190cm.
- Może nie do najbliższego. - powiedziała do Liedien.
- Jeśli znasz okoliczne drogi, to wymiń najbliższe miasteczka i jedź gdzieś dalej.
Zastanowiła się chwilę i powiedziała:
- Wszyscy, którzy nas widzieli są martwi... Ścigają sprawców czarnej magii, a nie nas.
- Jeśli pojawimy się w najbliższej osadzie, będziemy podejrzani. Lepiej pojedźmy gdzieś dalej.
Feyra chciała powiedzieć 'Jest szansa, że się wykpimy', ale nie byli niczemu winni (mało tego, sami byli poszkodowani), więc powiedziała:
- Może dadzą nam spokój.
Feyra jest dość wysoka. Na oko ma 185-190cm.

-
- Bosman
- Posty: 1691
- Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39
Wykpicie się zabiciem 5 funkcjunariuszy Płomiennej Pięści ^_- ? ( ja tak tylko uprzedam
)
Stara Drużyna
Podążaliście drogą do Nashkel. Tam przynajmniej nie rządzi Płomienna Pięść. Ale mieszkańcy Amn prawdobodnie nie zamierzają tak po prostu żyć "mordercom"... czyli wam. Pozostaje wam mieć nadzieje że nie na razie władze nie zostały jeszcze powiadomione. W końcu dopiero co uciekliście. Rysopisów pewnie też nie mają. Ale czy możliwe żeby was wyczuli? Skoro tam wyczuli magie dlaczego tu nie wyczuć was... pytania nurtowały was przez całą drogę. Ku wielkiej radości z tyłu wozu znaleźliście 10 kompletów ubrań podróżnych i 3 wyjściowych. Radość Silmathiel , Lidien i Feyry przemieniła się szybko w tok przekleństw. Jedynymi damskimi rzeczami były tu dwie suknie wieczorowe. No cóż, strój podróżniczy zbytnio się nie różni męski czy żeński. Niewielka różnica. Kobiety za płachtą, w tyle wozu a mężczyzni w kabinie powoźnika przebraliście się w coś co można było nazwać "strojem Podróżnym". Spokojną przejażczkę podczas której wszyscy odpoczywaliście przerwało pewno wydarzenie. Most. Most umiejscowiony był nad niewielką rzeczką, najwyżej metr głębokości, jednak rzeczka była dość bystra. Przejść po niej moglibyście spokojnie lecz wozem przejechac - ani rusz. Na szczęście był most. Most jednak zbyt kanciasty i stromy by konie mogły wejść na niego same. Trzeba będzie im pomóc. Jednak po chwili okazało się że mieliście jeszcze... gapiów.
Silbrayan & Throgrim & Wally
Wędrowaliście juz od dwóch dni razem. Zawsze bezpieczniej. Tym bardziej że podobno na drodze kórą mieliście przebyc grasowac mieli rozbójcy i inne plugastwo. Głośno o nich w Nashkel. Trzeba jednak czasem wybrać się gdzie indziej. Na przykład do Bergostu. Jednak wczorajsze wydarzenia utwierdziły was w przekonaniu że w Nashkel nie jest tak źle. Ledwo co uszliście z życiem. Banda Goblinów kontra trójka wędrowców - że też udało się wam uciec. Teraz postanowiliście dojść tylko do najbliższej karczmy i jutro ruszać do spowrotem Nashkel z większą ochroną. Jednak gdy przechodziliście przez rzekę mostem Heinefost droge zagrodził wam powóz. Dziwny powóz, dziwni ludzie w środku. Silbrayan kątem oka zobaczył drowkę. Odsunął się lekko gotowy do walki. Czyżby do było to wszechznane Plugastwo?
Wokół mostu rosną niewysko drzewa, większość to sosny i dęby. Słońce nadal jest wysoko nad horyzontem a droga którą wszyscy jedziecie/idziecie jest jedyną drogą na tym trakcie.

Stara Drużyna
Podążaliście drogą do Nashkel. Tam przynajmniej nie rządzi Płomienna Pięść. Ale mieszkańcy Amn prawdobodnie nie zamierzają tak po prostu żyć "mordercom"... czyli wam. Pozostaje wam mieć nadzieje że nie na razie władze nie zostały jeszcze powiadomione. W końcu dopiero co uciekliście. Rysopisów pewnie też nie mają. Ale czy możliwe żeby was wyczuli? Skoro tam wyczuli magie dlaczego tu nie wyczuć was... pytania nurtowały was przez całą drogę. Ku wielkiej radości z tyłu wozu znaleźliście 10 kompletów ubrań podróżnych i 3 wyjściowych. Radość Silmathiel , Lidien i Feyry przemieniła się szybko w tok przekleństw. Jedynymi damskimi rzeczami były tu dwie suknie wieczorowe. No cóż, strój podróżniczy zbytnio się nie różni męski czy żeński. Niewielka różnica. Kobiety za płachtą, w tyle wozu a mężczyzni w kabinie powoźnika przebraliście się w coś co można było nazwać "strojem Podróżnym". Spokojną przejażczkę podczas której wszyscy odpoczywaliście przerwało pewno wydarzenie. Most. Most umiejscowiony był nad niewielką rzeczką, najwyżej metr głębokości, jednak rzeczka była dość bystra. Przejść po niej moglibyście spokojnie lecz wozem przejechac - ani rusz. Na szczęście był most. Most jednak zbyt kanciasty i stromy by konie mogły wejść na niego same. Trzeba będzie im pomóc. Jednak po chwili okazało się że mieliście jeszcze... gapiów.
Silbrayan & Throgrim & Wally
Wędrowaliście juz od dwóch dni razem. Zawsze bezpieczniej. Tym bardziej że podobno na drodze kórą mieliście przebyc grasowac mieli rozbójcy i inne plugastwo. Głośno o nich w Nashkel. Trzeba jednak czasem wybrać się gdzie indziej. Na przykład do Bergostu. Jednak wczorajsze wydarzenia utwierdziły was w przekonaniu że w Nashkel nie jest tak źle. Ledwo co uszliście z życiem. Banda Goblinów kontra trójka wędrowców - że też udało się wam uciec. Teraz postanowiliście dojść tylko do najbliższej karczmy i jutro ruszać do spowrotem Nashkel z większą ochroną. Jednak gdy przechodziliście przez rzekę mostem Heinefost droge zagrodził wam powóz. Dziwny powóz, dziwni ludzie w środku. Silbrayan kątem oka zobaczył drowkę. Odsunął się lekko gotowy do walki. Czyżby do było to wszechznane Plugastwo?
Wokół mostu rosną niewysko drzewa, większość to sosny i dęby. Słońce nadal jest wysoko nad horyzontem a droga którą wszyscy jedziecie/idziecie jest jedyną drogą na tym trakcie.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Ondrus
Półelf spojrzał na trójkę podróżnych, po czym skierował wzrok na swoją "drużynę". Podrapał się po swych kasztanowych włosach i powiedział.
- Lepiej nie wdawać się w tarapaty- mówił głównie do Feyry - Nawet jeśli mamy przewagę liczebną. Najlepiej będzie jeśli mówić będe ja lub Lidien, reszta raczej do przyjaznej wymiany zdań się nie nadaje.- uśmiechnął się w strone magów, którzy samym wyglądem mogli spowodować zawał u ca niektórych. Złodziej wygodnie się oparł obok elfki, a na widok gotującego się do walki jednego z podróżnych tylko się uśmiechnął.- Jakby coś poszło nie po mojej myśli, zostawiam ich tobie Feyra.
Półelf spojrzał na trójkę podróżnych, po czym skierował wzrok na swoją "drużynę". Podrapał się po swych kasztanowych włosach i powiedział.
- Lepiej nie wdawać się w tarapaty- mówił głównie do Feyry - Nawet jeśli mamy przewagę liczebną. Najlepiej będzie jeśli mówić będe ja lub Lidien, reszta raczej do przyjaznej wymiany zdań się nie nadaje.- uśmiechnął się w strone magów, którzy samym wyglądem mogli spowodować zawał u ca niektórych. Złodziej wygodnie się oparł obok elfki, a na widok gotującego się do walki jednego z podróżnych tylko się uśmiechnął.- Jakby coś poszło nie po mojej myśli, zostawiam ich tobie Feyra.

-
- Majtek
- Posty: 146
- Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Lidien
Może będziemy udawać wielkich przyjaciół które przewozi znajomych co? powiedziała szeptem do Ondrusa. Objęła go i powiedziała do dwóch jegomościów: -Witam! Nie obawiajcie się nas.- Uśmiechnęła się serdecznie. -Mam na imię Katrina -Wymyśliła na poczekaniu- A ten cudowny człek koło mnie to Lordan- powiedziała. Drużyna była zaskoczona ale nie dawała nic po sobie poznać. - A jesli można spytać jak się nazywacie?- Wolała skłamać co do imion. "Nic nie wiadmo. Lepiej jest tak, a nie żeby podać od razu swoje prawdziwe imię."
Może będziemy udawać wielkich przyjaciół które przewozi znajomych co? powiedziała szeptem do Ondrusa. Objęła go i powiedziała do dwóch jegomościów: -Witam! Nie obawiajcie się nas.- Uśmiechnęła się serdecznie. -Mam na imię Katrina -Wymyśliła na poczekaniu- A ten cudowny człek koło mnie to Lordan- powiedziała. Drużyna była zaskoczona ale nie dawała nic po sobie poznać. - A jesli można spytać jak się nazywacie?- Wolała skłamać co do imion. "Nic nie wiadmo. Lepiej jest tak, a nie żeby podać od razu swoje prawdziwe imię."
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Napotkani nieznajomi byli zwykłymi podróżnikami.
*Szkoda, że to nie są bogaci kupcy* - pomyślała Feyra.
Ondrus powiedział: 'Najlepiej będzie jeśli mówić będe ja lub Lidien, reszta raczej do przyjaznej wymiany zdań się nie nadaje.'
*Ja się nadaje! Ty choler... yyy... no dobra, masz racje.* - pomyślała wtedy.
Na słowa: 'Jakby coś poszło nie po mojej myśli, zostawiam ich tobie Feyra.' - odpowiedziała natychmiast:
- Nie ma sprawy.
*Nawet jeśli nie są kupcami, to jakieś sakiewki chyba mają* - dodała w myślach.
Złapała miecz leżący na 'podłodze', ale nie podniosła go (tak żeby nieznajomi nie widzieli jej gotowości).
Trzymała miecz w dłoni, gotowa do ataku.
Jak wyglądają te nasze podróżne stroje ?
Kim są trzej nieznajomi ? - Jakiej są rasy, jak wyglądają i w co są uzbrojeni ?
Napotkani nieznajomi byli zwykłymi podróżnikami.
*Szkoda, że to nie są bogaci kupcy* - pomyślała Feyra.
Ondrus powiedział: 'Najlepiej będzie jeśli mówić będe ja lub Lidien, reszta raczej do przyjaznej wymiany zdań się nie nadaje.'
*Ja się nadaje! Ty choler... yyy... no dobra, masz racje.* - pomyślała wtedy.
Na słowa: 'Jakby coś poszło nie po mojej myśli, zostawiam ich tobie Feyra.' - odpowiedziała natychmiast:
- Nie ma sprawy.
*Nawet jeśli nie są kupcami, to jakieś sakiewki chyba mają* - dodała w myślach.
Złapała miecz leżący na 'podłodze', ale nie podniosła go (tak żeby nieznajomi nie widzieli jej gotowości).
Trzymała miecz w dłoni, gotowa do ataku.
Jak wyglądają te nasze podróżne stroje ?
Kim są trzej nieznajomi ? - Jakiej są rasy, jak wyglądają i w co są uzbrojeni ?

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Throrgrim Rafnulsson
Krasnolud zobaczył jak Silbrayan cofa się do tyłu na widok drowki. Throrgrim stał na tyle blisko swego znajomego, że kątem oka również ją dostrzegł. Zapobiegawczo podniósł do góry swój dwuręczny topór bojowy i zmarszczył brwi. Mógł tylko przypuszczać, kto znajdował się w środku powozu. W każdym razie wiedział jedno - na pewno mięli przewagę liczebną, toteż głupotą byłoby się od razu porywać się w trójkę na cały wóz. Spojrzał na Silbrayana i Wally'ego. Stali skupieni. Chwilę potem zauważył wychylającą się z powozu elfkę, która coś do nich mówiła uśmiechając się serdecznie. Throrgrim czuł podstęp, a jego krasnoludzki nos rzadko go mylił w takich sprawach. Mimo to odezwał się do dziewczyny:
-Jestem Throrgrim Rafnullson - rzucił gromkim głosem siwobrody -A to Silbrayan i Wally - wskazał na kompanów po czym spytał - Można wiedzieć co tutaj robicie i dokąd zmierzacie??
Throrgrim próbował wyciągnąć od nieznajomych jakieś informacje, choć wiedział że nie będzie to łatwe.
Krasnolud zobaczył jak Silbrayan cofa się do tyłu na widok drowki. Throrgrim stał na tyle blisko swego znajomego, że kątem oka również ją dostrzegł. Zapobiegawczo podniósł do góry swój dwuręczny topór bojowy i zmarszczył brwi. Mógł tylko przypuszczać, kto znajdował się w środku powozu. W każdym razie wiedział jedno - na pewno mięli przewagę liczebną, toteż głupotą byłoby się od razu porywać się w trójkę na cały wóz. Spojrzał na Silbrayana i Wally'ego. Stali skupieni. Chwilę potem zauważył wychylającą się z powozu elfkę, która coś do nich mówiła uśmiechając się serdecznie. Throrgrim czuł podstęp, a jego krasnoludzki nos rzadko go mylił w takich sprawach. Mimo to odezwał się do dziewczyny:
-Jestem Throrgrim Rafnullson - rzucił gromkim głosem siwobrody -A to Silbrayan i Wally - wskazał na kompanów po czym spytał - Można wiedzieć co tutaj robicie i dokąd zmierzacie??
Throrgrim próbował wyciągnąć od nieznajomych jakieś informacje, choć wiedział że nie będzie to łatwe.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Ondrus
- Podróżujemy traktem do Nashkel, panie Rafnullson- rzekł półelef, po czym uśmichnął sie do trójki przyjaźnie.- Nie szukamy zwady, jedynie przez most musimy przeprowadzić wóz. Elf szepnął elfce na ucho żeby dalej zmierzała do mostu. Gdy tylko byli już blisko zeskoczył na ziemie i chwycił jednego konia za uzdę, aby przeprowadzić go przez most.
- Podróżujemy traktem do Nashkel, panie Rafnullson- rzekł półelef, po czym uśmichnął sie do trójki przyjaźnie.- Nie szukamy zwady, jedynie przez most musimy przeprowadzić wóz. Elf szepnął elfce na ucho żeby dalej zmierzała do mostu. Gdy tylko byli już blisko zeskoczył na ziemie i chwycił jednego konia za uzdę, aby przeprowadzić go przez most.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Throrgrim
Krasnolud spojrzał na półelfa. Wyglądał dośc przyjaźnie, choć krasnolud wyczuwał że coś ukrywa. Był po prostu zbyt miły, a tacy, według Throrgrima zawsze mięli jakieś występki na sumieniu. Opuścił swą broń po czym powiedział do nieznajomego:
- My również podążamy do Nashkel. Może zabierzemy się razem z wami... - krasnolud zmarszczył brwi -Droga długa, a niebezpieczeństw po drodze u licha, więc w mocnej grupie zawsze raźniej...
Throrgrim uśmiechał się przekonywująco. Spojrzał po kompanach którzy stali obok niego. Podróż wraz z powozem wypełnionym podejrzanymi typami była im co najmniej na rękę, zwłaszcza że trakt do miasta lubił zaskakiwać niemiłymi niespodziankami. Nie wypowiadając więcej ani słowa czekał na rozwój sytuacji.
Krasnolud spojrzał na półelfa. Wyglądał dośc przyjaźnie, choć krasnolud wyczuwał że coś ukrywa. Był po prostu zbyt miły, a tacy, według Throrgrima zawsze mięli jakieś występki na sumieniu. Opuścił swą broń po czym powiedział do nieznajomego:
- My również podążamy do Nashkel. Może zabierzemy się razem z wami... - krasnolud zmarszczył brwi -Droga długa, a niebezpieczeństw po drodze u licha, więc w mocnej grupie zawsze raźniej...
Throrgrim uśmiechał się przekonywująco. Spojrzał po kompanach którzy stali obok niego. Podróż wraz z powozem wypełnionym podejrzanymi typami była im co najmniej na rękę, zwłaszcza że trakt do miasta lubił zaskakiwać niemiłymi niespodziankami. Nie wypowiadając więcej ani słowa czekał na rozwój sytuacji.

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Silbrayan
Cała ta rozmowa śmierdziała mu na kilometr i mimo, że był dopiero siedemnastolatkiem, wychowanym wśród druidów, wiedział już wiele o świcie. Ubrany był w długą, prostą, zieloną szatę, a na szyi nosił amulet z ostrokrzewiu. Cała ta wymiana zdań, pomiędzy krasnoludem - jego przyjacielem na tej drodze, a tymi dwoma osobnikami wydawała się blefem. Co na wozie robiła drowka? Słyszał o Mrocznych Elfach, które nie miały tak naprawdę poszanowania dla natury... Zabijały dla czystej przyjemności, a żyły, by zabijać. Jeszcze raz zmierzył wzrokiem dwójkę rozmówców, po czym pewnym krokiem podszedł na tył wozu. Tam gwałtownym ruchem odsłonił płachtę zasłaniającą wyjście i spojrzał do środka. Na widok tam zebranych zmarszczył brwi i podrapał się po kruczoczarnych włosach z udawaną przesadą: - A kogo my tu mamy? - zapytał, będąc pewnym najgorszego.
Cała ta rozmowa śmierdziała mu na kilometr i mimo, że był dopiero siedemnastolatkiem, wychowanym wśród druidów, wiedział już wiele o świcie. Ubrany był w długą, prostą, zieloną szatę, a na szyi nosił amulet z ostrokrzewiu. Cała ta wymiana zdań, pomiędzy krasnoludem - jego przyjacielem na tej drodze, a tymi dwoma osobnikami wydawała się blefem. Co na wozie robiła drowka? Słyszał o Mrocznych Elfach, które nie miały tak naprawdę poszanowania dla natury... Zabijały dla czystej przyjemności, a żyły, by zabijać. Jeszcze raz zmierzył wzrokiem dwójkę rozmówców, po czym pewnym krokiem podszedł na tył wozu. Tam gwałtownym ruchem odsłonił płachtę zasłaniającą wyjście i spojrzał do środka. Na widok tam zebranych zmarszczył brwi i podrapał się po kruczoczarnych włosach z udawaną przesadą: - A kogo my tu mamy? - zapytał, będąc pewnym najgorszego.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Z zamyslenia Viergisa wyrwalo wejscie ubranego na zielono, mlodego czlowieka. Staral sie ukryc swoje zaskoczenie, nie podnoszac glowy. Ciagle trzymal ja spuszczona w dol i zakapturzona. Gdy byl jeszcze w kregach Zakapturzonych Czarodziejow, byla to dla niego zwykla postawa, do ktorej sie przyzwyczail. Po chwili uniosl glowe do gory, patrzac na mlodzika brazowymi oczami. Ich bialka ze starosci pozolcialy. Zaklinacz staral sie nie zwracac uwagi na swoja dziwna reke, ale byl pewny, ze mlodzieniec ja zauwazyl, co bylo widac w jego oczach. Na widok pajaka zamiast dloni odsunal sie w bok.
- Jestem Viergis, zaklinacz. Wyczuwam wokol ciebie aure magii. Po amulecie sadze, ze jestes druidem?
- Jestem Viergis, zaklinacz. Wyczuwam wokol ciebie aure magii. Po amulecie sadze, ze jestes druidem?

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Silbrayan
Chłopak patrząc na tego wynaturzeńca, pomyślał, już całkiem pewnie, że to muszą być jacyś zbiedzy. W końcu, będąc trochę mniej konserwatywnym niż inni druidzi przemówił, jednak z nieukrywaną niechęcią: - Nie wiem co wyczuwasz... dobry... eee... człowieku, ja wyczuwam tutaj wszędzie magię, którą zsyła mi matka natura. Dobrze sądzisz, więc... eee... powiedz mi co robicie tutaj na trakcie bez żadnych przekłamań! - młodzieniec podniósł głos, a kąciki ust zadrgały mu nerwowo. Bał się niebezpieczeństwa, a tacy osobnicy nieśli je ze sobą...
Chłopak patrząc na tego wynaturzeńca, pomyślał, już całkiem pewnie, że to muszą być jacyś zbiedzy. W końcu, będąc trochę mniej konserwatywnym niż inni druidzi przemówił, jednak z nieukrywaną niechęcią: - Nie wiem co wyczuwasz... dobry... eee... człowieku, ja wyczuwam tutaj wszędzie magię, którą zsyła mi matka natura. Dobrze sądzisz, więc... eee... powiedz mi co robicie tutaj na trakcie bez żadnych przekłamań! - młodzieniec podniósł głos, a kąciki ust zadrgały mu nerwowo. Bał się niebezpieczeństwa, a tacy osobnicy nieśli je ze sobą...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
