[starcraft] Dziedzictwo Xel- Nagi(zakończona)

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Richard D Owen
Kogo jeszcze chcesz przekonywac? Chyba tylko sam siebie. Nie ma już twojego dowódctwa. Moi współplemieńcy nie znają listości. Są fanatykami naszej religii, której kapłani narzucili nam znaczne ograniczenia. Wielu z nas sie z tym nie zgodziło i zostaliśmy wyklęci. Uznano nas za heretyków i urządza się na nas polowania. Musisz mi zaufać. Musisz skierować ten statek z dala od tej planety. Za chwilę rozpocznie się nalot i nic żywego na niej nie zostanie. odpowiedział mentalnie obcy.
Zobaczyłeś zbliżający się statek.
Dobra Owen zabieram was. dało się słyszeć z nadajnika.
Dropship zniżył lot i otworzył właz. Rampa spadła na ziemię. Pchnąłeś wajchę do przodu i pomału wjechałeś do części ładowniczej statku. Nic nie zapiszczało, żaden alarm sie nie uruchomił. Spojrzałeś za siebie i widziałeś już tylko ciągle zemdlonego Ralpha. Westchnąłeś i zatrzymałeś czołg w wyznaczonym miejscu. Drzwi od ładowni się otworzyły i wszedł niewysoki facet w szarym mundurze.
Tu drugi pilot Maloy. Kapitan Jordan już zaczyna procedurę zamykania ładowni i zabezpiecznia sprzętu. Zaraz będziemy gotowi do odlotu. Możecie wysiąść Owen. powiedział spokojnie.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Post autor: Obelix »

Jim Razor Duray
szlag by to trafił! mamy broni tej dziury?! przecierz tu nawet nie ma się jak okopac! no cóż, rozkazy to rozkazy Jim przysiadł się do radia na dropshipie i rozpoczął nadawanie


tutaj Razor, tutaj Razor, wylądowaliśmy na miejscu i czekamy na rozkazy, powtarzam, czekamy na rozkazy
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Jim Razor Duray
Rozkazy są proste kapralu! Zbadać okolice. Gdy znajdziecie obce formy życia zabezpieczyć baze i utrzymać pozycję do przybycia posiłków. Proste i zrozumiałe prawda? generał Duke chyba był zirytowany.

Na planecie jest kolonia Zergów. I Protossów. I jeszcze coś. Rekonesans możesz wysłać wszędzie. Co do zergów i protossow czekam na jakies ciekawe opisy spotkań. Co do tego czegos... Informacje maja tubylcy.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Post autor: Obelix »

wiem że mi ciężkostrawnie wyszło ale słaby jestem w takich rzeczach a i pisac niezabardzo mi się chce aczkolwiek :...
Jim Razor Duray
rozumiem panie generale Razor zakończył nadawanie i postanowił co trza robic, wydał pare poleceń aby żołnierze szybo ustawili się w szeregu po czym zaczął przemawiac

Uwaga wszyscy! dostałem właśnie rozkazy o generała duka, mamy zbada okolicę i w razie czego bronic tej dziury. najpierw musimy znaleźc jakieś kryształy i gaz żeby się rozbudowac, potem podzielimy się na patrole i zaczniemy przeszukiwac okolice w poszukiwaniu tych obcych. no to do roboty!

po około dwóch godzinach łażenia znaleźliśmy dogodne miejsce pod rozbudowę posterunku, była to mała wyżyna niedaleko miasta, peło było na niej surowców, ciekawe dlaczego wieśniacy ich nie znaleźli?

wydaje mi się że to miejsce będzie dobre, rozstawiamy bazę chłopaki!

budowa poszła w miarę szybko, z surowców od generała szybko postawiliśmy centrum dowodzenia i koszary żeby móc przeszkolic wieśniaków w obsłudze broni lub maszyn, SCV zbierały kryształy i od czasu do czasu postawiły jakiś budynek, bunkier albo wieże p.lotniczą.
tymczasem Razor postanowił wziąc ze sobą dwóch Marines i popytac ludzi o to dziwne coś które podobno tu grasuje, nie mówił nic o tym po co tu przyleciał, pytał się tylko o to "coś". nikt jednak nic mu nie chciał powiedziec nic. więc Razor i dwóch marines zaczeli wracac do bazy

Nagle zatrzeszczało radio i jeden z Marines zameldował
-panie poruczniku, mamy sygnał z bazy że atakują ich małe grupki zergów, narazie nic się złego nie dzieje aczkolwiek grupki z czasem są coraz większe

-A niech to szlag! musimy wrócic szybko do bazy, oni sobie przecierz bez nas nie poradzą!


tak więc Razor i tych dwóch marines przyśpieszyli tempo aby wrócic do bazy na czas, lecz szybko tam nie mogli dotrzec...

-Stójcie! słyszycie to?
-Niby co?
-No taki dziwny dźwięk!
-Jak on brzmiał?
-Jak... stado hydralisków!


i w tym momencie Razor i marinsi wpadli na grupę 5 hydralisków
nie było czasu na myślenie, żeby nie zosta pożartym trzeba było działac, i to szybko....

jeden z marinsów poczęstował hydrale granatem a drugi zaczął strzelac szybkimi seriami z swojego karabinu, razor nie patrzył się na to jak kaleka, ściągnął z pleców swoją snajperkę i paroma strzałami rozwalił twardy pancerz hydraliska co zaowocowało rozpryśnięciem jego flaków w promieniu metra, kolejne dwa padły od wyrzuconego wcześniej granatu a ten który przygotowywał się do strzału strumieniem kwasu dostał serie z gaussa w czoło, na nieszczęście ostatni z nich zdążył strzelic w Razora kwasem...

co jest? gdzie ja do cholery jestem?
Razor obudził się w pomieszczeniu które na pierwszy rzut oka wyglądało jak sala szpitalna. obok łóżka na którym leżał siedziało na krzesełkach tych dwóch marinsów którzy byli z nim podczas powrotu do bazy
-Obudził się!
-panie Poruczniku! wszystko w porządku?
-Tak, jaasne... gdzie ja w ogóle jestem?
-w szpitalu polowym który został ukończony akurat wtedy kiedy wróciliśmy
-Co się stało?
-Kiedy został ostatni hydralisk, on strzelił w pana kwasem, wykończyliśmy go exspresem ale pan stracił przytomnośc, donieśliśmy pana do bazy i przynieśliśmy tutaj, spał pan chyba 5 czy 6 godzin!
-Baza została ukończona godzinę temu więc żadne zergi nam nie powinny zagrażac
-obyście mieli racje, nasza baza wcale nie jest najlepsza...


reszta dnia oprócz kolejnych fal zergów była względnie spokojna, Razor już siedział w swoim tymczasowym gabineciku i czekał na powrót 6 grup patrolowych które po otrzymaniu rozkazów wyszły z bazy godzinę temu...
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Owen:
:?: :?: :?:

Jim Razor Duray
No i pięknie:) o to chodziło:)
Siedziałeś zamyślony w gabinecie. Z głośnika dobiegł do ciebie dzwięk.
Kapitanie. Wróciły 2 z wysłanych grup zwiadowczych. Jest też jakiś tubylec. Mówi, że chce z panem rozmawiać. Ale nic więcej. Nawet powodu nie podał.. Wpuścić go czy odprawić z kwitkiem?
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Post autor: Obelix »

Jim Razor Duray

niech wejdzie tylko najpierw przeszukac go całego czy nie ma jakiejś broni (a nuż to jakiś zamachowiec)

na wszelki wypadek razor przygotował sobie pistolet, schował go w szufladzie biurka tak żeby móc go szybko wyciągnąc, po akcjch na tarsonis ta nieufnośc do innych ludzi była u niego normalna...
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Jim Razor Duray
Człowiek wszedł. Wyglądał nieciekawie, jak jakiś obdartus. Zapach przyprawił cię o mdłości. Tubylec, podszedł do biurka i zachrypłym głosem powiedział:
Czego chcecie? Odejdźcie stąd! To czego szukacie unicestwi was! Zabrało mojego syna, moją córkę! Zabierzcie nas stąd! To przeklęta planeta!. Facet zaczął rwać włosy z głowy i wykrzykiwać jakieś apokaliptyczne brednie...


Owen:
Zyjesz jeszcze? Jak sie do konca tyg nie odezwiesz to kaput...
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Post autor: Obelix »

Jim Razor Duray
niech się pan uspokoi bo będe musiał pana wyrzucic, ewakuowac planety i tak nie możemy bo musimy sprawdzic co to takiego.jeśli nie wykonamy zadania to nici z ewakuacji a więc proszę się uspokoic i powiedziec jeszcze reaz o co chodzi
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Jim Razor Duray
Tubylec nie przestał. Co gorsza zaczął wrzeszczeć i demolować wnętrze. Z głośnika dobiegł głos radiowca. Wróciły kolejne 3 grupy. Niestety od dłuższego czasu nie mogę nawiązać łączności z ostatnią ekipą. Powinni już dawno wrócić. Czas na zwiedzanie planety dla nich minął pół godziny temu. Jakieś rozkazy?
Tubylec przystanął gdy z głośnika dobiegał głos. Gdy się urwał wykrzyknął
Mówiłem! Zabiją nas wszystkich! To koniec! Koniec! i upadł na ziemię trzęsąc się cały.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Post autor: Obelix »

Jim Razor Duray
SPOKÓJ DO CHOLERY! przychodzi pan tutaj tylko po to żeby nawrzeszczec jakichś głupot?! myśli pan że mogę przerwac misje tylko dlatego że pan ma taki kaprys? TO PAN NIE MYŚLI WIĘCEJ!!! ochrona! wyprowadzic tego idiotę! natychmiast!

Razor poczekał moment aż ochrona wyprowadzi "gościa" i zaczął namyślac się co można zrobic w tym momencie

hmmm... jest jedno wyjście, wysłac grupe ratunkową... (zaczął nadawanie)
uwaga wszyscy żołnierze! poszukuje ochotników do misji ratunkowej dla ostatniej grupy zwiadowczej, ochotnicy zgłosic się do mojego gabinetu, jeśli ochotników będzie za mało będe zmuszony sam wybierac ludzi, powtarzam chętni do mojego gabinetu!
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Jim Razor Duray
Czekałeś. Potem znów czekałeś. I jeszcze trochę. Nikt nie wszedł do gabinetu. Nikt nie chciał ratować kolegów....
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Post autor: Obelix »

Jim Razor Duray
No to musze wybierac ich sam, Uwaga wszyscy! nikt się nie zgłosił a więc sam wybiore ekipe ratunkową!! ZBIÓRKA CAŁEGO PERSONELU ZA 5 MINUT NA LOTNISKU!!!!!!! I DWÓCH MARINES NATYCHMIEST DO MNIE!!!!!! nie to nie, nic w końcu tak nie motywuje jak ryk dowódcy. gdzie są te cholerne miętówki? znowu sobie zdarłem gardło!
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Jim Razor Duray
Zjadłeś miętówkę i wyszedłeś na lotnisko. Wychodząc zauważyłeś 2 marines, którzy niechętnie i powoli kierowali się w stronę twojego gabinetu. Rzuciłeś okiem na nich i machnąłeś ręką, żeby szli za tobą. Gdy wyszedłeś przed budynek centrali zauważyłeś, jak wojsko niechętnie stawia się na przymusowym apelu. Wszyscy powolni,ociężali,z zasępionymi minami.
Co się do cholery dzieje? mysli latały w twojej głowie.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Post autor: Obelix »

Jim Razor Duray
no to dam wam jeszcze jedną szanse... kto chce na ochotnika iśc szukac kolegów. (myśli trochę) oczywiście przewidywana jest nagroda...

jeśli nikt nie wyjdzie po raz drugi na ochotnika to wybieram tak ze 20 osób, w tym 8 pilotów goliatów, 6 Medyków a reszta to firebaci i marinsi.

no, teraz przygotujcie się do akcji, ja musze na chwile jechac z nimi dwoma do miasta, wyruszamy kiedy tylko wrócę więc nie macie dużo czasu ODMASZEROWAC!

potem zwracam się do marinsów

słuchajcie wy dwaj, wyruszamy do miasta popytac się ludzi o to "coś" co "jest takie niebezpieczne że nas wszystkich pozabija", bierzcie vultury bo musimy szybko wrócic, czekam na was przy wyjściu z bazy.

poczekałem przy bramie wyjściowej z bazy ze swoją snajperką, paroma granatami, i z pancerzem na plecach. w końcu przyjechali ci dwaj i razem pojechaliśmy do miasta poytac ludzi o "coś"...
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Richard D Owen
Dropship wlatywał gdy olbrzymia fala uderzeniowa zmiotła go z powierzchni ziemi. Atak bombowy Protossow unicestwił całą planetę...
Owen umiera. Sorry...

Jim Razor Duray.
:/ zostałeś sam. Gramy dalej?
Ochotnicy z przymusu stali jak wryci. Ci, których ominęło to "szczęście" oddychali z ulgą. Nie mogłeś zrozumieć co takiego się stało, że oddział całkowicie stracił chęć do walki. Jadąc do miasta jeden z towarzyszących ci marines odezwał się.
Kapitanie... A może lepiej posłuchamy tych tubylców i się zmyjemy... Przecież... To było straszne... i zamilkł speszony.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Post autor: Obelix »

a czemu mamy nie grac? jasne że gramy :) mi się ta sesja podoba chociaż graczy coraz mniej :x


Co było takie straszne że musimy się ewakuowac? może mi to wytłumaczcie bo nic nie rozumiem, nagle ludzie zaczeli tracic całą chęc do walki i mówią tylko o ewakuacji. po prostu nie ogarniam tego, o co chodzi?
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

No to gramy:P
Jim Razor Duray
Żołnierz spojrzał badawczo na kolegę. Tamten kiwnął głową. Wtedy pierwszy odezwał się. Uwielbiam nagrywać rozmowy z misji. Potem gdy odsłuchujemy w koszarach często jest kupa śmiechu. Ale nie tym razem. Wysłał pan 6 grup zwiadowczych. Nie chciał pan raportu z rekonesansu, więc nic pan nie wie. No poza tym, że jedna grupa nie wróciła. Nam się nic nie stało. 2 grupy też nic nie znalazły. Grupa 6 natrafiła na obóz protosski. Obserwowali ich, wezwali wsparcie. 3 zealotów zaszło ich od tyłu, ale grupa 4 przyszła w sama porę i wzieli ich w krzyzowy ogień i udało się im uciec. Protossi nie rozpoczęli pościgu. Ale to nic w porównaniu z tym co stało się chłopakom z 2 oddziału. Ja... Nie mam siły tego opowiadać. Proszę. powiedział i podał ci małą kasetę. To nagranie z misji. Niech pan posłucha, a może pan zrozumie..
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Zablokowany