[Świat Pasem] Pradawni Władcy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Trocinka
Marynarz
Marynarz
Posty: 175
Rejestracja: niedziela, 26 lutego 2006, 10:50
Lokalizacja: Elbląg
Kontakt:

Post autor: Trocinka »

Nie znosze 3ciej osoby, ale niech będzie :PPP

Merenwen


Merenwen, zobaczywszy kobietę poczuła się lekko oszołomiona. nie wiedziała skąd ona tu sie wzięła, ani czego chce. Wiedziała tylko jedno- że ta kobieta ją przeraża. tak bezpodstawnie, po prostu przeraża. Coś w niej nie odpowiadało Merenwen.
Kiedy sie odezwała, by po chwili zniknąc, ogarnęlo ją jeszcze większe zdumienie. Córka nocy, co to właściwie za pomoc...?

-Aleksandrze, domyślasz się o czym ona mogła mówić, jaką pomoc Ci oferuje? Przyszła sama z siebie, czy... czy może ja wezwałeś?- odezwała sie zawiesiwszy głos
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pyron:

-Bum- powiedziała śmiejac się i pokazujac na ścianę. Pyron zaśmiał sie i uderzył kilka razy ramieniem w ściane aż ta spękała, po czym rozwalił ściane pięścią. Oboje weszli do wąskiego korytarza. Pyron szedł przodem. Po dwóch-trzech minutach ostrożnego marszu dotarli do sali ulokowanej chyba pod jeziorem, gdyż na suficie widoczna była kopuła, za którą pływały ryby. Sala była podniszczona, musry lekko skruszone, ale ktoś skrzętnie posprzątał odpadłe resztki muru i tynku. -Nieźle...- powiedziała elfka wcyhodząc na środek sali. -mamy dwie możliwości - prawo...- wskazała na tunelik z prawej strony. -Lub froint...- pokazał spore wejście opatrzone portykiem w kształcie anioła i anielicy sięgajacych ku górze - podtrzymująchych zwieńczenie - kamienne serce.
Nagle rozległ się szelest. Cos zniknęło w korytarzu z prawej. Pyron od razu chciał tam biec, ale Leia zatrzymałą go ruchem ręki. -Pośpiech to zły doradca... idziemy tam?-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Post autor: Arxel »

Magnus Alexander

- Nie wezwałem jej Mereweno ale wiem też, e nie przyszła tu całkowicie z własnej woli. Pytasz o pomoc, którą nam może zaoferować. Otóż sądze, że jest świetną zabójczynią i szpiegiem oraz zna się na magii. Nie lubię czarów ale dla takiego sojusznika możn to przeboleć. Jak dla mnie to przyjąłbym ją od razu ale musze znać twoje zdanie. Powiedział do towarzyszki. - Ok jak skończyliśmy gadać to teraz trzeba się czymś zająć- Pomyślał. Poczekał na odpowiedź towarzyszki po czym wyszedł na odchodnym mówiąc by znalazła jakieś zajęcie. - No dobrze. Trzeba się dowiedzieć co robił Xazaax. Mówił, że bierze się za cos ważnego.- Pomyślał po czym wyruszyłł w poszukiwaniou informacji i celu podróży Xazaaxa.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Trocinka
Marynarz
Marynarz
Posty: 175
Rejestracja: niedziela, 26 lutego 2006, 10:50
Lokalizacja: Elbląg
Kontakt:

Post autor: Trocinka »

Merenwen
-Cóż, skoro uważasz, że się przyda, tak najwidoczniej jest. Nie jestem zbyt przychylna takim pomocnikom, ale rzeczywiście, może nam się przydać. Tylko trochę się jej obawiam...- odpowiedziała pomocniczka, po czym wyjrzała za okno. Niedługo wstanie nowy dzień, tej nocy już chyba nie zaśnie.
Pierwszy dzień na służbie, a już w koło dzieją się takie rzeczy... Nie spodziewała się takiej służby.
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

Hmm... może to coś było niegodne uwagi... jakiś szczur albo co? W każdym razie nie ma co marnować czasu, uważam, że powinniśmy iść do przodu, nie warto na razie zajmować sie jakimiś bocznymi wejściami. Zajrzymy tam najwyżej w drodze powrotnej... To co? Idziemy? Powiedział podchodząc do wejścia. Spójrz... Wzkazał na portyk Czyż nie pięknie wyglądają? Chciałbym, żebyśmy to byli my... ech...- pomyślał i wszedł przez wejście.
Fuck?
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Alexander i Merenwen:

Koniec końców udali siean poszukiwania w ducie. Pod lupę wzięli knajpy, przechodniów, sprzedawców, WŚ... tak zleciało do wieczora.
Cały dzień poszukiwań dał pewne rezultaty. Okazało się, ze Xazaax szukał przewodnika do ruin kawałek od miasta. Przewodnik zostawił go przy wejsciu całego i zdrowego. Wtedy ostatnio go ktokolwiek widział. Znów był wieczór. Głodni poszukiwacze weszli do środka domu, akurat gdy słońce zaszło. przywitał ich spokojny, niski głos. -No... już myślałam ze się nie doczekam.- zaśmiałą sie kobieta. -Wiec, jaką otrzymam odpowiedź?- zapytała i dopiero teraz Marenwen i Alexander mieli okazje siejej lepiej przyjrzeć. Całe ciało krył czerwony strój, ściśle przylegajacy do ciała, zdobiony czarnymi, zelaznymi ornamentami - winoroślami z cierniami. Gdy kobieta wstała jej rude włosy spłynęły po ramionach niczym kaskada. Ta wbiła drapieżny wzrok w Alexandra. -Nie każ mi czekać...[i/] -powiedziała, podchodząc. Zatrzymała sie widząc strach w oczach Menerwen. -Wiec?- zapytała, opierajac sieo stół.


Pyron:

-Może później.. gdy stąd wyjdziemy- elfka mrugnęła do Pyrona. -Wiesz.. nikomu nie mówiłam, na ile znikam z domu...- dodała, podchodząc bliżej. -Teraz skupmy się na eksploracji...- powiedziała i obróciła się w kierunku przejscia. Udali sie oboje z dobytym orężem, aż dotarli do sporej sali. Po srodku stał ołtarz, a wokół niego sala przypominała jedną, wielką i niestety, wyschnietą fontannę. W tle widać było wyrzeźbiona w białej skale anielicę w błagalnym geście spogladajaca w górę. Są trzy możliwości daleszj eksploracji. Na wprost, za posągiem jest przejscie, które prowadzi do niewielkiego pomieszczenia, w lewo jest bardzo zniszczony tunel a w prawo z kolei mały tunelik, - przejscie nim wymagałoby od Pyrona zdjęcia pancerza i drogi przebytej na czworaka.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

Hmm... Podszedł do małego tunelu zaglądając do niego. Nie martw się, nic nam się nie stanie. - ''mam nadzieję' dodał w myślach. Tu jest za mało miejsca... Idziemy w prawo, chociaż ten korytarz wygląda jakby.... yyy.... Był dawno nie używany! I zanurzył się w nim, a tuż za nim weszła Leia.
Fuck?
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Post autor: Arxel »

Magnus Alexander

Wzrok wapmirzycy sprawił, że stracił pewność ale po chwili się uspokoił.
- Hmm... Jak dla mnie to można by powiedzieć, że jesteś przyjęta. Chyba, że nie chcesz? Powiedział z uśmiechem. - Ale moja decyzja zależy też w pewnym stopniu od decyzji Mereweny. Przecież została wybrana przez Mentalitę na mojego pomocnika. Muszę szanować jej decyzję mimo, że jestem jej mistrzem. Powiedział do kobiety. - Ładnie tak wygląda - Przemknęło mu przez chwilę przez myśl. - Ale pytaniem jest też czy ty chcesz do nas dołączyć wampirzyco. Odezwał się śmiejąc się w myslach.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pyron:

Korytarz poprowadził parę do sali przypominajacej sanktuarium. Olbrzymia, owalna sala, której strop jest podparty kilkunastoma poteżnymi kolumnami wydaje się byc salą, w której składano modły. Widać zniszczone ławki badź ich pozostałosci i kilka obiektów na stola na końcu sali. Ktoś kryje się za kolumną w głębi sali...


Alexander i merenwen:

-Powiedzmy, ze ktos mnie tu przysłał, bym wam pomogła.- powiedziała kobieta i uśmiechnęła sie diabolicznie. -Zwę się Carmen... w nocy jestem niemal niezniszczalna, w dzień mogę normalnie podróżować, jednak jestem znacznie słabsza... Wydaj mi polecenie, na próbę... Od kiedy władczyni opusciłą ten kasztel nie ma tu dla mnie zbyt trudnego przeciwnika... moze poza przywódcą Wojowników Świata, który jest pomocnikiem tej... suki...- warknęła. -Mernewen, tak?- zwróciła sie do kobiety i podeszła bliżej. -Mogę wam bardzo pomóc, wiec moze bys siedo mnie rpzekonała, co?- uśmiechnęła się, tym razem w miarę normalnie. -Wiem... poszukam po zamku Wojowników Świata czegoś, co warte by było zabrania, lub zamledowania.- powiedziała i mrugnęła do swych nowych współpracowników. -Powrócę jutro- dodała i jednym susem znalazła się na brukowanej drodze za oknem, po czym zniknęła w cieniu nocy...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Rozwinął swoją mapę na stoliku, przejechał po niej palcem aż zatrzymał swój palec na bazie Armady położonej spory kawałek od nich na południe. Tu nastąpi kolejny atak – powiedział do obecnych w namiocie. Jutro wymarsz, każcie ludziom zaopatrzyć się w prowiant, najpierw przeszukajcie to miejsce czy są tam jakieś zapasy żywności Armady, jeśli nie będzie ich wystarczająco to niech żołnierze zapolują. Jedzenia ma wystarczyć na jutrzejszy poranek i cały dzień, oraz trochę rezerw żywnościowych. Sotorze, mam nadzieję, że będziesz nam towarzyszył. Tylko jeśli możesz, to przyjmij postać bardziej „żywą”, nie wiadomo jak żołnierze zareagowaliby na towarzystwo nieumarłego…
Gdy wszyscy wyszli zająć się swoimi zadaniami, wyciągnął broń i zaczął ćwiczyć samemu walkę bronią.

Następnego dnia wszyscy wstali wcześnie. Po porządnym śniadaniu wyruszyli w drogę. Podróż z taką armią była zdecydowanie trudniejsza niż z małą grupą ludzi. Trzymali się mało uczęszczanych dróg, gdyż widok ponad 1000 żołnierzy mógłby wzbudzić niepokój i ktoś mógłby donieść o naszym przemarszu naszym wrogom.

Wieczorem dotarli na miejsce, rozbili małe obozowisko za gęstwiną, aby nikt ich nie dostrzegł. Zjedli większość zapasów i zaczęli się przygotowywać do bitwy.

Ruszyli główną bramą, Sotor był jako taran na pierwszej linii ognia. Za nim ruszyła piechota. Łucznicy wroga z murów zaczęli ostrzeliwać nadciągających ludzi, ale po chwili zostali obrzuceni falą kul ognia, wodnych pocisków, strzał i bełtów miotanych przez dystansowców. Sotor rozwalił bramę i wdarł się do środka, za nim piechota. Wróg właśnie kończył formować szyki wojsk i ruszył na szturmujących. Nie rozwalone fragmenty bramy i muru zasłaniały widok strzelającym, ale Pavciooo wdrapał się na rozwaloną bramę, na jej szczyt i rozkazał im ostrzeliwać na ślepo miejsce gdzie były tyły wroga, sam zaś zaczął zdejmować dowódców poszczególnych pułków Armady za pomocą kuszy. Formacje zdziesiątkowanych pułków pozbawionych dowódców zaczęły rozluźniać szeregi, w końcu wpadli w panikę i zaczęli uciekać. Scracer rozkazał zaprzestać ostrzału by nie zranić swoich, a piechota zaczęła gonić uciekających niedobitków. Pavciooo zebrał „ośmiu” i grupkę żołnierzy i ruszył na pałac. Sotorowi kazał w odpowiedniej chwili zaatakować od tyłu, dlatego aby wyważyć wrota musieli użyć przewalonej kolumny. Gdy wdarli się do środka zobaczyli kolejną piaskową kreaturę i usłyszeli jej dudniący głos: Jestem Kalashan , lojalny sługa władcy Piaskowej Armady, zginiecie tu i teraz lub z ręki mego mistrza! Drogę zastąpiła im grupa żołnierzy, którzy związali w walce ludzi scracera. Nagle rozległ się hałas, a tylna ściana runęła. To Sotor zgodnie z planem ruszył od tyłu z odsieczą. Przyjął normalną postać i zaczął miotać w Kalashana kośćmi, ten z kolei zaczął miotać ostrzami umysłu. Pavciooo wbiegł między żołnierzy wroga i zaczął obrać się i ciąć wszystkich przy nim, odpychając ich jednocześnie siłą wiatru zaklętego w szablach. Po szybkim wycięciu sobie drogi pomógł Sotorowi w walce z kreaturą, a reszta wojska nadal wycinała wrogie wojsko.

Po 20 minutach walki Kalashan poległ od ciosu w serce. Wszyscy wojownicy Armady polegli, doliczono się 500 trupów żołnierzy + dowódcy. Po stronie szturmujących poległo 100 wojów. Z „trupów” piaskowych legionistów zaczęli się robić zwykłe istoty, które zaczęły powstawać. Znowu głównie rynianie i scracerzy. Z niektórych jednak nie wstały żadne istoty… Łącznie z tych 500 wojowników powstało 450 ludzi, 50 łuczników, 50 kuszników i reszta piechoty z mieczami, toporami i włóczniami. Zadeklarowali oni wierność scracerowi. Znaleziono zapasy które mogą wystarczyć na 2 tygodnie dla obecnej armii.
W podziemiach znaleziono także pewien zakopany obiekt. Pavciooo powiedział Sotorowi, by ten go wyciągnął…
I tak nikt tego nie czyta...
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

Drow zaczął oprowadzać posłańca, po wszystkich miejscach, jakie przygotowali nieumarli na jego przybycie. po fikcyjnych miejscach składania ofiar, kręgów przyzwań demonów i tym podobnym. Drow szedł cały czas z porzodu, przystając co jakiś czas i zerkając na reakcje elfa i jego gwardzistów, wszystko odbywało się tak, jak drow sobie zaplanował. "Zwiedzanie" zaczęli od strażnicy na przedmieściach. Drizzt poprowadził
posłańca do piwnic, po drodze napotkali kilku nieumarłych, którzy rzucili się na gwardzistów, a jeden ruszył w stronę przerażonego posłańca. Drow wykonał kilka znaków dłońmi i nieumarły stanął w płomieniach. Po chwili przed blondynem leżała kupka popiołów, a obok gwardzistów martwe gnijące ciała. Zdolność rzucania zaklęć wywołała u meżczyzny lekki podziw względem kapłana. Kiedy zeszli do piwnic posłaniec ujrzał na ziemi pentagram narysowany krwią, elfią krwią. Posłaniec ją rozpoznał pobladł na twarzy jeszcze baradziej, i wybiegł na zewnątrz, poczym natychmiast zwymiotował. Następny miejscem do którego poprowadził go drow, była
katedra w środku miasta. Kiedy weśli do środka uderzył ich ostry odór gnijącego mięsa. Kiedy weszli dalej ujrzeli ołtarz cały we krwi i innych paskudnych rzeczach, takich jak: jelita, serca, muzgi. Posłaniec zachwiał sie na nogach i zemdlał, naszczęście w ostatniej chwili złapała go jego ochoniarka. Kiedy wszystko co miało być "ujawnione" takim się stało, drow zaprowadził gościa na zamek, gdzie ten miał wysłuchać kilka fałszywych relacji z tego co się działo w mieście, wszystkie były idealnie dopracowane, a wynikało z nich to, że ludzie byli teroryzowani przez księcia i jego obrzędy nekromanckie, nękani przez nieumarłych, których przyzwał i składani w ofierze, a dzięki Drizztowi to wszystko się sakończyło, ludzie go "pokochali" i zawsze pragnęli by żadził nimi ktoś taki. Kiedy już posłaniec wysłuchał "zeznań" drow zaprosił go na małą ucztę na cześć gościa. Uczta była przygotowana z rozmachem. Posłańca
posadzono na honorowym miejscu. Na stole leżała srebrna zastawa, gości niebyło durzo, kilko Drizzt, Elf i kilku "ocalałych" szlachciców z miasta. Po chwili na stół wniesiono jedzenie w postaci kurcząt i wielkiego wieprza. Ten widok przypomniał gościowi o okropnościach jakie widział w czasie tego dnia, wypił kilka łyków znakomitego elfickiego wina i przeprosił, mówiąc że musi już się zbierać w drogę powrotną, bo król napewno czeka na raport, i po chwili wybiegł wraz ze swoimi ludźmi z zamku udając się do stolicy. Kiedy już było po wszystkim, i Drizzt miał pewność że Elf
jest już daleko wezwał do sali balowej nieumarłych dowudców i swojego pomocnika.
-Świętumy-zawołał-bo to nasze zwycięstwo-kiedy skończył mówic podniusł do góry kielich pełen najlepszego wina i pociągnął z niego durzy łyk.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pavciooo i Nadir:

Miasto miało zapasy pożywienia na dwa-trzy tygodnie dla całej armii wraz z 450 nowymi rekrutami. Zadowolony z wyniku walki Scarcer szedł już do swego namiotu, gdy podszedł do niego inny jakiś żołnierz. –Sotor wyciągnął tą skrzynię!- zameldował. –Własnie jatu niesie...- w tym momencie dał się słyszeć łoskot. Sotor cisnął na dziedziniec olbrzymią, żelazną skrzynię z czarnej stali. –To jest nasz skarbik!- krzyknął. Podszedł do wieka i nacisnął. Ani drgnęło. Jego oczy zapłonęły. Uderzył płomienną pięścią w wieko, potem stworzył miecz z płomieni i rozbił go o skrzynię. Po tym chwycił wieko raz jeszcze, zaparł się i wyrwał je. Zwała metalu poszybowała nad kilkoma budynkami i murem obronnym i wylądowała w fosie. W środku był... związany łańcuchem Scarcer! –On się oparł metamorfozie...- powiedział jeden z nowych. Zamknęli g owiec i pogrzebali...[/i]- Sotor połamał pęta i zniszczył łańcuchy trzymające więźnia ia jeo środek transportu, z którym został zamknięty. Scarcer wstał i przeciągnął się. -Mam na imię Nadir.- powiedział, podchodząc do Pavcioo i skłaniając mu się. -Uranos kazał nam Cię odnaleźć, ale szczęście nam nie sprzyjało.- burknął jego środek transportu - krot. Scarcer uciszył go groźnym spojrzeniem. -Uranos wskazał mnie, jako następcę Wulfgara. Funkcję pomocnika przyjąłem z wdzięcznością, ale...- zamilkł na chwilę. -Czy Ty przyjmujesz mnie na swego pomocnika?- zapytał i utkwił oczy w zdziwionym Władcy.


Drizzt (Porządny post... redukuję karę KZ do zera, ale jeszcze jeden taki "numer ze zniknieciem" albo seria postów po dwa-trzy zdania, to zatłukę Drizzta bez cienia wahania):

Gdy uczta zakończyłą się Drizzt został odniesiony do swych komnat. Nieumarli zaś uprzątnęli miasto. We śnie Władcę nawiedziłą Gaia. -Udało Ci się oczernicprzeciwnika i odnisćzwycięztwo...- powiedziała, a Drizzt wstał z łóżka w swym śnie. -Chodź...- powiedziała biorąc go za rękę. -Poza gwardzistami pozostało dwudziestuy żywych ludzi w mieście... jest ono martwe... co zamierzasz zrobić teraz? Musisz mieć jakichś poddanych, by nimi rządzic! Nieumarli nie stworzą państwa. Czy zaplanowałeś już następny krok?- zapytała, patrząc mu w oczy. Gdzieś głęboko w toni błękitu jeje źrenic widać było smutek.
Drow obudził się. Wstał i przeszedł ulicami miasta. Było czyste i puste. Do Drizzta podszedł jeden z Mrocznych Rycerzy - Xantus. -Panie, co teraz? Miasto jest nasze, czy powinniśmy sieujawnić i przejąć budynki? Czy masz może inny zamysł?-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Spojrzał z zaciekawieniem na scracera i uważnie mu się przyjrzał. Po chwili zastanowienia odrzekł: Jeżeli Uranos Cię wybrał, to musiał wiedzieć co robi. Witamy w drużynie! Powiedz mi coś o sobie, bo muszę wiedzieć do czego się przydasz
I tak nikt tego nie czyta...
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Nadir

Dzieki ci o Wielki, za przyjecie mnie do siebie. Jestem Nadir. Choc wygladam watle, z pewnoscia ci sie przydam. Jestem zwinny i sprawny, znam sie na ziołach. Jestem zwiadowca, i dobrze radze sobie w trudnych warunkach. Dobrze strzelam z łuku- to moja ulubiona bron. Niezle radze sobie tez z innymi bronmi miotajacymi ale to juz nie to co łuk.Natomiast wszelkie bronie do walki w zwarciu calkowicie sa mi nie przydatne... Niektorych nawet nie daje rady podniesc. Jestem do twoich uslug o Pavciooo rzekl Nadir i sklonil sie gleboko. Gdy sie wyprostowal poprawil swoja katane i przewiazal sie ponownie pasem. Stanal na bacznosc i czekal na rozkazy.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

-Nie-powiedział drow spoglądając na mrocznego rycerza-nie możemy się ujawnić jeśli chcemyprzejąć ten kontynent, teraz przedewszystkim musimy zaludnić z powrotem to miasto, ale wcześniej- tu drowowi oczy zapłonęły ogniem-macie przeszukać całe miasto w poszukiwaniu magicznych i innych przydatnych przedmiotów, a następnie dowiedzieć się więcej o władcach władających innymi sąsiadującymi z nami terenami, musimy je zajmować powoli i ostrożnie-rycerz skłonił się dorwoi i odszedł wykonać polecenia, a drizzt zaczął kontynułowac swoją przechadzkę po mieście-jakby tu sciągnąć zpowrotem ludzi?-zacząl się zastanawiać drow, ta myśl cały czas niedawała mu spokoju poprosił więc o rady nekromantów i swojego pomocnika
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Wyjął swoją mapę z lokacjami obozów Armady, poczym zamyślił się. Po chwili rzekł do Sotora i Nadira: Zbierzcie "ośmiu" i Vei i przyjdźcie wszyscy razem do mojego namiotu na naradę. Gdy Sotor z Nadirem wyszli by wykonać polecenie, zamyślił się znowu patrząc w mapę.

Gdy wszyscy się zebrali, zapytał ich co sądzą- czy lepiej poczekać tutaj i trochę poszkolić jeszcze ludzi, czy ruszać dalej. Oprócz tego zapytał się ich, czy dałoby się nająć w pobliskim mieście jakiś statek i następnie albo płynąć na wyspy gdzie są siedziby Armady, albo zaatakować od strony morza na główną siedzibę Armady.
I tak nikt tego nie czyta...
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

Spójrz! Tam ktoś jest! Szepnął Pyron i zaczął skradać się w kierunku ołtarza. Gdy był już blisko w sali rozległ się przenikający brzęk wyciąganego miecza. Wyjdź! Kimkolwiek jesteś i stań ze mną twarzą w twarz! Postać Wstała, gdy Pyron ją ujrzał cofnął się bezwiednie. Była to elfka, pewnie kapłanka o długich białych włosach i delikatej cerze, oraz o takich samych, delikatnych rysach... ubrana w błękitną Togę wykończoną przepięknymi złotymi ornamentami liści... Postać wyglądała jak bogini... ale jedna rzecz w jej wyglądzie przeraziła Pyrona... zamiast pięknych elfich oczu, na ich miejscu miała okropne blizny... Pyron stał osłupiały. Mimo, że nie wyglądała na wrogo nastawioną... bał się podejść, odezwać się, bał się ją... skrzywdzić? Sam tego do końca nie wiedział. Elfka postąpiła krok do przodu wyraźnie zdenerwowana. "Komu służysz?" Rzekła łagodnym, lecz zdecydowanym głosem. Pyron zastanawiał się chwile, czy mówić jej prawde... w końcu odparł: Jestem Pyron! Wierny sługa Luviony, Bogini Życia! Elfka lekko uśmiechnęła sie i uspokoiła się, teraz już mniej stanowczym i rozkazującym głosem zapytała: "Co robisz w Tutaj? Ty, i twoja towarzyszka. " Yyy... To znaczy... no w sume to jesteśmy tutaj przypadkiem, Leia, moja towarzyszka pokazała mi tą świątynie, siedzieliśmy Tu chwile, a w końcu przez przypadek znaleźliśmy wejście na dół... Wyjąkał Pyron, a elfka od razu rzuciła w niego pytaniem: "A czy Ty jesteś rycerzem?" - Śmiem się tak nazywać, gdyż mój Dziad był rycerzem i takoż ja nim jestem! Odowiedział z dumą, a elfkę wyraźnie ucieszyła jego odpowiedź. "A powiedz mi... jakiego koloru nosisz pancerz?" -Oczywiście Czerwonego! usłyszała w odpowiedzi i jakby jeszcze bardziej sie ucieszyła. Po chwili milczenia rzekła: A twój wierzchowiec... ten na którym przyjechaliście... to co to za zwierze? -Jest to Terkan, jest wielki i sliny... kocham go i jestem z niego dumny! Odparł a Elfka odwróciła sięod niego i odeszła dwa kroki, przez chwile stali w milczeniu. Leia i Pyron wymieniali porozumiewawcze spojrzenia między sobą, chcieli już wychodzić, pomału szli w kierunku wyjścia. Elfka odwróciła się w ich kierunku. Leia klepnęła Pyrona w ramie. No tak... eee... może... zechciałabyś kapłanko pójść z nami, a nie siedzieć Tutaj sama?
Fuck?
Zablokowany