[WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Acid
Marynarz
Marynarz
Posty: 320
Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 17:57
Numer GG: 20329440
Lokalizacja: Dundee (UK)

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Acid »

Throrgrim

Krasnolud wysłuchał Schultza i rozdzielił pieniądze między towarzyszy. Poczekał na von Shottena, który dołączył do nich w dobrym nastroju i wręczył mu jego część zapłaty. Throrgrim zarzucił na swoje blachy płaszcz z wilczej skóry i dosiadł swego kuca, Gurniego. Zmierzył wzrokiem czarodzieja, czule żegnającego się ze służką, po czym bez słowa ruszył na szlak wraz z nowymi toiwarzyszami. Honor i podjęte pieniądze nie pozwalały mu odmówić wykonania zadania...

* * *

Gdy zatrzymali ich strażnicy dróg, jako doświadczony żołnierz oceniał sytuację. Vinnred odważnie zagadał do tego dowódcy, ale nie przynosiło to zbyt wielkich skutków – stróże prawa byli zdeterminowani by zatrzymać ich kompana. Potem odezwał się sam Bernolt, bądź Griswold – pies to srał, i przyznał się do zabójstwa. Co za głupiec!. Tak jeszcze mieli jakieś szanse by się wymigać z tej sytuacji. Krasnolud przeklął w myślach człeczynę i poprawił tarczę, zatrzymując dłoń na trzonku swego topora.

Może nie był zwiadowcą i nie potrafił unikać zasadzek, to jednak był doświadczonym żołnierzem i znał granice swoich możliwości. To byli stróże prawa i nie zamierzał z nimi walczyć, póki nie będzie musiał... zwłaszcza, że wieczór wcześniej ramię w ramię z Bernoltem próbowali uratować służkę z karczmy 'Pod Brzęczącą Monetą'. Skoro człeczyna walczył z nim ramię w ramię i gotów był poświęcić swe życie, Throrgrim zamierzał stanąć za nim murem.

- Sierżancie Falker... radzę ostygnąć z emocji – rzucił swoim szorstkim głosem. - Myślę, że możemy dojść do jakiegoś porozumienia... Nawet jeśli nasz towarszysz dopuścił się czynu o którym prawisz...

Jeśli nie, przygotował już swoją tarczę, by przyjąć na siebie grad strzał i był gotowy, by stanąć w szranki ze strażnikami dróg. Będzie wtedy zapewne ścigany, ale Bernolt okazał się być dobrym kompanem, który stanął w obronie dziewki, a krasnolud cenił sobie odwagę i honor ponad wszystko. Wyostrzył zmysły i przygotowany do walki czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
Seks jest jednym z dziewięciu powodów do reinkarnacji. Pozostałych osiem się nie liczy.

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Ninerl »

Naraikhael Kynthir
W skrytości ducha była wdzięczna jasnowłosemu. Wypowiedział się trzeźwo i było widać, że myśli logicznie.
W każdym razie i tak udało się utargować więcej niż myślała.
- Nie dziwię się, że aż trzy odmówiły...- mruknęła do siebie cicho. Sylwania i taka zapłata- nic dziwnego, że odmówili.
Skinęła głową Bernoltowi z powagą.
Przyjęła pieniądze, schowała dobrze i w myślach porównała ich ilość do cen rzeczy, jakie trzeba kupić. Powinno starczyć i jeszcze zostać kilka koron do wysłania Khaeldarothowi.

***
Naraikhael w pełnym rynsztunku siedziała na koniu, gwiżdżąc pod nosem starą pieśń bojową. Zerknęła na żegnającą się parę i zaśmiała się cicho.
- Ładny widok... oby się to nie skończyło, tak jak bywało mi widywać...- Naraikhael słyszała już ileś historii o uwiedzionych i porzuconych dziewczętach, gdy panicz z szlachetnego rodu znudził się swoją nisko urodzoną kochanką.
Wreszcie mag oderwał się od Ulli i można było ruszać.
Koń Naraikhael kroczył raźno, a ona cicho pogwizdywała. Jesienna plucha wkrótce ich dopadnie, ale płaszcz Naraikhael był ciepły, a kaptur duży na tyle, by móc przykryć hełm.
Początkowo najemniczka nie była zaniepokojona widokiem zielonych kurt - w końcu wolała strażników niż bandytów.
Słuchała z niedowierzaniem mowy sierżanta. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, czy aby nie dotyczy ona jej. Ale przecież tamten jest martwy, a Kislev daleko.
Naraikhael nie podobały się ostatnie słowa strażnika. Co on sobie wyobrażał? Że ona pokornie jak cielę pozwoli się zawieść na tortury? Dyskretnie poluzowała tarczę, by móc ją szybko chwycić i skręciła nieco koniem, by tamci nie widzieli, jak wyciąga miecz.
-Taranis do tyłu- wyszeptała do elfa.
Shotten ładnie odgrywał swą komedię, absorbując uwagę strażników. Naraikhael trąciła delikatnie wierzchowca, by ten ruszył w bok i nieco wyminął sierżanta, tak by wyglądało to na to, że chce usłyszeć dokładniej rozmowę. Trzeba będzie zająć łuczników, najlepiej szarżując w nich. Tak aby powstało zamieszanie, trudno będzie im strzelać.
Wzruszyła ramionami na wyznanie jasnowłosego. Mało ona to ludzi zabiła? Wcale nie czuła się winna, a człowiek tym bardziej nie powinien. Ale wiadomo....Możnym wysoko nie podskoczysz. Dobrze, że jej udało się na razie uniknąć listów gończych.
Szybko oceniła sytuację raz jeszcze. Nie było dobrze i nie będzie jeśli dojdzie do walki.
Krasnolud zaczął coś mówić. Niech to robi, to da im potrzebny czas. Naraikhael czuła dziwny dreszcz, jakby muskający jej umysł. Shotten pewnie działa...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Serge »

Falker zamierzał coś powiedzieć, gdy zza zakrętu wypadł pędzący na złamanie karku jeździec. Po chwili okazało się, że to jeden z ludzi sierżanta.

- Zielonoskórzy! – krzyczał z daleka hamując konia. – Co najmniej trzydziestu, w tym kilku orków. Mała wioska na zachód, jakiś kwadrans drogi stąd. Plądrują domostwa i rabują bydło. Część mieszkańcow wciąż broni się w małym dworku.

Strażnicy zaklęli. Niemal chóralnie. Jeden z nich westchnął głęboko. Ktoś głośno się modlił.

Pięciu strażników, widać najstarszych, radziło co robić. Dolatywały was strzępy ich słów.

- Nie mamy szans…
- Sprowadźmy posiłki. Dziesiątka Szramy jest niedaleko.
- Posiłki dotrą na cmentarz i pogorzelisko. Chłopi nie utrzymają się.
- Nie damy rady, jest nas za mało.
- Jesteśmy strażnikami, jeśli my im nie pomożemy, to kto..


- Pies jebał tą wiochę! – uniósł się nagle i odjechał od grupki jeden ze stróżów prawa.

Nawet nie zauważył gdy padł na ziemię zdzielony pięścią sierżanta. Falker zeskoczył z konia, usiadł na nim i chwycił za fraki.
- Nie zostawimy tych ludzi! – syknął. – Rozumiesz? Nie zostawimy nikogo…

Strażnicy ponuro przyglądali się scenie. Po chwili sierżant przetarł zmęczoną twarz – widać było, że nad czymś myśli. Popatrzył w końcu na każdego z was i wycedził.

- Jeśli pomożecie nam w walce z zielonymi, gotów żem zapomnieć że was spotkaliśmy na szlaku. Będziecie wolni.

- Ale sierżancie, to morderca... - rzucił jeden ze strażników.

- Zamknij się, Cichy, ja tu jeszcze dowodzę... - mruknął Falker, a następnie spojrzał w waszym kierunku. -Więc jak będzie?
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Acid
Marynarz
Marynarz
Posty: 320
Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 17:57
Numer GG: 20329440
Lokalizacja: Dundee (UK)

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Acid »

Throrgrim

Krasnolud był już przygotowany do krwawego rozstrzygnięcia tego sporu, gdy nadjechał jeden z ludzi Falkera i zrelacjonował sytuację. Wielcy strażnicy dróg zaczęli trząść portkami na sam dźwięk słowa 'zielonoskórzy'. Throrgrim splunął zieloną flegmą i z pogardą spojrzał na człeczyny.

- Taka jest wasza odwaga, ludzie? Człowieka, który stanął w obronie gwałconej dziewczyny najchętniej widzielibyście na stryczku, a sracie po nogach gdy tylko macie stawić czoła kilku grobim i orczym skurwielom. Żałosne...
- roześmiał się gromko.

Chwilę później sierżant zaproponował, że puści ich wolno, jeśli pomogą im w walce z gobasami. Krasnolud uśmiechnął się szeroko i przejechał grubym paluchem po ostrzu swego topora zostawiając na nim krwawą bruzdę.

- Na mnie możecie liczyć, człeczyny. Walczyłem z grobimi, gdy niektórzy z was byli jeszcze w brzuchu u mamy. - mruknął swym głębokim głosem. Spojrzał ostro na sierżanta. - Jeśli jednak nie dotrzymasz słowa Falker, będziesz pierwszym którego potem zabiję, przysięgam na Grimnira... Co wy na to, towarzysze, pomożemy tym zesranym stróżom prawa?

Throrgrim pogładził swego kuca po grzbiecie, na co ten radośnie parsknął. Cieszył się na samą myśl o walce – zielonych paskud nienawidził na równi z pomiotami Chaosu. Przygotowany czekał na reakcję kompanów i sierżanta.
Seks jest jednym z dziewięciu powodów do reinkarnacji. Pozostałych osiem się nie liczy.

Obrazek
Ouzaru
Mat
Mat
Posty: 492
Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 09:39
Numer GG: 16193629
Skype: ouzaru
Lokalizacja: U boku Męża :) Zawsze.

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Ouzaru »

Vinnred

Przestał mruczeć zaklęcie i ze zdziwieniem przyglądał się scenie. Gdyby był złośliwym skurwielem, powiedziałby im, że mają się teraz jebać i pojechał. No ale akurat on do takich ludzi nie należał, a na myśl o tym, że jakaś biedna niewiasta mogłaby ucierpieć, włosy zjeżyły mu się na karku. Wysłuchał słów dzielnego Throrgrima, który znów okazał się być nie tylko mężnym wojownikiem, ale też doskonałym przywódcą dbającym o interes swoich przyjaciół. Gdy tak o tym rozmyślał, coś innego przyszło mu do głowy i zamroziło krew w żyłach.
- Ulli! - syknął, niemal w miejscu zawracając konia. - Towarzysze, nie wiem jak wy, ale ja jadę z długobrodym pomóc tej wiosce. Zielone ścierwa mogą niebawem zagrozić mojej ukochanej narzeczonej, a ja nie byłbym jej godzien, gdybym na to pozwolił. Jeśli teraz nikt ich nie powstrzyma, zapewne niebawem dojdą też do karczmy! - zawołał przerażony. Wizja dziewczyny pożartej lub zarżniętej przez orków sprawiła, że Vinnred aż kipiał w środku i zapewne pobiegłby tam szybciej od konia.

Na szczęście mężczyzna przybył z przeciwnego kierunku niż oni jechali, ale zapewne było tylko kwestią czasu, jak zielone ścierwa wyczują zapach dymu i jedzenia, ponoć były w tym niezłe.
- Mamy okazję uwolnić te ziemie od orczych synów, pomóc ludziom w potrzebie i jeszcze naszemu towarzyszowi... - mruknął Vinn, wymieniając na palcach i mierząc swymi ciemnoszarymi oczyma każdego po kolei. Miał nadzieję, że pojadą wszyscy, ale było też prawdopodobne, że elfka się nie zgodzi i nie będzie chciała ryzykować. Tak czy inaczej on nie miał zamiaru się wycofać. - Sierżancie - skinął głową strażnikowi - możecie i na mnie liczyć. Throrgrimie? - spojrzał na khazada, uśmiechając się lekko. - To zaszczyt, móc znów walczyć u twego boku. Tym razem postaram się nie przedobrzyć...
Zerknął na pozostałych, wzrok zatrzymując na dłuższą chwilę na elfie.
Obrazek
Uro Boros
Pomywacz
Posty: 27
Rejestracja: środa, 25 lutego 2009, 22:34
Numer GG: 1325157
Lokalizacja: Waldenhof
Kontakt:

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Uro Boros »

Griswold von Stolpe

Griswold spodziewał się najgorszego. Cudem by była wygrana byłego rycerskiego giermka z dziesięcioma wyszkolonymi przedstawicielami strażników dróg. W umyśle powtarzał sobie wszystkie zekwencje ciosów, które mogą się przydać w walce z przeciwnikiem o przewadze liczebne. Nie liczył na triumf. Chciał, aby zapamiętano go jako mężnego wojownika. Jako pogromcę morderców wysłanych z dworu von Stolpów. Chwycił za drzewiec włóczni przewieszonej przez ramię, kiedy usłyszał sprzeciwy swych towarzyszy.

- Do stu piorunów, jeśli to prawda, co mówisz, to tym bardziej nie pozwolę, żebyś został osądzony i skazany! Wczoraj wspólnie wyrżnęliśmy w pień tamtych najemników, którzy chcieli zgwałcić mą narzeczoną, więc i wtedy bym staną ramię w ramię z tobą przeciwko gwałcicielowi - w głosie maga można było wyczuć złość i irytację.

- Sierżancie Falker... radzę ostygnąć z emocji – rzucił szorstkim głosem Throrgim. - Myślę, że możemy dojść do jakiegoś porozumienia... Nawet jeśli nasz towarszysz dopuścił się czynu o którym prawisz...

- Taranis. Do tyłu. - piękna Naraikhael powiedziała cicho i spokojnie do elfa okrążając dowódcę.

Jasnowłosy był zaskoczony. Nie spodziewał się pomocy. Nie przy takiej niekorzystnej sytuacji. Tak różne osoby, różnych ras, osobowości i zapatrywań stało się drużyną. "Skoro wszyscy za jednego, to i jeden za wszystkich" - pomyślał Griswold. Nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela. Sądził, że już nigdy nie spotka nikogo, kogo mógłby nim nazywać. A już na pewno nie kilku.

Był gotowy do walki. Chciał zaatakować pierwszy. To na pewno by rozproszyło strażników wprowadzając chaos w ich szeregi. "Damy im radę" - pomyślał. - Nie mogą mnie teraz pojmać. Nie po tym wszystkim co przeszedłem by nie wpaść w te ich śliskie łapy. Tyle lat wyrzeczeń, Tyle dni spędzonych w ukryciu... Zginą. Pod naszymi mieczami, toporami i pozbawieni życia magią cienia..." Przemyślenia przerwał przybywający z kierunku w który zmierzaliśmy przerażony jeździec.

- Zielonoskórzy!

Falker zaproponował drużynie pokojowe rozwiązanie, acz nie bez rozlewu krwi. Mieli pomóc w walce z gobosami i ich poganiaczami w pobliskiej wiosce. Krasnolud się zgodził. Vinnered, który obawiał się o skórę swojej nowej lubej również. Układ wydawał się byc sprawiedliwy.

- Zgadzam się - rzekł swym grobowym głosem von Stolpe. - Lecz nie po to by ratować swą skórę. Chcę pomóc ludziom w potrzebie. Nigdy nie przechodzę koło cierpiących obojętnie. Właśnie dlatego ścigacie mnie jak psy sierżancie. Za pomoc gwałconej kobiecie. Za nic więcej - jasnowłosy niemal warknął na Falkera.

- Wybaczcie przyjaciele, iż was oszukałem. Sami widzicie, że moje prawdziwe miano może sprawiać tylko kłopoty. Nie używajmy go więc. Zresztą... Na długoletniej banicji przyzwyczaiłem się do nowego...
MarcusdeBlack
Marynarz
Marynarz
Posty: 327
Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 16:02
Numer GG: 10004592
Lokalizacja: Pałac Złudzeń

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: MarcusdeBlack »

Taranis

Bernolt Kummel, czy Griswold von Stolpe, teraz to nie miało znaczenia, w tym momencie nadarzyła się okazja by mógł pokazać jaki jest, przynajmniej tym kilku strażnikom. Walka przeciw zielonoskórym, pozwoli mu się odkupić w ich oczach, tak uważał elf.

Thorgrim był bardziej niż chętny by rozbić kilka orczych łbów, a von Shotten desperacko pragnął ochronić swoją przyjaciółkę. Asrai miał nadzieję że te deklaracje, tchnęły nowego ducha w tych strażników, jeśli niedoszli więźniowie będą walczyć to czemu nie oni, prawda? - pomyślał Taranis.

Sięgnął po swój łuk, poprawił hełm i klepnął Jutrzenke w szyję. - Jeśli nie my to kto! - krzyknął w stronę pozostałych jeźdźców. - Na poroże Kurnuosa! Oczywiście że dołączę do was, byłbym draniem, gdybym was teraz opuścił. - Odparł na wzrok czarodzieja. - Pośpieszmy się, jeśli mamy zamiar to zrobić. Mam też nadzieję że dotrzymacie danego nam słowa kapitanie. - rzekł bezbarwnie do dowódcy zielono-czarnych.

Był gotów wesprzeć oddział, z dystansu pozbywając się orków, jeszcze dziś dosięgną ich jego strzały.

[Sorry że tak krótko, nie mam dziś weny...]
"Prawdziwych przyjaciół trudno jest znaleźć, lecz stracić ich jest bardzo łatwo."

Marcus jest okay. Marcusdeblack się dziwnie odmienia jako całość ;P.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Ninerl »

Naraikhael Kynthir
Naraikhael już gotowała się do walki, gdy w ich grupę niemal wjechał kolejny strażnik. Wykrzyczał coś o zielonych. A potem zaczęły się narzekania reszty. Zniecierpliwiona Naraikhael potrząsnęła głową. Czego oni się tak bali? Jeśli było tylko trzech orków, to reszta to pewnie gobliny, małe, tchórzliwe szumowiny. Łatwiejsze walce niż ludzie.
Mag zaczął pleć coś o "zaszczytach". Czemu musi tak paplać i zabierać cenny czas?
- Jedziemy.- wzruszyła ramionami- Taranis, osłaniaj magika. Nie będziemy mieć go mieć na uwadze w czasie walki.- dodała stanowczo. Podjechała do boku sierżanta.
- Jak mniej więcej wygląda wioska?- zapytała gońca- Dobrze, że większość to gobosy. Zwykle bywają dość tchórzliwe- trąciła piętą konia, by przyśpieszył.
Zachichotała cicho na słowa Bernolda/Griswolda.
- Eee tam... co my mamy wybaczać...nie przesadzaj.- dodała, wzruszając ramionami- Tak czasami bywa.- poprawiła chwyt tarczy.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Acid
Marynarz
Marynarz
Posty: 320
Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 17:57
Numer GG: 20329440
Lokalizacja: Dundee (UK)

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Acid »

Throrgrim

Krasnolud słysząc o tym, że na czarodzieja nie będzie trzeba zwracać uwagi podczas walki, prychnął głośno i podjechał do elfki. Zmarszczył groźnie brwi.

- Co masz do człeczyny? O co ci biega? Jeśli wasza tchórzliwa rasa tak właśnie traktuje swoich kompanów, to nie dziwię się, że chodzisz z pozszywaną gębą. Ale dobrze wiedzieć... jeśli będę musiał kiedyś wybierać czy pomóc von Shottenowi czy tobie, wybiorę czarodzieja. - jego gromki głos roznosił się po okolicy. - Poza tym od kiedy ty tutaj dowodzisz i wydajesz rozkazy? Nic mi nie wiadomo o tym, żebyśmy wybrali cię na przywódcę drużyny. Rozkazywać to sobie możesz Taranisowi, jeśli nie ma na tyle twardych jaj, żeby postawić się jakiejś maszkarze... A jeśli uważasz, że cię obraziłem, możemy to załatwić w inny sposób jak tylko uporamy się z grobimi. O każdej porze dnia i nocy... - na twarzy Throrgrima wykwitł złowieszczy uśmiech. Miał ochotę pokazać tej zapatrzonej w siebie elfce, gdzie jest jej miejsce w szeregu. Grimnir da, a będzie jeszcze czas.

Splunął ostro i podjechał do sierżanta.
- Masz jakiś plan, Falker?
Seks jest jednym z dziewięciu powodów do reinkarnacji. Pozostałych osiem się nie liczy.

Obrazek
Ouzaru
Mat
Mat
Posty: 492
Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 09:39
Numer GG: 16193629
Skype: ouzaru
Lokalizacja: U boku Męża :) Zawsze.

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Ouzaru »

Vinnred

Ucieszyły go słowa khazada, widać było, że nie patrzył na pochodzenie tak jak elfka, tylko na czyny i lojalność. Żałował, że ta uprzedzona baba z nimi poszła, żadna była z niej pomoc.
- To może od razu wybierzemy przywódcę, co? Ja jestem za Throrgrimem i jego słów będę słuchać. To wierny towarzysz, uratował mnie w walce i dba o nasze interesy. Do tego jest doświadczonym wojownikiem, na którym można polegać - stwierdził, mówiąc dość szybko, żeby nie tracić i nie marnować cennego czasu. - Jako mag cienia mogę zakryć na jakiś czas pole bitwy nieprzeniknioną ciemnością, wtedy tylko ja będę się orientował gdzie są wrogowie. Dlatego uważam, że to raczej kiepski pomysł... Ale potrafię też zniknąć i jeśli nie macie nic przeciwko, to właśnie zrobię i zabiję tylu zielonych, ile będę w stanie. Nie powinni zbyt szybko się połapać - zaproponował mag.

Wypił większość swego wzmacniającego napoju z piersiówki, momentalnie się ożywiając i uśmiechnął się. Zostawił tylko dwa łyki, żeby po walce się otrzeźwić.
- Throrgrimie, dziękuję ci za miłe słowa, nie zawiodę cię. - Klepnął krasnoluda po plecach. - Jedźmy, rozmawiać można w drodze! - zawołał, uśmiechając się od ucha do ucha. Naciągnął mocniej kaptur na głowę i ucałował pierścionek, który podarowała mu Ulli.
Obrazek
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Serge »

- Wioska jak wioska. – odparł zwiadowca. - Otoczona palisadą, parę chat i stodoł. - wzruszył ramionami, po czym popędził konia i wysunął się na szpicę.

Sierżant Falker umiał wyczuwać nastroje. Spojrzał na swoich ludzi.

- Jesteśmy strażą dróg – przemówił do nich gdy wy uzbrajaliście się. - Chronimy i bronimy ludzi, na tym polega nasza służba. Każdy z nas gdy wstępował do straży sam wybrał tą drogę. Wiem, że ostatnio mamy mało snu, jedzenia i picia. Ale to jest nasza robota. - podał dłoń leżącemu strażnikowi.

- Gówniana robota. – odrzekł tamten zakładając hełm. – Ale jesteśmy z tobą Franz, zawsze byliśmy.

Strażnicy potwierdzili salutując.

- Dziękuję wam. – rzekł sierżant. – I wam również – zwrócił się do was widząc, że zaczęliście się sprzeczać. – Nie ma jednak czasu na dyskusje, dowódcę wybierzecie sobie później. Jak wygląda sytuacja, Martin?

- Zieloni skupili się w centrum osady.– przemówił zwiadowca, wciąż jadąc na przodzie. - Część rabuje gospodarstwa lecz większość oblega dwór.

- Od tej strony do centrum wsi można się dostać dwoma szlakami – kontynuował Falker. - Jest nas piętnastu. Mój plan jest prosty. My szarżujemy z prawej strony, wy z drugiej, od strony młyna. Spotykamy się w centrum i bierzemy zielonych w dwa ognie. Wdawać się w dłuższą strzelaninę nie ma sensu, tamtych jest więcej a większość goblinów ma łuki. Moi ludzie to konni łucznicy. W pędzie szarży oddamy salwę i uderzymy na włócznie. Możesz spróbować swoich sztuczek, czarodzieju. - powiedział do von Shottena. - Sigmar da, a wyjdziemy zwycięsko z tej potyczki.

* * *

Uzbrojeni – Throrgrim dopinał jeszcze ostatnie blachy - pognaliście w stronę otoczonej lasami wioski. Zatrzymaliście się sto metrów od pierwszych zabudowań w niewielkim zagajniku. Widzieliście dobrze pierwsze zagrody, wieżę młyna i otoczony palisadą, wciąż broniony dwór na niewielkim pagórku. We wsi płonęła stodoła i jedno z gospodarstw. Dla części mieszkańców - przybyliście za późno. Pogoda pogorszyła się znacznie – zaczął padać rzęsisty deszcz i podniosła się lekka mgła.

Strażnicy z paskudnymi minami poprawiali hełmy. Szykowali łuki i strzały.

- Jesteście gotowi? – gdy spojrzał po was, twarz Falkera wyrażała tylko zdeterminowanie. – Jakieś ostatnie sugestie?
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Ninerl »

Naraikhael Kynthir
Naraikhael ręce opadły po przemowie krasnoluda i człowieka.
- Litości... chodzi o to, że będziemy zbyt zajęci walką, by chronić maga. A skoro Taranis ma łuk, to zapewne go użyje i może mieć baczenie na Shottena. Czy to tak trudno pojąć?- westchnęła ciężko- A już widziałam jak wyglądasz po nadmiernym użyciu mocy. Nie lepiej mieć kogoś w razie w pobliżu, co?- zwróciła się do Vinnreda.
- I tak, długobrody..oceniaj po pozorach- syknęła cicho. Co oni uczepili się tak tej blizny? Naraikhael nie zamierzała im zdradzać, czemu ją ma. A zresztą po co...
- My jedziemy pierwsi...Najlepiej w klin. Kto jest jego szpicem? - ogarneła spojrzeniem krasnoluda i jasnowłosego-Chcecie się jakoś przyczaić? Za opłotkami?- spytała elfa i człowieka- Wybacz, magu...ale ja ciebie jakoś nie widzę w samym centrum kotłowaniny, jeszcze bez pancerza...Chyba, że jedziesz za nami, trzymając się naszych pleców.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
MarcusdeBlack
Marynarz
Marynarz
Posty: 327
Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 16:02
Numer GG: 10004592
Lokalizacja: Pałac Złudzeń

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: MarcusdeBlack »

Taranis

Kompania znów się kłóciła, Asrai miał nadzieję że nie będą się przekrzykiwać podczas walki, ostatnio działali wedle własnej woli, ale w grupie trzeba trzymać jakąś dyscyplinę. Nie mógł zrozumieć co Asurka ma do maga, czyżby miała jakieś złe wspomnienia z magami ? Elf wolał na razie o tym nie rozmyślać.
Ponadto drogi Vinnred nie potrzebnie, teraz, wspomina o wybraniu dowódcy, a Kynthir chyba uważa że skoro jest 'leśnym elfem' to może mu wydawać komendy. - Nie martw się Throrgrimie. - odparł zwiadowca kiedy khazad skończył z elfką. - Mam jeszcze tyle oleju w głowie, bym sam podejmował decyzje, które uznam za słuszne. - zgadzał się w pełni że Naraikhael, może sobie tak samo rozkazywać Taranisowi, jak Feniks mieszkańcom Laurelorn.

Gdy sierżant podzielił się z nimi swym 'prawie' planem, widać było że dobrze zachowuje zimną krew, elf musiał się zgodzić z logiką wojowniczki, ich małe siły miały szansę wygrać jeśliby zaskoczyli swoich wrogów. - Zgoda, ja z Vinnredem zaatakujemy z pewnej odległości. - Był pewien odwagi szlachcica, ale czarodziej nie wyglądał na wojownika, cokolwiek by o sobie nie mówił. - Gdyby udało się ich rozproszyć na przykład zasypując ich najpierw gradem strzał, orki nie pałają intelektem, wtedy można by ich zaatakować od tyłu... - Zaczął myśleć na głos elf, nie wiedzieli jednak jak dużo wrogów, znajduje się w wiosce. - Chociaż jest tu raczej duże ryzyko, jeśli okazałoby się że będzie ich o wiele więcej niż przypuszczamy. - Machnął ręką. - Nieważne, trzymajmy się pierwotnego planu. -

Czarno to widzę - pomyślał nagle zwiadowca. Mógł co prawda uciec w czasie walk, ale nie był taki, dla niego już nie było odwrotu. Spiął mocniej klamry płaszcza, przygotował łuk i czekał na resztę.
Ostatnio zmieniony środa, 25 marca 2009, 10:37 przez MarcusdeBlack, łącznie zmieniany 1 raz.
"Prawdziwych przyjaciół trudno jest znaleźć, lecz stracić ich jest bardzo łatwo."

Marcus jest okay. Marcusdeblack się dziwnie odmienia jako całość ;P.
Uro Boros
Pomywacz
Posty: 27
Rejestracja: środa, 25 lutego 2009, 22:34
Numer GG: 1325157
Lokalizacja: Waldenhof
Kontakt:

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Uro Boros »

Griswold von Stolpe

- Jesteście gotowi? Jakieś ostatnie sugestie? - sierżant spojrzał na nas pytająco.

- Zwarty i gotowy. - oschle odpowiedział Griswold, a w jego głosie dało się wyczuć ironię.
"Jak każdy prawdziwy morderca." - dodał w myśli.

- Proszę przyjaciele, nie kłóćcie się już. Najprostsze niedopowiedzenia doprowadzają do sporów między wami. Nie zapominajcie gdzie jedziemy. Tam chwila dekoncentracji może nas kosztować bardzo wiele. Nie tylko śmierć. Ona nie jest najgorsza...

Gobliny i orkowie wyglądali groźnie. Jednak atak z dwóch stron może szybko zasiać panikę w ich szeregach. Von Stolpe miał już do czynienia z tymi stworzeniami. Wiedział, że u zielonych strach ustępuje jedynie nienawiści.

Wybór dowodzącego drużyną był dla jasnowłosego prosty. Miał nadzieję, że niespodziewane uczucie jakim zaczął darzyć wojowniczkę nie wpłynęło zanadto na jego osąd.
- Głosuję na Naraikhael jako przywódcę. Wydaje się myśleć trzeźwo i mieć doświadczenie. - Griswold spojrzał krasnoludowi prosto w oczy. - Nie umniejszam twoim zdolnościom Throrgrimie, ale nie chcę mieć nad sobą kogoś tak porywczego i nieprzewidywalnego. Jeśli myślisz, że wyzwiskami i brakiem manier zdobędziesz nasz szacunek to wybacz, ale się mylisz. - przeniósł wzrok na elfkę i skinął w jej kierunku głową. Jak żołnierz do kapitana. Jak przyjaciel do... przyjaciela.

Griswold odwiązał łuk zamocowany przy siodle i wyciągnął z kołczanu jedną strzałę. Poprawił ułożenie włóczni przerzuconej przez plecy i tarczy zamocowanej przy pasie. Odezwał się do swych towarzyszy:

- Jak zwykł mówić rycerz, który przykładem dobrym dla mnie być nie powinien - Na pohybel skurwysynom!
Acid
Marynarz
Marynarz
Posty: 320
Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 17:57
Numer GG: 20329440
Lokalizacja: Dundee (UK)

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Acid »

Vinnred & Throrgrim

Vinnred gotował się ze złości, wiedział, że tam w karczmie przesadził, ale był głodny i mocno osłabiony... Posiadał znacznie większą moc, niż mogli sobie wyobrazić. Podjechał do khazada i nachylając się lekko, szepnął lodowatym głosem:

- O mnie się nie martw, tym razem nie dam ciała, przygotowałem się. Idę jako 'szpic', tylko że niewidzialny. Ten rapier nie jest ozdobą, wierz mi. Zapewne nie jestem tak świetnym wojownikiem jak wy, ale poradzę sobie, więc bez obaw. A co do elfki... Trzeba będzie jej obić tę szpetną buźkę, bo za dużo kombinuje. Plan prosty, po co go zmieniać i utrudniać? Ech, mam dość tej baby. - zakończył, krzywiąc się.

- Nie martwię się. - odparł szorstko krasnolud patrząc wilkiem na Naraikhael. - Wydajesz się być jedynym w tym burdelu, na którym mogę polegać. W razie czego ty również możesz zawsze na mnie liczyć. Przyrzekam na falujące piersi Valayi... - mruknął weteran. - A elfką się nie martw, mnie też wkurwia. Sprawiedliwość przyjdzie szybciej niż myślisz, człeczyno...

Khazad spojrzał pogardliwie w kierunku poszramionej elfki, po czym sięgnął po zawieszoną przy siodle Gurniego kuszę. Nie był to lekki, kawaleryjski samostrzał, z uchwytem i hakiem umożliwiającym napinanie w siodle, ale standardowa kusza piechoty tarczowników, do napinania której można było używać korby. Weteran napiął ją po prostu, nie używając do tego żadnych mechanizmów. Zagrały potężne mięśnie, napięła się kolcza ochrona ramion. Odwrócił się do Falkera i wycedził, poprawiając rogaty hełm.

- Niech poleje się krew, sierżancie...

Następnie ruszył stępa w stronę wsi. Czekał na robotę Vinna, wiedział, że czarodziej może nieźle zamieszać. Obejrzał się na człeczynę, jeśli miał zamiar walczyć rzucając na siebie 'niewidzialność', khazad wolał być blisko niego, by w razie zdemaskowania go osłaniać. W końcu we współpracy siła.

W międzyczasie odezwał się Griswold, czy Bernolt, jeden pies. Stawiał na elfkę. Krasnolud spiął swą brodę dwoma srebrnymi klamrami, by nie zarost nie przeszkadzał mu w walce, po czym mruknął do banity.

- Jesteś głupcem, człeczyno. Przekonasz się o tym szybciej niż myślisz....

Sekundy później Vinnred wymówił zaklęcie i ... zniknął. Po chwili pojawił się tylko wiszący w powietrzu rapier.
- Jeśli chodzi o wsparcie zza waszych pleców, to na mnie nie liczcie, nie mam takich czarów. Ciao!

- Rób co musisz, czarodzieju. Pamiętaj, że masz mnie za swymi plecami. Zwycięstwo albo śmierć! - uderzył bokiem topora o swą tarczę, przygotowując się do starcia.

Obrazek

Plan? Nie za bardzo. Strzeli raz z kuszy, z bardzo bliska, celując w orka, nie zawracając sobie głowy goblinami.. Następnie - tarcza, topór i trzymać się blisko Vinna, tudzież elfa, tudzież Griswolda. Na razie jednak czekał na magiczną robotę von Shottena. Był ciekaw, co tak naprawdę potrafi człeczyna – cieniste ostrza w karczmie zrobiły na krasnoludzie dobre wrażenie.
Seks jest jednym z dziewięciu powodów do reinkarnacji. Pozostałych osiem się nie liczy.

Obrazek
MarcusdeBlack
Marynarz
Marynarz
Posty: 327
Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 16:02
Numer GG: 10004592
Lokalizacja: Pałac Złudzeń

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: MarcusdeBlack »

Taranis

Wariaci! Zamiast brać się do roboty wolą rozważać kto tu rozkazuje, elf naprawdę czuł że będzie coraz gorzej.
Sam nie ma zamiaru im dyktować jak mają działać, drużyna w tym momencie podzieliła się na dwie strony, przed walką to nie zwiastuje dobrze.

- Dobra, rób co uważasz za słuszne Vinnred. - rzekł do znikającego maga, przy okazji udawał że nie usłyszał wzmianki o obiciu Asurki. Nie miał zamiaru bawić się w drobnomieszczańska politykę, to nie na jego głowę.

- Masz teraz mnie za plecami krasnoludzie - rzekł trochę zbyt chłodno do Throrgrima. - Jeśli nie będziecie mieć wyboru, to użyjcie swych ostrych jęzorów przeciwko tym potworom. - Rzekł jeszcze z przekąsem, to do Throrgrima, to do Kynthir. Męczyły go te sprzeczki. - Ruszajmy jeśli mamy zamiar jeszcze dziś działać. - Prowadząc klacz obok kuca khazada, przygotował łuk gotów posłać strzały w truchła zielonoskórych.
Ostatnio zmieniony środa, 25 marca 2009, 10:40 przez MarcusdeBlack, łącznie zmieniany 1 raz.
"Prawdziwych przyjaciół trudno jest znaleźć, lecz stracić ich jest bardzo łatwo."

Marcus jest okay. Marcusdeblack się dziwnie odmienia jako całość ;P.
Uro Boros
Pomywacz
Posty: 27
Rejestracja: środa, 25 lutego 2009, 22:34
Numer GG: 1325157
Lokalizacja: Waldenhof
Kontakt:

Re: [WFRP 2.0] Ostatni Tabor

Post autor: Uro Boros »

Griswold von Stolpe

- Jesteś głupcem, człeczyno. Przekonasz się o tym szybciej niż myślisz.... - słowa krasnoluda doszły von Stolpa.

- Głupcem jesteś Ty krasnoludzie. Poza brutalną siłą i chęcią dominacji nad innymi nie masz niczego czym szczycą się najwięksi dowódcy. Jak każdy siepacz z twojej rasy jesteś nadętym i gburowatym zarozumialcem. - Griswold był wyraźnie rozeźlony. Nienawidził być lekceważonym. - Może i pokonałbyś mnie w walce, ale dwóch tygodni w dziczy byś nie przeżył z takim temperamentem. Ja wytrwałem lata. I wierz mi... To TY będziesz krwawił na ziemiach Sylvanii jako pierwszy. Nie ma tam miejsca dla zuchwalców.

- A Ty Vinneredzie uważaj - jasnowłosy zwrócił się ku wiszącej w powietrzu broni. - Kto z kim przystaje takim się staje. Jak się okazuje szlacheckich manier również zaczyna Ci brakować. A wierz mi, że mogę coś o nich wiedzieć.

To powiedziawszy jasnowłosy napiął łuk i wycelował w największego z orków.
- Niech sczeźnie na ziemi, którą splamił krwią niewinnych... Niech woła do swych bogów... Niech usłyszą jego skomlenie... Gorka i Morka... Nienawidzę waszych plugawych pomiotów!
Zablokowany