[Autorski] Straznicy

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Izydor
Ukrył niespiesznym ruchem zwój w fałdach szaty. Oparł się ciężko na kosturze, przyjmując postawę starca, zmęczonego zbyt długim jak na ludzką wytrzymałość życiem. Patrzył się pustym, pozbawionym energi wzrokiem na dowódcę nadciągającej grupy żołnierzy.
Podniósł rękę, najpierw nakazując swoim towarzyszom milczenie, a potem przechodząc płynnie w gest powitalny wobec żołnierzy.
Czekał aż odezwą się pierwsi.
Ukrył niespiesznym ruchem zwój w fałdach szaty. Oparł się ciężko na kosturze, przyjmując postawę starca, zmęczonego zbyt długim jak na ludzką wytrzymałość życiem. Patrzył się pustym, pozbawionym energi wzrokiem na dowódcę nadciągającej grupy żołnierzy.
Podniósł rękę, najpierw nakazując swoim towarzyszom milczenie, a potem przechodząc płynnie w gest powitalny wobec żołnierzy.
Czekał aż odezwą się pierwsi.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Cheanubis
Powstał zaraz za Izydorem w milczeniu. Rozejrzał się wokół poszukując ewentualnej drogi odwrotu, którą drużyna mogłaby obrać w razie kłopotu. Gdy już poznał mniejwięcej rozkład uliczek w najbliższym otoczeniu dołączył do obserwacji nadchodzącej drużyny wojów w nadziei, że nie będzie musiało dojść do najgorszego. W jego umyśle plątała się cały czas tamta kobieta która dała im mapę. Przydałoby się ją sprawdzić. Może warto byłoby reszcie zaproponować reszcie zrobienie małego zwiadu w tamte rejony, lecz nie ważył się nic powiedzieć jeszcze. Jeszcze nie teraz. Zbyt wiele myśli chodziło mu w tym momencie po głowie, i jakby na to nie spojrzeć są w dość niedogodnej sytuacji na jakąkolwiek akcję. Wszystko się musi odbyć po kolei. Bez załatwienia sprawy nadchodzącej straży nie ma co liczyć na jakiekolwiek inne działania.
Powstał zaraz za Izydorem w milczeniu. Rozejrzał się wokół poszukując ewentualnej drogi odwrotu, którą drużyna mogłaby obrać w razie kłopotu. Gdy już poznał mniejwięcej rozkład uliczek w najbliższym otoczeniu dołączył do obserwacji nadchodzącej drużyny wojów w nadziei, że nie będzie musiało dojść do najgorszego. W jego umyśle plątała się cały czas tamta kobieta która dała im mapę. Przydałoby się ją sprawdzić. Może warto byłoby reszcie zaproponować reszcie zrobienie małego zwiadu w tamte rejony, lecz nie ważył się nic powiedzieć jeszcze. Jeszcze nie teraz. Zbyt wiele myśli chodziło mu w tym momencie po głowie, i jakby na to nie spojrzeć są w dość niedogodnej sytuacji na jakąkolwiek akcję. Wszystko się musi odbyć po kolei. Bez załatwienia sprawy nadchodzącej straży nie ma co liczyć na jakiekolwiek inne działania.

-
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15
Widzac zolnierzy odsunal sie nieco na bok.
-Mam nadzieje ze to chodzi o tego straznika a nie nas- pomyslal, po czym rozejrzal sie za jakims miejscem gdzie mozna stanac i wygladac jak tlum. Przesunal wzrok po grupie, starajac sie przypomniec kto wlasciwie dostal mape i zastanawiajac sie jak, bez znajomosci terenu, czy tez orientacji geograficznej starozytnych dotra do miejsca gdzie mieli spotkac dziewczyne.
-Mam nadzieje ze to chodzi o tego straznika a nie nas- pomyslal, po czym rozejrzal sie za jakims miejscem gdzie mozna stanac i wygladac jak tlum. Przesunal wzrok po grupie, starajac sie przypomniec kto wlasciwie dostal mape i zastanawiajac sie jak, bez znajomosci terenu, czy tez orientacji geograficznej starozytnych dotra do miejsca gdzie mieli spotkac dziewczyne.

-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Z racji tego iz nikt wiecej nie odpisuje ...... oto ciag dalszy:
Zolnierze mineli was jakbyscie w ogole nie istnieli, juz juz mieliscie odetchnac z ulga gdy wtem jakas stara kobieta odwrocila sie w waszym kierunku i wskazujac na was palcem zaczela krzyczec
- To oniiiiii, to oni zeslali na Taranbarasa (straznik) smierc!!!! To oni zeslali gniew bogini na mego syna!!! Ukazcie ich!!!!!!
Wszyscy zaczeli sie odwracac w jej strona, a nastepnie podazajac wzrokiem w kierunku ktory wskazywala zaczeli dziwnie na was spogladac. Dowodzacy zbrojnymi rowniez zatrzymal sie i odwrocil w wasza strona.Przez chwilke przygladal sie wam uwaznie. Cos go widocznie zaniepokoilo (mozliwe iz byla to czesc waszego zespolu wciaz kleczaca i bijaca poklony ), gdyz nakazal swoim ludziom by poczekali, a sam podszedl do waszej gropy.
- Kim jestescie nieznajomi? Zapytal spokojnie.

Zolnierze mineli was jakbyscie w ogole nie istnieli, juz juz mieliscie odetchnac z ulga gdy wtem jakas stara kobieta odwrocila sie w waszym kierunku i wskazujac na was palcem zaczela krzyczec
- To oniiiiii, to oni zeslali na Taranbarasa (straznik) smierc!!!! To oni zeslali gniew bogini na mego syna!!! Ukazcie ich!!!!!!
Wszyscy zaczeli sie odwracac w jej strona, a nastepnie podazajac wzrokiem w kierunku ktory wskazywala zaczeli dziwnie na was spogladac. Dowodzacy zbrojnymi rowniez zatrzymal sie i odwrocil w wasza strona.Przez chwilke przygladal sie wam uwaznie. Cos go widocznie zaniepokoilo (mozliwe iz byla to czesc waszego zespolu wciaz kleczaca i bijaca poklony ), gdyz nakazal swoim ludziom by poczekali, a sam podszedl do waszej gropy.
- Kim jestescie nieznajomi? Zapytal spokojnie.

Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Izydor
Powinien zapewne spojrzeć teraz na strażnika z góry i wytłumaczyć mu że kapłanom nie powinien przeszkadzać.
Ale po tylu latach spędzonych w klasztorze niełatwo wejść w rolę kogoś władczego.
- Synu, jesteśmy kapłanami, i przybyliśmy uczestniczyć w święcie bogini Bastet. Nasi bracia - wskazał na tych, co jeszcze się nie podnieśli - potrzebują pomocy bogini, liczymy na to że przy takim święcie bogini bliżej spojrzy na ziemię i zechce ich uleczyć. - wyjaśnił spokojnym tonem zmęczonego życiem człowieka, którego nie wiadomo po co wysłano na drugi koniec kraju tylko po to, żeby wyleczyć nic nie znaczących dla niego, innych ludzi - i to bez gwarancji powodzenia.
Powinien zapewne spojrzeć teraz na strażnika z góry i wytłumaczyć mu że kapłanom nie powinien przeszkadzać.
Ale po tylu latach spędzonych w klasztorze niełatwo wejść w rolę kogoś władczego.
- Synu, jesteśmy kapłanami, i przybyliśmy uczestniczyć w święcie bogini Bastet. Nasi bracia - wskazał na tych, co jeszcze się nie podnieśli - potrzebują pomocy bogini, liczymy na to że przy takim święcie bogini bliżej spojrzy na ziemię i zechce ich uleczyć. - wyjaśnił spokojnym tonem zmęczonego życiem człowieka, którego nie wiadomo po co wysłano na drugi koniec kraju tylko po to, żeby wyleczyć nic nie znaczących dla niego, innych ludzi - i to bez gwarancji powodzenia.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Abdullah
Podróżnik wstał choć nie za bardzo rozumiał zaistniałą sytuację i zaczął mówić jak najbardziej spokojnie i opanowanie -A więc ja jestem podróżnikiem i przybywam zza morza spotkałem tych oto błogosławionych kapłanów i chciałem razem z nimi przybyć to tego miasta aby z nimi uczestniczyć w święcie bogini Bastet, religią tą interesuję się od dawna a teraz nadeszła świetna okazja by poznać ją bliżej, co mnie niezmiernie ucieszyło, tym bardziej że kapłani pozwolili mi tu przybyć w ich towarzystwie do tego miasta. A ja jestem Abdullah podróżnik który przybywa z bardzo daleka. I mam nadzieję że w tym mieście dowiem się czegoś więcej o świętej Bastet, to wszystko co mogę powiedzieć o sobie. Czy chcielibyście usłyszeć coś jeszcze z moich ust na mój temat??- Abdullah odpowiedział na pytanie jednego ze strażników bardzo spokojnie i jak najbardziej zrozumiale. ,,Zaczyna mi się coraz bardziej podobać rola podróżnika przybywającego zza morza" pomyślał mężczyzna po długiej przemowie.
Podróżnik wstał choć nie za bardzo rozumiał zaistniałą sytuację i zaczął mówić jak najbardziej spokojnie i opanowanie -A więc ja jestem podróżnikiem i przybywam zza morza spotkałem tych oto błogosławionych kapłanów i chciałem razem z nimi przybyć to tego miasta aby z nimi uczestniczyć w święcie bogini Bastet, religią tą interesuję się od dawna a teraz nadeszła świetna okazja by poznać ją bliżej, co mnie niezmiernie ucieszyło, tym bardziej że kapłani pozwolili mi tu przybyć w ich towarzystwie do tego miasta. A ja jestem Abdullah podróżnik który przybywa z bardzo daleka. I mam nadzieję że w tym mieście dowiem się czegoś więcej o świętej Bastet, to wszystko co mogę powiedzieć o sobie. Czy chcielibyście usłyszeć coś jeszcze z moich ust na mój temat??- Abdullah odpowiedział na pytanie jednego ze strażników bardzo spokojnie i jak najbardziej zrozumiale. ,,Zaczyna mi się coraz bardziej podobać rola podróżnika przybywającego zza morza" pomyślał mężczyzna po długiej przemowie.
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!

Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!



-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Xavras - Hotep
"Tylko spokojnie" - mężczyzna podniósł się z klęczek, starając się wyczuć moment gdy nikt nie będzie na niego patrzeć. Póki co wolał się nie odzywać i zniknąć ze sceny korzystając ze swojej mocy. Spokoju nie dawała mu również tajemnicza kobieta. Miał dziwne wrażenie, że to nie jest ich ostatnie spotkanie.
"Tylko spokojnie" - mężczyzna podniósł się z klęczek, starając się wyczuć moment gdy nikt nie będzie na niego patrzeć. Póki co wolał się nie odzywać i zniknąć ze sceny korzystając ze swojej mocy. Spokoju nie dawała mu również tajemnicza kobieta. Miał dziwne wrażenie, że to nie jest ich ostatnie spotkanie.


-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:

-
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15

-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Dowodca wciaz spogladal na was nieufnie. Jego spojrzenie nieco dluzej zatrzymalo sie na Abdullahu, po czy powrocilo do Izydora.
- Badzcie powitani czcigodni kaplani. Wybaczcie ta kontrole,ale w obliczu przyjazdu faraona musimy zwiekszyc czujnosc. Mozecie spokojnie udac sie do swiatyni wspanialej Bastet oddac jej chold w dniach jej swieta. Prosilbym jednak, o ile nie zostanie to uznane za nieuprzejmosc, o kontrolowanie waszych slug aby nowa jakas niesnaska nie wynikla.
Zlozyl przed wami gleboki poklon, po czym sie oddalil. Inna sprawa miala sie z mieszkancami, ktorzy bardziej wierzyli starej kobiecie niz dowodcy. Nikt co prawda nie odwazyl sie wystapic przeciw wam otwarcie, jednakze spojrzenia jakie rzucali w wasza strone nie wrozyly niczego ciekawego.
Epyon
Jako ze twoje mysli podazaly w znacznym stopniu ku nieznajomej, jako jedyny wychwyciles bardzo slabe przeslanie.
- Spieszcie sie wedrowcy, wasz czas wkrotce sie zakonczy. Wrota sie zamykaja. - Wolal dzwieczny glos.
Feniks (Paul)
Twoj dar uruchomil sie samoistnie (co sie jeszcze nigdy dotychczas nie zdarzylo). Zaczoles slyszec glosy, najpierw cichutkie i jakby wymieszane z innymi, po chwili jednak staly sie bardzo wyrazne. Pierwszy glos nalezal do kobiety i brzmial nieprzyjemnie piszczaco. Kobieta mowila do kogos.
- Musimy to zrobic Meradusie. Ona nie moze dluzej byc glowna kaplanka. Musimy ja zlikwidowac, a wtedy JA obejme jej miejsce i wladze nad tajemnica.
- Alez Sereto- Drugi glos wyraznie nalezal do mezczyzny. - Przeciez to twoja siostra. Poza tym bogini jej sprzyja. Sama przeciez widzialas na wlasne oczy jak wstapila w jej cialo w chwili gdy znalazla sie na piedestale.
- Strach przemawia twymi ustami niewolniku! Zejdz z mej drogi tchorzliwy gadze! Skoro nawet na ciebie nie moge liczyc zrobie to sama. - Kobieta rozesmiala sie straszliwie powodujac iz mimo goraca twoja skore pokryla gesia skorka. - Dzis w nocy zakoncza sie rzady Elizii!
Powoli twoj sluch wracal do normy, jednak w uszach wciaz dzwieczal ci morderczy smiech kobiety o imieniu Sereto.
Seraf
Przy okazji obserwowania zolnierzy dostrzegles toz za nimi dobrze juz ci znanego czarnego kota. Kot ten siedzial na tylnich lapkach i wpatrywal sie w ciebie. Dostrzeklwszy iz zwrociles swoj wzrok w jego strone, wykonal lapka iscie ludzki znak ponaglenia po czym czmychnal w jedna z uliczek miasta.
- Badzcie powitani czcigodni kaplani. Wybaczcie ta kontrole,ale w obliczu przyjazdu faraona musimy zwiekszyc czujnosc. Mozecie spokojnie udac sie do swiatyni wspanialej Bastet oddac jej chold w dniach jej swieta. Prosilbym jednak, o ile nie zostanie to uznane za nieuprzejmosc, o kontrolowanie waszych slug aby nowa jakas niesnaska nie wynikla.
Zlozyl przed wami gleboki poklon, po czym sie oddalil. Inna sprawa miala sie z mieszkancami, ktorzy bardziej wierzyli starej kobiecie niz dowodcy. Nikt co prawda nie odwazyl sie wystapic przeciw wam otwarcie, jednakze spojrzenia jakie rzucali w wasza strone nie wrozyly niczego ciekawego.
Epyon
Jako ze twoje mysli podazaly w znacznym stopniu ku nieznajomej, jako jedyny wychwyciles bardzo slabe przeslanie.
- Spieszcie sie wedrowcy, wasz czas wkrotce sie zakonczy. Wrota sie zamykaja. - Wolal dzwieczny glos.
Feniks (Paul)
Twoj dar uruchomil sie samoistnie (co sie jeszcze nigdy dotychczas nie zdarzylo). Zaczoles slyszec glosy, najpierw cichutkie i jakby wymieszane z innymi, po chwili jednak staly sie bardzo wyrazne. Pierwszy glos nalezal do kobiety i brzmial nieprzyjemnie piszczaco. Kobieta mowila do kogos.
- Musimy to zrobic Meradusie. Ona nie moze dluzej byc glowna kaplanka. Musimy ja zlikwidowac, a wtedy JA obejme jej miejsce i wladze nad tajemnica.
- Alez Sereto- Drugi glos wyraznie nalezal do mezczyzny. - Przeciez to twoja siostra. Poza tym bogini jej sprzyja. Sama przeciez widzialas na wlasne oczy jak wstapila w jej cialo w chwili gdy znalazla sie na piedestale.
- Strach przemawia twymi ustami niewolniku! Zejdz z mej drogi tchorzliwy gadze! Skoro nawet na ciebie nie moge liczyc zrobie to sama. - Kobieta rozesmiala sie straszliwie powodujac iz mimo goraca twoja skore pokryla gesia skorka. - Dzis w nocy zakoncza sie rzady Elizii!
Powoli twoj sluch wracal do normy, jednak w uszach wciaz dzwieczal ci morderczy smiech kobiety o imieniu Sereto.
Seraf
Przy okazji obserwowania zolnierzy dostrzegles toz za nimi dobrze juz ci znanego czarnego kota. Kot ten siedzial na tylnich lapkach i wpatrywal sie w ciebie. Dostrzeklwszy iz zwrociles swoj wzrok w jego strone, wykonal lapka iscie ludzki znak ponaglenia po czym czmychnal w jedna z uliczek miasta.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Xavras - Hotep
Mężczyzna nie wytrzymał, czując na sobie spojrzenia ludu.
-Sluchaj, plebsie, co mówi Ra! Ważcie swe spojrzenia, abyście nie byli po nich sądzeni po śmierci! - krzyknął. - Strzeżcie się mego gniewu, gdyż ześlę na was klątwę wiecznego potępienia!
"Mam nadzieję, że to wystarczy. W Egipcie ludność bała się kapłanów." - pomyślał, mierząc wszystkich groźnym wzrokiem.
Mężczyzna nie wytrzymał, czując na sobie spojrzenia ludu.
-Sluchaj, plebsie, co mówi Ra! Ważcie swe spojrzenia, abyście nie byli po nich sądzeni po śmierci! - krzyknął. - Strzeżcie się mego gniewu, gdyż ześlę na was klątwę wiecznego potępienia!
"Mam nadzieję, że to wystarczy. W Egipcie ludność bała się kapłanów." - pomyślał, mierząc wszystkich groźnym wzrokiem.


-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
Feniks
Spojrzał się po towarzyszach, postarał się opanować wyraz lęku wypełzający na jego twarz po tym co usłyszał. Podszedł do Izydora i powiedział
- O wielki kapłanie, musimy porozmawiać. - A następnie wyszeptał mu do ucha wszystko czego dowiedział się dzięki swojemu darowi. - Po prostu uznałem, że powinieneś wiedzieć. - Wyjaśnił.
Następnie zaczął oczekiwać na sposobność do przemiany w kota.
Spojrzał się po towarzyszach, postarał się opanować wyraz lęku wypełzający na jego twarz po tym co usłyszał. Podszedł do Izydora i powiedział
- O wielki kapłanie, musimy porozmawiać. - A następnie wyszeptał mu do ucha wszystko czego dowiedział się dzięki swojemu darowi. - Po prostu uznałem, że powinieneś wiedzieć. - Wyjaśnił.
Następnie zaczął oczekiwać na sposobność do przemiany w kota.


Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Hotep
Ludzie wyraznie sie cofneli po twoich slowach. Wrogie spojrzenia jednak nie zniknely i wciaz czules jak uwaznie obserwuja ciebie jak i cala grupke. Twoje slowa mialy jednak sprawily iz ludzie zaczeli sie z wolna rozchodzic.
Feniks
Niestety wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazywaly na to iz sposobnosc do zmiany nie nadarzy sie tak predko. Chociaz gdybys sie zmienil otwarcie byc moze pozwolilo by to reszcie grupy na wycofanie sie cichaczem z centrum zainteresowania.........bycmoze
Cheanubis
Droga ucieczki znalazla sie wraz z kotem, ktory pojawil sie na chwilke po czym znikl w jednej z uliczek. Rozgladnowszy sie czy inni rowniez go zauwazyli doszles do wniosku ze z calej grupy jedynie Seraf zauwazyl tajemniczego zwierzaka.
Ludzie wyraznie sie cofneli po twoich slowach. Wrogie spojrzenia jednak nie zniknely i wciaz czules jak uwaznie obserwuja ciebie jak i cala grupke. Twoje slowa mialy jednak sprawily iz ludzie zaczeli sie z wolna rozchodzic.
Feniks
Niestety wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazywaly na to iz sposobnosc do zmiany nie nadarzy sie tak predko. Chociaz gdybys sie zmienil otwarcie byc moze pozwolilo by to reszcie grupy na wycofanie sie cichaczem z centrum zainteresowania.........bycmoze

Cheanubis
Droga ucieczki znalazla sie wraz z kotem, ktory pojawil sie na chwilke po czym znikl w jednej z uliczek. Rozgladnowszy sie czy inni rowniez go zauwazyli doszles do wniosku ze z calej grupy jedynie Seraf zauwazyl tajemniczego zwierzaka.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:


-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Abdullah
A więc zacząłem mówić z jak największą powagą i opanowaniem do kapłanów tak aby lud nie nabrał choćby najmniejszych podejrzeń do do mnie bo i tak już na pewno wszyscy się na mnie gapią jak widzą mnie w tym stroju, lecz mi to nie przeszkadza ale chcę aby zobaczyli że szanuję kapłanów. A więc schyliłem lekko głowę i zacząłem mówić, - Przewodnicy moi, kapłani, co teraz zrobicie i czy będę mógł dokonać tego z wami??- ,, Nie wczuwam się za bardzo w tą rolę" - pomyślałem. I gdy podnosiłem głowę z lekkiego ukłonu mrugnąłem okiem do Izydora i lekko się uśmiechnąłem.
A więc zacząłem mówić z jak największą powagą i opanowaniem do kapłanów tak aby lud nie nabrał choćby najmniejszych podejrzeń do do mnie bo i tak już na pewno wszyscy się na mnie gapią jak widzą mnie w tym stroju, lecz mi to nie przeszkadza ale chcę aby zobaczyli że szanuję kapłanów. A więc schyliłem lekko głowę i zacząłem mówić, - Przewodnicy moi, kapłani, co teraz zrobicie i czy będę mógł dokonać tego z wami??- ,, Nie wczuwam się za bardzo w tą rolę" - pomyślałem. I gdy podnosiłem głowę z lekkiego ukłonu mrugnąłem okiem do Izydora i lekko się uśmiechnąłem.
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!

Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!



-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Izydor
Skinął głową odchodzącym strażnikom, rozejrzał się po ludziach wzrokiem zmęcznonego starca - a pozostanie w roli steranego życiem człowieka nie było dlań łatwe, z całym jego zapasem sił - i powoli wyciągnął zwój, który otrzymał od dziwnej kobiety. Uśmiechnął się na samo jej wspomnienie. Przyjrzał się mapie, która miała na nim być, starając się zorientować gdzie jest teraz. Jednocześnie pochylił się do Feniks i wyszeptał:
- Zniknij teraz gdzieś w tłumie, tak jakbyś szedł coś dla mnie załatwić, i spróbuj śledzić osobę od której to usłyszałeś. Czy dasz radę potem mnie znaleźć? Postaram się często coś mówić, żebyś mógł usłyszeć gdzie jestem, czy to wystarczy?
Skinął głową odchodzącym strażnikom, rozejrzał się po ludziach wzrokiem zmęcznonego starca - a pozostanie w roli steranego życiem człowieka nie było dlań łatwe, z całym jego zapasem sił - i powoli wyciągnął zwój, który otrzymał od dziwnej kobiety. Uśmiechnął się na samo jej wspomnienie. Przyjrzał się mapie, która miała na nim być, starając się zorientować gdzie jest teraz. Jednocześnie pochylił się do Feniks i wyszeptał:
- Zniknij teraz gdzieś w tłumie, tak jakbyś szedł coś dla mnie załatwić, i spróbuj śledzić osobę od której to usłyszałeś. Czy dasz radę potem mnie znaleźć? Postaram się często coś mówić, żebyś mógł usłyszeć gdzie jestem, czy to wystarczy?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
