[Storrytelling Realistyczny] Przebudzenie Shabranigdo

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Xanowi, bez problemu udało się oderżnąć demonowi nogę. Stracił on równowagę i łupnął o ziemię. Xander, ledwie umknął spod pleców demona.
Mazoku był na tyle chudy, że każdy, mógłby na niego teraz wskoczyć. Zetsu wskoczył mu na klatkę piersiową - jeśli można tak nazwać gnijący tors demona - i zatopił swój miecz w jego gardle. Demon zakrztusił się, wyrzucając ze swej gardzieli stosy zgnilizny. Miecz Xandera wbity był w jego gardło ostrą stroną skierowaną w bok. Pomruczał chwilę słowa zaklęcia. Energia magiczna, popłynęła z jego rąk, do ostrza miecza i półprzezroczysta błona przecięła gardło demona. Głowa nie odpadła, szyja mazoku była grubsza niż szerokość tarczy. Teraz trzeba było jedynie wykończyć demona. Zatopić ostrze w jego gardzieli i przekierować przez miecz zaklęcie, zdolne zadać demonowi śmierć.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Xan dalej metodycznie rozdrabniał ciało demona. Mimo że potwór już leżał i był niemalże pokonany, to jednak z tymi bestiami nigdy nie było nic do końca pewnego więc zamachnął się na kolejną kończyne by oddzielić ją od ciała. Czekał tylko aż szermierz dokończy swoją robote i będzie można całkiim oczyścić miasto. Powoli zaczynało mu burczeć w brzuchu, zastanawiał sie czy znajdzie się gdzieś tutaj jakaś miła jałówka, ale rozmyślania o obiedzie zostawił na później, obecnie skoncentrował się na wlace.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Taktyka renevana, sprawdzała się. Może i odcinanie nieumarłym rąk i głów, nie pozbawiało ich funkcji życiowych, lecz na pewno unieszkodliwiało. Usłyszał za sobą potężny tupot okutych w stal nóg oraz świst powietrza. Odruchowo uchylił się. Atakował go nieumarły, który z wyglądu zbroi oraz potężnego miecza dwuręcznego, był wcześniej jakimś dowódcą w wojsku. Teraz jego blada martwa skóra i nieobecne oczy, sprawiały wrażenie słabych. Wydawało się, że dowódca, nie jest w stanie walczyć. Niestety było to tylko złudne wrażenie. Rzucił się na Renevana z furią. Był co prawda silny, ale nad wyraz powolny.
Odcinanie kończyn, było również dobrą taktyką na demona. Smocze pazury, nie sprawiały mu co prawda bólu, ani nie powodowały śmierci. Unieszkodliwiały go jednak i pozwalały na odrobinę wytchnienia Xanderowi. Wytchnienia przegniłym na wskroś powietrzem.
Hjon był oblegany przez martwych. Jego wyczulony węch, czuł wzmożony smród gnijących ciał zarówno potępionych, jak i Mazoku. Oganiał się mieczem od przeciwników. Energia zapulsowała gwałtowniej w ciele demona. Ręka odcięta przez smoka, powędrowała w stronę cielska i złączyła się znowu z korpusem, wyprowadzając smokowi celny cios w otwartą szczękę. Xan poczuł ohydny smak obślizgłego, czarnego, trupiego mięsa, które wylądowało na jego języku i wlazło między zęby. Hjon musiał się śpieszyć. Tylko jego miecz był wystarczająco długi aby dojść do wiązki nerwowej demona, który miał już zamiar wstawać.

(Tekst sprawdzony przy pomocy programu Microsoft Word)
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan.

Gratulacje-rzekl Renevan- udalo Ci sie mnie porzadnie wnerwic. Kopnal umarlaka w piers, poczym rzucil sztyletem w cien demona, w celu unieszkodliwienia go chociaz na moment. Drugim ostrzem zamachnal sie i rzucil, zdecydowany wrazic je bestii miedzy oczy. Gdy wypuscil sztylet zastanowil sie. Ciekawe czy toto ma mozg?
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Widząc, że miecz szermierza jest zbyt krótki, a drugi z nich nie daje rady dotrzeć w poblize demona, podniósł delkatnie łapę i spróbował ostrożnie docisnąć miecz szponem tak, zeby jeszcze głębiej zatopił sie w ciele demona, Mimo że w obecnej postaci na ziemi nie byl tak zręczny, to jednak spróbował wycelować szponem dokładnie w rękojeść miecza, w samiutką gałkę, tak, żeby nie uszkodzić trzymającego go człowieka.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

No i co ja mam z tym wszystkim zrobić co? Naprwadę nie możecie odpowiadać częściej? Płomiennołuski wrzucił takiego posta, że chyba już można zainterweniować...

Gdy sztylet łowcy cieni, uderzył w czaszkę upadłego żołnierza, ten zachwiał się chwilę i wyciągnął powoli ostrze z głowy. Mózg jego wypłynął, odpowiadając tym samym na pytanie zadane przez Elfa. Przyjrzał się uważnie klindze skąpanej w płynie wyciekającym z jego czaszki i spływającym pomiędzy oczami i po nosie. Wydał z siebie przeraźliwy gulgot i rzucił się z łapami na Renevana.
Hjon był otoczony przez hordy umarłych. Mimo iż jego miecz był bardzo długi, to nie będąc magicznym nie mógł wyrządzić im większej krzywdy.
Próba której podjął się Xan, okazała się arcytrudna. Nie mogła się udać. Jego ręce były zbyt nieporadne i nie trafiły w cel. Przekłuły jedynie krtań demona. Cóż miał zrobić Xander wiszący na Mazoku? Mógł jedynie czekać lepszy obrót sytuacji, lub spróbować wykombinować coś lepszego.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

EDIT:

Renevan zalklnal. Ale zaklnal tak, ze na forum tego powtorzyc nie sposob. Wiec napisze-Kurza stopa!-Wrzasnal. Bez broni, osaczony Elf czul sie jak bez konczyn. Własnie. Konczyny!-pomyslal, po czym rozpedzil sie na demona. Gdy dobiegli do siebie, Renevan skoczyl obiema nogami stworowi na klatke piersiowa i wybil sie z niej robiac zgrabne salto do tylu. Jesli taka akcja sie udala, i mazoku sie zatoczyl, to rzucam sie po sztylet. a jak nie-to Twoj ruch mg:)
Ostatnio zmieniony niedziela, 1 kwietnia 2007, 17:38 przez Kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Jak ofiara już raz obrywa, to czar kończy działanie. Jasne że go przybiłeś, ale jak już dostał, to czar się skończył. Obecnie jesteś bez sztyletów, bo jeden leży wbity w ziemię, a drugi gdzieś wywalił zombiak nie?
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Zombiak a mozoku to co innego. Nie obrażaj rasy demonów. Nieumarli to jedynie sługi i narzędzia Mazoku. :)
Nieumarły zakołysał się. Renevan nie mógł go oczywiście przewrócić czy odepchnąć dalej, gdyż był zbyt lekki. Wystarczyło to jednak aby na chwilę zachwiać mrocznym sługą i dognać do sztyletu. Bandycki szermierz, który ze zmiażdżonymi nogami skrył się wcieniu, klął głośno i siarczyście. Również otoczyło go mnóstwo zabitych ludzi. W pewnym momencie stała się rzecz straszna. :shock: Hjon zajęty walką, nie mógł widzieć wielkiego cienia który zakrył jego i sporą część ziemi wokół niego. Cień ten rzucała stopa Mazoku. Opadając z donośnym dudnięciem, nie zagłuszyła krzyku cierpienia, który mer wydał wraz z ostatnim tchnieniem. Pozostała po nim jedynie krwawa miazga a głowa z której wytrysnął mózg, przykleił się na chwilę do pięty demona. Po wystrzeleniu w powietrze, spadła na ziemię przed Renevanem. Mazoku niebezpiecznie chwycił Smoka za skrzydło i wydawałoby się że chce mu je wyrwać. Elf zobaczył że miecz ślepca był połamany, jednak jeszcze jedna rzecz mogła zaszkodzić Mazoku. Szermierz, oganiał się magicznym mieczem i wydawało się że miecz ten był magiczny i dość długi aby dojść do wiązki nerwowej Mazoku
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan



Bo sie pogubilem :( gupi jestem


Elf zastanowil sie. Jak zabije duzego sukinsyna, moze i nieumarli zgna. zobaczymy Wymierzyl dobrze odleglosc. Musial zrobic to dokladnie, dyz to co chcial zrobic nie bylo zbyt latwa rzecza. Teraz albo nigdy! Pomyslal i rzucil sie do biegu, unikajac wszelkich mozliwych zagrozen. Bieglw kierunku ostrza, ktore dawalo mu szanse na pokonanie demona i jego nadgnilych kumpli. JESLI do niego dobiegl, sprobowal zadac cios, oraz odskoczyc, po czym obserwowac przeciwnika i szukac okazji do ataku.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 16 kwietnia 2007, 18:35 przez Kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Pokierować ślepcem? Sorry.... ale w poście powyżej dość kwieciście opisałem jego śmierć. Artos odpadł. Cóż wymyśl coś. Może sesyjka przerodzi się w sesję dla jednego gracza. Już myślałem że sesja zmarła a tu ty podtszymujesz płomyczek nadziei. Napisz coś... Może z tej sesji coś jeszcze wyjdzie.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Widząc wysiłki elfa w dobiegnięciu do zgrupowania ząbich, skojarzył je z wcześniejszą pzycją w jakiej zostawił okaleczonego bandytę. Powoli zaczynał kojarzyć fakty, nie był w stanie dobić mazoku a jeden miecz, którym obecnie przebijał się szermierz najwyraźniej nie wystarczał. Przestał pastwić się nad leżącym demonem i spróbował nieco ułatwić biegnącemu dotarcie do celu przez miażdzenie zombich. Chciał żeby jak najszybciej uporali się z tym demonem i tak wszystko dookoła było tylko jednym wielkim chaosem a jemu doskwierał bół w łapie. Zombie moze nie były może przeciwnikami dla niego, ale czasem trzeba ułatwić szczęściu drogę. W tym momencie jako szczęśćie pojmował dobicie demona, a to najwyraźniej próbował zrobić elf.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra

Ciche westchnięcie wydobyło się z ust kobiety, gdy uniosła swe oczy w kierunku słońca. Nie zmrużyła ich, przez chwilę wpatrywała się w gorejącą jasnością i ciepłem tarczę, przetarła czoło i poprawiła kawałek czarnego jedwabiu, który zakrywał jej twarz od nosa aż po szyję do obojczyków. Odrzuciła płaszcz na ramiona wystawiając blade ciało na gorące promienie słoneczne, skóra kobiety nawet teraz wydawała się być niemal biała. Niezwykle to kontrastowało z długimi do pasa czarnymi włosami, które mieniły się metalicznym fioletem i czarnym strojem, który miała na sobie. Nie była zbyt wysoka, może dlatego też nosiła wysokie do kolan buty na obcasie, który z niewiadomych przyczyn zrobiony został z metalu. Czarne długie rękawiczki zakrywały jej ręce do połowy ramion i właściwie na tym kończyło się jej... zakrywanie się. Krótka bluzka odsłaniała cały ładnie zbudowany i lekko umięśniony brzuch oraz pokaźnych rozmiarów dekolt. Nie miała na sobie spodni, jedynie bardzo skromne stringi, skromne w ilość materiału, która została użyta, by je uszyć...
Szła szybko i pewnie, kroki stawiała lekko i cicho, bardzo miękko. Jej ruchy przypominały taniec wprawionej w bojach wojowniczki, dwa skrzyżowane na plecach miecze jedynie dopełniały ten wizerunek. Nie miała na sobie nic charakterystycznego, ciężko było określić kim jest i skąd może pochodzić. Kurz uliczny zdobił czubki jej butów i gdzieniegdzie płaszcz, zapewne podróżowała od jakiegoś czasu. W małej torbie przewieszonej przez ramię nie mogła trzymać zbyt wielu rzeczy, zapewne tylko jakieś osobiste drobiazgi. Co ją sprowadziło w te strony? Po prostu szła przed siebie...
Zawiał lekki wietrzyk donosząc do niej zapach krwi, zgnilizny i odgłosy walki. Coś jakby się niespokojnie w zakamarkach jej umysłu poruszyło, gdy poczuła w oddali śmierć i cierpienie. Gdzieś przed nią ginęli ludzie i ona chciała być jak najbliżej tego miejsca, wziąć w tym udział! Nie patrzyła na przechodniów, torowała sobie prostą drogę między nimi przy pomocy swych barków i łokci, nie przejmowała się plugawymi protestami i pojękiwaniami potraconych przez nią osób. Nie zauważyła, iż każdy z nich uciekał w panice i z krzykiem na ustach z miejsca, do którego ona teraz zmierzała. Z każdym krokiem czuła narastającą ekscytację i niespokojnie krążącą energię, która zaczynała wypełniać jej ciało.
Wybiegła zza budynku, skręciła szybko w małą uliczkę, przeskoczyła zwinnie mur i stanęła jak wryta. Przed nią roztaczało się niezwykłe pole bitwy, którego sercem były pozostałości domów, krater i ogromny Mazoku. Gnijące trupy walały się u jej nóg, niektóre nawet nadal chodziły. Wstrzymała oddech i zakryła twarz ramieniem, odór tego miejsca powalał delikatne i wyczulone zmysły kobiety. Wzdrygnęła się i spojrzała jeszcze raz na demona, coś ją szarpnęło od środka i poczuła...
- Muszę go zabić! Chcę!!! - warknęła nienaturalnym, metalicznym głosem i biegnąc w stronę Mazoku zaczęła inkantację Włóczni Duszy.
Promień białej energii wyrwał się z jej piersi i otaczając kobietę jasnym blaskiem zaczął się formować we włócznię. Uchwyciła go mocno w dłonie, podbiegła i wycelowała prosto w serce.
- Giń, ścierwo plugawiące ten świat! - krzyknęła głosem, od którego włosy się jeżyły na karku i rzuciła zaklęcie. Promień pomknął szybko w stronę Mazoku, kobieta dopiero po chwili zauważyła, że nie jest jedyną walczącą z nim osobą. Nie przejęła się tym jednak. Nawet jeśli zrobi komuś krzywdę, to i tak by pewnie wszyscy zginęli. Więc co za różnica, czy to jej zaklęcia i ataki pozbawią ich życia, czy ten demon?
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Włócznia z energii duchowej, była tak lekka, a jednocześnie tak sterowna, że bez trudu nawet z tak dużej odległości z jakiej rzucała Sandra, Mazoku oberwał prosto w serce. Nie było potrzeby patrzeć czy na pewno zdechł. Był już tak osłabiony, że po tym jednym zaklęciu, rozsypał się w proch.
Xan poczuł ulgę, a Renevan.... Renevan nadal musiał użerać się z Nieumarłymi. Ludzie w mieście, ucieszyli się na widok śmierci demona, jednak upadli krążyli po mieście. Nagle do miasta wpadł odział zbrojnych. Almekia przysłała swoich doborowych żołnierzy. To zdziwiło wszystkich. Almekia nigdy nie udzielała pomocy Seyrunn.
-Almekia Lance! -Ryknęli zbrojni z godłami białej róży na tarczach. Salwa białej magii zalała miasto. Xander, był w opałach. Jego demoniczna dusza znalazła się w świętym ogniu. Cofając się w bólach i konwulsjach, uderzył plecami o rozpadającą się chałupę. Wstrząs spowodował że szyba wypadła z okna i ścięła mu głowę. A więc trudno. To była fajna postać, ale sterować nią przez całą grę nie mam zamiaru


Czary zmiotły umarłych z powierzchni ziemi. Miasto było oczyszczone. Nie oznaczało to jednak radości. Rozpoczęło sie opłakiwanie zmarłych. Sandra, stojąca obok oszołomionego na widok jej kształtów elfa. Nigdy nie widział ażeby jakakolwiek kobieta tak ubierała się, bez zamiaru kąpieli. Xan leżał nieopodal w ludzkiej postaci. Wyczerpany, zmęczony i padnięty. Kapian Almekiańskich zbrojnych podszedł do ocalałych wojowników. Wpatrując się bezczelnie w dekolt Sandry rzekł:
-Jesteście aresztowani do czasu wyjaśnienia sprawy. Jesteście tu jedynymi wojownikami i chcemy abyście zeznawali. Wyczuwam w pani czarną magię i zdaje mi się że pani zeznania mogą byc pomocne. Możliwe także, że to któreś z was wezwało demona i utraciliście kontrolę. Zarzuty przedstawione na podstawie najnowszego paragrafu o bezpieczeństwie nr. 321. Proszę z nami. -Wyklepał kapitan a dwóch zbrojnych chwyciło dziewczyne i elfa prowadząc ich do aresztu. Xan został zwyczajnie zaciągnięty za nogi.

Kolejni gracze, którzy napiszą kartę i zostana przyjęci, będą niezależnie wchodzić do gry. Poznacie się nieco później
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra

Podmuch białej magii osłabił ją nieco, nogi się ugięły pod kobietą i na chwilę zakręciło jej się w głowie. Szał minął, gdy uniosła głowę dotarły do niej ostatnie słowa mężczyzny i poczuła, że ktoś ją trzyma. Szarpnęła się i syknęła wściekła:
- Nie lubię jak się mnie dotyka, więc z łaski swojej trzymaj łapy przy sobie!
Słowa mówiła powoli i niemal cedziła je przez zęby. Nie była pewna czego oni mogą od niej chcieć, ale wolała uważać. Wystarczyłoby pewnie tylko jedno porządne zaklęcie Kapitana i przestałaby istnieć. Wyrwała swoje ramię z uścisku strażnika, poprawiła płaszcz, dłonią przeczesała włosy, podciągnęła rękawiczkę, którą jej przez przypadek nieco zsunął i spojrzała się prosto w oczy dowódcy. Źrenice kobiety były niesamowite, wyglądały jak żywe, płynące srebro. Zdawały się być przy tym przepełnione doświadczeniem i mądrością, płonęła w nich dzikość i dziwna żądza.
Westchnęła i momentalnie złagodniała na twarzy. Uśmiechnęła się lekko i miłym dla ucha głosem stwierdziła:
- Pójdę sama, po dobroci. Będę wam służyć każdą możliwą pomocą, tylko proszę o uszanowanie mojej prywatności, zgoda?
Zauważyła, że niemal każdy mężczyzna spogląda jej w dekolt, cóż, była już do tego przyzwyczajona. Zgromiła stojącego obok niej elfa morderczym spojrzeniem znad 'maski', które mogło oznaczać 'wyłupię ci oczy, choćby i dla samej zabawy...'
Następnie znów skoncentrowała całą swoją uwagę na Kapitanie i spokojnie czekała na jego odpowiedź. Wolała, by przystał na jej 'propozycję', strasznie ją wkurzało, gdy ktoś ją dotykał. A nie chciała znów wpaść w szał.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan



Elf poczul ulge. Zombiaki padly. Zanim doszli do niego straznicy, odnalazl swoje ostrza. Gdy straznicy byli juz przy nim, schowal je i uniosl rece na znak, ze nie ma zlych intencji.-Panowie czego chca? Zeznania? Nie ma sprawy. Dotknij mnie a urzne Ci lape! Chocby miala to byc OSTATNIA rzecz w moim zyciu!-krzyknal do straznika ktory mial go chwycic.-Dobrze. Ide z wami. Tylko nie zabierzcie mi za duzo czasu. I nie chrzancie o nowych ustawach. Nie chce mi sie tego nawet sluchac-rzekl znudzonym tonem.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Xan był ciągnięty przez strażników. Właściwie był to jeden z szczęśliwszych zbiegów okoliczności w ich życiu, gdyby nie to, że był nieprzytomny, prawdopodobnie kiepsko by skończyli. Powinien był zjeść więcej przed przemianą, chociaż sytuacja wymagała działania tu i teraz. Obecnie był ciągnięty po ziemi przez walącą się po walce część miasta, był głuchy na słowa kapitana odnoszące się do przesłuchania i aresztowania. Palce lewej ręki były przekrzywione, ból również dokładał się do ogólnego osłabienia wywołanego walką. Na chwilę obecna był w czarnej otchłani nieświadomości i choć zazwyczaj nic się wtedy nie śni, to teraz śnił. Śnił o przestworzach, o locie, o ziemi opromienionej słońcem południowego słońca, smaganej biczami lodowatego wichru. Śnił o krainie, z której pochodził, lodowej pustyni i gorących smoczych sercach wypełniających tamtą krainę. W tej chwili leciał, zmieniające się momenty zlały się w wieczne teraz, moment absolutnego zapomnienia, w którym nie istnieją żadne troski ani zmartwienia, żadne złamane pazury, nikt nie ciągnie po ziemi... Ten sen zaczął mu cos przypominać, powoli zaczął odzyskiwać przytomność. Niestety ciągle był w stanie pomiędzy.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Zablokowany