[Warhammer] Bracia Krwi

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Jakby to powiedzieć... Widziałem dużo okropności tego świata, przynajmniej tak mi się wydaje. Poza tym co za dużo, to niezdrowo. Wasza trójka zdecydowanie wystarczyła, by ten człowiek pocierpiał jeszcze przed śmiercią. No i pozostaje jeszcze jedna kwestia: nie mam w kwestii torturowania takiej wyobraźni, albo może doświadczenia, jak wy Wernerze... - odpowiedział na pytanie najemnika, ostatnie z lekkim uśmiechem. Podobnie jak jego towarzysze miał na uwadze to, że torturowany mógł postanowić przed śmiercią zgrzeszyć jeszcze kłamstwem.
Mam tylko nadzieję, że jeśli znowu przyjdzie nam siłowo wymieniać z kimś argumenty, pozostawisz po sobie mniej juchy dookoła, Krung - rzeknął do krasnoluda. Miał nadzieję, że jego elokwentny towarzysz zrozumie, że nie mówił tego poważnie. Ruszył za resztą.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

Krasnolud spojrzał z zaciekawieniem na człowieka.
-Co to być jucha?-Odrazu było widać, że khazad nie był zbyt mądry i obeznany w słownictwie. A zakres jego mowy, ograniczał się do podstawowych zwrotów. -To być jakieś jeść?- Dodał po chwili, i podrapał się kłykciem w oczodole. -Krung nie lubieć trudne wyrazy.- sapnął i wpatrzał się w ziemię.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Akolita był trochę zdumiony. Myślał, że kto jak kto, ale Krung będzie wiedział cóż może oznaczać jucha. Zaczął powoli tłumaczyć cały znaczenie tego słowa, utrzymująć styl wypowiedzi najlepiej trafiający do krasnoluda.
Jucha, to takie coś czerwone, mokre, kapie. Dużo tego pod skórą - w tym momencie zaczął się ciągnąć za kawałek własnej, obrazując towarzyszowi o czym mówi - Jak Twój topór uderzyć w człeczyna, to tego być dużo na ostrze topora. Takie czerwone. Rozumiesz już?
Miał nadzieję, że wystarczająco dobrze "wbił" się w psychikę khazada.
Jeśli chcesz, to po skończona robota, ja móc pomóc Ci w opanowanie staroświatowy język... - dodał na koniec.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung
-To być krew?-wyradł się z okrzykiem krasnolud dłubiąc sobie pazurem w gębie. Było widać, że myślał nad czymś przez chwilę, nagle oblicze jego twarzy zrobiło się bardziej surowe.
-Czy człeczyna próbowąć wytykać Krung, że on być głupi? Krung zabić nie jeden ork i nie jeden mag w swym żywota. Więc człeczyn uważać. Krung być inny niż inne khazad.- dodał z zawziętością, po każdym słowie energicznie wymachiwał swoim toporem. -To że człeczyn być normalny, a Krung lekko fiu fiu(Zagwizdał:P) to nic nie oznaczać. Człeczyn nie potrafieć wydusić informacji, ani się lać[/i].. sapnął jescze pod nosem.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Vincenzo przeszukując ciało martwego banity odnalzał dwie korony. Chwilę potem wyruszyliście w dalsza drogę. Hanzo wciąż szedł śladem zapachu, który wyczuł w domu swego pana, jednak po około dwudziestu minutach drogi leśnymi ostępami zdaliście sobie sprawę że mężczyzna którego przesłuchiwaliście nie kłamał. Po wyjściu z lasu, w małej trawiastej dolince waszym oczom ukazała się mała drewniana chata. Tuż obok niej stały poukładane równo sągi drewna. Leśniczówka wygladała na niezbyt solidną, a z kamiennego komina unosił się delikatny dym. Na jej widok owczarek zaczął przeraźliwie skomleć i wyć, w końcu rozpłaszczył się na ziemi odmawiając dalszej drogi.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

Najemnik zmarszczył brwi i przejechał prawą ręką po trzydniowym zaroście. Lustrował okolicę koncentrując się na małej leśniczówce. Spojrzał na dziwnie zachowującego się owczarka po czym, bez wątpliwości w głosie rzekł do reszty:
- Dym z komina wskazuje na to, że w chacie ktoś jest...Tyle tylko, że coś mi tu bardzo nie pasuje - spojrzał ostrym wzorkiem po kompanach - Popatrzcie na psa...Zwykle zwierzęta zachowują się tak, gdy coś jest mocno nie w porządku, gdy coś wyczuwają ...Czuję, że nie tylko ludzi spotkamy w tej chacie...
Splunął siarczyście. Miał przeczucie. Zbyt wiele w życiu widział, by mylić się w tej sytuacji. Przez jego ciało przeszedł dreszcz adrenaliny. Naładował swój arkebuz, po czym powiedział do towarzyszy:
- Przygotujcie się na spotkanie ze sługami Chaosu...
Ruszył w stronę chaty, gotowy do ataku. Podświadomie chciał się mylić co do swych słów.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Nie widziałem jeszcze psa, który bał by się leśniczówki. Tam gnieździ się coś niedobrego... - stwierdził po cichu akolita.
Krung, czy Twoja oferta wejścia jako pierwszy jest dalej aktualna? - zapytał się khazada, a po chwili dodał jeszcze, tonem lekko ironicznym - Oczywiście jeśli chcesz, mogę iść tuż za Tobą...
Spodziewał się kolejnej potyczki. Miał nawet plan, by zaatakować z zaskoczenia, ale nie chciał go wypowiadać na głos. Nie chciał odbierać roli dowódcy Brochowi, który już udowodnił, że co jak co, ale na taktyce zna się zdecydowanie lepiej od Konrada. Czekał na jakąś decyzję, zachowując ciszę.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

Broch usłyszał słowa Konrada. Odwrócił się w kierunku kompanów, po czym powiedział:
- To może być dobre wyjście. Krung wpadnie do chaty jako pierwszy, ja za nim oddając strzał do ewentualnego przeciwnika. Potem wchodzimy do środka wszyscy i odwalamy czarną robotę. Nie wiemy gdzie dokładnie znajduje się dziewczyna i czy w ogóle żyje, ale mniejsza o to - załóżmy że żyje, więc będziemy musieli działać szybko. Atakujemy z zaskoczenia i to powinno być naszą przewagą....A psa zostaw tutaj Vincenzo, wrócimy po niego po akcji...
Najemnik zrobił kwaśną minę i spojrzał raz jeszcze na chatę.
- Mój plan wam pasuje czy wymyśliliście coś lepszego?
Po wysłuchaniu kompanów, lekko skulony ruszył w kierunku chaty z naładowanym arkebuzem w dłoniach.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

-Człeczyno..Burknął krasnolud w stronę człowieka-Ork, chaos, troll, półbóg.. Krung się go nie bać. W tym dom, móc być nawet cała armia szpiczastych, i katapulta. Krung zawsze włazić pierwszy- dodał i strzelił karkiem, obrzydliwy trzask rozległ się dookoła. Krasnolud był wyraźnie podniecony przyszłą walką z kimś dużym w domku. Kochał wyzwania, kochał bitwe. Na myśl o tym, aż zaświeżbiały go plecy, a broda najeżyła się niczym futro psa. Zaczął iść naprzód. W stronę leśniczówki i przystanał przy drzwiach, odwrócił się i sprawdził czy jego kompani tam byli. Jeśli byli za nim kopnął z całej siły w klamkę, tak aby wyleciały z zawiasów. Odrazu zasłonił się tarczą i pomknał w mrok domku.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Vincenzo D'Egaro

- Poczekaj! - syknął do Wernera.
- Ja bym poczekał tutaj aż ktoś wyjdzie, albo zwabił kogoś z chaty tutaj. Wolałbym wiedzieć kto lub co tam jest.
- A co chcesz zrobić z psem? Jak zacznie skomleć to wyda nas.
Przykląkł na ziemi i mocniej dowiazał buty. Lewy, prawy. Sprawdził czy wygodnie sie stoi. Poprawił kapelusz szybkim ruchem. Rekę przęmknęła przez twarz i powędrowała za pazuchę po piersiówkę. Łyknął z niej małego łyka i schował ją z powrotem. Spojrzał na Wernera.
- Wolałbym nie pakować się na żywioł w nie wiadomo co. Jak ich tam jest wielu? Cholera wie czy ta leśniczówka ma podziemia czy nie. Mała chatka, ale może tam ich siedzieć z 6-7. Bądz co badz wolałbym przeżyć ta akcję. No cóż, jak chcesz wchodzić do leśniczówki, to moze zróbmy tak, że wpadasz z Konradem na pierwszy ogień, zabijacie dwóch, potem ja z Krungiem i sieczemy następnych dwóch. Postarasz sie załadować. Ja i Krung sie zastawimy i będziemy próbować utrzymac sie jak najdłużej, zebyście mieli czas i miejsce zaatakowac podwójnie. Co myślicie?
Ostatnio zmieniony środa, 6 grudnia 2006, 23:42 przez Belath_Nunescu, łącznie zmieniany 1 raz.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung
Krasnolud w zdenerwowaniu podrapał się po głowie.
-Wy być od myśleć, jak wy nic nie wymyśleć, to Krung albo tam wpaść i zabić każdego nie-krasnoluda. Abo Krung zacząć ryczeć i rzucać w dom kamienie, wtedy oni wyjśc tu a Krung i tak ich ubić- dodął po chwili z fascynacją. W oczach zapłonęły mu dwa płomienie, a na dziwnej twarzy pojawił się uśmiech. Odruchowo zaczął się rozglądąć za jakimś kamieniem, lub czymś twardym, co mogło by wybić szybę. "?Teraz przydać się ten mag. Krung wybić by nim okna?'.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

- Robimy tak jak mówiłem - rzucił oschle najemnik w kierunku Vincenzo. - Nie mamy zbyt wiele czasu na jakiś wymyślny plan. A jeśli nie chcesz pakować się na żywioł Vincenzo to wejdź jako ostatni. A co do twojej propozycji rzucania kamieniami, Krung, to nie jest to dobry pomysł - spojrzał na Khazada - Co prawda wywabilibyśmy ich z chaty ale na pewno wyszliby juz z bronią gotowi do ataku. A tak, zaskoczenie stanowi o naszej przewadze...
Werner popatrzył po wszystkich i raz jeszcze ustalił szczególy.
- Krung wpada do środka pierwszy, rąbie wszystko co ma przed sobą, ja za nim strzelając, potem Konrad i Vincenzo pakują się do środka. Nawet jeśli będzie ich więcej to na pewno bedą zaskoczeni naszym pojawieniem się i zanim złapią za broń to część już wybijemy...Nie ma co dłużej gadać. Bierzemy się do roboty...
Ruszył w stronę chaty, tuż za Krungiem i gdy ten wyważył drzwi i zniknął za nimi Broch zrobił to samo strzelając do najblizszego przeciwnika. Jeśli kogoś trafił, odrzucił arkebuz i złapał za swój miecz. Liczył że Konrad i Vincenzo pojawią się za chwilę w domku.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Pod wpływem silnego kopnięcia Krunga, drzwi stanęły na oścież i chwilę potem wszyscy byliście w środku. To co ujrzeliście, przyprawiłlo was o odruchy wymiotne. Kilka metrów dalej tuż obok kominka leżały dwa obdarte ze skóry ciała. Wszędzie było pełno krwi i śladów walki. Pomieszczenie w którym się znaleźliście było dość obszerne. Na podłodze leżała niedźwiedzia skóra, w kominku tańczyły jęzory ognia. Po waszej prawej stronie metr dalej znajdowały się drewniane drzwi, po lewej dwoje takich samych drzwi. Na lewo od kominka zionęło wejście do wąskiego korytarza. Powietrze przesiąknięte było zapachem rozkładających się ciał. Było cicho i spokojnie.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

Broch wciąż trzymał arkebuz na ramieniu gotowy do strzału. Rozejrzał się po sali. Obdarte ze skóry zwłoki nie robiły już na nim większego wrażenia - w swoim tułaczym życiu widział o wiele gorsze rzeczy. Prawdopodobnie byli to kidnaperzy córki Krufta, więc widzac co się z nimi stało, najemnik miał coraz większe wątpliowości czy znajdą dziewczynę żywą. Podejrzewał natomiast że to, co obdarło ze skóry tych nieszczęśników mogło wciąż znajdować się w leśniczówce. Spojrzał na Konrada po czym szepnął:
- Ja i Krung zajmiemy się tymi drzwiami po lewej, ty i Vincenzo sprawdźcie te po prawej...I bądźcie ostrożni, nie wiadomo z czym możemy mieć do czynienia...
Nie czekając co odrzeknie akolita, Werner klepnął Krunga w ramię, po czym skinienem głowy dał znak, by krasnolud podążył za nim.
Broch powoli zbliżył się do pierwszych drzwi po lewej i trzymając wycelowaną broń w pogotowiu chwycił za klamkę, lub popchnął drzwi (gdyby klamki nie było). Miał nadzieję, że wraz z krasnoludem dostanie się do kolejnego pomieszczenia. Nie podobała mu się ta sytuacja - chciał szybko znaleźć dziewczynę i wynieść się do miasteczka.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Z zainteresowaniem, i milczeniem, słuchał kolejnych propozycji ataku na leśniczówkę. Z każdej z nich starał się wyłapywać możliwie jak najwięcej informacji. W końcu kto wie, może kiedyś i on będzie dowodził jakimś oddziałem zbrojnych, a teraz właśnie jest najlepsza chwila, by dokształcić się w tym kierunku.
Wykonał wszystko tak jak to było ustalone. Zdziwił się jednak, gdy w pomieszczeniu nie został nikogo. Przynajmniej nikogo żywego. Na widok ciał obdartych ze skóry jego śniadanie dosięgło gardła, jednak akolita opanował się i w efekcie obyło się bez pawia.
Na polecenie Wernera kiwnął twierdząco głową.
Jeśli to będzie duże pomieszczenie, to ja idę na lewo, Ty na prawo, żeby nie było bałaganu... - rzekł do pirata.
Ustawił się przy drzwiach, sprawdził czy Vincenzo też jest już gotowy, chwycił pewnie miecz w dłonie po czym otwierając szybko drzwi wpadł do pomieszczenia. Ewentualnego pierwszego napotkanego przeciwnika uderzył mocno, nie celując w jakąś szczególną część jego ciała. Jeśli zdoła go powalić już za pierwszym ciosem, staje w miejscu przyjmując pozycję obronną i czeka aż przeciwnik sam do niego podejdzie. Jeśli nie ma już żadnego wolnego przeciwnika, a Vincenzo dalej walczy ze swoim, pomaga piratowi, zadając cios w plecy.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Vincenzo D'Egaro

Podejrzewał, że w leśniczówce będzie wiecej niż tylko ciała. Potem wszystko poszło szybko, ledwo co weszli, a już był tylko z Konradem. Teraz był jeszcze bardziej ostrożny niż zwykle. Stwory z chaosu to już nie przelewki. Wyjął karabele i gotów do ataku szedł w skupieniu za kompanem. Ostrze szabli było opuszczone ku ziemi. W przypadku zaskoczenia ciął od razu na odlew i odskok.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

Krasnolud wydawał się niewzruszony widząć dwa obdarte ze skóry ciała. Gdyby to przeanalizować, to nie było w tym nic dziwnego. Widok khazada z odgryzionym uchem, brakiem uzębienia, z tą ochydną blizną na twarzy, a co więcej z dziwnym, zniekształconym wyrazem oblicza, wydawało się, że takie widoki to dla niego codzienność. Krasnolud przetoczył wzrokiem nad dwoma ciałami.
-Ktoś lubieć to co być nad-jucha- syknął cicho. Co prawda mając gardłowy głos, dzwięk nie może być cichy.

Krasnolud spojrzał na człowieka, który poklepał go po ramieniu i kiwnął głową. Wydawało się, że zrozumiał. Szedł w ciszy przekraczając kolejne deski z których była zbudowana podłoga. Odruchowo zasłonił się tarcza, i przybliżył topór do siebie. Nie lubił isć z tyłu. Miał krótkie ręce i jeszcze krótszy zasięg ataku. Przyśpieszył nieco kroku i wszedł przed człowieka.
-Krung mieć któtkie ręka. Być lepiej, jak Krung iść przód- burknąl jakby milej i podrapał sie toporem po szczęce. Mała strużka krwii popłynęła wzdłuż ostrza.
-Stara krasnolud praca.. to ostrze przetrwać wielki- Dodał z uśmiechem i puknął delikatnie ostrzem w ścianę. -Nie tak, jak ta ściana. Zabawne. To były pierwsze słowa khazada, które dało się odrazu zrozumieć. Być może, że nie było tam czasowników?
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Zablokowany