[Warhammer] Starzy znajomi

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
W jakim stanie są obydwaj przewoźnicy?
Jeśli są mocno pijani, mówię:
- Oj oj... będąc przewoźnikiem, trzeba miec dużo pieniędzy... Może dacie mi popilnować waszych sakiewek, nie chciałbym moji przyjaciele, abyście je gdzieś zgubili... w końcu pięniądze są najbezpieczniejsze w rękach khazadów - mówię i przyjacielsko klepie po plecach jednego z nich.
Jeśli nie sa wystarczająco pijani, podchodze do barmana i mówię:
- Gospodarzu, sprawa jest. Moi dwaj nowi przyjaciele chcą jeszcze zamówić coś do picia... oczywiście wszystko na ich koszt, sami z chęcią by podeszli ,ale nie widzisz sam jak sie dobrze bawią, wiec sprawa jest taka... dolej wódki do piwa, tak żeby było mocniejsze, dwie sztuki proszę. - Po czym na nowo dosiadam sie do dwóch przewoźników.
Jeśli są mocno pijani, mówię:
- Oj oj... będąc przewoźnikiem, trzeba miec dużo pieniędzy... Może dacie mi popilnować waszych sakiewek, nie chciałbym moji przyjaciele, abyście je gdzieś zgubili... w końcu pięniądze są najbezpieczniejsze w rękach khazadów - mówię i przyjacielsko klepie po plecach jednego z nich.
Jeśli nie sa wystarczająco pijani, podchodze do barmana i mówię:
- Gospodarzu, sprawa jest. Moi dwaj nowi przyjaciele chcą jeszcze zamówić coś do picia... oczywiście wszystko na ich koszt, sami z chęcią by podeszli ,ale nie widzisz sam jak sie dobrze bawią, wiec sprawa jest taka... dolej wódki do piwa, tak żeby było mocniejsze, dwie sztuki proszę. - Po czym na nowo dosiadam sie do dwóch przewoźników.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
żfak, sorry, że nie odpisywałem, nie doczytałem czegoś w poście Nadira i czekałem na jego kolejnego posta, a teraz przeczytałem dokładnie i okazało się, że nie musiałem czekać ;p
co do miar czasu - nie wiem, nigdy się nie zastanawiałem i zawsze stosowałem godziny, minut i sekundy ;p
---
Dante
Mężczyźni byli zbyt podekstytowani perspektywą zarobku i możliwości opuszczenia tej dziury by zauważyć, że wchodzisz, a co dopiero, że coś mówisz.
Wszyscy
Ten mniej pijany (Heinrich) spojrzał na ciebie.
- Wóz to trzymamy w stodole Hansa jakiegośtam, rolnika, farmę ma trochę na północ od miasta. Dajemy jego żonie pensa dziennie by go pilnowała gdy nic nie robi. Zresztą, ciemno już, Hans niechybnie niedługo tutaj zawita.
Nadir
Mimo niepociesznych wieści, postanowiłeś spróbować. Przeszedłeś przez bramę (jeszcze otwartą). Po drodze minąłeś dwie farmy w których odpowiadali przecząco na zapytania o wóz. W trzeciej.
- Ano, ja jestem żona Hansa, a panowie Heinrich i Berthold wóz tu trzymają, ale nie mam czasu teraz by się twoimi sprawami zajmować, obiad pichcę - fakt, zza drzwi w których kobieta stała wydobywał się przyjemny zapach bigosu, poczułeś głód, w końcu od rana nic nie jedliście.
Wszyscy prócz Nadira
Dante zamówił u barmana pięć piw, po czym wrócił do rozmowy. Po chwili, barman was przekrzykuje.
- Pięć piw na koszt panów Heinricha i Bertholda! - na moment zapadła niezręczna cisza.
- Co to ma, kurwa, znaczyć?! - wrzasnął Berthold.
W tym momencie do karczmy weszło trzech wieśniaków, którzy spojrzeli na całą sytuację. Po chwili dostrzegli, że niektórzy z was są zbrojni. Szybko wyszli.
co do miar czasu - nie wiem, nigdy się nie zastanawiałem i zawsze stosowałem godziny, minut i sekundy ;p
---
Dante
Mężczyźni byli zbyt podekstytowani perspektywą zarobku i możliwości opuszczenia tej dziury by zauważyć, że wchodzisz, a co dopiero, że coś mówisz.
Wszyscy
Ten mniej pijany (Heinrich) spojrzał na ciebie.
- Wóz to trzymamy w stodole Hansa jakiegośtam, rolnika, farmę ma trochę na północ od miasta. Dajemy jego żonie pensa dziennie by go pilnowała gdy nic nie robi. Zresztą, ciemno już, Hans niechybnie niedługo tutaj zawita.
Nadir
Mimo niepociesznych wieści, postanowiłeś spróbować. Przeszedłeś przez bramę (jeszcze otwartą). Po drodze minąłeś dwie farmy w których odpowiadali przecząco na zapytania o wóz. W trzeciej.
- Ano, ja jestem żona Hansa, a panowie Heinrich i Berthold wóz tu trzymają, ale nie mam czasu teraz by się twoimi sprawami zajmować, obiad pichcę - fakt, zza drzwi w których kobieta stała wydobywał się przyjemny zapach bigosu, poczułeś głód, w końcu od rana nic nie jedliście.
Wszyscy prócz Nadira
Dante zamówił u barmana pięć piw, po czym wrócił do rozmowy. Po chwili, barman was przekrzykuje.
- Pięć piw na koszt panów Heinricha i Bertholda! - na moment zapadła niezręczna cisza.
- Co to ma, kurwa, znaczyć?! - wrzasnął Berthold.
W tym momencie do karczmy weszło trzech wieśniaków, którzy spojrzeli na całą sytuację. Po chwili dostrzegli, że niektórzy z was są zbrojni. Szybko wyszli.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Czyli można powiedzieć, że mojego poprzedniego postu nie bylo
kochany moderatorze, jeśli to czytasz skasuj mój poprzedni post
Spoglądam nerwowo na cała sytuację, wkońcu nerwy wzięły górę nad zdrowy rozsądek, Wstaję na równe nogi i mówię
- I co może go uderzysz? - Spogadam na Bertholda, wolną ręką dotykam rękojęści mej broni.
*Idioci... zamiast to zalatwić i pojechać z nimi tym całym wozem, a na samym końcu zabić tych dwóch imbecylów, którzy po kilku piwach nie wiedzą co się dzieje...*

Spoglądam nerwowo na cała sytuację, wkońcu nerwy wzięły górę nad zdrowy rozsądek, Wstaję na równe nogi i mówię
- I co może go uderzysz? - Spogadam na Bertholda, wolną ręką dotykam rękojęści mej broni.
*Idioci... zamiast to zalatwić i pojechać z nimi tym całym wozem, a na samym końcu zabić tych dwóch imbecylów, którzy po kilku piwach nie wiedzą co się dzieje...*
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk Wilhelm:
- Panowie, spokojnie, i tak nas obdzieracie ze skóry za ten przejazd... A zresztą, w następnej karczmie my zapłacimy za piwo. - spogląda na krasnoluda wymownie, próbując dać mu do zrozumienia że raczej nie należy się bić. - Co o tym sądzicie?
- Panowie, spokojnie, i tak nas obdzieracie ze skóry za ten przejazd... A zresztą, w następnej karczmie my zapłacimy za piwo. - spogląda na krasnoluda wymownie, próbując dać mu do zrozumienia że raczej nie należy się bić. - Co o tym sądzicie?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
- Lokalizacja: 8540463
Z trudem powstrzymuje się od zaatakowania przewożników. Rzucamó monetę na stół i mówię -To powinno pokruć koszty ale pijta szybko bo zaraz ruszamy
Zaciskam pięści i wychodzę z lokalu w kierunku w którym ma być wóz rozmyślajac o tym co zrobię z pienędzmi po ich odzyskaniu od przewożników zabraniu im wozu i pogruchotaniu ich kości.
Zaciskam pięści i wychodzę z lokalu w kierunku w którym ma być wóz rozmyślajac o tym co zrobię z pienędzmi po ich odzyskaniu od przewożników zabraniu im wozu i pogruchotaniu ich kości.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Nadir wciągnął głęboko powietrze. Zapach potrawy lekko zakręcił mu w głowie. *Nie teraz.. Ważniejsze są sprawy.* pomyślał i oddalił się nieco od domostwa mówiąc na odchodnym kobiecie do widzenia i dziękuje. Gdy tylko zniknął z pola widzenia kobiety przy drzwiach szybko obszedł gospodarstwo do okoła tak by znaleźć się koło stodoły nie przechodząc na przeciw drzwi. Otworzył po cichu wejście, wyprowadził konie i zaprzęgł je do wozu. Wsiadł na niego i delikatnie cmoknął na konie Wiśta! i spokojnie machnął lejcami.
Jeśli kobieta nie zauważyła nic spokojnie wyjeżdza z gospodarstwa i jedzie do umówionego miejsca koło bramy. Jeśli kobieta zauważa, że kranie wóz, zaczyna krzyczeć na konie HA! Wiśta! i tłucze je lejcami zmuszając do galopu. Jak najszybciej jedzie to bramy zostawiając kobietę z tyłu. Jadąc koło karczmy krzyczy do kompanów: Hej! Szybko wsiadać! Zmywamy się!
Nadir wciągnął głęboko powietrze. Zapach potrawy lekko zakręcił mu w głowie. *Nie teraz.. Ważniejsze są sprawy.* pomyślał i oddalił się nieco od domostwa mówiąc na odchodnym kobiecie do widzenia i dziękuje. Gdy tylko zniknął z pola widzenia kobiety przy drzwiach szybko obszedł gospodarstwo do okoła tak by znaleźć się koło stodoły nie przechodząc na przeciw drzwi. Otworzył po cichu wejście, wyprowadził konie i zaprzęgł je do wozu. Wsiadł na niego i delikatnie cmoknął na konie Wiśta! i spokojnie machnął lejcami.
Jeśli kobieta nie zauważyła nic spokojnie wyjeżdza z gospodarstwa i jedzie do umówionego miejsca koło bramy. Jeśli kobieta zauważa, że kranie wóz, zaczyna krzyczeć na konie HA! Wiśta! i tłucze je lejcami zmuszając do galopu. Jak najszybciej jedzie to bramy zostawiając kobietę z tyłu. Jadąc koło karczmy krzyczy do kompanów: Hej! Szybko wsiadać! Zmywamy się!
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Wszyscy prócz Nadira
Zarówno Heinrich, jak i Berthold nadal wyglądali na nieco podejrzliwych.
- My płacimy, za swoje, wy za swoje. Wy płacicie nam dwanaście koron i ani pensa mniej, wy zapewniamy wam przejazd. I wyruszamy jutro o świcie, nie za chwilę, bo się ściemnia, a w lasach spporo mutantów i banitów grasue, o! - rzekł ten pierwszy.
---
Nadir
Do zaprzęgnięcia były jeno dwa konie, więc sobie w miarę szybko poradziłeś. Gdy już zatrząłeś odjeżdżać, zerwał się nagle silny wiatr, który z hukiem zamknął drzwi stodoły. Obróciłeś się i zaużyłeś żonę Hansa z drewnianą łychą w ręce. Spojrzała na to, co robisz, po czym zemdlała. Podjechałeś do bray i czekasz. Jest już dość ciemno.
Zarówno Heinrich, jak i Berthold nadal wyglądali na nieco podejrzliwych.
- My płacimy, za swoje, wy za swoje. Wy płacicie nam dwanaście koron i ani pensa mniej, wy zapewniamy wam przejazd. I wyruszamy jutro o świcie, nie za chwilę, bo się ściemnia, a w lasach spporo mutantów i banitów grasue, o! - rzekł ten pierwszy.
---
Nadir
Do zaprzęgnięcia były jeno dwa konie, więc sobie w miarę szybko poradziłeś. Gdy już zatrząłeś odjeżdżać, zerwał się nagle silny wiatr, który z hukiem zamknął drzwi stodoły. Obróciłeś się i zaużyłeś żonę Hansa z drewnianą łychą w ręce. Spojrzała na to, co robisz, po czym zemdlała. Podjechałeś do bray i czekasz. Jest już dość ciemno.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
- "Zimno tu, jak w d**pie orka... ide sie przewietrzyćna dwór i odlać... Fryderyk, albo ty drugi człeczyno... idziecie ze mną? Wiecie... noc, starzy wieśniaki i te sprawy - mówię i daje znak okiem moim towarzyszom, po czym wychodze i kieruje sie w strone umówionego miejsca.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Cholera jasna. zaklął złodziej. Zlazł z wozu, otworzył na nowo bramę, kobietę wziął na bark i rzucił przy drzwiach, tak by się nie zamknęły znów. Wrócił do wozu i jak gdyby nigdy nic odjechał w stronę bramy.
*Mam nadzieje, że już nie będę musiał przebywać w tej wiosce.*
Gdy dojechał nie zszedł z wozu tylko krzyknął do towarzyszy, żeby wychodzili bo juz jest. Jeśli nie usłyszeli, poprosił kogoś wchodzącego żeby poinformował krasnoluda w środku, że "Nadir już załatwił".
Cholera jasna. zaklął złodziej. Zlazł z wozu, otworzył na nowo bramę, kobietę wziął na bark i rzucił przy drzwiach, tak by się nie zamknęły znów. Wrócił do wozu i jak gdyby nigdy nic odjechał w stronę bramy.
*Mam nadzieje, że już nie będę musiał przebywać w tej wiosce.*
Gdy dojechał nie zszedł z wozu tylko krzyknął do towarzyszy, żeby wychodzili bo juz jest. Jeśli nie usłyszeli, poprosił kogoś wchodzącego żeby poinformował krasnoluda w środku, że "Nadir już załatwił".
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk Wilhelm
Naciągnął kapelusz głębiej na oczy, w nadziei że jego twarz nie zostanie zapamiętana.
- Ano, po tym piwie faktycznie trza i mnie się odlać, a w kupie zawsze raźniej.
I wychodzi na zewnątrz z krasnoludem, mnąc przekleństwa w zębach, bo nie pochwala kradzieży, a tym bardziej jej nie lubi. *Ale cóż robić?* - pomyslał.
Naciągnął kapelusz głębiej na oczy, w nadziei że jego twarz nie zostanie zapamiętana.
- Ano, po tym piwie faktycznie trza i mnie się odlać, a w kupie zawsze raźniej.
I wychodzi na zewnątrz z krasnoludem, mnąc przekleństwa w zębach, bo nie pochwala kradzieży, a tym bardziej jej nie lubi. *Ale cóż robić?* - pomyslał.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
- Lokalizacja: 8540463

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Wszyscy prócz Nadira
- Spotkamy się o świcie przy północnej bramie, znajdźcie sobie jakiś nocleg! - krzyknął za wami Heinrich po czym wraz z Bertholdem powrócił do picia. W samą porę, jeden z wieśniaków właśnie zamykał bramę, ale pozwolił wam wyjść przy czym spojrzał na ciemne już niebo i popukał się w czoło, po chwili brama się za wami zamknęła.
---
Nadir
Usłyszałeś jak zamyka się brama do wiochy, po chwili zobaczyłeś trzy sylwetki zbliżające się do wozu, swych kompanów rozpoznałeś dopiero jak podeszli bliżej.
---
Wszyscy
Usadowiliście się wszyscy na wozie, jest to dwuosiowa, drewniana konstrukcja w którą Nadir zaprzęgł dwa konie. Żadnego towaru na nim nie było, więc miejsca jest aż nadto. Bezpiecznie może być przez najbliższą godzinę-półtora, potem będzie już naprawdę ciemno, a jak żona Hansa (o której w skrócie opowiedział reszcie Nadir) się ocknie, zapewne powiadomi kogo trzeba i może wyruszy za wami pościg...
- Spotkamy się o świcie przy północnej bramie, znajdźcie sobie jakiś nocleg! - krzyknął za wami Heinrich po czym wraz z Bertholdem powrócił do picia. W samą porę, jeden z wieśniaków właśnie zamykał bramę, ale pozwolił wam wyjść przy czym spojrzał na ciemne już niebo i popukał się w czoło, po chwili brama się za wami zamknęła.
---
Nadir
Usłyszałeś jak zamyka się brama do wiochy, po chwili zobaczyłeś trzy sylwetki zbliżające się do wozu, swych kompanów rozpoznałeś dopiero jak podeszli bliżej.
---
Wszyscy
Usadowiliście się wszyscy na wozie, jest to dwuosiowa, drewniana konstrukcja w którą Nadir zaprzęgł dwa konie. Żadnego towaru na nim nie było, więc miejsca jest aż nadto. Bezpiecznie może być przez najbliższą godzinę-półtora, potem będzie już naprawdę ciemno, a jak żona Hansa (o której w skrócie opowiedział reszcie Nadir) się ocknie, zapewne powiadomi kogo trzeba i może wyruszy za wami pościg...
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk Wilhelm
- Nadir, umiesz powozić, czy zdarza ci się to po raz pierwszy w życiu? Bo jeśli umiesz, to trzeba jak najdalej odjechać póki jeszcze cokolwiek widać, a jeśli nie, to lepiej odjechać tylko kawałek i ukryć się gdzieś w lesie.
- Nadir, umiesz powozić, czy zdarza ci się to po raz pierwszy w życiu? Bo jeśli umiesz, to trzeba jak najdalej odjechać póki jeszcze cokolwiek widać, a jeśli nie, to lepiej odjechać tylko kawałek i ukryć się gdzieś w lesie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
No wiesz, ja raczej kradne rzeczy, które zaraz sprzedaje. Więc powoże z przymusu raczej. Ale mimo wszystko jestem za jechaniem tak daleko jak tylko się da. No chyba, że trafimy na jakiś zjazd, gdzie będzie można ukryć wóz. Powiedzmy sobie szczerze- 3 dziarskich wojowników chyba sobie poradzi z przemęczonymi pościgiem wieśniakami? odezwał się złodziej.
No wiesz, ja raczej kradne rzeczy, które zaraz sprzedaje. Więc powoże z przymusu raczej. Ale mimo wszystko jestem za jechaniem tak daleko jak tylko się da. No chyba, że trafimy na jakiś zjazd, gdzie będzie można ukryć wóz. Powiedzmy sobie szczerze- 3 dziarskich wojowników chyba sobie poradzi z przemęczonymi pościgiem wieśniakami? odezwał się złodziej.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
- Róbcie co chcecie, ja nie potrafie powozić... i nawet troche mnie to nie ciekawi. - mówie ze zgryźliwością. Po czym siadam gdzieś na wozie, i kłade sobie młot na brzuch i splatam na nim palce.
-Jak zadecydujecie co zrobić, to znaczy... jeśli sie zatrzymamy to mnie obudźcie. Mogę jako pierwszy robić wartę. Wkońcu jako jedyny z was widze w ciemności. - dodaje i zamykam oczy. Próbuje usnąć.
-Jak zadecydujecie co zrobić, to znaczy... jeśli sie zatrzymamy to mnie obudźcie. Mogę jako pierwszy robić wartę. Wkońcu jako jedyny z was widze w ciemności. - dodaje i zamykam oczy. Próbuje usnąć.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
- Lokalizacja: 8540463

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Wszyscy
Późny wieczór. Po dwunastu dniach dojechaliście do Middenheim. W czasie podróży nie zauważyliście żadnych znaków, które wskazywałyby na to, że wysłano za wami pościg. Ostatnie dwa dni drogi zmuszeni byliście pokonać pieszo, bo tylna oś złamała się w czasie drogi przez jakiś mało znaczący las. Stwierdziliście, że to nawet i lepiej, bo jak się okazało, wóz miał na sobie znak tej firmy przewozowej której pracownikami byli Heinrich i Berthold. Bez problemu wpuszczono was do środka. Większość budynków nosi ślady po pociskach z katapult, bombard i innych broni oblężniczych. Robotnicy zatrudnieni przy odbudowie Miasta Białego Wilka wracają do swych namiotów, a ladacznice wychodzą na ulice. Z głębi miasta słychać krzyki jakiegoś nawiedzonego kaznodziei, nie słyszycie słów, ale domyślacie się, że krzyczy, że najazd hord z północy był karą za grzechy. Nic nowego, ostatnio namnożyło się różnych pieprzonych mistyków, proroków i innych wieszczów.
Późny wieczór. Po dwunastu dniach dojechaliście do Middenheim. W czasie podróży nie zauważyliście żadnych znaków, które wskazywałyby na to, że wysłano za wami pościg. Ostatnie dwa dni drogi zmuszeni byliście pokonać pieszo, bo tylna oś złamała się w czasie drogi przez jakiś mało znaczący las. Stwierdziliście, że to nawet i lepiej, bo jak się okazało, wóz miał na sobie znak tej firmy przewozowej której pracownikami byli Heinrich i Berthold. Bez problemu wpuszczono was do środka. Większość budynków nosi ślady po pociskach z katapult, bombard i innych broni oblężniczych. Robotnicy zatrudnieni przy odbudowie Miasta Białego Wilka wracają do swych namiotów, a ladacznice wychodzą na ulice. Z głębi miasta słychać krzyki jakiegoś nawiedzonego kaznodziei, nie słyszycie słów, ale domyślacie się, że krzyczy, że najazd hord z północy był karą za grzechy. Nic nowego, ostatnio namnożyło się różnych pieprzonych mistyków, proroków i innych wieszczów.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
