
[starcraft] Dziedzictwo Xel- Nagi(zakończona)

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Jim "Razor" Duray
Służba. Walki z zergami od wielu lat były całym twoim zyciem. Ostatnio jednak zergowie zaczeli wycofywac sie z terytorium dominium. Walki odbywaly sie juz sporadycznie raczej na obrzeżach imperium niz w centrum. Tak czy inaczej jako jeden z elitarnych dowodcow miales chwilowo spokoj. Siedziales w kantynie na pryczy i wspominales dawne bitwy. Z rozmyslan wyrwalo cie nagle trzeszczenie glosnika.
Porucznik Duray wzywany do gabinetu generała. Powtarzam: porucznik Duray jest wzywany do gabinetu generała Duke'a. Niezwlocznie!
Służba. Walki z zergami od wielu lat były całym twoim zyciem. Ostatnio jednak zergowie zaczeli wycofywac sie z terytorium dominium. Walki odbywaly sie juz sporadycznie raczej na obrzeżach imperium niz w centrum. Tak czy inaczej jako jeden z elitarnych dowodcow miales chwilowo spokoj. Siedziales w kantynie na pryczy i wspominales dawne bitwy. Z rozmyslan wyrwalo cie nagle trzeszczenie glosnika.
Porucznik Duray wzywany do gabinetu generała. Powtarzam: porucznik Duray jest wzywany do gabinetu generała Duke'a. Niezwlocznie!
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:

-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: niedziela, 2 kwietnia 2006, 23:39
Richard D Owen:
Co za cholerstwo - pomyśał D. Nie było widać po nim wahania, ale mocno się o to musiał starać.
Jak mogę Ci pomóc? - nie powiedział tego, raczej powtórzył w myślach trzy razy. Ciekawe przed czym ucieka? Czy może być ich więcej? O tym, że są inteligentni świadczył fakt statku kosmicznego - niczego podobnego ni widział przezcież. Plusem całej sytuacji jest fakt, że nie są aż tak mądrzy skoro walczą między sobą...
Co za cholerstwo - pomyśał D. Nie było widać po nim wahania, ale mocno się o to musiał starać.
Jak mogę Ci pomóc? - nie powiedział tego, raczej powtórzył w myślach trzy razy. Ciekawe przed czym ucieka? Czy może być ich więcej? O tym, że są inteligentni świadczył fakt statku kosmicznego - niczego podobnego ni widział przezcież. Plusem całej sytuacji jest fakt, że nie są aż tak mądrzy skoro walczą między sobą...

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Richard D Owen
Zdobadz ze mna statek. Musimy uciekac. Moi bracia palaja zemsta. Jezeli zostaniemy tu zginiemy. Cala planeta zostanie spopielona. Nic nie przetrwa. Ludzkim statkiem mamy szanse uciec. Pomoz mi i sobie. I moze innym na tej planecie. Uciekajmy stad wszyscy
Jim Razor Duray
Rownym krokiem wszedles do gabinetu. Duke siedzial rozparty na swoim krzesle za biurkiem. Milczal chwile patrzac na ciebie badawczo. W koncu odezwal sie:
Mamy sygnaly z dalkiej stacji. Ponoc pojawila sie tam jakas obca rasa. Chce zebys to zbadal. Dostaniesz niewielkie sily. To ma byc misja zwiadowcza nie otwarta wojna. Jak bierzesz sie za to?
Zdobadz ze mna statek. Musimy uciekac. Moi bracia palaja zemsta. Jezeli zostaniemy tu zginiemy. Cala planeta zostanie spopielona. Nic nie przetrwa. Ludzkim statkiem mamy szanse uciec. Pomoz mi i sobie. I moze innym na tej planecie. Uciekajmy stad wszyscy
Jim Razor Duray
Rownym krokiem wszedles do gabinetu. Duke siedzial rozparty na swoim krzesle za biurkiem. Milczal chwile patrzac na ciebie badawczo. W koncu odezwal sie:
Mamy sygnaly z dalkiej stacji. Ponoc pojawila sie tam jakas obca rasa. Chce zebys to zbadal. Dostaniesz niewielkie sily. To ma byc misja zwiadowcza nie otwarta wojna. Jak bierzesz sie za to?
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:

-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: niedziela, 2 kwietnia 2006, 23:39
Richard D Owen
Mam mu wierzyć? Przed chwilą chciał mnie zabić... Niech mnie przekona, że zagrożenie jest realne, że nie mamy szans się obronić! - Najlepiej skontaktować się z gównym dowódcą i spytać, o naszą obronę planetarną... O statki międzygwiezdne... Jeszcze tylko pomyślał specjalnie dla obcego - nasze dowództwo prędzej Cię zabije niż wysłucha, lepiej schowaj się 5 kilometów stąd na północ (wyobraził sobie to miejsce - głębki kanion)... Zobaczę co da się zdziałać!
Mam mu wierzyć? Przed chwilą chciał mnie zabić... Niech mnie przekona, że zagrożenie jest realne, że nie mamy szans się obronić! - Najlepiej skontaktować się z gównym dowódcą i spytać, o naszą obronę planetarną... O statki międzygwiezdne... Jeszcze tylko pomyślał specjalnie dla obcego - nasze dowództwo prędzej Cię zabije niż wysłucha, lepiej schowaj się 5 kilometów stąd na północ (wyobraził sobie to miejsce - głębki kanion)... Zobaczę co da się zdziałać!

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Richard D Owen
Obcy kiwnal glowa i z powrotem stal sie niewidzialny.
Odwrociles sie i podszedles do czolgu. Ralph siedzial oszolomiony widokiem obcego
Ty.... Co to bylo? Czemu go nie zabiles?pytal zdziwony
A jak teraz nas sprzatnie? Co to bedzie? Czemu go nie zabiles?!? chlopak prawie rozplakal sie ze zdenerwowania.
Spokojnie wszedles do czolgu i zlapales za nadajnik
Owen do bazy! Owen do bazy! Mamy tu paru rannych. Zostalismy zaatakowani przez obcych ale wyglada na to ze udalo sie nam ich powstrzymac. Ponadto odkrylismy ze oni szykuja atak na planete. Mamy jakies statki bojowe? Mozna by je wyslac na orbite by sprawdzily nasze informacje. Odbior! powiedziales jak gdyby nigdy nic.
Chwile cos skrzypialoi piszczalo w koncu uslyszales odpowiedz kontrolera wierzy lotniczej.
Richard wysylam do ciebie dropshipa. Szef jest na dole w stacji przekaznikowej. Radiowiec strasznie spanikowany wezwal go do siebie gadajac o jakichs dziwnych zakloceniach na radarze. Jak wroci przekaze mu twoj raport. Tymczasem czekajcie na transport
Odetchnąłeś zaniepokojony. Zaklocenia radarowe?
Juz tu sa... Musimy uciekac zanim zniszcza cala plante! uslyszales nagle i tuz przed wizjerem czoglu pojawila sie twarz kosmity.
Jim Razor Duray
Dobrze. Dostaniecie transportowce, SCV, kilkudziesieciu Marines, oraz vultury. Piloci dostana wytyczne lotu. Jak wspomnialem misja jest rozpoznanie. Chce wiedziec co to za obcy jakie maja zamiary. Jesli to zergowie macie natychmiast dac znac i rozbudowac baze. Przysle wsparcie tak szybko jak to mozliwe.Teraz odmaszerowac. Za godzine stawisz sie na lotnisku i wyruszycie. Powodzenia. odpowiedzial sucho Duke i odwrocil sie w swoim fotelu. Za nim migalo pare monitorow z wiadomosciami z roznych czesci dominium.
Obcy kiwnal glowa i z powrotem stal sie niewidzialny.
Odwrociles sie i podszedles do czolgu. Ralph siedzial oszolomiony widokiem obcego
Ty.... Co to bylo? Czemu go nie zabiles?pytal zdziwony
A jak teraz nas sprzatnie? Co to bedzie? Czemu go nie zabiles?!? chlopak prawie rozplakal sie ze zdenerwowania.
Spokojnie wszedles do czolgu i zlapales za nadajnik
Owen do bazy! Owen do bazy! Mamy tu paru rannych. Zostalismy zaatakowani przez obcych ale wyglada na to ze udalo sie nam ich powstrzymac. Ponadto odkrylismy ze oni szykuja atak na planete. Mamy jakies statki bojowe? Mozna by je wyslac na orbite by sprawdzily nasze informacje. Odbior! powiedziales jak gdyby nigdy nic.
Chwile cos skrzypialoi piszczalo w koncu uslyszales odpowiedz kontrolera wierzy lotniczej.
Richard wysylam do ciebie dropshipa. Szef jest na dole w stacji przekaznikowej. Radiowiec strasznie spanikowany wezwal go do siebie gadajac o jakichs dziwnych zakloceniach na radarze. Jak wroci przekaze mu twoj raport. Tymczasem czekajcie na transport
Odetchnąłeś zaniepokojony. Zaklocenia radarowe?
Juz tu sa... Musimy uciekac zanim zniszcza cala plante! uslyszales nagle i tuz przed wizjerem czoglu pojawila sie twarz kosmity.
Jim Razor Duray
Dobrze. Dostaniecie transportowce, SCV, kilkudziesieciu Marines, oraz vultury. Piloci dostana wytyczne lotu. Jak wspomnialem misja jest rozpoznanie. Chce wiedziec co to za obcy jakie maja zamiary. Jesli to zergowie macie natychmiast dac znac i rozbudowac baze. Przysle wsparcie tak szybko jak to mozliwe.Teraz odmaszerowac. Za godzine stawisz sie na lotnisku i wyruszycie. Powodzenia. odpowiedzial sucho Duke i odwrocil sie w swoim fotelu. Za nim migalo pare monitorow z wiadomosciami z roznych czesci dominium.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Jim Rzor Duray
tak jest panie generale!
szybkim krokiem wychodzę z gabinetu Duka i zmierzam w kierunku lotniska.
robie żołnierzom odprawę:
słuchajcie żołnierze, dostaliśmy rozkazy od generała Duke'a, musimy udac się do odległej stacji i sprawdzic co tam przyszło, jacyś obcy, najprawdopodobniej to zergowie, podczas całej misji obowiązuje CISZA RADIOWA!, nie strzelac bez rozkazu, możecie strzelac i mówic przez radio TYLKO gdy dostaniecie WYRAŹNY ROZKAZ! to wszystko, rozejśc się, ruszamy za pięc minut, przygotujcie się, pamiętajcie zbiórka tutaj za pięc minut!
tak jest panie generale!
szybkim krokiem wychodzę z gabinetu Duka i zmierzam w kierunku lotniska.
robie żołnierzom odprawę:
słuchajcie żołnierze, dostaliśmy rozkazy od generała Duke'a, musimy udac się do odległej stacji i sprawdzic co tam przyszło, jacyś obcy, najprawdopodobniej to zergowie, podczas całej misji obowiązuje CISZA RADIOWA!, nie strzelac bez rozkazu, możecie strzelac i mówic przez radio TYLKO gdy dostaniecie WYRAŹNY ROZKAZ! to wszystko, rozejśc się, ruszamy za pięc minut, przygotujcie się, pamiętajcie zbiórka tutaj za pięc minut!
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: niedziela, 2 kwietnia 2006, 23:39
Richard D Owen
Całkowicie nie wiedział co robić... Jeśli rzeczywiście był to atak na kolonię, to nie mieli najmniejszych szans... (czy da się jakoś w ogóle uciec z planety? czy są jakieś odpowiedniu ku temu statki) Można tylko czekać na odsiecz, ale to zależy od liczebności wroga. Może ten obcy coś powie, o ile w ogóle mówi prawdę. Najlepiej było uciekać do bazy, ale chciał zaryzykować, wziąć obcego na pokład i zdobyć jakieś informacje, to one były najcenniejsze na polu bitwy...
- Nie bój się, pogadamy z nim. Na wszelki wypadek miej broń w gotowości, nie strzelaj jednak pochopnie - D powiedział to stanowczo, a jego głos nie dopuszczał sprzeciwu. Wyskoczył przez właz, na dach...
Zapraszam do środka, musisz nam coś wyjaśnić
Zapraszam do środka, musisz nam coś wyjaśnić
Zapraszam do środka, musisz nam coś wyjaśnić
Zapraszam do środka, musisz nam coś wyjaśnić, po czym skrył się w kabinie i odbezpieczył karabin...
Całkowicie nie wiedział co robić... Jeśli rzeczywiście był to atak na kolonię, to nie mieli najmniejszych szans... (czy da się jakoś w ogóle uciec z planety? czy są jakieś odpowiedniu ku temu statki) Można tylko czekać na odsiecz, ale to zależy od liczebności wroga. Może ten obcy coś powie, o ile w ogóle mówi prawdę. Najlepiej było uciekać do bazy, ale chciał zaryzykować, wziąć obcego na pokład i zdobyć jakieś informacje, to one były najcenniejsze na polu bitwy...
- Nie bój się, pogadamy z nim. Na wszelki wypadek miej broń w gotowości, nie strzelaj jednak pochopnie - D powiedział to stanowczo, a jego głos nie dopuszczał sprzeciwu. Wyskoczył przez właz, na dach...
Zapraszam do środka, musisz nam coś wyjaśnić
Zapraszam do środka, musisz nam coś wyjaśnić
Zapraszam do środka, musisz nam coś wyjaśnić
Zapraszam do środka, musisz nam coś wyjaśnić, po czym skrył się w kabinie i odbezpieczył karabin...

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Richard D Owen
No mozna uciec dropshipem... lub czym innym co lata...
Czekales. Wlaz byl otwarty. Palec nie drzal na spuscie, ale reka sie pocila. Starales sie wygladac na spokojnego i opanowanego. Ale Ralph, ktory teraz siedzial z tylu w fotelu nawigatora caly dygotal
Stary co jest? Czemu nie jedziemy? Co sie dzieje.... panika byla w jego glosie zadziwiajaco prawdziwa...
Nagle cos zaskrzypialo, ale z tylu od strony radia..
Owen!!... szmery...Cos nas atakuje... Tracimy lacznosc........Odbior!
Odwrociles sie na chwile by zlapac za mikrofon i wtedy poczules szarpniecie. Karabin wylecial przez wlaz wejsciowy, a kosmita zmaterializowal sie na pulpicie sterowniczym
Musimy uciekac, zrozum to wreszcie! Nie ma na nic czasu, oni juz nie zyja!
Ralph spojrzal na Protossa i zemdlał. Gdzies obok niego odezwala sie kontrolka radaru sygnalizujaca ze wyslany po was Dropship byl juz bardzo blisko...
Jim Razor Duray
5 minut przelecialo jak z bicza strzelil. Siedziales juz wygodnie zapiety w fotelu w statku transportowym. Obok ciebie sami starzy wyjadacze...
Gdzies z tylu konczyli ladowac goliaty i vultury. Lekkie szarpniecie i oderwaliscie sie od powierzchni... Cel jest gdzies daleko wiec miales chwile czasu na pogadanie ze znajomymi i podzielenie sie problemami...
Wkoncu nawet skoki tunelami czasoprzestrzennymi musza troche zajac...
No mozna uciec dropshipem... lub czym innym co lata...
Czekales. Wlaz byl otwarty. Palec nie drzal na spuscie, ale reka sie pocila. Starales sie wygladac na spokojnego i opanowanego. Ale Ralph, ktory teraz siedzial z tylu w fotelu nawigatora caly dygotal
Stary co jest? Czemu nie jedziemy? Co sie dzieje.... panika byla w jego glosie zadziwiajaco prawdziwa...
Nagle cos zaskrzypialo, ale z tylu od strony radia..
Owen!!... szmery...Cos nas atakuje... Tracimy lacznosc........Odbior!
Odwrociles sie na chwile by zlapac za mikrofon i wtedy poczules szarpniecie. Karabin wylecial przez wlaz wejsciowy, a kosmita zmaterializowal sie na pulpicie sterowniczym
Musimy uciekac, zrozum to wreszcie! Nie ma na nic czasu, oni juz nie zyja!
Ralph spojrzal na Protossa i zemdlał. Gdzies obok niego odezwala sie kontrolka radaru sygnalizujaca ze wyslany po was Dropship byl juz bardzo blisko...
Jim Razor Duray
5 minut przelecialo jak z bicza strzelil. Siedziales juz wygodnie zapiety w fotelu w statku transportowym. Obok ciebie sami starzy wyjadacze...
Gdzies z tylu konczyli ladowac goliaty i vultury. Lekkie szarpniecie i oderwaliscie sie od powierzchni... Cel jest gdzies daleko wiec miales chwile czasu na pogadanie ze znajomymi i podzielenie sie problemami...
Wkoncu nawet skoki tunelami czasoprzestrzennymi musza troche zajac...
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Jim Razor Duray
a więc jeszcze chwila spokoju... ta cała wojna zaczyna mnie już powoli wnerwiac. A niech to pójdę się przejśc
Spaceruję sobie po pokładzie dropshipa oglądając maszyny i próbując pogadac z żolnierzami, jednak nie sprawiają wrażenia przyjaciół, pierwsza myśl jaka mi przszła przez głowę to cholera, chyba za ostro ostatnio traktuje tych chłopaków, musze dac im troche luzu uśmiechnąłem się wyobrażając sobie zebranych nowicjuszy, i starych wyjadaczy z oficerami popijających sobie piwko i śpiewających w kantynie. chyba trzeba takie coś zorganizowac z chłopakami, za ostro im jadę ostatnio. no dobra mało czasu, chciałem jeszcze obejrzec te nowe goliaty
interesujące te nowe maszyny pomyślałem po obejrzeniu 4 nowiutkich goliatów które były na pokładzie dropshipa, nagle pojawił się komunikat :za 5 minut wychodzimy z hiperprzestrzeni, prosze zając swoje miejsca:. Echhh i tyle dobrego, trudno, powtórze tylko chłopakom "moją przemowę"
Do pasażerów wszystkich dropshipów! zapamiętajcie co wam powiedziałem na lotnisku. Nie myślcie że zrzędze, po prostu nie chce żeby dominium straciło dobrych żołnierzy i nowiutki sprzęt, pamiętajcie - cisza radiowa i nie strzelac bez rozkazu, to misja zwiadowcza a nie wojna... przemyślcie to sobie, pamiętajcie że jeśli tam jest dużo zergów wasze życie będzie poważnie zagrożone, jeśli to coś goszego od zegów to lepiej nie myślec... Życze wam powodzenia. Porcznik Duray, bez odbioru
jako że moja postac wydała mi się nieco nudna, postanowiłem zrobic tak jak [ŚP]Rick Carrin, cyli rozbudowac odrobinę charkter postaci, na porucznika który potrafi coś więcej niż drzec morde na nowych
btw. nie wiem jak wy ale jak ja czytam tą sesje to tak jakbym czytał "interaktywną książke"
a więc jeszcze chwila spokoju... ta cała wojna zaczyna mnie już powoli wnerwiac. A niech to pójdę się przejśc
Spaceruję sobie po pokładzie dropshipa oglądając maszyny i próbując pogadac z żolnierzami, jednak nie sprawiają wrażenia przyjaciół, pierwsza myśl jaka mi przszła przez głowę to cholera, chyba za ostro ostatnio traktuje tych chłopaków, musze dac im troche luzu uśmiechnąłem się wyobrażając sobie zebranych nowicjuszy, i starych wyjadaczy z oficerami popijających sobie piwko i śpiewających w kantynie. chyba trzeba takie coś zorganizowac z chłopakami, za ostro im jadę ostatnio. no dobra mało czasu, chciałem jeszcze obejrzec te nowe goliaty
interesujące te nowe maszyny pomyślałem po obejrzeniu 4 nowiutkich goliatów które były na pokładzie dropshipa, nagle pojawił się komunikat :za 5 minut wychodzimy z hiperprzestrzeni, prosze zając swoje miejsca:. Echhh i tyle dobrego, trudno, powtórze tylko chłopakom "moją przemowę"
Do pasażerów wszystkich dropshipów! zapamiętajcie co wam powiedziałem na lotnisku. Nie myślcie że zrzędze, po prostu nie chce żeby dominium straciło dobrych żołnierzy i nowiutki sprzęt, pamiętajcie - cisza radiowa i nie strzelac bez rozkazu, to misja zwiadowcza a nie wojna... przemyślcie to sobie, pamiętajcie że jeśli tam jest dużo zergów wasze życie będzie poważnie zagrożone, jeśli to coś goszego od zegów to lepiej nie myślec... Życze wam powodzenia. Porcznik Duray, bez odbioru
jako że moja postac wydała mi się nieco nudna, postanowiłem zrobic tak jak [ŚP]Rick Carrin, cyli rozbudowac odrobinę charkter postaci, na porucznika który potrafi coś więcej niż drzec morde na nowych

btw. nie wiem jak wy ale jak ja czytam tą sesje to tak jakbym czytał "interaktywną książke"
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Jim Razor Duray nie ma sprawy, to nawet lepiej bo przyjemniej sie czyta i nie musze wszystkiego sam wymyslac:)
Żołnierze wysluchali w milczeniu twojej mowy. Ciężko było wyczuć czy podbudowała ich choć trochę. Wiedziałeś, że niektórzy z nich zostali wcieleni do armii siłą. Chętnych było jak na lekarstwo, zwłaszcza do piechoty gdzie marines ginęli szybciej nawet niż mnożyli się Zergowie. Ale to jest wojsko. Taka jest jego rola by bronić Dominium. Westchnąłeś i usiadłeś w fotelu. Lądowanie z reguły nie należało do przyjemnych.
----------
Ze statku wyszedłeś obolały. Standardowo już pilot przywalił w ziemię zdecydowanie za szybko, jakby zapomniał, że wiezie ludzi a nie tonę ziemniaków. Kolejne dropshipy ze sprzętem podchodziły do lądowania. Rozejrzałeś się po wiosce z której nadano sygnał o obcych. Kilkunastu wieśniaków, jakaś stara licha wieża w centrum miasta. Żadnego ciężkiego sprzętu, fortyfikacji, nic. Ciężko będzie, jeśli nas tu coś zaatakuje. pomyślałeś. Odwróciłeś się i głęboko wciągnąłeś powietrze.
To będzie ciężka misja mignęło w twojej głowie.
Richard D Owen

Żołnierze wysluchali w milczeniu twojej mowy. Ciężko było wyczuć czy podbudowała ich choć trochę. Wiedziałeś, że niektórzy z nich zostali wcieleni do armii siłą. Chętnych było jak na lekarstwo, zwłaszcza do piechoty gdzie marines ginęli szybciej nawet niż mnożyli się Zergowie. Ale to jest wojsko. Taka jest jego rola by bronić Dominium. Westchnąłeś i usiadłeś w fotelu. Lądowanie z reguły nie należało do przyjemnych.
----------
Ze statku wyszedłeś obolały. Standardowo już pilot przywalił w ziemię zdecydowanie za szybko, jakby zapomniał, że wiezie ludzi a nie tonę ziemniaków. Kolejne dropshipy ze sprzętem podchodziły do lądowania. Rozejrzałeś się po wiosce z której nadano sygnał o obcych. Kilkunastu wieśniaków, jakaś stara licha wieża w centrum miasta. Żadnego ciężkiego sprzętu, fortyfikacji, nic. Ciężko będzie, jeśli nas tu coś zaatakuje. pomyślałeś. Odwróciłeś się i głęboko wciągnąłeś powietrze.
To będzie ciężka misja mignęło w twojej głowie.
Richard D Owen

Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: niedziela, 2 kwietnia 2006, 23:39
Richard D Owen
Za szybko, za szybko... To wszystko jest bardzo podejrzane... Owen spojrzał pogarliwie na kolegę, poczuł ostry zapach jednego z objawów strachu takich żółtodziobów, jak ten tutaj. Sam kiedyś zrobił to samo, siedząc samemu w bunkrze - ale przeżył i dla niego to wciąż za wcześnie na śmierć.
Chwycił nadajnik i wyrzucił mechanicznym głosem - Czołg oblężniczy gotowy do ewakuacji, czołg oblężniczy gotowy do ewakuacji, proszę o potwierdzenie odbioru, moja pozycja to... - kiedy Richard już podał lokalizację, popatrzył na obcego, który wystawał z jego pulpitu - czyli nie są materialni... Zasępił się przez chwilę myśląc o przydatności jego karabinu w tym momencie, jednak lepiej było go mieć... Słuchaj kreaturo, pakuj się do środka i nie rób niczego dziwnego, bo prędzej nas zniszczą niż pozwolą odlecieć.
Za szybko, za szybko... To wszystko jest bardzo podejrzane... Owen spojrzał pogarliwie na kolegę, poczuł ostry zapach jednego z objawów strachu takich żółtodziobów, jak ten tutaj. Sam kiedyś zrobił to samo, siedząc samemu w bunkrze - ale przeżył i dla niego to wciąż za wcześnie na śmierć.
Chwycił nadajnik i wyrzucił mechanicznym głosem - Czołg oblężniczy gotowy do ewakuacji, czołg oblężniczy gotowy do ewakuacji, proszę o potwierdzenie odbioru, moja pozycja to... - kiedy Richard już podał lokalizację, popatrzył na obcego, który wystawał z jego pulpitu - czyli nie są materialni... Zasępił się przez chwilę myśląc o przydatności jego karabinu w tym momencie, jednak lepiej było go mieć... Słuchaj kreaturo, pakuj się do środka i nie rób niczego dziwnego, bo prędzej nas zniszczą niż pozwolą odlecieć.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Obelix wyjechał, więc sobie sami pogramy
Nawet lepiej, to podgonie troche z akcją twojej postaci bez ostrego obcinania fabuły
Richard D Owen
Jestem jak najbardziej materialny. Przecież mnie zraniłeś. Można nas zniszczyć. Widziałeś przecież. Sam zadałeś śmierć mojemu jedynemu kompanowi. usłyszałeś głos a obcy wskazał ręką w stronę mechanicznego pajęczaka. Podrapałeś się w głowę i wyskoczyłeś z czołgu żeby wziąć karabin.
Mam nadzieję, że mnie nie zabije moim własnym czołgiem. przemknęło ci przez myśl.
Bez obaw.. odpowiedział głos.
Cholera... Słyszysz wszystkie moje myśli? Jak? badawczo pomyślałeś.
Jestem telepatą. U nas wszyscy się porozumiewają wyłącznie tak. Nie mamy ust ani strun głosowych. A teraz wracaj. Twoi towarzysze są tuż tuż. powiedział Zeshal.
Wskoczyłeś do tanka. Faktycznie- gdy tylko zająłeś miejsce zza gór wyleciał dropship. Z nadajnika dało się słyszeć głos:
Widzimy was Owen. Wszystko ok? Co z reszta?


Richard D Owen
Jestem jak najbardziej materialny. Przecież mnie zraniłeś. Można nas zniszczyć. Widziałeś przecież. Sam zadałeś śmierć mojemu jedynemu kompanowi. usłyszałeś głos a obcy wskazał ręką w stronę mechanicznego pajęczaka. Podrapałeś się w głowę i wyskoczyłeś z czołgu żeby wziąć karabin.
Mam nadzieję, że mnie nie zabije moim własnym czołgiem. przemknęło ci przez myśl.
Bez obaw.. odpowiedział głos.
Cholera... Słyszysz wszystkie moje myśli? Jak? badawczo pomyślałeś.
Jestem telepatą. U nas wszyscy się porozumiewają wyłącznie tak. Nie mamy ust ani strun głosowych. A teraz wracaj. Twoi towarzysze są tuż tuż. powiedział Zeshal.
Wskoczyłeś do tanka. Faktycznie- gdy tylko zająłeś miejsce zza gór wyleciał dropship. Z nadajnika dało się słyszeć głos:
Widzimy was Owen. Wszystko ok? Co z reszta?
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: niedziela, 2 kwietnia 2006, 23:39
Owen z tej strony, zostałem sam, zagrożenia wyeliminowane. proszę o ewakuację - rzucił do nadajnika, po czym przełączył obroty czołgu na niskie i czekał. To w takim razie wiesz, że się boję jak cholera - myślał - dlaczego powinienem Ci wierzyć? Czego Twoi kolesie od nas chcą? Jak się bronić? Daj mi coś, co pozwoli przekonać dowództwo. Teraz mogę Cię ukryć - sam nie wiedział w którym momencie z jego ust wydobywały się słowa, a kiedy refleksja ta pozostawała jedynie przekazem myśli. Na razie jesteś bezpieczny, ale nie wszyscy są tacy jak ja - jakiś młokos może do Ciebie strzelić ze strachu - muszę ich przygotować - daj mi cokolwiek! - to ostatnie już na pewno powiedział na głos.
