[Świat Pasem] Pradawni Władcy

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Pyron
Pyron stał wyprostowany naprzeciw przeciwnika. Salutując mu według pradawnego zwyczaju rusza na wroga, krew pulsuje mu w żyłach, głowa huczy w rytm bojowej pieśni. Wróg jest coraz bliżej, zamach, cios ogromnym mieczem i... przeciwnik z ośmieszającą łatwością wymyka sie od uderzenia jednocześnie wbijając szpade w spojenie pancerza w lewym barku. Przeszywający ból, kołatanie serca, gdyby nie stalowa płyta pewnie dawno wyskoczyłoby na zewnątrz. Znów oko w oko z przeciwnikiem, którego twarz zdobi szyderczy uśmiecz. Znów bieg, zamach, cios... szpada tym razem przebiła święty pancerz wbijając się w lewy bok. Dość zniewag! Pomyślał Pyron. Teraz w Tobie Pani ostatnia nadzieja. Odwrócił się do przeciwnika patrząc mu w oczy. Chwycił ledwo co miecz w lewą rękę, a prawą uniósł w góre, przeciwnik patrzył z rozbawieniem jak lewa ręka odmawia posłuszeństwa i miecz upada na ziemie... Nagle... prawa ręka zaczyna emanować silnym czerwonym światłem, w jednej chwili krążące naokoło dłoni światło zaczyna przybierać kształ włóczni, by w końcu zmaterializować się w pełnej postaci... Pyron uśmiechnął się czując ciepło w dłoni, zamachnął się i z całej siły rzucił włócznię w stronę przeciwnika. Przeciwnik zdołał odchylić się, lecz włócznia przebiła jego lewy bark. Uśmiech zniknął w jednej chwili zastąpiony grymasem bólu. Pyron korzystając z chwili podniósł miecz i ruszył na przeciwnika, zamachnął się by zadać ostateczny cios, zastawa jaką uczynił szermierz, pozwoliła uniknąć śmierci, lecz delikatna szpada pękła pod naporem miecza. Szermierz szybko odrzucił szpade i jednym ruchem ręki wyciągnął sztylet i wbił w prawą pachinę Pyrona! Ten ryknął z bólu osuwając się na kolana. Ostatnim wysiłkiem uniósł miecz... i... nagle miecz znikł na chwile i pojawił się na ziemi tuż obok obciętej ręki szermierza który nawet nie zauważył co się stało. Pyron ociemniały z bólu, uniósł miecz i... zakończył żywot przeciwnika uderzając w szyję przeciwnika.... Głowa szermierza upadła z głośnym chlupnięciem na ziemie. Pyron spojrzał w niebo... uniósł powoli miecz nad głowę... Za LUVIONĘ!!!!!! Krzyknął głośno, po czym osunął się na ziemie tuż obok ciała przeciwnika.
Pyron stał wyprostowany naprzeciw przeciwnika. Salutując mu według pradawnego zwyczaju rusza na wroga, krew pulsuje mu w żyłach, głowa huczy w rytm bojowej pieśni. Wróg jest coraz bliżej, zamach, cios ogromnym mieczem i... przeciwnik z ośmieszającą łatwością wymyka sie od uderzenia jednocześnie wbijając szpade w spojenie pancerza w lewym barku. Przeszywający ból, kołatanie serca, gdyby nie stalowa płyta pewnie dawno wyskoczyłoby na zewnątrz. Znów oko w oko z przeciwnikiem, którego twarz zdobi szyderczy uśmiecz. Znów bieg, zamach, cios... szpada tym razem przebiła święty pancerz wbijając się w lewy bok. Dość zniewag! Pomyślał Pyron. Teraz w Tobie Pani ostatnia nadzieja. Odwrócił się do przeciwnika patrząc mu w oczy. Chwycił ledwo co miecz w lewą rękę, a prawą uniósł w góre, przeciwnik patrzył z rozbawieniem jak lewa ręka odmawia posłuszeństwa i miecz upada na ziemie... Nagle... prawa ręka zaczyna emanować silnym czerwonym światłem, w jednej chwili krążące naokoło dłoni światło zaczyna przybierać kształ włóczni, by w końcu zmaterializować się w pełnej postaci... Pyron uśmiechnął się czując ciepło w dłoni, zamachnął się i z całej siły rzucił włócznię w stronę przeciwnika. Przeciwnik zdołał odchylić się, lecz włócznia przebiła jego lewy bark. Uśmiech zniknął w jednej chwili zastąpiony grymasem bólu. Pyron korzystając z chwili podniósł miecz i ruszył na przeciwnika, zamachnął się by zadać ostateczny cios, zastawa jaką uczynił szermierz, pozwoliła uniknąć śmierci, lecz delikatna szpada pękła pod naporem miecza. Szermierz szybko odrzucił szpade i jednym ruchem ręki wyciągnął sztylet i wbił w prawą pachinę Pyrona! Ten ryknął z bólu osuwając się na kolana. Ostatnim wysiłkiem uniósł miecz... i... nagle miecz znikł na chwile i pojawił się na ziemi tuż obok obciętej ręki szermierza który nawet nie zauważył co się stało. Pyron ociemniały z bólu, uniósł miecz i... zakończył żywot przeciwnika uderzając w szyję przeciwnika.... Głowa szermierza upadła z głośnym chlupnięciem na ziemie. Pyron spojrzał w niebo... uniósł powoli miecz nad głowę... Za LUVIONĘ!!!!!! Krzyknął głośno, po czym osunął się na ziemie tuż obok ciała przeciwnika.
Fuck?

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Pavcioo i Wulfgar - czekamy na Smoka
Xazaax i Alexander:
Źródło naszego "życia" jest głęboko pod tą salą i lepiej dla was, byściew go nie odkrywali... przynajmniej dopuki nei bedziecie potężniejsi...- odpowiedziała jedna z mumii, a druga podchwyciął temat Alexandra. -Nie ma skuteczniejszej broni nad legion nieśmiertelnych! Tu - poza zasięgiem oczu ludzkich ukryta została armia koszmaru, ale tylko wszechstronny i potężny umysł ja opanuje! Wam brakuje tej potęgi!- zahuczała.
Drizzt:
Człowiek zauwazył kulę i uniknął jej jednocześnie tnąc Shiraka w ramię i obcinajac mu rękę w całosci, następnie jednym, gładkim ruchem pozbawił go łowy.
SHIRAK UMARŁ!
Mężczyzna wyprostował się i spoglądnął na kapłana wyzywajaco. To był Mroźny Ksiażę! Arystokrata zeskoczyłz dachu i pognał przed siebie do oblężonego zamku. W tym momencie z gury dał się słyszec krzyk. Gwardia Księcia wypadła po schodach i wgryzła sie w linię Białej Dłoni. Wszyscy jej członkowie, a było ich dwudziestu czterech, byli olbrzymami i każdy dzierżył Lodowcowy Miecz. Xantus nei tracąc czasu rzucił się w ich kierunku wraz z resztą dowódców...
Xazaax i Alexander:
Źródło naszego "życia" jest głęboko pod tą salą i lepiej dla was, byściew go nie odkrywali... przynajmniej dopuki nei bedziecie potężniejsi...- odpowiedziała jedna z mumii, a druga podchwyciął temat Alexandra. -Nie ma skuteczniejszej broni nad legion nieśmiertelnych! Tu - poza zasięgiem oczu ludzkich ukryta została armia koszmaru, ale tylko wszechstronny i potężny umysł ja opanuje! Wam brakuje tej potęgi!- zahuczała.
Drizzt:
Człowiek zauwazył kulę i uniknął jej jednocześnie tnąc Shiraka w ramię i obcinajac mu rękę w całosci, następnie jednym, gładkim ruchem pozbawił go łowy.
SHIRAK UMARŁ!
Mężczyzna wyprostował się i spoglądnął na kapłana wyzywajaco. To był Mroźny Ksiażę! Arystokrata zeskoczyłz dachu i pognał przed siebie do oblężonego zamku. W tym momencie z gury dał się słyszec krzyk. Gwardia Księcia wypadła po schodach i wgryzła sie w linię Białej Dłoni. Wszyscy jej członkowie, a było ich dwudziestu czterech, byli olbrzymami i każdy dzierżył Lodowcowy Miecz. Xantus nei tracąc czasu rzucił się w ich kierunku wraz z resztą dowódców...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!


-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

-
- Marynarz
- Posty: 332
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
- Numer GG: 0
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Pavciooo:
Możesz przecież poćwiczyć sobie walkę bronią, jeżeli nie chcesz ćwiczyć magii... - powiedział do Wulfgara i dokończył śniadanie. Pójdźmy jeszcze do pokoju po jakiś prowiant, no i broń na wszelki wypadek oczywiście... Wulfgar, to idziesz z nami czy nie? Niezależnie od jego decyzji idzie do pokoju i przygotowywuje się do wyjścia biorąc trochę prowiant, broń itp.
Gdy Vei no i ewentualnie Wulfgar będą gotowi, wychodzę, zamykam pokój na klucz, aby ktoś nas nie okradł, a następnie idę na plażę i pokazuję Vei to rzucanie wodą pod ciśnieniem. Sam próbuję też czegoś nowego się nauczyć.
Możesz przecież poćwiczyć sobie walkę bronią, jeżeli nie chcesz ćwiczyć magii... - powiedział do Wulfgara i dokończył śniadanie. Pójdźmy jeszcze do pokoju po jakiś prowiant, no i broń na wszelki wypadek oczywiście... Wulfgar, to idziesz z nami czy nie? Niezależnie od jego decyzji idzie do pokoju i przygotowywuje się do wyjścia biorąc trochę prowiant, broń itp.
Gdy Vei no i ewentualnie Wulfgar będą gotowi, wychodzę, zamykam pokój na klucz, aby ktoś nas nie okradł, a następnie idę na plażę i pokazuję Vei to rzucanie wodą pod ciśnieniem. Sam próbuję też czegoś nowego się nauczyć.
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Thaevis:
-1 do KZ
Xazaax:
-Nikt już nie ma nad nami władzy. Mozesz sie podjać tego wyzwania, ale nie teraz, jestes za słaby. Za słaby masz umysł.- odpiwedziała jadna z mumii.
-Powinienaś znaleźć Orb Martwej Woli, ale dopiero, gdy bedziesz silniejszy!- dodała druga. -wtedy znów tu trafisz... i porozmawiamy o konkretnym celu.
Pavcioo i Wulfgar:
No... czekamy an wulfgara...
Drizzt:
Szeregi gwardii zostały przetrzebione przez kule magmy. Powalonych na ziemię rycerzy wytłukły szeregi Białej Dłoni. Wkrótce wszyscy dowódcy stawili się koło Drizzta czekajac na rozkazy. -Gdzie Mroźny Ksiażę?- zapytał Xantus.
-1 do KZ
Xazaax:
-Nikt już nie ma nad nami władzy. Mozesz sie podjać tego wyzwania, ale nie teraz, jestes za słaby. Za słaby masz umysł.- odpiwedziała jadna z mumii.
-Powinienaś znaleźć Orb Martwej Woli, ale dopiero, gdy bedziesz silniejszy!- dodała druga. -wtedy znów tu trafisz... i porozmawiamy o konkretnym celu.
Pavcioo i Wulfgar:
No... czekamy an wulfgara...
Drizzt:
Szeregi gwardii zostały przetrzebione przez kule magmy. Powalonych na ziemię rycerzy wytłukły szeregi Białej Dłoni. Wkrótce wszyscy dowódcy stawili się koło Drizzta czekajac na rozkazy. -Gdzie Mroźny Ksiażę?- zapytał Xantus.
Ostatnio zmieniony sobota, 18 marca 2006, 18:58 przez Mr.Zeth, łącznie zmieniany 1 raz.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Mat
- Posty: 434
- Rejestracja: poniedziałek, 31 października 2005, 15:58
- Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ.
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Xazaax
Było by to dość rozsądne wycofać się teraz...
- Ssss wycofujemy się, sss przynajmnije na razie...
Podciągnął płaszcz i ruszył z powrotem. Mumia miała racje nadal jest zasłąby. Ale skoro miałdużo wolnego czasu mógł się zając sparwdeniem pracy alechemików z łądunkami wybuchowymi. Oraz kolejną medytacją, żeby muc zwiększać swój potencał.
Było by to dość rozsądne wycofać się teraz...
- Ssss wycofujemy się, sss przynajmnije na razie...
Podciągnął płaszcz i ruszył z powrotem. Mumia miała racje nadal jest zasłąby. Ale skoro miałdużo wolnego czasu mógł się zając sparwdeniem pracy alechemików z łądunkami wybuchowymi. Oraz kolejną medytacją, żeby muc zwiększać swój potencał.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Pyron:
Jakoś mi ten post umknął...+3 do KZ
Wszyscy stali jak oniemiali.
-Kimże do diabła jestes?- zapytał ktoś z tłumu, ale ktos go uciszył. -Zemdlał od ran, matole! Wołać tu kapłanów!- głosy zmieszały się w jednolitą "breję" a potem była już ciemnosć.
W majakach rycerz wdiział postać w białym płaszczu z kapturem, która rozmawia z boginią o biało-czarnym ubiorze. -To moze byc jeden z najpotężniejszych wrogów...- dał się słyszeć głos Luviony. -Obudź się, juz czas...-
[---]
-Obudź się, już czas wstawać!- rozbrzmiał głos Dżo. Pyron otworzył oczy. Leżał na miękkim łożu w przestronnej komancie. Siedział w niej Dżo i Biała Siostra. Elfka o białych źrenicach podeszła do Pyrona i uśmiechnęła sie ciepło. -Witaj rycerzu, w akademii Białego Zakonu.- powiedziała miękkim głosem. -Ciężko zostałeś ranny w tej walce! Cud, ze przeżyłeś- jej słowa przerwał ktoś...
-Cuda są specjalnością tego pana- odpowiedział zimny i jakze kontrastujacy z głosem Siostry męski bas. W drzwiach stała postać z wizji Pyrona. -Wybraniec Luviony nie moze tak po prostu polec. Niech pani nas zostawi.- siostra skinęła głową i wyszła. -Panie Pyron. Umarł Pan i Luviona w swej wspaniałomyślnosci wskrzesiła Pana. T ojednk negatywnie wpływa na Moc! Zapewne utracił Pan jedną zdolność!- powiedział, a Pyron stwierdził, ze to prawda. Czegoś brakuje... -Nieważne. przszedłem w innym celu. Reprezentuję Moc Agonii i przychodzę z ofertą pomocy i sprzymierzeństwa... jeżeli takowa interesuje Wysłąńca Luviony.- zakończył i usiadł na ławie koło okna.
Xazaax:
czekajmy na Alexandra...
Jakoś mi ten post umknął...+3 do KZ
Wszyscy stali jak oniemiali.
-Kimże do diabła jestes?- zapytał ktoś z tłumu, ale ktos go uciszył. -Zemdlał od ran, matole! Wołać tu kapłanów!- głosy zmieszały się w jednolitą "breję" a potem była już ciemnosć.
W majakach rycerz wdiział postać w białym płaszczu z kapturem, która rozmawia z boginią o biało-czarnym ubiorze. -To moze byc jeden z najpotężniejszych wrogów...- dał się słyszeć głos Luviony. -Obudź się, juz czas...-
[---]
-Obudź się, już czas wstawać!- rozbrzmiał głos Dżo. Pyron otworzył oczy. Leżał na miękkim łożu w przestronnej komancie. Siedział w niej Dżo i Biała Siostra. Elfka o białych źrenicach podeszła do Pyrona i uśmiechnęła sie ciepło. -Witaj rycerzu, w akademii Białego Zakonu.- powiedziała miękkim głosem. -Ciężko zostałeś ranny w tej walce! Cud, ze przeżyłeś- jej słowa przerwał ktoś...
-Cuda są specjalnością tego pana- odpowiedział zimny i jakze kontrastujacy z głosem Siostry męski bas. W drzwiach stała postać z wizji Pyrona. -Wybraniec Luviony nie moze tak po prostu polec. Niech pani nas zostawi.- siostra skinęła głową i wyszła. -Panie Pyron. Umarł Pan i Luviona w swej wspaniałomyślnosci wskrzesiła Pana. T ojednk negatywnie wpływa na Moc! Zapewne utracił Pan jedną zdolność!- powiedział, a Pyron stwierdził, ze to prawda. Czegoś brakuje... -Nieważne. przszedłem w innym celu. Reprezentuję Moc Agonii i przychodzę z ofertą pomocy i sprzymierzeństwa... jeżeli takowa interesuje Wysłąńca Luviony.- zakończył i usiadł na ławie koło okna.
Xazaax:
czekajmy na Alexandra...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM

-
- Marynarz
- Posty: 332
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
- Numer GG: 0
- Kontakt:

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Wulfgar:
Małe miasteczko było nadzwyczaj zadbane. Skonczywszy posiłek Wulfgar udał się na jego zwiedzania. Z rynku widać było morze i ułożone w półkole budynki. Wulfgar zauważył dopiero teraz, że sam rynek leży o kilka metrów wyżej, niz poziom morza i większość budynków.
Same bufynki były bardzo podobne. Płaskie, lekko ścięte, by zapewnić spływ deszczówce, dachy obłozone niebiseką dachówką. Jedynym budynkiem rózniącym się od reszty była mała świątyńka Wielkiego Węża. Po krótkim spacerze wojownik stwierdził, ze całe miasteczko z lotu ptaka musi wyglądać jak spękana muszla ślimaka, leżąca na brzegu malachitowego morza.
Pavciooo:
Okazało isę, że Eryniaka jest dosć pojętna. Pavciooo co prawda sam sie nic nei nauczył, ale dziewczyna od tej pory jest w stanie wywołać nagłe podmuchy wiatru i w małym stopniu kontrolować wodę... Nowe możliwości chyba sprawiły jej wiele radosci. Przrz pół godziny bawiła się i w ten sposób doskonaliła te zdolności. Idzie jej coraz lepiej, ale w pewnym momencie zatoczyła isę i padła miedzy fale. Pavciooo szybko wyciagnął ją z pod wody. Przemeczyłą sie... Był już wieczór, a słońce złociło chmury i fale. Scarcer udał sie do tawerny. vei obudziła się pod rodze i dotarli razem do sali jadalnej.
Teraz trzeba poczekać na powrót Wulfgara i opis tego, co porabiał cały dzień...
Xazaax i Alexander:
Arxel, powaliłeś mnei długościa posta
Wkrótce juz obaj byli w małym mieszkanku. Obaj padli na posłania. Byli wykończeni tuła czka po wiecznei zmieniajacych się podziemiach. Ostatni osiłek uciekł, gdy zobaczył mumie. Nigdy go nie znaleźli. Jakby podziemny swiat go pożarł...
Sen nadszedł szybko i był bardzo głeboki. Obaj dobrze wypoczeli przez noc, wreszcie ksieżyc ustąpił meijsca słońcu... Nastał ranek.
Małe miasteczko było nadzwyczaj zadbane. Skonczywszy posiłek Wulfgar udał się na jego zwiedzania. Z rynku widać było morze i ułożone w półkole budynki. Wulfgar zauważył dopiero teraz, że sam rynek leży o kilka metrów wyżej, niz poziom morza i większość budynków.
Same bufynki były bardzo podobne. Płaskie, lekko ścięte, by zapewnić spływ deszczówce, dachy obłozone niebiseką dachówką. Jedynym budynkiem rózniącym się od reszty była mała świątyńka Wielkiego Węża. Po krótkim spacerze wojownik stwierdził, ze całe miasteczko z lotu ptaka musi wyglądać jak spękana muszla ślimaka, leżąca na brzegu malachitowego morza.
Pavciooo:
Okazało isę, że Eryniaka jest dosć pojętna. Pavciooo co prawda sam sie nic nei nauczył, ale dziewczyna od tej pory jest w stanie wywołać nagłe podmuchy wiatru i w małym stopniu kontrolować wodę... Nowe możliwości chyba sprawiły jej wiele radosci. Przrz pół godziny bawiła się i w ten sposób doskonaliła te zdolności. Idzie jej coraz lepiej, ale w pewnym momencie zatoczyła isę i padła miedzy fale. Pavciooo szybko wyciagnął ją z pod wody. Przemeczyłą sie... Był już wieczór, a słońce złociło chmury i fale. Scarcer udał sie do tawerny. vei obudziła się pod rodze i dotarli razem do sali jadalnej.
Teraz trzeba poczekać na powrót Wulfgara i opis tego, co porabiał cały dzień...
Xazaax i Alexander:
Arxel, powaliłeś mnei długościa posta

Wkrótce juz obaj byli w małym mieszkanku. Obaj padli na posłania. Byli wykończeni tuła czka po wiecznei zmieniajacych się podziemiach. Ostatni osiłek uciekł, gdy zobaczył mumie. Nigdy go nie znaleźli. Jakby podziemny swiat go pożarł...
Sen nadszedł szybko i był bardzo głeboki. Obaj dobrze wypoczeli przez noc, wreszcie ksieżyc ustąpił meijsca słońcu... Nastał ranek.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Xazaax
Jak co dzień sarcer rozpoczoł go od medytacii, oraz rozmuślań na temat ostaniego wieczoru w kanałach. Dokładnie "przetrawiał" w swoim umyśle każdy wyraz wypowiedziany przez mumie. Chaił jak najwiecej dowiedzieć się na temat tego miasta podziemnego, dlatego poinformowawszy swojego towarzysza uadł się do biblioteki, w poszukiwaniu księg historycznych. Potem miał zachaczyć o warsztaty, by sprawdzić postępy, podwładnych.
Jak co dzień sarcer rozpoczoł go od medytacii, oraz rozmuślań na temat ostaniego wieczoru w kanałach. Dokładnie "przetrawiał" w swoim umyśle każdy wyraz wypowiedziany przez mumie. Chaił jak najwiecej dowiedzieć się na temat tego miasta podziemnego, dlatego poinformowawszy swojego towarzysza uadł się do biblioteki, w poszukiwaniu księg historycznych. Potem miał zachaczyć o warsztaty, by sprawdzić postępy, podwładnych.
