Gabriela
Śmierć Mirii bardzo przygnębiła Gabrielę o Kamiennej Twarzy. Wojowniczka jednakże jak zwykle nie dała po sobie poznać swoich emocji. Okupiły swoje życia bardzo ciężką stratą. Sama Gabriela długo leczyła swoje obrażenia... Gdy pochowały ciało niegdysiejszej numer 6 Gabriela najdłużej została przy jej grobie. Znalazła odpowiedni kamień, na którym ostrzem miecza nakreśliła znak Mirii. Grobowiec nie będzie anonimowy... Pamięć o bohaterce z Piety nie umrze wraz z nią... Potem Gabriela założyła miecz byłej szóstki na plecy, obok własnej broni. Ten miecz będzie rzeczonym dowodem dla kogokolwiek z kim miały się spotkać na północy. Jej towarzyszki zdążyły odejść kilkaset metrów nim wojowniczka do nich dołączyła. Niosła teraz dwa miecze na plecach. Będzie się musiała przyzwyczaić... Niewygodę znosiła ze stoickim spokojem...
Miasto... Zapasy były na wyczerpaniu. Nawet one musiały kiedyś jeść i pić... I trzeba było zmienić ubrania... Wejście do miasta było mimo wszystko nieuniknione. Wpierw zakupy... Chusta, spodnie, koszula, płaszcz... Wojowniczka ostrzegła swoje towarzyszki o obecności Yomy. Skoncentrowała się by określić ich liczbę i kierunek występowania istoty. Skinęła głową w odpowiedzi Beatrice, która kazała wyeliminować obiekt. Cóż, to mogło zagrać na ich korzyść bądź niekorzyść... Oby jednak skutki były pozytywne... Zresztą! Gabriela zrugała siebie w myślach. Nie były Claymore... Ale były osobami zdolnymi zwalczać potwory... Chociaż same uchodziły za bestie nie lepsze od tych demonów, to jednak kobieta chciała udowodnić sobie i częściowo także Organizacji, że jednak jest lepsza! Bez słowa sprzeciwu ruszyła zapolować na Yomy. Atak był błyskawiczny. Błysnęły żółte oczy wojowniczki... Głowa Yomy w ludzkiej postaci potoczyła się po bruku... Gdy Claymore oddalała się w stronę bramy martwy stwór zmienił postać na tę właściwą wzbudzając jęki przerażenia zgromadzonych przechodniów.
[Claymore]Buntowniczka

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Claymore]Buntowniczka
Shiva:
Shiva czuła satysfakcję, pomimo śmierci Mirii. Sadystyczna szmata padła. Po pogrzebie wojowniczki znów zostały we trójkę. Dodatkowo nie miały już osoby, która wie co robi, która ma plan. To już był większy problem. Miria podała im tylko kierunek w jakim miały się udać. Tam maja nas przyjąć... Ale dowodem miał być miecz Mirii. Z tego co Shiva widziała oręż ex szóstki zgarnęła Gabriela. Więc załatwione...
Satysfakcja ze zwycięstwa blakła aż zupełnie zniknęła. Pozostało nieprzyjemne uczucie odbierające wolę walko. Shiva czułą się kiepsko. Dopiero po paru dniach zrozumiała, że uczuciem owym jest niepewność dnia jutrzejszego... teraz już nie mieli potężniejszej Claymore jako "mamy". Były znów zdane na siebie, a do tego prawdopodobnie po śmierci tej wariatki poślą po nie jakąś inną sukę... tym razem silniejszą, lub po prostu grupę claymore, by mieć pewność, renegatki zostaną wybite do nogi...
Na takich rozważaniach Shivie minęła podróż.
Samo miasto nie zrobiło na Shivie żadnego wrażenia. Ani dobrego, ani złego. Ot kolejna lokacja pełna zdławionych strachem ludzi... ale był jeden wyjątek... Gabriela wykryła Yomy. Shiva chyba była jedyną osobą, która nawet bez polecenia ruszyłaby natychmiast usunąć Yomy.... Zakupiony płaszcz, szal, buty, skórzane spodnie i kurtkę założyła pod pancerz.
Yomy... znów mogła zabić zwykłe Yomy...
Znalazła szkodnika dość szybko. Wyszczerzyła się. – Tuś mi – syknęła i rzuciła się na yomę, nim ta zdołała zareagować. „Od czego by tu zacz...” zaczęła się zastanawiać, po wymierzeniu szybkiego kopniaka.. i zobaczyła przed swymi oczyma Anabelle. – Kur... – burknęła, ucinając atakującej ją Yomie głowę, nie przejmując się krzykami ludzi. Wytarła miecz o strzęp ubrania martwej yomy i ruszyła dalej. Rozglądnęła się. Miecz świsnął w powietrzu i przebił kolejną Yomę. Claymore zgarnęła miecz, który utkwił w ciele i znów go otarła. Z ciężkim westchnieniem zaczęła szukać Gabrieli lub innych Yom... w końcu to nie ona była od wykrywania i radziła sobie średnio na dużym dystansie... w sumie na średnim też nie.
Shiva czuła satysfakcję, pomimo śmierci Mirii. Sadystyczna szmata padła. Po pogrzebie wojowniczki znów zostały we trójkę. Dodatkowo nie miały już osoby, która wie co robi, która ma plan. To już był większy problem. Miria podała im tylko kierunek w jakim miały się udać. Tam maja nas przyjąć... Ale dowodem miał być miecz Mirii. Z tego co Shiva widziała oręż ex szóstki zgarnęła Gabriela. Więc załatwione...
Satysfakcja ze zwycięstwa blakła aż zupełnie zniknęła. Pozostało nieprzyjemne uczucie odbierające wolę walko. Shiva czułą się kiepsko. Dopiero po paru dniach zrozumiała, że uczuciem owym jest niepewność dnia jutrzejszego... teraz już nie mieli potężniejszej Claymore jako "mamy". Były znów zdane na siebie, a do tego prawdopodobnie po śmierci tej wariatki poślą po nie jakąś inną sukę... tym razem silniejszą, lub po prostu grupę claymore, by mieć pewność, renegatki zostaną wybite do nogi...
Na takich rozważaniach Shivie minęła podróż.
Samo miasto nie zrobiło na Shivie żadnego wrażenia. Ani dobrego, ani złego. Ot kolejna lokacja pełna zdławionych strachem ludzi... ale był jeden wyjątek... Gabriela wykryła Yomy. Shiva chyba była jedyną osobą, która nawet bez polecenia ruszyłaby natychmiast usunąć Yomy.... Zakupiony płaszcz, szal, buty, skórzane spodnie i kurtkę założyła pod pancerz.
Yomy... znów mogła zabić zwykłe Yomy...
Znalazła szkodnika dość szybko. Wyszczerzyła się. – Tuś mi – syknęła i rzuciła się na yomę, nim ta zdołała zareagować. „Od czego by tu zacz...” zaczęła się zastanawiać, po wymierzeniu szybkiego kopniaka.. i zobaczyła przed swymi oczyma Anabelle. – Kur... – burknęła, ucinając atakującej ją Yomie głowę, nie przejmując się krzykami ludzi. Wytarła miecz o strzęp ubrania martwej yomy i ruszyła dalej. Rozglądnęła się. Miecz świsnął w powietrzu i przebił kolejną Yomę. Claymore zgarnęła miecz, który utkwił w ciele i znów go otarła. Z ciężkim westchnieniem zaczęła szukać Gabrieli lub innych Yom... w końcu to nie ona była od wykrywania i radziła sobie średnio na dużym dystansie... w sumie na średnim też nie.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
