[Wiedźmin: GW] Lammas

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Landon Banqus
- Jestem Landon, Landon Banqus. Co do umiejętności... Cóż, byłem jakiś czas w wojsku, więc w razie czego mogę zrobić użytek z miecza. Miejmy jednak nadzieję, że nie znajdziemy ku temu okazji...- powiedział, kłaniając się lekko i sztywno. Był już trochę zmęczony, jak wszyscy czekał na okazję, by się położyć. Wcześniej miał nadzieję na noc spędzoną w łóżku, przy odrobinie szczęścia spędzoną z kimś. Przywykł jednak do sypiania w różnych warunkach, samotnie na sianie również. Najważniejsze, że nie kapie na nos i nikt nie przykłada noża do gardła.
Ziewając z lekka czekał, aż reszta przynajmniej wyjawi swoje imiona. Nie, żeby jakoś bardzo mu zależało, chciał jednak dopełnić wszystkich grzecznościowych formalności. Podejrzewał, że jutro będzie dość okazji, by się dobrze poznać.
- Jestem Landon, Landon Banqus. Co do umiejętności... Cóż, byłem jakiś czas w wojsku, więc w razie czego mogę zrobić użytek z miecza. Miejmy jednak nadzieję, że nie znajdziemy ku temu okazji...- powiedział, kłaniając się lekko i sztywno. Był już trochę zmęczony, jak wszyscy czekał na okazję, by się położyć. Wcześniej miał nadzieję na noc spędzoną w łóżku, przy odrobinie szczęścia spędzoną z kimś. Przywykł jednak do sypiania w różnych warunkach, samotnie na sianie również. Najważniejsze, że nie kapie na nos i nikt nie przykłada noża do gardła.
Ziewając z lekka czekał, aż reszta przynajmniej wyjawi swoje imiona. Nie, żeby jakoś bardzo mu zależało, chciał jednak dopełnić wszystkich grzecznościowych formalności. Podejrzewał, że jutro będzie dość okazji, by się dobrze poznać.

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Lilian
Usłyszawszy słowa kapłanki posmutniała.
- Ja mam na imię Lilian. - przedstawiła się dziewczyna, po czym powiedziała:
- Ale ja z wami nie pojadę. Bo właśnie zmierzam do Kaedwen, a to w przeciwnym kierunku.
- Ale miło było was poznać. - mówiąc to popatrzyła kolejno na półelfa (z którym tańcowała), łysego mężczyznę (który był dla niej miły) i wiedźmina (słyszała o wiedźminach, ale pierwszy raz miała możliwość zobaczyć).
Usłyszawszy słowa kapłanki posmutniała.
- Ja mam na imię Lilian. - przedstawiła się dziewczyna, po czym powiedziała:
- Ale ja z wami nie pojadę. Bo właśnie zmierzam do Kaedwen, a to w przeciwnym kierunku.
- Ale miło było was poznać. - mówiąc to popatrzyła kolejno na półelfa (z którym tańcowała), łysego mężczyznę (który był dla niej miły) i wiedźmina (słyszała o wiedźminach, ale pierwszy raz miała możliwość zobaczyć).
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Percival Bergerson
Kiedy zamieszanie się zaczęło, starał się zebrać jak najwięcej informacji, nie opuszczając jednak kobiety, z którą tanczył. Miałby z resztą problem z jej pozostawieniem, ponieważ objęła go ciasno i nie pozwalała na rozluźnienie uścisku (o co z resztą niezbyt się starał). Kiedy wszystko się uspokoiło stał obok niej i uważnie słuchał wszystkich rozmówców. W końcu postanowił zabrać głos w dyskusji. Moim zdaniem nie powinniśmy zwlekać. To, że główna armia nie dotrze tutaj do świtu, nie znaczy, że jesteśmy bezpieczni. Normalną taktyką w przypadku takiego konfliktu jest wysyłanie konnych podjazdów. Ale jeśli zdanie dowodzącego tą wyprawą jest inne, to nie pozostaje nam nic innego jak ruszyć o świcie.-powiedział, po czym przedstawił się.-Percival Bergerson. Miło mi poznać-skłonił się lekko. Na słowa Lilian zareagował lekkim uśmiechem. Pogratulować odwagi-rzekł-ale Kaedwen zapewne jest już ogarnięte wojną. Droga na północ oznacza śmierć. Naprawdę radziłbym jechać z nami. Jeśli mimo wszystko zdecydujesz się na kontynuowanie podróży na północ, to nie mogę pozwolić, abyś umierała sama. Chciałbym ci towarzyszyć, jeśli tylko na to pozwolisz.
Kiedy zamieszanie się zaczęło, starał się zebrać jak najwięcej informacji, nie opuszczając jednak kobiety, z którą tanczył. Miałby z resztą problem z jej pozostawieniem, ponieważ objęła go ciasno i nie pozwalała na rozluźnienie uścisku (o co z resztą niezbyt się starał). Kiedy wszystko się uspokoiło stał obok niej i uważnie słuchał wszystkich rozmówców. W końcu postanowił zabrać głos w dyskusji. Moim zdaniem nie powinniśmy zwlekać. To, że główna armia nie dotrze tutaj do świtu, nie znaczy, że jesteśmy bezpieczni. Normalną taktyką w przypadku takiego konfliktu jest wysyłanie konnych podjazdów. Ale jeśli zdanie dowodzącego tą wyprawą jest inne, to nie pozostaje nam nic innego jak ruszyć o świcie.-powiedział, po czym przedstawił się.-Percival Bergerson. Miło mi poznać-skłonił się lekko. Na słowa Lilian zareagował lekkim uśmiechem. Pogratulować odwagi-rzekł-ale Kaedwen zapewne jest już ogarnięte wojną. Droga na północ oznacza śmierć. Naprawdę radziłbym jechać z nami. Jeśli mimo wszystko zdecydujesz się na kontynuowanie podróży na północ, to nie mogę pozwolić, abyś umierała sama. Chciałbym ci towarzyszyć, jeśli tylko na to pozwolisz.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Lilian
"Kaedwen ogarnięte wojną... Śmierć!" - słowa Percivala nie dawały jej spokoju.
Cieszyła się, że zaoferował jej swoje towarzystwo. Spojrzała na niego i spytała:
- Naprawdę myślisz, że jadąc na północ zginiemy??
Dziewczyna nie była już pewna co robić.
"Kaedwen ogarnięte wojną... Śmierć!" - słowa Percivala nie dawały jej spokoju.
Cieszyła się, że zaoferował jej swoje towarzystwo. Spojrzała na niego i spytała:
- Naprawdę myślisz, że jadąc na północ zginiemy??
Dziewczyna nie była już pewna co robić.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Pomywacz
- Posty: 42
- Rejestracja: środa, 6 grudnia 2006, 13:56
- Numer GG: 7757516
- Lokalizacja: z Wietnamu
Rozmowa w opustoszałej stodole przeciągała się niemiłosiernie. Noc nie przyniosła odżywczego chłodu, przyniosła za to zmęczenie. Co i rusz ktoś ukradkiem lub całkiem ostentacyjnie ziewał, oczy kleiły się, a i nogi powoli odmawiały posłuszeństwa. W chwilach ciszy, świetnie kontrapunktowanej symfonią świerszczy, w umysłach podróżników coraz częściej pojawiało się marzenie o łóżku lub chociażby miękkim sianie. Oddalało się widmo wojny i tułaczki. Liczył się tylko zbawczy, ożywczy sen.

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Percival Bergerson
Cóż, jestem tego raczej pewien. Jeśli sprawy, które wiodą cię na północ, są wystarczająco ważne, aby ryzykować dla nich życiem, to postaram się choć trochę opóźnić przybycie śmierci. Jeśli jednak można te sprawy załatwić w późniejszym terminie, to naprawdę doradzałbym poczekać na zakończenie walk.-odpowiedział na pytanie Lilian.-Jakakolwiek będzie twoja decyzja, lepiej będzie się podróżować po długim i krzepiącym śnie. Rano zastanowimy się, którędy najbezpieczniej będzie dojechać do Kaedwen, o ile nie zmienisz zdania.-powiedział z uśmiechem, po czym wyciągnął się na sianie i starał się zasnąć.
Cóż, jestem tego raczej pewien. Jeśli sprawy, które wiodą cię na północ, są wystarczająco ważne, aby ryzykować dla nich życiem, to postaram się choć trochę opóźnić przybycie śmierci. Jeśli jednak można te sprawy załatwić w późniejszym terminie, to naprawdę doradzałbym poczekać na zakończenie walk.-odpowiedział na pytanie Lilian.-Jakakolwiek będzie twoja decyzja, lepiej będzie się podróżować po długim i krzepiącym śnie. Rano zastanowimy się, którędy najbezpieczniej będzie dojechać do Kaedwen, o ile nie zmienisz zdania.-powiedział z uśmiechem, po czym wyciągnął się na sianie i starał się zasnąć.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Marynarz
- Posty: 179
- Rejestracja: wtorek, 19 września 2006, 18:15
- Lokalizacja: Z lasu
- Kontakt:
"Psiakrew, czyli jednak mamy spać tutaj, hmm niech tak będzie" Avregart chwileczkę przysłuchiwał się rozmowie Persivala i Lilian, lecz po kilku chwilach kiedy w jego głowie zaczęły się pojawiać komentarze na temat 'kretyńskiego bohaterstwa' zrezygnował z przysłuchiwania się i powiedział
-Szanowni państwo pozwolą, że się oddalę- z tymi słowami podszedł w róg stodoły, powoli ściągnął z pleców płaszcz, który swoją drogą cały czas miał na sobie, odłożył swój miecz i plecak który jak dotąd leżał gdzieś pod ścianą, wszystko to umieścił pod płaszczem. Następne kierując się do wyjścia powiedział
-Mili państwo pozwolą, że przejdę się na spacer. Wrócę raczej późno więc proszę mi wybaczyć jeśli kogoś niechcący obudziłbym
I z tymi słowami poszedł się przejść pod karczmy, a później trochę za wioskę aby porozmyślać i odpocząć od zgiełku całego życia. "O tak noc to taka pora która ma w sobie magię", myśląc to poczuł dreszcze na plecach i uśmiechnął się do siebie, lubił czuć, że jest sam pośród tych ciemności. Po długim spacerze i długich rozmyślaniach powrócił nad ranem do stodoły. Wszedł najciszej jak się da, położył się obok swego ekwipunku i zasnął.
-Szanowni państwo pozwolą, że się oddalę- z tymi słowami podszedł w róg stodoły, powoli ściągnął z pleców płaszcz, który swoją drogą cały czas miał na sobie, odłożył swój miecz i plecak który jak dotąd leżał gdzieś pod ścianą, wszystko to umieścił pod płaszczem. Następne kierując się do wyjścia powiedział
-Mili państwo pozwolą, że przejdę się na spacer. Wrócę raczej późno więc proszę mi wybaczyć jeśli kogoś niechcący obudziłbym
I z tymi słowami poszedł się przejść pod karczmy, a później trochę za wioskę aby porozmyślać i odpocząć od zgiełku całego życia. "O tak noc to taka pora która ma w sobie magię", myśląc to poczuł dreszcze na plecach i uśmiechnął się do siebie, lubił czuć, że jest sam pośród tych ciemności. Po długim spacerze i długich rozmyślaniach powrócił nad ranem do stodoły. Wszedł najciszej jak się da, położył się obok swego ekwipunku i zasnął.

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Lilian
Percival swoimi słowami ostatecznie pomógł jej się zdecydować. Po krótkiej chwili zastanowienia powiedziała:
- Miałam coś przywieść... i się pospieszyć. Ale na pewno Alice, moja przyjaciółka, która mnie wysłała, nie chciałaby, żeby mi się coś stało. Lepiej poczekam aż będzie bezpiecznie.
Była nieco senna. Spojrzała na Percivala swoimi pięknymi oczami.
- Dziękuję. Nie wiedziałabym co robić. Pojadę ze wszystkimi na południe. - powiedziała zmęczonym głosem.
Naprawdę chciało jej się spać. To co Powiedział o śnie wpłynęło na nią.
"Spaaać." - przemykało jej przez myśli.
- I racja. Chodźmy do łóżka. - powiedziała spokojnie.
- To znaczy, spać. - poprawiła się, by uniknąć nieporozumień.
Po czym poszła i usadowiła się wygodnie na świerzym sianku.
Percival swoimi słowami ostatecznie pomógł jej się zdecydować. Po krótkiej chwili zastanowienia powiedziała:
- Miałam coś przywieść... i się pospieszyć. Ale na pewno Alice, moja przyjaciółka, która mnie wysłała, nie chciałaby, żeby mi się coś stało. Lepiej poczekam aż będzie bezpiecznie.
Była nieco senna. Spojrzała na Percivala swoimi pięknymi oczami.
- Dziękuję. Nie wiedziałabym co robić. Pojadę ze wszystkimi na południe. - powiedziała zmęczonym głosem.
Naprawdę chciało jej się spać. To co Powiedział o śnie wpłynęło na nią.
"Spaaać." - przemykało jej przez myśli.
- I racja. Chodźmy do łóżka. - powiedziała spokojnie.
- To znaczy, spać. - poprawiła się, by uniknąć nieporozumień.
Po czym poszła i usadowiła się wygodnie na świerzym sianku.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Eltern z Koviru
Wiedźmin w milczeniu położył się na sianie, zwijając się w kłębek. Nawet nie zdjął miecza z pleców, mając nadzieję że nie nadzieje się nań w nocy. Zasypiając, spoglądał na Lilian i zastanawiał się, jak wiele czasu zajmie tej dwójce pójście ze sobą do łóżka.
Wiedźmin w milczeniu położył się na sianie, zwijając się w kłębek. Nawet nie zdjął miecza z pleców, mając nadzieję że nie nadzieje się nań w nocy. Zasypiając, spoglądał na Lilian i zastanawiał się, jak wiele czasu zajmie tej dwójce pójście ze sobą do łóżka.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Landon Banqus
"Wreszcie spać..."- pomyślał, kładąc się na sianie wyłożonym w stodole. Było tu więcej osób, niż spodziewał, ale w obecnej sytuacji nie można się było dziwić. Ostatnią myślą, jaka przyszła mu do głowy był fakt, że jutro trzeba będzie bardzo wcześnie wstać. "Kto to widział, żeby tak wcześnie wstawać... przed świtem... kto to widział..."
"Wreszcie spać..."- pomyślał, kładąc się na sianie wyłożonym w stodole. Było tu więcej osób, niż spodziewał, ale w obecnej sytuacji nie można się było dziwić. Ostatnią myślą, jaka przyszła mu do głowy był fakt, że jutro trzeba będzie bardzo wcześnie wstać. "Kto to widział, żeby tak wcześnie wstawać... przed świtem... kto to widział..."

-
- Pomywacz
- Posty: 42
- Rejestracja: środa, 6 grudnia 2006, 13:56
- Numer GG: 7757516
- Lokalizacja: z Wietnamu
Avregart
Noc była parna i gorąca. Księżyc, będący w nowiu, dawał mało światła. Nie stanowiło to jednak problemu dla człowieka zaprzyjaźnionego z cieniem. Stawiał on swe kroki pewnie i cicho. Zbliżył się do karczmy i zobaczył zamknięte drzwi oraz okiennice. Właściciel, tak jak zresztą cała wioska pogrążony był już we śnie. Śnie nerwowym i niespokojnym. Podczas spaceru Avregart usłyszał nawet krzyk osoby zbudzonej przez koszmar. Coś ciężkiego wisiało nad wioską, coś co męczyło i odbierało nadzieję. Samotny człowiek zapragnął więc w końcu położyć się, wślizgnął się bezszelestnie do stodoły i zasnął niemalże natychmiast.
Zmęczenie zrobiło swoje i wszyscy spali kamiennym snem. Lilian miała sen, nie mogła go sobie jednak przypomnieć. Przerwał go krzyk znanego już wszystkim podrostka:
- Ploszę wstawać! Wyluszamy!
W jego głosie dało się jednak rozpoznać pewną zmianę. Nie był już tak wesoły... Wojna dotykała wszystkich, nawet dzieci. A może przede wszystkim je?
Przed karczmą wszyscy już czekali. Matki z berbeciami w nosidłach powieszonych na plecach, mężczyźni ciągnący dwukołowe wózki i podrostki plątające się między nogami. Na przodzie kolumny siedziała na bułanym koniu kapłanka:
- Ruszajmy, mam złe przeczucia. Zjecie w drodze.
Noc była parna i gorąca. Księżyc, będący w nowiu, dawał mało światła. Nie stanowiło to jednak problemu dla człowieka zaprzyjaźnionego z cieniem. Stawiał on swe kroki pewnie i cicho. Zbliżył się do karczmy i zobaczył zamknięte drzwi oraz okiennice. Właściciel, tak jak zresztą cała wioska pogrążony był już we śnie. Śnie nerwowym i niespokojnym. Podczas spaceru Avregart usłyszał nawet krzyk osoby zbudzonej przez koszmar. Coś ciężkiego wisiało nad wioską, coś co męczyło i odbierało nadzieję. Samotny człowiek zapragnął więc w końcu położyć się, wślizgnął się bezszelestnie do stodoły i zasnął niemalże natychmiast.
Zmęczenie zrobiło swoje i wszyscy spali kamiennym snem. Lilian miała sen, nie mogła go sobie jednak przypomnieć. Przerwał go krzyk znanego już wszystkim podrostka:
- Ploszę wstawać! Wyluszamy!
W jego głosie dało się jednak rozpoznać pewną zmianę. Nie był już tak wesoły... Wojna dotykała wszystkich, nawet dzieci. A może przede wszystkim je?
Przed karczmą wszyscy już czekali. Matki z berbeciami w nosidłach powieszonych na plecach, mężczyźni ciągnący dwukołowe wózki i podrostki plątające się między nogami. Na przodzie kolumny siedziała na bułanym koniu kapłanka:
- Ruszajmy, mam złe przeczucia. Zjecie w drodze.

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Percival Bergerson
Zaspanymi oczyma rozejrzał się dookoła, po czym podniósł się i wyszedł na zewnątrz. Nabrał wiadro wody ze studni i przemył nią twarz. Zimno odpędziło sen i zmęczenie. Półelf, już w lepszym humorze, podszedł do swojego konia, schował lutnię do juk, wyjął natomiast dobrze wykonany miecz, który przymocował sobie do pasa, i dwa sztylety, z których jeden znalazł się w cholewie, a drugi w pochwie pod lewą ręką. Już w siodle przeciągnął się, po czym podjechał do jednego z wozów, aby otrzymać coś do jedzenia.
Zaspanymi oczyma rozejrzał się dookoła, po czym podniósł się i wyszedł na zewnątrz. Nabrał wiadro wody ze studni i przemył nią twarz. Zimno odpędziło sen i zmęczenie. Półelf, już w lepszym humorze, podszedł do swojego konia, schował lutnię do juk, wyjął natomiast dobrze wykonany miecz, który przymocował sobie do pasa, i dwa sztylety, z których jeden znalazł się w cholewie, a drugi w pochwie pod lewą ręką. Już w siodle przeciągnął się, po czym podjechał do jednego z wozów, aby otrzymać coś do jedzenia.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Landon Banqus
Krzyk młodego chłopaka brutalnie wyrwał go ze snu. Rozmasował dziwnie obolały kark i wytrząsnął z włosów siano. Wstał, wypluł kilka ździebeł, poprawił ubranie i właściwie był gotów do drogi. Oczywiście, chciałby się ogolić, umyć, założyć świeże ubranie i zjeść porządne śniadanie z żoną i dwójką dzieci. Ale, no cóż... nie było specjalnych szans na żadną z tych wygód. Wyszedł ze stodoły, by wpaść na jakąś biegnącą wieśniaczkę. Zaklął z cicha, zaczął odwiązywać swojego konia, poprawił popręg i wskoczył na siodło. Poczekał, aż towarzysze zbiorą się, a gdy ruszyli podjechał do kapłanki i zagadnął:
- Jesteśmy w tej kolumnie jedynymi zbrojnymi? Z taką kupą ludzi zdało by się komuś jechać na szpicy, znaczy się kawałek przed całą kolumną, żeby zbadać teren. Nie sądzicie, matko?
- Jacyś chętni do towarzystwa?- zapytał pozostałych, nie czekając na odpowiedź kapłanki.
Krzyk młodego chłopaka brutalnie wyrwał go ze snu. Rozmasował dziwnie obolały kark i wytrząsnął z włosów siano. Wstał, wypluł kilka ździebeł, poprawił ubranie i właściwie był gotów do drogi. Oczywiście, chciałby się ogolić, umyć, założyć świeże ubranie i zjeść porządne śniadanie z żoną i dwójką dzieci. Ale, no cóż... nie było specjalnych szans na żadną z tych wygód. Wyszedł ze stodoły, by wpaść na jakąś biegnącą wieśniaczkę. Zaklął z cicha, zaczął odwiązywać swojego konia, poprawił popręg i wskoczył na siodło. Poczekał, aż towarzysze zbiorą się, a gdy ruszyli podjechał do kapłanki i zagadnął:
- Jesteśmy w tej kolumnie jedynymi zbrojnymi? Z taką kupą ludzi zdało by się komuś jechać na szpicy, znaczy się kawałek przed całą kolumną, żeby zbadać teren. Nie sądzicie, matko?
- Jacyś chętni do towarzystwa?- zapytał pozostałych, nie czekając na odpowiedź kapłanki.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Eltern z Koviru
Kolejny dzień jak zwykle...
...A nie. Dziś coś się zmieniło. Od teraz z obrońcy przed nieistniejącym ghulem stał się obrońcą przed całkiem realnym przeciwnikiem. Niech to diabli porwą.
Wskoczył na koń. Nie był głodny... Jeszcze. Jadł wieczorem, a w nocy nie robił nic męczącego. Rozejrzał się po towarzyszach.
- Czy ktoś z was był kiedyś zwiadowcą, albo kimś takim? Potrzeba by wypuścić go nazad, by rozejrzał się czy kto nie siedzi nam na ogonie. - powiedział. Poprawił pas z mieczem i dodał:
- Tak szybko chyba tu nie dotrą, ale lepiej nie kusić losu.
Kolejny dzień jak zwykle...
...A nie. Dziś coś się zmieniło. Od teraz z obrońcy przed nieistniejącym ghulem stał się obrońcą przed całkiem realnym przeciwnikiem. Niech to diabli porwą.
Wskoczył na koń. Nie był głodny... Jeszcze. Jadł wieczorem, a w nocy nie robił nic męczącego. Rozejrzał się po towarzyszach.
- Czy ktoś z was był kiedyś zwiadowcą, albo kimś takim? Potrzeba by wypuścić go nazad, by rozejrzał się czy kto nie siedzi nam na ogonie. - powiedział. Poprawił pas z mieczem i dodał:
- Tak szybko chyba tu nie dotrą, ale lepiej nie kusić losu.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Pomywacz
- Posty: 39
- Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2006, 16:26
Jan
O dziwo noc sprawiła, że odpoczął.
"Sam nie siądziłem, że na sianku można się tak porządnie wyspać" -pomyślał gdy chłopak wybiegł już ze stodoły.
Szybko wstał, otrzepał sie ze słomy i zrobił kilka pompek i przysiadów - codzienny, poranny trening.
-Wi...wi...witam wszyyy...stkich. -zwrócił się do wszystkch znajdujących sie w stodole.
-Jak tam no...no...noc? Wy...wy...wyspani?
Uśmiechnął się, zebrał wszystkie swoje rzeczy i podążył do wyjścia.
Na zewnątrz szybko zorientował się co się dzieje. Wszyscy byli gotowi do wyjazdu. Doskoczył do swego konia, odwiązał od płotu, wskoczył nań i podjechał do kolumny. Podjechał obok wiedźmina i przysłuchiwał się rozmowie z kapłanką.
-To mo... mo... może j...ja mógłbym przeeee....z ja...ja... jakiś czas jeee... chać z ty... tyłu? -zwrócił się w stronę wiedźmina.
"Przydałoby mi się troche spokoju." -pomyślał
"Na tyłach napewno nie będę dręczony nadto, a tak jak mówił wiedźmin, przecież tak szybko pościg nas nie dogoni. O ile w ogóle ktoś nas goni."
O dziwo noc sprawiła, że odpoczął.
"Sam nie siądziłem, że na sianku można się tak porządnie wyspać" -pomyślał gdy chłopak wybiegł już ze stodoły.
Szybko wstał, otrzepał sie ze słomy i zrobił kilka pompek i przysiadów - codzienny, poranny trening.
-Wi...wi...witam wszyyy...stkich. -zwrócił się do wszystkch znajdujących sie w stodole.
-Jak tam no...no...noc? Wy...wy...wyspani?
Uśmiechnął się, zebrał wszystkie swoje rzeczy i podążył do wyjścia.
Na zewnątrz szybko zorientował się co się dzieje. Wszyscy byli gotowi do wyjazdu. Doskoczył do swego konia, odwiązał od płotu, wskoczył nań i podjechał do kolumny. Podjechał obok wiedźmina i przysłuchiwał się rozmowie z kapłanką.
-To mo... mo... może j...ja mógłbym przeeee....z ja...ja... jakiś czas jeee... chać z ty... tyłu? -zwrócił się w stronę wiedźmina.
"Przydałoby mi się troche spokoju." -pomyślał
"Na tyłach napewno nie będę dręczony nadto, a tak jak mówił wiedźmin, przecież tak szybko pościg nas nie dogoni. O ile w ogóle ktoś nas goni."

-
- Marynarz
- Posty: 179
- Rejestracja: wtorek, 19 września 2006, 18:15
- Lokalizacja: Z lasu
- Kontakt:
Avregart obudził się i lekko zaspany zebrał swoje rzeczy które były rozrzucone, przy okazji otrzepał je z siana i rozglądnął się wokoło. reszta też się budziła i wychodziła na zewnątrz. Najemnik sprawdził czy sztylet jest nas swoim miejscu, potem przypiął miecz do pasa, nie narzucił na siebie płaszczu, dziś chciał jechać bez niego.
Rozglądając się wyszedł na pole, znalazł swojego konia i nałożył mu siodło, zapiął je i sprawdził czy dobrze leży. Po kilku chwilach jechał już obok kapłanki i reszty towarzyszy. Gdy Landon zapytał o towarzystwo w zwiadzie odpowiedział
-Panie Landon, ja bardzo chętnie pojadę przodem, a jeszcze chętniej pojadę w Pana towarzystwie. Tylko wcześniej wezmę coś do jedzenia
I po tych słowach wstrzymał konia aby podjechać do rozdających jedzenie i wziąć swoją porcję.
Rozglądając się wyszedł na pole, znalazł swojego konia i nałożył mu siodło, zapiął je i sprawdził czy dobrze leży. Po kilku chwilach jechał już obok kapłanki i reszty towarzyszy. Gdy Landon zapytał o towarzystwo w zwiadzie odpowiedział
-Panie Landon, ja bardzo chętnie pojadę przodem, a jeszcze chętniej pojadę w Pana towarzystwie. Tylko wcześniej wezmę coś do jedzenia
I po tych słowach wstrzymał konia aby podjechać do rozdających jedzenie i wziąć swoją porcję.

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Lilian
Leżący obok Percival już wstał. Ona jednak wcale nie miała ochoty wstawać. Leżała na sianie jeszcze przez chwilę. Słysząc jak inni się szykują przeciągnęła się i usiadła. Uśmiechnęła się szczerze na widok poczynań Jana. Obudziła się na dobre. Wstała i razem ze swoim koniem wyszła przed stajnie. Zdziwiła się na widok takiej liczby osób.
"Wszyscy uciekają na południe... Tylko ja głupia chciałam pchać się w przeciwną stronę." - pomyślała.
Spojrzała na Percivala i pomyślała:
"Dziękuję ci za twoje mądre słowa."
Z niezbyt wielką gracją wsiadła na konia. Była gotowa do drogi.
Leżący obok Percival już wstał. Ona jednak wcale nie miała ochoty wstawać. Leżała na sianie jeszcze przez chwilę. Słysząc jak inni się szykują przeciągnęła się i usiadła. Uśmiechnęła się szczerze na widok poczynań Jana. Obudziła się na dobre. Wstała i razem ze swoim koniem wyszła przed stajnie. Zdziwiła się na widok takiej liczby osób.
"Wszyscy uciekają na południe... Tylko ja głupia chciałam pchać się w przeciwną stronę." - pomyślała.
Spojrzała na Percivala i pomyślała:
"Dziękuję ci za twoje mądre słowa."
Z niezbyt wielką gracją wsiadła na konia. Była gotowa do drogi.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
