[Piraci] Statki w Ogniu

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Narq Powiedział do kapitana i porzedł.
Narq Powiedział do kapitana i porzedł.
Ostatnio zmieniony środa, 3 stycznia 2007, 17:34 przez scorez, łącznie zmieniany 1 raz.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E


-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Idzie do kapitana straży i mówi że jakiś kapt. Heidegger chce przejąć władzę nad liniowcem "Karolina" mogę wam pomóc go złapać. Za naprawdę symboliczną opłatą 350 gwinei plus poniesione przezemnie koszty i papiery zapewniające dla mnie i moich ludzi spokojne życie i lojalność wobec królowej. Zawód pirata jest ostatnio bardzo ciężki. Nie spoufalał się. Wiedział że rozmawiał z prawem i musi przyjąć ich warunki. Jak co to w razie potrzeby miał wokół siebie swoich starych piratów. Przy okazji muszę wam powiedzieć że i tak będę musiał udaremnić tę próbę ale razem mamy więkrze szanse na powodzenie.
Nie mistrzu. Nie porzucę tej sesji. Jest zbyt dobrze się zapowiadająca.
Idzie do kapitana straży i mówi że jakiś kapt. Heidegger chce przejąć władzę nad liniowcem "Karolina" mogę wam pomóc go złapać. Za naprawdę symboliczną opłatą 350 gwinei plus poniesione przezemnie koszty i papiery zapewniające dla mnie i moich ludzi spokojne życie i lojalność wobec królowej. Zawód pirata jest ostatnio bardzo ciężki. Nie spoufalał się. Wiedział że rozmawiał z prawem i musi przyjąć ich warunki. Jak co to w razie potrzeby miał wokół siebie swoich starych piratów. Przy okazji muszę wam powiedzieć że i tak będę musiał udaremnić tę próbę ale razem mamy więkrze szanse na powodzenie.
Nie mistrzu. Nie porzucę tej sesji. Jest zbyt dobrze się zapowiadająca.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Jack "Red" Mortis
Chciał splunąć za odchodzącym Parsivalem, ale pohamował się, czując na sobie wzrok kapitana. Niech idzie-mruknął.-Ale jeśli jeszcze się spotkamy, to nakarmię nim wrony. W imię pewnych pryncypiów. Spojrzał na kapitana. Cóż, pogratulować patriotycznej i honorowej postawy. Niestety, mało jest ludzi zdolnych postawić ideały ponad pieniędzmi. My z pewnością do nich nie należymy. Zgadzam się na służbę pod kilkoma warunkami. Po pierwsze-chcę służyć jako oficer. Nie mam zamiaru czyścić pokładu ani harować w ładowni. Po drugie-trzydziestu ludzi pod moją komendą, których łupy dzielą się tylko pomiędzy mnie i tą trzydziestkę. Po trzecie-jeśli uda nam się zdobyć "Karolinę", to chcę być branym pod uwagę przy wyborze kapitana. Po czwarte i najważniejsze-chcę mieć dość okazji, aby uczynić służbę pod pańską komendą opłacalną. Mam na myśli wystarczająco dużo ataków na miasta portowe i konwoje transportowe. Jest mi obojętne, czy będziemy atakować tylko Francję, czy może też inne nacje. Jeśli te warunki zostaną spełnione, jestem gotów pomóc nie tylko w przejęciu "Karoliny" ale także w walce o wolność Stanów Zjednoczonych.-powiedział, patrząc kapitanowi w oczy.-Więc jak?
Chciał splunąć za odchodzącym Parsivalem, ale pohamował się, czując na sobie wzrok kapitana. Niech idzie-mruknął.-Ale jeśli jeszcze się spotkamy, to nakarmię nim wrony. W imię pewnych pryncypiów. Spojrzał na kapitana. Cóż, pogratulować patriotycznej i honorowej postawy. Niestety, mało jest ludzi zdolnych postawić ideały ponad pieniędzmi. My z pewnością do nich nie należymy. Zgadzam się na służbę pod kilkoma warunkami. Po pierwsze-chcę służyć jako oficer. Nie mam zamiaru czyścić pokładu ani harować w ładowni. Po drugie-trzydziestu ludzi pod moją komendą, których łupy dzielą się tylko pomiędzy mnie i tą trzydziestkę. Po trzecie-jeśli uda nam się zdobyć "Karolinę", to chcę być branym pod uwagę przy wyborze kapitana. Po czwarte i najważniejsze-chcę mieć dość okazji, aby uczynić służbę pod pańską komendą opłacalną. Mam na myśli wystarczająco dużo ataków na miasta portowe i konwoje transportowe. Jest mi obojętne, czy będziemy atakować tylko Francję, czy może też inne nacje. Jeśli te warunki zostaną spełnione, jestem gotów pomóc nie tylko w przejęciu "Karoliny" ale także w walce o wolność Stanów Zjednoczonych.-powiedział, patrząc kapitanowi w oczy.-Więc jak?
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Fantom, Red i reszta zebranych
Kapitan spojoknie popatrzył za odchodzącym Parsivalem i uśmiechnąłwszy się ledwo dostrzegalnie trącił gong za sobą. Chwilę później zebrani usłuszęli głuchy łomot lecz kapitan Heidegger uspokoił ich ruchem ręki. Zwrócił swoją twarz z stronę Fantoma
- Cieszę się z pańskiej decyzji jednakże nie pozwolę panu uśmiercać mojej załogi. Zbyd długo zdobywałem szacunek i autorytet u moich marynarzy a bosman jest szczególnie zdolnym człowiekiem. Działał pod wpływem złości gdyż nigdy nie lubił nowych załogantów. Co prawda szybko nabierał do nich zaufanie i zaczynał ich lubić ale zawsze na początku szczerze ich nienawidził. - Korsarz uśmiechnął się przywołując sobie na mysl jakies szczególnie śmieszne wydażenie - Ale na pana szczęście wydałem rozkaz aby pojawili się panowie u mnie cali i zdrowi więcbosman poniesie odpiowiednie konsekwencje a pan może być wykonawcą wyroku. Zastanowię się jescze nad nim i dam panu znać gdy bedzie trzeba. - Kapitan przeniósł wzrok na Jacka - Nie myślałem ani na chwilę, że zostaną panowie pomywaczami. Stanowisko oficera jest pańskie. Ludzi niestety nie mogę panu przydzielić w takiej ilości. Po pierwsze nie mamy licznej załogi a po drugie, zbyt mało się znamy żebym mógł panu powierzyć pieczę nad tyloma ludźmi. Z czasem gdy nabiorą państwo zaufania do załogi, mnie oraz "Delfina" (bo tak tez nazywa się moj statek) bedziecie mięli państwo większe przywileje. "Karolinę" raczej splądrujemy i odeślemy do rodzimych brzegów jeśli nie zostanie zatopiona. Nigdy nie miałem zwyczaju dawać zdobycznych staków pod komendę moich oficerów. Na czwarty pana warunek myślę, że odpowiem wystarczająco. Nigdy nie mięlismy miesiąca, żeby moja załoga nie splądrowała przynajmniej dwóch statków. - Kapitan Heidegger spojrzał po pozostałych piratach czekając na ich odpowiedź.
Parsival Gaveriell Galadiump
Wychodząc z kajuty kapinata napotkałeś dwóch załogantów Heideggera. Nie było szans na opór. Powalili cię mocnym udezeniem w głowę. Zamroczyło cie i straciłeś przytomność...
Ocknąłeś się gdzieś w środku nocy. Przynajmniej tak ci się wydwało gdyż dalej byłeś nieco zamroczony i miałeś kłopoty z błędnikiem. Wychodząc z rowu zatoczyłeś się nieco i poczułes przenikliwe zimno. Okazało się, że piraci zostawili cię jedynie w bieliźnie. Potargana koszula leżała kilka metrów dalej. Po broni nie było ani śladu. Do koszuli przypieta była karteczka z napisem "Obserwuję cię. Nawet nie próbój na mnie donosić zanim wypłynę - Czerwony"
Kapitan spojoknie popatrzył za odchodzącym Parsivalem i uśmiechnąłwszy się ledwo dostrzegalnie trącił gong za sobą. Chwilę później zebrani usłuszęli głuchy łomot lecz kapitan Heidegger uspokoił ich ruchem ręki. Zwrócił swoją twarz z stronę Fantoma
- Cieszę się z pańskiej decyzji jednakże nie pozwolę panu uśmiercać mojej załogi. Zbyd długo zdobywałem szacunek i autorytet u moich marynarzy a bosman jest szczególnie zdolnym człowiekiem. Działał pod wpływem złości gdyż nigdy nie lubił nowych załogantów. Co prawda szybko nabierał do nich zaufanie i zaczynał ich lubić ale zawsze na początku szczerze ich nienawidził. - Korsarz uśmiechnął się przywołując sobie na mysl jakies szczególnie śmieszne wydażenie - Ale na pana szczęście wydałem rozkaz aby pojawili się panowie u mnie cali i zdrowi więcbosman poniesie odpiowiednie konsekwencje a pan może być wykonawcą wyroku. Zastanowię się jescze nad nim i dam panu znać gdy bedzie trzeba. - Kapitan przeniósł wzrok na Jacka - Nie myślałem ani na chwilę, że zostaną panowie pomywaczami. Stanowisko oficera jest pańskie. Ludzi niestety nie mogę panu przydzielić w takiej ilości. Po pierwsze nie mamy licznej załogi a po drugie, zbyt mało się znamy żebym mógł panu powierzyć pieczę nad tyloma ludźmi. Z czasem gdy nabiorą państwo zaufania do załogi, mnie oraz "Delfina" (bo tak tez nazywa się moj statek) bedziecie mięli państwo większe przywileje. "Karolinę" raczej splądrujemy i odeślemy do rodzimych brzegów jeśli nie zostanie zatopiona. Nigdy nie miałem zwyczaju dawać zdobycznych staków pod komendę moich oficerów. Na czwarty pana warunek myślę, że odpowiem wystarczająco. Nigdy nie mięlismy miesiąca, żeby moja załoga nie splądrowała przynajmniej dwóch statków. - Kapitan Heidegger spojrzał po pozostałych piratach czekając na ich odpowiedź.
Parsival Gaveriell Galadiump
Wychodząc z kajuty kapinata napotkałeś dwóch załogantów Heideggera. Nie było szans na opór. Powalili cię mocnym udezeniem w głowę. Zamroczyło cie i straciłeś przytomność...
Ocknąłeś się gdzieś w środku nocy. Przynajmniej tak ci się wydwało gdyż dalej byłeś nieco zamroczony i miałeś kłopoty z błędnikiem. Wychodząc z rowu zatoczyłeś się nieco i poczułes przenikliwe zimno. Okazało się, że piraci zostawili cię jedynie w bieliźnie. Potargana koszula leżała kilka metrów dalej. Po broni nie było ani śladu. Do koszuli przypieta była karteczka z napisem "Obserwuję cię. Nawet nie próbój na mnie donosić zanim wypłynę - Czerwony"
.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Idzie do swojego statku. Co tam mówię biegnę ale zza wczasu ściągam jakąś bieliznę ze sznura. Biegnę do moich ludzi.
Na statku.
Co się tak gapicie? Kogut! Daj rozkaz do wypłynięcia statku! Zaczął krzyczeć kiedy tylko przekroczył mostek statku. Przygotuje ktoś moją kajutę. Ładować wszystkie działa! Żagle na maszt! Wracam za pięć minut.
Pięć minut później...
Ubrany i przystrojony Parsival z nowymi pistoletami i karabinem w dłoni obserwował jak statek powoli się odcumowuje. Każ Erniemu pójść do barona z informacją że kpt. Heidegger chce przejąć frachtowiec 'Karolina' i że ja wyruszam w ślad za nim. Jak chce to niech wysyła swoje statki. 'Błękitna syrena' i jego armada będą po jego stronie puki nas nie zaatakują. Niech idzie. Wiedział że wysyła najlepszego łotrzyka i że on jak nikt inny nie powstrzyma się przed wypełnieniem misji. Z pewnością dołączy do nas z jednym statkiem z tamtej floty. Powiedział Kogutowi. WYPŁYWAMY!
Na pełnym morzu.
Odlewa się wypatrując statku kapt. Heideggera. Błękitna syrena płynie w stronę 'Karoliny'. Wywiesza pokojowe flagi.
Idzie do swojego statku. Co tam mówię biegnę ale zza wczasu ściągam jakąś bieliznę ze sznura. Biegnę do moich ludzi.
Na statku.
Co się tak gapicie? Kogut! Daj rozkaz do wypłynięcia statku! Zaczął krzyczeć kiedy tylko przekroczył mostek statku. Przygotuje ktoś moją kajutę. Ładować wszystkie działa! Żagle na maszt! Wracam za pięć minut.
Pięć minut później...
Ubrany i przystrojony Parsival z nowymi pistoletami i karabinem w dłoni obserwował jak statek powoli się odcumowuje. Każ Erniemu pójść do barona z informacją że kpt. Heidegger chce przejąć frachtowiec 'Karolina' i że ja wyruszam w ślad za nim. Jak chce to niech wysyła swoje statki. 'Błękitna syrena' i jego armada będą po jego stronie puki nas nie zaatakują. Niech idzie. Wiedział że wysyła najlepszego łotrzyka i że on jak nikt inny nie powstrzyma się przed wypełnieniem misji. Z pewnością dołączy do nas z jednym statkiem z tamtej floty. Powiedział Kogutowi. WYPŁYWAMY!
Na pełnym morzu.
Odlewa się wypatrując statku kapt. Heideggera. Błękitna syrena płynie w stronę 'Karoliny'. Wywiesza pokojowe flagi.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E




-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Dobra decyzja - Kapitan uśmiechnął się tajemniczo do Rolanda po czym dodał - O, jestem pewien, że na Karolinie bedzie ich sporo. W dodatku nie są one jedynie nadobne ale również bogate, w końcu stać je na długą podróż do Starej Anglii
Sorry, scorez ale na razie musze cię opuścić do czasu aż na statku będzie ta sama godzina co u ciebie
Sorry, scorez ale na razie musze cię opuścić do czasu aż na statku będzie ta sama godzina co u ciebie
.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Jack "Red" Mortis
Wygląda na to, że przyjął pan do załogi nowego oficera-powiedział z uśmiechem, ale niezbyt podobały mu się warunki kapitana. "Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma"-pomyślał. Przysłuchiwał się późniejszej rozmowie. Cieszy mnie to-rzekł.-Mam na myśli damy. Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz-czy łupy będzie tak samo łatwo wydać, jak zdobyć? Chodzi mi o to, jak często i na jak długo będziemy zawijać do portu.
Wygląda na to, że przyjął pan do załogi nowego oficera-powiedział z uśmiechem, ale niezbyt podobały mu się warunki kapitana. "Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma"-pomyślał. Przysłuchiwał się późniejszej rozmowie. Cieszy mnie to-rzekł.-Mam na myśli damy. Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz-czy łupy będzie tak samo łatwo wydać, jak zdobyć? Chodzi mi o to, jak często i na jak długo będziemy zawijać do portu.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!
