[Warhammer] Bracia Krwi

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung
?"Gupi człeczyn zginać.. dobrze"?. Krung uśmiechnął się w duchu i podniósł wzrok. Cieszył się jak małe dziecko dostające lizaka, od matki. Splunął obrzydliwą flegmą na ziemię, która przykleiła się do ździebłka trawy, i nie chciała się odkleić. Wzmocnił uchwyt na swym młocie i zasłonił się tarczą. Przez chwilę stał tak, jakby nagle nogi nie słuchały go i nie chciały iść na przód. Nagle wydał głośny ryk. I niczym niedźwiedź, broniący swego legowiska, ruszył na czterech mężczyż. Z pyska popłynęła piana, która w kontakcie z podłożem, niemalże odrazu znikała.
-Durne człeczyn. Chodź tu. Krung nauczyć Cie walki-ryknął ponownie krasnolud i uderzył pierwszego najemnika. Starając się wciąż zasłaniać tarczą przed strzelcem.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Spodziewałem się wilków czy innych bestyji, a tu banici... - mruknął pod nosem sam do siebie. Chwycił w dłoń swój miecz, którego walory zewnętrzne zupełnie nie różniły go od innego tego rodzaju oręża. Dla Konrada miał on jednak szczególną wartość. W końcu to za jego pomocą bronił swego domu przed zwierzoczłekami, to razem z nim stanął na w obronie Boven, po nim spłynęła krew zabójcy... Teraz przyszła kolej, by jego ostrze pomogło mu chronić ojczyznę.
Przyjął pozycję obronną. Nie wiedział co prawda na co stać napastników, ale nie spodziewał się, że będzie to jakaś szczególnie wymagająca potyczka. Ustawił się do swojego przeciwnika tak, aby w razie sytuacji, gdy kusznik zacznie celować w kierunku Konrada, jego własny kamrat będzie mu przeszkadzał w dokładniejszym wycelowaniu za pomocą swoich pleców. Na początku stara się tylko parować ciosy, ale gdy poczuje, że przeciwnik przełamuje jego obronę lub gdy zbliża się do Wernera, celuje w ręce lub nogi.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Vincenzo D'Egaro

- Bierz go! - krzyknął na psa.
Sam wyjął karabelę i ruszył do pierwszego od lewej przeciwnika. Ustawił sie tak by kusznik nie miał go w świetle swojego strzału.Uśmiechnął sie i zaczął śpiewać:


Czardasz smutki goni precz, wszystkich rozwesela,
Nie jest ważna żadna rzecz, kiedy gra kapela,
Gitara, parę strun, głosów tłum schrypnięty,
Marynarski wór, w pokład tłuką pięty.


Wyszarpnał karabelę i od razu wykonał ciecie na odlew celując w brzuch napastnika. Przeniósł cieżar ciała na prawą nogę nadając uderzeniu wieksza siłę. Po cieciu przekręcił nadgarstek i blokował przypuszczalny kontratak, ustawiając szablę ostrzem prostopadle do ziemi. [/i]
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Strzał Brocha doszedł celu nim kusznik zdołał naciągnąć cięciwę na bełt. Zwalił się ciężko na ziemię i nie drgnął. W tym samym czasie krasnolud zaszarżował na najbliższego przeciwnika. Ten próbował sparować cios Krunga jednak khazad wyprowadził szybkie uderzenie pozbawiając mężczyznę głowy. Tymczasem Konrad starł się z kolejnym banitą. Odparował jego cios i wyprowadził uderzenie swym mieczem. Wróg nie zdążył w porę się uchylić i jego prawa ręka wraz zaciśniętą na mieczu dłonią oddzieliła si.ę od reszty ciała. Mężczyzna zawył z bólu i chwytając za ranę rzucił się do ucieczki wciąż krzycząc. Przeciwnik Vincenzo nie był wielkim wyzwaniem. Pies rzucił się na nadbiegającego mężczyznę szarpiąc go za nogę, a gdy ten chciał zdzielić owczarka swoim mieczem, Vincenzo wyprowadził cios i po chwili przeciwnik leżał nieruchomo. Szybko zlustrowaliście sytuację - trzech mężczyzn leżało martwych, ostatni z nich z krzykiem na ustach był kilkanaście metrów od was. Biegł po linii prostej, wąskim piaszczystym traktem.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

Najemnik odłożył arkebuz i gwizdnął na psa. Gdy ten był już przy nim, wskazał mu na uciekającego mężczyznę i rzucił krótko:
- Bierz go Hanzo!
Miał nadzieję, że owczarek rzucił się w pościg za uciekinierem. Te psy były bardzo inteligentnymi zwierzętami, poza tym dużo szybciej owczarek mógł dopaść mężczyznę z odciętą ręką niż którykolwiek z nich. Broch spojrzał na pozostałych kompanów i zmarszczył brwi.
- Mógłbym go ustrzelić ale bardziej przyda nam się żywy, nie sądzicie? Mam jakieś dziwne przeczucie że ten chłopek wie coś na temat zniknięcia córki Krufta...Może uda nam sie coś z niego wyciągnąć...
Nie czekając co odpowiedzą inni ruszył w kierunku w którym podążył pies.

Mam nadzieję, Vibe, że pies jednak się rzuci w pościg za tym gościem :D
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Vincenzo D'Egaro

- Tfu! - splunął na ciało banity - Ścierwo.
Już chciał rzucić sie w pogoń za bezrękim, ale pies i Broch go wyprzedzili.
- Masz racje Broch! - rzucił w ślad za pościgiem.
"Poradzą sobie", pomyślał i pochylił sie nad ciałem, wytarł karabele kawałkiem ubrania.
- Może Ty coś wiesz na temat dziewczyny? .
Uchylił poły szaty napastnika. Zaczął szperać. Na wszelki wypadek sprawdził czy "scierwo" ma jeszcze puls. Doświadczenie nauczyło go sprawdzać czy rzeczywiście trup jest trupem. Widok ciała nie był dla niego czymś obcym. Nawet ciało z rozcharataną arterią wydawało sie jakieś znajome. Długo nie walczył, ale utrzymał sie w formie. [/i]
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung
Krasnolud z zamyśleniem wpatrywał się w oddalającego się najemnika.
-Krung go nie dogonić-burknął i oparł swą broń o ziemię-Człeczyna mieć długia noga. Krung rozerzał się błędnie po polanie.
-To moć być pułapka. Krung widzieć takie rzeczy. Człeczyn być podstęp. Tu trzy tam z pięć. Krung radzić wam, gotujcie broń- dodał krasnolud i zarzucił mocniej tarczę na ramię. Powoli zaczął iść w kierunku, w którym pobiegł biec.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

"Może jego elokwencja nie zachwyca, ale zdecydowanie nadrabia to siłą w mięśniach. Nie chciałbym być jego wrogiem..." - pomyślał Konrad, gdy zauważył jak Krung w swojej furii pozbawia przeciwnika głowy.
Rozejrzał się dookoła. Całą polanę zdobiła teraz krew. Był zadowolony, bo nie należała ona do niego.
Jeśli to naprawdę jest pułapka, to oznacza, że Werner może mieć tam problem samemu. Lepiej pobiegnę za nim. powiedział do reszty, po czym rzucił się biegiem za najemnikiem, a w przypadku gdy go zgubi - za śladami krwi na ziemi.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Pies wyrwał za uciekinierem jak szalony. Chwilę potem dopadł go, gdy mężczyzna próbowal zniknąć w krzakach. Szarpiąc go za nogę, powalił na ziemię i głośno powarkiwał. Bezręki próbował walczyć z psem lecz po chwili zjawili się przy nim Broch, Konrad i Vincenzo. Krung doszedł ich jako ostatni.
- Prędzej zdechnę nim wam cokolwiek powiem ! - rzucił mężczyzna odpowiadaąc na pytanie D'Egaro.
Na jego młodej twarzy pojawił się szeroki uśmiech który chwilę potem przeszedł w grymas bólu. Rana w miejscu odciętej ręki mocno krwawiła purpurową posoką kontrastując z trawą na której leżał banita.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

- To się jeszcze okaże - mruknął zimno Broch patrząc na leżącego mężczyznę. - Tak się składa że na twoje nieszczeście znam kilkanaście wymyślnych sposobów na wydobywanie informacji. Na ciebie wystarczy tylko jeden i to w dodatku taki, który przyszedł mi do głowy przed chwilą...
Odciągnął owczarka od nogi ostatniego z pozostałych przy życiu napastników i podał smycz Vincenzo. Pochylił się nad banitą i zacisnął swą dłoń na krwawiącej ranie z każdą chwilą zwiększająć siłę uścisku. Banita musiał wić się z bólu. Po chwili najemnik uwolnił dłoń i powiedział spokojnym, stanowczym głosem:
- Więc jak? Powiesz nam teraz co robiłeś tutaj razem ze swoimi kmiotkami...Oni już niestety nic nam nie powiedzą i ty za chwilę możesz też do nich dołączyć...Widzisz tego krasnoluda - wskazał na Krunga - Jest bezlitosnym sadystą i lubi wyżywać się na swoich wrogach...Na pewno bedzie miał z tobą nieżłą zabawę...O ile najpierw nie zejdziesz nam pod wpływem moich uścisków... Więc zastanów się dobrze zanim coś powiesz...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung
-Idź człeczyno. Krung widzieć, że nie potrafić zmusiść do gadki tego idiota. Takim czymś, tylko go połaskotać.- Krasnolud odepchnał delikatnie człowieka, trzymającego krasnoluda i chwycił za szmaty najemnika.
-Gadać?-burknął krasnolud pokazując wyraźne ubytki na zębach. Jeśli człowiek nic nie wycedził, podrzucił go nieco i zaciśnił uścisk na gardle.
-Boleć noga?-Krung spojrzał na dużą ranę na nodze najemnika. Opuscił go delikanie na ziemi, i kopnął z całej siły w staw kolanowy człowieka.
-Przy tym ciosie nikt nie zemdleć, to jedyne miejsce na ciele człeka-burknał uradowany-Człeczyn będzieć gadać? Czy Krung pomóć?- dodał jeszcze i chwycił swe ostrze, pokazując je człowiekowi. Złamaną noge jeszcze szło odrąbać.
-Oczy nie być potrzebne do gadki. Krung ma ostry pazur. Móc wydrapać Ci oczka. Gadać?-dodał z uśmiechem na ustach, po czym splunał zielonkawą flegmą w twarz najemnika.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Vincenzo D'Egaro

- Panowie! - spojrzał na kompanów - jak tak można? Tożto się nie godzi! Tak katować człowieka! - był poważny.
Podszedł wolno do banity i uśmiechnął sie szyderczo. Podszedł dość blisko do człowiek trzymanego przez Krunga.
- To sie robi inaczej - uśmiechnął sie.
W jednej rece miał smycz a w drugiej nie wiadomo skąd wziął sie samopał, tym razem bez kuli, ale skąd mógł o tym wiedzieć torturowany? Przystawił mu pistolet do krocza i zapytał grzecznym tonem.
- Waść będziesz mówił czy nie? - uśmiechnał sie i poruszyl sie jakby był pijany.
- Ta kula zrobi z twoich narządów krwawą miazgę, która nijak nie zapewni przetrwania twojemu nazwisku, może nędznemu, ale zawsze. - westchnał - Jest jeszcze jedna sprawa... Jak strzele to rozbryzg uplami mi ubranie, a ja naprawde nie chce mieć ubrania w krwi z twojego krocza, wiec jak będzie? - odbezpieczył.
Przybliżył twarz do ucha przesłuchiwanego i szepnął mu:
- No chyba, że wolisz "pogadać" z moimi kompanami...a wierz mi...mistrzowie w swoim fachu.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Burza Chaosu uodporniła go na widoki niczym nieuzasadnionego okrucieństwa. Teraz było inaczej. Nie dość, że zmieniła się strona, która takie środki stosuje, to na dodatek w tym przypadku całe te okrucieństwo służyło jakiemuś celowi. Stał z tyłu grupy, coraz bardziej go wszystko bolało, gdy słyszał kolejne pomysły swoich kompanów. A groźba Vincenza, w której padło słowo "krocze" odruchowo zmusiła Konrada do skierowania ręki w pobliżu tego samego, swojego narządu. Mimo wszystko nie interweniował. Czekał, aż banita w końcu coś powie lub po prostu padnie martwy.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Mężczyzna krzyknął gdy Broch chwycił go za krwawiącą ranę. Po słowach Krunga i Vincenzo spojrzał bojaźliwie po twarzach swoich oprawców, po czym rzucił łamiącym się głosem:
- Dobrze, powiem...- Banita był bardzo blady, widać było że stracił dużo krwi - To my porwaliśmy córkę tego hodowcy. Czekaliśmy tutaj bo wiedzieliśmy że prędzej czy później wyśle kogoś do jej odbicia. Mieliśmy zabić kilka osób i wysłać jedną z powrotem do miasta, żeby przekazała ojcu wiadomość o okupie....Dziewczyna jest w starej leśniczówce 20 minut drogi stąd na północ... - w tym momencie męzczyzna urwał a jego głowa bezwiednie opadła mu na ramię. Był martwy. Jak reszta jego kompanów.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

- Zbieramy się... - rzucił Broch wycierając kawałkiem szmatki wyciągniętej z torby okrwawioną rękę - Im szybciej to załatwimy, tym lepiej...
Humor najemnika nieco się poprawił, zwłaszcza że wszystko na razie szło po ich myśli. Spojrzał na Vincenzo po czym powiedział:
- Idź przodem, razem z psem. Niech idzie dalej po śladach. Nie można wykluczyć, że w godzinie swej śmierci ten kmiotek nas oszukał...Niebawem to sprawdzimy...
Po tych słowach odwrócił głowę w kierunku akolity i rzucił do niego:
- Co się stało, Konradzie? Trzymałeś się z tyłu gdy przesłuchiwaliśmy tego gagatka...Czyżby obce były ci widoki tortur w celu wydobycia cennych informacji? Jak widzisz nasz nieboszczyk szybko zmiękł...
Broch spojrzał posępnie na leżące ciało. Zycie nauczyło go, by przejmować się jedynie tymi, którzy byli jego towarzyszami. Całą resztę najemnik traktował przedmiotowo, a odkąd Morr zabrał ze sobą jego ukochaną stał się jeszcze większym mrukiem.
Zaciągnął się powietrzem, po czym poprawiając arkebuz ruszył w kierunku podanym przez banitę. Miał nadzieję, że szybko znajdą się przy leśniczówce - zakładając, że była to prawdziwa informacja.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung
Krasnolud nieco zmizerniał. Bantyda mógł się opóźnić z wysyczeniem przez zęby informacji. Chociaż.. wtedy mógł umrzeć. Krasnolud spojrzał błędnie na martwe ciało najemnika. ?"Idiota"?, pomyślał. Nie obchodziło go znalezienie jakiejś córki. Mogła się znaleść i mogła się też nie znaleść. Pieniądze były ważne. Ewentualnie złapało by się jakąs dzieweczke, i oszpeciło by się jej twarz. Może ten głupi człeczyn by to chwycił? A z resztą. Zawsze można było kogoś zabić za pieniądze. Szedł w ciszy, pod nosem podmrukując słowa jakiejś piosenki bitewnej. Grube gardłowe słowa przebijały się przez niezręczną ciszę dookoła.
-W domie móc być kilka człeczyn. Krung wchodzić pierwszy-burknął krasnolud i oparł swój topór o bark.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Vincenzo D'Egaro

Uśmiechnął się i pochylił się nad ciałem.
- Momencik - powiedział przeszukując ciało.
Czy co znalazł czy nie wstal po chwili i poszedł przodem z psem. Runo leśne nie pozwalało poruszać sie bezszelestnie. Vince szedł swoim chwiejno-pijańskim krokiem, ale był całkowicie trzeźwy. Dopiero teraz wyjął zza pazuchy małą piersiówkę i łyknał sobie rumu. Grymas przemknął przez twarz. Schował piersiówkę i trzymajac smycz w lewej ręce szedł pewnie przez ten las. Chwycił pistolet i podał smycz Brochowi.
- Na moment, tylko załaduje.
Wyjął kule, proch i zaczął ładować. Widać, że robił to wiele razy, bo już po kilku sekundach samopał był gotów do strzału. Wsadził go za pas i odebrał psa. Teraz czuł sie o wiele pewniej.
-Mam nadzieje, że ten śmieć mówił prawde. - rzucił przez ramie.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Zablokowany