[Brak Systemu] Poselstwo Władczyni

[Velorian]

- O, że tesz mam przestrzelone kolano... Cholerne potwory! Ale bardzo dobrze smakuja z odrobiną kminku i przyprawy melvarskiej! Tak więc do boju, urżnijmy parę łbów, a potem zróbmy sobie ucztę!
To mówiąc Grundlin chwycił w mocarne łapska tyle razy już dziś chwytany topur, poprawił skurzany, mocno zniszczony pancerz, podciągnął zakrwawiony opatrunek na kolanie.

[Eglarest]

Ellian szybko zarzucił płaaszcz wtapiajac sie w otozcenie byl wkoncu straznikiem lasu kedys wiec to byl jego teren mogl szybko zlapac dogodna pozycje by ostrzelac przeciwnika ale zamaist strzelac i pomagac jakies dziwne rozwazanai zaczely go dopadac "a jesli on nie lubi poziomek i tylko udwał..."

[Asander]

Neave zaczęła wymachiwać mieczem, po części aby odgonić stwora, po cześci aby zadać mu śmiertelny cios. Niestety bestia miała długie łapska i dysponowała potężnymi kłami. Zbliżenie się do niej i chwila nieuwagi, powodowała natychmiastową, i niechybną śmierć.
-Giń stworze! -Neave cieła go w łapę, po czym odskoczyła.

[Eglarest]

Ellian choc gotowy do strzalu nie strzelil, wciaz myslal " cholera co wchodzilo w sklad tego koktajlu z poziomek napewno jeszcze truskawki z imperium lisc miety moze jakies whysky nie nie to niebylo whysky..." w koncu targany irytacja tej sytuacji podszedl do towarzyszy bedacch w ogniu walki i rzekł zupełnie spokojny jaby w okolo nic sie nie dzialo.
- Nea przypomnij mi do cholery co szlo do koktajlu z poziomek nie whyski a... przepraszam pana- rzekl do potwora- mzoe nam pan do kur*** nedzy nie przeszkadzac !! WWWWWWWOn do budy burek juz albo zmiele cie razem z budom i wrzuce do bulki z kotletem i nazwe mc donald!

[Velorian]

Cios elfki był miażdżący, choć nie śmiertelny. Stwór oberwał w łapę, tak że aż upadł ale szybko się podniósł i zaczął poprychiwać oraz powoli zataczać koło wokół Nei. Kiedy znalazł się wystarczająco blisko krasnoluda, ten sieknął go toporem w bok, tak że sam się aż zatoczył, ale na potworze nie zrobiło to jednak większego wrażenia.

[Velorian]

Wrzaski elfa prawdopodobnie zezłościły potwora, ponieważ zwrócił swoje ochydne czarne ślepia w jego stronę. Sierść mu sie zjeżyła, zaczął warczeć i i prychać. Krasnolud próbował złapać równowagę, kiedy usłyszał, że ktoś mówi coś a whiski. Na tą wieść natychmiastowo stanął prosto, a jego oczy zamigotały.
- Whiski!!! - Wrzasnął - pieczyste z tego przerośnietęga kundla będzie smakowało znacznie lepiej, gdy popije się je poroma butelkami tego zacnego trunku!

[Eglarest]

- Burek poczekaj minute !
- Nea no co z tym koktajlem ...
Elliana zaczal irytowac potwor ktory neipozwalal mu sie skupic ! "cholera PSY DO BUDY " myslal wkoncu sie z irytował
- zajebiee skurwyssynaa sssskurwego syna zajebieee !!!!! krzycząc to zaczął uzywac swego specyficznego łuku jako broni łuk był na tyle dziwny ze byl zakonczony jak podwojna naginata dosc popularna bron elitarnych elfich piechorow. Lecz sluzyla rowniez jako łuk.

[Velorian]

- O, widzę, że nasz elfi pzyjaciel wreszcie zaczął robić użytek ze swojego łuku! Tak więc walcz ze mną ramię w ramię, za poziomki, whiski i wszystko co dobrze smakuje! Argh giń ty szmatławy psie! - krasnolud podbiegł do potwora, warczącego na Elliana, w którym tkwiły już cztery strzały łucznika. Jako, że stwór był nieco niemrawy, to nie zauważył krasnoluda, a ten zamieżył się na niego swoim toporem.

[Eglarest]

na kotleta przerobie ! Las dla kundli won aaaaaaaa -Ellian wpadl abrdziej w flustracje niz w furie ale pozcal lac juz trupa potwora przerabiajac go na mielone
- no kundle won albow as z przyjacielem krasnoludem poslemy tam gdzie kwiatki wacha sie od spodu !
- a propo -mowil do krasnoluda nieprzerywajac strzelania- czy ty czasem niewiesz co szlo do koktajlu poziomkowego ?

[kayas]

- eh, panowie, pozwalacie kobiecie zabijać wilki? Coz was za dzentelmeni? A co z ciebie za kobieta? Ech, niech was diabli. NIe skabinowąłby mimktóry kawałka chleba?
Karen zrobiła wjątkowo słodki uśmiech, zatrzepotała rzesami.

[Velorian]

- Ażem się zmachał, przy ubijaniu drapieżcy! Ale teraz muszę się zabrać za oskurowanie i stosowne przyrządzenie mięsiwa.
Krasnoluf wyjął myły myśliwski nóż, który miał przytroczony do pasa i zabrał się do rozcinania skóry potwora. Szło mu to dość szybko, bo kiedyś pracował jako kucharz w gospodzie swojego przyjaciela. W między czasie zastanawiał się co też mogło wchodzić w skład poziomkowego koktajlu dla Elliana. "Cholera jasna na pewno poziomki, ale co do truskawek i mięty nie jestem pewien. Pamiętam, jak raz piłem coś takiego... Hmm o ile dobrze pamiętam było to dość mocne, bo do mleka i poziomek barman dodał jeszcze trochę spirytusu" - tu Grundlin oblizał się z lubością. Kiedy skończył z potworem, zwrócił się do Karen w te słowa:
- Wprawdzie chleba nie mam, ale jest tu jakieś 300 kilo najprzedniejszego mięsa! Nie masz morze przy sobie trochę melvarskiej przyprawy? Ja cały mój zapas zgóbiłem, gdy przedzierałem się przez te zarośla.

[Eglarest]

Spirytus- TAK ! krzyknął Ellian pełen radosci słowa przyjaciela wryly mu sie w jego stzrepki mozgu -SPIRYTUS! własnie to byl brakujacy skladnik.
wtedy tez do elliana doszly slowa Karen - niemam chleba powiedział, aa co do kobiet to jestem za pelnym rownouprawnieniem... co ja to chcialem zrobic...
Elf przysiadl na jednym z pienkow iz aczal czyscic bron niemyslac juz o niczym.

[Velorian]

Z uradowaną twarzą krsnolud rzekł - Skończyłem! Teraz wystarczy rozpalić ognisko, upiec mięcho i możemy ucztować! A co do koktajlu, to wystarczy znleźć nieco mleka, bo spirytus mam ja, ty Ellianie, masz poziomki. Rozejżyjcie się za chrustem, bo ja muszę, no cóż... załatwić pewną yhm sprawę w krzakach...
Grundlin oddalił się w stronę miejsca, z którego wyskoczył przerośnięty wilczur.

[Eglarest]

-mleko mleko czy kobiety czasem nei są dojne? - spytal glupio Elf. "E no skad ja mu mleko wezme albo miete. Cholera tez musze isc do krzakow"
Ellian udał sie do krzakow w inna strone niż Grundlin, wszdl do nich rozejzał się rzekł
- to wsumie po co ja tu przyszedłem...

[Velorian]

Po dłuższej chwili spędzonej w zaroślach Grundlin wylazł z błogą miną.
- Ach od razu lepiej! Tak.. A teraz coś do żarcia!
Rozejżał się dookoła i nie zauważył aby ktokolwiek zatroszczył się o rozpalenie ogniska, ba nie nazbierali nawet suchych szczap.
- Widzę, że sam będę musiał się o wszystko zatroszczyć! Jak to się stało, że wy jeszcze żyjecie! Zero organizacji... Widzę, że trzeba będzie się wami zająć, ehh...
Krasnolud wziął się za zbieranie patyków, a że od dawna nie padało, udało mu się nazbierać tyle suchego chrustu, że sam nie mógł ich unieść, chodź potężny był i silny.

[Eglarest]

Ellian w krzakach niemogac przypomniec sobie poco tu przylazl zaczal zbierac chrust na ognisko gdy juz nazbieral sporom kupkę na rzolozony pled zgrabnie to zebral i przytargal na miejsce gdzie mialo byc palenisko chrustu bylo sporo kilkakrotnie wiecej niz przyniosl Grundlin
- No co tak patrzycie? ledwo to tu przyciągnołem...

[Velorian]

- No, to teraz możemy zrobić prawdziwe ognisko! Teraz to nawet straży na noc nie musi wystawiać, bo zwierzeta będą się tego ognia bały jak cholera, a ludzie pomyślą, że to pożar, tyle tego drwa mamy...
Grundlin zaczął ustawiać kilka patyków niepodal miejsca, gdzie leżało poćwiartowane mięso potwora.
- Dobra, to tylko na początek, teraz dajcie mi chubkę i krzesiwo. Mam nadzieje, że ktoś był tak przezorny i zabrał te rzeczy?