[Warhammer] Chłód Mego Serca

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Gdy najemnik zobaczyl zachowanie Reinherda mimowolnie - choc raczej niezuwazalnie zwiekszył dystans od dziwnego mlodzienca. Sam tez nie byl stary - mial 27 lat - ale z tym dziwnym czlowiekiem raczej nie znalazlby nici porozumienia. Popatrzyl na zalecajace sie do siebie elfy i w czujne oczy Bjorna. Krasnolud budzil w nim symaptie, sprawial wrazenie twardo stąpjacego po ziemi, a Berengar jako najemnik cenil hardosc i nieustepliwosc. Zyczliwie i porozumiewawczo kiwnal glowa Bjornowi i przysłuchiwal sie rozmowie kompanów z wlascicielami zamku...
Gdy najemnik zobaczyl zachowanie Reinherda mimowolnie - choc raczej niezuwazalnie zwiekszył dystans od dziwnego mlodzienca. Sam tez nie byl stary - mial 27 lat - ale z tym dziwnym czlowiekiem raczej nie znalazlby nici porozumienia. Popatrzyl na zalecajace sie do siebie elfy i w czujne oczy Bjorna. Krasnolud budzil w nim symaptie, sprawial wrazenie twardo stąpjacego po ziemi, a Berengar jako najemnik cenil hardosc i nieustepliwosc. Zyczliwie i porozumiewawczo kiwnal glowa Bjornowi i przysłuchiwal sie rozmowie kompanów z wlascicielami zamku...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Na pytanie półelfki Ludvig zaśmiał się wesoło i powiedział:
- Ostatnio męczyły mnie zimy spędzone w mieście. Pomyślałem, że byłoby dobrze spędzić ją dla odmiany tutaj, z dala od zgiełku. Miałem nadzieję, że będzie tu odpowiednia atmosfera dla Reinherda. Chłopiec jest trochę niezrównoważony - spostrzegliście to na pewno, a Walter zapewniał mnie, że tutaj będzie czuł sie dobrze...
Chwilę potem zniżył nieco głos i popatrzył na Pyotra. Ważył coś w myślach po czym powiedział:
- Drogi Pyotrze, w tych zakątkach, tak jak i na całej szerokości Middenladu...ba!, nawet na całej szerokości Starego Świata, można spotkać różne bestie, jednak jak do tej pory tutaj nikomu z mojej świty nie dane było się spotkać z żadną z nich. Co do likantropów, to wydaje mi się że informacje o nich są wielce przesadzone i nie trzeba brać ich tak bardzo do siebie... - baron wziął chaust wina po czym kontynuował - A co do zamku, to jest to w istocie fortyfikowany gród, podarowany mi dawno temu przez ojca. Jest na tyle bezpiecznym schronieniem że nie potrzeba mu dodatkowych straży.
Ludvig spojrzał na was z przekąsem. Reinhard wciąż konsumował mięso niczym zwierzę z płonącym szleństwem w oczach. Chcąc przerwać ciszę Ludvig spojrzał na każego z was po czym rzucił:
- Odkryłem, ze ten zakątek nadaje się świetnie do odpoczynku - są tu znakomite tereny łowieckie i to przez okrągły rok. Byłbym wielce rad gdybyście towarzyszyli mi jutro w polowaniu. Oczywiście jeśli pogoda się poprawi. Co wy na to?
Oczekując waszej odpowiedzi, spojrzał odruchowo przez okno. Śnieg i wiatr nie dawały za wygraną.
- Ostatnio męczyły mnie zimy spędzone w mieście. Pomyślałem, że byłoby dobrze spędzić ją dla odmiany tutaj, z dala od zgiełku. Miałem nadzieję, że będzie tu odpowiednia atmosfera dla Reinherda. Chłopiec jest trochę niezrównoważony - spostrzegliście to na pewno, a Walter zapewniał mnie, że tutaj będzie czuł sie dobrze...
Chwilę potem zniżył nieco głos i popatrzył na Pyotra. Ważył coś w myślach po czym powiedział:
- Drogi Pyotrze, w tych zakątkach, tak jak i na całej szerokości Middenladu...ba!, nawet na całej szerokości Starego Świata, można spotkać różne bestie, jednak jak do tej pory tutaj nikomu z mojej świty nie dane było się spotkać z żadną z nich. Co do likantropów, to wydaje mi się że informacje o nich są wielce przesadzone i nie trzeba brać ich tak bardzo do siebie... - baron wziął chaust wina po czym kontynuował - A co do zamku, to jest to w istocie fortyfikowany gród, podarowany mi dawno temu przez ojca. Jest na tyle bezpiecznym schronieniem że nie potrzeba mu dodatkowych straży.
Ludvig spojrzał na was z przekąsem. Reinhard wciąż konsumował mięso niczym zwierzę z płonącym szleństwem w oczach. Chcąc przerwać ciszę Ludvig spojrzał na każego z was po czym rzucił:
- Odkryłem, ze ten zakątek nadaje się świetnie do odpoczynku - są tu znakomite tereny łowieckie i to przez okrągły rok. Byłbym wielce rad gdybyście towarzyszyli mi jutro w polowaniu. Oczywiście jeśli pogoda się poprawi. Co wy na to?
Oczekując waszej odpowiedzi, spojrzał odruchowo przez okno. Śnieg i wiatr nie dawały za wygraną.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
Dziewczyna spojrzała na Ludviga. Odpowiadając na pytanie jej i Pyotra wyczuła, że nie był do końca szczery. Przerywając milczenie powiedziała:
- Ależ oczywiście będzie nam niezmiernie miło towarzyszyć ci w polowaniu, baronie - półelfka skinęła głową w jego stronę - Mam nadzieję, że moi towarzysze również przystaną na twoją propozycję...
Ditri obrzuciła spojrzeniem Ludviga. Nietaktem byłoby odmówić mu towarzystwa na polowaniu, zwłaszcza, że uratował im życie i pozwolił im schronić się przed śnieżycą. Podświadomie jednak wyczuwała coś dziwnego, uczucie, o ktorym nie chciała na razie wspominać. Popatrzyła w kierunku Reinharda. "Chłopiec jest trochę niezrównoważony...To mało powiedziane", pomyślała, "Tu na kilometr zalatuje mi likantropem...Trzeba mieć na niego oko". Porzucając te myśli spojrzała na Garetha i usmiechnęła sie do niego zalotnie:
- A cóż więcej chciałbyś o mnie wiedzieć, Garethcie? Czyż tajemnicza kobieta nie jest bardziej pociągająca?
Puściła oczko do elfa i czekała na to, co odpowie zarówno on jak i reszta jej kompanów.
Dziewczyna spojrzała na Ludviga. Odpowiadając na pytanie jej i Pyotra wyczuła, że nie był do końca szczery. Przerywając milczenie powiedziała:
- Ależ oczywiście będzie nam niezmiernie miło towarzyszyć ci w polowaniu, baronie - półelfka skinęła głową w jego stronę - Mam nadzieję, że moi towarzysze również przystaną na twoją propozycję...
Ditri obrzuciła spojrzeniem Ludviga. Nietaktem byłoby odmówić mu towarzystwa na polowaniu, zwłaszcza, że uratował im życie i pozwolił im schronić się przed śnieżycą. Podświadomie jednak wyczuwała coś dziwnego, uczucie, o ktorym nie chciała na razie wspominać. Popatrzyła w kierunku Reinharda. "Chłopiec jest trochę niezrównoważony...To mało powiedziane", pomyślała, "Tu na kilometr zalatuje mi likantropem...Trzeba mieć na niego oko". Porzucając te myśli spojrzała na Garetha i usmiechnęła sie do niego zalotnie:
- A cóż więcej chciałbyś o mnie wiedzieć, Garethcie? Czyż tajemnicza kobieta nie jest bardziej pociągająca?
Puściła oczko do elfa i czekała na to, co odpowie zarówno on jak i reszta jej kompanów.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Pyotr Antonov
Pyotr założył ręce na stół po czym bystrze spojrzał w twarz ich gospodarza. Uśmiechnął się lekko, można by powiedzieć że usmiech ten do miłych nie należał. Po chwili milczenia z swojeje strony dodał.
- Zapewne gród ten jest dobrze ufortyfikowany- " Na tyle dobrze aby bez trudu przez główną bramę weszli nieproszeni goście"- dodał w myślach"- Moje pytanie mogłoby być uznane z nietakt, jeśli tak było to przepraszam cię gospodarzu. Po prostu spełniając obowiązki mej profesji mam za zadanie dbać o bezpieczeństwo ludzi, szczęgólnie tych którym zawdzięczam życie.- Łowca zamilkł po chwili starając sobie przypomnieć więcej o plugastwach zamieszkujących te tereny, niestety miał za mało czasu aby wszystkie je sprawdzić.- Oczywiście wilkim honorem będzie dla mnie sposobność towarzyszenia panu podczas polowania. Mam małą prośbę co do dnia dzisiejszego. Czy istnieje możliwość zwiedzienie tego pięknego zamku?
Pyotr założył ręce na stół po czym bystrze spojrzał w twarz ich gospodarza. Uśmiechnął się lekko, można by powiedzieć że usmiech ten do miłych nie należał. Po chwili milczenia z swojeje strony dodał.
- Zapewne gród ten jest dobrze ufortyfikowany- " Na tyle dobrze aby bez trudu przez główną bramę weszli nieproszeni goście"- dodał w myślach"- Moje pytanie mogłoby być uznane z nietakt, jeśli tak było to przepraszam cię gospodarzu. Po prostu spełniając obowiązki mej profesji mam za zadanie dbać o bezpieczeństwo ludzi, szczęgólnie tych którym zawdzięczam życie.- Łowca zamilkł po chwili starając sobie przypomnieć więcej o plugastwach zamieszkujących te tereny, niestety miał za mało czasu aby wszystkie je sprawdzić.- Oczywiście wilkim honorem będzie dla mnie sposobność towarzyszenia panu podczas polowania. Mam małą prośbę co do dnia dzisiejszego. Czy istnieje możliwość zwiedzienie tego pięknego zamku?

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Najemnik wysłuchał co Ludvig ma do powiedzenia i odrzekł:
- Ja również wezme udział w polowaniu, może pan na mnie liczyc - skinał lekko glową i przeniósł wzrok na Reinherda, ten chlopak był zdecydowanie dziwny, możliwe, ze niebezpieczny "Wolalbym stad jak najszybciej odejsc, nie chce mi sie mieszkac pod jednym dachem z ta bestia..."
Berengar popatrzyl na elfy które wrocily do flirtowania i bezradnie opadł na krzesło. "Mam nadzieje, ze wszyscy sie zgodza." Obrócil sie i czekał na odpowiedz pozostałych.
Najemnik wysłuchał co Ludvig ma do powiedzenia i odrzekł:
- Ja również wezme udział w polowaniu, może pan na mnie liczyc - skinał lekko glową i przeniósł wzrok na Reinherda, ten chlopak był zdecydowanie dziwny, możliwe, ze niebezpieczny "Wolalbym stad jak najszybciej odejsc, nie chce mi sie mieszkac pod jednym dachem z ta bestia..."
Berengar popatrzyl na elfy które wrocily do flirtowania i bezradnie opadł na krzesło. "Mam nadzieje, ze wszyscy sie zgodza." Obrócil sie i czekał na odpowiedz pozostałych.
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth
-Na polowaniu możesz liczyć na mój miecz i łuk gospodarzu.- powiedział do Ludviga. Patrząc posępnie na Reinherda dodał w myślach "Ty też.. o tak,jeśli tylko zajdzie potrzeba."
Popatrzył po kompanach. Wszyscy juz byli pewni ze chłopak to likantrop, wszyscy chcieli z tąd umykać. Przynajmniej na to wskazywały ich miny. Odwrócił się do Ditri. Odrazu się rozpromienił i zapomniał o wszystkim.
-Ty jesteś pociągająca zawsze... Ale chciałbym Cię bliżej poznać ... Bo dla mnie jesteś kimś wyjątkowym .. - Elf zdobył się na tak szczere wyznanie nie bez wysiłku.
Czekał na reakcję półelfki i na to co powie Krasnolud o swoim udziale w polowaniu.
-Na polowaniu możesz liczyć na mój miecz i łuk gospodarzu.- powiedział do Ludviga. Patrząc posępnie na Reinherda dodał w myślach "Ty też.. o tak,jeśli tylko zajdzie potrzeba."
Popatrzył po kompanach. Wszyscy juz byli pewni ze chłopak to likantrop, wszyscy chcieli z tąd umykać. Przynajmniej na to wskazywały ich miny. Odwrócił się do Ditri. Odrazu się rozpromienił i zapomniał o wszystkim.
-Ty jesteś pociągająca zawsze... Ale chciałbym Cię bliżej poznać ... Bo dla mnie jesteś kimś wyjątkowym .. - Elf zdobył się na tak szczere wyznanie nie bez wysiłku.
Czekał na reakcję półelfki i na to co powie Krasnolud o swoim udziale w polowaniu.
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
-Z Chęcią bym coś ubił--Rzekł radnośnie krasnolud, wypijajac całe wino z czarki. -Dawno mój topór nie działał i nie spływał krwią.-krasnolud przejechał palem po brwi, po czym kontunuował.
-A coż za bestie idzie tu ubić? W taki mróz chyba żaden stwór, ktory posiada chodzby kszte rozumu, wyniósł by się stąd.. Spogladam z obrzydzeniem na dwa podchlebiające sobie elfy.
"Miłośc... środek zimy, zimno tak, że dupsko mi zaraz odpadnie, jestesmy w pokoju wraz z likantropem a oni myśla o miłości....". Po czym spoglądam na Pyotra i wskazuje wzrokiem *jeszcze* nie zakochaną parę.
-A coż za bestie idzie tu ubić? W taki mróz chyba żaden stwór, ktory posiada chodzby kszte rozumu, wyniósł by się stąd.. Spogladam z obrzydzeniem na dwa podchlebiające sobie elfy.
"Miłośc... środek zimy, zimno tak, że dupsko mi zaraz odpadnie, jestesmy w pokoju wraz z likantropem a oni myśla o miłości....". Po czym spoglądam na Pyotra i wskazuje wzrokiem *jeszcze* nie zakochaną parę.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Ludvig uśmiechnął się szeroko:
- A więc postanowione - rzucił - Jeśli tylko pogoda się poprawi wyruszamy jutro na polowanie. Te tereny obfitują w zwierzynę łowną więc na pewno uda Ci się ubić jakiegoś łosia lub rysia, krasnoludzie - skierował swe słowa do Bjorna - A co do zamku, to oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, byście go zwiedzili. Zresztą, pogoda za oknem wskazuje na to, że nie będziecie mięli dzisiaj ciekawszego zajęcia...
Baron wstał od stołu, wytarł usta chusteczką po czym skinął na dwóch pachołków stojących za Reinhardem.
- Zaprowadźcie chłopca do jego pokoju...Walter idź z nimi...
Starzec podniósł się z krzesła i posłusznie ruszył za synem Ludviga. Chwilę potem w sali jadalnej pojawił się Gustav. Ludvig szepnął mu coś do ucha po czym odźwierny rzekł:
- Pozwólcie że będę waszym przewodnikiem po włościach mego pana...
Ruszyliście za nim. Posiadałość istotnie była wielka. Gustav prowadził was po wielu pokojach, pokazał dwie kuchnie a także lochy w piwnicy, w których jednak od dawna nikt już nie przebywał. Zwiedziliście także odosobnioną od reszty zamku wieże w której na samym szczycie znajdował się duży pokój. Wieża łączyła się z zamkiem długim acz wąskim korytarzem. Nim spostrzegliście nastał wieczór i zasiedliście znów przy stole. Tym razem dotrzymywaliście towarzystwa jedynie baronowi i jego córce. Chwile potem poczuliście na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciliście się. Z mroku sali wyłoniła się pochylona nad lutnią sylwetka szczupłego mężczyzny, a jego deliklatne rysy i spiczaste uszy zdradzały iż jest elfem. Patrząc tam gdzie wy, Ludvig dostrzegł go i zawołał:
- A, Evingolis! Tu jesteś Chodźże, zagraj nam coś. Rozluźnij nieco tę napiętą atmosferę.
Zwracając się znów do was, powiedział:
- To jest Evingolis, najbardziej wykształcony bard, jakiego kiedykolwiek będziecie mieli okazję posłuchać. Na szczęście otoczyłem go opieką zeszłego lata, a to radość mieć go przy sobie w te długie zimowe wieczory.
Wychwalany przez barona wyszedł tymczasem z mroku i zajął miejsce przy ogniu. Dopiero teraz dostrzegliście że był elfem o czarnych długich włosach i oczach tego samego koloru. Czystym głosem śpiewał teraz pieśń o księżniczce i jej kochanku.
Nagle do sali wpadło kilku ludzi Ludviga hałaśliwie strzepując śnieg z odzieży.
- No, Axel, widzę że wróciliście wreszcie - baron przywitał ich dowódce - Co się tam dzieje na zewnątrz?
- W istocie to białe piekło, panie! Teraz kiedy niebo się rozchmurzyło, zrobiło się tak zimno, że jak splunąć - zamarza w powietrzu. Tam, gdzie poszliśmy zaspy były cholernie głębokie, prawie nie do przebicia. Jesteśmy odcięci dopóki skorupa śnieżna nie stwardnieje..
- Nic nie szkodzi - powiedział baron - Możemy tutaj spędzić nawet całą zimę. Zapasy mamy przygotowane...
Axel spojrzał na swego pana i rzucił:
- Miałem o tym nie mówić, ale lepiej ostrzec za wczasu. W okolicy grasują wilki - wielkie i groźnie osobniki, a do tego zuchwałe! Widziałem jak podążały za nami, może z pół tuzina trzymając się na odległość strzały. Wyglądały jakby miały rzucić się na nas. Musi być trudno o zwierzynę skoro wyszły na otwartą przestrzeń. Oprócz tego wpadliśmy na wymordowany orszak ludzi - ośmiu, może dziewięciu i do tego konie...Ale byli tak pokiereszowni, że trudno powiedzieć na pewno. Dostały ich wilki - rozszarpały na kawałki! Domyślam się że zostali zaatakowani podczas zamieci, kiedy stracili orientację. Do tego wszyscy byli uzbrojeni...Musiało to być duże stado, bo napadło na tylu ludzi. Jak żyję czegoś takiego nie widziałem....
Axel spojrzał na was. Trwoga malowała się w jego oczach.
Przepraszam za tak długie posty, ale staram się oddać klimat przygody. Jeśli wkurza was to moje rozpisywanie to dajcie znać a wtedy postaram się pisać krócej
- A więc postanowione - rzucił - Jeśli tylko pogoda się poprawi wyruszamy jutro na polowanie. Te tereny obfitują w zwierzynę łowną więc na pewno uda Ci się ubić jakiegoś łosia lub rysia, krasnoludzie - skierował swe słowa do Bjorna - A co do zamku, to oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, byście go zwiedzili. Zresztą, pogoda za oknem wskazuje na to, że nie będziecie mięli dzisiaj ciekawszego zajęcia...
Baron wstał od stołu, wytarł usta chusteczką po czym skinął na dwóch pachołków stojących za Reinhardem.
- Zaprowadźcie chłopca do jego pokoju...Walter idź z nimi...
Starzec podniósł się z krzesła i posłusznie ruszył za synem Ludviga. Chwilę potem w sali jadalnej pojawił się Gustav. Ludvig szepnął mu coś do ucha po czym odźwierny rzekł:
- Pozwólcie że będę waszym przewodnikiem po włościach mego pana...
Ruszyliście za nim. Posiadałość istotnie była wielka. Gustav prowadził was po wielu pokojach, pokazał dwie kuchnie a także lochy w piwnicy, w których jednak od dawna nikt już nie przebywał. Zwiedziliście także odosobnioną od reszty zamku wieże w której na samym szczycie znajdował się duży pokój. Wieża łączyła się z zamkiem długim acz wąskim korytarzem. Nim spostrzegliście nastał wieczór i zasiedliście znów przy stole. Tym razem dotrzymywaliście towarzystwa jedynie baronowi i jego córce. Chwile potem poczuliście na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciliście się. Z mroku sali wyłoniła się pochylona nad lutnią sylwetka szczupłego mężczyzny, a jego deliklatne rysy i spiczaste uszy zdradzały iż jest elfem. Patrząc tam gdzie wy, Ludvig dostrzegł go i zawołał:
- A, Evingolis! Tu jesteś Chodźże, zagraj nam coś. Rozluźnij nieco tę napiętą atmosferę.
Zwracając się znów do was, powiedział:
- To jest Evingolis, najbardziej wykształcony bard, jakiego kiedykolwiek będziecie mieli okazję posłuchać. Na szczęście otoczyłem go opieką zeszłego lata, a to radość mieć go przy sobie w te długie zimowe wieczory.
Wychwalany przez barona wyszedł tymczasem z mroku i zajął miejsce przy ogniu. Dopiero teraz dostrzegliście że był elfem o czarnych długich włosach i oczach tego samego koloru. Czystym głosem śpiewał teraz pieśń o księżniczce i jej kochanku.
Nagle do sali wpadło kilku ludzi Ludviga hałaśliwie strzepując śnieg z odzieży.
- No, Axel, widzę że wróciliście wreszcie - baron przywitał ich dowódce - Co się tam dzieje na zewnątrz?
- W istocie to białe piekło, panie! Teraz kiedy niebo się rozchmurzyło, zrobiło się tak zimno, że jak splunąć - zamarza w powietrzu. Tam, gdzie poszliśmy zaspy były cholernie głębokie, prawie nie do przebicia. Jesteśmy odcięci dopóki skorupa śnieżna nie stwardnieje..
- Nic nie szkodzi - powiedział baron - Możemy tutaj spędzić nawet całą zimę. Zapasy mamy przygotowane...
Axel spojrzał na swego pana i rzucił:
- Miałem o tym nie mówić, ale lepiej ostrzec za wczasu. W okolicy grasują wilki - wielkie i groźnie osobniki, a do tego zuchwałe! Widziałem jak podążały za nami, może z pół tuzina trzymając się na odległość strzały. Wyglądały jakby miały rzucić się na nas. Musi być trudno o zwierzynę skoro wyszły na otwartą przestrzeń. Oprócz tego wpadliśmy na wymordowany orszak ludzi - ośmiu, może dziewięciu i do tego konie...Ale byli tak pokiereszowni, że trudno powiedzieć na pewno. Dostały ich wilki - rozszarpały na kawałki! Domyślam się że zostali zaatakowani podczas zamieci, kiedy stracili orientację. Do tego wszyscy byli uzbrojeni...Musiało to być duże stado, bo napadło na tylu ludzi. Jak żyję czegoś takiego nie widziałem....
Axel spojrzał na was. Trwoga malowała się w jego oczach.
Przepraszam za tak długie posty, ale staram się oddać klimat przygody. Jeśli wkurza was to moje rozpisywanie to dajcie znać a wtedy postaram się pisać krócej


-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Pyotr Antonov
Łowca dokładnie przysłuchwiał się słową dowódcy straży, bacznie uważając na każde słowo i gest jaki ów wykonał. Sytuacja coraz bardziej przybierała na powadzie." Pół tuzina wilków nie zdołało by rozszarpać dziewięciu uzbrojonych ludzi, nawet podczas zamieci. Chociaż wyjaśniło się czyj był krzyk który dobiegł uszu naszych tamtaj nocy"- Kislevczyk udawajac że przysłuchuje się trubadorowi, wciąż zastanawiał sięspoglądał z ukosa na barona.
- Najwidoczniej nasze polowanie nie będzie rozsądne, skoro wilki nawet nie potrafia odnaleść zwierzyny- powiedział po chwili wypijając przy tym trochę wina z kielicha. Głos Pyotra pełny był obojętności i nieczułości dla krzywdy która spotkała tamtych ludzi. Wiedział dobrze że coś takiego jak okazywanie uczuć nie jest popularne w jego zawodzie.
Łowca dokładnie przysłuchwiał się słową dowódcy straży, bacznie uważając na każde słowo i gest jaki ów wykonał. Sytuacja coraz bardziej przybierała na powadzie." Pół tuzina wilków nie zdołało by rozszarpać dziewięciu uzbrojonych ludzi, nawet podczas zamieci. Chociaż wyjaśniło się czyj był krzyk który dobiegł uszu naszych tamtaj nocy"- Kislevczyk udawajac że przysłuchuje się trubadorowi, wciąż zastanawiał sięspoglądał z ukosa na barona.
- Najwidoczniej nasze polowanie nie będzie rozsądne, skoro wilki nawet nie potrafia odnaleść zwierzyny- powiedział po chwili wypijając przy tym trochę wina z kielicha. Głos Pyotra pełny był obojętności i nieczułości dla krzywdy która spotkała tamtych ludzi. Wiedział dobrze że coś takiego jak okazywanie uczuć nie jest popularne w jego zawodzie.

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth
Zamek był dla niego olbrzymi,chociaż niewiele widział - bardziej koncentrował się na półelfce. Przy kolacji -kiedy bard grał, a Ditri siedziała obok niego, był szcześliwy. To dało się zobaczyć na pierwszy rzuy oka. Kiedy baron opowiadał o zwierzynie, którą można upolowaać w tych terenach, on w najlepsze rozmawiał ze swym Słoneczkiem (jak ją w myślach nazywał) . Czuł na sobie niechętny wzrok towarzyszy, ale miał to gdzieś. Zaniepokoiło go dopiero wejście Axelai opowieści o napadach wilków. Dopiero wtedy spostrzegł to, że chłopaka nie było na kolacji. "... a może to wcale nie wilki, ale wilkołak" ... Widział, że kompanii rozwarzają podobne rozwiązanie. Przytaknął Pyotrowi. Szepnął do dziewczyny:
-No to nici z polowania...Ale tu może być równie ciekawie. - dodał po chwili, przytulając półelfke...
Zamek był dla niego olbrzymi,chociaż niewiele widział - bardziej koncentrował się na półelfce. Przy kolacji -kiedy bard grał, a Ditri siedziała obok niego, był szcześliwy. To dało się zobaczyć na pierwszy rzuy oka. Kiedy baron opowiadał o zwierzynie, którą można upolowaać w tych terenach, on w najlepsze rozmawiał ze swym Słoneczkiem (jak ją w myślach nazywał) . Czuł na sobie niechętny wzrok towarzyszy, ale miał to gdzieś. Zaniepokoiło go dopiero wejście Axelai opowieści o napadach wilków. Dopiero wtedy spostrzegł to, że chłopaka nie było na kolacji. "... a może to wcale nie wilki, ale wilkołak" ... Widział, że kompanii rozwarzają podobne rozwiązanie. Przytaknął Pyotrowi. Szepnął do dziewczyny:
-No to nici z polowania...Ale tu może być równie ciekawie. - dodał po chwili, przytulając półelfke...
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
Dziewczyna ważyła swe myśli. To co przed chwilą usłyszała nie należało do przyjemnych. Poza tym zdała sobie sprawę, że to właśnie krzyki tych ludzi prawdopodobnie słyszała wśród zamieci. Wydarzenia ostatnich godzin i jakieś dziwne przeczucie nie pozwalały jej myśleć o niczym innym. Poza tym Reinharda i jego opiekuna nie było przy stole i to wydawało się dość podejrzane. Chwile potem powiedziała:
- Pyotr ma rację...Polowanie gdy wilki wychodza na otwartą przestrzeń to chyba nie jest dobry pomysł... - zmarszczyła brwi - A skoro one nie mogą znaleźć zwierzyny to jak my mamy to zrobić?
Zwróciła swą głowę ku Garethowi i wtuliła się w niego Chwilę potem uśmiechnęła się do niego szeroko po czym powiedziała:
- Z tobą, mój drogi zawsze jest ciekawie...
Ditri darzyła elfa dużą sympatią i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że on ją również. Położyła swą głowę na jego ramieniu. Czuła się przy nim bezpieczna, mimo iż w koło grasowały wilki i szalała zamieć.
Dziewczyna ważyła swe myśli. To co przed chwilą usłyszała nie należało do przyjemnych. Poza tym zdała sobie sprawę, że to właśnie krzyki tych ludzi prawdopodobnie słyszała wśród zamieci. Wydarzenia ostatnich godzin i jakieś dziwne przeczucie nie pozwalały jej myśleć o niczym innym. Poza tym Reinharda i jego opiekuna nie było przy stole i to wydawało się dość podejrzane. Chwile potem powiedziała:
- Pyotr ma rację...Polowanie gdy wilki wychodza na otwartą przestrzeń to chyba nie jest dobry pomysł... - zmarszczyła brwi - A skoro one nie mogą znaleźć zwierzyny to jak my mamy to zrobić?
Zwróciła swą głowę ku Garethowi i wtuliła się w niego Chwilę potem uśmiechnęła się do niego szeroko po czym powiedziała:
- Z tobą, mój drogi zawsze jest ciekawie...
Ditri darzyła elfa dużą sympatią i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że on ją również. Położyła swą głowę na jego ramieniu. Czuła się przy nim bezpieczna, mimo iż w koło grasowały wilki i szalała zamieć.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 21 sierpnia 2006, 14:44 przez Serge, łącznie zmieniany 2 razy.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Berengar w zamysleniu słuchał słów Axela. "Niedobrze, oj, niedobrze" - pomyslal analizując wydarzenia ostatnich godzin. Dziwnego młodzienca nie bylo przy stole wiec najemnik zaczał miec podejrzenia co do "lekkosci" jego niezrównowazenia. Nagle zdecydował sie zapytac:
- Przepraszam jesli moje pytanie jest zbyt nachalne ale to zwykla ciekawosc - urwał na chwile - Czemu mlody Reinherd nie spozywa z nami kolacji? Zapewne ma jakies inne ciekawe zajecie, ale kieruje mna zwykla - niezdrowa - wscibskosc.. - Berengar skierował swoje spojrzenie na Ludviga i ignorujac zaloty elfów czekal na odpowiedz pana zamku.
Berengar w zamysleniu słuchał słów Axela. "Niedobrze, oj, niedobrze" - pomyslal analizując wydarzenia ostatnich godzin. Dziwnego młodzienca nie bylo przy stole wiec najemnik zaczał miec podejrzenia co do "lekkosci" jego niezrównowazenia. Nagle zdecydował sie zapytac:
- Przepraszam jesli moje pytanie jest zbyt nachalne ale to zwykla ciekawosc - urwał na chwile - Czemu mlody Reinherd nie spozywa z nami kolacji? Zapewne ma jakies inne ciekawe zajecie, ale kieruje mna zwykla - niezdrowa - wscibskosc.. - Berengar skierował swoje spojrzenie na Ludviga i ignorujac zaloty elfów czekal na odpowiedz pana zamku.
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Bjorn
Gdy kremobrody krasnolud zauważył czarnowłosego elfa westchnął głeboko. "Taak, jeszcze jednego nam brakje do romansu, może trójkącik?". Krasnolud lekko zaśmiał się pod nosem. Później przeciągnął wzrokiem na dwóch klejących się do siebie elfokrwisytych, z obrzydzeniem odwrócił twarz "Przecież to obleśne!". Cieżkie oczy krasnoluda spojrzały w końcu na nadchodzących ludzi. "Te wilki mi się nie podobają... może to jakieś mutanty?".
-Bjorn myśli, że polowanie to dobry pomysł. Lepiej jak my mamy znaleśc i zabić pierwsi te wilki, niż te bestie mają to zrobić pierwsze. Nie mam zamiaru zginąć z podgryzionym gardłem. O ile te wilki to nie likantropy, czy inne diablestwo.. Krasnolud nagle zamyślił się i zaczął przemyśliwać wydarzenia tamtej, zimnej nocy. "Czy ten skowyt słyszany tej nocy, to mogły być wilki? Jeśli tak... dziękuje Ci Grungi za opiekę".
A co do szanownego Mistrza Gry
to opisy sa wg. mnie spoko. Od przybytku głowa nie boli, a to czyni sesje... atrakcyjniejszą
Gdy kremobrody krasnolud zauważył czarnowłosego elfa westchnął głeboko. "Taak, jeszcze jednego nam brakje do romansu, może trójkącik?". Krasnolud lekko zaśmiał się pod nosem. Później przeciągnął wzrokiem na dwóch klejących się do siebie elfokrwisytych, z obrzydzeniem odwrócił twarz "Przecież to obleśne!". Cieżkie oczy krasnoluda spojrzały w końcu na nadchodzących ludzi. "Te wilki mi się nie podobają... może to jakieś mutanty?".
-Bjorn myśli, że polowanie to dobry pomysł. Lepiej jak my mamy znaleśc i zabić pierwsi te wilki, niż te bestie mają to zrobić pierwsze. Nie mam zamiaru zginąć z podgryzionym gardłem. O ile te wilki to nie likantropy, czy inne diablestwo.. Krasnolud nagle zamyślił się i zaczął przemyśliwać wydarzenia tamtej, zimnej nocy. "Czy ten skowyt słyszany tej nocy, to mogły być wilki? Jeśli tak... dziękuje Ci Grungi za opiekę".
A co do szanownego Mistrza Gry

Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
- Wasz przyjaciel krasnolud mądrze rzecze...- Ludvig usmiechnął się - Poza tym jak na mój nos, w lasach jest dość zwierzyny, by nie wrócić na zamek z pustymi rękoma. I wątpię, aby były jakiekolwiek problemy z wilkami. Prawdopodobnie udało im się zaskoczyć tamtych z powodu zamieci. Nasza wyprawa bedzie wystarczająco liczna, by trzymały się z dala. A jeśli chodzi o Reinharda, to chłopiec źle sie poczuł i nie mógł zjeśc z nami kolacji. Walter został przy nim.
Zauważyliście że baron mocno upiera się przy swoich argumentach i postanowiliście nie przekonywać go do niesłuszności polowania, zwłaszcza że Bjorn był bardzo podekscytowany tym pomysłem. Po skończonej kolacji udaliście sie do pokoju.
Noc minęła spokojnie i następnego dnia zauważyliście, że śnieg przestał padać i wiatr również ucichł. Przez grube zastępy chmur przebijało sie nieśmiało słońce.
Tuż po sniadaniu wyruszyliście z zamku zabierając odpowiedni ekwipunek. Niezbyt dużo czasu zajęło wam dotarcie do lasu, gdzie śnieg był w miarę płytki i konie dobrze radziły sobie z drogą. Wyprawa liczyła około dwudziestu osób. Baron jechał przodem, za kilkoma wielkimi wyżłami które próbowały złapać trop zwierzyny, wy nieco z tyłu. W pewnym momencie podjechał do was Axel i patrząc bojaźliwie w stronę swego pana powiedział:
- Nie sądzę, by zależało baronowi na wtajemniczaniu was w sprawę - rozpoczął łowczy, oglądając się uważnie na boki - ale ktoś to w koncu zrobi, a tym kimś moge być równie dobrze ja. Nikomu to przecież nie zaszkodzi. Baron był zmuszony opuścić Nuln, Wiecie, jego syn to wariat, okropny szaleniec. Chcieli go nawet spalić, biedny Reinhard! Baron wyjechał, aby przeczekać wzburzeni na odludziu, z dala od gwaru miasta. Rzekomo ma to wpłynąć uspokajająco na jego umysł. Dlatego Reinhard żyje prawie tak samo jak inni, chociaż nie powienien. Jest tylko pilnie strzeeżony zamiast przebywać pod kluczem. Walter twierdzi że łatwiej będzie mu się przystosować do rzeczywistości, jeżeli będzie prowadził normalny tryb życia. Ja tam jednak nie wierzyłbym tej starej, przebiegłej sroce, choć mądrze się wyraża - Walter to stary szarlatan. Nie jestem pewien, czy któraś z jego mikstur nie uczyniła chłopca szalonym. Każdy wie, że nigdy nie pisatowałby tego stanowiska, gdyby baron nie przyjął go na medyka swego syna. Co za ironia losu! Kilka lat temu stary Walter zabawiał gości na dworskiej biesiadzie, na której był też baron. Ludvig upił sie i stroił sobie żarty z historyjek tego zgrzybiałego starca. On obiecał mu wtedy że jeszcze tego mocno pozałuje, na co Ludvig poszczuł go swymi psami. Potem Reinhard zachorował, a baron musiał sie mocno natrudzić by Walter przyjął stanowisko na jego dworze. Niemniej Walter był dla Ludviga ostatnią deską ratunku po tym, czego dopuścił się Reinhard...
W tym momencie urwał, próbując pohamować swój nieokiełznany język.
Zauważyliście że baron mocno upiera się przy swoich argumentach i postanowiliście nie przekonywać go do niesłuszności polowania, zwłaszcza że Bjorn był bardzo podekscytowany tym pomysłem. Po skończonej kolacji udaliście sie do pokoju.
Noc minęła spokojnie i następnego dnia zauważyliście, że śnieg przestał padać i wiatr również ucichł. Przez grube zastępy chmur przebijało sie nieśmiało słońce.
Tuż po sniadaniu wyruszyliście z zamku zabierając odpowiedni ekwipunek. Niezbyt dużo czasu zajęło wam dotarcie do lasu, gdzie śnieg był w miarę płytki i konie dobrze radziły sobie z drogą. Wyprawa liczyła około dwudziestu osób. Baron jechał przodem, za kilkoma wielkimi wyżłami które próbowały złapać trop zwierzyny, wy nieco z tyłu. W pewnym momencie podjechał do was Axel i patrząc bojaźliwie w stronę swego pana powiedział:
- Nie sądzę, by zależało baronowi na wtajemniczaniu was w sprawę - rozpoczął łowczy, oglądając się uważnie na boki - ale ktoś to w koncu zrobi, a tym kimś moge być równie dobrze ja. Nikomu to przecież nie zaszkodzi. Baron był zmuszony opuścić Nuln, Wiecie, jego syn to wariat, okropny szaleniec. Chcieli go nawet spalić, biedny Reinhard! Baron wyjechał, aby przeczekać wzburzeni na odludziu, z dala od gwaru miasta. Rzekomo ma to wpłynąć uspokajająco na jego umysł. Dlatego Reinhard żyje prawie tak samo jak inni, chociaż nie powienien. Jest tylko pilnie strzeeżony zamiast przebywać pod kluczem. Walter twierdzi że łatwiej będzie mu się przystosować do rzeczywistości, jeżeli będzie prowadził normalny tryb życia. Ja tam jednak nie wierzyłbym tej starej, przebiegłej sroce, choć mądrze się wyraża - Walter to stary szarlatan. Nie jestem pewien, czy któraś z jego mikstur nie uczyniła chłopca szalonym. Każdy wie, że nigdy nie pisatowałby tego stanowiska, gdyby baron nie przyjął go na medyka swego syna. Co za ironia losu! Kilka lat temu stary Walter zabawiał gości na dworskiej biesiadzie, na której był też baron. Ludvig upił sie i stroił sobie żarty z historyjek tego zgrzybiałego starca. On obiecał mu wtedy że jeszcze tego mocno pozałuje, na co Ludvig poszczuł go swymi psami. Potem Reinhard zachorował, a baron musiał sie mocno natrudzić by Walter przyjął stanowisko na jego dworze. Niemniej Walter był dla Ludviga ostatnią deską ratunku po tym, czego dopuścił się Reinhard...
W tym momencie urwał, próbując pohamować swój nieokiełznany język.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
Półelfka z zaciekawienie przysłuchiwała się opowieści łowczego. Rzucił nowe spojrzenie na tę sprawę. Może Reinhard wcale nie był likantropem, tylko podtruwał go stary astronom? Czyżby Walter mścił się za stare krzywdy?"Jeśli tak, to stary czarownik będzie miał spore problemy z Pyotrem - on takich bezwzględnie tępi", pomyślała i spojrzała na łowcę czarownic. Widząc że Axel uciął rozmowę spytała:
- Co takiego zrobił Reinhard, że ludzie chcieli go spalić? Zwykłych wariatów nie traktuje się aż tak bezwzględnie.
Ditri miała nadzieję, że dowie się nowych szczegółów. Sprawa była dość podejrzana i jak dla niej, było tutaj zbyt wiele niedopowiedzeń. Spojrzała na Garetha jadącego obok i uśmiechając się do niego oczekiwała na to, co powie łowczy.
Jeśli o mnie chodzi, to długie posty Eviego tylko budują klimat tej przygody i oby tak dalej
Półelfka z zaciekawienie przysłuchiwała się opowieści łowczego. Rzucił nowe spojrzenie na tę sprawę. Może Reinhard wcale nie był likantropem, tylko podtruwał go stary astronom? Czyżby Walter mścił się za stare krzywdy?"Jeśli tak, to stary czarownik będzie miał spore problemy z Pyotrem - on takich bezwzględnie tępi", pomyślała i spojrzała na łowcę czarownic. Widząc że Axel uciął rozmowę spytała:
- Co takiego zrobił Reinhard, że ludzie chcieli go spalić? Zwykłych wariatów nie traktuje się aż tak bezwzględnie.
Ditri miała nadzieję, że dowie się nowych szczegółów. Sprawa była dość podejrzana i jak dla niej, było tutaj zbyt wiele niedopowiedzeń. Spojrzała na Garetha jadącego obok i uśmiechając się do niego oczekiwała na to, co powie łowczy.
Jeśli o mnie chodzi, to długie posty Eviego tylko budują klimat tej przygody i oby tak dalej

Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Pyotr Antonov
Kislevczyk od dawna coś podejrzewał, jego zmysły najwyraźniej jednak trochę zostały stępione przez mrozy tej krainy. Mimo to zrozumiał co Axel miał na myśli, dokładnie zrozumiał każde z jego słów. Udawając że go to nie interesuje przysłuchiwał się słową mężczyzny a gdy ów skończył podjechał do niego i rzekł przytłumionym głosem.
- Wnioskując z zachowania Reinhard to albo kogoś niezwykle mocno pokaleczył albo...- Łowca lekko obniżył ton swego głosy i dokończył-... zabił. - spojrzał bystro w twarz strażnika, twarz jego zastygła w bezruchu.- Kogo to już nie ważne, ważne czy uczynił to przed czy po tym jak ten wasz Walter przybył do dworu barona po raz drugi.I powiedz miły szczerze co zabiło tamtych podróżnych, bo w bajkę o tym stadzie wilków jakoś nie jestem w stanie uwieżyć, nawet tak skoremu do prawdy człowiekowi jak ty.- Na twarzy Łowcy pojawił się paskudny i mrożący krew w żyłach, prawie jak lodowaty wiatr tej krainy, uśmiech.
Ja swoje zdanie już ci na pw napisałem, uważam że piszesz za długie posty!!
Kislevczyk od dawna coś podejrzewał, jego zmysły najwyraźniej jednak trochę zostały stępione przez mrozy tej krainy. Mimo to zrozumiał co Axel miał na myśli, dokładnie zrozumiał każde z jego słów. Udawając że go to nie interesuje przysłuchiwał się słową mężczyzny a gdy ów skończył podjechał do niego i rzekł przytłumionym głosem.
- Wnioskując z zachowania Reinhard to albo kogoś niezwykle mocno pokaleczył albo...- Łowca lekko obniżył ton swego głosy i dokończył-... zabił. - spojrzał bystro w twarz strażnika, twarz jego zastygła w bezruchu.- Kogo to już nie ważne, ważne czy uczynił to przed czy po tym jak ten wasz Walter przybył do dworu barona po raz drugi.I powiedz miły szczerze co zabiło tamtych podróżnych, bo w bajkę o tym stadzie wilków jakoś nie jestem w stanie uwieżyć, nawet tak skoremu do prawdy człowiekowi jak ty.- Na twarzy Łowcy pojawił się paskudny i mrożący krew w żyłach, prawie jak lodowaty wiatr tej krainy, uśmiech.
Ja swoje zdanie już ci na pw napisałem, uważam że piszesz za długie posty!!


-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Najemnik podjechał do Axela i uwaznie przysłuchiwał sie jego opowieści. Otworzyl usta aby zapytac co zrobil Reinhard, lecz Ditri byla szybsza, Berengar szybko zamknał usta gdyz z otwartymi wygladal conajmniej głupio. Wytezył słuch w oczekiwaniu odpowiedzi. Widac bylo, ze Axel sie waha, ale najemnik mial nadzieje, ze zdobedzie sie na to wyznanie.
Spojrzał po kompanach. Wszyscy oczekiwali odpowiedzi jakiej udzieli szef straży.
"Cala historia Ludviga jest intrygująca" - pomyslal Berengar - "Ale sprawa Reinharda jeszcze bardziej, w koncu za byle co nie pali sie na stosie"...
Jak dla mnie takie posty są OK!
Najemnik podjechał do Axela i uwaznie przysłuchiwał sie jego opowieści. Otworzyl usta aby zapytac co zrobil Reinhard, lecz Ditri byla szybsza, Berengar szybko zamknał usta gdyz z otwartymi wygladal conajmniej głupio. Wytezył słuch w oczekiwaniu odpowiedzi. Widac bylo, ze Axel sie waha, ale najemnik mial nadzieje, ze zdobedzie sie na to wyznanie.
Spojrzał po kompanach. Wszyscy oczekiwali odpowiedzi jakiej udzieli szef straży.
"Cala historia Ludviga jest intrygująca" - pomyslal Berengar - "Ale sprawa Reinharda jeszcze bardziej, w koncu za byle co nie pali sie na stosie"...
Jak dla mnie takie posty są OK!
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
