[Marvel] Sekcja 13

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Copier
Zapalił papierosa, wychylając się przez okno, by od niechcenia rozejrzeć się po garażu. Rozparł się wygodniej w fotelu i zaciągnął się dymem.
- Nie lubię się chwalić, Steve, więc zobacz sobie moje dane w swoim komputerku, co? Masz tam sprzęt za kilka milionów dolarów, więc to nie będzie chyba problem. Powiem ci tylko, że nieźle sobie radzę ze zszywaniem i składaniem do kupy swoich ludzi, a mogę zastąpić cały personel małego szpitala. To ci wystarczy?
Mimo pozornego znudzenia czekał w napięciu na to, co odpowiedzą bracia. Ciekawiło go, co też takiego potrafią, że tak im ufają. Przy okazji przyszło mu do głowy: Z tym klejem to jednak nie był taki głupi pomysł. Podobno S.H.I.E.L.D ma gdzieś takie specjalne pistoleciki, zdolne unieruchomić każdy latający cel. Może jednak trzeba będzie posłuchać rad Wielkigo Brata przed mikrofonem, w końcu on wie chyba troche więcej niż ja... Zobaczymy.
Zapalił papierosa, wychylając się przez okno, by od niechcenia rozejrzeć się po garażu. Rozparł się wygodniej w fotelu i zaciągnął się dymem.
- Nie lubię się chwalić, Steve, więc zobacz sobie moje dane w swoim komputerku, co? Masz tam sprzęt za kilka milionów dolarów, więc to nie będzie chyba problem. Powiem ci tylko, że nieźle sobie radzę ze zszywaniem i składaniem do kupy swoich ludzi, a mogę zastąpić cały personel małego szpitala. To ci wystarczy?
Mimo pozornego znudzenia czekał w napięciu na to, co odpowiedzą bracia. Ciekawiło go, co też takiego potrafią, że tak im ufają. Przy okazji przyszło mu do głowy: Z tym klejem to jednak nie był taki głupi pomysł. Podobno S.H.I.E.L.D ma gdzieś takie specjalne pistoleciki, zdolne unieruchomić każdy latający cel. Może jednak trzeba będzie posłuchać rad Wielkigo Brata przed mikrofonem, w końcu on wie chyba troche więcej niż ja... Zobaczymy.

-
- Pomywacz
- Posty: 51
- Rejestracja: czwartek, 1 czerwca 2006, 22:39
- Lokalizacja: Hell, apartament no. 666
cholera, brakuje osób do walki
Darkman, Nadir i Mike-o (którym prowadzę ja... :/)
Wkraczacie do sali odpraw. Niczym nie różni się od tych często widywanych w filmach akcji. Na środku stoi długi, prostokątny, szklany stół z rzędem skórzanych biurowych krzeseł. Oprócz tego jest spory ekran, na którym wyświetla się dodatkowe informacje. W sali oprócz was znajduje się pułkownik Matt - jeden z pupilków gen. Fury'ego. Wita was machnięciem dłoni. Wygodnie rozsiadacie się na fotelach. Z każdą informacją pułkownika na ekranie wyświetlają się stosowne zdjęcia i filmy.
-Mniej więcej wiecie o co chodzi - trzeba złapać Spider-mana. Kolega Steve z waszej grupy obmyślił już trochę plan - zaimprowizujecie napad na bank. Odpowiednie stroje znajdziecie w zbrojowni, tylko powiedzcie Johnny'emu o jaką misję chodzi. Może zaopatrzy was też w siatki i klej. Wasza BM'ka na misję czega w garażu A230. Najlepszym celem jest chyba Capital Bank of NY. Udajcie się więc tam i czekajcie na Copiera.
Czyngis-Chan
Na Messengera przychodzą kolejne wiadomości Ja jestem Anna Mathews. A sprawami nie zajmuję się właściwie żadnymi, po prostu czuwam nad bezpieczeństwem w bazie... Kolejne wiadomości na ekranie stają się coraz bardziej niewyraźne, a w twoim umyśle słyszysz różne głosy naszych mocy nie poznasz... nie... nie pozwolimy na to... Przez chwilę jeszcze słyszysz jakieś odgłosy, coraz bardziej niezrozumiałe, aż nagle po prostu mdlejesz. Po okołu 10 minutach budzisz się. Nad tobą stoi Anna, wyraźnie zmartwiona i przestraszona. Jednak bije od niej pewien rodzaj "słodkiej" urody.
- Co ci się stało? Nie wydaje mi się, żeby brak kawy był powodem twojego zachowania. Przyszłam sprawdzić co się z tobą dzieję, jak nie odpisywałeś długo na MSG...
Copier
Bracia nic nie wspominają o swoich mocach. Natomiast rozmawiają na wszelkie inne tematy - o samochodach, komputerach, dziewczynach. Próbują cię nawet wkręcić w tą rozmowę. Nagle w uszach słyszysz wiadomość od jednego z pułkowników.
- Idź do zbrojowni po klej i siatki, przydadzą wam się. Przy okazji może spotkasz kilka osób ze swojego oddziału - może dogadasz się z nimi jak wykonać wasz plan. Po wszystkim najlepiej jedź z Walterem i Williamem do Capital Bank of NY - jest to najlepsze miejsce, żeby uchwycić Spidera. Good Luck.

Darkman, Nadir i Mike-o (którym prowadzę ja... :/)
Wkraczacie do sali odpraw. Niczym nie różni się od tych często widywanych w filmach akcji. Na środku stoi długi, prostokątny, szklany stół z rzędem skórzanych biurowych krzeseł. Oprócz tego jest spory ekran, na którym wyświetla się dodatkowe informacje. W sali oprócz was znajduje się pułkownik Matt - jeden z pupilków gen. Fury'ego. Wita was machnięciem dłoni. Wygodnie rozsiadacie się na fotelach. Z każdą informacją pułkownika na ekranie wyświetlają się stosowne zdjęcia i filmy.
-Mniej więcej wiecie o co chodzi - trzeba złapać Spider-mana. Kolega Steve z waszej grupy obmyślił już trochę plan - zaimprowizujecie napad na bank. Odpowiednie stroje znajdziecie w zbrojowni, tylko powiedzcie Johnny'emu o jaką misję chodzi. Może zaopatrzy was też w siatki i klej. Wasza BM'ka na misję czega w garażu A230. Najlepszym celem jest chyba Capital Bank of NY. Udajcie się więc tam i czekajcie na Copiera.
Czyngis-Chan
Na Messengera przychodzą kolejne wiadomości Ja jestem Anna Mathews. A sprawami nie zajmuję się właściwie żadnymi, po prostu czuwam nad bezpieczeństwem w bazie... Kolejne wiadomości na ekranie stają się coraz bardziej niewyraźne, a w twoim umyśle słyszysz różne głosy naszych mocy nie poznasz... nie... nie pozwolimy na to... Przez chwilę jeszcze słyszysz jakieś odgłosy, coraz bardziej niezrozumiałe, aż nagle po prostu mdlejesz. Po okołu 10 minutach budzisz się. Nad tobą stoi Anna, wyraźnie zmartwiona i przestraszona. Jednak bije od niej pewien rodzaj "słodkiej" urody.
- Co ci się stało? Nie wydaje mi się, żeby brak kawy był powodem twojego zachowania. Przyszłam sprawdzić co się z tobą dzieję, jak nie odpisywałeś długo na MSG...
Copier
Bracia nic nie wspominają o swoich mocach. Natomiast rozmawiają na wszelkie inne tematy - o samochodach, komputerach, dziewczynach. Próbują cię nawet wkręcić w tą rozmowę. Nagle w uszach słyszysz wiadomość od jednego z pułkowników.
- Idź do zbrojowni po klej i siatki, przydadzą wam się. Przy okazji może spotkasz kilka osób ze swojego oddziału - może dogadasz się z nimi jak wykonać wasz plan. Po wszystkim najlepiej jedź z Walterem i Williamem do Capital Bank of NY - jest to najlepsze miejsce, żeby uchwycić Spidera. Good Luck.
Ave.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Wzruszył ramionami i poszedł do garażu. Prowadzenie nie było jego mocna stroną. Zdecydowanie bardziej wolał biegać, skakać i uciekać bez pomocy pojazdów mechanicznych. Usiadł więc z tylu auta i czekał aż ktoś zlituje się i poprowadzi auto we wskazane miejsce.
Wzruszył ramionami i poszedł do garażu. Prowadzenie nie było jego mocna stroną. Zdecydowanie bardziej wolał biegać, skakać i uciekać bez pomocy pojazdów mechanicznych. Usiadł więc z tylu auta i czekał aż ktoś zlituje się i poprowadzi auto we wskazane miejsce.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Majtek
- Posty: 105
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 21:07
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Świat Wynurzony
[Darkman]
- No cóż... i znowy przebieranko. - mruknął pod nosem, ale głośno powiedział tylko któtkie - Tak jest. - i bez ociągania ruszył do zbrojowni.
Tam wziął ciuchy, które nawet przypadły mu do gustu. Zostawił sobie glocka i dodatkowo pobrał pistolet na strzałki obezwładniające. Zostawił też Johnne'mu miecz, wszak trochę dziwnie by wydlądał rabuś z takim żelastwem. Chwilę zastanawiał się na siatką, aż w końcu zdecydował że będzie mu tylko przeszkadzała.
- No dobra Johnny, daj mi jeszcze ten klej na pająki. Jak go nie strałką to klejem załatwię
W drodze do garażu zaczął sobie nucić jakąś skoczną melodyjkę. Podszedł do samochodu w władował się bez pytania na miejsce kierowcy. Kiedy już wsiadł Mike-o, odpalił samochód i przegazował delektując się przez chwilę pracą silnika, po czym bez uprzedzenia ruszył z piskiem opon.
- Następny przystanek Capital Bank - i się roześmiał.
- No cóż... i znowy przebieranko. - mruknął pod nosem, ale głośno powiedział tylko któtkie - Tak jest. - i bez ociągania ruszył do zbrojowni.
Tam wziął ciuchy, które nawet przypadły mu do gustu. Zostawił sobie glocka i dodatkowo pobrał pistolet na strzałki obezwładniające. Zostawił też Johnne'mu miecz, wszak trochę dziwnie by wydlądał rabuś z takim żelastwem. Chwilę zastanawiał się na siatką, aż w końcu zdecydował że będzie mu tylko przeszkadzała.
- No dobra Johnny, daj mi jeszcze ten klej na pająki. Jak go nie strałką to klejem załatwię
W drodze do garażu zaczął sobie nucić jakąś skoczną melodyjkę. Podszedł do samochodu w władował się bez pytania na miejsce kierowcy. Kiedy już wsiadł Mike-o, odpalił samochód i przegazował delektując się przez chwilę pracą silnika, po czym bez uprzedzenia ruszył z piskiem opon.
- Następny przystanek Capital Bank - i się roześmiał.

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Copier
Wysiadł z auta, trzaskając mocno drzwiami. Rola tragarza niezbyt mu odpowiadała, tym bardziej, że pracował tu najdłużej z całej trójki. Ostatni raz zaciągnął się i wyrzucił niedopałek gdzieś w kąt. Jego przepisy o zaśmiecaniu nie dotyczyły. Sięgnął do kieszeni, ale natychmiast wciągnął z niej rękę. Bez przesady- skarcił się w myślach. W pewnym momencie coś mu przyszło do głowy. Przystanął i powiedział cicho do Chana (mamy chyba jakieś mikrofony do rozmowy z bazą, nie?):
- Steve, jesteś tam? Mógłbyś mi powiedzieć, jak to jest z tymi gościami? Nie bardzo chcieli się tłumaczyć, a gdy zapytałeś o moc, gadali o wszystkim, tylko nie o tym. Co to za ludzie? I dlaczego tak szybko dostali takie zadanie? Mógłbyś to sprawdzić?
Czekając na odpowiedź, przecierał okulary o bluzę.
Wysiadł z auta, trzaskając mocno drzwiami. Rola tragarza niezbyt mu odpowiadała, tym bardziej, że pracował tu najdłużej z całej trójki. Ostatni raz zaciągnął się i wyrzucił niedopałek gdzieś w kąt. Jego przepisy o zaśmiecaniu nie dotyczyły. Sięgnął do kieszeni, ale natychmiast wciągnął z niej rękę. Bez przesady- skarcił się w myślach. W pewnym momencie coś mu przyszło do głowy. Przystanął i powiedział cicho do Chana (mamy chyba jakieś mikrofony do rozmowy z bazą, nie?):
- Steve, jesteś tam? Mógłbyś mi powiedzieć, jak to jest z tymi gościami? Nie bardzo chcieli się tłumaczyć, a gdy zapytałeś o moc, gadali o wszystkim, tylko nie o tym. Co to za ludzie? I dlaczego tak szybko dostali takie zadanie? Mógłbyś to sprawdzić?
Czekając na odpowiedź, przecierał okulary o bluzę.

-
- Pomywacz
- Posty: 51
- Rejestracja: czwartek, 1 czerwca 2006, 22:39
- Lokalizacja: Hell, apartament no. 666
Darkman, Nadir, Mike-o
Wyjeżdżacie swoim BMW z bazy. Dla bezpieczeństwa zapinacie pasy (a co
), w końcu może i jesteście mutantami, ale zderzenie wciąż może zaboleć. Mike-o prowadzi jak kompletny nieudacznik. Stara się, ale czujecie jak samochód lata na wszystkie strony. Na szczęście ulice są w miarę puste, co jest zresztą trochę dziwne jak na NY. W końcu po 10 minutach męczarni w samochodzie dojeżdżacie pod bank, który bardzo dobrze się prezentuje - marmurowe schody, szklane wejście. W środku widzicie około 50 osób, łącznie z obsługą. Rozglądacie się za Copierem, lecz tego nigdzie nie ma. Stajecie 70 m od banku i spokojnie na niego czekacie.
Copier
pewnie że macie, w końcu to nie polskie oddziały szturmowe
Czekasz i czekasz, ale nie dostajesz żadnej odpowiedzi. Nic. W słuchawce tylko cisza. Bracia WW wciąż ze sobą rozmawiają. Szczególnie uaktywnił się Walter, który wcześniej głównie milczał. Jednak mimo wszystko nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Otrzymujesz wiadomość od grupy "szturmowej" czekamy na ciebie, pośpiesz się trochę
Czyngis-Chan
W słuchawce słyszysz głosy, prawdopodobnie od Copiera, lecz nic z nich nie rozumiesz. Po chwili znowu tracisz przytomność. lepiej odpisz w ciagu następnych 2 up'ów
Wyjeżdżacie swoim BMW z bazy. Dla bezpieczeństwa zapinacie pasy (a co

Copier
pewnie że macie, w końcu to nie polskie oddziały szturmowe

Czyngis-Chan
W słuchawce słyszysz głosy, prawdopodobnie od Copiera, lecz nic z nich nie rozumiesz. Po chwili znowu tracisz przytomność. lepiej odpisz w ciagu następnych 2 up'ów

Ave.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Ziewnal i wyszedl z auta. Siadl na masce i patrzal na wejscie do banku. Niebyt interesowalo go miasto. Chcial po prostu miec spokoj co wiazalo sie z sprawnym wykonaniem zadania i pojsciem na urlop.
Ziewnal i wyszedl z auta. Siadl na masce i patrzal na wejscie do banku. Niebyt interesowalo go miasto. Chcial po prostu miec spokoj co wiazalo sie z sprawnym wykonaniem zadania i pojsciem na urlop.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Copier
Ciekawe, co się mogło stać temu na górze. Trudno, to będzie musiało poczekać- pomyślał.
Kiedy odezwał się głos "szturmowych",poganiający go, trochę się wkurzył.
- Spoko, przecież sie nie pali, nie? A Spidey chyba nie pracuje w określonych godzinach- odpowiedział.
Szybko udał się do zbrojowni i wziął stamtąd kilka pistoletów i sieci. Z trudem doniósł to wszystko do hangaru i wrzucił na tył Hummera i wsiada do środka.
- Następny przystanek- Capital Bank of NY.
Ciekawe, co się mogło stać temu na górze. Trudno, to będzie musiało poczekać- pomyślał.
Kiedy odezwał się głos "szturmowych",poganiający go, trochę się wkurzył.
- Spoko, przecież sie nie pali, nie? A Spidey chyba nie pracuje w określonych godzinach- odpowiedział.
Szybko udał się do zbrojowni i wziął stamtąd kilka pistoletów i sieci. Z trudem doniósł to wszystko do hangaru i wrzucił na tył Hummera i wsiada do środka.
- Następny przystanek- Capital Bank of NY.

-
- Pomywacz
- Posty: 51
- Rejestracja: czwartek, 1 czerwca 2006, 22:39
- Lokalizacja: Hell, apartament no. 666
long time no post
Czyngis-Chan
Ciągle to samo.
Copier
Droga do banku przebiega spokojnie. Bracia znowu milczą, jakby skupieni na zadaniu. W ich zachowaniu nie ma nic niepokojącego. W słuchawkach słyszysz głos Problemy w mieście, jeden z naszych agentów stracił kontrolę. Zmierza w stronę Capital Banku. . O dziwo bracia nawet o trochę nie przyśpieszyli jazdy, mimo że do banku macie jeszcze jakieś 15 km.
Darkman, Nadir, Mike-o
Siedzicie spokojnie przy samochodzie. Z środka samochodu dobiega głos z centrali Problemy w mieście, jeden z naszych agentów stracił kontrolę. Zmierza w stronę Capital Banku. . Z waszej lewej strony widzicie jakąś postać zmierzającą z niesamowitą prędkością w waszą stronę, po drodze taranując samochody i lampy. Trochę za nią widzicie samego Spider-mana ścigającego tą właśnie postać.
Raptor
Straciłeś nad sobą kontrolę. Poddałeś się zwierzęcej naturze, niszcząc wszystko dookoła. Niszczyłeś sobie spokojnie gdy nagle poczułeś jak coś spadło ci na kark. Bez zastanowienia machnąłeś łapą i rzuciłeś tą osobą o scianę. Zacząłeś uciekać na wszelki wypadek, aby osoba ta nie miała szansy zaatakować drugi raz. Ciągle towarzyszą ci głosy z centrali dobiegające ze słuchawki w twoim uchu, lecz ich nie słuchasz. Przed sobą widzisz czarne BMW, obok którego stoją 3 osoby spoglądające w twoją stronę. Za tobą goni ta sama osoba która cię zaatakowała.

Czyngis-Chan
Ciągle to samo.
Copier
Droga do banku przebiega spokojnie. Bracia znowu milczą, jakby skupieni na zadaniu. W ich zachowaniu nie ma nic niepokojącego. W słuchawkach słyszysz głos Problemy w mieście, jeden z naszych agentów stracił kontrolę. Zmierza w stronę Capital Banku. . O dziwo bracia nawet o trochę nie przyśpieszyli jazdy, mimo że do banku macie jeszcze jakieś 15 km.
Darkman, Nadir, Mike-o
Siedzicie spokojnie przy samochodzie. Z środka samochodu dobiega głos z centrali Problemy w mieście, jeden z naszych agentów stracił kontrolę. Zmierza w stronę Capital Banku. . Z waszej lewej strony widzicie jakąś postać zmierzającą z niesamowitą prędkością w waszą stronę, po drodze taranując samochody i lampy. Trochę za nią widzicie samego Spider-mana ścigającego tą właśnie postać.
Raptor
Straciłeś nad sobą kontrolę. Poddałeś się zwierzęcej naturze, niszcząc wszystko dookoła. Niszczyłeś sobie spokojnie gdy nagle poczułeś jak coś spadło ci na kark. Bez zastanowienia machnąłeś łapą i rzuciłeś tą osobą o scianę. Zacząłeś uciekać na wszelki wypadek, aby osoba ta nie miała szansy zaatakować drugi raz. Ciągle towarzyszą ci głosy z centrali dobiegające ze słuchawki w twoim uchu, lecz ich nie słuchasz. Przed sobą widzisz czarne BMW, obok którego stoją 3 osoby spoglądające w twoją stronę. Za tobą goni ta sama osoba która cię zaatakowała.
Ave.

-
- Marynarz
- Posty: 295
- Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 15:43
Raptor
Szarowłosy, atletycznie umięśniony chłopak biegł ulicą ścigany przez Spidermana.
"Rrrgggwwhhhrrr!!!" - pomyślałem biegnąc i przewracając dziwne stworzenia biegnące prosto na mnie (mam na myśli samochody
). Wkrótce stwierdzam, że zwierzaki nie atakują, jestem im obojętny, dlatego przestaje je taranować, zaczynam za to skakać po ich grzbietach.
Choć całkiem straciłem panowanie, w głowie zakołatał mi ostatni usłyszany rozkaz - złapać Spidermana. Gdy przypomniało mi się jak wygląda mój cel, zatrzymałem się na jadącym autobusie i poszukałem wzrokiem istoty, która mnie goniła.
Gdy go zobacze, czekam aż sie zbliży i wtedy skacze na niego, łapie wpół i staram się przydusić.
Szarowłosy, atletycznie umięśniony chłopak biegł ulicą ścigany przez Spidermana.
"Rrrgggwwhhhrrr!!!" - pomyślałem biegnąc i przewracając dziwne stworzenia biegnące prosto na mnie (mam na myśli samochody

Choć całkiem straciłem panowanie, w głowie zakołatał mi ostatni usłyszany rozkaz - złapać Spidermana. Gdy przypomniało mi się jak wygląda mój cel, zatrzymałem się na jadącym autobusie i poszukałem wzrokiem istoty, która mnie goniła.
Gdy go zobacze, czekam aż sie zbliży i wtedy skacze na niego, łapie wpół i staram się przydusić.

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Czyngis - Chan
Na zmianę tracił przytomność i ją odzyskiwał. I za każdym razem widział inny widok, najpierw tę kobietę, jak stała nad nim i klepała go po twarzy... Później sufit bazy... Później był chyba na jakimś wózku... Następnie mały pokoik... Ktoś podał mu tabletki... Chyba już je przełknął, leżał teraz na czymś twardym i cała świadomość powracała do niego w zastraszającym tempie.
- Co się kur... Obrócił głowę i ujrzał Annę. Jego wzrok był niesamowicie wyostrzony, pewnie po lekach... Kobieta była o głowę niższa od niego, włosy miała czarne, do ramion, w tym jeden kosmyk przysłaniał jej prawe oko. Na małym, lekko zadartym nosku nosiła okulary, była w białym kitlu, możliwe, że sama znała się na podstawach pierwszej pomocy. Nie wyglądała na specjalnie piękną, jednakże było w niej "coś", co sprawiało, że mężczyźni mimowolnie wodzili za nią wzrokiem.
Kiedy zobaczyła, że Czyngis wstaje zerwała się jak oparzona z krzesła. Podeszła do łóżka, a właściwie stołu, na którym leżał facet i przemówiła miękkim i przyjemnym głosem: - Spokojnie... Lekarze się Tobą zajęli, znaleźliśmy kogoś na zmianę, na Twoje miejsce... Zdaje się, że miałeś coś z niedokrwieniem... Zabrałam Ci fajki, czas rzucić nałóg! I...
Steve gwałtownie się uniósł, zakręciło mu się w głowie z osłabienia i odrzekł kobiecie z jadem w głosie: - To nie przez papierosy, o to się nie martw... Anno! Myślę, że sobie poradzę, tylko co mam teraz zrobić?
Zeskoczył z łóżka i spostrzegł, że zdjęto z niego płaszcz. Spojrzał na swoje ramię... Miał tam znamię organizacji terrorystycznej, do której kiedyś należał - skorpiona. " Cholera jasna, musieli to zauważyć. Pozostaje pytanie, czy wiedzą o co chodzi... A właściwie i tak organizacja się dawno temu rozpadła, więc nikt mi nie będzie miał za złe mojej resocjalizacji" - uśmiechnął się krzywo i włożył spokojnie płaszcz. Spojrzał wyczekująco na kobietę i przez chwilę było mu jej żal, że traktuje ją tak szorstko... W oczach postarzała się o kilka lat. Już miał zamiar ja przeprosić, kiedy się odezwała...
Na zmianę tracił przytomność i ją odzyskiwał. I za każdym razem widział inny widok, najpierw tę kobietę, jak stała nad nim i klepała go po twarzy... Później sufit bazy... Później był chyba na jakimś wózku... Następnie mały pokoik... Ktoś podał mu tabletki... Chyba już je przełknął, leżał teraz na czymś twardym i cała świadomość powracała do niego w zastraszającym tempie.
- Co się kur... Obrócił głowę i ujrzał Annę. Jego wzrok był niesamowicie wyostrzony, pewnie po lekach... Kobieta była o głowę niższa od niego, włosy miała czarne, do ramion, w tym jeden kosmyk przysłaniał jej prawe oko. Na małym, lekko zadartym nosku nosiła okulary, była w białym kitlu, możliwe, że sama znała się na podstawach pierwszej pomocy. Nie wyglądała na specjalnie piękną, jednakże było w niej "coś", co sprawiało, że mężczyźni mimowolnie wodzili za nią wzrokiem.
Kiedy zobaczyła, że Czyngis wstaje zerwała się jak oparzona z krzesła. Podeszła do łóżka, a właściwie stołu, na którym leżał facet i przemówiła miękkim i przyjemnym głosem: - Spokojnie... Lekarze się Tobą zajęli, znaleźliśmy kogoś na zmianę, na Twoje miejsce... Zdaje się, że miałeś coś z niedokrwieniem... Zabrałam Ci fajki, czas rzucić nałóg! I...
Steve gwałtownie się uniósł, zakręciło mu się w głowie z osłabienia i odrzekł kobiecie z jadem w głosie: - To nie przez papierosy, o to się nie martw... Anno! Myślę, że sobie poradzę, tylko co mam teraz zrobić?
Zeskoczył z łóżka i spostrzegł, że zdjęto z niego płaszcz. Spojrzał na swoje ramię... Miał tam znamię organizacji terrorystycznej, do której kiedyś należał - skorpiona. " Cholera jasna, musieli to zauważyć. Pozostaje pytanie, czy wiedzą o co chodzi... A właściwie i tak organizacja się dawno temu rozpadła, więc nikt mi nie będzie miał za złe mojej resocjalizacji" - uśmiechnął się krzywo i włożył spokojnie płaszcz. Spojrzał wyczekująco na kobietę i przez chwilę było mu jej żal, że traktuje ją tak szorstko... W oczach postarzała się o kilka lat. Już miał zamiar ja przeprosić, kiedy się odezwała...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Copier
- To tam, gdzie mamy uderzać! Jeśli narobi jakichś poważnych zniszczeń, Spidey na pewno się pojawi- powiedział przejętym głosem, a w myślach dodał: Przynajmniej ten problem bedziemy mieli załatwiony.
Zdziwił się, gdy bracia nie zareagowali na informację z centrali. Myślał, że to oczywiste, by przyspieszyć i, najlepiej jak najkrótszą drogą, dostać się w pobliże banku.
- Dalej, przecież mamy robotę do wykonania! W takim tempie koleś rozwali pół miasta, zanim tam dojedziemy. Ten wóz nie może jechać trochę szybciej?
- To tam, gdzie mamy uderzać! Jeśli narobi jakichś poważnych zniszczeń, Spidey na pewno się pojawi- powiedział przejętym głosem, a w myślach dodał: Przynajmniej ten problem bedziemy mieli załatwiony.
Zdziwił się, gdy bracia nie zareagowali na informację z centrali. Myślał, że to oczywiste, by przyspieszyć i, najlepiej jak najkrótszą drogą, dostać się w pobliże banku.
- Dalej, przecież mamy robotę do wykonania! W takim tempie koleś rozwali pół miasta, zanim tam dojedziemy. Ten wóz nie może jechać trochę szybciej?

-
- Majtek
- Posty: 105
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 21:07
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Świat Wynurzony
Darkman
- Czy przypadkiem za naszą "Demolką" nie goni Spidey ?
Przygotował się do klejenia Spidermana i ruszył z maksymalną prędkością w stronę pająka.
Gdy znalazł się w odległości ok 5 m od celu zaczął go "kleić".
EDIT:
zasadniczo zakładam, że tym klejem to się strzela wz jakiegoś pistoletu czy cuś
- Czy przypadkiem za naszą "Demolką" nie goni Spidey ?
Przygotował się do klejenia Spidermana i ruszył z maksymalną prędkością w stronę pająka.
Gdy znalazł się w odległości ok 5 m od celu zaczął go "kleić".
EDIT:
zasadniczo zakładam, że tym klejem to się strzela wz jakiegoś pistoletu czy cuś
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 17 lipca 2006, 17:14 przez ZauraK, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
pisalem w nieobecnosciach ze mnie nie bedzie...
Nadir
Siedzial spokojnie i czekal na pojawienie sie celu. Gdy Darkman ruszyl w strone "Pajeczaka" pobiegl za nim trzymajac sie jednak kilkanascie metrow z lewej.
Jakby co bedziemy go oskrzydalac... powiedzial do oddalajacego sie Darkmana.
mamy go zlapac zywego? Bo nie wiem czy moge do niego strzelac:)
Nadir
Siedzial spokojnie i czekal na pojawienie sie celu. Gdy Darkman ruszyl w strone "Pajeczaka" pobiegl za nim trzymajac sie jednak kilkanascie metrow z lewej.
Jakby co bedziemy go oskrzydalac... powiedzial do oddalajacego sie Darkmana.
mamy go zlapac zywego? Bo nie wiem czy moge do niego strzelac:)
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Marynarz
- Posty: 295
- Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 15:43
Nie wiem jak to zaplanował obecny MG, ale według mojego pierwotnego planu, który mniej więcej wyjaśniłem Miśqowi, macie go złapać, a zabić w ostateczności. Spróbujcie z nim pogadać i go namówić. Chodzi o to, że Spiderman odmawia wstąpienia do szeregów oddziału super-bohaterów o wdzięcznej nazwie "Ultymatywni" ("The Ultimates" - z tego komiksu o którym pisałem w rekrutacji). Jako, że rząd nie może pozwolić nad-ludziom chodzić wolno (nawet jeśli są to tacy bohaterowie jak nasz Pajęczak), wysłał was abyście go złapali, bądź w ostateczności zlikwidowali. Mam nadzieję, że wszystko jasne i że nie odbiegłem od planu MG.

-
- Pomywacz
- Posty: 51
- Rejestracja: czwartek, 1 czerwca 2006, 22:39
- Lokalizacja: Hell, apartament no. 666
Nadir - sorka, niedoczytanie
A klej - tak, coś jakby pistolet.
Darkman
Precyzyjnie wymierzyłeś w stronę pająka i wystrzeliłeś cały klej w jego stronę. Niestety twoje plany pokrzyżował Raptor, który wskoczył prosto pod wiązkę, po czym sklejony opadł na samochód.
- Widocznie kropelka pająków nie klei! Ale moja sieć klei ludzi... odrzekł nieco humorystycznie Spider-Man, po czym wystrzelił w twoją stronę z pajęczyny. Cały w sieci leżysz na ziemi.
Raptor
Pająk był tuż za tobą. Zrobiłeś gwałtowny obrót i skoczyłeś w stronę swojego wroga. Już prawie miałeś go w swoich łapach, gdy nagle w locie poczułeś jak coś całego cię skleja i nie pozwala ci się poruszać. Bezwładny opadasz na samochód.
Nadir
Widzisz cały ten chaos i stwierdzasz jak bardzo jeszcze nieprzygotowani jesteście do takich zadań. Na ziemi leżą obezwładnieni Raptor i Darkman, a Spider-Man zaczyna uciekać żegnająć się z wami słowem nara
Copier
Sfrustrowany patrzysz na beznadziejne zachowanie braci. Skręcacie za następną uliczkę i... widzicie dokładnie plecy Spider-Mana i macie doskonały widok na wszystko co się dzieje. Nagle na dach waszego samochodu spada Raptor.
Czyngis-Chan
- Co ty do cholery robiłeś w organizacji terrorystycznej?! Masz szczęście, że sama się tobą zajęłam jak straciłeś przytomność, bo mógłbyś już stracić swoją posadę! Dobra, nieważne. Na razie odpoczywaj. Centrala ma ci przydzielić jakieś zadanie później. I nie musisz przepraszać ani dziękować. Mam nadzieję, że spotkamy się później. Mam teraz zadanie do wykonania. powiedziała Anna, po czym opuściła pomieszczenie.
Cy-girl
Siedzisz spokojnie w domu przy TV. Zwyczajny wieczór. Zresztą co można robić kiedy jest się bez pracy? Na jedyne zgłoszenie nie dostałaś odpowiedzi. Właśnie zaczynał się twój ulubiony program, gdy nagle nagle dostałaś wiadomość na komórkę. Cholera, kto znowu mi przeszkadza?! pomyślałaś. Wstajesz podchodzisz do drewnianego stołka obok drzwi, na którym leży komórka. Czytasz wiadomość Twoje zgłoszenie zostało przyjęte. Zostałaś przydzielona do grupy omega z 13 sekcji. Przyjedź na podany niżej adres. Więcej informacji dostaniesz w recepcji. Zdziwiona szybko zakładasz na siebie skórzaną kurtkę i jedziesz samochodem na wskazany adres. W recepcji wita cię kobieta w czarnych długich włosach.
- Ach tak, janet Kurtis. Witamy w załodze. Idź do sali kontrolnej, tam prof. Newman przydzieli ci komputer i zadanie. Pojedź windą na 7 piętro, idź w lewo, 7 drzwi z rzędu. Ostatnie zresztą. Bez namyślenia podążasz do wskazanej sali, gdzie wita cię prof. Newman i przydziela ci komputer nr. 269. Twoim zadaniem jest kontrolowanie resztą oddziału wykonującą zadanie w polu. Na razie waszym zadaniem jest złapanie Spider-Mana. I przy okazji uspokojcie Raptora.

Darkman
Precyzyjnie wymierzyłeś w stronę pająka i wystrzeliłeś cały klej w jego stronę. Niestety twoje plany pokrzyżował Raptor, który wskoczył prosto pod wiązkę, po czym sklejony opadł na samochód.
- Widocznie kropelka pająków nie klei! Ale moja sieć klei ludzi... odrzekł nieco humorystycznie Spider-Man, po czym wystrzelił w twoją stronę z pajęczyny. Cały w sieci leżysz na ziemi.
Raptor
Pająk był tuż za tobą. Zrobiłeś gwałtowny obrót i skoczyłeś w stronę swojego wroga. Już prawie miałeś go w swoich łapach, gdy nagle w locie poczułeś jak coś całego cię skleja i nie pozwala ci się poruszać. Bezwładny opadasz na samochód.
Nadir
Widzisz cały ten chaos i stwierdzasz jak bardzo jeszcze nieprzygotowani jesteście do takich zadań. Na ziemi leżą obezwładnieni Raptor i Darkman, a Spider-Man zaczyna uciekać żegnająć się z wami słowem nara
Copier
Sfrustrowany patrzysz na beznadziejne zachowanie braci. Skręcacie za następną uliczkę i... widzicie dokładnie plecy Spider-Mana i macie doskonały widok na wszystko co się dzieje. Nagle na dach waszego samochodu spada Raptor.
Czyngis-Chan
- Co ty do cholery robiłeś w organizacji terrorystycznej?! Masz szczęście, że sama się tobą zajęłam jak straciłeś przytomność, bo mógłbyś już stracić swoją posadę! Dobra, nieważne. Na razie odpoczywaj. Centrala ma ci przydzielić jakieś zadanie później. I nie musisz przepraszać ani dziękować. Mam nadzieję, że spotkamy się później. Mam teraz zadanie do wykonania. powiedziała Anna, po czym opuściła pomieszczenie.
Cy-girl
Siedzisz spokojnie w domu przy TV. Zwyczajny wieczór. Zresztą co można robić kiedy jest się bez pracy? Na jedyne zgłoszenie nie dostałaś odpowiedzi. Właśnie zaczynał się twój ulubiony program, gdy nagle nagle dostałaś wiadomość na komórkę. Cholera, kto znowu mi przeszkadza?! pomyślałaś. Wstajesz podchodzisz do drewnianego stołka obok drzwi, na którym leży komórka. Czytasz wiadomość Twoje zgłoszenie zostało przyjęte. Zostałaś przydzielona do grupy omega z 13 sekcji. Przyjedź na podany niżej adres. Więcej informacji dostaniesz w recepcji. Zdziwiona szybko zakładasz na siebie skórzaną kurtkę i jedziesz samochodem na wskazany adres. W recepcji wita cię kobieta w czarnych długich włosach.
- Ach tak, janet Kurtis. Witamy w załodze. Idź do sali kontrolnej, tam prof. Newman przydzieli ci komputer i zadanie. Pojedź windą na 7 piętro, idź w lewo, 7 drzwi z rzędu. Ostatnie zresztą. Bez namyślenia podążasz do wskazanej sali, gdzie wita cię prof. Newman i przydziela ci komputer nr. 269. Twoim zadaniem jest kontrolowanie resztą oddziału wykonującą zadanie w polu. Na razie waszym zadaniem jest złapanie Spider-Mana. I przy okazji uspokojcie Raptora.
Ave.

