[Wampir: Maskarada] Dziedzictwo Krwi

-
- Tawerniak
- Posty: 1448
- Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
- Lokalizacja: dolina muminków
Wampir szedł powoli zaśnieżoną drogą, nie zatrzymując na niczym wzroku, ani nie przywiązując wagi do odległych krzyków.
Czuł na sobie wzrok. Oczy mieszkańców Paryża śledziły go, jako tajemniczego przechodnia, najpewniej pijanego albo na granicy załamania spowodowanego przez wojnę...
Nie mieli pojęcia jak bardzo dusza Steve'a była rozrywana... jego ludzka natura walczyła z potworem, który władał jego ciałem i zainfekował duszę.
Nieumarły mag zatrzymał się. Stał przed dużą willą, której żelazna brama została wyłamana a cała posiadłośc splądrowana przez złodziei... rozpoznał to miejsce. To tu, wiele lat temu przyrzekł chronic dziecko umierającej matki... lecz okazał się za słaby.
Jak może dążyc do zbawienia, skoro boi się przeciwstawic złu tego świata? Niespodziewał się że jedno potknięcie... oraz szereg dramatycznych wydarzeń, zniszczy Steve'a Kovalskiego.
Zacisnął dłonie w pięści... gniew gotował jego krew, rozrywając jaźń, sprawiając że chciał krzyczec... Lecz opamiętał się.
Podjął już decyzję...
#########
Potomek Ventrue zamyślił się. Spojrzał wzrokiem po obecnych... ludziach, w większości zastraszonych, słabych i schorowanych. Wokół krzątało się kilkoro ubranych w płaszcze mężczyzn i kobiet co chwila podchodząc do kogoś i mówiąc po francusku.
''To tylko garsta z nich... jedna komórka organizmu...''
Żyd, któremu Aleksander ocalił życie przysiadł na starej kanapie i popalał papierosa, który wyglądał jakby gniótł się w jego kieszeni od tygodnia.
Anna wstała ze swojego łóżka i przechadzała się po pomieszczeniu... nikt nie zwracał na nią uwagi, mimo że ona... studiowała każdego wzrokiem bardzo dokładnie... a po każdym nowym obiekcie badań, posyłała uśmiech swemu ''bratu''...
Czuł na sobie wzrok. Oczy mieszkańców Paryża śledziły go, jako tajemniczego przechodnia, najpewniej pijanego albo na granicy załamania spowodowanego przez wojnę...
Nie mieli pojęcia jak bardzo dusza Steve'a była rozrywana... jego ludzka natura walczyła z potworem, który władał jego ciałem i zainfekował duszę.
Nieumarły mag zatrzymał się. Stał przed dużą willą, której żelazna brama została wyłamana a cała posiadłośc splądrowana przez złodziei... rozpoznał to miejsce. To tu, wiele lat temu przyrzekł chronic dziecko umierającej matki... lecz okazał się za słaby.
Jak może dążyc do zbawienia, skoro boi się przeciwstawic złu tego świata? Niespodziewał się że jedno potknięcie... oraz szereg dramatycznych wydarzeń, zniszczy Steve'a Kovalskiego.
Zacisnął dłonie w pięści... gniew gotował jego krew, rozrywając jaźń, sprawiając że chciał krzyczec... Lecz opamiętał się.
Podjął już decyzję...
#########
Potomek Ventrue zamyślił się. Spojrzał wzrokiem po obecnych... ludziach, w większości zastraszonych, słabych i schorowanych. Wokół krzątało się kilkoro ubranych w płaszcze mężczyzn i kobiet co chwila podchodząc do kogoś i mówiąc po francusku.
''To tylko garsta z nich... jedna komórka organizmu...''
Żyd, któremu Aleksander ocalił życie przysiadł na starej kanapie i popalał papierosa, który wyglądał jakby gniótł się w jego kieszeni od tygodnia.
Anna wstała ze swojego łóżka i przechadzała się po pomieszczeniu... nikt nie zwracał na nią uwagi, mimo że ona... studiowała każdego wzrokiem bardzo dokładnie... a po każdym nowym obiekcie badań, posyłała uśmiech swemu ''bratu''...
Seth
Mu!
(ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Mu!

http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
Jeszcze raz spojrzał na willę. Następnie obrócił się o 360 stopni lustrując zniszczone miasto. Słuchając płaczu dzieci i krzyków umierających. Słysząc donośne niemieckie przekleństwa. Tak, Niemcy są tym złem świata... A Steve... A Steve odwrócił się na pięcie i powoli skierował się do wyjścia z Paryża - na południe do pobliskiej wioski. Tam miał zamiar przenocować, a później udać się na południowy zachód. Do Oceanu. Do Ameryki.
Już wcześniej chciał to zrobić - chciał uciec z Paryża. Teraz jednak ucieczka była ujściem dla złości trawiącej jego duszę. Ucieczka była zakrętem, który wyprowadzi go na skrzyżowanie pomiędzy dobrem, a złem... A Steve doskonale wiedział, gdzie się uda...
Jeszcze raz spojrzał na willę. Następnie obrócił się o 360 stopni lustrując zniszczone miasto. Słuchając płaczu dzieci i krzyków umierających. Słysząc donośne niemieckie przekleństwa. Tak, Niemcy są tym złem świata... A Steve... A Steve odwrócił się na pięcie i powoli skierował się do wyjścia z Paryża - na południe do pobliskiej wioski. Tam miał zamiar przenocować, a później udać się na południowy zachód. Do Oceanu. Do Ameryki.
Już wcześniej chciał to zrobić - chciał uciec z Paryża. Teraz jednak ucieczka była ujściem dla złości trawiącej jego duszę. Ucieczka była zakrętem, który wyprowadzi go na skrzyżowanie pomiędzy dobrem, a złem... A Steve doskonale wiedział, gdzie się uda...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Samuel Scott
Wampir zdenerował się i wybuchnął.
-Czy ty nie widzisz, do czego doprowadziło nas planowanie? Popatrz na tych ludzi dookoła! Oni planowali zamiast działać i do czego ich to doprowadziło? - wykrzyczał Malkavianinowi prosto w twarz. -Wybór należy do ciebie. Zostajesz tutaj, albo idziesz ze mną.
Odwrócił się od Aleksandra i ruszył w stronę wyjścia nie oglądając się za siebie.
Wampir zdenerował się i wybuchnął.
-Czy ty nie widzisz, do czego doprowadziło nas planowanie? Popatrz na tych ludzi dookoła! Oni planowali zamiast działać i do czego ich to doprowadziło? - wykrzyczał Malkavianinowi prosto w twarz. -Wybór należy do ciebie. Zostajesz tutaj, albo idziesz ze mną.
Odwrócił się od Aleksandra i ruszył w stronę wyjścia nie oglądając się za siebie.


-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Aleksander Raztargujev
Rosjanin odwzajemniał za każdym razem uśmiechem, do tego coraz szerszym. Zastanawiając się nad czym może myśleć dziewczyna.
Przeniósł swój szalony wzrok na Samuela, zasatnawiał się czy jest to nowy rodzaj tej osoby czy tylko dawny cień poprzedniej chylący się ku upadkowi. Oba były wystarczająco ekscytujące by się im przyjrzeć, odczuwał przez to że znów "odczuwa i żyje"...
Ruszając za Ventrem, skinął głową do dziewczyny, by podążyła za nim. Nie spodziewał się niczego nadzwyczajnego, ale przynajmniej mogło być ciekawie...
Rosjanin odwzajemniał za każdym razem uśmiechem, do tego coraz szerszym. Zastanawiając się nad czym może myśleć dziewczyna.
Przeniósł swój szalony wzrok na Samuela, zasatnawiał się czy jest to nowy rodzaj tej osoby czy tylko dawny cień poprzedniej chylący się ku upadkowi. Oba były wystarczająco ekscytujące by się im przyjrzeć, odczuwał przez to że znów "odczuwa i żyje"...
Ruszając za Ventrem, skinął głową do dziewczyny, by podążyła za nim. Nie spodziewał się niczego nadzwyczajnego, ale przynajmniej mogło być ciekawie...

-
- Tawerniak
- Posty: 1448
- Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
- Lokalizacja: dolina muminków
- Nie kradnij.
Steve szedł zdecydowanym krokiem przez ulicę, nie zwracając uwagi na omijających go Francuzów, przerażonych śladami krwi na marynarce maga, oraz jego dzikim spojrzeniem... Nie zawachałby się zabic każdego, kto stanąłby na jego drodze.
- Nie zabijaj.
Drugie zdanie wymówił do siebie, jednocześnie wyjmując pistolet z wewnętrznej kieszeni. Przyłożył rękę z bronią do ciała.
Wiedział co zrobi. Jest tylko jeden sposób.
Środkiem ulicy szedł Niemiecki żołnierz, co chwila zataczając się... widocznie był pijany.
Kovalsky stanął na chwilę. Tak samo zrobił Niemiec, obdarzając zdziwionym wzrokiem wampira. Anglik odwdzięczył się ponurym spojrzeniem.
- Szósta tradycja.
Strzał... Krzyki... Wszyscy świadkowie natychmiast się rozbiegli.
Tremere szedł dalej, nie przejmując się tym.
Rzucił broń i spuścił wzrok. Stawiał kolejne kroki, próbując się wyciszyc... bo gdzieś w głębi duszy, krzyczał tak głośno jak tylko mógł...
Zdawało mu się że usłyszał własne imię. Podniósł głowę i wytężył słuch.
- Steve! Ej Steve!
Z pobliskiej alejki dobiegł go znajomy głos. W cieniu stał Samuel, zaś niedaleko obok kucał Aleksander mówiąc coś do pustej przestrzeni obok siebie.
Steve szedł zdecydowanym krokiem przez ulicę, nie zwracając uwagi na omijających go Francuzów, przerażonych śladami krwi na marynarce maga, oraz jego dzikim spojrzeniem... Nie zawachałby się zabic każdego, kto stanąłby na jego drodze.
- Nie zabijaj.
Drugie zdanie wymówił do siebie, jednocześnie wyjmując pistolet z wewnętrznej kieszeni. Przyłożył rękę z bronią do ciała.
Wiedział co zrobi. Jest tylko jeden sposób.
Środkiem ulicy szedł Niemiecki żołnierz, co chwila zataczając się... widocznie był pijany.
Kovalsky stanął na chwilę. Tak samo zrobił Niemiec, obdarzając zdziwionym wzrokiem wampira. Anglik odwdzięczył się ponurym spojrzeniem.
- Szósta tradycja.
Strzał... Krzyki... Wszyscy świadkowie natychmiast się rozbiegli.
Tremere szedł dalej, nie przejmując się tym.
Rzucił broń i spuścił wzrok. Stawiał kolejne kroki, próbując się wyciszyc... bo gdzieś w głębi duszy, krzyczał tak głośno jak tylko mógł...
Zdawało mu się że usłyszał własne imię. Podniósł głowę i wytężył słuch.
- Steve! Ej Steve!
Z pobliskiej alejki dobiegł go znajomy głos. W cieniu stał Samuel, zaś niedaleko obok kucał Aleksander mówiąc coś do pustej przestrzeni obok siebie.
Seth
Mu!
(ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Mu!

http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
Teraz Tremere pomyślał, że postradał zmysły. Samuel! Jego przywódca, któremu oddał się ciałem i duszą! Samuel! Jedyna osoba, której tak naprawdę ufał w pośmiertelnym świecie.... Samuel? Czy to nie pośrednio za jego zgodą doszło do tragedii?
"Nie!" Steve odpowiedział sobie sam. "Wszystko to jest tylko moją winą!"
Kovalsky skierował swoje kroki do przyjaciół. Podszedł do nich i zatrzymał się. Nie był w stanie nic zrobić. Nie, to nie było wzruszenie, to było raczej zakłopotanie. W końcu ściana gniewu zstapiła przed jego oczy i przez zaciśnięte zęby powiedział do Ventrue:
- Witaj! Jednakże nie licz na dłuższą rozmowę. Odchodzę z tego przeklętego miasta i nikt mnie nie zatrzyma.
Mag zaraz po tych słowach odwrócił się i ruszył dalej na przedmieścia Paryża. "Noc jest jeszcze młoda, a już tyle się zdążyło wydarzyć..." - pomyślał, ciesząc się jednak, że będzie mógł przejsć duży kawałek drogi, zanim zaskoczy go świt.
Teraz Tremere pomyślał, że postradał zmysły. Samuel! Jego przywódca, któremu oddał się ciałem i duszą! Samuel! Jedyna osoba, której tak naprawdę ufał w pośmiertelnym świecie.... Samuel? Czy to nie pośrednio za jego zgodą doszło do tragedii?
"Nie!" Steve odpowiedział sobie sam. "Wszystko to jest tylko moją winą!"
Kovalsky skierował swoje kroki do przyjaciół. Podszedł do nich i zatrzymał się. Nie był w stanie nic zrobić. Nie, to nie było wzruszenie, to było raczej zakłopotanie. W końcu ściana gniewu zstapiła przed jego oczy i przez zaciśnięte zęby powiedział do Ventrue:
- Witaj! Jednakże nie licz na dłuższą rozmowę. Odchodzę z tego przeklętego miasta i nikt mnie nie zatrzyma.
Mag zaraz po tych słowach odwrócił się i ruszył dalej na przedmieścia Paryża. "Noc jest jeszcze młoda, a już tyle się zdążyło wydarzyć..." - pomyślał, ciesząc się jednak, że będzie mógł przejsć duży kawałek drogi, zanim zaskoczy go świt.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Aleksander Raztargujev
- Za dużo zbiegów okoliczności jak na jeden wieczór... Nie uważasz?
Pytał się u stojącego obok wampira. Tym razem nie był zadziwiony widokiem Tremere, a wręcz pospolicie poirytowany faktem iż go w ogóle widzi. Nie wynikało to z niechęci, jakiej w cale nie czuł tylko z czegoś zupełnie innego. Jednak obecnie nie chciało mu się odciekać przyczyny, czół krew, przez co stawałsię coraz głodniejcszy.
Przepełzając przestreń dzielącą go od zwłok, pomrukiwał jak kot. Znalażłszy się odpowiednio blisko, zatopił swoje kły w martwym ciele. Oczywiście byo to nie to samo co żywa ofiara, ale nie była pora na wybrzydzanie. Posiliwszy się, zwrócił uwage na Kovalskiego, on też trez wydawał się jakiś inny...
- Za dużo zbiegów okoliczności jak na jeden wieczór... Nie uważasz?
Pytał się u stojącego obok wampira. Tym razem nie był zadziwiony widokiem Tremere, a wręcz pospolicie poirytowany faktem iż go w ogóle widzi. Nie wynikało to z niechęci, jakiej w cale nie czuł tylko z czegoś zupełnie innego. Jednak obecnie nie chciało mu się odciekać przyczyny, czół krew, przez co stawałsię coraz głodniejcszy.
Przepełzając przestreń dzielącą go od zwłok, pomrukiwał jak kot. Znalażłszy się odpowiednio blisko, zatopił swoje kły w martwym ciele. Oczywiście byo to nie to samo co żywa ofiara, ale nie była pora na wybrzydzanie. Posiliwszy się, zwrócił uwage na Kovalskiego, on też trez wydawał się jakiś inny...

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve
- Nie widzisz, że nie tylko Ty się zmieniłeś?! Nie dostrzegasz tego, zamknięty w swoim małym światku!? Co z Tobą Samuelu?! Nie widzisz tego zła?! - wykrzyczał Tremere wskazując na zniszczony Paryż. Po tym wyrwał się z uścisku Ventrue, ochłonał trochę i zapytał: - Dlaczego?! Nic nas nie trzyma w tym złym mieście... Popłyniemy razem za ocean... Zostawimy przeklętą Europę za sobą...
- Nie widzisz, że nie tylko Ty się zmieniłeś?! Nie dostrzegasz tego, zamknięty w swoim małym światku!? Co z Tobą Samuelu?! Nie widzisz tego zła?! - wykrzyczał Tremere wskazując na zniszczony Paryż. Po tym wyrwał się z uścisku Ventrue, ochłonał trochę i zapytał: - Dlaczego?! Nic nas nie trzyma w tym złym mieście... Popłyniemy razem za ocean... Zostawimy przeklętą Europę za sobą...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Samuel Scott
-Wojna ogarnęła cały świat. Tu, czy za oceanem... Co za różnica? - spytał wampir, uśmiechając się paskudnie. - A może ty po prostu próbujesz od czegoś uciec? Zostawić przeszłość za sobą? Co takiego zrobiłeś, że Steve, zawsze silny i pewny siebie nagle próbuje podwinąć ogon i uciekać?
Ventrue mówił, jakby przeczuwając to, co stało się podczas jego krótkiej nieobecności.
-Wojna ogarnęła cały świat. Tu, czy za oceanem... Co za różnica? - spytał wampir, uśmiechając się paskudnie. - A może ty po prostu próbujesz od czegoś uciec? Zostawić przeszłość za sobą? Co takiego zrobiłeś, że Steve, zawsze silny i pewny siebie nagle próbuje podwinąć ogon i uciekać?
Ventrue mówił, jakby przeczuwając to, co stało się podczas jego krótkiej nieobecności.


-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Aleksander Raztargujev
Bezmyślnie obserwując sytuacje, podniusł się w końcu ciężko, ocierając rękawem krew z twarzy. Sprawaił wrażenie jakby powoli docierałą do niego to co się dizało na ulicy zrujnowanego Paryża...
- Może ucieczka za ocean jest dobrym rozwiązaniem - przemówił.
Rozważał tą propozycje, bo wydawała mu się atrakcyjna. Tym bardziej zachęcającym faktem był duży przyost do enklawy rosyjskiej ostatnimi latami własnie w stanach. W śród własnych ziomków, choć odrobine czółby się jak w domu.
- Obecna sytuacja nie wróży nić ciekawego, a naziści jeżeli i zostaną pokonani to będzie to nie prędko... Jeżeli wogule zostaną. A rozpocząć nowe życie od zera, jest czymś równie ekscytującym co nowe narodzenie.
Bezmyślnie obserwując sytuacje, podniusł się w końcu ciężko, ocierając rękawem krew z twarzy. Sprawaił wrażenie jakby powoli docierałą do niego to co się dizało na ulicy zrujnowanego Paryża...
- Może ucieczka za ocean jest dobrym rozwiązaniem - przemówił.
Rozważał tą propozycje, bo wydawała mu się atrakcyjna. Tym bardziej zachęcającym faktem był duży przyost do enklawy rosyjskiej ostatnimi latami własnie w stanach. W śród własnych ziomków, choć odrobine czółby się jak w domu.
- Obecna sytuacja nie wróży nić ciekawego, a naziści jeżeli i zostaną pokonani to będzie to nie prędko... Jeżeli wogule zostaną. A rozpocząć nowe życie od zera, jest czymś równie ekscytującym co nowe narodzenie.

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
Wampir spojrzał wdzięczny na Aleksandra, za to, że się wtrącił. A do Samuela powiedział spokojnie, starając się nie denerwować: - Podczas Twojej nieobecności zbyt wiele się wydarzyło na tym padole - słowa zabrzmiały jak potwierdzenie przypuszczeń Ventrue. Steve dodał z cynicznym uśmieszkiem: - Chyba wszyscy się zmieniliśmy panie Scott, nie uważasz? No może prócz naszego kolego Malkavianina... Czyli można przyjąć, że on jako jedyny ma rację... więc udajmy się za ocean! Chyba, że coś trzyma Cię w tym mieście... Po chwili ciszy dodał już całkiem spokojnie: - Jeśli tak Samuelu, to ze względu na naszą przyjaźń nie będę się opierał i w miarę możliwości wspomogę Cię...
Wampir spojrzał wdzięczny na Aleksandra, za to, że się wtrącił. A do Samuela powiedział spokojnie, starając się nie denerwować: - Podczas Twojej nieobecności zbyt wiele się wydarzyło na tym padole - słowa zabrzmiały jak potwierdzenie przypuszczeń Ventrue. Steve dodał z cynicznym uśmieszkiem: - Chyba wszyscy się zmieniliśmy panie Scott, nie uważasz? No może prócz naszego kolego Malkavianina... Czyli można przyjąć, że on jako jedyny ma rację... więc udajmy się za ocean! Chyba, że coś trzyma Cię w tym mieście... Po chwili ciszy dodał już całkiem spokojnie: - Jeśli tak Samuelu, to ze względu na naszą przyjaźń nie będę się opierał i w miarę możliwości wspomogę Cię...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
- Jak to powiedział Aleksander: zaczniemy tam zupełnie nowe życie! - powiedział z entuzjazmem Steve. Zapadła na chwilę cisza, po czym Tremere się zasępił i złowrogim szeptem dodał: - I nie wiadomo, czy Camirilla będzie tym, co wybiorę...
Steve skinął jeszcze w podzięce głową towarzyszom i ruszył na zachód...
- Jak to powiedział Aleksander: zaczniemy tam zupełnie nowe życie! - powiedział z entuzjazmem Steve. Zapadła na chwilę cisza, po czym Tremere się zasępił i złowrogim szeptem dodał: - I nie wiadomo, czy Camirilla będzie tym, co wybiorę...
Steve skinął jeszcze w podzięce głową towarzyszom i ruszył na zachód...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Tawerniak
- Posty: 1448
- Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
- Lokalizacja: dolina muminków
Trzy sylwetki... trzy ponure sylwetki, na ponurym krajobrazie...
W środku kroczył pośpiesznie Steve, patrząc niepewnie przed siebie... obok niego, zastanawiając się nad słowami kompana, szedł Samuel.
A ten szaleniec? Z czego on się śmiał? Co widział!? CO on do cholery widział!?
Szedł tylko uśmiechając się głupkowato, nie patrząc na towarzyszy. Kątem oka widział jak za nim, z tyłu szła Anna... także się uśmiechając.
Głowę rozsadzały mu dźwięki... głośna muzyka, oraz odgłosy silników... rozświetlone... pochodnie? Niebieskie, czerwone, żółte i zielone... Nie... Malkavianin śnił na jawie... to nie miało miejsca i nigdy nie będzie.
Po godzinie wyszli z miasta, nie nękani przez nikogo. Po drodze do Aleksandra podszedł Żyd, którego uratował, lecz wampir odepchnął go z pogardą...
Gdy odgłosy i światła umarły za nimi, zostali sami w ciemnościach otaczających Paryż.
Wiedzieli że to zbyt niebezpieczne iśc samemu, więc skorzystali z pierwszej okazji...
Za wzgórzem nieopodal, przy drodze, Niemiecki patrol motocyklowy zatrzymał się na odpoczynek.
Jak to powiedział Samuel... ich ostatni francuski papieros...
Reszta drogi przebiegała monotonnie... zatrzymali się tylko raz. By spędzic dzień w pobliskim kościele.
Ocean... chłodny wiatr muskający twą twarz. Dawno nic nie odczuwałeś... lecz ta chwila była specjalna. Czułeś zapach wolności... gdy patrzyłeś na towarzyszy, gdy spoglądałeś na ludzi płynących z wami... wręcz widziałeś go na statku na którym stałeś.
Nie był to wielki statek, lecz bezpieczny...
Mijały godziny... wasza ostatnia noc we Francji. Stoicie wszyscy spoglądając na starą, zmęczoną wojnami Europę... wasz były dom.
W środku kroczył pośpiesznie Steve, patrząc niepewnie przed siebie... obok niego, zastanawiając się nad słowami kompana, szedł Samuel.
A ten szaleniec? Z czego on się śmiał? Co widział!? CO on do cholery widział!?
Szedł tylko uśmiechając się głupkowato, nie patrząc na towarzyszy. Kątem oka widział jak za nim, z tyłu szła Anna... także się uśmiechając.
Głowę rozsadzały mu dźwięki... głośna muzyka, oraz odgłosy silników... rozświetlone... pochodnie? Niebieskie, czerwone, żółte i zielone... Nie... Malkavianin śnił na jawie... to nie miało miejsca i nigdy nie będzie.
Po godzinie wyszli z miasta, nie nękani przez nikogo. Po drodze do Aleksandra podszedł Żyd, którego uratował, lecz wampir odepchnął go z pogardą...
Gdy odgłosy i światła umarły za nimi, zostali sami w ciemnościach otaczających Paryż.
Wiedzieli że to zbyt niebezpieczne iśc samemu, więc skorzystali z pierwszej okazji...
Za wzgórzem nieopodal, przy drodze, Niemiecki patrol motocyklowy zatrzymał się na odpoczynek.
Jak to powiedział Samuel... ich ostatni francuski papieros...
Reszta drogi przebiegała monotonnie... zatrzymali się tylko raz. By spędzic dzień w pobliskim kościele.
Ocean... chłodny wiatr muskający twą twarz. Dawno nic nie odczuwałeś... lecz ta chwila była specjalna. Czułeś zapach wolności... gdy patrzyłeś na towarzyszy, gdy spoglądałeś na ludzi płynących z wami... wręcz widziałeś go na statku na którym stałeś.
Nie był to wielki statek, lecz bezpieczny...
Mijały godziny... wasza ostatnia noc we Francji. Stoicie wszyscy spoglądając na starą, zmęczoną wojnami Europę... wasz były dom.
Seth
Mu!
(ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Mu!

http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
Europa... Kolebka największych cywilizacji. Europa... miejsce narodzenia największych odkrywców i sław świata. Europa... kontynent słynący ze wspólnych, chrześcijańskich korzeni.
Europa... która spłynęła krwią już tak wiele razy, że ziemia pluje skrzepami. Europa... to tutaj narodził się Hitler... Europa... kontynent ślepego średniowiecznego fanatyzmu i upadku wielu kultur.
"Europa, to tutaj wszystko się zaczęło" - myślał Streve. "I tutaj się kończy jeden z rozdziałów mego życia. Teraz wiem, że to ludzie są prawdziwym złem... i to przez nich nawarstwia się to zło we mnie. Camirilla jest tylko kondensatorem... To durne ukrywanie... Ludziom trzeba pokazać gniew i siłę, by w porę się opamiętali..." - kontynuował Steve, zapominając, że to on złamał prawo Maskarady i przez to tak cierpiał.
Spojrzał na ludzi na pokładzie i uśmiechnął się do siebie. "Tak, tyle zła, tyle pożywienia... Tyle eksperymentów, dla mej sztuki Taumaturgii... ostatnio się opuściłem... muszę wznowić studia!"
- Tremere zaczął snuć straszne plany.
Na widok samotnie stojącej kobiety w czerni, zapewne też uciekającej podszedł do niej i powiedział jakby do siebie, kryjąc w głosie nutę słodyczy, nieziemskiej słodyczy: - Szkoda, że musimy uciekać madame... Tam zginęła moja żona i dziecko...
Do MG: mogę się bawić i eksperymentować Taumaturgią? I na czym to mniej więcej polega, bo jestem zielony w tych sprawach...
Europa... Kolebka największych cywilizacji. Europa... miejsce narodzenia największych odkrywców i sław świata. Europa... kontynent słynący ze wspólnych, chrześcijańskich korzeni.
Europa... która spłynęła krwią już tak wiele razy, że ziemia pluje skrzepami. Europa... to tutaj narodził się Hitler... Europa... kontynent ślepego średniowiecznego fanatyzmu i upadku wielu kultur.
"Europa, to tutaj wszystko się zaczęło" - myślał Streve. "I tutaj się kończy jeden z rozdziałów mego życia. Teraz wiem, że to ludzie są prawdziwym złem... i to przez nich nawarstwia się to zło we mnie. Camirilla jest tylko kondensatorem... To durne ukrywanie... Ludziom trzeba pokazać gniew i siłę, by w porę się opamiętali..." - kontynuował Steve, zapominając, że to on złamał prawo Maskarady i przez to tak cierpiał.
Spojrzał na ludzi na pokładzie i uśmiechnął się do siebie. "Tak, tyle zła, tyle pożywienia... Tyle eksperymentów, dla mej sztuki Taumaturgii... ostatnio się opuściłem... muszę wznowić studia!"
- Tremere zaczął snuć straszne plany.
Na widok samotnie stojącej kobiety w czerni, zapewne też uciekającej podszedł do niej i powiedział jakby do siebie, kryjąc w głosie nutę słodyczy, nieziemskiej słodyczy: - Szkoda, że musimy uciekać madame... Tam zginęła moja żona i dziecko...
Do MG: mogę się bawić i eksperymentować Taumaturgią? I na czym to mniej więcej polega, bo jestem zielony w tych sprawach...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Aleksander Raztargujev
Myszy szczerze zaczynały nudzić rosjanina. Zbawawa która przedtem była przednia, zaczynała powoli go irytować. Wynikało to z pewnością z monotonii i przywidywalności zwierząt.
Mocny pstryczek i kolejny szczur poszedł za burte w zimną odchłań morza. Cholerny żywioł węził go w tej metalowej puszce, nie dając możliwości zrobienia czego kolwiek, poza wyznaczoną "granicą" burty. Niekrył więc swojego nie zadowolenia, przy każdej nadażającej się okazji marudził wszystkim kto był na tyle głupi by go słuchać.
Także od momentu opuszczenia straego swiata, zaczynała go przesladować nastalgia, nigy przedtem przecież nie był tak daleko od domu. Jednak skutkiem tego wszystkiego nadal była wszechogarniająca nuda...
Myszy szczerze zaczynały nudzić rosjanina. Zbawawa która przedtem była przednia, zaczynała powoli go irytować. Wynikało to z pewnością z monotonii i przywidywalności zwierząt.
Mocny pstryczek i kolejny szczur poszedł za burte w zimną odchłań morza. Cholerny żywioł węził go w tej metalowej puszce, nie dając możliwości zrobienia czego kolwiek, poza wyznaczoną "granicą" burty. Niekrył więc swojego nie zadowolenia, przy każdej nadażającej się okazji marudził wszystkim kto był na tyle głupi by go słuchać.
Także od momentu opuszczenia straego swiata, zaczynała go przesladować nastalgia, nigy przedtem przecież nie był tak daleko od domu. Jednak skutkiem tego wszystkiego nadal była wszechogarniająca nuda...
