[Wampir: Maskarada] Dziedzictwo Krwi

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Poszukiwał czegoś cieżkiego, co mogło uniszkodliwić kilku żołnierzy na raz. Oderwał sobie także jedną nóżkę od krzesła, w którą postarał się wcisnąć szkło, tak aby wyszła z tego niewielka "siekierka".
- Zawsze lepsze niż nic - wymamrotał pod nosem.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

"Paryż - miasto przeklętej miłości i zła. Miejsce w którym giną wszyscy mi bliscy. Czas przerwać tą sieć, czas odejść. Nie mogę pozwolić na dalszy rozlew krwi... ale najpierw..."
CoB wyszedł bez słowa, wrzał w nim gniew. Na ludzi, ich głupie wojny i sprawy, które wydawały się takie wielkie. Szybko zaczął przekradać się do syna. Miał dosyć jego zachowania, musiał go wyprowadzić z Paryża, a samemu jeszcze trochę zostać i posprzątać... Albo przynajmniej zemścić się... za Penelope, za Matkę, za Księcia, w końcu za Syna i za śmierć tylu niewinnych ludzi. To nie mogło ujść przywódcy tej inwazji na sucho... :evil:
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Aleksander ułamał nóżkę krzesła i wydrapał niewielką szparę w nim... wsadził tam trzymany w ręku, zakrawiony kawałek szkła.
Gdy rozejrzał się po pomieszczeniu przypomniał sobie widok sprzed lat...
Stoliki wróciły na swoje miejsca, a na krzesłach siedzieli elegancko ubrani ludzie. W kafejce panował typowy dla miejsc publicznych szum, a w tle grana była przez saksofon żywa melodia... na ścianach pokrytych spokojną, pomarańczową tapetą wisiały obrazy przedstawiające Wieżę Eifela i inne zabytki Paryża... Jakaś mała dziewczynka ze złotymi warkoczami biegała między stolikami, a za nią kelner przepraszał damę z plamą od kawy na bogato zdobionej sukni...

Z zadumy wyciągnął Raztargujeva strzał.
Zawiedliśmy?! Teraz!?
Wampir podbiegł do okna i nie bacząc na jakiekolwiek konsekwencje wyjrzał na zewnątrz.
Duża grupa ludzi wymieniała ogień z żołnierzami wroga, a Żyd i Anna biegli w górę ulicy.
Nie zastanawiając się długo Malkavianin wyskoczył na zewnątrz, lądując na jednym z Niemców... ten nie pożył zbyt długo by zaoponowac na kradzież karabinu.
Rosjanin puścił się biegiem za uciekinierami, wykorzystując zamieszanie.
Biegł tak kilka minut, mając przed sobą dwójkę nieznajomych, aż w końcu strzały ucichły i słychac było tylko jęk niedobitków.
Mężczyzna i Anna skręcili w jedną z bocznych alejek, a wampir wbiegł za nimi...
Uważaj! Dama w czerwieni...
Malkavianin stanął i uskoczył w tył, unikając ciosu wymierzonego łomem w jego twarz...
- Kim jesteś!? Czego tu chcesz!?
Stała przed nim kobieta w czerwonym berecie, spod którego wyłaniały się długie brązowe, kręcone włosy... na oko miała trzydzieści lat... ubrana była w skórzaną, brązową kurtkę i przyduże spodnie... w ręku miała łom, choc ze spodni wystawał jej pistolet.
#########
Steve szedł chodnikiem, a za każdym razem gdy słyszał kroki skręcał w boczną uliczkę. Rozmyślał o tym wszystkim co przydarzyło się tej nocy... Jego krew wypełniona była teraz gniewem, lecz serce opłakiwało matkę, która wróciła tego wieczora do Paryża by spotkac śmierc...
Czuł to w powietrzu... smród rozkładu... i strach.
Gdy po kilkunastu minutach znalazł się przed placem gospody, spostrzegł niepokojący widok.
Ulica była uścielona trupami, a bruk spływał krwią Niemców i Francuzów. Ku swemu przerażeniu spostrzegł że drzwi tawerny są wyważone. Bez namysłu wbiegł do środka i spostrzegł kolejnego martwego żołnierza...
''Widocznie walka przeniosła się tutaj''
Wbiegł po schodach, czując prawie jak strach pochłania jego zmysły, widząc mijanych gości, ułożonych w różnych pozycjach na podłodze...
Kainita przeskoczył martwą kobietę, leżącą na czymś co wyglądało na niemowlaka i biegł do końca korytarza. Biegł najszybciej jak mógł... musiał wiedziec, musiał dostac odpowiedź czy...
Drzwi były otwarte. Powoli wszedł do środka, czując jak rozpacz doprowadza go do szaleństwa...
Rozejrzał się po pokoju... zajrzał do łazienki, sprawdził szafy... mieszkanie było puste.
Nie zdążył odetchnąc z ulgą, gdyż za oknem usłyszał nawoływanie w germańskim języku...
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Powoli podszedł do okna, czując nieprzyjemne kłucie w żołądku... Bał się myśleć, co zobaczy za oknem... Bał się tego i bał się, że ogarnie go bestia. Szybko jednak ochłonął - nie czas był na gniew i układał w głowie plan... jeśli trzymają jego syna uwiężionego...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

- Zmierzam po drodze snu, ku przeznaczeniu.
Przy tych słowach szrmancko ukłonił się nieznajomej, nie spuszczając z niej przenikającego, nieco szaleńczego wzroku. Zdziwienie mieszało się z zaciekawieniem, jak mógł wnioskować po jej wyglądzie, kobieta należała do ruchu oporu.
- Mógłbym w czymś pomóc? - zapytał niewinnie, szczerząc zęby w zgrabnym uśmiechu.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Kobieta szybkim ruchem ręki wydobyła pistolet ze spodni, odrzucając wpierw swój łom. Wycelowała broń w Raztargujeva i wycedziła przez zęby...
- Możesz stąd odejśc.
Niespodziewanie, drzwi za nią otworzyły się na ościerz. Stanął w nich znajomo wyglądający mężczyzna, ten któremu Aleksander ocalił życie... Chwycił on uzbrojoną kobietę za ramię i powiedział coś żywo po francusku. Ona, spojrzała się na jego dłoń, potem na długowłosego dziwaka w gustownym, czarnym garniturze, trzymającego melonik w ręku... jego skóra była tak szara, że ledwo dał się odróżniac od wszechobecnej nocy...
Kobieta opuściła pistolet i skiwnęła głową do nieznajomego, by ten podążał za nią.
Trójka postaci weszła przez brudne, niejednolicie pokryte farbą drzwi, do małej piwniczki na której środku leżał duży dywan, a której każdy kąt był zapchany przeróżnymi narzędziami...
Żyd ukląkł przy dywanie i odsunął go na bok. Tak jak to przewidział wampir, była tam uprzednio zasłonięta klapa. Zgrabnym ruchem mężczyzna otworzył właz i gestem ręki polecił Rosjaninowi by wszedł do środka.
Po małej drabinie Malkavianin wszedł do czegoś co wyglądało mu na...
Kanały. Śmierdzące kanały.
Po chwili dołączyła do niego dwójka przed chwilą poznanych ludzi... poczęli iśc korytarzem, mijając brudną wodę i wyłaniające się z ciemności szczury.
Kilka minut później doszli do skrzyżowania korytarzy... ku zaskoczeniu Aleksandra były tam ustawione fotele, stoliki a nawet kilka starych łóżek. Na jednym z foteli siedziała Anna, nieobecnym wzrokiem studiując otoczenie...
##########
Steve ostrożnie podszedł do okna, kierując swój wzrok w dół ulicy, na grupę Niemieckich żołnierzy katujących jakąś osobę. Jako swych ''narzędzi'' używali kolb od karabinów oraz twardych słów, plując co chwila na swoją ofiarę... Kawałek dalej leżał kurtka oraz czapka...
Tremere momentalnie ścisnął ramę okna, niemalże ją miażdząc... rozpoznał przedmioty. Należały one do Karola.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve

Momentalnie w jego żyłach krew zaczęła niebezpiecznie pulsować. Momentalnie przypomniał sobie wszystkie swoje umiejętności ze ścieżki krwi i demencji. Momentalnie użył krwi na zwiększenie zręczności. Momentalnie zeskoczył w dół i szybkimi krokami zaczął skradać się do Niemców. Momentalnie zaatakował, nie żałując krwi... A na koniec miał zamiar rzucić się na tego, który przeżyje i opróżnić go do sucha...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

- Całkiem tu przytulnie - powiedział nieco sarkastycznie - Najwidoczniej mam wielki zaszczyt że moge widzieć to wszystko, jednak niestety musze raczej państwa pożegnać i odnależć "zaginionego" przyjaciela.
Teraz dopiero wrócił myślami do ostatniego przyjaciela jakiego miał. Kowalski był jednym z jego "braci" jakim potrafił jeszcze ufać. Musiał go odnależć, a przynajmnie wiedzieć, że nie żyje, aby przestać mysleć o przyjacielu.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Świat zatrzymał się w miejscu.
Steve czuł każdy ruch w otaczającym go powietrzu... czuł spadający z nieba śnieg, czuł jak upada na ziemię i jak topnieje...
Czuł jak gniew rozsadza każdą komórkę jego martwego ciała, jak krew gotuje się w nim i wypełnia żądzą zemsty.
Bez namysłu stanął na parapecie i z lekkością piórka... zsfrunął na dół, lądując lekko na bruku.
Czuł jak jego skronie pulsują, jak jego ciało drży, gotowe do walki... obraz przed jego oczyma zaczął się zamazywac. Słyszał teraz tylko bicie swego serca, a jedynym uczuciem był... ból, pulsującej głowy...
Przygarbiony, skoncentrowany wyłącznie na swej ofiarze, podbiegł cicho do Niemieckiego żołnierza, chwytając go...
- Wa...?
... by po chwili skręcic jego brudny kark.
Pozostali odwrócili się... wampir słyszał ich stłumione głosy, widział w zwolnionym tempie jak sięgają po broń... nie pozostawał im dłużny.
Głośno warcząc chwycił swojego martwego wroga, po czym pchnął na jego martwych towarzyszy.
Wtedy to się stało.
Świat, który wydawał się powolny i monotonny wcześniej... nagle stał się nadnaturalnie gwałtowny i chaotyczny.
Steve skoczył ku żołnierzowi i zaczął go okładac po głowie, a widząc że drugi się podnosi... chwycił swą ofiarę za szczękę i mocno pociągnął, po chwili rzucając w Niemca głową jego kompana.
Ten wrzasnął głośno, lecz nie zdążył uchylic się przed skaczącym na niego Kainitą. Bestia przeskoczyła nad wrogiem, używając go jako tarczy przed kulami ostatniego nieprzyjaciela...
Ciało żołnierza opadło na ziemię... jęczący z bólu Karol odpełzł na bok, zasłaniając ze strachu twarz.
- HALT!
Oprawca nadal celował broń w potwora... widział jego świecące czerwienią ślepia, oraz szarą, trupią skórę...
Nawet nie zdążył pisknąc, gdy wampir pozbawiał go powoli soków życia...
#########
- Nie odchodź jeszcze.
Wzrok Anny powędrował w stronę postaci, która pojawiła się przy wejściu do korytarza kanału... bladego mężczyzny w zakrwawionej, białej koszuli, trzymającego w ręku zabrudzoną czerwonym płynem marynarkę...
My znamy ten głos!
Aleksander stał nieruchomo... bał się odwrócic, nie wiedząc czy to co myśli, to prawda...
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Znieruchomiał, wiedział że kłucił się z rozumem. Jednak ten głos przerastał jego smiałe oczekiwania wobec swego obłędu... Przecież to było niemożliwe, co oznaczało iż jest kolejnym urojeniem.
Pięscią uderzył w otawrtą dłoń, przy czym simęjąc się nerwicznie. Kolejny raz miał pewnie jakąś wizje od "wyższego JA". Nie podawał swych mysli logice, pozwalał im swobodnie płynąć. Dlatego głos jaki usłyszał był tego wynikiem.
- HAhahaha Podoba mi się, to genjalne! - wypowiedział krztusząc się śmiechem. Rozpromieniowany, więc odwrucił się by potwierdzić swą nie logiczną teze auto-psychoanalizy.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Ssał. Ssał napój życia. Ambrozję. Nektar bogów. Teraz kochał tego Niemca. Kochał swojego żywiciela... Obraz rozmazywał mu się w spazmach gniewu i perwersyjnej przyjemności. Krew wpływała w jego usta, stamtąd toczyła się głębiej i głębiej w mrok serca... Tak samo świadomość Steva odpływała, a dusza i życie ofiary wraz z nią. Wtem zapaliło się czerwone światło w jego głowie. Zabił tylu ludzi za jednym zamachem. Zrobił to, czego robić nie chciał. Musiał oderwać się od szyi przynajmniej tego nieszczęśnika. Uczepił się sumienia i jęków swego syna dobiegających gdzieś z oddali, jak tonący chwyta się brzytwy...
Nie mógł osuszyć tego człowieka do końca... bo to byłby początek... początek końca Steva...
Ostatnio zmieniony niedziela, 28 maja 2006, 13:20 przez CoB, łącznie zmieniany 1 raz.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Samuel Scott

Wampir ruszył kanałem, a każdy jego krok odbijał się echem od ścian. Widział swojego "brata", stojącego samotnie. Nie uśmiechnął się na jego widok. Bardziej ucieszyłby się ze zrównoważonego Steve'a. Jednak teraz wyszedł z cienia, niesamowicie realny i silny duchem jak nigdy dotąd. Tłumił gniew pod zasłoną spokoju.
Obrazek
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Mag słyszał jak bije serce żołnierza... z każdą sekundą bicie było coraz słabsze. Lecz głód był tak wielki, a tylko ten słodki nektar... tylko on mógł zgasic pragnienie Steve'a.
Nie... błagam...
Słyszał jego myśli? A może to człowiek którym kiedyś był, wołał do niego gdzieś z głębi umysłu?
Nie pozwolę ci stanąc na mej drodze.
Bicie ustało... wampir poczuł jak spada w otchłań, czuł jak dusza tego mężczyzny ciągnie go za sobą... lecz oderwał się. Nie zamierzał umierac, nie tej nocy.
Tremere odepchnął od siebie wysuszone ciało, jakby w panice... siedział, opierając głowę o swe umazane krwią ręce.
Karol leżał w śniegu kawałek dalej... żył... narazie.
########
Samuel zatrzymał się kawałek przed Aleksandrem. Ten, z niedowierzaniem przyglądał się staremu towarzyszowi... obraz jego szczątków szalał mu przed oczyma.
- Ale ty... ty...
Anna zaśmiała się... śmiech był na początku cichy, lecz szybko przerodził się w pogardliwy skowyt szaleńca. Scott wydawało się, że nie zwracał na nią uwagi.
Blond włosy opadały mu na czoło, a cały wyglądał na mocno poturbowanego. Raztargujev upadł na kolana, z wzrokiem utkwionym w nicośc...
Hahahahaha!
Reszta obecnych nie przejmowała się sceną, dbając o swoje własne interesy...
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Tremere, mechanicznie, bez myśli, bez uczuć wstał i podszedł do swego syna. Spojrzał jeszcze na niego, leżącego i cierpiącego zazdroszcząc mu... zazdroszcząc mu życia i tego, że on nie musiał cierpieć tak jak on. Bez słowa wziął go na ręce, wszedł do budynku, znalazł wolne łóżko, położył go, opatrzył w miarę możliwości i mechanicznie, bez emocji powiedział: - Teraz odchodzę. Nie chcę Cię znać. Nienawidzę cię... i nie zbliżaj się, bo zabiję cię tak jak tamtych.
Po tych słowach wyszedł z budynku.

Kiedy znalazł się dwie ulice dalej spojrzał na swoje ręce. I zrobiło mu się sucho w gardle... Zabił tylu ludzi. Zostawił za sobą syna - uśmiercił go - przynajmniej w swym sercu. Znienawidził siebie i Paryż - miasto jego upadku. Spojrzał na płatki śniegu. Jeden z nich opadł mu na dłoń... Steve nie czuł zimna, nie przeszkadzało mu to. Śnieg nie topił mu się w rękach... Tak samo było ze złem w środku. Ono, mimo dobrych uczynków, nie topiło się, lecz nawarstwiało.

Steve, a właściwie już nie Steve, lecz wampir, ruszył gdzieś przed siebie nic nie czując, niczego nie pragnąc... I na nic nie zwracając zbytniej uwagi.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

- Hahahahahahahaaaaa - powoli jednak głos stawał się słabszy.
Spojrzał na Samuela spod między palców,przywartych do twarzy dłoni, jakby był dzieckiem które udając że nic nie widzi naiwnie podgłądałą.
Nadal stojąc na kolanach zerwał się w strone przyjaciela. Zręcznie wyminął go w ostatniej chwili przed zderzeniem, po czym podskakując na równe nogi, wykonawszy przy tym jakiś dziwny rodzaj pirueta, okazał się z tyłu wampira. Przysłąniając się do jego pleców, z usmiechem liżąc go po szyi, wyglądało to tak jakby próbował go na smak. Opłątawszy jego ręce swoimi znów przemowił lekko ironicznym głosem:
- Coż kto by się spodziewał feniksa z popiłów! Śwait już jest nasz, wystarczy tylko wziąć hihi...
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Wampir starł ślinę Malkavianina ze swej szyi z nieukrywanym obrzydzeniem.
-To co udało się raz, niekoniecznie może wyjść ponownie. - rzekł bardzo poważnym tonem. - A teraz trzeba znaleźć Steve'a i zaszyć się gdzieś przed porankiem. Nie liczyłbym na Golkondę.
Ventrue odwrócił się tyłem i ruszył w stronę wyjścia.
Obrazek
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

- Tak poprostu, bez żadnego planu? Przecież to nie w twoim stylu! Zresztą wątpliwe jest aby Kowalki przeżył (zrobił pauze) miał małe szansy...
Nadal stał w miejscu gdzie przed chwilą obejmował rozmówce. Wykrzywił twarz w wyrazie goryczy. Cuda się nie zdarzały dwa razy, co oznaczło że limit już się wyczerpał. Tremer jakby silny niebył w tamtych wydarzeniach miał małą szanse na ucieczke. Miał, ale małą.
Zablokowany