[X-men] Magnetic Wave

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
David "Blayne" Nowyer
Dave chociaż starał się jak mógł, zawiódł wszystkich. Profesor postawił go na czele X-menów a on zawiódł pokładane w nim nadzieje. Blayne podbiegł do nieprzytomnego Xaviera i krzyknął do Gunslinger.
- Roland rusz się musimy przenieśc profesora do sali medycznej- po czym odwrócił wzork ujrzał Mist i rzekł już spokojniej.- Lucienne sprawdź co z Jean, gdbyb nie ona stałoby się najgorszę, pewnie jest osłabiona, proszę zaopiekuj się nią do powrotu Storm i Beasta.Wraz z Rolandem zaczęli nieśc nieprzytomnego profesora, wtedy też przypomniał sobie o tym dziwnym impulsie. Jasne się stało że coś kontolowało Caina, i że to coś przetrwało atak Marvel Girl.
Dave chociaż starał się jak mógł, zawiódł wszystkich. Profesor postawił go na czele X-menów a on zawiódł pokładane w nim nadzieje. Blayne podbiegł do nieprzytomnego Xaviera i krzyknął do Gunslinger.
- Roland rusz się musimy przenieśc profesora do sali medycznej- po czym odwrócił wzork ujrzał Mist i rzekł już spokojniej.- Lucienne sprawdź co z Jean, gdbyb nie ona stałoby się najgorszę, pewnie jest osłabiona, proszę zaopiekuj się nią do powrotu Storm i Beasta.Wraz z Rolandem zaczęli nieśc nieprzytomnego profesora, wtedy też przypomniał sobie o tym dziwnym impulsie. Jasne się stało że coś kontolowało Caina, i że to coś przetrwało atak Marvel Girl.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Stephen "Firestarter" Harris
Kiedy zobaczył, co potrafi Phoenix, zamarł z półotwartymi ustami. W porównaniu z tym jego sztuczki z ogniem są jak zabawy dzieci z petardami... Poczuł, że to "coś" go opuściło. Zamiast tego przyszło zmęczenie, ból i, najgorsze ze wszystkich, poczucie winy. To jego wina. Tylko i wyłącznie. Znowu. Nie mówiąc już o tym, że inni będą teraz patrzeć na niego jak na chorego psychicznie mordercę... Którym z resztą jest. Pomógł Blayne'owi zanieść profesora do sali medycznej, po czym podszedł do Mist, żeby jej pomóc. Spojrzał na tą część Instytutu, która stała jeszcze na miejscu. Trzeba będzie trochę wysiłku, żeby doprowadzić to do pierwotnego wyglądu...-mruknął.
Kiedy zobaczył, co potrafi Phoenix, zamarł z półotwartymi ustami. W porównaniu z tym jego sztuczki z ogniem są jak zabawy dzieci z petardami... Poczuł, że to "coś" go opuściło. Zamiast tego przyszło zmęczenie, ból i, najgorsze ze wszystkich, poczucie winy. To jego wina. Tylko i wyłącznie. Znowu. Nie mówiąc już o tym, że inni będą teraz patrzeć na niego jak na chorego psychicznie mordercę... Którym z resztą jest. Pomógł Blayne'owi zanieść profesora do sali medycznej, po czym podszedł do Mist, żeby jej pomóc. Spojrzał na tą część Instytutu, która stała jeszcze na miejscu. Trzeba będzie trochę wysiłku, żeby doprowadzić to do pierwotnego wyglądu...-mruknął.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Lucienne "Mist" Vapeur
Słysząc Blayne'a bez słowa podeszła do Jean. Nim podszedł do niej Firestarter zdążyła wytworzyć nosze z mgły dla Phoenix. Widząc padającego Gunslingera zrobiła również jedne dla niego (za dużo dzisiaj mocy nie używała, więc da radę). Razem z Stephenem włożyli obydwoje na owe "pojazdy".
- Damy radę. Nie ma rzeczy niemożliwych - odpowiedziała, jakby do siebie. Zaprowadziła Jean i Rolanda do pokoju medycznego i położyła na wolnych łóżkach/podłodze (zależy czy jest miejsce).
- Będzie trzeba wrócić po va... - urwała w pół zdania. Przed oczami miała bezgłowe zwłoki Alexa. Gdyby przed misją zjadła coś czego nie zdążyłaby strawić, pewnie zwymiotowałaby to na podłogę ale, że nic nie zjadła, nic takiego się nie stało.
- Trzeba będzie wrócić ppo vana i... Alexa - dokończyła i szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Na świeżym powietrzu mimowolnie po policzkach zaczęły spływać jej łzy. Wzrokiem szukała Magic, bo sama nie potrafiła prowadzić samochodu.
Słysząc Blayne'a bez słowa podeszła do Jean. Nim podszedł do niej Firestarter zdążyła wytworzyć nosze z mgły dla Phoenix. Widząc padającego Gunslingera zrobiła również jedne dla niego (za dużo dzisiaj mocy nie używała, więc da radę). Razem z Stephenem włożyli obydwoje na owe "pojazdy".
- Damy radę. Nie ma rzeczy niemożliwych - odpowiedziała, jakby do siebie. Zaprowadziła Jean i Rolanda do pokoju medycznego i położyła na wolnych łóżkach/podłodze (zależy czy jest miejsce).
- Będzie trzeba wrócić po va... - urwała w pół zdania. Przed oczami miała bezgłowe zwłoki Alexa. Gdyby przed misją zjadła coś czego nie zdążyłaby strawić, pewnie zwymiotowałaby to na podłogę ale, że nic nie zjadła, nic takiego się nie stało.
- Trzeba będzie wrócić ppo vana i... Alexa - dokończyła i szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Na świeżym powietrzu mimowolnie po policzkach zaczęły spływać jej łzy. Wzrokiem szukała Magic, bo sama nie potrafiła prowadzić samochodu.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Majtek
- Posty: 104
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 16:44
- Lokalizacja: Salem
- Kontakt:
Magic razem z Mist udały się w miejsce, gdzie zostawiły samochód. Po drodze zauważyły, że ciało Nightshota zostało zabrane przez wóz medyczny. Gdy karetka odjechała do krematorium, na dordze dało się zauważyć wielką, czerwoną plamę. Znalazłyście wana nietkniętego, wszędzie dookoła kręciła się policja, blokując ruch drogowy. Nikt specjalnie nie zwracał na was uwagi, więc Magic przekręciła kluczyki od samochodu i ruszyłyście w kierunku Instytutu. Nie miałyście specjalnie ochoty do rozmowy. Po krótkiej chwili samochód znalazł się bezpiecznie w garażu.
Profesor, Jean i Roland leżeli już w ambulatorium. Gunslinger doszedł do siebie już wieczorem lecz pozostałą dwójka leżała w łóżkach jeszcze przez da dni. Następnego ranka wrócili Ororo i Hank w towarzystwie Julli Sanner, która zgodziła się wstąpić do X-men. Ich zdziwienie bylo wielkie, gdy zobaczyli Instytut w rozsypce i usłyszeli co się stało podczas ich nieobecności. Zatrudnili ekipę fachowców, która jeszcze w tym samym dniu wzięli się za remont Szkoły. Ororo pojechała do krematorium po skremowane zwłoki Alexa McGree a Hank zaczął nadzorować prace remontowe. Dzień później Magic otrzymała wiadomość od swojego brata. Jej ojciec był ciężko chory i musiała wrócić do domu. Profesor i Jean doszli do siebie. Wszyscy przygotowywaliście się do pogrzebu Nightshota jednak profesor telepatycznie przywołał was do siebie.
-X-meni, prosiłbym was abyście przyszli na chwilę do mnie, do ambulatorium. Mam wam coś do przekazania.
Profesor, Jean i Roland leżeli już w ambulatorium. Gunslinger doszedł do siebie już wieczorem lecz pozostałą dwójka leżała w łóżkach jeszcze przez da dni. Następnego ranka wrócili Ororo i Hank w towarzystwie Julli Sanner, która zgodziła się wstąpić do X-men. Ich zdziwienie bylo wielkie, gdy zobaczyli Instytut w rozsypce i usłyszeli co się stało podczas ich nieobecności. Zatrudnili ekipę fachowców, która jeszcze w tym samym dniu wzięli się za remont Szkoły. Ororo pojechała do krematorium po skremowane zwłoki Alexa McGree a Hank zaczął nadzorować prace remontowe. Dzień później Magic otrzymała wiadomość od swojego brata. Jej ojciec był ciężko chory i musiała wrócić do domu. Profesor i Jean doszli do siebie. Wszyscy przygotowywaliście się do pogrzebu Nightshota jednak profesor telepatycznie przywołał was do siebie.
-X-meni, prosiłbym was abyście przyszli na chwilę do mnie, do ambulatorium. Mam wam coś do przekazania.


-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Roland "Gusnlinger" Deschain
Roland od pamiętnych wydarzeń z Conquerorem prawie nie wychodził ze swojego pokoju. Starał się unikać pozostałych mutantów, nie odzywał się do nikogo. Znów stał się skryty, jak za starych czasów, tuż po zmianie szkoły. Słysząc wezwanie Profesora ciężko westchnął i ruszył do ambulatorium.
Roland od pamiętnych wydarzeń z Conquerorem prawie nie wychodził ze swojego pokoju. Starał się unikać pozostałych mutantów, nie odzywał się do nikogo. Znów stał się skryty, jak za starych czasów, tuż po zmianie szkoły. Słysząc wezwanie Profesora ciężko westchnął i ruszył do ambulatorium.


-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
David "Blayne" Nowyer
Dave siedział jako jedyny w pokoju wspólnym patrząc na urnę zawierającą skremowane ciało Alexa. Siedział w skupieniu i totalnej ciszy, rozmyślając nad tym co się wydarzyło podczas tamtego zadania." Gdybym skoncentrował się wtedy nad zatrzymaniem Nightshota, nadal by żył". Mętnym wzrokiem spoglądał co jakiś czas na urnę, wtedy też usłyszał telepatyczny głos profesora." Co może być tak ważne?"- zastanowił się idąc w stronę ambolatorium. Ujrzał przed sobą Gusnlinger, nie wyglądał najlepiej. Widać po nim że wie co to stracić przyjaciela, był przybity od czasu gdy zginął Alex. Bez słów podążył za nim aż do ambolatorium.
Dave siedział jako jedyny w pokoju wspólnym patrząc na urnę zawierającą skremowane ciało Alexa. Siedział w skupieniu i totalnej ciszy, rozmyślając nad tym co się wydarzyło podczas tamtego zadania." Gdybym skoncentrował się wtedy nad zatrzymaniem Nightshota, nadal by żył". Mętnym wzrokiem spoglądał co jakiś czas na urnę, wtedy też usłyszał telepatyczny głos profesora." Co może być tak ważne?"- zastanowił się idąc w stronę ambolatorium. Ujrzał przed sobą Gusnlinger, nie wyglądał najlepiej. Widać po nim że wie co to stracić przyjaciela, był przybity od czasu gdy zginął Alex. Bez słów podążył za nim aż do ambolatorium.

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Lucienne "Mist" Vapeur
Lucienne była już przygotowana na pochówek Alexa. Już rankiem założyła na siebie białą koszulę, długą, czarną suknię oraz żakiet takiego samego koloru. Na twarz nałożyła delikatny makijaż. Teraz siedziała na ławce przed Instytutem i szkicowała jeden z klombów. To zajęcie pozwalało jej choć na kilkanaście minut zapomnieć o wszystkim.
Po usłyszeniu wiadomości od Xaviera, odłożyła szkicownik i ołówek na ławę i ruszyła w kierunku ambulatorium. Wchodząc do budynku zauważyła Blayne'a znikającego w drzwiach w którym mieli się spotkać.
*Mors effugere nemo potest. Wczoraj Alex, dziś ja, jutro ktoś inny. Mam nadzieję, że profesor nie wysyła nas na żadną misję, już dwa razy pokazaliśmy brak umiejętności...* pomyślała. nim weszła za Rolandem i Dave'm.
Lucienne była już przygotowana na pochówek Alexa. Już rankiem założyła na siebie białą koszulę, długą, czarną suknię oraz żakiet takiego samego koloru. Na twarz nałożyła delikatny makijaż. Teraz siedziała na ławce przed Instytutem i szkicowała jeden z klombów. To zajęcie pozwalało jej choć na kilkanaście minut zapomnieć o wszystkim.
Po usłyszeniu wiadomości od Xaviera, odłożyła szkicownik i ołówek na ławę i ruszyła w kierunku ambulatorium. Wchodząc do budynku zauważyła Blayne'a znikającego w drzwiach w którym mieli się spotkać.
*Mors effugere nemo potest. Wczoraj Alex, dziś ja, jutro ktoś inny. Mam nadzieję, że profesor nie wysyła nas na żadną misję, już dwa razy pokazaliśmy brak umiejętności...* pomyślała. nim weszła za Rolandem i Dave'm.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Marynarz
- Posty: 395
- Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
- Lokalizacja: Piździawy Zdrój
- Kontakt:
Julia "Fetish" Sanner
"Cholera, chyba nie w porę zostałam przyjęta do X-men" pomyślała Julia, gdy dowiedziała się o wszystkim. Mimo iż nie znała Nightshota, było jej autentycznie żal chlopaka, który zmarł z powodu nadmiernej odwagi. A może bardziej z głupoty... Nieważne. Kontakt z innymi towarzyszami nawiązywała tylko, gdy oni sami wyrazili chęć, sami pierwsi otworzyli w jej stronę usta. Nie chciała wkradać się w łaski grupy, a już na pewno nie w takiej porze. Na wezwanie profesora wstawiła się jako ostatnia, gdyż nie znała jeszcze rozkładu korytarzy i pomieszczeń budynku, oprócz swego pokoju...
"Cholera, chyba nie w porę zostałam przyjęta do X-men" pomyślała Julia, gdy dowiedziała się o wszystkim. Mimo iż nie znała Nightshota, było jej autentycznie żal chlopaka, który zmarł z powodu nadmiernej odwagi. A może bardziej z głupoty... Nieważne. Kontakt z innymi towarzyszami nawiązywała tylko, gdy oni sami wyrazili chęć, sami pierwsi otworzyli w jej stronę usta. Nie chciała wkradać się w łaski grupy, a już na pewno nie w takiej porze. Na wezwanie profesora wstawiła się jako ostatnia, gdyż nie znała jeszcze rozkładu korytarzy i pomieszczeń budynku, oprócz swego pokoju...
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Stephen "Firestarter" Harris
Od śmierci Alexa cały czas chodził tylko w jednolicie czarnych ubraniach. Nie odzywał się praktycznie do nikogo, od czasem bąknął parę słów. Na wszystkie pytania odpowiadał półsłówkami albo wzruszeniem ramion. Zaczął miewać koszmary-pierwsze od czasu odkrycia swojej mutacji. Wtedy śniło mu się to, co zrobił, dręczyły go wyrzuty sumienia. Teraz przed oczami cały czas miał obraz głowy Nightshota, rozgniatanej przez Conquerora. Wciąż obwiniał siebie za wszystko, co się stało-od śmierci Alexa, po zniszczenie Instytutu. Powoli zdawał sobie też sprawę z tego, że coraz trudniej jest mu się powstrzymać przed uwalnianiem swojego szaleństwa. Nie dalej niz trzy dni temu wydarł się bez powodu na jedną z uczennic Instytutu i w ostatniej chwili zorientował się, że unosi rękę, przygotowując się do użycia mocy. Po tym wydarzeniu przestał sypiać w ogóle, jadł o wiele mniej. Pod oczami pojawiły mu się cienie, schudł i zrobił się blady. Wyglądał jak upiór, jak ktoś, kogo opuściło już życie. Leżał nieruchomo na łóżku i wpatrywał się w sufit, kiedy usłyszał wezwanie profesora. Po chwili wstał i skierował się do ambulatorium, po drodze spoglądając na chwilę w lustro. Wzdrygnął się na widok swojego odbicia. Na policzkach widać było kilkudniowy zarost, skóra nabrała szarobiałego koloru, oczy były zapadnięte i niezdrowo lśniące. Ubranie-czarna koszula i czarne jeansowe spodnie-było pogniecione. Przejechał dłonią przez twarz i poszedł do ambulatorium.
Od śmierci Alexa cały czas chodził tylko w jednolicie czarnych ubraniach. Nie odzywał się praktycznie do nikogo, od czasem bąknął parę słów. Na wszystkie pytania odpowiadał półsłówkami albo wzruszeniem ramion. Zaczął miewać koszmary-pierwsze od czasu odkrycia swojej mutacji. Wtedy śniło mu się to, co zrobił, dręczyły go wyrzuty sumienia. Teraz przed oczami cały czas miał obraz głowy Nightshota, rozgniatanej przez Conquerora. Wciąż obwiniał siebie za wszystko, co się stało-od śmierci Alexa, po zniszczenie Instytutu. Powoli zdawał sobie też sprawę z tego, że coraz trudniej jest mu się powstrzymać przed uwalnianiem swojego szaleństwa. Nie dalej niz trzy dni temu wydarł się bez powodu na jedną z uczennic Instytutu i w ostatniej chwili zorientował się, że unosi rękę, przygotowując się do użycia mocy. Po tym wydarzeniu przestał sypiać w ogóle, jadł o wiele mniej. Pod oczami pojawiły mu się cienie, schudł i zrobił się blady. Wyglądał jak upiór, jak ktoś, kogo opuściło już życie. Leżał nieruchomo na łóżku i wpatrywał się w sufit, kiedy usłyszał wezwanie profesora. Po chwili wstał i skierował się do ambulatorium, po drodze spoglądając na chwilę w lustro. Wzdrygnął się na widok swojego odbicia. Na policzkach widać było kilkudniowy zarost, skóra nabrała szarobiałego koloru, oczy były zapadnięte i niezdrowo lśniące. Ubranie-czarna koszula i czarne jeansowe spodnie-było pogniecione. Przejechał dłonią przez twarz i poszedł do ambulatorium.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Majtek
- Posty: 104
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 16:44
- Lokalizacja: Salem
- Kontakt:
Profesor siedział na łóżku, ubrany w czarny garnitur. Obok łóżka czekał na niego wózek inwalidzki. Jean siedziała w czarnej sukni przy oknie, patrząc gdzieś w siną dal. Nawet jak weszliście, zdawała się tego nie zauważyć.
-Wybaczcie mi moi drodzy, że musiałem was wezwać w takiej chwili ale... jestem wam winny wiele wyjaśnień z którymi nie mogę czekać. - profesor przerwał na chwilę i próbował wstać, Hank (również w garniturze) podszedł szybko do profesora i pomógł mu usiąść na wózek. - Dziękuję, Henry. Jak juz pewnie wiecie... Juggernaut czy raczej Conqueror, który... zaatakował Instytut jest moim przyszywanym bratem. Nigdy nie darzyliśmy się innymi uczuciami niż zazdrośc i wrogość. Ale jednego jestem pewien. Cain nie działał na własną rękę. - Jean drgnęła i spojrzała w kierunku profesora.
-Weapon X? - jęknęła przerażona.
-Nie sądzę... To było coś o wiele potężniejszego. A co w tym najdziwniejsze, spotkałem się kiedyś z tym. W głowie Caina Marko siedziała istota nazywająca siebie Shadow King.
Tym razem to Storm dziwnie zareagowała na słowa swojego nauczyciela.
-Ororo pewnie pamięta jak spotkaliśmy tego osobnika w Egipcie. Był potęznym telepatą, który podporządkował sobie wszystkich mieszkańców miasta. Udało mi się pokonać go w wymiarze astralnym i na stałe pozbawić go ciała i uwięzić w wymiarze astralnym. Nie wiem jak udało mu się z tamtąd wydostać... Zapewne zrobił to inny telepata, który w przestrzeni astralnej odkrył więzienie Shadow Kinga. Jednak nie mam pojęcia, czemu Cain przybrał imię Conqueror i mial ten dziwny znak na piersi. Tą sprawę pozostawię Henry'emu, który w tej dziedzinie jest jednym z najlepszych ekspertów na świecie. - zamilknął na chwilę i spojrzał w okno. - Teraz jednak chciałbym abyśmy udali się na pogrzeb Alexa...
Zeszliście do pokoju wspólnego, skąd zniknęła urna z prochami Alexa McGree. Wyszliście na zewnątrz, do parku obok Instytutu, gdzie ogrodnicy przygotowali specjalny skwer a pastor poświęcil ziemię. W ziemię wstawiony był już granitowy pomnik z napisem:
Alex McGree
Ur. 21. sierpienia 1993 - Zm. 11. lipca 2010
Zmarł śmiercią tragiczną.
Nad dołem stał pastor trzymający w ręku urnę z wygrawerowanym napisem "Ashes to ashes, dust to dust". Wstawił urnę do pojemnika znajdującego się w dole i spojrzał w waszą stronę.
-Czy zanim zakopiemy grób, ktoś chce powiedzieć ostatnie słowo?
-Wybaczcie mi moi drodzy, że musiałem was wezwać w takiej chwili ale... jestem wam winny wiele wyjaśnień z którymi nie mogę czekać. - profesor przerwał na chwilę i próbował wstać, Hank (również w garniturze) podszedł szybko do profesora i pomógł mu usiąść na wózek. - Dziękuję, Henry. Jak juz pewnie wiecie... Juggernaut czy raczej Conqueror, który... zaatakował Instytut jest moim przyszywanym bratem. Nigdy nie darzyliśmy się innymi uczuciami niż zazdrośc i wrogość. Ale jednego jestem pewien. Cain nie działał na własną rękę. - Jean drgnęła i spojrzała w kierunku profesora.
-Weapon X? - jęknęła przerażona.
-Nie sądzę... To było coś o wiele potężniejszego. A co w tym najdziwniejsze, spotkałem się kiedyś z tym. W głowie Caina Marko siedziała istota nazywająca siebie Shadow King.
Tym razem to Storm dziwnie zareagowała na słowa swojego nauczyciela.
-Ororo pewnie pamięta jak spotkaliśmy tego osobnika w Egipcie. Był potęznym telepatą, który podporządkował sobie wszystkich mieszkańców miasta. Udało mi się pokonać go w wymiarze astralnym i na stałe pozbawić go ciała i uwięzić w wymiarze astralnym. Nie wiem jak udało mu się z tamtąd wydostać... Zapewne zrobił to inny telepata, który w przestrzeni astralnej odkrył więzienie Shadow Kinga. Jednak nie mam pojęcia, czemu Cain przybrał imię Conqueror i mial ten dziwny znak na piersi. Tą sprawę pozostawię Henry'emu, który w tej dziedzinie jest jednym z najlepszych ekspertów na świecie. - zamilknął na chwilę i spojrzał w okno. - Teraz jednak chciałbym abyśmy udali się na pogrzeb Alexa...
Zeszliście do pokoju wspólnego, skąd zniknęła urna z prochami Alexa McGree. Wyszliście na zewnątrz, do parku obok Instytutu, gdzie ogrodnicy przygotowali specjalny skwer a pastor poświęcil ziemię. W ziemię wstawiony był już granitowy pomnik z napisem:
Alex McGree
Ur. 21. sierpienia 1993 - Zm. 11. lipca 2010
Zmarł śmiercią tragiczną.
Nad dołem stał pastor trzymający w ręku urnę z wygrawerowanym napisem "Ashes to ashes, dust to dust". Wstawił urnę do pojemnika znajdującego się w dole i spojrzał w waszą stronę.
-Czy zanim zakopiemy grób, ktoś chce powiedzieć ostatnie słowo?


-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
David "Blayne" Nowyer
Blayne wyszedł przed szerg X-menów oraz zgropmadzonych uczniów. Stanął obok pastora, wziął głębszy oddech i rzekł do wszystkich zgromadzonych.
- Poznaliśmy Alexa kilka miesięcy temu, gdy każdy z nas przybył tutaj z innego zakątka świata. Każdego z nas przywiodło tutaj marzenie, które dzielił również Nightshot. Marzeniem tym był pokój miedzy ludzmi i mutantami, między homo sapiens a homo superior, dla tego właśnie byliśmy gotowi na wszystko... - przerwał na chwile i spojrzał po wszystkich-... Alex był pogodnym, trochę rostrzepanym młodym chłopakiem, który starał się jak mógł aby na tym świecie było lepiej. Chociaż był najmłodszy z nas, nie raz ukazywał że jest człowiekiem niezwykle inteligntnym i przede wszystkim dobrym. Aby chronić swych przyjaciół był gotowy nawet poświęcić własne życie...- Głos Davida lekko się załamał, jednak po chwili doszedł do siebie.- Pamięć o tym wspaniałym mutancie pozostanie w naszych sercach do końca, aż do czasu gdy ponownie się wszyscy spotkamy, już w lepszym świecie.- Dave przestał przemawiać i wrócił do reszty swych kompanów, starając się nie okazywać swego prawdziwego stanu.
Blayne wyszedł przed szerg X-menów oraz zgropmadzonych uczniów. Stanął obok pastora, wziął głębszy oddech i rzekł do wszystkich zgromadzonych.
- Poznaliśmy Alexa kilka miesięcy temu, gdy każdy z nas przybył tutaj z innego zakątka świata. Każdego z nas przywiodło tutaj marzenie, które dzielił również Nightshot. Marzeniem tym był pokój miedzy ludzmi i mutantami, między homo sapiens a homo superior, dla tego właśnie byliśmy gotowi na wszystko... - przerwał na chwile i spojrzał po wszystkich-... Alex był pogodnym, trochę rostrzepanym młodym chłopakiem, który starał się jak mógł aby na tym świecie było lepiej. Chociaż był najmłodszy z nas, nie raz ukazywał że jest człowiekiem niezwykle inteligntnym i przede wszystkim dobrym. Aby chronić swych przyjaciół był gotowy nawet poświęcić własne życie...- Głos Davida lekko się załamał, jednak po chwili doszedł do siebie.- Pamięć o tym wspaniałym mutancie pozostanie w naszych sercach do końca, aż do czasu gdy ponownie się wszyscy spotkamy, już w lepszym świecie.- Dave przestał przemawiać i wrócił do reszty swych kompanów, starając się nie okazywać swego prawdziwego stanu.

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Lucienne "Mist" Vapeur
Lucienne w milczeniu spoglądała na grób Alexa.
- Amicum perdere est damnorum maximum - rzekła. - A mimo, iż znaliśmy go tylko to parę miesięcy, myślę, że mogliśmy nazwać go przyjacielem. Żegnaj, Alex.
*Zginął by nas ratować. By ochronić profesora. Zginął za sprawę. Czy ktokolwiek z nas byłby do tego zdolny? Pewnie nie. Ale przyjdzie czas gdy ludzie nas zaakceptują i będziemy pamiętać o Alexie McGree.*
Bezskutecznie starała się powstrzymać napływające do oczu łzy.
Lucienne w milczeniu spoglądała na grób Alexa.
- Amicum perdere est damnorum maximum - rzekła. - A mimo, iż znaliśmy go tylko to parę miesięcy, myślę, że mogliśmy nazwać go przyjacielem. Żegnaj, Alex.
*Zginął by nas ratować. By ochronić profesora. Zginął za sprawę. Czy ktokolwiek z nas byłby do tego zdolny? Pewnie nie. Ale przyjdzie czas gdy ludzie nas zaakceptują i będziemy pamiętać o Alexie McGree.*
Bezskutecznie starała się powstrzymać napływające do oczu łzy.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Roland"Gunslinger" Deschain
Ubrany w czarny garnitur chłopak wpatrywał się w nagrobek.
"To niesprawiedliwe... Dlaczego większość bydlaków co najwyżej odnosi kilka ran, gdy najszlachetniejsi giną?" - pytał sam siebie. Gdy David wrócił do reszty, Roland położył mu rękę na ramieniu, aby choć trochę dodać mu otuchy. Wiedział, co to znaczy dla tak ambnitnego przywódcy, gdy podczas misji ginie jeden z jego podwładnych.
Ubrany w czarny garnitur chłopak wpatrywał się w nagrobek.
"To niesprawiedliwe... Dlaczego większość bydlaków co najwyżej odnosi kilka ran, gdy najszlachetniejsi giną?" - pytał sam siebie. Gdy David wrócił do reszty, Roland położył mu rękę na ramieniu, aby choć trochę dodać mu otuchy. Wiedział, co to znaczy dla tak ambnitnego przywódcy, gdy podczas misji ginie jeden z jego podwładnych.


-
- Marynarz
- Posty: 395
- Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
- Lokalizacja: Piździawy Zdrój
- Kontakt:
Julia "Fetish" Sanner
Julia stała z tyłu zgromadzonych. W końcu nigdy nie widziała ani nawet nie zamieniła słowa z Alexem. Na pogrzeb stawiła się po to "żeby być", mniej z powodu żalu po śmierci Nightshota. Kto wie, może gdyby zdążyła go poznać, teraz stałaby koło Lucienne i pomogała jej wycierać łzy... Przemówienie Blayne`a poruszyło ją, choć nigdy jeszcze nie zaznała przykrości z powodu bycia homo superior. I miała nadzieję, że nigdy tego nie doświadczy. Po całej uroczystości odeszła do swojego pokoju, chyba, że ktoś ją przedtem zaczepił...
Julia stała z tyłu zgromadzonych. W końcu nigdy nie widziała ani nawet nie zamieniła słowa z Alexem. Na pogrzeb stawiła się po to "żeby być", mniej z powodu żalu po śmierci Nightshota. Kto wie, może gdyby zdążyła go poznać, teraz stałaby koło Lucienne i pomogała jej wycierać łzy... Przemówienie Blayne`a poruszyło ją, choć nigdy jeszcze nie zaznała przykrości z powodu bycia homo superior. I miała nadzieję, że nigdy tego nie doświadczy. Po całej uroczystości odeszła do swojego pokoju, chyba, że ktoś ją przedtem zaczepił...
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Stephen "Firestarter" Harris
Wyciągnął rękę. Z ognia ukształtowała się róża. Podszedł i rzucił ją pod pomnik. Alex zdobył się na coś, co w naszych umysłach było szaleństwem. Poświęcił swoje życie, abyśmy my mogli dalej cieszyć się swoim. Z pełną świadomością tego, co się stanie, stanął do walki, z której nie mógł wyjść cało.-po wychudłym i bladym policzku spłynęła łza, którą szybko otarł.-David wspomniał tu o marzeniu, które przywiodło nas tutaj. Musimy sprawić, aby to marzenie stało się rzeczywistością. Musimy dołożyć do tego wszelkich starań. Jeśli tego nie zrobimy, będzie to znaczyło, że ofiara Alexa poszłą na marne. Cofnął się i stanął obok Mist. Po policzku spłynęła mu kolejna łza, za nią następna. Starł je wierzchem dłoni i opanował się.
Wyciągnął rękę. Z ognia ukształtowała się róża. Podszedł i rzucił ją pod pomnik. Alex zdobył się na coś, co w naszych umysłach było szaleństwem. Poświęcił swoje życie, abyśmy my mogli dalej cieszyć się swoim. Z pełną świadomością tego, co się stanie, stanął do walki, z której nie mógł wyjść cało.-po wychudłym i bladym policzku spłynęła łza, którą szybko otarł.-David wspomniał tu o marzeniu, które przywiodło nas tutaj. Musimy sprawić, aby to marzenie stało się rzeczywistością. Musimy dołożyć do tego wszelkich starań. Jeśli tego nie zrobimy, będzie to znaczyło, że ofiara Alexa poszłą na marne. Cofnął się i stanął obok Mist. Po policzku spłynęła mu kolejna łza, za nią następna. Starł je wierzchem dłoni i opanował się.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Majtek
- Posty: 104
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 16:44
- Lokalizacja: Salem
- Kontakt:
Zaraz po przemówieniu Stephena profesor stanął obok pomnika i przemówił:
-Mogę dodać niewiele więcej niż mówili przedemną David i Stephen. Znaleście Alexa znacznie lepiej niż ja. Był on spośród was moi drodzy, pierwszym do którego dotarłem i pierwszym który zgodził się dołączyć do X-men. Gdy spotkałem go pierwszy raz, zobaczyłem zagubionego i przytłoczonego otaczającym go światem młodzieńca, który miał potencjał i pragnął zmienić coś w tym chorym świecie. Miał dość świata pełnego nietolerancji, nienawiści i prześladowań. Zapamiętajcie Alexa McGree, pierwszego X-mena, który zginął w walce o marzenie o lepszym świecie. Pamiętajcie o miły, przyjaznym chłopcu, który zdobył się na poświęcenie za wyższą sprawę. Pamiętajcie o Alexie McGree...
Sierpień 2010
Minęło już półtorej miesiąca od ataku Juggernauta na Instytut i smierci Alexa. Codziennie przynajmniej jedno z was chodziło na grób przyjaciela by zapalić świeczkę. Treningi nie ustały a wręcz zrobiły się coraz bardziej męczoce i wymagały coraz większego skupienia. Najdziwniejsze bylo to, że w treningach uczestniczyła Jean (której moce już nie wymykały się spod jej kontroli) oraz sam... profesor Xavier. Wasz mentor niedawno odkrył u siebie słabo rozwiniętą moc telekinezy, którą postanowił użyć by móc znowu chodzić. Efekty tego były marne ale odczywaliście w treningach podwyższone morale a doświadczenie profesora było bardzo przydatne.
Niecały tydzień temu w telewizji zawrzało od informacji o pewnym morderstwie dokonanym na terenie Nowego Jorku. W siedzibie tajemniczej organizacji "Hellfire Club" znaleziono zaszlachtowane ciało młodej kobiety. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że oprawca wyłupił ofierze oczy, ostrym narzędziem rozciął czaszke i wyjął mózg. Późniejsza ekshumacja zwłok wskazała tożsamość kobiety. Była nią Emma Frost, znajdująca się na liście TOP10 najbogatszych ludzi w NY. Wiadomość ta wstrząsnęła profesorem, gdyż jak wam powiedział Emma była bardzo potęzną telepatką i nie wie w jaki sposób dała siebie zabić. Morderca poza zniszczonym pokojem nie pozostawił po sobie śladu. Następnego dnia w Instytucie pojawił się Nick Fury, prosząc Xaviera o pomoc w śledztwie. Profesor niezwłocznie się zgodził tłumacząc, że Emma była kiedyś jego bliską współpracowniczką i przekazując pieczę nad Szkołą McCoyowi.
Podczas siódmego dnia nieobecności profesora w Instytucie, wczesnym rankiem oglądaliście na CNN retransmisję walki Magneto z ubraną na czarno, zielonowłosą kobietą w Lizobnie. W całym waszym życiu nie widzieliście takiej walki. W ruch szły samochody, tramwaje a nawet budynki. Połowa Lizbony została zniszczona i jak podały media Lensherr został ciężko zraniony a napastniczka zniknęła. Podczas walki poważnie zostało naruszone pole magnetyczne ziemi, co spowodowało liczne trzęsienia ziemi na oceanie i w Europie. Potężna fala Tsunami dziś rano rozbiła się o Nowy Jork, gdzie przebywał profesor...
W całym Instytucie rozbrzmiał alarm.
-X-men, czerwony alarm! Udajemy się do NY, z misją ratunkową!
-Mogę dodać niewiele więcej niż mówili przedemną David i Stephen. Znaleście Alexa znacznie lepiej niż ja. Był on spośród was moi drodzy, pierwszym do którego dotarłem i pierwszym który zgodził się dołączyć do X-men. Gdy spotkałem go pierwszy raz, zobaczyłem zagubionego i przytłoczonego otaczającym go światem młodzieńca, który miał potencjał i pragnął zmienić coś w tym chorym świecie. Miał dość świata pełnego nietolerancji, nienawiści i prześladowań. Zapamiętajcie Alexa McGree, pierwszego X-mena, który zginął w walce o marzenie o lepszym świecie. Pamiętajcie o miły, przyjaznym chłopcu, który zdobył się na poświęcenie za wyższą sprawę. Pamiętajcie o Alexie McGree...
Sierpień 2010
Minęło już półtorej miesiąca od ataku Juggernauta na Instytut i smierci Alexa. Codziennie przynajmniej jedno z was chodziło na grób przyjaciela by zapalić świeczkę. Treningi nie ustały a wręcz zrobiły się coraz bardziej męczoce i wymagały coraz większego skupienia. Najdziwniejsze bylo to, że w treningach uczestniczyła Jean (której moce już nie wymykały się spod jej kontroli) oraz sam... profesor Xavier. Wasz mentor niedawno odkrył u siebie słabo rozwiniętą moc telekinezy, którą postanowił użyć by móc znowu chodzić. Efekty tego były marne ale odczywaliście w treningach podwyższone morale a doświadczenie profesora było bardzo przydatne.
Niecały tydzień temu w telewizji zawrzało od informacji o pewnym morderstwie dokonanym na terenie Nowego Jorku. W siedzibie tajemniczej organizacji "Hellfire Club" znaleziono zaszlachtowane ciało młodej kobiety. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że oprawca wyłupił ofierze oczy, ostrym narzędziem rozciął czaszke i wyjął mózg. Późniejsza ekshumacja zwłok wskazała tożsamość kobiety. Była nią Emma Frost, znajdująca się na liście TOP10 najbogatszych ludzi w NY. Wiadomość ta wstrząsnęła profesorem, gdyż jak wam powiedział Emma była bardzo potęzną telepatką i nie wie w jaki sposób dała siebie zabić. Morderca poza zniszczonym pokojem nie pozostawił po sobie śladu. Następnego dnia w Instytucie pojawił się Nick Fury, prosząc Xaviera o pomoc w śledztwie. Profesor niezwłocznie się zgodził tłumacząc, że Emma była kiedyś jego bliską współpracowniczką i przekazując pieczę nad Szkołą McCoyowi.
Podczas siódmego dnia nieobecności profesora w Instytucie, wczesnym rankiem oglądaliście na CNN retransmisję walki Magneto z ubraną na czarno, zielonowłosą kobietą w Lizobnie. W całym waszym życiu nie widzieliście takiej walki. W ruch szły samochody, tramwaje a nawet budynki. Połowa Lizbony została zniszczona i jak podały media Lensherr został ciężko zraniony a napastniczka zniknęła. Podczas walki poważnie zostało naruszone pole magnetyczne ziemi, co spowodowało liczne trzęsienia ziemi na oceanie i w Europie. Potężna fala Tsunami dziś rano rozbiła się o Nowy Jork, gdzie przebywał profesor...
W całym Instytucie rozbrzmiał alarm.
-X-men, czerwony alarm! Udajemy się do NY, z misją ratunkową!

