[Neuroshima] Front

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Starajcie sie pisać trochę bardziej rozbudowane posty (jak nie macie pojęcia jak to zrobić odsyłam do neurosesji Blacka)
W czasie gdy bohaterowie radzili co zrobić, na niebie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Nad miastem przeleciało zmutowane stado sępów szukających ofiary. Przeleciały szybko nie zwracając na was uwagi. Gdzieś za miastem ktoś wystrzelił flarę, na którą ktoś odpowiedział z środka miasta. Ktoś krzyknął. Dwa spłoszone psy przebiegły przez ulicę. Z jednej z wielu małych i ciemnych uliczek wybiegł szczur. Przerażenie było wymalowane na jego twarzy. To co się później stało zmroziło wam krew w żyłach. Dało się słyszeć odglos serii. Przez ciało szczura przebiło się kilka, może nawet kilkanaście a nawet kilkadziesiąt naboi. Straszliwy grymas zagościł na twarzy szczura. Upadł twarzą do przodu. Wokół jego ciała zaczęla powiększać się kałuża krwi. Dzwięk wymienianego magazynka odwrócił waszą uwagę od zabitego. W uliczce pojawiło się dwóch ludzi. Pierwszy miał lekko zielonkawą cerę i był pokryty jakimś śluzem. Drugi miał ze 2 metry wzrostu, jedno oko przykryte oosaką, łysą głowę oraz mnóstwo mięśni widać było również, że jest nieco napromieniowany. Pierwszy właśnie pakował magazynek do uzi natomiast drugi odbezpieczył AK-47. Sytuacja była krytyczna...
Dwoje mutantów uśmiechnęło się złowieszczo.
W czasie gdy bohaterowie radzili co zrobić, na niebie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Nad miastem przeleciało zmutowane stado sępów szukających ofiary. Przeleciały szybko nie zwracając na was uwagi. Gdzieś za miastem ktoś wystrzelił flarę, na którą ktoś odpowiedział z środka miasta. Ktoś krzyknął. Dwa spłoszone psy przebiegły przez ulicę. Z jednej z wielu małych i ciemnych uliczek wybiegł szczur. Przerażenie było wymalowane na jego twarzy. To co się później stało zmroziło wam krew w żyłach. Dało się słyszeć odglos serii. Przez ciało szczura przebiło się kilka, może nawet kilkanaście a nawet kilkadziesiąt naboi. Straszliwy grymas zagościł na twarzy szczura. Upadł twarzą do przodu. Wokół jego ciała zaczęla powiększać się kałuża krwi. Dzwięk wymienianego magazynka odwrócił waszą uwagę od zabitego. W uliczce pojawiło się dwóch ludzi. Pierwszy miał lekko zielonkawą cerę i był pokryty jakimś śluzem. Drugi miał ze 2 metry wzrostu, jedno oko przykryte oosaką, łysą głowę oraz mnóstwo mięśni widać było również, że jest nieco napromieniowany. Pierwszy właśnie pakował magazynek do uzi natomiast drugi odbezpieczył AK-47. Sytuacja była krytyczna...
Dwoje mutantów uśmiechnęło się złowieszczo.
.

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Jim
Nie zmarnował nawet sekundy. Działał zaraz.
Jasna cholera! Mutanty! Broń w ręce! Musimy walczyć!
Krótka seria przecięła powietrze.
Okrzykami i wystrzałem rozbudził drzemiących towarzyszy.
Niech nikt ich nie dotyka! Uważajcie na siebie!
Krzyknął po czym wychylił się z wozu przez okno i puścił dwie krótkie serie w kierunku mutantów.
Potężny okrzyk rozdarł miasto
Luuudzieee! Mutanty! Broń w ręce! Każdy kto jest w stanie atakować jest potrzebny! Długa seria, jeżeli jest taka potrzeba to wymiana magazynka, jeśli nie to ostatnie naboje posyłam w kierunku przeciwników, i po tym wymiana maga.
Wojowniku Autostrady! Gaz do dechy i je porozjeżdżaj! Ty drugi, też!
Podczas jazdy na mutasy cały czas prowadził ogień krótkimi seriami, a sekundę przed zderzeniem schował się do kabiny.
Cóż, za wiele tego posta nie mogłem rozbudować, bo ni ma jak...
Nie zmarnował nawet sekundy. Działał zaraz.
Jasna cholera! Mutanty! Broń w ręce! Musimy walczyć!
Krótka seria przecięła powietrze.
Okrzykami i wystrzałem rozbudził drzemiących towarzyszy.
Niech nikt ich nie dotyka! Uważajcie na siebie!
Krzyknął po czym wychylił się z wozu przez okno i puścił dwie krótkie serie w kierunku mutantów.
Potężny okrzyk rozdarł miasto
Luuudzieee! Mutanty! Broń w ręce! Każdy kto jest w stanie atakować jest potrzebny! Długa seria, jeżeli jest taka potrzeba to wymiana magazynka, jeśli nie to ostatnie naboje posyłam w kierunku przeciwników, i po tym wymiana maga.
Wojowniku Autostrady! Gaz do dechy i je porozjeżdżaj! Ty drugi, też!
Podczas jazdy na mutasy cały czas prowadził ogień krótkimi seriami, a sekundę przed zderzeniem schował się do kabiny.
Cóż, za wiele tego posta nie mogłem rozbudować, bo ni ma jak...
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Jack
Tak jest Sir! ale wisisz mi mycie wozu!
wsiadam do Pontiaca, odkręcam lekko szybe i wystawiam peacemakera, strzelam pare razy po czym zakręcam szybe i przyśpieszam.
potem z rykiem NA POCHYYYBELLL!!!!!!! rozjeżdzam jednego z mutantów i jeszcze drugiego jesli się nawinie
jeśli udało mi się ich rozjechac i leżą to wychodze z auta i "sprawdzam czy żyją", to znaczy wale każdemu po 3 razy w łeb.
Było tu nie przychodzic lachociągi, teraz widzicie że nie opłaca się zaczynac do ludzi
Tak jest Sir! ale wisisz mi mycie wozu!
wsiadam do Pontiaca, odkręcam lekko szybe i wystawiam peacemakera, strzelam pare razy po czym zakręcam szybe i przyśpieszam.
potem z rykiem NA POCHYYYBELLL!!!!!!! rozjeżdzam jednego z mutantów i jeszcze drugiego jesli się nawinie
jeśli udało mi się ich rozjechac i leżą to wychodze z auta i "sprawdzam czy żyją", to znaczy wale każdemu po 3 razy w łeb.
Było tu nie przychodzic lachociągi, teraz widzicie że nie opłaca się zaczynac do ludzi
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Jim
Nie dotykać ich ku*wa! Ten śluz jest podejrzany! Weźcie i podobijajcie ich jakimś kijem, albo czym... A tobie nie żal amunicji? Zbrojownie ku*wa obrabowałeś?
Po chwili Jim się uspokoił i ostrożnie podszedł, a potem kijem/płaskownikiem/kątownikiem/deską wytrącił z rąk bronie, ostrożnie je chwycił w miejscach gdzie mutasy nie dotykały i zaczął je powierzchownie czyścić jakąś szmatą.
Nie dotykać ich ku*wa! Ten śluz jest podejrzany! Weźcie i podobijajcie ich jakimś kijem, albo czym... A tobie nie żal amunicji? Zbrojownie ku*wa obrabowałeś?
Po chwili Jim się uspokoił i ostrożnie podszedł, a potem kijem/płaskownikiem/kątownikiem/deską wytrącił z rąk bronie, ostrożnie je chwycił w miejscach gdzie mutasy nie dotykały i zaczął je powierzchownie czyścić jakąś szmatą.
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Przez ulicę przetoczyła się seria. Chwilę potem zerwały się krzyki. Mutki nie traciły ani chwili. Kilkoma strzałami postrzelili CATa w udo (Lekka rana). Jednak Jack nie próżnował. Wsiadł do Pontiaca i z donośnym rykiem pognał wprost na mutantów. Strzeliwszy z Peacemakera zranił jednego a chwilę potem rozjechał drugiego. Śluz ochlapał całą szybę. Wojownik Autostrady wyskoczył z auta i wpakował na wszelki wypadek 3 pociski rozjechanego mutasa. Drugiego Jim dobił pałką. I to by było na tyle z tymi dwoma. Ale cóż mogła oznaczać kolejna flara, tym razem wystrzelona już bardzo blisko miasta. I co z nowu robiły te sępy nad waszymi głowami?
.

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Nie napisałem w rekrutacji o amunicji, ale mam te prawie pełne 3 magazynki, no nie?
Silver
Było już po wszyskim, więc Silver zszedł z paki i z odległości kilku metrów przyglądał się trupom. Pogładził brodę i mruknął - No no no! Nie wiedziałem, że jesteście tacy skuteczni. - Spojrzał na swoją berettę i mruknął do kumpli - Nie chce ktoś beretty z amunicją za karabin lub coś maszynowego z amunicją? Nie jestem zbyt dobry w obsłudze pistoletów! - Powiedział. Spojżał na niebo, na sępy. - Coś niedobrego się dzieje. Trzeba to sprawdzić - Powiedział, odbezpieczając broń i sprawdzając, czy w razie czego będzie w stanie wyciągnąć młot przytroczony do plecaka (Powiedzmy, ze tak go nosi).
Jeżeli nikt nie ma broni na wymianę, Silver ostrożnie idzie do sklepu z bronią, zwołując ludzi chętnych do walki słowami: Dzieje się coś podejżanego. Kto chcę bronić osiedla, za mną! Po zwycięstwo i łupy!
Silver
Było już po wszyskim, więc Silver zszedł z paki i z odległości kilku metrów przyglądał się trupom. Pogładził brodę i mruknął - No no no! Nie wiedziałem, że jesteście tacy skuteczni. - Spojrzał na swoją berettę i mruknął do kumpli - Nie chce ktoś beretty z amunicją za karabin lub coś maszynowego z amunicją? Nie jestem zbyt dobry w obsłudze pistoletów! - Powiedział. Spojżał na niebo, na sępy. - Coś niedobrego się dzieje. Trzeba to sprawdzić - Powiedział, odbezpieczając broń i sprawdzając, czy w razie czego będzie w stanie wyciągnąć młot przytroczony do plecaka (Powiedzmy, ze tak go nosi).
Jeżeli nikt nie ma broni na wymianę, Silver ostrożnie idzie do sklepu z bronią, zwołując ludzi chętnych do walki słowami: Dzieje się coś podejżanego. Kto chcę bronić osiedla, za mną! Po zwycięstwo i łupy!
Hakuna matata!

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Jim
Jak już pisałem, ostrożnie podnoszę przez szmatę broń mutantów. Czyszczę ją z zewnątrz, sprawdzam jakość pocisków. Mutanty mają coś na sobie? Jeśli tak to przeszukuję też kieszenie. Więc, co dostałem?
Po przeszukaniu.
Panowie, tym się nie najemy, a te sępy nie napawają optymizmem. Może przeniesiemy polowanie na kiedy indziej? A dzisiaj zjemy w knajpie?
Jak już pisałem, ostrożnie podnoszę przez szmatę broń mutantów. Czyszczę ją z zewnątrz, sprawdzam jakość pocisków. Mutanty mają coś na sobie? Jeśli tak to przeszukuję też kieszenie. Więc, co dostałem?
Po przeszukaniu.
Panowie, tym się nie najemy, a te sępy nie napawają optymizmem. Może przeniesiemy polowanie na kiedy indziej? A dzisiaj zjemy w knajpie?
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
CAT
cholera CAT przygladał sie ranie sprawdzając czy kula została po stwierdzeniu ze rana jest styczna wyciągnął ze schowka kompres z gazy i mocujac go wygotowanym paskiem z pociętego prześcieradła
zakładajac opatrunek przysłuchiwał sie rozmowie
ano wpadłbym do tego sklepu z bronia wskakuj to cie podrzuce, popatrz nikomu nioc się nie stało a ja musiałem oberwać i ciekawe gdzie ta $%#^^ kula sie podziała
pamietam o mojej funkcji tylko nie miałem zamiaru siedo burmistrza dobijac po nocy
cholera CAT przygladał sie ranie sprawdzając czy kula została po stwierdzeniu ze rana jest styczna wyciągnął ze schowka kompres z gazy i mocujac go wygotowanym paskiem z pociętego prześcieradła
zakładajac opatrunek przysłuchiwał sie rozmowie
ano wpadłbym do tego sklepu z bronia wskakuj to cie podrzuce, popatrz nikomu nioc się nie stało a ja musiałem oberwać i ciekawe gdzie ta $%#^^ kula sie podziała
pamietam o mojej funkcji tylko nie miałem zamiaru siedo burmistrza dobijac po nocy


-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
James
James który był jeszcze w stanie lekkiego odrętwienia nagle wyrwał się z tej sennej atmosfery. Spojrzal na Jima i Jacka po czym powiedział:
-Ej chłopaki! Jesteście zawodowcami. Naprawdę. Dajmy najeść się sępikom.
Uśmiechnął się chytrze. -Wiecie co, powiem wam jeszcze jedno. Musimy koniecznie zobaczyć co się dzieje tam za miastem bo może być z nami krucho. Ja będe siedział z tyłu Pontiaca i obserwował okolicę. Jak natkniemy się na jakiegoś gościa o wrogich zamiarach to go zlikwiduję. Uśmiechnął się ponownie do kompanów. -Myślę że ta flara ma coś wspólnego z naszymi znajomymi mutkami. Mam złe przeczucia co do tego chłopcy. A tak przy okazji to przydałoby się coś zjeść w jakiejś knajpce tak jak mówi Jim ponieważ chyba nie chcecie ruszać na bitwę z pustymi żołądkami , hę??
James który był jeszcze w stanie lekkiego odrętwienia nagle wyrwał się z tej sennej atmosfery. Spojrzal na Jima i Jacka po czym powiedział:
-Ej chłopaki! Jesteście zawodowcami. Naprawdę. Dajmy najeść się sępikom.
Uśmiechnął się chytrze. -Wiecie co, powiem wam jeszcze jedno. Musimy koniecznie zobaczyć co się dzieje tam za miastem bo może być z nami krucho. Ja będe siedział z tyłu Pontiaca i obserwował okolicę. Jak natkniemy się na jakiegoś gościa o wrogich zamiarach to go zlikwiduję. Uśmiechnął się ponownie do kompanów. -Myślę że ta flara ma coś wspólnego z naszymi znajomymi mutkami. Mam złe przeczucia co do tego chłopcy. A tak przy okazji to przydałoby się coś zjeść w jakiejś knajpce tak jak mówi Jim ponieważ chyba nie chcecie ruszać na bitwę z pustymi żołądkami , hę??
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Silver zszedłszy z paki zamienił kilka słów z kolegami po czym ruszył w stronę sklepu z bronią. Zobaczywszy wybitą szybę w drzwiach zauważył, że dzieje się coś niedobrego. Przysiszył kroku. Wszedł do sklepu. Na podłodze leżało martwe ciało sprzedawcy. Regały były doszczętnie ogołocone (Zostało: Trzydziestka-Ósemka bez naboi, paczka naboi 9mm [20 sztuk], załadowana dwururka, zapasowy magazynek do UZI [na 32 naboje] oraz 44. Magnum [odbezpieczony i załadowany - widocznie sprzedawca chciał się nim obronić])...
W tym samym czasie Jim zabrał się do czyszczenia broni. Okazało się, że broń jest bardzo dobra i zdatna do użytku (UZI oraz AK 47). Sprawdziłeś kieszenie. Okazało się,że śluz nie jest zły tylko brzydko pachnie. Niestety mutek nie miał nic ze sobą (chyba, ze chcesz jego ubranie). Zabrałeś się do drugiego mutanta ale zbliżenie się do niego oznaczało 50% szansy, że zostaniesz napromienowany.
CAT popatrzył na Jima i sprawdnie zabandażował sobię ranę. Niestety przez parę dni będzie nbieco kuśtykał. Wsiadł do pick-upa ale okazało się, że nie zatankowaliście. Nie chcąc tracić czasu kurier pobiegł za Silverem. Zobaczył to samo co on.
Tymczasem z miasta zaczęły docierać do was krzyki mordowanych ludzi. Jakieś dziecko przebiegło przez ulicę. Mialo nie więcej niż 12 lat.
Uciekajcie! - krzyknął do was - Tam jest pełno mutantów! Uciekajcie Powtórzył po czym pobiegł dalej. (Silvera i Cata nie ma przy tym - oni są w sklepie)
W tym samym czasie Jim zabrał się do czyszczenia broni. Okazało się, że broń jest bardzo dobra i zdatna do użytku (UZI oraz AK 47). Sprawdziłeś kieszenie. Okazało się,że śluz nie jest zły tylko brzydko pachnie. Niestety mutek nie miał nic ze sobą (chyba, ze chcesz jego ubranie). Zabrałeś się do drugiego mutanta ale zbliżenie się do niego oznaczało 50% szansy, że zostaniesz napromienowany.
CAT popatrzył na Jima i sprawdnie zabandażował sobię ranę. Niestety przez parę dni będzie nbieco kuśtykał. Wsiadł do pick-upa ale okazało się, że nie zatankowaliście. Nie chcąc tracić czasu kurier pobiegł za Silverem. Zobaczył to samo co on.
Tymczasem z miasta zaczęły docierać do was krzyki mordowanych ludzi. Jakieś dziecko przebiegło przez ulicę. Mialo nie więcej niż 12 lat.
Uciekajcie! - krzyknął do was - Tam jest pełno mutantów! Uciekajcie Powtórzył po czym pobiegł dalej. (Silvera i Cata nie ma przy tym - oni są w sklepie)
.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Jack
Brzmi groźnie, to chyba nie atmosfera na jedzenie, mam pomysł! dajcie mi kawałek rurki może uda mi się odciągnąc troche paliwa z mojego wozu do auta CAT'a, szlag by to trafił, z tydzień będe czyścił tą szybe!
ide do sklepu z bronią po Silvera i CAT'a i mówie
widze że znaleźliście troche sprzętu, słuchajcie przybiegł tu jakiś dzieciak, mówił że dalej jestpełno mutasów, załadujcie może ten sprzęt na twój wóz CAT, ja poszukam jakiejś rurki zeby odciągnąc troche paliwa do baku twojego wozu, nie zabierzemy się wszyscy do mojego
przeszukuje jak najszybciej i jak najdokładniej cały sklep w poszukiwaniu
1. długiej rurki
2. jakiegoś kanistra (najlepiej z bęzyną ale moze byc i pusty)
3. amunicji do mojego rewolweru oraz leków
Do czorta! to musi gdzieś tu byc!
Brzmi groźnie, to chyba nie atmosfera na jedzenie, mam pomysł! dajcie mi kawałek rurki może uda mi się odciągnąc troche paliwa z mojego wozu do auta CAT'a, szlag by to trafił, z tydzień będe czyścił tą szybe!
ide do sklepu z bronią po Silvera i CAT'a i mówie
widze że znaleźliście troche sprzętu, słuchajcie przybiegł tu jakiś dzieciak, mówił że dalej jestpełno mutasów, załadujcie może ten sprzęt na twój wóz CAT, ja poszukam jakiejś rurki zeby odciągnąc troche paliwa do baku twojego wozu, nie zabierzemy się wszyscy do mojego
przeszukuje jak najszybciej i jak najdokładniej cały sklep w poszukiwaniu
1. długiej rurki
2. jakiegoś kanistra (najlepiej z bęzyną ale moze byc i pusty)
3. amunicji do mojego rewolweru oraz leków
Do czorta! to musi gdzieś tu byc!
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Silver
Stanął chwilę w ciszy nad ciałem sprzedawcy, a potem powiedział -Ta broń nie powinna się zmarnować - Wziął dwururkę dla siebie, Magnum też, zabezpieczając i wkładając za pas. Resztę władował na pakę wozu i powiedział - Jeśli ktoś potrzebuje, bierzcie. Ale może poszukamy innych ludzi? - Przypomniał sobie o czymś i z dwururką gotową do strzału, wrócił do sklepu i zajżał na zaplecze.
Stanął chwilę w ciszy nad ciałem sprzedawcy, a potem powiedział -Ta broń nie powinna się zmarnować - Wziął dwururkę dla siebie, Magnum też, zabezpieczając i wkładając za pas. Resztę władował na pakę wozu i powiedział - Jeśli ktoś potrzebuje, bierzcie. Ale może poszukamy innych ludzi? - Przypomniał sobie o czymś i z dwururką gotową do strzału, wrócił do sklepu i zajżał na zaplecze.
Hakuna matata!

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Jim
Walczył sam ze sobą. Cóż może mieć ten mutant? Może coś drogocennego? A może nie ma nic? Zbyt duże ryzyko... Usłyszywszy głos dzieciaka, szybko poderwał się od ciał.
Jasna cholera! Nie było czasu na wachanie i na oglądanie trupów. Podbiegł do wozu wojownika i wrzucił tam broń. Ostrożnie włożył na tylnią podłogę EMP.
Ty! Odpalaj silniki! Ja zaraz wracam! Ide po resztę!
Rzucił przez ramię i biegł do towarzyszy. "Cóż to wszystko mogło oznaczać? Race, mutanty... Te zwierzęta nie posługiwały się takim sprzętem... A ludzie by się z nimi nie sprzymierzyły... To był zaplanowany atak..." W końcu doszła do niego okrutna prawda, której bał się jak niczego innego. "Moloch... My nie szliśmy na front, fron przyszedł do nas... Ale jest ratunek... Sklep z bronią... Tam jest pełno broni i amunicji..."
Pełno mutantów! Dawaj broń!Krzyknął zabójca maszyn wpadając do sklepu. Nie było niczego. Regały świeciły pustkami. "Nieee, to niemożliwe. To nie może..." Zagapił się. Wpadł barkiem na ścianę. "Nie ma broni. Amunicji. Sklepikarz nie żyje. Tylko on mógł wiedzieć skąd wziąć broń. Pozostałem tylko ja i moi towarzysze..."
Szybko! Armia mutantów! Moloch doszedł aż tutaj! Przetrząsnąć zaplecze! Posprawdzać ladę i jej okolice! Spieszyć się! Nie ma czasu na zabawy! Bierzemy co się da i spieprzamy z tej dziury! W sześć osób nie pokonamy stada mutantów!
Sam zabieram wszystko to, czego nie wziął Silver (poszedł piechty, a w poście napisał, że ładuje na pakę. Więc chowam resze rzeczy do wewnętrznych kieszeni.) Wchodzę na zaplecze z Kałasznikowem gotowym do strzału. Zabieram co się da i wracamy biegiem do samochodów.
Walczył sam ze sobą. Cóż może mieć ten mutant? Może coś drogocennego? A może nie ma nic? Zbyt duże ryzyko... Usłyszywszy głos dzieciaka, szybko poderwał się od ciał.
Jasna cholera! Nie było czasu na wachanie i na oglądanie trupów. Podbiegł do wozu wojownika i wrzucił tam broń. Ostrożnie włożył na tylnią podłogę EMP.
Ty! Odpalaj silniki! Ja zaraz wracam! Ide po resztę!
Rzucił przez ramię i biegł do towarzyszy. "Cóż to wszystko mogło oznaczać? Race, mutanty... Te zwierzęta nie posługiwały się takim sprzętem... A ludzie by się z nimi nie sprzymierzyły... To był zaplanowany atak..." W końcu doszła do niego okrutna prawda, której bał się jak niczego innego. "Moloch... My nie szliśmy na front, fron przyszedł do nas... Ale jest ratunek... Sklep z bronią... Tam jest pełno broni i amunicji..."
Pełno mutantów! Dawaj broń!Krzyknął zabójca maszyn wpadając do sklepu. Nie było niczego. Regały świeciły pustkami. "Nieee, to niemożliwe. To nie może..." Zagapił się. Wpadł barkiem na ścianę. "Nie ma broni. Amunicji. Sklepikarz nie żyje. Tylko on mógł wiedzieć skąd wziąć broń. Pozostałem tylko ja i moi towarzysze..."
Szybko! Armia mutantów! Moloch doszedł aż tutaj! Przetrząsnąć zaplecze! Posprawdzać ladę i jej okolice! Spieszyć się! Nie ma czasu na zabawy! Bierzemy co się da i spieprzamy z tej dziury! W sześć osób nie pokonamy stada mutantów!
Sam zabieram wszystko to, czego nie wziął Silver (poszedł piechty, a w poście napisał, że ładuje na pakę. Więc chowam resze rzeczy do wewnętrznych kieszeni.) Wchodzę na zaplecze z Kałasznikowem gotowym do strzału. Zabieram co się da i wracamy biegiem do samochodów.
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Gdy Silver i CAT przeszukiwali sklep na dworze nie działo się nic podejrzanego (oprócz tych krzyków). W poenym momencie do sklepu wszedł Jack. Oniemiał. Rozejrzał się po pustym sklepie lecz szybko się pozbierał. Znalazł to czego szukał. Za ladą leżała jakaś rurka (idealna do odessania beznyny) oraz dwa 10 litrowe karnistry z benzyną. Leków ani amunicji nie było. Zaraz po nim z dzikimi okrzykami do sklepu wbiekł Tori.
Mutasy! Moloch - krzyczał. Wszedł na zaplecze ale tam również nie było nikogo jeśli nie liczyć dwóch ciał. Jednoo nie miało skóry, z drugiego wypływały wnętrzności.
Razem z karnistrami nasi dzielni chłopcy wrócili do aut. Pontiac był już odpalony. Pickup czekał na benzynę.
Mutasy! Moloch - krzyczał. Wszedł na zaplecze ale tam również nie było nikogo jeśli nie liczyć dwóch ciał. Jednoo nie miało skóry, z drugiego wypływały wnętrzności.
Razem z karnistrami nasi dzielni chłopcy wrócili do aut. Pontiac był już odpalony. Pickup czekał na benzynę.
.

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Jim
Jim wszedł do Pontiaca, nie pomagał innym w odsysaniu benzyny, nie znał się na samochodach. Tylko by im przeszkadzał. "Co tu się w ogóle dzieje? Co mają znaczyć te wszystkie rzeczy? Kto za tym stoi? Czy to na pewno Moloch? Może te race były tylko alarmem... Może... Ehhhh, dzień taki krótki a już się tyle wydażyło... Muszę odpocząć... Może nie musimy wyjeżdżać z tego miasta? Może problem z mutantami zniknął? Sklep był doskonale wyposażony, więc mieszkańcy też powinni... Właśnie... Był... Kto ukradł tą całą broń? I po co? Ehhh, muszę odpocząć..." Po chwili wychylił się do pracujących i zapytał:
Panowie, może nie musimy uciekać? Może nic już się nie dzieje? Co robimy?
Dalej słychać odgłosy walki? I ile dokładnie jest w tych magazynkach od mutantów?
Jim wszedł do Pontiaca, nie pomagał innym w odsysaniu benzyny, nie znał się na samochodach. Tylko by im przeszkadzał. "Co tu się w ogóle dzieje? Co mają znaczyć te wszystkie rzeczy? Kto za tym stoi? Czy to na pewno Moloch? Może te race były tylko alarmem... Może... Ehhhh, dzień taki krótki a już się tyle wydażyło... Muszę odpocząć... Może nie musimy wyjeżdżać z tego miasta? Może problem z mutantami zniknął? Sklep był doskonale wyposażony, więc mieszkańcy też powinni... Właśnie... Był... Kto ukradł tą całą broń? I po co? Ehhh, muszę odpocząć..." Po chwili wychylił się do pracujących i zapytał:
Panowie, może nie musimy uciekać? Może nic już się nie dzieje? Co robimy?
Dalej słychać odgłosy walki? I ile dokładnie jest w tych magazynkach od mutantów?
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Wszystko, co znalazłem, oprócz dwururki i Magnum wrzuciłem na pakę pickupa. Dałem tam też berettę z amunicją.
Silver
Silver wrócił przed sklep myślał przez chwilę.
Jim, też myślę, że nie możemy tego tak zostawić. Chodź, sprawdźmy, co jest z tą knajpą, w której byliśmy wczoraj. Może czegoś się dowiemy? Chodź. Jeśli zauważysz jakiegoś mutasa, strzelaj bez pytania.
Silver ruszył w stronę knajpy, gdzie spotkali Jima, mając się w pogotowiu. Dwururka w jego rękach byłą odbezpieczona i gotowa do strzału. Silver poruszał się ostrożnie, pilnie rozglądając się na boki.
Silver
Silver wrócił przed sklep myślał przez chwilę.
Jim, też myślę, że nie możemy tego tak zostawić. Chodź, sprawdźmy, co jest z tą knajpą, w której byliśmy wczoraj. Może czegoś się dowiemy? Chodź. Jeśli zauważysz jakiegoś mutasa, strzelaj bez pytania.
Silver ruszył w stronę knajpy, gdzie spotkali Jima, mając się w pogotowiu. Dwururka w jego rękach byłą odbezpieczona i gotowa do strzału. Silver poruszał się ostrożnie, pilnie rozglądając się na boki.
Hakuna matata!
