[Matrix] Requiescat In Pace

-
- Kok
- Posty: 951
- Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]
Re: [Matrix] - Szósty
Z danymi od Khaina szybko dotarliście na miejsce. Dom był nieduży. Zadbany ogródek, kilka drzew na podwórzu. Zaparkowaliście na krawężniku.
Jak się dzielimy? Zapytała Saba wyłanczając motor
___
N3say
Wbiegłaś do parku. Nigdy tak szybko jeszcze nie biegałaś. Ale to w sumie było na nic, ubrani na czarno agenci z łatwością dotrzymywali kroku. Ktoś Cię szarpnął i wylądowałaś w krzakach, chciałaś krzyknąć ale twarda ręka zasłaniała Ci usta. Nie szarp się mała bo nas znajdą powiedział jakiś ostry głos za Tobą. Agenci gdzieś znikli.
___
Norbert
Po jakimś czasie stanąłeś przed schodami uczelni. Na schodach stało tych samych trzech mężczyzn. Nie zauważyli Cię, pewnie przez tłum ludzi wokół Ciebie.
Jak się dzielimy? Zapytała Saba wyłanczając motor
___
N3say
Wbiegłaś do parku. Nigdy tak szybko jeszcze nie biegałaś. Ale to w sumie było na nic, ubrani na czarno agenci z łatwością dotrzymywali kroku. Ktoś Cię szarpnął i wylądowałaś w krzakach, chciałaś krzyknąć ale twarda ręka zasłaniała Ci usta. Nie szarp się mała bo nas znajdą powiedział jakiś ostry głos za Tobą. Agenci gdzieś znikli.
___
Norbert
Po jakimś czasie stanąłeś przed schodami uczelni. Na schodach stało tych samych trzech mężczyzn. Nie zauważyli Cię, pewnie przez tłum ludzi wokół Ciebie.
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...

-
- Majtek
- Posty: 80
- Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 17:34
- Numer GG: 4102046
- Lokalizacja: Kanoha
Re: [Matrix] - Szósty
Wyłączył motor. Ja zostaje. Zawsze gdy jestem u wyroczni to coś tłuke. Nie lubie tego dennego poczucia winy gdy stłucze się coś tej staruszce. Wyciąga katane i zaczyna się nią bawić.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Matrix] - Szósty
Khaine
Latające po ekranie znaki wydawały się zmieniać coraz szybciej. Nie zmieniało to jednak faktu, że ciągłe patrzenie w nie nawet po krótkiej chwili potrafiło nużyć. Operator przetarł oczy. Ta chwila nieuwagi mogła jednak utrudnić powodzenie misji, lecz trudno wygrać z własnym organizmem. Jeszcze sekunda, a pominąłby ważną informację przelatującą po monitorze.
Palce pilota uderzały o klawisze, które odpowiadały charakterystycznym dźwiękiem.
- Dziś mamy chyba kiepski dzień. Kolejna dawka kiepskich wiadomości. W lesie niedaleko was jest samochód. Nie byłoby w tym nic złego, ale wydaje się, że zbliża się do was. Na dodatek na razie matrix zabezpieczył się przed badaniem, kto jest w jego środku. -
"Jeszcze tylko mątw brakuje..."
Latające po ekranie znaki wydawały się zmieniać coraz szybciej. Nie zmieniało to jednak faktu, że ciągłe patrzenie w nie nawet po krótkiej chwili potrafiło nużyć. Operator przetarł oczy. Ta chwila nieuwagi mogła jednak utrudnić powodzenie misji, lecz trudno wygrać z własnym organizmem. Jeszcze sekunda, a pominąłby ważną informację przelatującą po monitorze.
Palce pilota uderzały o klawisze, które odpowiadały charakterystycznym dźwiękiem.
- Dziś mamy chyba kiepski dzień. Kolejna dawka kiepskich wiadomości. W lesie niedaleko was jest samochód. Nie byłoby w tym nic złego, ale wydaje się, że zbliża się do was. Na dodatek na razie matrix zabezpieczył się przed badaniem, kto jest w jego środku. -
"Jeszcze tylko mątw brakuje..."

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Matrix] - Szósty
Norbert
Mężczyzna podchodząc pod uniwerek powtarzał materiał na zaliczenie, a było co powtarzać. W przerwach między tym wysiłkiem intelektualnym, pozwalał sobie marzyć o tym, że jest już na salce z chłopakami i wypróbowuje twardość maty, a egzamin już dawno się zakończył... "Niestety przyjdzie mi jeszcze posiedzieć w dusznej sali egzaminacyjnej z dwie godziny"- lamentował w myślach. Tak się skupił na czekającym go dniu, że niemal zapomniał o ludziach przedstawiających się jako federalni (Norbert nie zakładał, iż nimi tak naprawdę są)... Niemalże, ponieważ zauważył tych samych mężczyzn przed wejściem do uczelni. Serce w nim zamarło. Tego już było za wiele, jak dla niego. Odwrócił się nerwowo na pięcie i ruszył przez tłum w celu znalezienia się jak najdalej od facetów ubranych na czarno. Nie obrał konkretnego kierunku, po prostu ruszył jak najszybciej przed siebie. Kiedy był już wystarczająco daleko postanowił usiąść na chwilę. Miliony myśli przeplatały mu się po głowie. Skarciwszy się w duchu, że panikuje, pomyślał: "Platonie jeżeli ten lepszy świat istnieje, zabierz mnie do niego... Mówiłeś przecież, że ten to tylko złudzenie". Nie wiedział co z sobą począć. Postanowił poczekać na tej ławce, aż do treningu. W końcu na egzamin i tak już nie zdąży.
Mężczyzna podchodząc pod uniwerek powtarzał materiał na zaliczenie, a było co powtarzać. W przerwach między tym wysiłkiem intelektualnym, pozwalał sobie marzyć o tym, że jest już na salce z chłopakami i wypróbowuje twardość maty, a egzamin już dawno się zakończył... "Niestety przyjdzie mi jeszcze posiedzieć w dusznej sali egzaminacyjnej z dwie godziny"- lamentował w myślach. Tak się skupił na czekającym go dniu, że niemal zapomniał o ludziach przedstawiających się jako federalni (Norbert nie zakładał, iż nimi tak naprawdę są)... Niemalże, ponieważ zauważył tych samych mężczyzn przed wejściem do uczelni. Serce w nim zamarło. Tego już było za wiele, jak dla niego. Odwrócił się nerwowo na pięcie i ruszył przez tłum w celu znalezienia się jak najdalej od facetów ubranych na czarno. Nie obrał konkretnego kierunku, po prostu ruszył jak najszybciej przed siebie. Kiedy był już wystarczająco daleko postanowił usiąść na chwilę. Miliony myśli przeplatały mu się po głowie. Skarciwszy się w duchu, że panikuje, pomyślał: "Platonie jeżeli ten lepszy świat istnieje, zabierz mnie do niego... Mówiłeś przecież, że ten to tylko złudzenie". Nie wiedział co z sobą począć. Postanowił poczekać na tej ławce, aż do treningu. W końcu na egzamin i tak już nie zdąży.
Mój miecz to moja siła

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: [Matrix] - Szósty
Trial
- Bloody awesome... To na pewno ktoś, kogo nie chcemy spotkać. Buek, schowaj ten kawał żelastwa, najlepiej razem ze sobą. Jak już zobaczysz, kto tam jedzie, daj nam znać. Musimy względnie szybko ruszać zady. Jeżeli ktoś jeszcze ma ochotę zostać na czatach, to niech wlezie w jakieś krzaki. Wyrocznia nie określiła, kto ma się z nią spotkać, więc najlepiej będzie, jeśli pójdę tam ja, i ewentualni ochotnicy... - spojrzał na zegarek w samochodzie. Wskazywał jakąś mało istotną godzinę. - Macie jeszcze pięć sekund, żeby się zdecydować. Tyle mniej więcej zajmie mi dojście do drzwi.
Ruszył w kierunku drzwiczek. Czego dzisiaj mogła od nich chcieć Wyrocznia? Byleby to nie było coś do reszty pokopanego... Może jakieś konkrety, o, to by było miłe.
- Bloody awesome... To na pewno ktoś, kogo nie chcemy spotkać. Buek, schowaj ten kawał żelastwa, najlepiej razem ze sobą. Jak już zobaczysz, kto tam jedzie, daj nam znać. Musimy względnie szybko ruszać zady. Jeżeli ktoś jeszcze ma ochotę zostać na czatach, to niech wlezie w jakieś krzaki. Wyrocznia nie określiła, kto ma się z nią spotkać, więc najlepiej będzie, jeśli pójdę tam ja, i ewentualni ochotnicy... - spojrzał na zegarek w samochodzie. Wskazywał jakąś mało istotną godzinę. - Macie jeszcze pięć sekund, żeby się zdecydować. Tyle mniej więcej zajmie mi dojście do drzwi.
Ruszył w kierunku drzwiczek. Czego dzisiaj mogła od nich chcieć Wyrocznia? Byleby to nie było coś do reszty pokopanego... Może jakieś konkrety, o, to by było miłe.

-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [Matrix] - Szósty
Rankor
Mike dokręcił tłumik na jednym wyjętym Desercie. Ruszył w stronę dźwi. Uśmiechnął się na myśl o tej sympatycznej staruszce, która taka normalna, jak się wydaje nie jest.
- Ide z tobą. Nie będę tu sterczał. Troche zabawy zawsze się przydaje - rzekł zwięźle.
Mike dokręcił tłumik na jednym wyjętym Desercie. Ruszył w stronę dźwi. Uśmiechnął się na myśl o tej sympatycznej staruszce, która taka normalna, jak się wydaje nie jest.
- Ide z tobą. Nie będę tu sterczał. Troche zabawy zawsze się przydaje - rzekł zwięźle.

-
- Majtek
- Posty: 80
- Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 17:34
- Numer GG: 4102046
- Lokalizacja: Kanoha
Re: [Matrix] - Szósty
bu3k
Tak jest - odpowiedział krótko po czym schował katane do pochwy. Zszedł z motoru i rozejrzał się za jakąś dobrą kryjówką - jakieś krzaki albo odpowiedniej wielkości kosz na śmieci żeby się schować. Dostrzegł kosz na śmieci obok domku. Kosz był dość duży aby się schować no i miał klapę przez którą będzie mógł oglądać okolice.
Puszcze ci sygnała jak zobaczę kogoś podejrzanego - powiedział do Triala i wyciągnął telefon komórkowy machając nim kapitanowi. Chwile później siedział już w koszu z telefonem w ręku i wybranym numerem Triala. Następnym razem, jak będę w matrixie muszę załatwić sobie jakąś zniżkę, swojaki albo coś - powiedział do siebie w duchu. Pozatym dobrze, że smród nie istnieje. To mi się tylko wydaje - powtarzał sobie w duchu bacznie obserwując okolice.
Tak jest - odpowiedział krótko po czym schował katane do pochwy. Zszedł z motoru i rozejrzał się za jakąś dobrą kryjówką - jakieś krzaki albo odpowiedniej wielkości kosz na śmieci żeby się schować. Dostrzegł kosz na śmieci obok domku. Kosz był dość duży aby się schować no i miał klapę przez którą będzie mógł oglądać okolice.
Puszcze ci sygnała jak zobaczę kogoś podejrzanego - powiedział do Triala i wyciągnął telefon komórkowy machając nim kapitanowi. Chwile później siedział już w koszu z telefonem w ręku i wybranym numerem Triala. Następnym razem, jak będę w matrixie muszę załatwić sobie jakąś zniżkę, swojaki albo coś - powiedział do siebie w duchu. Pozatym dobrze, że smród nie istnieje. To mi się tylko wydaje - powtarzał sobie w duchu bacznie obserwując okolice.

-
- Kok
- Posty: 951
- Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]
Re: [Matrix] - Szósty
Buek
Saba śledziła wzrokiem Twoje poczynania po czym roześmiała się głośno. Siadła na masce limuzyny patrząc w dal. Niezła blachara wypsnęło Ci się w myślach
Trial, Rankor
Weszliście do budynku. Powitał was zapach pieczonego ciasta i Trial! - jakiś dzieciak biegnący w waszą stronę. Wprowadził was do przedpokoju, siedział tam na ławeczce Serafin. Witajcie. Wyrocznia juz czeka. Nie, Rankorze, tylko Trial.
Kloner
Orion podszedł do okna Rzeczywiście jakiś samochód jedzie. Co robimy?
Norbert
O, tu jesteś, dziwaku! rzekł jakiś głos za Tobą. Ku Twojej uciesze to nie był żaden gość ubrany na czarno tylko Marcus. Cwaniak z uczelni. Federalni Cię szukają. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko temu, że zrezygnowałem z zajęć żeby pomóc im Cię złapać. A teraz chodź grzecznie odmieńcu, nie utrudniaj mi zadania
Saba śledziła wzrokiem Twoje poczynania po czym roześmiała się głośno. Siadła na masce limuzyny patrząc w dal. Niezła blachara wypsnęło Ci się w myślach
Trial, Rankor
Weszliście do budynku. Powitał was zapach pieczonego ciasta i Trial! - jakiś dzieciak biegnący w waszą stronę. Wprowadził was do przedpokoju, siedział tam na ławeczce Serafin. Witajcie. Wyrocznia juz czeka. Nie, Rankorze, tylko Trial.
Kloner
Orion podszedł do okna Rzeczywiście jakiś samochód jedzie. Co robimy?
Norbert
O, tu jesteś, dziwaku! rzekł jakiś głos za Tobą. Ku Twojej uciesze to nie był żaden gość ubrany na czarno tylko Marcus. Cwaniak z uczelni. Federalni Cię szukają. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko temu, że zrezygnowałem z zajęć żeby pomóc im Cię złapać. A teraz chodź grzecznie odmieńcu, nie utrudniaj mi zadania
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...

-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [Matrix] - Szósty
R4nkor
Raynor pokiwał głową spodziewając się tego już wcześniej. Usiadł na ławeczce kawałek od Serafina i wyjął paczkę papierosów.
- Chcesz macha? - wypalił ze szczerym uśmiechem.
Odrazu zapalił swojego i sprawdził czy broń jest na swoim miejscu.
Raynor pokiwał głową spodziewając się tego już wcześniej. Usiadł na ławeczce kawałek od Serafina i wyjął paczkę papierosów.
- Chcesz macha? - wypalił ze szczerym uśmiechem.
Odrazu zapalił swojego i sprawdził czy broń jest na swoim miejscu.

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: [Matrix] - Szósty
Trial
Mmm, ciasteczka. Wyrocznia musiała mieć niezłe chody w bibliotekach programowych systemu, żeby robić tak genialne kawałki żarcia. W sumie to było dziwne, przechodziło się przez drzwi jej mieszkania i automatycznie nagle uderzał zapach pieczonego ciasta. Ale cóż, taka uroda Matrixa. - Cześć, mały - mruknął kapitan do chłopca. Zawsze zastanawiał się, skąd, po co i na co są te dzieciaki od Wyroczni. Jak dotąd nie wpadł na żaden sensowny pomysł. Ilekroć tu przychodził, były tam, siedziały i bawiły się łyżkami, widelcami, nożami, klockami, kulkami... Raz jeden z nich siłą woli zwinął mu lufę od UZI w supeł. Dziesięć minut później Trial miał ochotę go ukrzyżować, ciężko walić do agentów z samego tylko Glocka. W przedpokoju czekał na nich Serafin.
"Mogła powiedzieć od razu", przeszło mu przez myśl. Szybko jednak otrząsnął się z tego i ruszył dalej. Tym razem niczego nie stłucze. O nie, nie da starej tej przyjemności. Będzie wredny. Chociaż... Ona pewnie już o tym wie i specjalnie zrobi coś tak, aby stłukł co najmniej cenny kryształ. Różnie bywa.
Czasami myślał, że dostał do załogi samych idiotów. Naprawdę. Jeden fikał do agentów z katanami, drugi montował tłumik na Desercie... Najgłupsze jednak było to, że takie kombinacje się sprawdzały, przynajmniej do tej pory, o czym wyraźnie świadczył fakt, że nadal żyją. Wyrocznia mu to przepowiedziała. Kiedy był u niej pierwszy raz, powiedziała, żeby nie oceniał niczego po pierwszym wrażeniu. Wtedy jeszcze nie wiedział, do czego mu się to ma przydać. Dziś było to jasne jak słońce. Staruszka mówiła też inne ciekawe rzeczy, ale o tym kiedy indziej...
Mmm, ciasteczka. Wyrocznia musiała mieć niezłe chody w bibliotekach programowych systemu, żeby robić tak genialne kawałki żarcia. W sumie to było dziwne, przechodziło się przez drzwi jej mieszkania i automatycznie nagle uderzał zapach pieczonego ciasta. Ale cóż, taka uroda Matrixa. - Cześć, mały - mruknął kapitan do chłopca. Zawsze zastanawiał się, skąd, po co i na co są te dzieciaki od Wyroczni. Jak dotąd nie wpadł na żaden sensowny pomysł. Ilekroć tu przychodził, były tam, siedziały i bawiły się łyżkami, widelcami, nożami, klockami, kulkami... Raz jeden z nich siłą woli zwinął mu lufę od UZI w supeł. Dziesięć minut później Trial miał ochotę go ukrzyżować, ciężko walić do agentów z samego tylko Glocka. W przedpokoju czekał na nich Serafin.
"Mogła powiedzieć od razu", przeszło mu przez myśl. Szybko jednak otrząsnął się z tego i ruszył dalej. Tym razem niczego nie stłucze. O nie, nie da starej tej przyjemności. Będzie wredny. Chociaż... Ona pewnie już o tym wie i specjalnie zrobi coś tak, aby stłukł co najmniej cenny kryształ. Różnie bywa.
Czasami myślał, że dostał do załogi samych idiotów. Naprawdę. Jeden fikał do agentów z katanami, drugi montował tłumik na Desercie... Najgłupsze jednak było to, że takie kombinacje się sprawdzały, przynajmniej do tej pory, o czym wyraźnie świadczył fakt, że nadal żyją. Wyrocznia mu to przepowiedziała. Kiedy był u niej pierwszy raz, powiedziała, żeby nie oceniał niczego po pierwszym wrażeniu. Wtedy jeszcze nie wiedział, do czego mu się to ma przydać. Dziś było to jasne jak słońce. Staruszka mówiła też inne ciekawe rzeczy, ale o tym kiedy indziej...

-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: [Matrix] - Szósty
Głęboko oddychając kobieta lezala w krzakach z mężczyzną trzymającym swoja dużą dłoń na jej ustach. Nie wiedziała czy powinna uciec czy powinna się poddać, nie wiedziała czy to przyjaciel czy wróg, była całkiem zdezorientowana. Po paru minutach w krzakach mężczyzna podał jej rękę i ta mogla się w końcu odezwać.
-Kim ty jesteś?! i kim są oni!? mowila donośnym głosem strzepując resztki piasku z ubrania.
-Kim ty jesteś?! i kim są oni!? mowila donośnym głosem strzepując resztki piasku z ubrania.
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn

-
- Majtek
- Posty: 80
- Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 17:34
- Numer GG: 4102046
- Lokalizacja: Kanoha
Re: [Matrix] - Szósty
Taa, siedź sobie na tej masce i czekaj na kulke. - z zażenowaniem popatrzył na postawem Saby. I jeszcze ta doskonała kryjówka na masce samochodu. Jak bum cyk jeśli zjawią się agenci na pewno jej nie zauważą.
Niekiedy zastanawiam się czy nie wyglądam jak idiota biegając na agentów z katanami... - i tak zaczął swoje rozważania pogrążony w smrodzie śmietnika.
Niekiedy zastanawiam się czy nie wyglądam jak idiota biegając na agentów z katanami... - i tak zaczął swoje rozważania pogrążony w smrodzie śmietnika.

-
- Kok
- Posty: 951
- Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]
Re: [Matrix] - Szósty
Rankor
Serafin spojrzał na Ciebie i spokojnym głosem odrzekł Nie, dziękuje
Trial
Wszedłeś do kuchni, Witaj, miejmy za sobą już ten wazon Rogiem marynarki zaczepiłeś o jakiś ozdobny wazon. "Cholera, znowu" pomyślałes z rozdrażnieniem zaciskając pięści. Nie szkodzi, nie szkodzi. Siadaj powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Bu3k
Saba westchnęła głośno. Przynajmniej bede miała jak działać gdy coś się będzie dziać, zamiast nieudolnie próbować wyjść ze śmietnika
___
N3say
Mężczyzna wyglądał na jakies 24 lat, był przystojny, ubrany jak dresiaż, niebieskooki blondyn.
Jestem Mike. Tamci? Chyba agenci federalni. Uciekałaś... Pomogłem Ci
Serafin spojrzał na Ciebie i spokojnym głosem odrzekł Nie, dziękuje
Trial
Wszedłeś do kuchni, Witaj, miejmy za sobą już ten wazon Rogiem marynarki zaczepiłeś o jakiś ozdobny wazon. "Cholera, znowu" pomyślałes z rozdrażnieniem zaciskając pięści. Nie szkodzi, nie szkodzi. Siadaj powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Bu3k
Saba westchnęła głośno. Przynajmniej bede miała jak działać gdy coś się będzie dziać, zamiast nieudolnie próbować wyjść ze śmietnika
___
N3say
Mężczyzna wyglądał na jakies 24 lat, był przystojny, ubrany jak dresiaż, niebieskooki blondyn.
Jestem Mike. Tamci? Chyba agenci federalni. Uciekałaś... Pomogłem Ci
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: [Matrix] - Szósty
Trial
Te wazony to chyba jakaś klątwa. Dlaczego nie mogą stać po prostu gdzieś z boku? Czy Wyrocznia nie mogłaby się przenieść do mieszkania ciut większego, akurat o tyle, żeby dało się przestawić ten wazon gdzieś, gdzie nikt go nie strąci? Nieważne zresztą. To taka miejscowa mistyka, która pewnego dnia zaprowadzi staruszkę na tamten świat. Byle niezbyt szybko. Trial usiadł na krześle stojącym przy stole.
- Jak to mówią, pojawiam się znikąd i zaczynam zadawać pytania. O co chodzi tym razem?
Te wazony to chyba jakaś klątwa. Dlaczego nie mogą stać po prostu gdzieś z boku? Czy Wyrocznia nie mogłaby się przenieść do mieszkania ciut większego, akurat o tyle, żeby dało się przestawić ten wazon gdzieś, gdzie nikt go nie strąci? Nieważne zresztą. To taka miejscowa mistyka, która pewnego dnia zaprowadzi staruszkę na tamten świat. Byle niezbyt szybko. Trial usiadł na krześle stojącym przy stole.
- Jak to mówią, pojawiam się znikąd i zaczynam zadawać pytania. O co chodzi tym razem?

-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [Matrix] - Szósty
R4nkor
Mike uśmiechnął się jeszcze do Serafina po czym wypalił ni z tąd, ni z owąd.
- Musze to kiedyś rzucić
Siedział jeszcze chwilę. Wydawało mu się, że usłyszał odgłos tłuczonej porcelany. Westchnął.
- Coś się dzieje ostatnio ciekawego w matrixie? Wątpię abyśmy tu byli na pogaduszki, sok i ciasteczka - rzekł
Mike uśmiechnął się jeszcze do Serafina po czym wypalił ni z tąd, ni z owąd.
- Musze to kiedyś rzucić
Siedział jeszcze chwilę. Wydawało mu się, że usłyszał odgłos tłuczonej porcelany. Westchnął.
- Coś się dzieje ostatnio ciekawego w matrixie? Wątpię abyśmy tu byli na pogaduszki, sok i ciasteczka - rzekł

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Matrix] - Szósty
Norbert
Widząc Marcusa i słysząc jego słowa lekko roześmiał się w duchu. Wiedział, że szkolny cwaniak często chodził na siłownie, ale wiedział także, że siłownia nie sprawdza się w walce. Mimo wszystko nie chciał go lekceważyć oraz zgodnie ze swoim przekonaniem o sprawdzaniu własnych umiejętności na ulicy, wolał nie szukać na siłę... Jak często mawiał- w końcu samo cię znajdzie. Postanowił o ile to możliwe porozmawiać z Marcusem i ostudzić jego zapał do bójki:
-Marcus ja nie szukam kłopotów... Tobie też nie radzę.
-Dzięki przyjąłem do wiadomości. Tylko wiesz co? Nie jesteś dla mnie żadnym kłopotem- zripostował osiłek.
-Spokojnie porozmawiajmy jak na cywilizowanych ludzi przystało- patrząc na swojego rozmówcę Norbert, sam nie wierzył w to co powiedział- Rozmawiałeś z agentami tak? Czego ode mnie chcą?
-Co ty myślisz, że federalni dzielą się takimi rzeczami z byle kim- zaśmiał się głośno- Powiedzieli tylko, że chcą z tobą porozmawiać... Więc na pewno ucieszą się jak cię do nich sprowadzę ofermo.
Rozmowa się zakończyła. Marcus w swej głupocie rzucił się na Norberta z kopniakiem. Najwidoczniej nie wiedział, iż jego kolega z roku trenuje brazylijskie jiu jitsu i podnoszenie nóg jest dla niego wielkim prezentem. Skorzystał z niego obalając osiłka na ziemie, ku jego wielkiemu zdziwieniu. Norbert nieco zbudowany początkowym powodzeniem, zagalopował się i bezmyślnie rzucił na dół. Siła jego przeciwnika, pozwoliła mu położyć go na ziemię. Leżąc na plecach Norbert uśmiechnął się naprawdę szczerze. Obejmując nogami żebra przeciwnika stworzył brazylijską gardę, a następnie skręcając biodra przeszedł do swojej ulubionej techniki. Trójkątne duszenie było naprawdę szczelne i Marces już po kilku sekundach stał się siny na twarzy. Nie chcąc zrobić dużej krzywdy przeciwnikowi, a jednocześnie nie chcąc aby ten nadal go gonił, Norbert zabrał się za jego stopę wykorzystując tak zwany "klucz". Odgłos pękającej kostki pięknie współgrał z krzykiem Marcusa. Nie robiąc nic więcej Norbert uciekł po raz trzeci tegoż dnia, pozostawiając osiłka leżącego na trawie i wijącego się z bólu.
Widząc Marcusa i słysząc jego słowa lekko roześmiał się w duchu. Wiedział, że szkolny cwaniak często chodził na siłownie, ale wiedział także, że siłownia nie sprawdza się w walce. Mimo wszystko nie chciał go lekceważyć oraz zgodnie ze swoim przekonaniem o sprawdzaniu własnych umiejętności na ulicy, wolał nie szukać na siłę... Jak często mawiał- w końcu samo cię znajdzie. Postanowił o ile to możliwe porozmawiać z Marcusem i ostudzić jego zapał do bójki:
-Marcus ja nie szukam kłopotów... Tobie też nie radzę.
-Dzięki przyjąłem do wiadomości. Tylko wiesz co? Nie jesteś dla mnie żadnym kłopotem- zripostował osiłek.
-Spokojnie porozmawiajmy jak na cywilizowanych ludzi przystało- patrząc na swojego rozmówcę Norbert, sam nie wierzył w to co powiedział- Rozmawiałeś z agentami tak? Czego ode mnie chcą?
-Co ty myślisz, że federalni dzielą się takimi rzeczami z byle kim- zaśmiał się głośno- Powiedzieli tylko, że chcą z tobą porozmawiać... Więc na pewno ucieszą się jak cię do nich sprowadzę ofermo.
Rozmowa się zakończyła. Marcus w swej głupocie rzucił się na Norberta z kopniakiem. Najwidoczniej nie wiedział, iż jego kolega z roku trenuje brazylijskie jiu jitsu i podnoszenie nóg jest dla niego wielkim prezentem. Skorzystał z niego obalając osiłka na ziemie, ku jego wielkiemu zdziwieniu. Norbert nieco zbudowany początkowym powodzeniem, zagalopował się i bezmyślnie rzucił na dół. Siła jego przeciwnika, pozwoliła mu położyć go na ziemię. Leżąc na plecach Norbert uśmiechnął się naprawdę szczerze. Obejmując nogami żebra przeciwnika stworzył brazylijską gardę, a następnie skręcając biodra przeszedł do swojej ulubionej techniki. Trójkątne duszenie było naprawdę szczelne i Marces już po kilku sekundach stał się siny na twarzy. Nie chcąc zrobić dużej krzywdy przeciwnikowi, a jednocześnie nie chcąc aby ten nadal go gonił, Norbert zabrał się za jego stopę wykorzystując tak zwany "klucz". Odgłos pękającej kostki pięknie współgrał z krzykiem Marcusa. Nie robiąc nic więcej Norbert uciekł po raz trzeci tegoż dnia, pozostawiając osiłka leżącego na trawie i wijącego się z bólu.
Mój miecz to moja siła

-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: [Matrix] - Szósty
Kobieta popatrzyła się na przystojnego mężczyznę. Normalnie zaczęła by z nim flirtować ale sposób w jaki się obierał i sytuacje w której się znajdowała nie pozwalały na wykonanie żadnego ruchu.
-Jestem głodna... strasznie głodna.
Powiedziała się patrząc na dresiarza. Wiedziała ze jeszcze parę godzin i wszyscy będą wiedzieć kim jest. Wykorzystując ostatnie godziny swobody zaproponowała mężczyźnie lunch. Poszli do malej kafejki.
-Ja się przedstawiłem... teraz twoja kolej
Kobieta miała już otwierać buzie i powiedzieć swoje prawdzie imię lecz ogryzła się w język. Szybko myśląc postanowiła użyć swojego internetowego pseudonimu.
-Nesaya...
W tej chwili kobieta otworzyła szeroko oczy....Federalni nazwali...mnie..Nesaya a nie Monika... skąd wiedzieli... i dlaczego by nazywali mnie po internetowym pseudonimie? w głowię kobiety wiły się myśli.
-Ciekawe imię
Zjedli po kanapce i wypili kawę.
-Na mnie już pora
Powiedziała rzucając $20 na stolik i odeszła
-Nesaya... mogę dostać twój numer telefonu?!
Monika popatrzyła się na niego i lekko się uśmiechnęła kiwając przecząco głową wyszła z kafejki.
-Jestem głodna... strasznie głodna.
Powiedziała się patrząc na dresiarza. Wiedziała ze jeszcze parę godzin i wszyscy będą wiedzieć kim jest. Wykorzystując ostatnie godziny swobody zaproponowała mężczyźnie lunch. Poszli do malej kafejki.
-Ja się przedstawiłem... teraz twoja kolej
Kobieta miała już otwierać buzie i powiedzieć swoje prawdzie imię lecz ogryzła się w język. Szybko myśląc postanowiła użyć swojego internetowego pseudonimu.
-Nesaya...
W tej chwili kobieta otworzyła szeroko oczy....Federalni nazwali...mnie..Nesaya a nie Monika... skąd wiedzieli... i dlaczego by nazywali mnie po internetowym pseudonimie? w głowię kobiety wiły się myśli.
-Ciekawe imię
Zjedli po kanapce i wypili kawę.
-Na mnie już pora
Powiedziała rzucając $20 na stolik i odeszła
-Nesaya... mogę dostać twój numer telefonu?!
Monika popatrzyła się na niego i lekko się uśmiechnęła kiwając przecząco głową wyszła z kafejki.
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
