[Sąd Ostateczny] Modern Night III

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

Splunął pod nogi temy frajerowi i usiadł na kupie gruzu.
- A ja dodam coś od siebie. Wielu szukało Rzeźnika. I to właśnie dzięki nim dostał ten przydomek, frajerze. A teraz tacy jak ja chcieliby dostać podobne. Więc lepiej szybciutko wytłumacz, po jakiego ch*** szukasz Rzeźnika, inaczej nie będziesz miał nawet okazji o niego spytać, jasne?

Jak on nienawidził takich frajerów. Jakby za dużo się nagrali w jakieś pieprzone RPGi, i teraz chodził i rozpytywał kto może wiedzieć o kimś, z kim ma związanego questa. I jeszcze liczył na to że otrzyma odpowiedź, albo się na niego rzucimy i będzie mógł nas posiekać.
Trzeba mu uświadomić, że życie to nie gra.

Kociak przesunął długim paznokciem po ostrzu miecza, który nagle nie wiadomo skąd pojawił się w jego dłoni.
- I niech to będzie naprawdę szybciutko, bo inaczej przekonasz się, czym samochód różni się od człowieka. Albo nie, powiem ci od razu... - Malk wstał i podszedł do wozu, przysiadając na masce. - Człowiek ma lepsze przyspieszenie. I jest w stanie niekiedy zatrzymać samochód, zanim ten zdąży się rozpędzić na tyle, żeby uciec. - podniósł swoje zmęczone oczy schowane za szkłami okularów na przybysza. Miecz w prawej dłoni tylko czekał na to, żeby zatonąć w silniku, na wieki go unieruchamiając. I nawet był we właściwym miejscu oparty lekko o maskę samochodu.
Kociak lekko machał lewą nogą...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Epyon »

Felix Turner

-Popadacie w paranoję, panowie. Wszędzie wietrzycie spisek... - uśmiechnął się pod nosem. - Niestety nie jestem w stanie dostarczyć wam odpowiedniej rozrywki. Poza tym widzę, że dopiero co takowej zażyliście.

Zrobił krótką pauzę, znów kierując wzrok na Jacka i dokładniej mierząc go spojrzeniem.

"I to niby on jest tym <<mesjaszem>>? Wcale nie wygląda na nikogo specjalnego... Trzeci Książe..."

-Nie jestem z tych, którzy źle wam życzą. Pewnie kojarzycie Pieterzoona i Nephtali? Ależ tak, na pewno znacie "twarz Camarilli". Zresztą to akurat jest nieważne.

Felix poczuł się trochę pewniej i wyszedł parę kroków do przodu.

-Mamy wam do zaoferowania pomoc i ochronę. - wyciągnął otwarte dłonie w ich stronę, tak jakby przemawiał przed wielkim tłumem. - To wszystko.
Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

- Nie łazikuj sobie za bardzo, staruszku. My już dawno nie mamy nic wspólnego z Camarillą, ani z jej mordą. Takoż z Sabbatem i kimkolwiek innym. Teraz, słuchaj uważnie! - teraz jesteśmy po prostu sobą. I mamy za sobą naprawdę zajebiście wielkie doświadczenia z cudzą pomocą i ochroną. Takie, że nasz przyjaciel w ramach pomocy został właśnie żywcem zawleczony do piekła. Że już nie wspomnę o tym, co wyrabiało się w Piekle. - popatrzył na tego debila, który zachowywał się jak nawiedzony prawnik.

Nie cierpiał nowych ludzi, bo bał się ich i wstydził. Nie cierpiał gadułów. Nie cierpiał takich, którzy powoływali się na siły wyższe, nawet jeśli były tylko Nephtali czy Camarillą.
I nie cierpiał kierowców Mustangów.
A ten frajer postarał się bardzo, żeby spełnić wszystkie warunki. Żeby bardziej wkurzyć Kociaka, mógł już tylko przyznać się że zgwałcił Betty...

Malkav wlazł na dach samochodu i stanął tam jak amerykański żołnierz na cholernej Iwo Jimie.
- Uwierz nam, stary. Jak będziemy chcieli pomocy i wsparcia, to poprosimy. Zostaw wizytówkę, adres, telefon, najlepiej cały portfel razem z kartami kredytowymi. I zjeżdżaj stąd.

...Tyle tylko że wtedy Kociak nie powiedziałby nawet jednego słowa. Z kimś takim rozmawiać mogłaby tylko Anna. Ten tutaj jeszcze nie zasłużył na to, żeby wsadzić mu ją w tyłek.
Jeszcze.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Epyon »

Felix Turner

Felix dalej był spokojny. Jego opanowanie było wręcz przerażające.
"Z tym idiotą trzeba będzie sobie poradzić inaczej."
Na przykład rozkazując mu. Wampir skupił się na użyciu swej mocy, wpatrując się w oczy gorącokrwistego Kainity.
-Zejdź z tego samochodu i nie odzywaj się więcej nie mając pojęcia o sprawie. - powiedział z wyraźnym uśmiechem na twarzy.
"Cóż, tyle powinno wystarczyć."
Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

Patrzył w oczy przybysza.
Długo.
Felix nie mógł oderwać swojego wzroku od oczu Kociaka.
Aż usłyszał szept. Szeptał miecz Malka, stojącego na samochodzie... Wampir uśmiechnął się. Felix nie był w stanie rozpoznać słów, ale Kociak - owszem.
Wzniósł miecz.
- Anna ma do mnie prośbę. A ja ją spełnię - rzekł, po czym wykonał cztery szybkie cięcia. Na dachu Mustanga pojawił się prawosławny krzyż.
A miecz przestał szeptać...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Deadmoon »

Dieter Stier

- Panowie - zwrócił się do Kociaka i Felixa. - Przestańcie, przynajmniej na razie.

Ravnos podszedł do Turnera, mierząc go jedynym wzrokiem.
- Ej, panie rajdowiec. Wyglądasz na łebskiego, więc nie będę się rozdrabniać - westchnął. - Umiesz liczyć, prawda?
Nie czekał na odpowiedź.
- No więc widzisz, niektórzy nie potrafili i dlatego teraz gryzą piach - zaśmiał się, poklepując Felixa po ramieniu. - Wiedziałem, że się zrozumiemy, panie Turner.

Ravnos zmienił ton głosu, a jego twarz przybrała złowrogi wyraz.
- Jaką pomoc i jaką ochronę, chłopcze, możesz nam zaoferować? Wiele ostatnio przeżyłem i nie mam ochoty perswadować jakiemuś ważniakowi, żeby pokazać mu właściwe miejsce w szeregu. Dużo ostatnio dziwaków chadza ulicami, poza tym przed paroma chwilami odszedł nasz drogi towarzysz. Skąd mam wiedzieć, że twoje intencje są czyste?

"Chłopak zdaje się orientować w ostatnich wydarzeniach. I jest pewny siebie. Zbyt pewny, jak na mój doświadczony nos."
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Epyon »

Felix Turner

"Ten wariat jest starszy niż się wydaje. Cholera." - skrzywił się nieznacznie, co dla niewprawnego oka śmiertelnika byłoby niezauważalne. Za to towarzysz DeCroya widział ten grymas dokładnie.

Co odpowiadało Felixowi, gdyż lubił gdy sytuacja jest postawiona jasno.

-Cenię sobie waszą niezależność. Serio. W żaden sposób nie mam ochoty jej zakłócać. Choćby ze względu na to, że lubię swój samochód i wolałbym aby nie był przyozdabiany przez ulicznych pseudoartystów. - odpowiedział trochę rozważniejszemu wampirowi. - Jako organizacja chcemy tylko zapobiec temu cholernemu burdelowi z jakim wszyscy mamy do czynienia. Doszliśmy do wniosku, że kluczową postacią będzie Trzeci Książe, co nie było trudne choćby ze względu na zachowane fragmenty Księgi Nod. Nie możemy dopuścić, aby włos spadł mu z głowy.

"A reszty dowiemy się w New Jersey..."
Obrazek
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Seth »

Wiatr zaświstał między opuszczonymi budynkami. Rozpaczliwy gwizd dotarł do uszu wampirów, uświadamiając o ich położeniu. Wszystko wokół spowijał półmrok… Jeszcze nie dzień, lecz już nie noc. Kurz i pył latały z wiatrem, przypominając o przeszłości. Kiedyś tą ulicą przeciskały się tysiące samochodów na dobę. Kiedyś tymi chodnikami przechodziły tysiące osób dzień i noc. Wszyscy żyli w błogiej nieświadomości, cały czas mając nadzieję że za parę lat wciąż będą w tym samym miejscu.

Ale teraz świat oczekiwał. Wszystko zalegało w milczeniu, nie do końca żywe i nie do końca martwe. Jeden wielki cmentarz pełen żywych umarłych. Złamane wieżowce spowite były mgłą, lecz nawet z poziomu ulicy można było dostrzec jak ostatnie piętra stoją w ruinie. Jakby jakieś niesforne dziecko nadgryzło je, mając budynki za jedzenie.

Teraz to ludzie i wszyscy wraz z nimi byli mrówkami. Miasto Nowego Jorku było tylko skorupą swojej dawnej chwały, pogrążoną w rozpaczy nad zniszczeniem własnej potęgi. Rany się nie zasklepiły, a demoniczna zaraza zaczęła do nich przenikać. Ponownie rozległo się zawodzenie kruka. Ponownie gdzieś rozległ się płacz. Wszystko jednak w końcu ucicha, tak jak ucichły media, zapowiadając nadejście nowego średniowiecza.

Jedno pytanie jednak pozostawało. Do jakiej ery jest to wstęp?

Jack spojrzał się na przybysza. Wystąpił naprzód, wciąż łypiąc podejrzliwie. Dłonie zaciskały się mocno na jego strzelbie, gotowe do gwałtownej decyzji.

Nagle wampir zatrzymał się. Czuł na sobie czyjś wzrok. Nic w tym dziwnego, naprawdę, bo odkąd rozeszła się plotka o jego roli w proroctwie, cały czas jakiś dupek się nim interesował.

Ale mimo wszystko to uczucie było inne niż reszta. Zaczął czuć dreszcz z tyłu głowy, jakby jakaś siła w jego krwi nakazywała mu… Uciekać?

Reszta odwróciła się w jego stronę, nawet leżący na dachu Kociak.
- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. – Odezwał się wreszcie Dieter.

Ptaki wzleciały w powietrze przestraszone, rozpierzchając się we wszystkich kierunkach. Powietrze nagle stało się bardziej… Wilgotne. Wiatr jakby przybrał na sile, atakując teraz gwałtownie, bezczelnie rozwiewając włosy nie-żywych.

Gdzieś niedaleko, wysoko w zrujnowanym balkonie jakiegoś wieżowca, którego mgła nie objęła… Światło czerwonego księżyca odbiło się w ciemnych okularach. Wiatr rozwiał czarne niczym noc włosy, pozwalając by opadły na blade czoło. Kościste, trupie palce uniosły się na chwilę, poprawiając szkła.

Postać górowała nad nimi, niczym zwiastun zagłady. Co zwiastował? Nie wiedzieli, ale dziwna cisza która nastała wdarła dziką panikę do ich serc. Strach przed nieznanym…

Wiatr cały czas stawał się silniejszy. Ptaki rozlatywały się chaotycznie. Z oddali dobiegało ich ciche szumienie.

I ten cichy głos w głowie Jacka.

Uciekaj.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Deadmoon »

Dieter Stier

Ravnos rozejrzał się nerwowo po okolicy. Zagwizdał kilka razy kretyńską melodyjkę, dodając sobie otuchy. Podrapał się po karku.

- W sumie to warto by było jakieś konkretne decyzje podjąć - spojrzał wymownie na Kociaka i Jacka. - Poza tym... Wsiądźmy może do samochodu albo przejdźmy się kawałek stąd. Nieswojo się czuję stojąc pośrodku ulicy w zrujnowanym mieście.

Odwrócił się do Felixa.
- Posłuchaj, Turner. Ktoś dał ci namiary na nas, skoro walisz prosto z mostu, pytając o Jacka. Nie wydaje mi się, żebyś zadawał tak głupie pytania wszystkim napotkanym podejrzanym typkom. Gadaj, kto cię tu przysłał. I jaki ma cel w tym, by, jak to ująłeś, zapobiec temu cholernemu burdelowi, z jakim wszyscy mamy do czynienia?

- Jeszcze jedno... - Dieter zniżył głos. - Zapewne słyszałeś o nas niejedno i zapewne wiesz, że nie lubimy być robieni w konia. Dlatego oczekuję od ciebie rozbrajającej szczerości.
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

- Ja osobiście głosuję za urwaniem mu głowy przy samym tyłku, ale lepiej nie ryzykować kiedy to gówno siedzące pod naami chce nas... pomacać - Kociak wyszczerzył kły w paskudnym uśmiechu na paskudnej twarzy.
Zeskoczył z samochodu, lądując na ugiętych nogach jakby skakał z wieżowca. Wyprostował się powoli i popatrzył po zgromadzeniu.
- I jeszcze jedno. Wierzcie przeczuciom Malkavianina jeśli chcecie, bądź ignorujcie je jeśli tak wam wygodniej, ale ja tak inaczej mam zamiar stąd spieprzać. Bo coś się tu zbliża, i może to być trzęsienie ziemi, wulkan albo huragan. I czymkolwiek to nie jest, nie będę tu stał i czekał żeby to sprawdzić, panowie. Idziecie ze mną?

Cholera. I teraz, oczywiście oni się zamknął. Teraz, kiedy ich potrzebuję.
*Hop-hop! Jest tam kto? Bo ja mam takie małe pytanie?*
No i oczywiście, milczy.
A kiedyś będzie potrzebował mojej pomocy... I ją dostanie, oczywiście. Ale przy okazji wydobędzie ze mnie informację że ich nie lubię.
Dranie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Seth »

Jack pokręcił głową, nie poddając się bezsensownemu strachowi. Nie obniżając broni, spojrzał się na Turnera, oglądając go od stóp do głów. Całkowicie zignorował ostrzeżenie Kociaka, biorąc je jedynie za bełkot świta. On mówił wiele rzeczy, głównie bez sensu.

Ciemno-czerwone niebo przeszyła ciemno-czerwona błyskawica. Ptaki rozleciały się w nieładzie, co nie wróżyło dobrze. Gdzieś z oddali słychać było jak gnie się metal, wydając z siebie rozpaczliwy pisk. Szumienie zaczęło stopniowo rosnąć, jakby zbliżało się do nich.

Jedno żałosne zgięcie żelaza. Potem drugie, trzecie. Wieżowce w oddali zdawały się wyginać, lecz nie było słychać ich upadku… A co jeśli nie upadały? Chmury na niebie rozstępowały się, jakby przepuszczając większą potęgę niż one same.

W innej części miasta dwie ukryte w cieniu postacie przemykały się między spalonymi samochodami, odkrywając coraz to więcej stosów wysuszonych zwłok. Gdy światło czerwonej gwiazdy okryło ich przez chwilę, można było dostrzec wyjątkowo ciekawą parę. Drobną blondynkę o drapieżnych rysach, prowadzoną przez mierzącego na oko trzy metry olbrzyma, któremu z pleców wystawały kamienne skrzydła. Czy to anioł? A może diabeł?

Kimkolwiek był, zatrzymał się na chwilę, stając jedną nogą na masce jakiegoś auta. Swoją kanciastą twarz skierował ku wschodowi, i zagryzł wargi w niemej determinacji. W jego okularach odbijało się światło czerwonej gwiazdy.

W jego okularach odbijała się olbrzymia fala, pochłaniająca wszystko po drodze.

Kruk krzyknął po raz ostatni.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Epyon »

Felix Turner

-Och, przestańcie grać bandę skrzywdzonych księżniczek. - rzucił lekceważąco, zasiadając z powrotem za kółkiem mustanga. Przejechał dłonią po włosach, raczej bez większej potrzeby, było to jedno z jego przyzwyczajeń z czasów śmiertelnego żywota.
-Lepiej wsiadajcie i zmywajmy się stąd. Nie wiem na ile przeczucia tego szaleńca się sprawdzają, ale tym razem zdaje się mieć rację. Porozmawiamy w bardziej przyjemnym i bezpiecznym miejscu.
Przekręcił kluczyk w stacyjce, włączając silnik.
"Banda kretynów." - westchnął ciężko pod nosem. - "Choć mogą być przydatni. Póki co lepiej grać na własne konto, delikatnie 'kierując' ich na właściwy tor."
-Ach, wyjaśnijmy sobie jeszcze jedno: każdą kolejną próbę negacji mojej szczerości będę traktował bardzo osobiście, drogi panie. - zwrócił się do Dietera. - Zwłaszcza z uwagi na fakt, iż od was takowej "szczerości" raczej nie uświadczę.
"Hah, dobre sobie." - pomyślał, uśmiechając się przez chwilę w duchu. Po chwili jednak momentalnie spoważniał, obmyślając sprytny plan.
"Pieterzoon."
Obrazek
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Deadmoon »

Dieter Stier

- Upartyś, bracie - odparł chłodno Ravnos. - I, jak mniemam, nie odpuścisz. Nie mam najmniejszej ochoty spierać się z tobą, bo zwyczajnie szkoda mojego czasu na to.

Dieter stał obok samochodu z rękoma wsadzonymi w kieszenie spodni. Spojrzał na towarzyszy.
- Jaka decyzja, koledzy? Na tym pustkowiu i tak już gówno zdziałamy. W zasadzie wisi mi, gdzie się teraz udamy - poklepał pojazd po dachu. - Choć i tak nie jestem przekonany co do motywów tego gogusia.
"Grunt się musi palić mu pod nogami, skoro tak na nas nalega" - zamyślił się. - "Wątpię w zaplanowaną pułapkę, prędzej jakaś mądra głowa znów zechce nas wydymać do swoich celów."
- Zatem dokąd konkretnie powozisz, szeryfie?
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Sergi »

Jack DeCroy

Gangrel spojrzał na wampira jak na prawdziwego wariata. W swych jakże zacnych szeregach posiadali już malka, próbującego jak może zachować swą pozycje szaleńca numer jeden jednak ten tutaj próbuje chyba walczyć o prymat z Kociakiem. Jack naprawdę nie mógł zrozumieć jak on nawet odważył się na takie dość odważne argumenty.

- Nie posądzaj nas o brak szczerości zdradliwy krwiopijco- wszyscy którzy znali DeCroya wiedzieli że jedynej rzeczy bardziej nienawidzi niż szalonych Malków, właśnie jedna z tych rzeczy próbowała kierować ich czynami.- Pozwól mi że będę tak szczery jak tylko potrafię...

Gangrel zbliżył się do samochodu, pochyliwszy się przed szybą uchwycił wzrok wampira. Paskudny uśmiech pojawił się na twarzy Rzeźnika upodobniając ją jeszcze bardziej do twarzy wilka. Jego masywna dłoń zacisnęła się na ramieniu Turnera, nie było to jeden z tych przyjacielskich uścisków. Był bardziej jak imadło zaciskające się i miażdżące wszystko co miało pecha znaleźć się w nim.

- Popełniłeś trzy błędy...

Żaden z kompanów nie miał czasu nawet zareagował i zatrzymać czyny DeCroya. Nic nie potrafiło zagłuszyć jego gniewu, nawet instynkt przetrwania schodził na drugi plan. Felix Turner miał niezwykłą okazje rozkoszować się lotem w przestworzach nim trafił boleśnie w ścianę budynku...

- Po pierwsze myślałeś ,że nas obchodzi cały ten burdel.- Jack spoglądał na niego, może i Turner chciał coś zrobić jednak będąc na celowniku broni gangrela nie miał wyjścia tylko pozostać cicho.

- Po drugie myślałeś ,że potrzebujemy pomocy.- huk rozbrzmiał w martwym mieście, kupka gruzu spadła na głowę Felixa.

- Po trzecie jesteś Ventrue, a ja nie pałam zbytnią miłością do was...- Jack wyciągnął kluczyki z stacyjki samochodu, chwile potem bagażnik stał otworem. Jack uśmiechnął się paskudnie, jasne było co chce osiągnąć.

- Jeśli chcesz żyć wskakuj, inaczej zostawimy cię tutaj samego a uwierz mi dziecko to nie jest przyjazna okolica...- Wampir spojrzał na Kociaka, mimo że był szaleńcem gangrel już dawno nauczył się słuchać jego przeczuć. Bo co innego pozostało komuś kto już praktycznie stracił głowe jeśli nie słuchanie słów popaprańca...
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Epyon »

Felix Turner

Wampir skrzywił się, czujac ból w plecach. Gdyby był śmiertelnikiem, raczej nie byłoby co z niego zbierać.
Pomimo wszystko jednak uśmiechnął się cynicznie.
-Nie rozumiesz powagi sytuacji. Jeśli wydaje ci się, że nikt nie wie o twojej obecności, to się grubo mylisz. Niedługo pojawią się tu inni, mniej przyjemni osobnicy. Nie jesteś sobie w stanie wyobrazić tego, co są w stanie zrobić z tobą i resztą twoich towarzyszy kiedy ich spotkacie... Jeśli wierzyć pogłoskom, te macki w porównaniu z nimi to nic. A plotki ostatnio mają w sobie więcej prawdy niż kiedykolwiek.
Zrobił krótką przerwę aby wstać i otrzepać się z pyłu. Był mocno zdenerwowany, w końcu gnał tu jak wiatr, a ci idioci nie rozumieją z czym mają do czynienia.
-A odnośnie bagażnika, widzę że ci się spodobał. Jeśli ma ci być tam wygodniej, jestem w stanie ci go udostępnić, a nawet umościć posłanie.
Obrazek
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Sergi »

Jack DeCroy

- Jesteś głupcem Turner- skwitował nagle Jack spoglądając na ventrue.
-Nie wiem jak wy wciąż możecie posiadać złudną nadzieje, jakoś nigdy to uczucie nie pasowało do usposobienia krwiopijców...

Cichy głos przeradzał się w warkot gdy gangrel odpalał silnik samochodu. Nie wyglądało na to czy przejmował się faktem pozostawienia pana Turnera pośrodku miasta duchów. Miał tylko dwa wybory, im szybciej sobie to uświadomi tym lepiej dla niego. Jeśli tak bardzo pragnie tutaj pozostać to jego decyzja, im szybciej uświadomi sobie że nie posiada nad nimi najmniejszej władzy tym większe są jego szanse na przeżycie.

- Posłuchaj mnie wampirku.- ostatnie słowo wyrzekł z wyraźną odrazą w głosie. - Ja tak naprawdę już jestem pyłem, proroctwo się wypełniło... a to że żyje to tylko chwilowa niedogodność dla przeznaczenia...

Z gardła wampira dobył się śmiech, obłąkańczy nacechowany zarówno goryczą jak i szczęściem.

- Jeśli ty wraz z tymi głupcami myślicie ,że uda wam sie powstrzymać nieuniknione z chęcią będę spoglądał z piekła jak zostajecie unicestwieni przez gniew przedpotopowców...- gangrel skinął na swych kompanów, to najwyższy czas wynieść się z miejsca które przestało być już dawno ich domem. Teraz od Turnera zależało czy chce wybrać się z nimi w podróż i znosić niewygodę bagażnika, czy może jednak pozostać i przyjąć wyrok losu.

- To jak panie Turner, chce pan jechać z nami drogą do piekła? Ostatni raz daje ci szanse krwiopijco...

Turner miał wybór, jedyną rzecz jakiej był pozbawiony w tej chwili gangrel. On wiedział że umrze, to było kwestią czasu. Świat zginie, jego rola w tym wszystkim nie jest tak ważna jak niektórym się zdaje, jednak on nie zamierzał im tego wszystkiego wyjaśniać... wolał cieszyć się swym nieżyciem póki mógł...

I czas nadejdzie, kiedy głowy trzech Książąt
obejrzą palący wschód na kolumnach białych.


Wtedy ponownie poczuł ten zew dobywający się z jego krwi... wzrok wampira spoglądał na zniszczone miasto, wyczuwał nadchodzące zagrożenie...

Wstał z fotela rzucając kluczyki od wozu Dieterowi, wiedząc że on zrozumie, tak jak zawsze to robił. Jackowi nie podobało się to co chciał uczynić, ale wiedział że nawet to ścierwo nie zasługuje na taką śmierć. Swymi potężnymi dłońmi chwycił Turnera za jego ubranie, wampir był dla niego niczym szmaciana lalka, którą bez problemu wrzucił do otwartego bagażnika...

- Podziękujesz mi później wampirku...- DeCroy zatrzasnął klapę i rzucił ostatnie słowo do kompanów.

- Trzeba opuścić dom i ruszyć w świat, to właśnie najlepsza chwila- gangrel rzucił się do drzwi obok kierowcy, wiedział że ich przeszłość pozostaje w tyle...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

Chwycił w locie kluczyki rzucone Dieterowi.
- Wybacz stary, ale nawet pół-ślepy, jestem lepszym kierowcą - uśmiechnął się szeroko do jednookiego. Miał nadzieję, że ten zrozumie.
Kociak dawno nie miał okazji prowadzić samochodu.
Wskoczył na miejsce kierowcy, czekając aż pozostała dwójka do niego dołączy. Teraz już miał nie tylko przeczucie. Teraz już wiedział. Przed czymś należy spieprzać.
Nieważne przed czym, ważne żeby zrobić to szybko. Zapiął pas. I gdy tylko ostatni z wampirów znalazł się wewnątrz wozu, natychmiast wcisnął pedał gazu.
Nie ma to jak dwieście dwadzieścia na godzinę pośród gruzów NY, z czymś zajebiście wielkim goniącym cię z większą prędkością i mniejszymi skrupułami wobec ruin.
- Jeśli któryś z was jeszcze w coś wierzy, niech lepiej się do tego pomodli.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Zablokowany