[Kryształy Czasu] Księga Kathrana

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Endril
- Zbastuj trochę Pavcioo- rzekł półolbrzym- Zawsze żem się dziwił skad ty tyle sił bierzesz. Jam chociaż może i tryskam energią to nie mam na tyle sił aby już teraz podjać sie zadania.
Endril spojrzał najpierw na Eillis, która ledwo miała siłe ażeby kontynuować posiłek a następnie na reszte zmęczonych druhów.
- Widzę ,że nasza drużyna podejmie się zadania, jednak wpierw musim swe siły odzyskać, przyjdź więc z rana do tej tawerny. Wtedy podążymy do twego pana.
- Zbastuj trochę Pavcioo- rzekł półolbrzym- Zawsze żem się dziwił skad ty tyle sił bierzesz. Jam chociaż może i tryskam energią to nie mam na tyle sił aby już teraz podjać sie zadania.
Endril spojrzał najpierw na Eillis, która ledwo miała siłe ażeby kontynuować posiłek a następnie na reszte zmęczonych druhów.
- Widzę ,że nasza drużyna podejmie się zadania, jednak wpierw musim swe siły odzyskać, przyjdź więc z rana do tej tawerny. Wtedy podążymy do twego pana.

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Zdyszany Rathard zajął miejsce przy ławie i przysłuchiwał się w milczeniu rozmową kolegów i koleżanki. Kiedy wreszcie otrzymał zamówione jadło i napitek jednym haustem wypił połowę kubka a następnie przeszedł do konsumpcji swego posiłku. Jego towarzysze dobrze znali jego zdanie na takie tematry. Jeżeli dobrze płacą i nie jest to sprzeczne z jego religią czytez prawem, będzie zainteresowany. Nie poczuwał się do obowiązku wyjaśniania tego innym, a napewno nie przed skonsumowaniem posiłku.

(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Majtek
- Posty: 146
- Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Po spożyciu zamówionego jadła Eillis poczuła się strasznie śpiąca i jeżeli za chwile nie położy się spać to zaśnie na siedząco. Odezwała się do kompanów:
-Przepraszam was, ale ja muszę iść do swojego pokoju, bo za chwile usnę i będziecie musieli mnie nieść... Resztę najwyżej opowie mi ktoś nazajutrz. Dobranoc. Dziewczyna skierowała się w stronę dziewczyny przy barze:
-Czy są wolne pokoje? "wszystko mnie boli... Marzę tylko o łóżku a nazajutrz o kąpieli"
-Przepraszam was, ale ja muszę iść do swojego pokoju, bo za chwile usnę i będziecie musieli mnie nieść... Resztę najwyżej opowie mi ktoś nazajutrz. Dobranoc. Dziewczyna skierowała się w stronę dziewczyny przy barze:
-Czy są wolne pokoje? "wszystko mnie boli... Marzę tylko o łóżku a nazajutrz o kąpieli"
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Źle mnie zrozumiałeś, Endril. Myślisz zbyt krótkowzrocznie... Ja mówię o naszej najbliższej przyszłości, nie o tym co teraz. Przecież w noc nie będziemy wyruszać... Chociaż mi noc za bardzo nie przeszkadza... - zaśmiał się, po czym wziął kolejny kęs jedzenia i popił winem. Dokończmy jedzenie, po czym kładźmy się spać.
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Mat
- Posty: 594
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
- Numer GG: 5800256
- Lokalizacja: GOP

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
- Moje zdanie już znacie i nie zamierzam go powtarzać! - wtrącił Gortni który od pewnego czasu z zaciekawieniem przysłuchiwał się rozmowie kompanów - Skoro staruszek mówi że wynagrodzenie będzie sowite to ja biorę tę robotę w ciemno...Niebawem przekonamy się czy mówił prawdę...
Wypił cały kubek krasnoludzkiej wódki, po czym postawił go tak, jakby mocny spirytus pędzony za murami krasnoludzkiej twierdzy Taram-Dur nie robił na nim żadnego wrażenia. Przynajmniej nie w takiej ilości.
- A teraz, drodzy towarzysze, udaję się na spoczynek. Pavcioo, liczę że obudzisz mnie o świcie... - krasnolud spojrzał na siedzącego naprzeciw czarnoksiężnika - Zresztą, zastanawiam się czy ty w ogóle sypiasz, mój tajemniczy przyjacielu...
Nie od dzisiaj Gortni wiedział że Pavcioo zajmuje się zgłębianiem tajemnej, czasem wręcz niebezpiecznej wiedzy. Dopóki jednak działało to wszystko na korzyść drużyny, Gortni widział w Pavcioo sprzymierzeńca, mimo iż nieco zamkniętego w sobie.
- Tak jak ustaliliśmy, jutro rano w tej karczmie - powiedział krasnolud do mężczyzny w czerwieni po czym wziął w dłoń swój topór i położył na barku. - Życzę wszystkim różowych snów, miśki kochane..
Chwilę potem wszedł po schodach na piętro i zniknął za drzwiami swego pokoju.
Wypił cały kubek krasnoludzkiej wódki, po czym postawił go tak, jakby mocny spirytus pędzony za murami krasnoludzkiej twierdzy Taram-Dur nie robił na nim żadnego wrażenia. Przynajmniej nie w takiej ilości.
- A teraz, drodzy towarzysze, udaję się na spoczynek. Pavcioo, liczę że obudzisz mnie o świcie... - krasnolud spojrzał na siedzącego naprzeciw czarnoksiężnika - Zresztą, zastanawiam się czy ty w ogóle sypiasz, mój tajemniczy przyjacielu...
Nie od dzisiaj Gortni wiedział że Pavcioo zajmuje się zgłębianiem tajemnej, czasem wręcz niebezpiecznej wiedzy. Dopóki jednak działało to wszystko na korzyść drużyny, Gortni widział w Pavcioo sprzymierzeńca, mimo iż nieco zamkniętego w sobie.
- Tak jak ustaliliśmy, jutro rano w tej karczmie - powiedział krasnolud do mężczyzny w czerwieni po czym wziął w dłoń swój topór i położył na barku. - Życzę wszystkim różowych snów, miśki kochane..
Chwilę potem wszedł po schodach na piętro i zniknął za drzwiami swego pokoju.

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Pozostali przy stoliku Endril, Pavcioo oraz Rathard pożegnali starca i po kilkunastu minutach sami udali się na spoczynek. Noc minęła im spokojnie, zwłaszcza że już dawno nie odczuwali takiej przyjemności ze snu w miękkim łóżku. Gdy rano wszyscy zeszli do jadalni na śniadanie, przywitał ich znajomy mag w tym samym, czerwonym płaszczu.
- Witam was, moi drodzy - uśmiechnął się - Mam nadzieję, że dobrze spaliście.
Zasiadł wraz z nimi przy stole po czym kontynuował.
- Świadomie nie odpowiedziałem w nocy na twoje pytanie Pavcioo... - zwrócił się do czarnoksiężnika - Zostaliśmy tylko w czwórkę przy stole więc stwierdziłem że lepiej będzie powiedzieć dzisiaj, gdy wszyscy będziecie wyspani i trzeźwo myślący, o celu naszej podróży... - widząc zaciekawienie w oczach szóstki przyjaciół mówił dalej - A więc za chwilę wyruszamy wraz z karawaną kupców do Get-warr-garu. Tam poznacie mojego mentora i cel waszego zadania...
Po śniadaniu grupa awanturników i mag dołączyli do wyjeżdżającej z Ostrogaru karawany. Uwagę Endrila i reszty przyjaciół zwróciło 20 gwardzistów eskortujących karawanę. Nie wyglądali na zaprawionych w bojach wojowników, raczej na młody oddział wytypowany do łatwego zadania.
- Witam was, moi drodzy - uśmiechnął się - Mam nadzieję, że dobrze spaliście.
Zasiadł wraz z nimi przy stole po czym kontynuował.
- Świadomie nie odpowiedziałem w nocy na twoje pytanie Pavcioo... - zwrócił się do czarnoksiężnika - Zostaliśmy tylko w czwórkę przy stole więc stwierdziłem że lepiej będzie powiedzieć dzisiaj, gdy wszyscy będziecie wyspani i trzeźwo myślący, o celu naszej podróży... - widząc zaciekawienie w oczach szóstki przyjaciół mówił dalej - A więc za chwilę wyruszamy wraz z karawaną kupców do Get-warr-garu. Tam poznacie mojego mentora i cel waszego zadania...
Po śniadaniu grupa awanturników i mag dołączyli do wyjeżdżającej z Ostrogaru karawany. Uwagę Endrila i reszty przyjaciół zwróciło 20 gwardzistów eskortujących karawanę. Nie wyglądali na zaprawionych w bojach wojowników, raczej na młody oddział wytypowany do łatwego zadania.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Endril
- Widocznie nie doceniają niebezpieczeństw jakie czychają na karawany na szlaku z Ostrogaru do Get-warr-garu.- powiedział na widok "ochrony".Sam dobrze wiedział jaki ten szlak bywa zdradziecki, to właśnie na tym szlaku kiedyś omal nie wyzionął ducha.
- Lepiej miejmy się na baczności, jeśli dojdzie to walki nie powinnyśmy zbytniej wary pokładać w tych młokosów- powiedział do Rathard, będącego tuż obok niego.
- Widocznie nie doceniają niebezpieczeństw jakie czychają na karawany na szlaku z Ostrogaru do Get-warr-garu.- powiedział na widok "ochrony".Sam dobrze wiedział jaki ten szlak bywa zdradziecki, to właśnie na tym szlaku kiedyś omal nie wyzionął ducha.
- Lepiej miejmy się na baczności, jeśli dojdzie to walki nie powinnyśmy zbytniej wary pokładać w tych młokosów- powiedział do Rathard, będącego tuż obok niego.
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 lipca 2006, 16:36 przez Sergi, łącznie zmieniany 4 razy.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
"Żółtodzioby", pomyślał Gortni i splunąl przez ramię. Chwilę potem odezwał się do jadących obok kompanów:
- Popatrzcie na te dzieci w zbrojach - zadrwił krasnolud z gwardzistów eskortujących karawanę - Mam dla was złą wiadomość, drodzy przyjaciele...Droga z Ostrogaru do Get-warr-garu jest bardzo niebezpieczna....Wiem, bo słyszałem o tym w wielu opowieściach. Jeśli, niech Graam zachowa, dojdzie do jakiegokolwiek ataku na szlaku, obawiam się że będziemy musieli radzić sobie sami, bo te gnojki z przodu boją się własnego cienia...Zresztą, dziwię się że w tak niebezpieczną podróż wysłano takie dzieci...
Gortni ściągnął cugle swojego źrebaka i wpatrywał się mętnym wzrokiem w gwardzistów. Nie podobała mu się ta sytuacja, a jego zaprawiony w wielu potyczkach nos raczej rzadko go mylił. Z drugiej strony miał nadzieję, że podróż minie szybko i niebawem znajdą się u swojego chlebodawcy.
- Popatrzcie na te dzieci w zbrojach - zadrwił krasnolud z gwardzistów eskortujących karawanę - Mam dla was złą wiadomość, drodzy przyjaciele...Droga z Ostrogaru do Get-warr-garu jest bardzo niebezpieczna....Wiem, bo słyszałem o tym w wielu opowieściach. Jeśli, niech Graam zachowa, dojdzie do jakiegokolwiek ataku na szlaku, obawiam się że będziemy musieli radzić sobie sami, bo te gnojki z przodu boją się własnego cienia...Zresztą, dziwię się że w tak niebezpieczną podróż wysłano takie dzieci...
Gortni ściągnął cugle swojego źrebaka i wpatrywał się mętnym wzrokiem w gwardzistów. Nie podobała mu się ta sytuacja, a jego zaprawiony w wielu potyczkach nos raczej rzadko go mylił. Z drugiej strony miał nadzieję, że podróż minie szybko i niebawem znajdą się u swojego chlebodawcy.

-
- Mat
- Posty: 594
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
- Numer GG: 5800256
- Lokalizacja: GOP
Direrin
Nareszcie się dobrze wyspałem- mówię do siebie.
Po wysłuchaniu czarodzieja idę w stronę karawany. Gdy już tam się znajduję usiadam pod najbliższym drzewem i przyglądam się składowi i obstawie karawany czekając na resztę towarzyszy.
Nareszcie się dobrze wyspałem- mówię do siebie.
Po wysłuchaniu czarodzieja idę w stronę karawany. Gdy już tam się znajduję usiadam pod najbliższym drzewem i przyglądam się składowi i obstawie karawany czekając na resztę towarzyszy.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"

-
- Majtek
- Posty: 146
- Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Eillis odczuwa zaniepokojenie.
"W końcu wyspana i świeża. W tym stanie mogę podróżować"
Humor uległ znacznej poprawie i weselej myślała o podróży. "Może uda mi się jakiegoś zwierza wytresować by był moim przyjacielem, wszak kiedyś miałam Wilka, lecz zdechł ze starości."
Podchodzi do krasnoluda i stara się aby nikt ne słyszał co mówi:
Mam nadzieję że się mylisz krasnoludzie. Nie chcę z Tobą żadnej sprzeczki więc proponuję przyjaźń choć wiem że elfy i krasnoludy za sobą nie przepadają.Po czym oddala się.
"W końcu wyspana i świeża. W tym stanie mogę podróżować"
Humor uległ znacznej poprawie i weselej myślała o podróży. "Może uda mi się jakiegoś zwierza wytresować by był moim przyjacielem, wszak kiedyś miałam Wilka, lecz zdechł ze starości."
Podchodzi do krasnoluda i stara się aby nikt ne słyszał co mówi:
Mam nadzieję że się mylisz krasnoludzie. Nie chcę z Tobą żadnej sprzeczki więc proponuję przyjaźń choć wiem że elfy i krasnoludy za sobą nie przepadają.Po czym oddala się.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Gortni usłyszał słowa jakie Endril wypowiadał do Ratharda i rzucił:
- Mądrze rzeczesz, Endrilu - krasnolud zmarszczył brwi - Pora mieć uszy i oczy szeroko otwarte, bo trakty takie jak ten nie są zwykle osamotnione....
Jakby na potwierdzenie tych słów Gortni przejechał dłonią po trzonku swego topora. W głowie miał także cały czas słowa Lidien. "O co chodziło tej chuderlawej elfce", pomyslał ale żadne wytłumaczenie nie przychodziło mu do głowy. Rudobrody krasnolud nie przepadal za nią tak jak i za Drirerinem, ale nie na tyle by chciał ich mieć za wrogów. Zresztą, tworzyli drużynę, a skoro dwoje elfów było jej częścią krasnolud próbował nie wchodzić im w drogę i nie denerwować się niepotrzebnie. Teraz zresztą był zbyt zajęty by o tym rozmyslać. Z niecierpliwością spoglądał na porozrzucane po obu stronach drogi zalesione tereny.
- Mądrze rzeczesz, Endrilu - krasnolud zmarszczył brwi - Pora mieć uszy i oczy szeroko otwarte, bo trakty takie jak ten nie są zwykle osamotnione....
Jakby na potwierdzenie tych słów Gortni przejechał dłonią po trzonku swego topora. W głowie miał także cały czas słowa Lidien. "O co chodziło tej chuderlawej elfce", pomyslał ale żadne wytłumaczenie nie przychodziło mu do głowy. Rudobrody krasnolud nie przepadal za nią tak jak i za Drirerinem, ale nie na tyle by chciał ich mieć za wrogów. Zresztą, tworzyli drużynę, a skoro dwoje elfów było jej częścią krasnolud próbował nie wchodzić im w drogę i nie denerwować się niepotrzebnie. Teraz zresztą był zbyt zajęty by o tym rozmyslać. Z niecierpliwością spoglądał na porozrzucane po obu stronach drogi zalesione tereny.

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Endril
Półolbrzym dla pewności sprawdził czy jego kordelas łatwo wychodzi z pochwy, tak samo postąpił z puginałem. Wiedział ,że w walce na dużo się nie zda,ale liczył także ,że siła jego ojca pomoże gdy nadejdzie czas.Spojrzał się po kompanach, na ich twarzach malowały się skupienie i czujność. "Jeśli dojdzie do najgorszego to chociaż będą gotowi"- pomyślał. Na wszelki wypadek odświerzał sobie w pamięci podstawowe czary które mogą się przydać na trakcie. Gdy wyszli z miasta rzucił na siebie wykrycie naturalnego zagrożenia, przecież nie może wiedzieć co ich spotka, a przygotowanym trzeba być zawsze.
Półolbrzym dla pewności sprawdził czy jego kordelas łatwo wychodzi z pochwy, tak samo postąpił z puginałem. Wiedział ,że w walce na dużo się nie zda,ale liczył także ,że siła jego ojca pomoże gdy nadejdzie czas.Spojrzał się po kompanach, na ich twarzach malowały się skupienie i czujność. "Jeśli dojdzie do najgorszego to chociaż będą gotowi"- pomyślał. Na wszelki wypadek odświerzał sobie w pamięci podstawowe czary które mogą się przydać na trakcie. Gdy wyszli z miasta rzucił na siebie wykrycie naturalnego zagrożenia, przecież nie może wiedzieć co ich spotka, a przygotowanym trzeba być zawsze.
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 lipca 2006, 17:14 przez Sergi, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Podróż przebiegała spokojnie i bez niespodzianek już od trzech dni. Od czasu do czasu mijali wieśniaków bądź samotnych jeźdżców, rozbijając obozy to tu to tam. Rankiem, czwartego dnia podroży do namiotu szóstki przyjaciół wpadł mocno zziajany i wystraszony gwardzista w pogniecionej zbroi i z raną na twarzy z której sączyła się krew. Drużyna, gwałtownie przebudzona nie wiedziała co się dzieje.
- Ratujcie....dzielni woje, ratujcie kupców i własne życie... - mówił porywczo - Obóz otoczył oddział goblinów. Mordują wszystkich...zaraz bedą u was...
Po czym padł na ziemię.
- Ratujcie....dzielni woje, ratujcie kupców i własne życie... - mówił porywczo - Obóz otoczył oddział goblinów. Mordują wszystkich...zaraz bedą u was...
Po czym padł na ziemię.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Endril
- Chciałbym kiedyś nie mieć racji- rzekł zrywając się z łoża. Najszybciej jak się dało załóżył swój kaftan po czy przymocował nóż do ramienia i wsunął puginał za pazuchę.
- No to Gortni masz co chciałeś, mam nadzieje że jesteś gotowy- uśmiechnał się do najniższego z towarzyszy. Nim jednak wybiegł skoncentrował się i rzucił na siebie kamienną skóre a na towarzyszy błogosławieństwo natury. Po tym wybiegł z namiotu.
- Chciałbym kiedyś nie mieć racji- rzekł zrywając się z łoża. Najszybciej jak się dało załóżył swój kaftan po czy przymocował nóż do ramienia i wsunął puginał za pazuchę.
- No to Gortni masz co chciałeś, mam nadzieje że jesteś gotowy- uśmiechnał się do najniższego z towarzyszy. Nim jednak wybiegł skoncentrował się i rzucił na siebie kamienną skóre a na towarzyszy błogosławieństwo natury. Po tym wybiegł z namiotu.
