[Forgotten Realms] Podniebny terror

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
- Numer GG: 0
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Shruiken
Początkowe zawiedzenie rozwojem sytuacji, szybko umknęło na widok nierównej walki jaka się zapowiadała. Dwóch osiłków kontra jakiś chuderlawiec. Drow odnotował w pamięci aby nie liczyć na honorową walkę z półorkiem.
-Szkoda zawsze lepiej zabija się głupców którzy myślą że walka ma jakieś zasady.
Myśląc to skierował wzrok na nowego przybysza w karczmie. Niezbyt często widywał krasnoludy na powierzchni, ale jego doświadczenie z Duergarami pozwoliło mu na wypracowanie sobie niezbyt pochlebnej opinii o tej rasie, którą jeszcze spotęgował lęk z jakim krasnolud rozglądał się po karczmie. Nagle naszła go ochota na odrobinę rozrywki. Skoro już postanowił że spotkane niedawno elfy mają zginąć, dlaczego nie zacząć od razu. Powoli skierował się w stronę pokoi.
- Trudno badanie okolicy musi zaczekać. Od kogo najlepiej zacząć?
Pytanie szybko doczekało się odpowiedzi. Z błyskiem w oku ruszył na poszukiwanie pokoju tajemniczej czarodziejki.
Początkowe zawiedzenie rozwojem sytuacji, szybko umknęło na widok nierównej walki jaka się zapowiadała. Dwóch osiłków kontra jakiś chuderlawiec. Drow odnotował w pamięci aby nie liczyć na honorową walkę z półorkiem.
-Szkoda zawsze lepiej zabija się głupców którzy myślą że walka ma jakieś zasady.
Myśląc to skierował wzrok na nowego przybysza w karczmie. Niezbyt często widywał krasnoludy na powierzchni, ale jego doświadczenie z Duergarami pozwoliło mu na wypracowanie sobie niezbyt pochlebnej opinii o tej rasie, którą jeszcze spotęgował lęk z jakim krasnolud rozglądał się po karczmie. Nagle naszła go ochota na odrobinę rozrywki. Skoro już postanowił że spotkane niedawno elfy mają zginąć, dlaczego nie zacząć od razu. Powoli skierował się w stronę pokoi.
- Trudno badanie okolicy musi zaczekać. Od kogo najlepiej zacząć?
Pytanie szybko doczekało się odpowiedzi. Z błyskiem w oku ruszył na poszukiwanie pokoju tajemniczej czarodziejki.

-
- Marynarz
- Posty: 320
- Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 17:57
- Numer GG: 20329440
- Lokalizacja: Dundee (UK)
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror

Aznar Kaledine
Aasimar dotarł do karczmy w nie najlepszym stanie. Rany bolały, piekły i jeden Lathander wiedział co jeszcze działo się z ciałem paladyna. Nienawidził takich sytuacji, już dawno nikt nie potraktował go w taki sposób. W duchu skarcił się za to, że był tak ufny wobec spotkanych na trakcie osób i przyrzekł sobie że prędzej czy później odnajdzie tę kobietę, by wymierzyć jej sprawiedliwość w uczciwej tym razem walce. Na klientelę, czy wystrój lokalu nie zwrócił najmniejszej uwagi (zmierzył jedynie spojrzeniem orka i oprycha), miał teraz o wiele poważniejsze sprawy.
Skierował się do pierwszego wolnego stolika, a potencjalni obserwatorzy mogli zaobserwować iż miał na sobie zbroję półpłytową, a z pleców zwieszał mu się granatowy płaszcz z symbolem niebieskiego smoka ze wschodzącym słońcem na piersi - to herb rodowy Kaledine'ów. Przy pasie miał zdobny miecz półtoraręczny, a przy koniu zostawionym w przyzajezdnej stajni przywieszony był pawęż o fantasmagorycznym kształcie. Skinieniem głowy pozdrowił jedynie osobnika wyglądającego na paladyna i zwalił się na krzesło. W jednej chwili złapał się za rany. Spod jego rąk wystrzeliły smugi światła, a z ust popłynęła cicha, śpiewna modlitwa do Lathandera.
- Jeśli Pan Poranka zechce, już za chwilę powinienem czuć się dobrze. Więc dalej, Światłości, pokaż, co potrafisz uczynić dla wiernego sługi... - szepnął do siebie i zamknął oczy czekając na rezultaty swych działań. Zupełnie nie przejmował się tym, czy ktoś patrzył co paladyn w tej chwili robi, czy nie. Ważne było, by wrócił do pełni sił.
Seks jest jednym z dziewięciu powodów do reinkarnacji. Pozostałych osiem się nie liczy.



-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
- Numer GG: 5211689
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Mary
Cholerny halas, jak mozna przy czyms takim spac?
Mary podnosi sie i siada na lozku.
Zejsc tam na dol, nie zejsc tam na dol?Hmm, na dole zawsze jakies towarzystwo, i piwa mozna sie napic-a tu nudno, smutno i nikomu reki podac...Drowka dzwiga sie ciezko z lozka, po czym zaklada plaszcz i schodzi na dol
Trudno, niech sie dziwia...
Cholerny halas, jak mozna przy czyms takim spac?
Mary podnosi sie i siada na lozku.
Zejsc tam na dol, nie zejsc tam na dol?Hmm, na dole zawsze jakies towarzystwo, i piwa mozna sie napic-a tu nudno, smutno i nikomu reki podac...Drowka dzwiga sie ciezko z lozka, po czym zaklada plaszcz i schodzi na dol
Trudno, niech sie dziwia...

Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Ur-Gilash
- Ojej, świątobliwy paladyn. - pomyślał mniej świątobliwy paladyn, po czym poszedł wziąć pokój, niespecjalnie zainteresowany sytuacją w karczmie.
- Ojej, świątobliwy paladyn. - pomyślał mniej świątobliwy paladyn, po czym poszedł wziąć pokój, niespecjalnie zainteresowany sytuacją w karczmie.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Zethus:
Zethusowi oczy zajaśniały, po czym nabrały szkaradnej zgniłozielonej barwy. Fajka znów znalazła się w ustach. – Chłopcze... źle trafiłeś... lepiej puść - syknął przez zaciśnięte zęby, szczerząc się i modląc do Shar zarazem, by ten cieć się nie zgodził.
Oprych roześmiał się, będąc pewnym, że natrafił na zwykłego tchórza, jednak opuścił rękę. – Słuchaj śmierdzielu nie znoszę widywać w tym mieście takich paskudnych obszczymurów, którzy na dodatek cwaniakują gdzie im się żywnie podoba, wiec albo zabierasz swój tyłek z karczmy albo zaraz załatwię ci szybki transport...żółte kły zalśniły z podniecenia z gęby mężczyzny, taki widok nic a nic nie poruszył Zetusa, który dalej puszczał małe kółeczka czarnego lepkiego dymu. Bysior przerwał to milczenie i dmuchnął w twarz „rozmówcy” jednym z oparów, sądząc że to go poruszy.
Zethus wyszczerzył się i odpowiedział długim podmuchem. Już chwile po tym jak odwdzięczył się zbirowi, ten złapał się ręką za gardło i próbując cos wykrztusić, wymachiwał druga ręką bezradnie aby uderzyć Zethusa. Ten jednak nie czekał aż gość wróci do siebie. Chwycił mocno wolna rękę i szybkim ruchem wykręcił ją. Dryblas szamotał się teraz, starając się wyswobodzić rękę, chwilę potem leżał już na ziemi po jego kopniaku i głośno sapiąc chwytał jak najwięcej powietrza do płuc. W karczmie nastała grobowa cisza, nikt nie pisnął słówkiem, dopiero po chwili zwrócili uwagę na kolejnego późnego klienta.
Zethus westchnął. – No... tyle jeśli o to chodzi - stwierdził, po czym przeciągnął się. – Pośmialiśmy się i w ogóle, ale ja jednak się prześpię - stwierdził i spojrzał wymownie na barmana – Ile za pokój? - rzucił.
Karczmarz przełknął dużą porcję śliny i ledwo co wykrztusił ciche „jedno srebro”.
Kiedy Zethus postawił należne pieniądze za spokojny sen karczmarz podał szybko kluczyk do sypialni a monety nie dotknął, przynajmniej do momentu opuszczenia przez Zethusa pomieszczenia. Ten, szczerząc się, poszedł na górę, znalazł pokój, zamknął się od środka, podstawił krzesło, klinując drzwi i rozglądnął się po pokoju, okadzając go nieco dymem z fajki. Nie lubił jak przez noc podgryzały go szczury... chociaż musiałyby być to szczury z zaawansowanym zamiarem samobójstwa... ale jednak.
Zethusowi oczy zajaśniały, po czym nabrały szkaradnej zgniłozielonej barwy. Fajka znów znalazła się w ustach. – Chłopcze... źle trafiłeś... lepiej puść - syknął przez zaciśnięte zęby, szczerząc się i modląc do Shar zarazem, by ten cieć się nie zgodził.
Oprych roześmiał się, będąc pewnym, że natrafił na zwykłego tchórza, jednak opuścił rękę. – Słuchaj śmierdzielu nie znoszę widywać w tym mieście takich paskudnych obszczymurów, którzy na dodatek cwaniakują gdzie im się żywnie podoba, wiec albo zabierasz swój tyłek z karczmy albo zaraz załatwię ci szybki transport...żółte kły zalśniły z podniecenia z gęby mężczyzny, taki widok nic a nic nie poruszył Zetusa, który dalej puszczał małe kółeczka czarnego lepkiego dymu. Bysior przerwał to milczenie i dmuchnął w twarz „rozmówcy” jednym z oparów, sądząc że to go poruszy.
Zethus wyszczerzył się i odpowiedział długim podmuchem. Już chwile po tym jak odwdzięczył się zbirowi, ten złapał się ręką za gardło i próbując cos wykrztusić, wymachiwał druga ręką bezradnie aby uderzyć Zethusa. Ten jednak nie czekał aż gość wróci do siebie. Chwycił mocno wolna rękę i szybkim ruchem wykręcił ją. Dryblas szamotał się teraz, starając się wyswobodzić rękę, chwilę potem leżał już na ziemi po jego kopniaku i głośno sapiąc chwytał jak najwięcej powietrza do płuc. W karczmie nastała grobowa cisza, nikt nie pisnął słówkiem, dopiero po chwili zwrócili uwagę na kolejnego późnego klienta.
Zethus westchnął. – No... tyle jeśli o to chodzi - stwierdził, po czym przeciągnął się. – Pośmialiśmy się i w ogóle, ale ja jednak się prześpię - stwierdził i spojrzał wymownie na barmana – Ile za pokój? - rzucił.
Karczmarz przełknął dużą porcję śliny i ledwo co wykrztusił ciche „jedno srebro”.
Kiedy Zethus postawił należne pieniądze za spokojny sen karczmarz podał szybko kluczyk do sypialni a monety nie dotknął, przynajmniej do momentu opuszczenia przez Zethusa pomieszczenia. Ten, szczerząc się, poszedł na górę, znalazł pokój, zamknął się od środka, podstawił krzesło, klinując drzwi i rozglądnął się po pokoju, okadzając go nieco dymem z fajki. Nie lubił jak przez noc podgryzały go szczury... chociaż musiałyby być to szczury z zaawansowanym zamiarem samobójstwa... ale jednak.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
- Numer GG: 2461120
- Lokalizacja: Twisting Nether
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
- Errer
Po otwarciu drzwi pokoju przypomniał sobie ten korytarz, te skrzypiące deski, tłumiły cały ten żargon z dołu.
Ale był też ciekaw, co powoduje taki hałas. Na prostej prowadzącej na schody szybko minęła cię jakaś kobieta.
Mimo skrywających ją szat, krasnolud zauważył jej zgrabne ciało. Ta nie obejrzała się za Errerem. Także schodziła na dół. Na schodach minął cię drow. Wygląd nie zachęcał do zapoznania. Teraz szybszym krokiem dotarł na główną salę. Do uszu dobiegł Errera tłumiący wszystko inne ryk orka, z wyjętym toporem rozmawiał z stojącym tuż obok mężczyzną. Stał nad drugim, ten zwijał się z bólu ciężko dysząc. Karczmarz stał jak wryty. Lokal był pusty, przy drzwiach wejściowych stał tylko urodziwy mężczyzna, odziany w zbroję wysokiej jakości. Dawno kogoś takiego nie widział krasnolud. Spostrzegł szybko spotkaną wcześniej niewiastę. Ona także oglądała przebieg wydarzeń z bezpiecznej odległości.
Urdun
Jacob nie usłyszał słów orka, po chwili leżał na ziemi. Coś było nie tak. Widziałeś, jak ten gość zwyczajnie chuchnął mu w twarz dymem z fajki, Jacob zaczął się krztusić a gość dokończył dzieła- wykręcił mu rękę i dołożył kopniaka. A więc Urdun załatwi to sam. Ryknął na podejrzanego typka, po czym czekał na reakcję. Ork usłyszał dźwięk kroków od wejścia, lecz ni mógł spuścić oka z typa.
Mathaes
Na korytarzu zaroiło się od postaci. Najpierw ten dziwny, ogolony krasnolud wychodzący z pokoju. Łotrzyk widział już jego pobratymców nie raz,ale jego uczesanie bliżej było elfickiego. Z pokoju wyszła też drowka, mająca zaszczyt podróżować z nimi do Swiftsil. Nie domknęła drzwi, szybkim krokiem podążyła na dół, zaraz za nią krasnolud. Do
zielonkawych drzwi dotarł Mathaes. Kolor reszty drzwi był biały stąd domysły gdzie jest łazienka. Gdy tylko przekręcił klamkę do jego nozdrzy dotarł przeraźliwy smród. Odruchowo odchylił się do tyłu, zerknął do środka. Wszędzie grasowało robactwo, a na 3 wiadrach widać było wielkie poderwane płaty skóry. Wszystko gniło. Półelf cofnął się dwa kroki w tył i zamknął drzwi, krztusząc się wstrętnym odorem rozkładu. Dopiero teraz spostrzegł wpatrującego się w niego drowa, tego samego, którego spostrzegli po drodze.
Shruiken
Shruiken wstał bez potrzebnego hałasu, ominął orka i wojownika, a także krasnoluda. Na schodach minął się z poszukiwaną czarodziejką. Wyraźnie zdenerwowana nie zwróciła na niego w ogóle uwagi. Znalazł się na korytarzu. Było pusto... poza elfem zmagającym się z dusznością i silnym kaszlem. Zamykał jakieś drzwi. Po małej chwili spostrzegł drowa.
Aznar
Nie było ruchu w karczmie. Usiadłeś na pierwszym lepszym miejscu i obejrzałeś scenkę walki pomiędzy barczystym facetem, miejscowym osiłkiem a chuderlawym zbirem. Drab wykręcił pierwszemu rękę i dołożył celnego kopniaka.
Ork widocznie podniecony sytuacją wyzwał typka na pojedynek na zewnątrz. Szepnąłeś kilka magicznych słów, przez moment zrobiło się jaśniej, aż łaska Lathandra spłynęła na twe ciało, zasklepiając każdą ranę zdobytą w ostatniej walce. Genasi odwzajemnił powitanie i skierował się po pokój, takze mając gdzieś zagrywki orka i człowieka.
Na dół zeszła kobieta w szatach - zapewne czarodziejka i podobne, zaraz obok niej stanął krasnolud. do tego bez brody i z uczesaniem jak u dziewczyny. Najbardziej zainteresowany był wspomnianą dwójką, jednak co chwila badał każdego po trochu.
Mary
Zaklinaczka ubrała się, nie domykając drzwi udała się na dół. Ktoś obok niej przemknął, ale nie skręciła nawet w tą stronę głową. Na rogu minęła jeszcze drowa, podróżującego z nimi, wydawało się jej, że zmierzył ją wzrokiem i poszedł dalej. Na dole prócz urodziwego mężczyzny siedzącego przy jednym ze stolików nie było nikogo. Przy ladzie
stał tylko wściekły ork wrzeszczący coś o walce z cuchnącym typem. Pod jego buciorami leżał ledwo dyszał, jakiś facet. Zaczęła przyglądać się zaistniałej sytuacji, dopóki nie poczuła czyjegoś oddechu za plecami. Za nią stał krasnolud z wygoloną broda i dość... orginalną fryzurą.
Ur-Gilash
Genasi ruszył śmiało do Bullropa, nie ważąc, czy Urdun, czy nowy mu przeszkodzą. Poprosił karczmarza o klucz, a ten otępiały po chwili mu go podał. Był paladyn minął drowkę i ciekawskiego krasnoluda. Schodami na górę znalazł pokój. Wielkie okno, komoda, szafa i miękkie łóżko wystarczyło. Zaraz po wejściu dobiegł go dźwięk trzaskania drzwiami i kroków.
Zethus
Ork mu nie popuści. Zatrzymał wojownika i wyzwał na walkę na zewnątrz. Wyraźnie podekscytowany z wyjętym toporem czekał na ripostę Zethusa.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Errer Avares
Zauważywszy, że kobieta za którą szedł odwróciła się w jego stronę, krasnolud postanowił się odezwać: Witaj o piękna pani- ukłonił się- Nazywam się Errer Avares i nie znam tutejszych przyzwyczajeń... Mogłabyś wyjaśnić mi co się tutaj dzieje- dłoń odziana w granatową rękawiczkę wystrzeliła do przodu, wskazując na orka, śmierdziela i leżącego pod nim osiłka- Ależ gdzie są moje maniery... Tak od razu wypytywać piękną niewiastę nie znając nawet jej imienia? Toż to nie przystoi! Mogłabyś wyjawić mi swoje imię? Może napijesz się czegoś?
Zauważywszy, że kobieta za którą szedł odwróciła się w jego stronę, krasnolud postanowił się odezwać: Witaj o piękna pani- ukłonił się- Nazywam się Errer Avares i nie znam tutejszych przyzwyczajeń... Mogłabyś wyjaśnić mi co się tutaj dzieje- dłoń odziana w granatową rękawiczkę wystrzeliła do przodu, wskazując na orka, śmierdziela i leżącego pod nim osiłka- Ależ gdzie są moje maniery... Tak od razu wypytywać piękną niewiastę nie znając nawet jej imienia? Toż to nie przystoi! Mogłabyś wyjawić mi swoje imię? Może napijesz się czegoś?
Mój miecz to moja siła

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
- Numer GG: 5211689
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Mary poczatkowo stlumila wybuch smiechu, delikatnie sie przy tym zatrzesla.Krasnal bez brody!A przy tym jakie maniery?!
-Witaj, jestem Mary.Naprawde nie wiem, co sie tam wyprawia, aczkolwiek z checia napije sie czegos mocniejszego-mowi, starannie podkreslajac kazda gloske.
-Witaj, jestem Mary.Naprawde nie wiem, co sie tam wyprawia, aczkolwiek z checia napije sie czegos mocniejszego-mowi, starannie podkreslajac kazda gloske.

-
- Marynarz
- Posty: 320
- Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 17:57
- Numer GG: 20329440
- Lokalizacja: Dundee (UK)
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Aznar
„Dzięki ci, Panie, za twą łaskę”, paladyn podziękował w duchu Panu Poranka, gdy rany w błyskawicznym wręcz tempie zabliźniły się. Paladyn, czując się już o niebo lepiej niż jeszcze przed chwilą, rozsiadł się wygodnie na krześle i przyjrzał sytuacji w karczmie mrużąc lekko oczy. Przez chwilę obserwował krótką walkę pomiędzy barczystym facetem a chuderlawym zbirem. Nie zamierzał się mieszać, to nie była jego sprawa. W międzyczasie gestem dłoni przywołał do siebie jedną ze służek a gdy ta się zjawiła zamówił grzecznie dzbanek wina, poprosił o szklanicę, po czym zawiesił wzrok na kobiecie która pojawiła się w sali – sądząc po szatach jakie na sobie miała, parała się magią. Przez chwilę rozmawiała z krasnoludem, a gdy obróciła głowę w stronę Aznara, ten uśmiechnął się serdecznie i skinął jej głową. Chwilę potem paladyn powrócił do obserwacji otoczenia.
Tak jak w poście - Aznar obserwuje to, co dzieje się w karczmie popijając wino (jeśli je dostanie), nie angażując się na razie w żadne wydarzenia.
„Dzięki ci, Panie, za twą łaskę”, paladyn podziękował w duchu Panu Poranka, gdy rany w błyskawicznym wręcz tempie zabliźniły się. Paladyn, czując się już o niebo lepiej niż jeszcze przed chwilą, rozsiadł się wygodnie na krześle i przyjrzał sytuacji w karczmie mrużąc lekko oczy. Przez chwilę obserwował krótką walkę pomiędzy barczystym facetem a chuderlawym zbirem. Nie zamierzał się mieszać, to nie była jego sprawa. W międzyczasie gestem dłoni przywołał do siebie jedną ze służek a gdy ta się zjawiła zamówił grzecznie dzbanek wina, poprosił o szklanicę, po czym zawiesił wzrok na kobiecie która pojawiła się w sali – sądząc po szatach jakie na sobie miała, parała się magią. Przez chwilę rozmawiała z krasnoludem, a gdy obróciła głowę w stronę Aznara, ten uśmiechnął się serdecznie i skinął jej głową. Chwilę potem paladyn powrócił do obserwacji otoczenia.
Tak jak w poście - Aznar obserwuje to, co dzieje się w karczmie popijając wino (jeśli je dostanie), nie angażując się na razie w żadne wydarzenia.
Seks jest jednym z dziewięciu powodów do reinkarnacji. Pozostałych osiem się nie liczy.



-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
- Numer GG: 0
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Shruiken
Drow widząc mijającą go czarodziejkę, przeklął w myślach swojego pecha. Jak do tej pory nic mu sie nie udawało, jednak szybko zreflektował się widząc niespodziankę jaką zgotował mu los. Oto zupełnie sam i do tego w kiepskiej kondycji stał przed nim półelf. Z paskudnym uśmiechem na ustach stanął na korytarzu, pozornie niedbale, jednak gotów w każdej chwili zablokować drogę ucieczki.
-Czyż to nie nasz przyjaciel, tak ochoczo grożący śmiercią. A cóż to czyżby coś zaszkodziło?
Zapytał ponurym głosem, zupełnie nie pasującym do wypowiadanych słów. Lewą ręką nonszalancko oparł się o ścianę, natomiast prawa spokojnym ruchem powędrowała pod płaszcz. W myślach już powstawała formuła mająca pogrążyć korytarz w ciemnościach.
Drow widząc mijającą go czarodziejkę, przeklął w myślach swojego pecha. Jak do tej pory nic mu sie nie udawało, jednak szybko zreflektował się widząc niespodziankę jaką zgotował mu los. Oto zupełnie sam i do tego w kiepskiej kondycji stał przed nim półelf. Z paskudnym uśmiechem na ustach stanął na korytarzu, pozornie niedbale, jednak gotów w każdej chwili zablokować drogę ucieczki.
-Czyż to nie nasz przyjaciel, tak ochoczo grożący śmiercią. A cóż to czyżby coś zaszkodziło?
Zapytał ponurym głosem, zupełnie nie pasującym do wypowiadanych słów. Lewą ręką nonszalancko oparł się o ścianę, natomiast prawa spokojnym ruchem powędrowała pod płaszcz. W myślach już powstawała formuła mająca pogrążyć korytarz w ciemnościach.

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Mathaes
Mathaes zatrzymał się i spojrzał na drowa.
-Och... witaj...
Chyba jeszcze się gniewa. Cóż w sumie ma prawo.
-Wciąż jesteś na mnie za to zły?-Pyta łotrzyk.-Wybacz, ale wiesz jak to jest... reputacja i to wszystko... Lepiej nie wchodź teraz do lazienki-Zażartował półelf, po czym urwał i spojrzał na wsuwawjącą się pod płaszcz rękę drowa.
Co za idiota. Zaraz rzuci zaklęcie albo przebije mnie bełtem. I co mu z tego? Wokół jest mnóstwo ludzi, a on nie ma jak uciec. Zresztą moja śmierć raczej nic mu nie da. No, chyba że poparcie jego cholernej pajęczej dziwki...
...Jak ja nienawidzę drowów.
-Nie żebym się specjalnie czepiał, ale czy możesz wyciągnąć dłoń spod płaszcza?-To mówiąc łotrzyk wyciąga ramiona, pokazując drowowi otwarte dłonie.
Cholera... korytarz... muszę znaleźć jakieś miejsce gdzie będę mógł umknąć. Łazienka? O nie, nie chcę się udusić.
Mathaes spogląda kątem oka w kierunku drzwi do pokoju drowki.
Ale Mary zostawiła otwarte drzwi. To może być moja szansa.
(Mam nadzieję, że owe drzwi są dość blisko Mathaesa, żeby mógł tam spierniczyć.)
Mathaes zatrzymał się i spojrzał na drowa.
-Och... witaj...
Chyba jeszcze się gniewa. Cóż w sumie ma prawo.
-Wciąż jesteś na mnie za to zły?-Pyta łotrzyk.-Wybacz, ale wiesz jak to jest... reputacja i to wszystko... Lepiej nie wchodź teraz do lazienki-Zażartował półelf, po czym urwał i spojrzał na wsuwawjącą się pod płaszcz rękę drowa.
Co za idiota. Zaraz rzuci zaklęcie albo przebije mnie bełtem. I co mu z tego? Wokół jest mnóstwo ludzi, a on nie ma jak uciec. Zresztą moja śmierć raczej nic mu nie da. No, chyba że poparcie jego cholernej pajęczej dziwki...
...Jak ja nienawidzę drowów.
-Nie żebym się specjalnie czepiał, ale czy możesz wyciągnąć dłoń spod płaszcza?-To mówiąc łotrzyk wyciąga ramiona, pokazując drowowi otwarte dłonie.
Cholera... korytarz... muszę znaleźć jakieś miejsce gdzie będę mógł umknąć. Łazienka? O nie, nie chcę się udusić.
Mathaes spogląda kątem oka w kierunku drzwi do pokoju drowki.
Ale Mary zostawiła otwarte drzwi. To może być moja szansa.
(Mam nadzieję, że owe drzwi są dość blisko Mathaesa, żeby mógł tam spierniczyć.)
A d'yaebl aep arse!

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Zethus:
Mężczyzna już nastawił się na spoczynek nocny. Spojrzał na orka. "Żenujący kawał głąba" przeszło mu przez myśl. Westchnął ciężko. - I co, chcesz ze mną walczyć tym toporem na śmierć i życie na zewnątrz knajpy? - zapytał. - Wal się. Na górze czeka na mnie pokój. Jak masz taką olbrzymią ochotę umrzeć, to wbij se ten topór w łeb o ile jesteś w stanie trafić - burknął, po czym odwrócił się na pięcie i postąpił wedle ułożonego zawczasu planu.
Należy się porządnie wyspać...
Mężczyzna już nastawił się na spoczynek nocny. Spojrzał na orka. "Żenujący kawał głąba" przeszło mu przez myśl. Westchnął ciężko. - I co, chcesz ze mną walczyć tym toporem na śmierć i życie na zewnątrz knajpy? - zapytał. - Wal się. Na górze czeka na mnie pokój. Jak masz taką olbrzymią ochotę umrzeć, to wbij se ten topór w łeb o ile jesteś w stanie trafić - burknął, po czym odwrócił się na pięcie i postąpił wedle ułożonego zawczasu planu.
Należy się porządnie wyspać...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
- Numer GG: 0
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Shruiken
Drow wyciągnął rękę spod płaszcza, Nie mógł pozwolić aby pragnienie elfiej krwi, przysłoniło mu jego prawdziwy cel.
Jeśli zacznie się walka zaraz leci się tu połowa karczmy. To miało być czyste zabójstwo, bez czynienia hałasu. Zrezygnowany opuścił obie ręce, a w tedy jego wzrok padł na otwarte drzwi do pokoju. Może jeszcze nie wszystko stracone.
- Lepiej zejdź do swoich elfich kolegów. Samotnego łotrzyka może spotkać wiele kłopotów.
Shruiken poczeka aż Mathaes zejdzie na dół, lub wróci do pokoju, a następnie zaczai się w pokoju na właściciela.
Drow wyciągnął rękę spod płaszcza, Nie mógł pozwolić aby pragnienie elfiej krwi, przysłoniło mu jego prawdziwy cel.
Jeśli zacznie się walka zaraz leci się tu połowa karczmy. To miało być czyste zabójstwo, bez czynienia hałasu. Zrezygnowany opuścił obie ręce, a w tedy jego wzrok padł na otwarte drzwi do pokoju. Może jeszcze nie wszystko stracone.
- Lepiej zejdź do swoich elfich kolegów. Samotnego łotrzyka może spotkać wiele kłopotów.
Shruiken poczeka aż Mathaes zejdzie na dół, lub wróci do pokoju, a następnie zaczai się w pokoju na właściciela.

-
- Marynarz
- Posty: 150
- Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
- Numer GG: 6737454
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Urdrun
Półork odprowadził wojownika wzrokiem . Czuł, że żądza krwi próbuje przyćmić mu zmysły, ale opanował się siłą woli. Był dosłownie o krok od wbicia śmierdzielowi toporu w plecy. Powstrzymał go jednak wzrok karczmarza, który zdawał się mówić "Jeśli narozrabiasz będziesz sprzątał!".
Urażony barbarzyńca, dysząc z wściekłości, udał się w kierunku pokojów.
Półork odprowadził wojownika wzrokiem . Czuł, że żądza krwi próbuje przyćmić mu zmysły, ale opanował się siłą woli. Był dosłownie o krok od wbicia śmierdzielowi toporu w plecy. Powstrzymał go jednak wzrok karczmarza, który zdawał się mówić "Jeśli narozrabiasz będziesz sprzątał!".
Urażony barbarzyńca, dysząc z wściekłości, udał się w kierunku pokojów.

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
- Numer GG: 2461120
- Lokalizacja: Twisting Nether
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Wszyscy
Sytuacja była napięta. W każdej chwili na podłogę mogła się polać czyjaś krew.
W końcu zdenerwowany karczmarz krzyknął- DOSYĆ!!! Na dzisiaj starczy bójek i walk! Każde z was ma się uspokoić, inaczej wezwę tutaj straż! Zamykam lokal. Proszę skierować się do swoich pokoi!-pod koniec Bullrop był roztrzęsiony i poddenerwowany.
Na szczęście do wszystkich dotarła ta wiadomość. Nikt nie miał dziś chęci spotkania się z tutejszą strażą - nawet Zethus.
Wszyscy zakwaterowani udali się na górę. Księżyc był w pełni i ciemności osłoniły spokojne Swiftsil.
Noc zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Jednak w końcu dobiegł jej kres.Zawsze w mieście pierwsze promienie Słońca przedzierały się do okien mieszkańców,budząc ich łagodnie. Tym razem jednak wszystkich zbudził dźwięk rogu z wieży strażniczej. Do uszu
bohaterów doszły odgłosy szczękającej zbroi, wspomnianego rogu oraz ciężki tupot nóg.
Sytuacja była napięta. W każdej chwili na podłogę mogła się polać czyjaś krew.
W końcu zdenerwowany karczmarz krzyknął- DOSYĆ!!! Na dzisiaj starczy bójek i walk! Każde z was ma się uspokoić, inaczej wezwę tutaj straż! Zamykam lokal. Proszę skierować się do swoich pokoi!-pod koniec Bullrop był roztrzęsiony i poddenerwowany.
Na szczęście do wszystkich dotarła ta wiadomość. Nikt nie miał dziś chęci spotkania się z tutejszą strażą - nawet Zethus.
Wszyscy zakwaterowani udali się na górę. Księżyc był w pełni i ciemności osłoniły spokojne Swiftsil.
Noc zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Jednak w końcu dobiegł jej kres.Zawsze w mieście pierwsze promienie Słońca przedzierały się do okien mieszkańców,budząc ich łagodnie. Tym razem jednak wszystkich zbudził dźwięk rogu z wieży strażniczej. Do uszu
bohaterów doszły odgłosy szczękającej zbroi, wspomnianego rogu oraz ciężki tupot nóg.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Mathaes Orveill
Łotrzyk otworzył oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu. Wstał i podszedł do okna.
Co się tam dzieje? Ktoś atakuje miasto czy co?
Mathaes szybko nałożył na siebie pancerz, włożył rapier za pas, przywiązał do pasa pochwę z krótkim mieczem. Wrzucił wszystkie potrzebne rzeczy do plecaka.
Otworzył drzwi i wyjrzał na korytarz. Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi, zostawiając klucz w zamku.
-Ej, czy ktoś może powiedzieć co tu się dzieje?- krzyknął.
Łotrzyk otworzył oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu. Wstał i podszedł do okna.
Co się tam dzieje? Ktoś atakuje miasto czy co?
Mathaes szybko nałożył na siebie pancerz, włożył rapier za pas, przywiązał do pasa pochwę z krótkim mieczem. Wrzucił wszystkie potrzebne rzeczy do plecaka.
Otworzył drzwi i wyjrzał na korytarz. Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi, zostawiając klucz w zamku.
-Ej, czy ktoś może powiedzieć co tu się dzieje?- krzyknął.
A d'yaebl aep arse!

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Forgotten Realms] Podniebny terror
Errer Avares
W prawdzie nie znał miastowych zwyczajów, jednak tak nietypowa pobudka podpowiadała mu, że dzieje się coś nadzwyczajnego... Wstał i zaczął się ubierać. Zaczął od błękitnych spodni, następnie wcisnął się w swój obcisły kaftan tej samej barwy. Zapiął wykonany z ciemnoniebieskiej skóry pasek, z srebrną sprzączką, lamentując nad swoją tuszą. Do pasa przypiął dwie pochwy, z których wystawały zdobione srebrem rękojeści. Założył wykonane z tego samego surowca co pasek, rękawiczki i buty. Spojrzał w lustro i zobaczył to czego się spodziewał... Króciutkie włoski na brodzie. Dlaczego krasnoludzka broda odrasta tak szybko- pomyślał po czym dorzucił- przekleństwo!. Nie mając czasu na to, żeby się ogolić wyszedł za drzwi. Usłyszał jakiś pytający krzyk. Jednak nie potrafił odpowiedzieć na rzucone gdzieś z boku pytanie. Postanowił przeczekać chwilę i dowiedzieć się o co tu do cholery chodzi.
W prawdzie nie znał miastowych zwyczajów, jednak tak nietypowa pobudka podpowiadała mu, że dzieje się coś nadzwyczajnego... Wstał i zaczął się ubierać. Zaczął od błękitnych spodni, następnie wcisnął się w swój obcisły kaftan tej samej barwy. Zapiął wykonany z ciemnoniebieskiej skóry pasek, z srebrną sprzączką, lamentując nad swoją tuszą. Do pasa przypiął dwie pochwy, z których wystawały zdobione srebrem rękojeści. Założył wykonane z tego samego surowca co pasek, rękawiczki i buty. Spojrzał w lustro i zobaczył to czego się spodziewał... Króciutkie włoski na brodzie. Dlaczego krasnoludzka broda odrasta tak szybko- pomyślał po czym dorzucił- przekleństwo!. Nie mając czasu na to, żeby się ogolić wyszedł za drzwi. Usłyszał jakiś pytający krzyk. Jednak nie potrafił odpowiedzieć na rzucone gdzieś z boku pytanie. Postanowił przeczekać chwilę i dowiedzieć się o co tu do cholery chodzi.
Mój miecz to moja siła
