[Storrytelling Realistyczny] Przebudzenie Shabranigdo

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

podoba mie sie to:D


Renevan


Elf oniemialy spojrzal na smoczego towarzysza. Przyjal miecz, ledwo wykrztusil zwykle "dziekuje". Zadko co zamykalo mu usta. Ale zeby spotkac sie z ZYCZLIWOSCIA? Nie doswiadczyl tego od......bardzo dawna. Moze i smok czul sie urazony mala wylewnoscia, ale jesli spojrzal w oczy mera, zrozumial ze to naprawde bardzo wiele. Drzacymi dlonmi przytwierdzil miecz do plecow, tak aby mogl sie swobodnie poruszac, i szybko go wyciagnac. W jego profesji zwinnosc i szybkosc to podstawa. Faktycznie, trzeba bylo oddac go uzdrowicielowi. Wyciagnal go w strone Aquide, trzymajac za klinge, i uwazajac zeby nie poobcinac sobie palcy. Byl zwinny, wiec nie bylo to zbyt problematyczne. -Dobra. Czy wie ktos dlaczego te paskudztwa(tu pokazal na orki) maja zloty sztandar? I czy zdecydujecie co robimy?
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra/Kasandra i Aquide

Z początku nie zwracali uwagi na to co się dzieje, odeszli kawałek od reszty i zaczęli się targować. Była dość dobra w wykłócaniu się o swoje, jednak nie chciała za bardzo podpaść Aquide. Nie podobało jej się to.
- Już i tak masz zniżkę! - nie wytrzymała w końcu. - Pojeb*ło cię? Może jeszcze mam spać z tobą za darmo, co?
Zacisnęła lewą dłoń w pięść i przesunęła prawą rękę w stronę rękojeści miecza znajdującego się na plecach. Moc zaczęła w niej wzbierać, widocznie złość działała na nią dość pobudzająco.
- Skoro już padła propozycja, to tak - odparł spokojnie. - Możesz spać ze mną za darmo. Pozwalam.
Kasandrę zatkało, otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. Przez chwilę wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w Aquide, w końcu krzyknęła:
- CO?!
Nie zdążył jej odpowiedzieć, gdyż pojawił się ich smoczy towarzysz razem z elfem niosącym piękny miecz. Od razu poczuła przedziwne pragnienie trzymania go, posiadania go. Aż ją mrowiło w całym ciele, gdy stała niedaleko ostrza.
- Aquide, będziesz w stanie go okiełznać? Z tego co czuję, nie potrzebujesz żadnych ostrzy na demony, a w jego rękach mogłoby go wypaczyć, zaś dawanie go Kasandrze byłoby samobójstwem - odezwał się Xan.
Mężczyzna spojrzał na ostrze i prychnął pogardliwie.
- Bez problemu, daj ten złom! - wziął klingę z rąk elfa i przewiesił sobie przez plecy.
- Nie... - jęknęła cicho Kasandra. - Jak tak się ze mną bawicie, to mam was w dupie. Spadam stąd! - stwierdziła i założyła chustę na twarz.
Chwilę później osunęła się zemdlona na ziemię tuż pod nogi Renevan'a.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan


Lowca Cieni, zabojca, elf, lotr. Renevanowi przyznac jedno bylo trzeba. Refleks to on mial. Sandre zlapal jeszcze zanim dotknela glowa ziemi. Trzymal pewnie, acz delikatnie, uwazajac by nie naruszyc pieknego ciala kobiety. Ta sytuacja sprawila mu niemala przyjemnosc. Dawno nie trzymal tak ladnej kobiety, wiec sytuacje postanowil raczej wykorzystac. Uniosl ja, po czym spojrzal po towarzyszach. Zastanowil sie.-Aquide, umiesz jej pomoc, czy zabierzemy ja gdzies by sama doszla do siebie?-zapytal. W drugiej czesci pytania slychac bylo delikatne, muskajace uszy brzminie nadzieji. Jej skora.....byla miekka....chlodna....jedwabista...cudowna. Dotyk kobiety, sprawial ze Renean czul sie, niby wstapil do Niebios i tam popijal najlepsze wino, z samymi Aniolkami.Tym to homeryckim poniekad porownaniem, Sa'el w glowie wlasnej zagubil sie, myslac, wyobrazajac sobie....hmmmm..... bardzo malo przyzwoite sceny. Zeby nie powiedziec nieprzyzwoite w ogole. Patrzac na druzyne nie widzial jej, widzial zas jej cialo, tyle ze....w bardziej wykwitnej pozie. Teraz zas, jej miekkie wlosy, slpywaly po policzku kobiety, ktora bez duchu tkwila w jego ramionach. Odpowiedz (jaka?) gdy don dotarla, z ledwoscia przedarla sie przez zaslone nieskonczonej rozkoszy elfa....
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra/Kasandra i Aquide

Uzdrowiciel był pod wrażeniem szybkości i zwinności elfa. Przyglądał się z jaką troską trzyma on kobietę i było mu go niemal żal. Cicho westchnął na pytanie łotrzyka i odpowiedział powoli:
- Nie wiem, czy mogę jej jakoś pomóc. Jeśli będę w stanie... O, chyba już nie muszę! - zaśmiał się, gdy kobieta otworzyła niepewnie oczy.
Zdziwiło ja to co ujrzała, nie spodziewała się tego wesołka nad sobą. A raczej... Rozejrzała się na boki i dotarło do niej, że on trzyma ją na rękach. Zaczęła gorączkowo myśleć i przypomniała sobie, jak jej się w głowie zakręciło w celi. Najwidoczniej musiała wtedy zemdleć i ten miły osobnik zapewne ją wyniósł na świeże powietrze. Widząc wyraz jego twarzy i oczy zarumieniła się lekko, ciepłota rąk Renevan'a niemal ją parzyła.
- Emmm... Dziękuję, że mnie stamtąd zabrałeś - powiedziała cicho. - Bardzo nie lubię zamkniętych pomieszczeń - wyznała szczerze, od razu dało się też zauważyć zmianę w jej osobowości.
Spojrzała się niepewnie po zebranych, dostrzegła nową osobę, której nie rozpoznawała. Umazany we krwi dość potężny mężczyzna przyglądał się jej badawczym wzrokiem. Obok stał smok uzbrojony w miecz i z lagą w ręku.
- My się chyba jeszcze nie znamy? - spytała zwracając się zarówno do uzdrowiciela jak i smoka. - Jestem Sandra. Smoku, cieszę się, że już doszedłeś do siebie, tam w celi nie wyglądałeś najlepiej...
- Aquide - uzdrowiciel odpowiedział powoli marszcząc lekko brwi. Czyżby Sandra i Kasandra były dwiema różnymi osobami w jednym ciele? Ciekawym było to, że ta druga nie znała go. Czyżby o sobie nie wiedziały? Zastanawiał się, ale wolał zachować te myśli dla siebie.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan



Z niemalym zawodem patrzyl jak pieknosc sie budzi. Wiec bedzie musial ja puscic. Szkoda. Oczywiscie elf cieszyl sie ze nimfa czuje sie lepiej, ale czesc niego chciala, by ta dalej pozostawala bez zmyslow. Wiedzial ze bardzo dlugo nie zapomni dotyku ani widoku pieknosci.-Hmm....jak sie czujesz-rozsadek, cos co elf wykazywal bardzo rzadko, mowil mu, ze musi puscic niewiaste. Jednak ta tajemnicza czesc, okazywana przez niego jeszcze rzadziej, serce mianowicie, kazaly mu ja trzymac. Z rozkosza posluchal drugiego "glosu" wewnatrz siebie. Jej cialo bylo przyjemnie chlodne. Jej srebrne oczy, tak subtelnie wspolgraly z jej karnacja, a ta zas stanowila piekny kontrast z jej miekkimi niczym aksamit kruczoczrnymi wlosami, o pieknym fioletowym polysku, ktory przyciagal uwage na tyle skutecznie, ze mezczyzna w samym widoku mogl sie zatracic. Kompozycji, jakze pieknej i delikatnej, dopelnialy jej spore, ale w sam raz, wsciekle czerwone, pelne, zmyslowe usta. Gdy jego wzrok, choc bardzo sie opieral, powedrowal dalej, odnalazl piekno samo w sobie, zapalal checia trzymania kobiety tak reszte zycia, pozostawania w tym pieknym snie dluzej i dluzej. W nieskonczonosc.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Chwilę przemyślał naglą zmianę osobowości dziewczyny ale jej nie skomentował, czuł że danie miecza bandyty dziewczynie mogłoby być faktycznie samobójstwem albo przynajmniej zabójstwem jednej z osobowości które w niej goszczą. Odchrząknął głośno, najwyraźniej elf wpadł po uszy, nie bardzo było wiadomo czym naprawdę jest to dziewcze ale jak widać elfowi to nie przeszkadzało, wpadł po uszy, ale przecież uczucianie wybieraja. Chyba że z małą pomoca alchemii. Odchrzaknął jeszcze raz udając że czyści gardło.
- To jakmacie może jakies pomysły w którą stronę ruszyć? Tam na horyzoncie mamy armię orków pod złotym sztandarem, sztandar sam w sobie wydaje sie dziwny, brak machin oblężniczych jeszcze dziwniejszy. Jakkolwiek zawsze możemy pójść bardziej w stronę prowincji, która obecnie została niemal zupełnie bez wojska, co wybieracie?
Oparł się nogą o jeden ze stojących w pobliżu budynków i czekał na odpowiedź, uśmiechał sie lekko pod nosem na myśl o tej dziwnej bandzie, jakoś przypadli mu do serca swoja innością, wyglądali jak obcy w obcym kraju. Na szczęście nikt nie widział tego skromnego uśmiechu zza chusty skrywającej kły.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra/Kasandra i Aquide

Wpatrywała się w oczy elfa dość niepewnie, jakby mimo wszystko, pomimo swego wyglądu i zachowania nieco się wstydziła tej nagłej bliskości. Nie przeszkadzało jej zupełnie to, że ją trzymał, w sumie było jej to nawet na rękę. Ciągle odczuwała mdłości i zawroty głowy. Dziwnym było, że ostatnimi czasy coraz częściej na to cierpiała. Czyżby jej stan zdrowia pogorszył się w jakiś tajemniczy sposób? Nie pamiętała, by przed śmiercią przybranej matki coś takiego się działo...
- Hmm... jak sie czujesz? - pytanie wyrwało ją z rozmyślań.
- Emmm... Nie jest źle, jakoś żyję... - zaczęła niepewnie. - Trochę mi się nadal kręci w głowie i nieco mi słabo, ale poza tym jest dobrze.
Uśmiechnęła się, jej oczy przybrały dziwnego, ciepłego wyrazu. Zdawała się być bardzo spokojna, gdyż srebro przestało wirować w szaleńczym tempie i zastygło. Dało się wyczuć, że moc i druga osobowość zostały w niej uśpione, nie można też już było wyczuć u niej czarnej magii. Mieli spokój od Kasandry, w każdym razie na jakiś czas. Zapewne do następnego napadu złości...
- To jak, macie może jakieś pomysły w którą stronę ruszyć? Tam na horyzoncie mamy armię orków pod złotym sztandarem, sztandar sam w sobie wydaje sie dziwny, brak machin oblężniczych jeszcze dziwniejszy. Jakkolwiek zawsze możemy pójść bardziej w stronę prowincji, która obecnie została niemal zupełnie bez wojska, co wybieracie? - zapytał Xan i dopiero teraz zauważyła, że była w centrum uwagi. Nieco się zmieszała.
- Jestem za tym, żeby iść na prowincję. Zawsze tam będzie jakiś dach nad głową i ciepła strawa. Wolę spać pod gwiazdami, ale czasami miękkie łóżko to wszystko, czego mi trzeba.
Ostatnie zdanie wypowiedziała do elfa i puściła do niego oczko uśmiechając się uroczo.
- Dobra, mi tam wsio... Możemy iść na prowincję - stwierdził Aquide wzruszając ramionami.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Zaphirel:

-Wiec w drogę- mruknął, machnąwszy ręką. -Widzę, że jeśli ktoś nie ruszy to będziemy tu stać aż nas starość pożre!- warknął i ruszył naprzód traktem. Skinął na Aine. -Wygląda na to, że prowadzimy- powiedizął do dziewczyny i pokręcił głową. Żeby on cos prowadził.. ale jak już raczył zauważyć - świat schodzi na psy... a na tą Sandrę trzeba będzie uważać. Szczególnie, ze w jednym ciele siedzi dość interesująca postać, oraz cholerna nimfomanka. Mag się skrzywił. Miał złe doświadczenia z tego typu kobietami. Awersja była bardzo silna... Mag założył ręce na plecach. Jeśli go szlag nie trafi przez Renevana, to z pewnością dopełni tego Cassandra. Zaphirel nie wiedział, kto wynalazł powiedzenie "życie jest piękne" ale najchętniej wyrwałby pacjentowi nogi i powiesił nad ogniem, by powoli opiekać...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan Sa'el psd. m. in. "Grozny" "Potezny" "Wielki" "Wszechmocny" :D

Renevana diabelsko ciagnelo zobaczyc, co orkowie robia w miescie. I ile wart jest ich zloty sztandar. I ekwipunek. Niestety mial pewien powazny problem. Problem istoty delikatnej, plochej. Problem powazny, wymagajacy dlugiej debaty, nim sie go rozwiarze. Problem ow, spoczywal na rekach elfa. Nazywal sie Sandra, i byl nieziemsko piekny. Tak piekny, ze mera ogarniala dziwna blogosc, gdy nan patrzyl. Nie wspominajac juz o dotyku problemu. Ale problem w tym, ze problem chcial wybrac sie na pustkowie. A tam ani orkow, ani zlota, ani nawet burdelow nie ma. Zadupie kompletne. Jednak elf zdecydowal sie nie oddalac od pieknosci. Postanowil zatem uzyc watpliwej sily swego rozumu, intelektu oraz elokwencji.-Ej.....-zaczal. -Zanim wybierzemy sie na pustkowia, skoczmy na chwilke do miasta!-przemawial tonem i jezykiem, godnym orkowego barbarzyncy-Nie zaszkodzi sprawdzic, co ci orkowie tam robia. Nie wygladaja na groznych, a nawet te zielonoskore prymitywy zabralyby machiny obeznicze podczas oblezenia. Pozatym ciekawia mnie te demony- mowil. Mowic przestal, gdyz Sandra poruszyla sie nieznacznie, jednak elfowi przypominajac o sobie. Ten zas rozplynal sie znow w walorach ciala kobiety, poggrazyl sie w czerwieni jej ust, bieli skory, czerni wlosow i pieknie calosci...
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra/Kasandra i Aquide

Cały czas zastanawiała się, czemu on jej w końcu nie puści, przecież chyba nic takiego się nie stało? Nie żeby była niezadowolona czy coś. Zawsze to miło, gdy ktoś się troszczy, opiekuje i martwi. "Dawno już tak nie było" - zasmuciła się na wspomnienie swej opiekunki i znów obrazy ostatnich chwil jej życia stanęły Sandrze przed oczami. Drgnęła lekko i skrzywiła się nieco.
Kiedy elf się wysłowił w końcu, spojrzała na niego zdziwiona wachlując rzęsami.
- Tam może być niebezpiecznie, wiesz? Myślisz, że sobie poradzisz w walce z demonami? - spytała. - Nie martw się, jak chcesz iść, to pójdę z tobą i będę cię ochraniać...
Może i brzmiało to dziwnie w ustach tej istoty, ale nie chciała, by jej nowemu przyjacielowi się coś stało. Właściwie nie miała w tej chwili nikogo poza nim i tymi dziwnymi ludźmi (i smokiem), którzy z niewiadomych dla niej przyczyn chcieli podróżować gdzieś razem. Zapewne wydarzyło się wiele ważnych rzeczy, kiedy była nieprzytomna...
Westchnęła ciężko zmartwiona.
- To może byście się w końcu... szanowni towarzysze... zdecydowali, gdzie iść? - zapytał znudzony Aquide wydrapując sobie resztki brudu i krwi spod paznokci. - Pójdziemy na orki, potem na zadupie - zadecydował. - Chyba wszystkim pasuje i każdy zadowolony, tak? No, to jazda! - uśmiechnął się szeroko i ruchem ręki zaczął wszystkich poganiać.
- Tak swoją drogą, to mógłbyś już przestać rozbierać Sandrę wzrokiem - stwierdził zrezygnowany i załamany przyglądając się elfowi. - Ona i tak niewiele na sobie ma. I chyba już możesz postawić panią, chyba że masz zamiar ją nieść przez całą drogę? - zapytał zdegustowany unosząc lekko jedną brew ku górze.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Elf najwyraźnjiej przejawiałniezdrowe zaciekawienie orkami i Sandrą. Sandra była osobnym kłopotem ale orki do najrozsądniejszych istot nie należały a nie mał ochoty oglądać dzisiaj kolejnej rzeźni. No ale cóż jeśli będą tu tak sterczeć i sie spierać gdzie pójść to nigdy stąd nie ruszą. Zlustrował wzrokiem ich kompanię. Takiej zbieraniny chyba jednak nikt ani nic nie będzie zaczepiać. Nawet jeśli to można kogoś szybko nauczyć moresu bez rozlewu krwi.
-No to chodźmy zanim zmarnujemy resztę dnia.
Xan ruszył w stronę orków i miast widniejącego ciut dalej wpasowanego w cały krajobraz. Może się w końcu ruszą.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Gdy tylko ruszyli, Renevan mógł już dostrzec emblemat na chorągwi. Coś mu nie pasowało. Widniała na niej dwudzielna tarcza. Na jednej z części, stał w atakującej pozie złoty gryf. Na drugiej zaś części, widniał złoty dąb.
Wszystko było nie tak. Przecież to godło elfów z dębowej puszczy. Gryf zaś, był godłem państwa Ilinon. Dostrzegł także drobny ruch wśród drzew. Legiony elfów, poruszały się między drzewami zaraz obok legionu orkijskiego. Renevan z jakichś dziwnych niewyjaśnionych powodów, nie potrafił odczuwać do tych orków wrogości. Nawet cos na kształt.... sympatii? Sam nie potrafił tego zrozumieć. Inni członkowie zespołu nie mieli takich oporów jak Renevan. Zielonoskórzy napawali ich taką wrogością jak niegdyś. Zbliżali się coraz bliżej. Orkowie zauważyli ich, lecz nie zwracali specjalnej uwagi na nadchodzących.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan Sa'el "W obliczu kobiet nie tak grozny jak zawsze"


Elf, gdy tylko rozpoczeli wyprawe, puscil kobiete, acz bardzo bardzo niechetnie. Jego dlonie, dalej czuly chlod jej ciala, lecz chlod ten byl nieznosnie przyjemny,a Sa'el z ledwoscia sie skupial. Myslami, tylko czesciowo wbrew woli, wracal do ksztaltow jej ciala, miekkosci wlosow i zmyslowosci warg, oczu....Ale teraz musial zastanawiac sie nad czym innym. Nie chodzilo o to, ze dziwila go jego dziwna sympatia do orkow. Tym mogl zajac sie pozniej. Bardziej intrygowalo go, jakim cudem, legiony elfow maszeruja niemal ramie w ramie z orkami, oraz to ze oba ludy poruszaja sie pod sztandarami panstwa Ilinon. To bylo dlan calkiem niezrozumiale. Chyba ze....-Te! druzyno!- Odezwal sie wysoce kulturalnie-A moze, ta armia zostala w jakis sposob WYNAJETA do walki z demonami?- Elf nie orientowal sie zbytnio w polityce, ale mimo niechceci ludzi do elfow, elfow do ludzi i nienawisci laczacej te dwie rasy w stosunku do orkow ktore dluzne nie pozostawaly, to jednak te trzy rasy, byly sobie blizsze politycznie, niz kazda z nich z demonami. Wiec wysoce bylo prawdopodobne, ze oto rusza wielka batalia przeciw stworom z zaswiatow czy innej cywilizacyjnej masakry. Fachowe okreslenia byly specjalnoscia mera. Nagle poczul cos bardzo dziwnego. Nie widzial pobratymcow od bardzo dawna. Chcial zobaczyc, porozmawiac, znalezc sie wsrod elfow. Pragnienie to bylo tak gorace, ze przyspieszyl marsz, nie odzywajac sie juz do towarzyszy tej dziwnej przygody.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Aine

Dziewczyna milczała przez cały ten czas tylko się przygladając i przysłuchując nowej drużynie. Powrót świadomości Sandry wcale jej nie zdziwił, a fakt, że kobieta niczego nie pamietała był dla niej czymś normalnym. Przestała zawracać sobie głowę elfem, smok miał się nad wyraz dobrze. Aine maszerowała więc wraz z drużyną.
Dziwaczny obrazek wspólnie maszerujących elfów i orków sprawił, że stanęła jak wryta patrząc na to z uniesionymi brwiami. Aż zdjęła z twarzy chustkę z wrażenia. Gładka, nieco blada twarz, która się pod nią kryła należała do bardzo młodej dziewczyny, która przedwcześnie wydoroślała. Cała jej twarz miała poważny, zamyślony wyraz. Nie było tego widać, gdy skrywała ją chusta. Wtedy zauważyć się tylko dało gniewnie zmarszczone brwi...
Elfy i orkowie... Hmm... To było dziwne... Bardzo dziwne... I wcale, ale to wcale nie sprawiło, że bardziej polubiła orków...
- Śmiem wątpić w twoje przypuszczenia, drogi elfie... Aczkolwiek nie znaczy to, że od razu odrzucam twe wnioski... Być może są słuszne. W tej chwili jednakże brzmią głupio i mało prawdopodobnie - mruknęła przygladając się zjawisku i wznawiając marsz. Na powrót nasunęła chuste na twarz.

Przepraszam za nieobecność. Kłopoty z netem i kompem...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Pomysłelfa o przymierzu orkowo elfim był... nienaturalny. Wypaczony, niemoralny, osbślizgły, smierdzący i na dodatek psychopatyczny. Mimo to mogło coś w tym być..Mógł przyjąć teorię ze orki robiły za najemników, ale prędzej by rpzyjął że są na służbie demonów niż ludzi. Wszystko w tej sytuacji mu nie pasowało do siebie.
-Twoja teoria jest wystarczająco chora zeby mogła być choć odrobine prawdziwa. Jakkolwiek chyba nie ma innego sposobu na sprawdzenie tego niż zblizenie sie tam, najlepiej by było gdybyś poprostu zaciągnął języka u swoich ziomków. Nie wiem czemu ale czasem na widok orków mam ochotę zastosować metodę najpierw zniszcz a potem pytaj. Nie martwcie, to sie tyczy głównie demonów i orków. Dodał uspokajająco.
Zadziwiła go twarz Aine, była... młoda. Zupełnie niepodobna do reszty postawy, ale w tej chuście przy odpowiedniej charakteryzacji mogłaby równie dobrze uchodzić za pięćdziesięcioletnią babcię. Nie pytał po co ją nosiła. każdy mał swoje powody żeby skryć oblicze rpzed innymi. Najczęściej lepiej było po prostu nie pytać.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Hikari
Majtek
Majtek
Posty: 133
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 15:42
Lokalizacja: Glenshee, Scotland
Kontakt:

Post autor: Hikari »

Aquide

Aquide milczal przez cala droge, zastanawiajac sie nad konszachtami elfow z orkami. Dzialo sie cos niedobrego i bynajmniej mu sie to nie podobalo, do tego doszla kwestia Sandry, kompletnie nieswiadomej swej groznej drugiej osobowosci. Na dodatek przypaletal sie elf ktoremu na widok kobiety gesta kleista ciecz rozrodcza z wszystkich otworow pryskala. Jak na jeden dzien, za duzo.
- Jak dla mnie to rownie dobrze moze byc zwykla iluzja. Mowia ze Herkules dupa kiedy ludzi kupa ale ta smieszna armia predzej sie zesra niz ubije choc jednego demona....Blazenada istna, musza miec inny cel, mam nadzieje ze nie polityczny bo w to nie mam zamiaru sie pakowac. Dopoki sie nie spytamy to sie nie dowiemy - skwitowal dobitnie uzdrowiciel.
Rozejrzawszy sie po towarzyszach natrafil na niepewne i lekko rozbiegane oczy Sandry ktora wyraznie zwolnila kroku i nie kwapila sie zbytnio by isc dalej, na rowni z jej nowym wielbicielem.
- Boisz sie orkow Sandro ? - zwrocil sie do niej bardzo oficialnie.
- Nie, po prostu nie lubie tlumow Aquide - odparla rownie oficialnym tonem.
- Jak zatem nazwiesz nasza KOMPANIE ? Hm..Hm..Hm - zarechotal wyraznie rozbawiony.
- Zgraja - odpowiedziala zniesmaczona.
Zrownujac krok z tempem Sandry zblizyl sie od jej ucha i stwierdzil po cichu:
- Mialas na mysli Bande Debili. Hm..Hm..Hm.. Obronie Cie, chodzmy. - zacytowal kasliwie.


Panie i panowie wybacza ale mialem od %(%$# roboty i ostre urwanie jaj w pracy dlatego tez czasem tylko dorzucalem cos do posta Ouz, postaram sie pisac czesciej (nie mam wyboru, Ouz mi trzyma moj wlasny sztylet na gardle oO). Me be sorri :)
Obrazek

Zapraszam w progi Bram Snów
Obrazek
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra/Kasandra

Ten cały Aquide zaczynał ją lekko wkurzać, co to w ogóle za stare próchno się przypałętało? Wyglądał na jakieś trzydzieści lat i myślał, że wiek pozwalał mu na drażnienie się z nią? Prychnęła niezadowolona i przystanęła na chwilę. Nie miała ochoty wchodzić między nowych, tłumy obcych osób nieco ją przerażały. Postanowiła się choć trochę odgrodzić i założyła chustkę. Czarny jedwab spłynął po twarzy aż na obojczyki...
- Póki co to ja zabiłam demona, więc możesz się śmiać do woli - syknęła wściekle.
- Wiesz, jestem uzdrowicielem, mogę ci pomóc, dziecko... - odparł z lekkim zwątpieniem.
- Nie potrzebuję twojej pomocy! - odfuknęła.
- Potrzebujesz i to bardziej, niż myślisz - odpowiedział bardzo spokojnie i śmiertelnie poważnie. - Twoje problemy ze sobą mogą się w końcu stać naszymi problemami, a jak nad sobą nie będziesz panować, możesz stać się zagrożeniem, także dla samej siebie...
- Ani słowa więcej - głos i zimne oczy Kasandry przypominały teraz stal, która znalazła się na gardle Aquide. - Ona nie wie i MA NIE WIEDZIEĆ - wycedziła słowa naciskając czubkiem miecza na krtań uzdrowiciela.
Poczuł zbierający się i zbliżający do niego ładunek, impuls Czarnej Magii, czystej energii zła, która mogłaby Aquide zapewne zabić. Kasandra jednak nie uwolniła czaru, jakby tylko chciała udowodnić mężczyźnie, że nie żartuje i zabicie go nie będzie dla niej większym wyzwaniem czy problemem.
Kobieta poczuła dłoń na ramieniu.
- Odłóż żelazo... nie czas i nie miejsce - szepnął Zaphirel. Miał wrażenie, że kobieta nie chce go zabijać, ale jedynie pokazać mu, że woli być niezależną i wolną... mag zdecydował sie ułatwić jej to.
- Powiedzmy, że dasz mu drugą szanse na moja prośbę, dobrze? - szepnął.
Zbliżył się bardziej, by Aquide nie słyszał kolejnych słów. - Możemy go potrzebować. Ty też, może nie tak, jak on myśli, ale będziesz. Przyjmij radę od kolegi po fachu - dodał.
Nie przepadał za tą Kasandrą, ale chyba nie miał wyboru, jak ją na razie tolerować i grać tak, jak ona zaśpiewa... jest nieprzewidywalna, gdy jest zła... podobnie jak sam Zaphirel, ale on w odróżnieniu od kobiety nie złościł się za często.
Idąc za radą chwili jednak puściła i schowała miecz, wolała uzdrowiciela nie rozzłościć. Mimo wszystko bała się mocy tego człowieka. Spojrzała za oddalającą się grupką i elfem, który niemal biegł na jej czele. Zastanawiała się, czy iść dalej. Ruszyła powoli mijając Aquide i Maga bez słowa.
Zablokowany