[Storrytelling Realistyczny] Przebudzenie Shabranigdo

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan



A!-wrzasnal strworzony Elf.-Mosci Panienko! przepraszam za to zachowanie niegodne rycerza!-glos mera byl skruszony, lekko rozedrgany, jakby faktycznie byl swietoszkowatym rycerzem, jakby faktycznie zapomnial sie przedstawic, i jaby faktycznie tego zalowal.-Me miano, brzmi sir Renevan Sa'el! Poprzysiaglem bronic dziewic, dzieci, starcow i innych nieuda......-przerwal. zastanowil sie. jego glos, juz spokojny, przechodzil w udawany stan szlachetnego uniesienia.-niezdolnych do obrony znaczy sie! Sluze bogom, i jestem ich poslancem! Niech nie zwiedzie Cie wyglad-dodal calkiem powaznie. Moze wygladam na
zabojce. Ale to nieprawda. Prawdziwa rozkosz znajduje w niszczeniu zla na pochybale Wielkiej Zlej sile a ku chwale Swiatlosci!!-ostatnie zdanie wykrzyczal, w jego oczach zawitaly lzy. Wydobyl sztylet, wykonal parodie salutu, podpatrzonego kiedys u jakiegos paladyna. Na koniec padl na kolana, oraz schylil glowe. Spokojnym glosem, lecz noszacym slady podniecenia z przed chwili wyrzekl-udziel mi szlachetna bialoglowo blogoslawienstwa, a rzuce sie w ogien z wiedza, ze ono mnie uchroni-Caly czas podtrzymywal patetycznosc sytuacji. Z powazna mina czekal na blogoslawienstwo(:D:D:D)
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Hikari
Majtek
Majtek
Posty: 133
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 15:42
Lokalizacja: Glenshee, Scotland
Kontakt:

Post autor: Hikari »

Aquide

Ogladajac cale to przedstawienie usmiechal sie lekko, byl wyraznie rozbawiony sytuacja. Na slowa striptizerki odparl bardzo spokojnie i zrownowazono:
- Nie przystoi damie mowic tak brzydko, szczegolnie polnagiej i szczegolnie do kogos kto ja uratowal z pierdla, nieprawdaz?
- A teraz idz i przynies mi piwa kobieto. - dodal kasliwie.
- Dobrze wiem ze sama bym wyszla z pierdla, a piwo to sobie mozesz wsadzic w dupe.
- Wiem ze bys wyszla co nie zmienia faktu ze chce mi sie pic, tam masz karczme. - odparl powaznie rzucajac jej mala sakiewke z monetami i wskazujac dosc duzy budynek po prawej stronie.
Sakiewka upadla pod nogami Sandry, ta zas spojrzala na nia pogardliwie, prychnela i odwrocila sie do Aquide plecami cos burczac pod nosem
Przeciagnal sie paradnie, ziewnal i przetarl oczy z lez, ktore pojawily sie podczas tej jakze trudnej czynnosci.
- No to zarobilem 25 patoli, uratowalem kolejne kilka istnien, hmmm. Bywajcie. - dorzucil rozbawionym glosem.
Odwrocil sie i powoli ruszal w swoja strone gdy jego uszu dobiegl lament elfa, zatrzymal sie i zaczal sie przygladac komedii.
Renevan skonczywszy przydlugi i strasznie zalosny monolog usmiechnal sie i padl na kolana.
Polnaga kobieta stwierdzila podirytowanym glosem:
- Przymknij sie, wkurzasz mnie.... - i wyciagnela otwarta dlon skierowana prosto w twarz elfa.
Aquide drgnal czujac potezny ladunek czarnej energii zbierajacy sie w Sandrze.
`Forces of nature protect me. FIRE ANCHOR`
Na jego przedramionach pojawila sie zarzaca opoka, jednym susem dopadl do kobiety i lapiac jej silnie nadgarstek szarpnal jej reke w gore w ostatnim momencie, bowiem potezna kula czarnego jak smola ognia poszybowala w gore i explodowala kilka metrow nad nimi. Jej nadgarstek zaczal dymic, sama syknela mocno niezadwolona i probowala sie wyrwac. Nieskuteczne jednak byly jej proby bowiem znalazla sie po chwili na kolanach z reka wykrecona w przegubach i wygieta na plecy.
- O nie moja droga pani, tak sie nie robi. - stwierdzil spokojnie i opanowanie uzdrowiciel.
Elf w tym momencie musial sobie przypomniec ze Aquide juz raz utratowal mu zycie.
- No to mamy 2:0 Renevanie. - rzucil do elfa.
- W zasadzie mialem was opuscic ale widze ze niezle rozbrykana z was druzynka.
Spogladajac na kobieta ktora slaniala sie u jego stop stwierdzil powaznie:
- Chyba bede tu potrzebny.... Kim jestes, bo naprawde chcialbym sie tego dowiedziec....Wyczuw... no to kim jestes?
Opoka na jego przedramionach zniknela i puscil jej reke. Ta zas od razu odskoczyla, przeturlala sie na `bezpieczna` odleglosc i zaczela masowac przedramie kleczac na jednym z kolan. Spojrzala sie na swoj nadgrastek ktory zaczal dymic na czarno i szybko sie regenerowac.
- Ah, no to juz wiemy kim jestes - rzucil beznamietnie Aquide.
W odpowiedzi poslala mu sympatyczny usmiech i stwierdzila:
- Kasandra, milo mi - po czym usmiechnela sie jeszcze bardziej uroczo.
- To dobrze ze Ci milo Kasandro, juz wiem co Ci sprawia przyjemnosc jednak nie ze mna takie gierki, fetysz mnie nie kreci. A tak swoja droga, ile bierzesz za godzine? - odparl wyraznie rozbawiony.
Obrazek

Zapraszam w progi Bram Snów
Obrazek
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Sandra/Kasandra

Niezwykle ją irytował ten... uzdrowiciel, choć musiała przyznać, że pierwszy raz udało się komuś ją powstrzymać. Musiała też spojrzeć na niego nieco przychylniej i z szacunkiem. Cóż i tak ten człowiek nie pożyje długo, może być dla Aquide milsza. Tym bardziej, że narażanie mu się było czystą głupotą i masochizmem.
Wstała powoli, zmierzyła go taksującym wzrokiem i podeszła niebezpiecznie blisko. Przyglądała mu się uważnie, przejechała zimną jak lód dłonią po jego odkrytym umięśnionym torsie, na chwilę zatrzymała się na tatuażu płomieni. Przeszła za niego dotykając przy okazji umięśnionych ramion Aquide i na końcu złapała go za tyłek. Stanęła przed nim zamyślona i kiwnęła kilka razy głową.
- Normalnie to biorę stówę, ale jak dla ciebie to może i być za pięćdziesiąt - stwierdziła poważnie i zatopiła w nim spojrzenie swych niespokojnych srebrnych oczu. Powoli nadmiar energii zaczął ją opuszczać kończąc regenerację nadgarstka, poczuła lekkie osłabienie spowodowane spadkiem adrenaliny, lekko zadrżała na ciele. Nie lubiła tych chwil.
- Nie bawiłam się tak dobrze od jakiś dwustu lat! - zaśmiała się i przylgnęła swym zimnym ciałem do Aquide.
Spojrzała w stronę elfa, nie widać było na jej twarzy nawet śladu skruchy czy przeprosin. Jedynie lekki uśmiech który sprawiał, że wyglądała w dość niepokojący sposób.
- Zarabiać na wojnie? - spytała przekrzywiając głowę i uśmiechając się szerzej. - Nie dbam o pieniądze, jak są mi potrzebne, to je po prostu zdobywam. Ale walczyć z demonami? Och, to już coś innego. Ludzie i demony, to lubię zabijać najbardziej. Jak się nie boicie, to jestem z wami...
Ostatnie słowa wypowiedziała tym swoim cichym, zimnym, nieprzyjemnym metalicznym głosem.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan



2:0?-zastanowil sie mer-jest 2:1 bo Cie jeszcze nie zabilem, czlowieku-Sa'el usmiechnal sie. A na glos powiedzial:-hmmmm....dzieki. Ale spotkanie z tym smiesznym czyms moglobyc calkiem mile. Moze bylo troszke malo rozmowne.....ale wygladalo fajnie!-mowil. Spojrzal na wybawce bardziej serio.-I co ja mam z Toba zrobic, uzdrowicielu? tyle razy ratujesz mi.....hmmm.....wlasnie. co? powiedzmy ze tylek. a ja co? a ja mam dlug wdziecznosci. Przy okazji. Nauczysz mnie tej sztuczki, tak jakby Ciebie zabraklo, a ona dostala kur......eeee....napadu zlosci?-Calkiem powaznie spytal. Bal sie Sandry. Lubil ja, ale zaczynal sie bac. Postanowil chwilowo jej nie draznic, szczegolnie ze moze sie to dlan zle skonczyc. Do uzdrowiciela nabieral czegos na ksztalt niechetnego szacunku. Lubil tak bez krytycznie tylko smoka, bo nic nie robil w sumie. Postanowil sie z nim blizej zapoznac.-Czeeeesc.........smoku-dokonczyl niezrecznie. Nie wiedzial jak sie do podobnej istoty zwracac.-Moze juz uslyszlales.....ale powtorze. Nazywam sie Sa'el. A ty jestes......?-zasugerowal co wielopaszczy powinien odrzec.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Wszystko działo się dosyć szybko, przemiana osobowości Sandry i reakcja uzdrowiciela. Wyglądało na to że byli dosyć potężni, oboje. Sandra głównie z powodu dualizmu jej natury. To tak jakby mieć kopie zapasową siebie na gorsze momenty.
-Xan, wystarczy Xan, i przy innych ludziach wolałbym gdybyście zwracali się do mnie raczej jako człowieka. Normalni ludzie dosyć nerwowo reagują na samą moją obecność w okolicy. jestem jak najbardziej za eliminowaniem demonów. Większa kompania to osobliwy pomysł jak dla mnie, zwłaszcza tak zróżnicowana, w sumie czemu nie. Smutne jest to, jak nisko ostatnimi czasy upadli ludzie. Więzić niewinnych, wzywać demony. Co do mnie, mam swoje powody żeby pozwiedzać czasem tutejsze rejony i trzymać rękę na pulsie, jak widać całkiem słusznie. Muszę jeszcze tylko cos znaleźć i zaraz wrócę.
Poszedł poszukać na pobojowisku swojej lagi i mieczy pozostawionych przez poległych szermierzy, miał dziwne przeczucie ze niedługo mogą się przydać.

Wybaczcie miniposta ale pisze właśnie z Krakowa i dostęp do neta jest kiepski a klawiatura tragiczna.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Cięzko było stwierdzić czy ta "grupa" będzie dobrze zgrana. Jedno było pewne. Razem są cholernie silni i jak na razie całkiem majętni. 25 tysięcy sayranów, było sumką wystarczającą na kupno niewielkiego, aczkolwiek dobrego okrętu, domu, lub czegokolwiek o podobnej wartości. W porcie w oddalonej o dwa kilometry stolicy zaczynały kłębić się statki. Z daleka widać było panującą tam nerwową atmosferę. Wielu zbrojnych, wysyłanych było do Ilinon. Kraju o sporym znaczeniu, choć bardzo młodego. Ilinon tak naprawdę powstało dwadzieścia lat temu, lecz dorównywało bogactwem Almekii. Mało tego, było lepiej rozwinięte, a jego władca rozbudowywał się z rozmachem. Odważne decyzje, sporo pieniędzy i mądrze prowadzona gospodarka, przyczyniły sie do bardzo szybkiego rozwoju. Jak widać było po żaglach napływających do portu statków, Seyruun i Almekia wysyłało doń swoich ludzi. Stolica Ilinon, była co prawda na starym kontynencie, lecz większość kraju znajdowała sie już na nowym (Nowy kontynent nazwałem sobie Ergadorem). Z położonych na nadmorskich wyżynach ruin miasteczka, widać było teraz spokojne morze, mocno prażące słońce, drzewa w dolince oraz wędrujące w stronę portowej stolicy, pokaźne legiony orkowych wojowników.
Wędrowali dość spokojnie od północno zachodniej strony miasta. (Wy jesteście po południowej)
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Aine

Szczerze powiedziawszy cała ta historia z Sandrą czy Kasandrą ją mocno zaskoczyła. Uniosła i po chwili ściągnęła brwi w zamyśleniu przygladając się i przysłuchując całej sytuacji. Ręce skrzyżowała na piersiach prostując się przy tym. Zachowała daleko posuniętą czujność. Zdecydowanie mogło być ciekawie. Podwójna natura towarzyszki mocno ją zaintrygowała. Człowiek i... Mazoku? Możliwe... Bardzo prawdopodobne... Nie była jednak pewna... Nie była w tej dziedzinie specjalistką wolała więc nie wydawać pochopnych sądów. Kiedyś jeszcze się okaże co i jak...
Elf odstawił swoje irytujące przedstawienie. Nawet nie zwróciła na niego uwagi. Reakcja Kasandry jej nie zdziwiła. W tej chwili po prostu tego tylko można się było spodziewać. Nim nieco zdezorientowana zdążyła zareagować zrobił to już Aquide sprawnie hamując mordercze zapędy kobiety. Ręce Aine były teraz opuszczone wzdłuż jej ciała, gdy w milczeniu nad czymś się zastanawiała. Po chwili odruchowo znów skrzyżowała je na piersiach. Posuwająca się dość żwawo akcja rozgrywającej się przed jej oczami scenki coraz bardziej upewniała dziewczynę, że ma do czynienia z Mazoku. Ciekawe...
Zerknęła na elfa który tym razem dla odmiany ślinił sie do przedstawiciela smoczej rasy. Nie miała nawet siły, by skomentować jego zachowanie choćby zniecierpliwionym westchnieniem. Wysłuchała słów smoka z uwagą.
- Jak sobie życzysz, Xanie - powiedziała skinąwszy głową.
Obróciła sie tak, ze nie patrzyła w tej chwili na żadnego z czonków... Drużyny? Taaa... Teraz chyba stanowili drużynę... Czas najwyższy przypomnieć sobie zasady działania w grupie od tak dawna zapomniane, zepchnięte na dalszy plan... Westchnęła.
- Wychodzi na to, że żadne z nas nie ma chwilowo co robić i z chęcią zabawimy się polowaniem na demony. Wspólnymi siłami możemy osiągnąć więcej niż wynosiłaby suma osiągnięć każdego z nas z osobna - powiedziała. Słońce grzało mocno, a dziewczyna mimo to nie ściągała w dalszym ciągu chusty. Zamkneła oczy. Ściągnięte brwi nadawały jej twarzy wyraz zafrasowania. A w każdym razie widocznemu odcinkowi twarzy. Czekała na jakąś odpowiedź ze strony nowych towarzyszy...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Zaphirel:

Mag westchnął. -Dobrze więc...- spojrzał po wszystkich. Obojętne spojrzenie prześlizgnęło się po Aquide i Sandrze, czy Kassandrze, jakkolwiek by się nie zwała. Przeskoczyło po Xanie i Renevanie, by zawisnąć na chwilę na "chłopczycy". Westchnął ciężko. -Podróżujesz bez celu... podróż dla samej podróży... czy może coś przy okazji?- zwrócił się do Aine. -Ja na ten przykład zwiedzam biblioteki i świątynie, próbując poszerzyć zakres swej wiedzy. Podróże kształcą, jak mawiają...- padło pytanie Sandry. Ze strony maga nie było odpowiedzi, nie werbalnej przynajmniej. Zaphirel uchwycił jej spojrzenie. Z głębi jego oczu ziała pustka. Wydawało się, że tam nie mieszka żadna emocja. Ni strach, ni współczucie, ni litość, ni radość. Wszystko tonie we wszechogarniającej otchłani. Kącik ust maga wypaczył się w krzywym uśmiechu, który zniknął równie szybko jak się pojawił. Mag odwrócił oczy ku wędrującym wojskom. Od dawna obserwował świat jako maszynę złożona z tysięcy trybików. Oto tysiące „trybików” maszerowały przed jego oczyma, wsiadały na statki i były transportowane gdzieś indziej, by tam wypełnić swe zadanie. Walczyć, zabijać i zapewne zginąć. Dawno temu ktoś nazwał to „sterem dusz”, ale Zaphirel odrzucał jego teorie...
Mag potrząsnął głową. Na filozofię przyjdzie jeszcze czas. –Gdzie wiec ruszamy... polować?- zapytał.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan


Wogole nie rozumiecie-rzekl nieszczesliwym glosem elf.-Nie idziemy polowac na demony, tylko sprawic by inni zrobili to za nas i to tak, zebysmy my byli zarobieni. Chciaz. Zabijanie Tych przystojniaczkow tez moze byc zabawne......-poczal zastanawiac sie na glos Sa'el. W zasadzie nawet moze byc, ale potrzebuje w takim razie jakiejs dluzszej broni. Te zabaweczkk-rzekl pokazujac sztylety-nie zdadza sie na nic przeciwko umarlakom.-Odwrocil sie, a na odchodnym powiedzial-ide za wielkopaszczym, znajde sobie jakis miecz czy cos....-poszedl w strone pobojowiska, w celu znalezienia w miare porzadnego miecza, z wiedza ze ostrze zostawione przez slepca przypadnie smokowi, a z nim, chwilowo, zadzierac nie zamierzal. Moze pozniej? Jesli znalazl jakakolwiek bron dluga, w stylu miecza, topora, halabardy, mlota, morgerszterna czy bulawy bojowej, wrocil z nia do druzyny(wybral te, ktora wydawala mu sie najwygodniejsza do przeprowadzania zwinnych i szybkich atakow). Jesli nie, sprawdzil stan mieszka, i niezachwycony takowym postanowil zwiekszyc ciezar sakiewki. Bardzo roznym sposobem. I bynajmniej- nie legalnym....
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Szedł spokojnie przez pobojowisko. Próbował odnaleźć punkty, w których ostatnio widział posiadaczy trzech mieczy, które jak podejrzewał mogły być jakoś zaklęte. Najpierw jednak poszedł odnaleźć swoją lagę. Dopiero, gdy ją podniósł, przesunął się w kierunku możliwych lokacji ostrzy, szukał nie tylko na ziemi, ale próbował również wyczuć jakąkolwiek aurę, poza tą, jaką mogła mieć broń jego towarzyszy.
- Co do wyboru drogi to mamy dwie opcje. Jedna to pójście tam gdzie wojsko, robić bardziej jako forpoczty i krążyć na flankach, co niezbyt do mnie przemawia. Druga opcja to pójście tam, skąd wojsko zostało zabrane, tam gdzie obecnie czujność jest najmniejsza, czyli ryzyko największe. To są mazoku, po nich można się spodziewać niespodziewanego, a jeśli na prowincji jest zmniejszony kontyngent wojska. To taki kierunek mi się nasuwa. Co do ciebie Renevanie, to nie sądzisz że ciężko byłoby nakłonić człowieka do zabicia mazoku, nawet gdyby mu się to udało? Prościej jest go skłonić do przyzwania demona. Poza tym wyręczanie się innymi jest takie niesmaczne, gdzie tu satysfakcja ze zwycięstwa, gdzie wyzwanie?
Wiatr i gorące podmuchy z dogorywających zgliszcz rozwiewały srebrne włosy Xan'a idącego przez pobojowisko w połączeniu z jego srebrzystoszarym strojem i spokojną miną sprawiał wrażenie, jakby znajdował się zupełnie gdzie indziej, niemalże cieniem stworzonym z dymu i mgły. Przystanął, gdy wydało mu się ze odwiedził już wszystkie miejsca, które powinien, obejrzał z bliska sztuki zebranego oręża, próbował od nich coś wyczuć, nie chciał zostawić niczego potężnego w rękach tutejszych głupców a nie wiedział, czy znalazł te właściwe. No cóż, nie zawsze da się czegoś dopilnować, może, jeśli pozostawił, cos potężnego, kiedyś się narodzi jakaś bardziej zarysowana w historii postać, pełniejsza dobra lub pełniejsza zła... i tak wszystko było w rękach Bogów. Jeszcze raz przyjrzał się orężu, zastanawiając się czy jest tu coś wartego zabrania.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan


Elf nie chcial sie przypodobywac smokowi, ale wolal sie tez nie narazac. Ale obstawial przy swoim.-Wiesz Xanie, w zasadzie masz racje. Ale wiekszosc wielkich bohaterow predzej czy pozniej konczy tak, ze ich zeskrobuja z posadzki. Szukasz czegos?-mowil-moze i Was, wielki rod zionacych ogniem poteznych istot kreci taki koniec, ale mnie na razie nie.
-sceptyzm mera dalo sie wyczuc na kilometr-w zasadzie mozna powiedziec, ze zwyciestwem dla mnie, amoralnego zabojcy bez honoru, uratowanie tylka, zbicie kasy i zdobyciu jakiejs fajnej panienki na noc-elf mowil bardzo powaznie. -Szczegolnie ze jestem zabojca bez imienia w zasadzie-wyznal bardzo cicho. Nie wiedzial czy jaszczur go slyszal, szczegolnie ze nic prawie nie wiedzial. Rozgladal sie za jak najuzyteczniejsza bronia. Sceny z niedawnej walki przechodzily mu przed oczami. Po chwili milczenia, przemowil do smoka-ale jak chcesz mozemy sie pobawic w bohaterow. Tylko obiecaj ze mi pomozesz.....z tymi nozykami za wiele nie poradze przeciwko gnijacemu przeciwnikowi....-znowu pokazal sztylety. Zaczynal lubic smoka.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Odłożył chwilowo zbieraną przez siebie broń. Rozejrzał się po pozostałych, była to naprawdę wyjątkowa zbieranina. Widać ze każdy z nich miał już wiele krwi na swych rękach, *w ten czy inny sposób* pomyślał, gdy jego wzrok przemknął po uzdrowicielu.
- Nie, taki koniec mnie nie pociąga, ale wiesz, czasem lepsze to niż zanudzić się na śmierć, czasem po prostu trzeba podjąć ryzyko. Poza tym, nie tylko my mamy uczulenie na demony, a lepiej jest bliżej poznać przeciwnika, żeby łatwiej z nim później walczyć a co najważniejsze, nie dać się zaskoczyć. Najłatwiej jest zaś dowiedzieć się czegoś o nich, obserwując je w działaniu, zabijając i czytając to, czego dowiedzieli się inni. Trzeba tylko spróbować oddzielić rzetelną wiedzę na ten temat, od pomyj serwowanych przez ludzi opętanych, lub słuchających podstępów mazoku. Tą zaś umiejętność można poznać tylko dzięki doświadczeniu w kontaktach z nimi. Co do mordowania ludzi, to owszem może i jest to niezbyt szlachetna i nie zawsze uczciwie postępująca rasa, ale nie ty dałeś im życie, nie ty powinieneś je odbierać, chyba, że w obronie własnej, demony to zupełnie insza inszość, są jak wynaturzenie na zdrowym organizmie świata. Więc czemu nie niszczyć tego spaczenia? Jeśli takie są cechy twojego zwycięstwa to zauważ, że zazwyczaj przy zabiciu demona coś skapnie, ludzi najbardziej niszczy chęć bogactwa, a jako ze są źródłem zepsucia, więc przy pieniądzach się kręcą. Natomiast na opowieść herosa o pokonaniu demona prawdopodobnie przygruchasz sobie kogoś na jedną noc. Tyłek zaś można stracić nawet wpadając pod rozpędzony wóz idąc po ulicy w biały dzień.
Zakończył swój krótki moralitet odgarniając włosy, które zawiało mu na twarz.
-To jak gdzie idziemy? Pytanie kierował już bardziej ogólnie, miał nadzieję, że opowiedzą się za którąś z jego opcji, choć był otwarty również i na inne propozycje.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan Sa'el

Eh smoku....masz racje. Wiec mam propozycje-podniosl jeden z mieczy. Wygladal mu na magiczny, ale nie byl pewien. Pokazal go wiec towarzyszowi, niewatpliwie bardziej obeznanemu w magicznej materii-co ty na to?-zapytal. Nastepnie podjal wczecniejszy watek-masz racje smoku, niestety mam ten problem, ze moje umiejetnosci nie pozwalaja mi stawac w wielkich rycerskich pojedynkach, ni stawiac czola hordom demonow. Jak trzeba zadzgac kogos od tylu, wlezc gdzies niepostrzezenie, to jam jest pierwszy. Ale w Twoim rozumieniu, to maly honor. O ile nie przejaw wyrzucia z honoru calkowitego.-Renevan zadko byl tak powazny jak teraz-trzeba Ci bowiem wiedziec, ze do walki wrecz, w polu, nie mam predyspozycji. Zawsze mozesz mnie przysposobic to takowej......-mrugna do wielkopaszczego okiem-ale chwilowo nie mam. Dobra sluchaj. Widzialem niedaleko horde orkow. Masz wszystko? To choc ze mna zobaczyc co te poczwary zamierzaja.....
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Poszukiwania magicznej broni, uznać można było za owocne. Miecz podniesiony przez Renevana był zaklęty. Smok od razu poznał w nim magię. Emanował jakimś dziwnym mrowieniem. Był to miecz szermierza, z szajki bandytów, którego na wpół zjedzone szczątki leżały nieopodal. Miecz ten, niestety nie mógł przydać się w walce z demonem. Zaklęty był czarną magią a wiadomym jest, że uderzenie takim mieczem byłoby dla demona czymś na równi śmiertelnym co pokazanie mu języka. Xan nie był też pewien, lecz słyszał niegdyś o wojownikach, którzy walcząc takimi mieczami, jedynie wzmacniali mazoku. Poszukiwania Xana, wypadły nieco lepiej. Znalazł on dwa miecze. Z obu emanowała jakaś dobroć i zagłębienie się w strukturę zaklęcia było dziwnie uspokajające. Jeden z mieczy, należał do tego dziwnego i bardzo szybkiego człowieka, który uczepił się pleców demona. Była to katana, lekka i zaklęta czarem świętego ognia. Idealna aby stanąć do rozprawy z demonem. Drugi miecz, zaklęty był tym samym zaklęciem, jednak był dużo cięższy. Zwykły człowiek, musiałby sporo potrenować, aby móc walczyć cięzkim orężem paladyna. Na obu mieczach widniały runy. Smok nie znał tego magicznego języka, lecz większości treści był w stanie się domyślić. Język ten, powstał w końcu od smoczego. Na obu klingach pisało "Cyphiedzie, daj mi proszę swój ogień i swoją odwagę do walki ze złym". Miecz paladyna był bez podpisu właściciela. Katana jednak, miała wygrawerowany napis "Xander Zetsu'Mei". Znali już nazwisko śmiałka. Orkowie bez przystanków szli w strone portu Seyrunn. Atak na to miasto byłby szaleństwem. Tym bardziej, że nie wydać było sprzętu oblężniczego. Całą drużynę bardzo dziwił taki obrót spraw. "Dlaczego ci orkowie mają złoto białą flagę?" Zapytanie to błąkało się po ich umysłach.

Jeśli wasze postacie mają do tego predyspozycje, to mogą nauczyć się zaklęć od innych członków drużyny. Musicie jednak byc odpowiednio wytrenowani w danej dziedzinie magii. Trenowanie magii szamanizmu, polega na czytaniu o strukturze zaklęć i medytacji zagłębiając się w naturze i własnej duszy. Trening czarnej magii, polega na negatywnym spoglądaniu na świat, czytaniu o strukturze zaklęć i o demonach. Można także modlić się do demonów ale to nie jest najlepszy pomysł. Ćwiczenie magii białej, polega na modlitwie do dobrych bogów, Czytaniu świętych ksiąg i zgłębianiu struktury zaklęć"
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

hej MG, co to znaczy zglebianie strukrury zaklec?
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Zważył w ręku daikatane, była suma możliwości, jakie mogły spotkać tamtego elfa. Wyprostował rękę i sprawdził jak leży mu w dłoni oraz czy ostrze nie jest dla niego za ciężkie, ręka mu nie drżała, nie spodziewał się zresztą niczego innego, mało było mieczy za ciężkich dla niego. Zdawało się ze będzie mógł używać dwuręcznego ostrza tak jakby walczył półtora ręcznym, a na dodatek ten potworny zasięg. Przerzucił go przez plecy, może w przyszłości lepiej zrozumie ten miecz, ale będzie conajmniej użyteczny, w końcu, przecież był poświęcony jednemu z Bogów.
- Ten miecz lepiej daj Aquide, za wiele z nim nie zdziałasz przeciwko demonom. Wskazał przy tych słowach na miecz szermierza. Aquide, będziesz w stanie go okiełznać? Z tego, co czuje, nie potrzebujesz żadnych ostrzy na demony, a w jego rękach mogłoby go wypaczyć, zaś dawanie go Kasandrze byłoby samobójstwem. Podał merowi w zastępstwie miecz Xandera, zastanawiał się czy okaże się godnym następca, czy będzie próbował wypaczyć przeznaczenie ostrza. Cóż, często to ostrza i intencje ich twórców mają wpływ na tych, które je dzierżą.
-Czasem najlepszy sposób na to, żeby zabić demona, to wbić mu miecz w plecy podczas snu, uwierz mi, nie będę wtedy płakał, jeśli ktoś zrobi to po cichu i bez zbędnych ofiar.
Jego spojrzenie ściągnęła grupa orków pod sztandarem, coś wisiało w powietrzu, wszystko tutaj zdawało się obłąkane, zaczynając od zbiegów okoliczności i ich spotkania aż do zachowania ludzi i orków. Przynajmniej dzięki poznaniu tej grupy, będzie mógł rozpatrzyć niektóre rzeczy i zdarzenia z nowej perspektywy. Może nauczy się czegoś nowego, intrygował go ten uzdrowiciel i ta tajemnicza dama, Aine, nieczęsto widuje się rozsądnych i cierpliwych ludzi a ta na taką wyglądała. Zaphirel i Sandra Kasandra byli okazami samymi w sobie. Teraz chyba stanowili jakąś grupę, takie działanie też było dla niego czymś nowym, musiał się jakoś nauczyć w niej działać, lub po prostu odejść, ale przecież zawsze warto jest się czegoś nauczyć.
-Musimy pomyśleć też o innych. Obecnie przecież żadne z nas nie podróżuje samo, i wypadałoby poznać poglądy innych na ten temat. Więc, kto ma jakie propozycje. Tak zupełnie zmieniając temat, to czy widział ktoś może po drodze jagody lub polne tulipany?
Przypomniał sobie, jakie zmęczenie ostatnio odczuwał a dobrze wiedział, że mógłby stworzyć miksturkę, która mogłaby go lub nie tylko jego uratować w podobnej sytuacji następnym razem.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

To znaczy panie prezydencie, że rozumiesz w jaki sposób zaklęcie działa. Nie dość że wiesz jak, ale rozumiesz w jaki sposób. Np, twoje zatrzymywanie cienia. Wiesz jak działa, ale żeby móc je rzucać, musisz wiedzieć w jaki sposób to się dzieje. Do czego odwołuje sie zaklęcie, jak dużo energii musisz poświęcić, gdy sztylet uderza w cień, łączy się z duszą a potem dusza przeciwnika nie pozwala ruszać się ciału. Na tym polega czar. Takich rzeczy, dowiedzieć sie możecie od tych którzy juz znają zaklęcie albo z ksiąg. Potężne zaklęcie o długiej inkantacji, jest tak złożone, że aby zapisać wszystkie zawiłości, należy spisać całą księgę. Tylko pojmując wszystkie tajemnice zaklęcia można je rzucić. Im bardziej skomplikowana jego struktura, tym jest to trudniejsze. Im lepiej znasz wszystkie zawiłości, tym potężniejszy jest czar. Kula ognia, nie jest wcale taka mocna, jednak jeśli ktoś naprawdę dobrze rozumie ten czar, może jedną kulką obalić duży budynek. Tu ukłon w stronę Aquide.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Zablokowany