[Warhammer] Starzy znajomi

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
1. zauważyłem, że niektórzy i tak piszą w pierwszej, a nie trzeciej osobie, więc trudno, piszcie jak chceta ;p
2. trochę się nazbierało, więc w ten update wpletę kilka waszych wypowiedzi
Wszyscy
- Kiedy atakujemy? Źle nie winno być, nas czterech, ich trzech. Damy se radę - rzekł ochoczo Krung i przetarł usta dłonią.
- Kiedy będziecie gotowi, nie możemy pozwolić sobie na najdrobniejszy błąd - odpowiedział mu Dieter skubiąc brodę.
- Z przewagą liczebną nie jest dobrze, Nadir przecież nie zna się na wojaczce. Ale jesteśmy choć trochę doświadczeni, a tamci to rekruci, więc myślę że damy im radę. - Fryderyk Wilhelm.
- Tego co słychać zapowiada się dość łatwo, jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to i może jednego ze strażników wywabimy i zatłuczemy, a wtedy będzie tylko dwóch na czterech. Ale ważne pytanie: kiedy ruszamy i ile czasu będziemy mieli gdy już znajdziemy się w środku? - Dante.
- Ja mogę iść na wabika. Wyciągnę rekrutów a wy ich z zaskoczenia ŁUP! człowiek uśmiechnął się. Plan wydawał się prosty i skuteczny. Potem ja otworze zamek zabierzemy ich i w nogi! Jeśli szybko tylko będziemy się przemieszczać, a dywersja będzie na tyle skuteczna byśmy nie trafili na większy opór, nie będzie problemów. - Nadir.
-Ja mogę z chęcią zrobić te ŁUP - Krung.
- Nie proponowałbym wywabiania na zewnątrz. Powtarzam: nasi wywiadowcy mówią o trzech rekrutach. Może być ich więcej, może być mniej, mogą to być weterani, ba, może być tak, że nikogo nie będzie! - bogacz wyraźnie się niepokoił o żywoty łowcy i prawnika. - Musicie być szybcy i bezwzględni. Najlepiej jak z zaskoczenia wyważycie drzwi i wpakujecie im bełt w twarz, a tym którzy przeżyją rozwalicie łby. Bierzecie klucze i spieprzacie do bramy. Tam będzie czekał Hugo z wozem. - niziołek skinął głową.
- No, to chyba jesteśmy przygotowani i możemy ruszać tak szybkom jak się da. Zapowiada się trochę frajdy - Dante wystukując jakąś smętną melodię palcem o stół.[/i]
- Więc kiedy wyruszamy? Kiedyś w końcu musimy. A tak w ogóle, to czemu oni się tam znaleźli? Odpowiedz. - Krung.
- To żadne tajemnica - odparł szybko niziołek. - Jak wiecie, Konrad jest łowcą wąpierzy. Bardzo, hm, doświadczonym. Spotkał jednak takiego z którym, hm, nie poszło mu najlepiej i ledwo uszedł z życiem. Szukał więc informacji o wampirach w, hm, nie do końca legalnych źródłach... Między innymi Paginas Negras, czyli "Czarne Stronice" Gustavo de Aldana. Ludzie Reitopa to znaleźli, więc go przymknęli. Roderyk próbował go wybronić, więc go... - w tym momencie wbiegł tutaj młody niziołek, stanął przy Underboughu i wyszeptał mu coś do ucha po czym równie szybko wybiegł. - Ha, zdążyli! - ucieszył się Hugo. - W samą porę. Udało nam się załatwić mundury podobne do tych co mają najemnicy Magnusa. Winniście się przebrać. Zapewnią wam jeszcze większą przewagę w zaskoczeniu, a dość dobrze chronią i są wyg...
- Mundury... - Dieter wpadł w słowo niziołkowi. - A, właśnie, krasnoludzie - Dieter zwrócił się do Krunga. - Markgraf zatrudnia dwunastu twych pobratymców, więc, jeśli masz jakieś opory przed zabijaniem swoich rzeknij to teraz, tam nie będziesz mógł się wahać ani przez chwilę, od tego zależy życie Konrada i Roderyka.
2. trochę się nazbierało, więc w ten update wpletę kilka waszych wypowiedzi
Wszyscy
- Kiedy atakujemy? Źle nie winno być, nas czterech, ich trzech. Damy se radę - rzekł ochoczo Krung i przetarł usta dłonią.
- Kiedy będziecie gotowi, nie możemy pozwolić sobie na najdrobniejszy błąd - odpowiedział mu Dieter skubiąc brodę.
- Z przewagą liczebną nie jest dobrze, Nadir przecież nie zna się na wojaczce. Ale jesteśmy choć trochę doświadczeni, a tamci to rekruci, więc myślę że damy im radę. - Fryderyk Wilhelm.
- Tego co słychać zapowiada się dość łatwo, jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to i może jednego ze strażników wywabimy i zatłuczemy, a wtedy będzie tylko dwóch na czterech. Ale ważne pytanie: kiedy ruszamy i ile czasu będziemy mieli gdy już znajdziemy się w środku? - Dante.
- Ja mogę iść na wabika. Wyciągnę rekrutów a wy ich z zaskoczenia ŁUP! człowiek uśmiechnął się. Plan wydawał się prosty i skuteczny. Potem ja otworze zamek zabierzemy ich i w nogi! Jeśli szybko tylko będziemy się przemieszczać, a dywersja będzie na tyle skuteczna byśmy nie trafili na większy opór, nie będzie problemów. - Nadir.
-Ja mogę z chęcią zrobić te ŁUP - Krung.
- Nie proponowałbym wywabiania na zewnątrz. Powtarzam: nasi wywiadowcy mówią o trzech rekrutach. Może być ich więcej, może być mniej, mogą to być weterani, ba, może być tak, że nikogo nie będzie! - bogacz wyraźnie się niepokoił o żywoty łowcy i prawnika. - Musicie być szybcy i bezwzględni. Najlepiej jak z zaskoczenia wyważycie drzwi i wpakujecie im bełt w twarz, a tym którzy przeżyją rozwalicie łby. Bierzecie klucze i spieprzacie do bramy. Tam będzie czekał Hugo z wozem. - niziołek skinął głową.
- No, to chyba jesteśmy przygotowani i możemy ruszać tak szybkom jak się da. Zapowiada się trochę frajdy - Dante wystukując jakąś smętną melodię palcem o stół.[/i]
- Więc kiedy wyruszamy? Kiedyś w końcu musimy. A tak w ogóle, to czemu oni się tam znaleźli? Odpowiedz. - Krung.
- To żadne tajemnica - odparł szybko niziołek. - Jak wiecie, Konrad jest łowcą wąpierzy. Bardzo, hm, doświadczonym. Spotkał jednak takiego z którym, hm, nie poszło mu najlepiej i ledwo uszedł z życiem. Szukał więc informacji o wampirach w, hm, nie do końca legalnych źródłach... Między innymi Paginas Negras, czyli "Czarne Stronice" Gustavo de Aldana. Ludzie Reitopa to znaleźli, więc go przymknęli. Roderyk próbował go wybronić, więc go... - w tym momencie wbiegł tutaj młody niziołek, stanął przy Underboughu i wyszeptał mu coś do ucha po czym równie szybko wybiegł. - Ha, zdążyli! - ucieszył się Hugo. - W samą porę. Udało nam się załatwić mundury podobne do tych co mają najemnicy Magnusa. Winniście się przebrać. Zapewnią wam jeszcze większą przewagę w zaskoczeniu, a dość dobrze chronią i są wyg...
- Mundury... - Dieter wpadł w słowo niziołkowi. - A, właśnie, krasnoludzie - Dieter zwrócił się do Krunga. - Markgraf zatrudnia dwunastu twych pobratymców, więc, jeśli masz jakieś opory przed zabijaniem swoich rzeknij to teraz, tam nie będziesz mógł się wahać ani przez chwilę, od tego zależy życie Konrada i Roderyka.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
-Ba!-rzekł krasnolud i przetarł palcem zdrowe oko- Nieprzystoi krasnoludowi zabijać brata, tak jak człeczynie ojca. Lecz mam nadzieję, że nikt sie nie dowie, że Krung Krongolsson dopełnił się tak haniebnego czynu. Co prawda mój honor będzie splamiony, lecz tylko śmierć mi go przywróci. Pozatym gdyby nie Kondrad i Rodryg już bym nie żył...- krasnolud zamyślił się.
-Lecz mam i na to rade!-wykrzyknął radnośnie-Najwyżej moja dłon nie zabije krasnoluda, jest jeszcze dwóch ludzi mogących zabijać- rzekł i przejechał dłonią po swym młocie.
*Niech Grungi mi to wybaczy.*
-Lecz mam i na to rade!-wykrzyknął radnośnie-Najwyżej moja dłon nie zabije krasnoluda, jest jeszcze dwóch ludzi mogących zabijać- rzekł i przejechał dłonią po swym młocie.
*Niech Grungi mi to wybaczy.*
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
- Dobrze - rzekł Dieter. - Jeśli wszystko już wyjaśnione, zejdziemy teraz na dół - wskazuje klapę w podłodze, której do teraz nie zauważyliście. - Tam weźmiecie co trza i przebierzecie się w mundury, jeśli chcecie, oczywiście.
Zeszliście na dół, Hugo zapalił pochodnię. Przyjaciele łowcy i prawnika zgromadzili tu dużo broni. Na ścianach wiszą kordy, tasaki, miecze, szable, rapiery, szpady. Na dwóch wielkich stołach leży kilka buław, buzdyganów, toporów, młotów, nadziaków oraz noży i sztyletów przeróżnego kształtu. Na mniejszym stole jest kilka lekkich, myśliwskich kusz oraz jedna cięższa. Pod ścianą stoją włócznie, glewie, halabardy, rohatyny, gizarmy, szydła, partyzany i sudlice. Na czwartym stole leżą barwione na ciemnozielono przeszywanice, kaptury kolcze i kapaliny, niechybnie wasze przebrania.
- Częstujcie się, jeśli będziemy gotowi, wieczorem wyruszymy.
Zeszliście na dół, Hugo zapalił pochodnię. Przyjaciele łowcy i prawnika zgromadzili tu dużo broni. Na ścianach wiszą kordy, tasaki, miecze, szable, rapiery, szpady. Na dwóch wielkich stołach leży kilka buław, buzdyganów, toporów, młotów, nadziaków oraz noży i sztyletów przeróżnego kształtu. Na mniejszym stole jest kilka lekkich, myśliwskich kusz oraz jedna cięższa. Pod ścianą stoją włócznie, glewie, halabardy, rohatyny, gizarmy, szydła, partyzany i sudlice. Na czwartym stole leżą barwione na ciemnozielono przeszywanice, kaptury kolcze i kapaliny, niechybnie wasze przebrania.
- Częstujcie się, jeśli będziemy gotowi, wieczorem wyruszymy.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Oczy krasnoluda otworzyły się naprawdę szeroko.
-Nie ma to jak wspaniały oręż, w dobrych rękach- Oszpecony krasnolud podniósł z stołu dwuręczny młot i obejrzał go dokładnie.
*Wspaniały. Przyda się. Mam nadzieję, że czaszki pod nim ulegną*. Kruczobrody chwycił młot w jedną dłon i podszedł do stolika z odzieniami. Szybko ubrał ciemnozielony ubiór. Krasnolud wziął jeszcze z jednego stolika krótki miecz i wsadził go za pas. Kątem oka zauważył mały sztylet i wsadził go w but.
-Krung jest gotowy- Zawołał radośnie krasnolud i oparł młot o bark.-Niech ktos kusze weźmie, ja bym z chęcią wziął ale nie umiem się tym obsługiwać. Broń miotana się przyda.- dodał krasnolud i przetarł pusty oczodół, tak jakby chciał powiedzieć, że w nim kiedyś tkwił bełt.
-Nie ma to jak wspaniały oręż, w dobrych rękach- Oszpecony krasnolud podniósł z stołu dwuręczny młot i obejrzał go dokładnie.
*Wspaniały. Przyda się. Mam nadzieję, że czaszki pod nim ulegną*. Kruczobrody chwycił młot w jedną dłon i podszedł do stolika z odzieniami. Szybko ubrał ciemnozielony ubiór. Krasnolud wziął jeszcze z jednego stolika krótki miecz i wsadził go za pas. Kątem oka zauważył mały sztylet i wsadził go w but.
-Krung jest gotowy- Zawołał radośnie krasnolud i oparł młot o bark.-Niech ktos kusze weźmie, ja bym z chęcią wziął ale nie umiem się tym obsługiwać. Broń miotana się przyda.- dodał krasnolud i przetarł pusty oczodół, tak jakby chciał powiedzieć, że w nim kiedyś tkwił bełt.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk Wilhelm
Bez słowa przeszedł się wzdłuż wystawionej broni, oglądając partyzany - jeśli znalazł jakąś lepszej jakości, niż jego własna, bierze ją ze sobą. Przeszedł potem do stolika z mniejszą bronią - wybrał nadziak i wsunął go za pas. Następnie przebrał się w mundur i obrócił do swoich towarzyszy, ujawniając im szpecącą bliznę na twarzy.
- Ha, ta ozdóbka sprawia, że wyglądam jak profesjonalny żołnierz, czyż nie? - zaśmiał się w głos. - G**** prawda, profesjonalny to taki co nie ma żadnej blizny - wymruczał jeszcze, bardziej do siebie niż do innych - będziemyw tych kolorowych mundurach wyglądać jak błazny - znów się zaśmiał - Ponury musi być pan tamtego zamku, jeśli potrzebuje aż tylu błaznów żeby go rozweselili.
Bez słowa przeszedł się wzdłuż wystawionej broni, oglądając partyzany - jeśli znalazł jakąś lepszej jakości, niż jego własna, bierze ją ze sobą. Przeszedł potem do stolika z mniejszą bronią - wybrał nadziak i wsunął go za pas. Następnie przebrał się w mundur i obrócił do swoich towarzyszy, ujawniając im szpecącą bliznę na twarzy.
- Ha, ta ozdóbka sprawia, że wyglądam jak profesjonalny żołnierz, czyż nie? - zaśmiał się w głos. - G**** prawda, profesjonalny to taki co nie ma żadnej blizny - wymruczał jeszcze, bardziej do siebie niż do innych - będziemyw tych kolorowych mundurach wyglądać jak błazny - znów się zaśmiał - Ponury musi być pan tamtego zamku, jeśli potrzebuje aż tylu błaznów żeby go rozweselili.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
- Lokalizacja: 8540463
Dante
Rozejrzał się po dostępnym sprzęcie i zastanawiał jaka kombinacj a broni może sie przydac najbardziej po czym zdecydował że zabierze ze sobą
szble miecz i sztylet i zapytał
-Ci strażnicy chodzą może z halabardami podobnymi do tych?
Jeśli tak to zabrał jedną tylko dla pozoru jeśli nie to po prostu przebrał sie w swój zielony kubraczek i uśmiechnoł się spoglądając jak inni w swoich wygladają.
Rozejrzał się po dostępnym sprzęcie i zastanawiał jaka kombinacj a broni może sie przydac najbardziej po czym zdecydował że zabierze ze sobą
szble miecz i sztylet i zapytał
-Ci strażnicy chodzą może z halabardami podobnymi do tych?
Jeśli tak to zabrał jedną tylko dla pozoru jeśli nie to po prostu przebrał sie w swój zielony kubraczek i uśmiechnoł się spoglądając jak inni w swoich wygladają.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Człowiek zrzucił swój płaszcz. Zaskoczenie towarzyszy na widok kolczugi pod nim zbył milczeniem. Tak samo jak wytrzeszczone oczy na widok muskularnego ciała. Ubrał się w mundur, złapał dwie partyzany. Z jednej z nich wyciągnął ostrze i zamontował do drugiej,po przeciwnej stronie. Robił to sprawnie i bezproblemowo. Lata praktyki i doświadczeń powiedział tylko. Gdy skończył wziął tą dziwną dwuostrzą broń i wykonał nią kilka wprawnych machnięć i młynków. No co? Najgroźniejszy przeciwnik to ten, którego się nie docenia. wyjaśnił.
Człowiek zrzucił swój płaszcz. Zaskoczenie towarzyszy na widok kolczugi pod nim zbył milczeniem. Tak samo jak wytrzeszczone oczy na widok muskularnego ciała. Ubrał się w mundur, złapał dwie partyzany. Z jednej z nich wyciągnął ostrze i zamontował do drugiej,po przeciwnej stronie. Robił to sprawnie i bezproblemowo. Lata praktyki i doświadczeń powiedział tylko. Gdy skończył wziął tą dziwną dwuostrzą broń i wykonał nią kilka wprawnych machnięć i młynków. No co? Najgroźniejszy przeciwnik to ten, którego się nie docenia. wyjaśnił.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk
Człowiek spoważniał nagle, spoglądając na Nadira.
- A najmniej użyteczny sojusznik to ten, co cię okłamuje. - stwierdził zimnym głosem. - A poza tym, popełniasz błąd. A właściwie dwa. Raz, że taka broń wyróżnia się na tyle że może nas pozbawić elementu zaskoczenia. A dwa, że w ciasnych pomieszczeniach i tak będzie bezużyteczna. Już nie wspominając o tym że broń przerobiona w ten sposób moim zdaniem i tak jest o wiele gorsza od zwyczajnej partyzany. Obyśmy nie musieli tego sprawdzać na własnej skórze.
Człowiek spoważniał nagle, spoglądając na Nadira.
- A najmniej użyteczny sojusznik to ten, co cię okłamuje. - stwierdził zimnym głosem. - A poza tym, popełniasz błąd. A właściwie dwa. Raz, że taka broń wyróżnia się na tyle że może nas pozbawić elementu zaskoczenia. A dwa, że w ciasnych pomieszczeniach i tak będzie bezużyteczna. Już nie wspominając o tym że broń przerobiona w ten sposób moim zdaniem i tak jest o wiele gorsza od zwyczajnej partyzany. Obyśmy nie musieli tego sprawdzać na własnej skórze.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Spokojnie... Znam się na tym, zawsze mozna złamać drzewce i użyć jak miecza... A jeśli wolisz zwykłą partyzanę, dobrze. Ja wolę się bić tym. W lesie znakomicie się sprawdzało. odpowiedział chłopak i stanął pod ścianą czekając na rozwój sytuacji.
Spokojnie... Znam się na tym, zawsze mozna złamać drzewce i użyć jak miecza... A jeśli wolisz zwykłą partyzanę, dobrze. Ja wolę się bić tym. W lesie znakomicie się sprawdzało. odpowiedział chłopak i stanął pod ścianą czekając na rozwój sytuacji.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Wszyscy
Dieter spojrzał na was.
- To wieczorem wyruszamy, po zachodzie słońca zbieramy się przy zachodniej bramie - rzekł i odszedł.
---
I nastał wieczór.
---
Tuż po zachodzie słońca, zastaliście Dietera i Huga na jakimś wozie czterokołowym.
- No, wreszcie jesteście - powiedział szybko niziołek. - Ruszajmy - wsiadliście na pojazd i pojechaliście do Jaegerhausen.
---
Dojechaliście do okolic Jagerhausen, ale musieliście zejść z wozu, który został ukryty w lesie.
- Lepiej by nas tu nie widziano - wytłumaczył Hugo.
Dalsza droga przechodziła przez las, po połowie godziny doszliście do jego skraju, skąd mieliście dobry widok na oświetlone mury zamku Jagerburg.
- Zostańcie tu, jak tylko usłyszycie wystrzały, biegnijcie do bramy ile sił w nogach - rzekł brodacz. - Macie jeszcze chwilę by pomodlić się do Sigmara, Morra, Grungniego czy kogo uważacie za słusznego - powiedział i wraz z niziołkiem udali się na południowy-zachód.
Dieter spojrzał na was.
- To wieczorem wyruszamy, po zachodzie słońca zbieramy się przy zachodniej bramie - rzekł i odszedł.
---
I nastał wieczór.
---
Tuż po zachodzie słońca, zastaliście Dietera i Huga na jakimś wozie czterokołowym.
- No, wreszcie jesteście - powiedział szybko niziołek. - Ruszajmy - wsiadliście na pojazd i pojechaliście do Jaegerhausen.
---
Dojechaliście do okolic Jagerhausen, ale musieliście zejść z wozu, który został ukryty w lesie.
- Lepiej by nas tu nie widziano - wytłumaczył Hugo.
Dalsza droga przechodziła przez las, po połowie godziny doszliście do jego skraju, skąd mieliście dobry widok na oświetlone mury zamku Jagerburg.
- Zostańcie tu, jak tylko usłyszycie wystrzały, biegnijcie do bramy ile sił w nogach - rzekł brodacz. - Macie jeszcze chwilę by pomodlić się do Sigmara, Morra, Grungniego czy kogo uważacie za słusznego - powiedział i wraz z niziołkiem udali się na południowy-zachód.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Posłuchał rady przyjaciól i w ciszy rozpoczął modlitwę do Ranalda.
Nasłuchiwał i wyczekiwał. Koncentrował się, i zbierał siły. Czuł, że będą mu potrzebne. Słcuhał bicia swego serca. Po kilku minutach wstał i powiedział
Jestem gotowy. Niech wszelkie bóstwa mieją nas w swojej opiece. I naszych przyjaciół. Obyśmy wszyscy wyszli z tego cało.
Posłuchał rady przyjaciól i w ciszy rozpoczął modlitwę do Ranalda.
Nasłuchiwał i wyczekiwał. Koncentrował się, i zbierał siły. Czuł, że będą mu potrzebne. Słcuhał bicia swego serca. Po kilku minutach wstał i powiedział
Jestem gotowy. Niech wszelkie bóstwa mieją nas w swojej opiece. I naszych przyjaciół. Obyśmy wszyscy wyszli z tego cało.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk Wilhelm
- Niech Sigmar ma nas w swej opiece, niech Morr nie patrzy na nas i na naszych przyjaciół, niech moneta Renalda zawsze spada na stronę dla nas właściwą, niech ogień Grungniego nas umacnia, i w ogóle niech bogowie pomagają nam na ile mogą. - powiedział głośno, po czym naciągnął kaptur na oczy, starając się jak najbardziej zasłonić swoją twarz, której wyjątkowo nie lubił - Ale przede wszystkim, śmiejmy się, to nam najbardziej pomoże...
- Niech Sigmar ma nas w swej opiece, niech Morr nie patrzy na nas i na naszych przyjaciół, niech moneta Renalda zawsze spada na stronę dla nas właściwą, niech ogień Grungniego nas umacnia, i w ogóle niech bogowie pomagają nam na ile mogą. - powiedział głośno, po czym naciągnął kaptur na oczy, starając się jak najbardziej zasłonić swoją twarz, której wyjątkowo nie lubił - Ale przede wszystkim, śmiejmy się, to nam najbardziej pomoże...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
-Bogowie nam nic nie dadzą-burknął krasnolud-Bogowie pomagają tylko tym którzy wierzą w nich na codzień, a nie tylko przed bitwa.
Kruczobrody splunął na ziemię i zaciśnił uchwyt na swym młocie.
-To musi być przemyślane, jeśli wpadniemy to wszyscy leżymy. Nie poradzimy sobie z wytrenowanymi strażnikami, już nie wspominając o tym, że może być ich po trzech na jedną głowe..
Krasnolud przetarł pot z czoła.-Jestem gotów na śmierć... nic innego nas tam nie spotka.
Kruczobrody splunął na ziemię i zaciśnił uchwyt na swym młocie.
-To musi być przemyślane, jeśli wpadniemy to wszyscy leżymy. Nie poradzimy sobie z wytrenowanymi strażnikami, już nie wspominając o tym, że może być ich po trzech na jedną głowe..
Krasnolud przetarł pot z czoła.-Jestem gotów na śmierć... nic innego nas tam nie spotka.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk Wilhelm
- Bogowie słuchają wtedy, gdy nie mają nic innego do roboty. Może akurat teraz im sie nudzi i nas wysłuchają? - człowiek wybuchł śmiechem. - Zresztą, jaka to różnica. Radziłem sobie już z trzema chaośnikami naraz, to i z trzema zapijaczonymi strażnikami dam sobie radę.
- Bogowie słuchają wtedy, gdy nie mają nic innego do roboty. Może akurat teraz im sie nudzi i nas wysłuchają? - człowiek wybuchł śmiechem. - Zresztą, jaka to różnica. Radziłem sobie już z trzema chaośnikami naraz, to i z trzema zapijaczonymi strażnikami dam sobie radę.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
- Lokalizacja: 8540463

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
-Ba człeczyno. Bogom się nigdy nie nudzi, zawsze mają czas by popsuć czyjeś życie--krasnolud spojrzał najpiew na swoje ręce, później spojrzał w niebo.
-Cholera... ile mamy czekać, co prawda nie nawidze biegać, ale cóż zrobić- burknął pod nosem i podrapał się po pustym oczodole.
-Cholera... ile mamy czekać, co prawda nie nawidze biegać, ale cóż zrobić- burknął pod nosem i podrapał się po pustym oczodole.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk
Milczał, nie kłócąc się z towarzyszami. On wiedział swoje, o bogach, modlitwach i całej reszcie. Ale niech w końcu przemówią czyny, nie słowa, bo słowa mogą oszukać - tak jak te Nadira - a czyny nigdy.
Milczał, nie kłócąc się z towarzyszami. On wiedział swoje, o bogach, modlitwach i całej reszcie. Ale niech w końcu przemówią czyny, nie słowa, bo słowa mogą oszukać - tak jak te Nadira - a czyny nigdy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
