[Sag'Quap] Lochy Łotrów

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

On wiedział co by się bardziej spodobało Z'avikowi. Porzedł do namiotu w którym wykrywał kobiety i dzieci. Nikt mu nie przeszkadzał. W wypadku gdy jakiś zbłąkany wojownik się pokazywał został zasieknięty przez półtoraka Bożeny. Weszli do namiotu. Pułapka którą tam zastawiono była niesamowicie prymitywna. Wnyki. Parsival swoją magią czasu przewidział te posunięcie i wykorzystał magię wiatru aby te wnyki poleciały w jedną ze staruszek. Żadna strata. Powiedział kiedy krzyki zaczęły milknąć. Wszedł do namiotu. Zaatakowano go grabiami i szpadlami. No problemo. Powiedział i wykorzystując magię prądu i metalu posłał wszystkie grabie w kierunku medalika jednej z babć. Niewiele z niej zostało. Zobaczył w rogu poskręcane nieskładnie kawałki metalu. Niech każde weźmie po jednym. Powiedział władczym tonem. Kiedy każda z kobiet i każde dziecko trzymało w rękach po pasku metalu Parsival Wykorzystując magię prądu i metalu sklotł z nich kajdanki. Wszystkie kajdanki były zamknięta na rękach ich właścicielek. Jeżeli Parsivalowi zaczynało brakować magii to zabijał co bardziej odrażające i szkaradne kobiety. Resztką swojej magii połączył kajdany magiczną więzią która nie pozwalała odchodzić ich właścicielką i właścicielom poza obręb 20 metrów i podnosić ręce powyżej pasa a opuszczać poniżej kolan. Ten zabieg miał na celu obniżyć ilość magii zużytej do sklecenia czaru.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Nysasa:
Trochę musiał się naczekać nim wojownik ruszy do boju, lecz wreszcie jego cierpliwość została nagrodzona. Niezauważalny niczym cień w bezgwiezdną noc przemknął się koło wojowników pędzących w kierunku Nadira. Jego nie kręciły masowe mordy. Wolał zabijać wrogów w coraz to nowsze sposoby. Zauważył dwóch wojowników stojących nieopodal. Jeden z nich wręczył drugiemu jakiś list, zapewne raport, ponieważ tamten zaczął biec w kierunku bocznego wyjścia z obozu. Asasyn zdjął łuk z pleców i celnym strzałem prosto w prawe oko uśmiercił stojącego wojownika, po czym wziął na cel posłańca. Strzelił w nogę, by zatrzymać go. Następnie spokojnym krokiem zaczął iść w jego stronę. Posłaniec zdawał sobie sprawę, że nie ucieknie, więc podniósł się z nadzieją, że jego pancerz go uchroni od zasztyletowania. Gdy asasyn podszedł do niego, zaczął wymachiwać swoim mieczykiem. Nysasa z łatwością uniknął jego ciosów po czym zadał śmiertelny cios sztyletem który przebił tętnicę. Następnie wyrwał z jego martwej dłoni raport. Po przeczytaniu porwał go na małe kawałki i rzucił je na krwawiące ciało. Następny cel dojrzał w krzakach. Był to młody giermek, cały trzęsący się ze strachu. Asasyn się uśmiechnął. Podszedł do niego i wbił sztylet w okolicach żołądka. *To będzie długa i bolesna śmierć* - pomyślał. Nie ma łatwej śmierci dla tchórzy - powiedział odchodząc od krwawiącego, wijącego się z bólu giermka. Następnie udał się zabijać kolejnych wrogów. Robił to na różne sposoby. Strzała prosto w otwarte usta jednego ze strażników zamieniła owego w fontannę krwi. Innego zranił w brzuch, a następnie w jądra. Niektórych zabijał szybko, jednym ciosem w szyję, głowę. Obserwował też innych "czyścicieli", lecz nie potrzebowali oni jego pomocy.
I tak nikt tego nie czyta...
Zablokowany