[SW] Porwany Frachtowiec

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
[SW] Porwany Frachtowiec
Przypomnę panujące zasady:
- opisowo piszemy posty (nie jest to wielki wysiłek),
- nie sprzeczamy się z MG, chyba że popełni poważny błąd,
- gramy drużynowo, nie zabijając się nawzajem i zapewniając sobie miłą zabawę,
- specjalne zastrzeżenie do Azraela666 - jako, że jesteś nowym forumowiczem, postaraj się pisać w miarę poprawnie (przerzucaj swoje posty przez Worda) i pisz tak jak na Wookie przystało, bez niesmacznych żarcików, które zdarzały się w historii i rekrutacji postaci - ocierały się one o kretynizm i brak dobrego smaku :/.
A teraz życzę wszystkim miłej zabawy.
Galaktyka... Ogromna część jeszcze większego wszechświata. Żadna z ras jeszcze nie zdołała przebyć całego świata wzdłuż i wszerz. Z każdym dniem uświadamiamy sobie, że staje się to zarazem coraz bardziej niemożliwe jak i możliwe - to pierwsze z powodu odkrywania coraz większych obszarów galaktyki, a to drugie z powodu rozwijającej się technologii. Niestety, ostatnimi czasami zapędy wszystkich odkrywców zostały pohamowane przez niespodziewany atak, który wywrócił do góry nogami całą Republikę. Cios ten, zadany przez Imperium, kosztował życie wielu obywateli Galaktyki. Większość z ras została zniewolona. Uhwakowi na szczęście udało się pozostać wolnym. Szturmowcy i oficerowie zaprowadzają nowy porządek, kontynuując walki na wielu planetach. Alderaan, planeta szczęśliwego dzieciństwa Louis Phillipsa, leży w gruzach. Do czego jeszcze zdoła posunąć się Imperium? Tego nikt nie wie... Wy za wszelką cenę postanowiliście przetrwać mimo wrogich warunków. Zaczęliście pracować jako najemnicy. Pierwsze zlecenie otrzymaliście od międzyplanetarnego biznesmena zajmującego się sprzedażą statków. Nazywa się Bennova, podobno potrzebuje grupy ochotników do odzyskania "skradzionej rzeczy" z planety Nar Shadaa, gdzie macie spotkać kontakt biznesmena, Daltosa. On ma za zadanie przekazać wam wszystkie informacje w kantynie "Wewnętrznej Próżni"...
W chwili obecnej lądujecie na księżycu Nar Shadaa, zwanym potocznie "księżycem przemytników" albo "klejnotem Huttów". W większości księżyc jest zabudowany, rzadko widać tereny otwarte, chyba że zaliczacie do nich mroczne, zaśmiecone alejki... Gthroc wylądował, a wasza gromada wysiadła ze statku. W waszą stronę kieruje się trzech niskich, zielonoskórych osobników o wielkich, czarnych oczach. Rozpoznajecie, że są to Rodianie. Nie wyglądają na kogoś, kto wam pomoże tu przeżyć.
- To lądowisko jest płatne. Płacicie albo odlatujecie - mówi jeden z nich. - 50 kredytów i to natychmiast!
- opisowo piszemy posty (nie jest to wielki wysiłek),
- nie sprzeczamy się z MG, chyba że popełni poważny błąd,
- gramy drużynowo, nie zabijając się nawzajem i zapewniając sobie miłą zabawę,
- specjalne zastrzeżenie do Azraela666 - jako, że jesteś nowym forumowiczem, postaraj się pisać w miarę poprawnie (przerzucaj swoje posty przez Worda) i pisz tak jak na Wookie przystało, bez niesmacznych żarcików, które zdarzały się w historii i rekrutacji postaci - ocierały się one o kretynizm i brak dobrego smaku :/.
A teraz życzę wszystkim miłej zabawy.
Galaktyka... Ogromna część jeszcze większego wszechświata. Żadna z ras jeszcze nie zdołała przebyć całego świata wzdłuż i wszerz. Z każdym dniem uświadamiamy sobie, że staje się to zarazem coraz bardziej niemożliwe jak i możliwe - to pierwsze z powodu odkrywania coraz większych obszarów galaktyki, a to drugie z powodu rozwijającej się technologii. Niestety, ostatnimi czasami zapędy wszystkich odkrywców zostały pohamowane przez niespodziewany atak, który wywrócił do góry nogami całą Republikę. Cios ten, zadany przez Imperium, kosztował życie wielu obywateli Galaktyki. Większość z ras została zniewolona. Uhwakowi na szczęście udało się pozostać wolnym. Szturmowcy i oficerowie zaprowadzają nowy porządek, kontynuując walki na wielu planetach. Alderaan, planeta szczęśliwego dzieciństwa Louis Phillipsa, leży w gruzach. Do czego jeszcze zdoła posunąć się Imperium? Tego nikt nie wie... Wy za wszelką cenę postanowiliście przetrwać mimo wrogich warunków. Zaczęliście pracować jako najemnicy. Pierwsze zlecenie otrzymaliście od międzyplanetarnego biznesmena zajmującego się sprzedażą statków. Nazywa się Bennova, podobno potrzebuje grupy ochotników do odzyskania "skradzionej rzeczy" z planety Nar Shadaa, gdzie macie spotkać kontakt biznesmena, Daltosa. On ma za zadanie przekazać wam wszystkie informacje w kantynie "Wewnętrznej Próżni"...
W chwili obecnej lądujecie na księżycu Nar Shadaa, zwanym potocznie "księżycem przemytników" albo "klejnotem Huttów". W większości księżyc jest zabudowany, rzadko widać tereny otwarte, chyba że zaliczacie do nich mroczne, zaśmiecone alejki... Gthroc wylądował, a wasza gromada wysiadła ze statku. W waszą stronę kieruje się trzech niskich, zielonoskórych osobników o wielkich, czarnych oczach. Rozpoznajecie, że są to Rodianie. Nie wyglądają na kogoś, kto wam pomoże tu przeżyć.
- To lądowisko jest płatne. Płacicie albo odlatujecie - mówi jeden z nich. - 50 kredytów i to natychmiast!

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Louis Phillips
Stanął przy podestem frachtowca i przyjżał się Rodianom. Znał kilku przedstawicieli tej rasy, którzy byli całkiem w porządku; ale większość to paskudne interesowne bestie. I takimi właśnie jawili mu się Ci tutaj. Ale cóż, wiedział kto na tym księżycu rządzi i jaki ma stosunek do pieniędzy.
- Witajcie, widzę że gościnność na Nar Shaddaa jest cnotą bardzo cenioną! Ile mówiliście kosztuje lądowanie tutaj, mili gospodarze?
Stanął przy podestem frachtowca i przyjżał się Rodianom. Znał kilku przedstawicieli tej rasy, którzy byli całkiem w porządku; ale większość to paskudne interesowne bestie. I takimi właśnie jawili mu się Ci tutaj. Ale cóż, wiedział kto na tym księżycu rządzi i jaki ma stosunek do pieniędzy.
- Witajcie, widzę że gościnność na Nar Shaddaa jest cnotą bardzo cenioną! Ile mówiliście kosztuje lądowanie tutaj, mili gospodarze?

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Uhwak nie lubił rodian... może nie tyle rodian co ich zapachu.
"WAraaaaw?"- Ma ktoś 50 kredytek... czy mam ich połamać?
Nie byłem agresywny. Powiedziałem to pół żartem... dobrze wiedziałem,
że wrazie takiego ataku zleciało by się ich tu więcej. Mimo wszystko przyglądam się "gospodarzą" aby nie ruszyli dłonią zbyt szybko do kieszeni.
Inne posty będą dłuższe teraz się spieszyłem i nie ma zbytnio o czym pisać.
P.S wiem, wiem ale nie robie dużo błędów ortograicznych bo szkoła "óczy"
"WAraaaaw?"- Ma ktoś 50 kredytek... czy mam ich połamać?
Nie byłem agresywny. Powiedziałem to pół żartem... dobrze wiedziałem,
że wrazie takiego ataku zleciało by się ich tu więcej. Mimo wszystko przyglądam się "gospodarzą" aby nie ruszyli dłonią zbyt szybko do kieszeni.
Inne posty będą dłuższe teraz się spieszyłem i nie ma zbytnio o czym pisać.
P.S wiem, wiem ale nie robie dużo błędów ortograicznych bo szkoła "óczy"
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Griff Vao
Czwororęka Twi'lekanka spojrzała na Rodian i uśmiechnęła się kusząco, powoli idąc w ich stronę.
- A nie dałoby się jakieś zniżki, w końcu tym statkiem lecą też kobiety... - wymruczała kusząco. Jej pomarańczowe, obcisłe ubranie odsłaniało większość jasnozielonej skóry, kontrastując interesujaco, gdy dwie ręce trzymała na biodrach, którymi lekko kołysała, a dwiema gładziła swoje czaszkowe wypustki.
Czwororęka Twi'lekanka spojrzała na Rodian i uśmiechnęła się kusząco, powoli idąc w ich stronę.
- A nie dałoby się jakieś zniżki, w końcu tym statkiem lecą też kobiety... - wymruczała kusząco. Jej pomarańczowe, obcisłe ubranie odsłaniało większość jasnozielonej skóry, kontrastując interesujaco, gdy dwie ręce trzymała na biodrach, którymi lekko kołysała, a dwiema gładziła swoje czaszkowe wypustki.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Louis Phillips
Gdy tylko Rodianie siegneli po broń najemnik powoli zatknął prawy kciuk za paskiem na wysokości kabury z blasterem. Nie odwracając od nich wzroku powiedział:
-Panowie, bez takich numerów. Nie chcemy kłopotów. Zaraz zapłacimy. a panowie raczą schować broń.
Po czym rzucił do reszty drużyny:
-Pozwolicie, że tym razem ja zapłacę.
Gdy tylko Rodianie siegneli po broń najemnik powoli zatknął prawy kciuk za paskiem na wysokości kabury z blasterem. Nie odwracając od nich wzroku powiedział:
-Panowie, bez takich numerów. Nie chcemy kłopotów. Zaraz zapłacimy. a panowie raczą schować broń.
Po czym rzucił do reszty drużyny:
-Pozwolicie, że tym razem ja zapłacę.

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
Przepraszam, że tak długo nie pisałem - nie było to spowodowane bodźcami zewnętrznymi (padnięty komputer) ale po prostu tym, że nie wiedziałem co napisać
Dragonis
Całkiem już zdenerwowany tą sytuacją przytaknął :
- Tak, zapłać i chodźmy stąd w końcu.
Na wszelki wypadek rozłożył ręce wzdłuż ciała tak, by móc niepostrzeżenie wyciągnąć swoje blastery, gdyby była tak potrzeba. Następnie rozejrzał się po lotnisku, myśląć :
"I znów i jeszcze raz jakieś głupie zadanie .... A mogłem się przyłączyć do imperium !"

Dragonis
Całkiem już zdenerwowany tą sytuacją przytaknął :
- Tak, zapłać i chodźmy stąd w końcu.
Na wszelki wypadek rozłożył ręce wzdłuż ciała tak, by móc niepostrzeżenie wyciągnąć swoje blastery, gdyby była tak potrzeba. Następnie rozejrzał się po lotnisku, myśląć :
"I znów i jeszcze raz jakieś głupie zadanie .... A mogłem się przyłączyć do imperium !"


Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Griff Vao
Cofnęła się i schowała za wookie'm. Nigdy nie była dobra w walce, a w strzelaniu to już zupełnie beznadziejna. Gadać troszkę umiała, ale ci tutaj nie mieli chyba na to ochoty... "Och, może przynajmniej im się przydam jak będą chcieli coś otworzyć, naprawić albo wysadzić." - pomyślała sobie.
Cofnęła się i schowała za wookie'm. Nigdy nie była dobra w walce, a w strzelaniu to już zupełnie beznadziejna. Gadać troszkę umiała, ale ci tutaj nie mieli chyba na to ochoty... "Och, może przynajmniej im się przydam jak będą chcieli coś otworzyć, naprawić albo wysadzić." - pomyślała sobie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Uhwak.
Sorx za brak kursyw ale coś mi sie w kompie rozje****. Do jutra będzie dobrze. Sorx też za błędy komp jest całkiem zjechany... nie moge nawet kopiować tekstu. W najgorszym wypadku będe porzyczać laptopa siostry.
Uhwak jest poirytowany, znudzony, zdenerwowany.
Jego kusza wisi spokojnie ale mięśnie są naprężone do skoku.
Przesunął, delikatnie, jego panią tak aby po ataku Rodian nie była w polu rażenia. *Oby nie stwierdzili że skoro mogą zabrać 50 kredytek, to mogą zabrać wszystko* Nie wiem co mam robić na widok blasterów włosy
jeżą mi się, ale powstrzymuje mnie prawdopodobieństwo wyjlścia z tego do walki. Weee - jęk nie ryk. Wookie pomyślał dokładnie to co powiedział.
*Macie tą przeklętą forse czy blefujecie?* Moja powiększająca się mimo wolnie grzywa i jęk chyba zdenerwowały rodian. Aby nie wzbudzać większych podejżeń cofam się o dwa kroki cały czas uważając na *dług życia* jak Wookie czasami nazywają swoich panów.
Sorx za brak kursyw ale coś mi sie w kompie rozje****. Do jutra będzie dobrze. Sorx też za błędy komp jest całkiem zjechany... nie moge nawet kopiować tekstu. W najgorszym wypadku będe porzyczać laptopa siostry.
Uhwak jest poirytowany, znudzony, zdenerwowany.
Jego kusza wisi spokojnie ale mięśnie są naprężone do skoku.
Przesunął, delikatnie, jego panią tak aby po ataku Rodian nie była w polu rażenia. *Oby nie stwierdzili że skoro mogą zabrać 50 kredytek, to mogą zabrać wszystko* Nie wiem co mam robić na widok blasterów włosy
jeżą mi się, ale powstrzymuje mnie prawdopodobieństwo wyjlścia z tego do walki. Weee - jęk nie ryk. Wookie pomyślał dokładnie to co powiedział.
*Macie tą przeklętą forse czy blefujecie?* Moja powiększająca się mimo wolnie grzywa i jęk chyba zdenerwowały rodian. Aby nie wzbudzać większych podejżeń cofam się o dwa kroki cały czas uważając na *dług życia* jak Wookie czasami nazywają swoich panów.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
- Wystarczy. Teraz możecie iść. Tylko bez żadnych przekrętów w mieście! To cywilizacja, nie pustynia Tatooine! - krzyknął Rodian w podstawowym, odbierając od Louisa kredyty. Wraz ze swoimi towarzyszami skręcił w boczną alejkę i wszedł do starego budynku mieszkalnego, kopiąc po drodze leżących na ziemi bezdomnych... - Wynocha stąd! To porządna dzielnica! Biedni natychmiast zabrali swoje posłania i pobiegli... Trzymając się w grupie poszliście w stronę głównego placu dzielnicy. Ujrzeliście miasto przedstawiające swoim wizerunkiem ciemną stronę Coruscant. Nisko nad głowami latały ścigacze. Pogrążone w ciemności wielopiętrowe budynki rzucały na ulice tęczowe światło neonów, kusząc przybyszów reklamami barów i pubów. Przy jednym z budynków stał Twi'lek kłócący się z sullustańskim sprzedawcą droidów o cenę. Zdenerwowany odszedł, nie zakupując nic. Z mocno oświetlonego neonami "Imperium Broni" wychodziło kilku ludzi w barwach gangów - purpurowych ubraniach z symbolem czerwonego koła w trójkącie... Niedaleko jednego z doków stała kanciata, kwadratowa budowla z ogromnymi drzwiami garażowymi. Napis w mowie Griffi mówił: "Wewnętrzna Próżnia..."

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
Dragonis
Rozejrzał się ciekawie po budowlach - był to jego pierwszy raz na Nar Shadzie. Patrzył na nie po części z czystej ciekawości, a po części ze względu na ewentualne kryjówki.
"Nie podoba mi się, jak tu traktują bezdomnych. Plebs powinno się odrazu rozstrzelać, a nie kazać mu się przenieść!"
Zaczął rozmowę ze swoimi kompanami.
- A więc, od czego zaczniemy ? Jego głos wyrażał dezaprobatę, nie było w nim ekscytacji, czy przestraszenia. Starał się mówić tak, by jego towarzysze usłyszeli, ale nikt poza tym - nie chciał, by jego słowa dotarły do nieodpowiednich uszu.
Rozejrzał się ciekawie po budowlach - był to jego pierwszy raz na Nar Shadzie. Patrzył na nie po części z czystej ciekawości, a po części ze względu na ewentualne kryjówki.
"Nie podoba mi się, jak tu traktują bezdomnych. Plebs powinno się odrazu rozstrzelać, a nie kazać mu się przenieść!"
Zaczął rozmowę ze swoimi kompanami.
- A więc, od czego zaczniemy ? Jego głos wyrażał dezaprobatę, nie było w nim ekscytacji, czy przestraszenia. Starał się mówić tak, by jego towarzysze usłyszeli, ale nikt poza tym - nie chciał, by jego słowa dotarły do nieodpowiednich uszu.


Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Uhwak
Podczas dysputy - CO TERAZ? siedział cicho. Stał spokojnie za panią i się nie odzywał. To nie jego broszka. Jego zadanie to poprostu iść za panią i chronić przed niebezpieczeństwem. *W takich warunkach szybko spłace swój dług.*
Podczas dysputy - CO TERAZ? siedział cicho. Stał spokojnie za panią i się nie odzywał. To nie jego broszka. Jego zadanie to poprostu iść za panią i chronić przed niebezpieczeństwem. *W takich warunkach szybko spłace swój dług.*
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Griff Vao
- Tamten budynek - wskazała nań lewą górną ręką - jest podpisany 'Wewnętrzna Próżnia'. O ile się nie mylę, właśnie tam mieliśmy się z kimś spotkać, prawda? Więc właśnie to, moim skromnym zdaniem, należałoby zrobić. - powiedziała ze zniewalającym uśmiechem. - I przy okazji, nie pomógłby mi ktoś nosić bagażu? Te skrzynki z narzędziami są takie ciężkie... - westchnęła.
- Tamten budynek - wskazała nań lewą górną ręką - jest podpisany 'Wewnętrzna Próżnia'. O ile się nie mylę, właśnie tam mieliśmy się z kimś spotkać, prawda? Więc właśnie to, moim skromnym zdaniem, należałoby zrobić. - powiedziała ze zniewalającym uśmiechem. - I przy okazji, nie pomógłby mi ktoś nosić bagażu? Te skrzynki z narzędziami są takie ciężkie... - westchnęła.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Uhwak
Podnoszę wszystkie skrzynki i ostrożnie zarzucam na plecy.
Gdy wszyscy ruszają (o ile) czekam aż mnie miną. Ide ostatni rozglądając się na prawo i lewo sam nie wiedząc czemu i po co. *Jestem troche nadgorliwy.*- ta myśl prześladuje mnie od dawna, ale moim marzeniem jest spełnić swój obowiązek i umrzeć. Nie moge znowu zawieść bo wtedy na pewno trafie do piekła (bez żwirku i Chappi. O ZGROZO!) Moja nadgorliwość jest jeszcze gorsza z tego powodu, że nie tylko obserwuje mocy ducha winnych, przechodni ale także towarzyszy.
Podejrzewam nawet samą panią o to że zaraz się potknie... *Jak tylko to wszystko się skończy ide do psychiatry.... OBOWIĄZKOWO. Przysięgam (kurde znowu) że psychiatrę będe odwiedzał trzy razy w tygodniu... chyba że ten psychiatra będzie Rodianinem.
[Ostrzeżenie za błędy ortograficzne. - dop. fds]
Podnoszę wszystkie skrzynki i ostrożnie zarzucam na plecy.
Gdy wszyscy ruszają (o ile) czekam aż mnie miną. Ide ostatni rozglądając się na prawo i lewo sam nie wiedząc czemu i po co. *Jestem troche nadgorliwy.*- ta myśl prześladuje mnie od dawna, ale moim marzeniem jest spełnić swój obowiązek i umrzeć. Nie moge znowu zawieść bo wtedy na pewno trafie do piekła (bez żwirku i Chappi. O ZGROZO!) Moja nadgorliwość jest jeszcze gorsza z tego powodu, że nie tylko obserwuje mocy ducha winnych, przechodni ale także towarzyszy.
Podejrzewam nawet samą panią o to że zaraz się potknie... *Jak tylko to wszystko się skończy ide do psychiatry.... OBOWIĄZKOWO. Przysięgam (kurde znowu) że psychiatrę będe odwiedzał trzy razy w tygodniu... chyba że ten psychiatra będzie Rodianinem.
[Ostrzeżenie za błędy ortograficzne. - dop. fds]
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Louis Phillips
Ruszył z resztą drużyny w kierunku "Wewnętrznej Próżni", po drodze obserwując ludzi. Rozglądał sie za typami bardziej podejrzanymi niż zauważalna tutaj norma. Z nutką współczucia zerknął na odchodnym w miejsce, z którego wyrzucono bezdomnych. I z jeszcze większa nutką zdziwienia na Wookie'ego i jego dziwaczne zachowanie.
Zapomnieliście o sesji?
Ruszył z resztą drużyny w kierunku "Wewnętrznej Próżni", po drodze obserwując ludzi. Rozglądał sie za typami bardziej podejrzanymi niż zauważalna tutaj norma. Z nutką współczucia zerknął na odchodnym w miejsce, z którego wyrzucono bezdomnych. I z jeszcze większa nutką zdziwienia na Wookie'ego i jego dziwaczne zachowanie.
Zapomnieliście o sesji?

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
