[Rotfl-PG] Pluszowy władca

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Alucard »

BlindKitty
-Trzeba, panie lasem iść-Udzielił wyczerpującej odpowiedzi wysoki szczupły niebieskooki elf.
-Toś powiedział- powiedział drugi wysoki szczupły niebieskooki elf-Jasne, że lasem, idioto. Może precyzyjniej
-Idioci. Trza po szamana. Wszak ten debil ukrywa się przed nami od lat-powiedział trzeci wysoki szczupły niebieskooki elf.

Po chwili pobiegli i wrócili z czwartym et cetera et cetera elfem, będącym zapewne szamanem.
-Wedle tradycji oddaję wam bogowie hołd i wierząc w waszą pomoc wypuszczam szczałę... pokiekrujcie nią i wskażcie miejsce- Opuścił spodnie i jeszcze raz przeklał w duchu pisarza. jak był łuk efekt bywał lepszy.

MINUTE PÓŻNIEJ
-Trzeba było mu piwa dać wcześniej...
-noooo...

5 MINUT PÓŹNIEJ
-Coś zły ma dzień...
-Weź mnie nie dobijaj

7 MINUT PÓŹNIEJ
-eee... no niby wiemy, że na wschód-n-ty niebieskooki szczupły i wysoki elf patrzył zniesmaczony
-Jak to szło? Tylko najwieksi frajerzy szczelaja pod wiatr?

Spojrzeli na BK.
-Na wschód panie.. aaa... jak będzie pan wracał dałby pan radę jeszcze wyeliminowac niejakiego Orlando?-Jęknął n+1-ty wysoki.......
Blind Kitty ruszył. Kilka kilometrów dalej znajdowaasie chatki. W jej drzwiach stał niski brzydki człowiek
-Po curz pszyśłeś potwoże-Ryknął z piórem wycelowanym w niego



RESZTA

Atak odparty. Resztki pluszu walały sie po ziemi. Pogrom był totalny... nikt sie nie uchował. Jak to w fantasy bywa przed was wybiegła dziewczynka z kwiatami
-Dziękuje za uratowanie mamusi i tatusia-Powiedziała radośnie i ruszyła dalej
Chwile potem nadleciała druga, jasnowłosa dziewczyna z mieczem. Podeszła do Perzyna
-Pszprszam. Czy widział pan Geralta
-Eee... nie
-Dziękuję-Zawróciła i poleciała dalej

Nie zdziwiło to reszty.Wszak ta misja była poroniona od początku.Panował cisza i przerwał jejedynie dzwonek telefony. Rav odebrał.W słuchawce słychać było dziwnie przytłumiony acz wesoły głos Alucarda
-Te, Rav... hehe, fajne imie masz. Jak będziesz wracaj, to kup proszek do prania i mleko, bo nie ma. Aha, i nazbieraj mi pare grzybków do jajecznicy, bo się skończyły... takie małe, z blaszkami.-Chwila ciszy-Aaaa... kurde, na waszej drodze może się pojawić mały oddział miśków. Jakbyśmy czasem mieli jednego ojca lub matkę, to pozdrów ich... hehe...papa rav. Karaluchy.-Koniec.

Ruszyli dalej.
Na drodze zauważyli tabliczkę- studnia Bazyla, ktorą ktos chce zatruć- w lewo, McDonalds-prawo. Jeżeli udajesz sie na różowego wstąp koniecznie do sklepu Pierra i Żorża Gaybrother. Amunicja, smary, struny do gitar, karty do telefonów, broń, prezerwatywy.

Przed tabliczką stała różowa pantera pokryta pluszem
Na szyi miała kartkę papieru. Widniały na niej dwa słowa - Idiota- przekreślone markeremi POSEŁ
-Nie zabijać. Chce rokowań-Krzykneła...


SIEDZIBA ZŁEGO

-Tak Panie... rozgromili nasz oddział...
-Wiem gumowy... leiej powiedz, co usłyszałeś od ministranta.Każda informacja jest ważna
-Eeee... nic... Nażarł się czegos i bredził wciaż o wpływie produkcji wibratorów na malejący wskaźnik demograficzny
-ŻADNYCH INFORMACJI O TAJNYCH PLANACH?!-Ryknął.Zmarszczył pluszowe czoło-Wpływ wibratorów mówisz... ciekawe... mów.

NIEBO

Najwyższy podrapał się po brodzie
-Cała nadzieja, żeby świat nie upadł tkwi w tych śmiałkach... Jeżeli nie oni, to nikt nie da rady... Tylko co za debil obmyślił ten plan-Zamyślił się. Chyba już wiedział. To mógł być tylko jeden człowiek na świecie
-Alucard-jęknął.
"Teraz tylko patrzec upadku świata"
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: BlindKitty »

Kocur sięgnął w futro, jakby wyciągając broń. Dobył malutkiego rewolweru kaliber 0.22 cala.
- Po twoje jaja! - odpowiedział dyslektykowi i prawą ręką ściągając spust, sześć razy odciągnął kurek, wywalając wszyskie sześć pestek w tego frajera.

Uniknął wszystkich.
- Chahachahachahacha! - zaśmiał się opętańczo pisarzyna. - Nie zdołasz mnie trafić!
- Motyla noga! - zaklął BK - Ale i tak nie masz ze mną szans! Stoisz po złej, to znaczy błędnej, stronie Moczu! - uniósł rękę, a po chwili zreflektował się - Przepraszam, zapomnijmy ostatnie zdanie. Stoisz po błędnej stronie Mocy! - pokręcił głową. Wszystko przez tych cholernych pederastów. Nigdy nie lubił elfów.

Schował pukaweczkę. Jego adwersarz tymczasem wyemitował ze swojego pióra długą stalówkę świetlną. Sam BlindKitty wyjął w odpowiedzi kuwetę... Po czym szybko i wstydliwie ją schował i teraz już w pełni poprawnie wyjął dwa miecze świetlne. Jeden był zielony, drugi pomarańczowy.
- Tradycjonalista - burknął pod nosem grafoman.

Ruszyli ku sobie. Dyslektyk wzniósł miecz do ciosu...
Kociak zablokował go swoimi dwoma skrzyżowanymi mieczami i kopnął potężnie w klatę. Człowieczyna poleciał do tyłu, przebił na wylot swoją chatkę i rąbnął plecami o następną. Zanim zdołał otrząsnąć się z szoku, stał już przy nim wampiryczny kocur. Miecze świetlne znów były gdzieś schowane, a teraz stał przy nim celując mu między oczy z paskudnie wielkiego karabinu.
- Słonik, pokaż panu jak kończą dyslektycy.

Słonik pokazał. Powiedzieć, że ściana została ozdobiona rozchlapanym mózgiem nie byłoby dość. Dlatego że spory jej kawałek został też pokruszony i wrzucony do środka budynku. Ciało bez głowy, szyi i sporego kawałka klatki piersiowej zresztą też, osunęło się powoli, znacząc ścianę pod wielką dziurą krwawą smugą. Słonik schował się pod futrem, a generał BAZYLa ruszył w drogę powrotną.

Gdzieś na trasie wyciągnął swojego ulubionego Custom Walthera W2000, wycelował go gdzieś między drzewami i pociągnął za spust. Cztery i pół sekundy później pocisk urwał głowę siedzącego trzy kilometry dalej Orlanda. Na zawsze pozostanie tajemnicą, jakim cudem ślepiec wypatrzył go z takiej odległości.

BK szczerzył kły. Dopiero się zaczynało, czego jeszcze nie wszyscy byli świadomi... Wkrótce był już tuż przy siedzibie tych komunistycznych, elfich pederastów. Wszyscy zebrali się wokół niego, skacząc z radości.
- Powiem wam teraz coś, czego dotąd wam nie mówiłem. A jest to coś ważnego - wydobył zza pazuchy Złego i Brzydkiego. - Mianowicie, jestem cholernym homofobem - i zanim którykolwiek zdołał wyciągnąć broń ze spodni, rozległ się huk wystrzałów. Elfie ciała jak szmaciane laleczki latały po okolicy, uderzając w drzewa i wpadając w kałuże. Niektórzy zdążyli wyciągnąć broń i otwarli ogie... Chyba bardziej wodę, ale to też nie do końca to. Strumienie przecięły powietrze.
- Equilibrium mode! - warknął BK i nagle stał przed nimi w sutannie i wielgaśnych czarnych okularach. Skręcił się w jakiś niesamowity sposób, stanął na jednej nodze - wciąż nie przerywając ognia z dwóch rewolwerów - unik, skręt, podskok, piruet, półfinta, uchylenie - strzelał przed siebie, na boki, do tyłu, do góry, a nawet; diabli wiedzą dlaczego; w dół. W ciągu kilkunastu sekund, bo kręcenie takich sekwencji walki jest paskudnie drogie (a to przecież dopiero początek filmu) prawie wszyscy leżeli martwi.
- Equilibrium mode off.
Wciągnął jeszcze nosem powietrze. Poza wszeograniającym smrodem krwi i moczu, wyczuł jeszcze strach. Schował powoli rewolwery i wyciągnął Słonika.
- To, że nie widzę, nie znaczy, że cię nie znajdę - stwierdził, po czym wycelował w jedno z grubszych drzew i pociągnął za spust. Wielki dąb eksplodował, faszerując ogromną ilością drzazg siedzącego za nim pedała.

Kociak schował broń i ruszył dalej, z poczuciem dobrze wykonanej roboty.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Ravandil »

-Hell Yeah- mruknął pod nosem Ravandil i zlazł z drzewa. Jak za dobrych czasów w WFRP... Ale mógł przecież, jako prawie-elf, integrować się z naturą, prawda? Spojrzał chmurnym obliczem na małą dziewczynką. Szkoda, że to nie był horror, bo wtedy dziewczynka na bank zginęła by pierwsza. A po dziewczynce ginie zawsze największa łajza... Czy jakoś tak.
-Pozdrów od nas twoją starą- rzucił jeszcze na odchodne, jakby niedbale. Kij z tym. Następną dziewczynę olał, mało to takich samozwańczych żelaznych dziewic lata po świecie? Fakt, coraz mniej dziewic, ale to tylko szczegół...

Odebrał telefon. Sądząc po tonie głosu Alucarda, to naprawdę dużym sukcesem było, że trafił w klawisze telefonu. Bo w to, że o własnych siłach stał na nogach to już by nikt nie uwierzył. -Wiem, że mam fajne imię... Szkoda, że Phovenowi elfie imiona kojarzą się z szamponami albo innym syfem. Ja będę grzeczny i mu nie powiem, co o tym sądze. Ej, zaraz z kim jednego ojca i matkę?? Z miśkami? Alucard, chyba cię...- Szkoda, że Alucard odłożył słuchawkę i nie dowiedział się, co Ravandil o tym myśli. Ten za to zaklął pod nosem i mruknął -Taa... Grzybki. Igłę i nitkę ci kupię, żebyś się zaszył na amen-.

Rozstaj dróg jak żywo przypominał ten ze starego kawału. "Jeśli chcesz och*jać, to idź w lewo". Ravandil nie chciał. Przynajmniej tak długo jak to możliwe... Ale złote łuki McDonalda wyglądały zachęcająco. Zwrócił się do Wilczego
-To co, jak będziemy wracać to możemy w WFRP zagrać... Tym razem nikt się nie wykręci jakąś głupią wymówką-
Sex shopem się nie przejmował. Wolał się nie zastanawiać, do czego mogą zostać wykorzystane struny do gitar i smar... Nie, żeby mu się wszystko tak kojarzyło. Może tylko to... No dobra, wszystko. Ale starał się nad tym panować. Spojrzał krytycznym okiem na panterę. Biedactwo... Ale sorry, babe, wojna to wojna. Chwycił za sztylet i wycedził przez zęby:
-Chcesz rokowań? No to let's rock...

Ciekawe, co na to reszta? Chyba nie pozwolą, żeby Trujący Plusz (prawie jak ta babka z "Batman i Robin") opanował świat? Nie ma litości dla nosicieli...
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Wilczy Głód »

Zaraz… jeszcze chwilka… jeszcze kilka sekund. Tak! Teraz jest dobry moment na jakiś Twardy – Że – Normalnie – Ja – Nie – Mogę tekst. Na przykład taki:
- Kto jest martwy... ten nie żyje.
Wilczy nie wiedział do kogo były skierowane te słowa, ani po co je powiedział. No, ale tradycja to tradycja, nie? Coś po prostu TRZEBA powiedzieć na koniec. Bardziej hadkorowi bohaterowie zazwyczaj walą jakimś tekstem jeszcze przed śmiercią wroga – tym razem niestety się nie udało. A szkoda… następnym razem trzeba się trochę pospieszyć.

Cyborg zdziwił się słysząc słowa małej dziewczynki. „Jakiej mamusi, jakiego tatusia?!” No, ale powstrzymał się od komentarza… poza tym dzieci nie powinny oglądać takich brutalnych scen jakie tu zaszły. Niech oglądają lepiej telewizję, albo co… Kiedy przyleciała kolejne dziecko i zaczęło „konwersować” z Perzynem, Wilczy już się nie zdziwił. Szczerze mówiąc oczekiwał, że spędzą tu jeszcze dobrą godzinę, zanim armia dziewczynek skończy swój dziwny rytuał… „Co za naród...” No, ale w końcu ruszyli.

Zadzwonił telefon. Wszyscy – jak to zwykle bywa – rzucili się sprawdzać, czy to przypadkiem nie ich. Tym razem padło na Ravandila. Najwidoczniej rozmawiał z Alucardem. Wilczy przez chwilę pomyślał, że może ma dla nich jakieś cenne informacje, wskazówki, czy chociaż słowa otuchy… Przysłuchując się rozmowie doszedł jednak do wniosku, że nie tym razem. Już nawet nie chciał pytać… ech…

Dotarli do rozstaju dróg. To jeden z największych dylematów każdego Wielkiego Bohatera: w lewo czy w prawo? I tym razem było ciężko wybrać. Z jednej strony – cel ich wędrówki. Z drugiej – bezpieczna przystań. I… SMAR! Prawdziwy! Wilczemu już od ostatniej akcji coś nieprzyjemnie tarło w lewym ramieniu. Mała naprawa nie zaszkodzi… no, a w Macu można łatwo znaleźć coś na rdzę! Za to o jedzenie tam trudno… ale to akurat nie jest problem. Usłyszał słowa Ravandila:
- Racja… już tym razem się nie wywiną. Chociaż znając życie, pewnie znowu coś wymyślą. Ludzka inwencja w wymyślaniu wymówek jest wprost niesamowita, man…
W tym momencie Wilczy spostrzegł panterę. Z trudem udało mu się odczytać napis nabazgrany na kartce. Ucieszył się w duchu. „Nareszcie! To mi wygląda na robotę dla NEGOCJATORA!”
- Spokojnie Rav… trzeba uszanować tradycję. Poseł to w końcu poseł – nieładnie go zabijać… od razu.
Cyborg szybko zbliżył się do stwora, dobył swojego magnum i przyłożył lufę do pluszowego łba. Co nie zmienia faktu, że wciąż był dobre dwa metry od posła.
- Gadaj czego do cholery chcesz, albo cię k***a za***ę!
Taaak… Spokój i opanowanie to podstawa w tym zawodzie.
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Tevery Best »

Pff... Znowu? Znowu jakaś dziewczynka? Alucard ZNOWU nie jest w stanie rozmawiać przez telefon? E, wszystko ograne do bólu. Teverego zawsze dziwił ten rytuał, że kiedy słychać było jakąś wieśniacką melodyjkę, wszyscy łapali się za kieszenie. Może to na szczęście, jak z kominiarzem? Tak czy owak, po jakimś pół minuty zrobił to samo, po czym patrzył się na innych ze zdziwieniem, tak zresztą, jak oni na niego. No co? Nic z tego nie rozumiał. Przecież on miał w tej kieszeni tylko telefon...*

Potem wyskoczyła ta dziewczynka, a po niej blondyna. Blondyna zamieniła dwa słowa i zniknęła, za to dziewczynka biegła i biegła... Aż nie skosił jej fajerbol. Na Teverym znowu skupiły się zdziwione spojrzenia...
- No co?

Misja ruszyła dalej leśnym traktem, szczęśliwie nie napotykając niebezpieczeństw. Po drodze mag musiał się tłumaczyć, dlaczego zabił dziewczynkę.
- Powiedziała swoje, można ją zabić. Dzięki temu od razu wpadają PD. No bo przecież co ona jeszcze ma do zrobienia? Nie mieliśmy questa "puść dziewczynkę do domu". Tak więc można było ją w ten sposób skosić. A dlaczego nie zabiłem blondyny? Skup się, miała miecz i latała po okolicy. Że co? Nie, to nie chodzi o to, że była w ten sposób niebezpieczna. Widzisz, ona męża szukała! A co mam kobiecinie przeszkadzać?
Tak wesoło dialogując na temat tego, czy TvB jest, czy też nie jest psychopatą, gromadka dotarła do rozwidlenia. Po lewej - do Bazyla, po prawej - do McDonalda. Brr... Ta druga nazwa wprawiła go w przerażenie. Ta po lewej wydawała się być już tylko kaszką z mleczkiem... Dlatego należało iść do McDonalda. Doświadczenie uczy, że zawsze łatwiejsza droga jest trudniejsza, a na trudniejszej leży więcej PD. Za to ta pantera... Twierdziła, że chce rozmawiać, ale nie to było zmartwieniem. Otóż wszyscy do niej celowali! Instynkty wytrwałego gracza odżyły...
Łup! To kula ognia trafiła w panterę.
- Ha ha! I pwned her, you XP whoring n00bs, not you!
- ...no co?


*Nie śmiejcie się, ale ja naprawdę nigdy nie miałem komórki.
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Hiro »

Geralt? Jaki znowu Geralt? Kolejny żądny krwi władca całego świata? Ale nie, to imię coś przypomniało Hiro. No tak to ten, co z mieczami na potwory latał. Nawet zrobili o nim dodatek do jakiegoś systemu. Szkoda, że głupi. Rozejrzał się po towarzyszach. "Zadziwiające, ze tutaj żadnego nie ma"
Zrobiła się taka śmieszna melodyjka i coś zaczęło przyjemnie wibrować mu po piersi. Nie zastąpi kobiety, ale jednak na swój sposób przyjemne. Wyciągnął małe elektroniczne coś i pokazał im mówiąc
-Da się to zrobić, żeby tak ciągle drgało?
Cmoknął z niezadowoleniem kiedy jeden z towarzyszy rozwalił dziewczynkę na kawałki.
-Ja wiem, że to tylko dziewczynka, ale jednak kobieta trochę szacunku panowie.

Rozmowa układała się na zasadzie, każdy gada swoje. Ale za to odczuł pewne plusy, po poczęstowaniu każdego swoją piersiówką przeszedł z nimi na ty. Tevery, Ravandil i ten no Perzyn. Wilczy. Dlatego rozmawiał z nimi wesoło, jak to zwykle miał w zwyczaju.
-Ależ Tevery-san to bardzo proste. Gdyby szukała męża spojrzałaby na mnie, a tymczasem tak nie było. Dlatego twoja decyzja o zabiciu tylko dziewczynki była irracjonalna.
Czy to przez jego kochane sake, czy przez spędzanie z grupą dużo czasu (całe 15 min!) Hiro zintegrował się z nimi i zaczął ględzić na wszelkie tematy. Nawet te których czasem nie znali.

Doszło aż do rozwidlenia dróg. "Hmm, na prawo prezerwatywy. Cholera, ostatnio mi się skończyły, a mam w kwaterze dwie pięknolice panny."
-Panowie, idziemy w prawo, bo muszę wziąć gumki.
Nie minęło parę sekund, jak mały poseł został obrażony, wyświechtany i zniszczony.
-Posłać takich na rokowania pokojowe, a wrócą z wojną światową.- skwitował krótko patrząc na rozwalone zwłoki (p)osła. - Z drugiej strony jesteśmy o jednego wroga mniej.
Zwrócił się w kierunku maga.
-Tevery-san, racz mi do cholery wyjaśnić co znaczy "Aj Hew Pywyned Ju Nub"? Tak skomplikowanej mowy nie znam.

Wyciągnął fajkę i zapalił. Oznajmił.
-Niech decyzje zostaną decyzjami. Znaczy idziemy tam gdzie chce dowódca.
Wyciągnął elektroniczne badziewiastwo i dzwoni. Ze słuchawki słychać
-Hi hi hi taaa?
"Cholera bo mnie nie usłyszy". Nabrał powietrza w płuca i powiedział głośnym basem.
-ALUCARDZIE GDZIE MAMY PODĄŻAĆ?!
Słychać było coś jak człowieka uderzającego głową o kant wanny. Albo czegokolwiek.
-Czego debilu?! Nie drzyj się, tak to działa na tą odległość, nie nie wiem jak ustawić wibracje na cały czas. A teraz sio!
Połączenie zostało zerwane. "Cholera skąd on wiedział?"

Wypuszczając fajkowe kółeczka, wdał się w rozmowę na temat warhammera i cały czas czekał na decyzję dowódcy.
Obrazek
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Alucard »

BlindKitty

BK odstrzeliła ostatniego homo-elfa. Dziura w brzuchu to nie lada problem. Zdażył jednak wyciągnąc telefon i pelnym płaczu głosem wezwać ostatniego z jego umierajacego rodu...
-Haselhof? Co> Wiem, że prosiłeś, żeby nie pisac twojego nazwiska fonetycznie ale ono takie trudne... Ojej ojej, rożowe buciki? A w jakim sklepie?-zapytał słodkim głosikiem, ale wkrótce się opamiętal.-Słuchaj. Zdradzili nas? Nie, nie nasi partnerzy. Duży kotek... tak, facet. Napewno go spotkasz. Miej sie na baczności

Kocur szedl drogą. W głowie miał tylko jedna myśl. Zlikwidować rewolucje. Zabić tych buntowników. Nagle na jej drodze wyrósł wysoki meżczyzna. Miał różowa koszulkę i fioletową czapkę z pluszu.
-Kryptonim CHoMMORPG. Wysłał mnie Baz. Miałem zlikwidować spedowaciae elfy, a potem isc na buntowników.-Powiedział basowo David. W dłoni dzierżył świecący nordycki wibraTHOR bojowy-Mam także rozkaz spotkac sie z tobą. Pójdziemy teraz razem. Tez mi sie to nie widzi ale rozkaz to rozkaz- bez słowa wyjaśnienia ruszył za kotem

BAZA BAZYLA

Kiedy najrużowszy skńczył słuchać kaczuszki, zamyślił się. Wykład Alucarda na temat gadżetów erotycznych był ciekawy, ale nie zawierał żadnych istotnych informacji... no trudno trzeba czekać. Zamyślił się po czym postanowił działać. BK pewnie jest w połowie drogi. Gdyby jej sie nie udalo, trzeba miec rezerwę
-fds-mruknął-pójdziesz...
Wiewiór zrozumiał. W momencie zniknał, po czym udal sie w daleką podróż.
-A ty kaczor módl się, żeby Alucard nie zjarał się znowu. Jeżeli następnym razem nie bedziesz miał informacji..
Kaczorek kwiknał przez telefon

KWATERA GŁÓWNA

-Ojej, ojej...-Jęknał przez telefon-Cięzka sprawa. I chce mi sie wieśmaca, i potrzebuje gumek... gdzie byście mogli tu zajsć... a nie możecie obskoczyc obu-Powiedział wesoło-Co?, Że to nie dla mnie tam jestescie i ze misja? Jejku, ale żes niemiły. Wstydź sie Rav. Proszę, nie denertwuj się... zapal sobie... Nie palisz? A od kiedy? Dobra dobra, wcale nie ignoruje tego co mówisz.-Alucard sie zdenerwowal. Wszystko się skomplikowalo. Rzucił monetą. Reszka. Gumki. No nic, musi zjesć cos innego-Plany mówią, ze macie isć po kon.. eee... do sklepu. Stamtąd jest najbliżej. Zero gadania. Takie sa rozkazy!-rozłączył się

-Jak myslisz kaczorku, zdenerwuja się, że podałem im 3 razy dłuzsza drogę? Ale proszę zrozum. Ja naprawde potrzebuje prezerwatyw

Gumowe stworzonko spojrzało na niego strwożone



RESZTA

Alucard powiedział. Coby nie było, byli żołnierzami. Musieli wykonac rozkaz. Rozpruty poseł usmiechał sie niewesoło. Więc w prawo. Chwilę potem ukazał im się wielki sklep. Otworzyło go dwóch karłów. Powiedzieli cieniutkim głosikiem
-Tu sklep Żorża i... oj ty ty niedobry, nie przerywaj kochany kiedy mówię. Możecie zrobic zakupy na dalsza podróż. Ouu... sami piękni panowie... proponuije prezerwatywy świecące, smakowe, z wypustkami i wersję... że co? że po broń... Uhaha... jacy brutalni, jacy silni... az zrobiłem się cały czerwony.
Prosze - oto zatem nasze towary. Wybierajcie co chcecie.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Perzyn »

Perzyn popatrzył na obleśne karły. Owszem to karły stworzyły jego broń, ale tamte to były prawdziwe nordyckie karły. Z długimi brodami. I wolały kobiety. Co prawda ich kobiety też miały brody, ale najważniejsze anatomiczne szczegóły się różniły. Niestety ich populacja spadła, od kiedy na rynek wyszły nowe wibratory. Al nawet coś tam o tym gadał jak się grzybów nażarł, ale bądźmy szczerzy, kto tak naprawdę słuchał Alucarda?

Ci dwaj go irytowali. Żorż i ten drugi. Przeklęte pedały. Prawdziwy Aryjczyk nie mógł znieść takiej obrazy. Ale miał plan, który pozwoli mu się ich pozbyć! Podszedł to Tevery’ego.

- Wystawili towary, jak ich teraz stukniemy zobaczył obrzydzoną minę towarzysza W znaczeniu zabijemy ty matole! To nie dość, że weźmiemy cały towar za darmo te jeszcze wpadnie exp.!

Mądrej głowie dość po słowie. Co prawda mag nie był raczej zbyt mądry, ale zrozumiał o co chodziło Przynowi. Złośliwy uśmiech rozjaśnił twarz Nordyka a jego białe zęby zmieniły się na chwilę w wilcze kły. - To jak, na 3? Odliczył do trzech czekając na celnie miotniętego firebolla ze strony czarodzieja. Jeśli ten ma obiekcje to wzrusza ramionami i udaje się, do McDonalda celem wymordowania wszelkiej obsługi. Nikt nie będzie miał o to pretensji, w końcu wszyscy wiedzą, że fast foody są złe. Jeśli mag zabije karły to i tak idzie oczyścić restaurację ze sług tłuszczu i cukrzycy.

- Na prawy pośladek Tyra! Przekleństwo samo wyrwało mu się z ust gdy zobaczył klientów. Utuczone bestie były gorsze nawet niż większość pluszaków. Tłuste i co najmniej równie odrażające jak spedaleni sklepikarze. A na dodatek szafa grająca w rogu wciąż powtarzała niesławny przebój pewnych Rumunów. Nie mogąc znieść dłuższego „Numa numa nej.” Perzyn wypalił z Grungnira. Wybuch zrobił dziurę w ścianie, anihilował sprzęt grający i kilku najbliższych grubasów. A wilcze ujadanie zagłuszyło wypowiedziane półgłosem słowa.
- Czas na świnibicie...
Gdy wreszcie wyeliminował wszystkie zmakdonaldyzowane formy życia spojrzał w dół. Znów stał po pas w łuskach pistoletowych zaciągnął się dymkiem, który zabił krążące pod sufitem muchy i sklął Ala, na czym świat stoi, że nie dość, że wysyła ich w serce Imperium to jeszcze po drodze muszą trafiać w takie miejsca jak to. Przecież to się nie godzi, takie przybytki trzeba nalotami dywanowymi niszczyć a nie bohaterom głowę ohydztwem zawracać. Fuj....
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Wilczy Głód »

Przez chwilę Wilczy był zupełnie zbity z tropu. No jak to tak? Bez słowa zabić posła?! POSŁA?! Gdyby to był na przykład akwizytor… wtedy można by to zrozumieć. Ale poseł? W dodatku pluszowy – taki miękki i…

Wilczy skarcił się w myślach. „Co ty sobie myślisz? To wróg. A wróg to… wróg. Koniec dyskusji!” Wygląda na to, że potrzebował trochę odpoczynku. Na to niestety się jeszcze nie zapowiadało. Chociaż, nadzieja podobno umiera ostatnia, nie? Rzeczywiście: umarła na widok tych dwóch karłów. Nawet on nie chciałby zostać z tymi dwoma sam na sam. Popatrzył na resztę drużyny. Perzyn coś szeptał do maga… sądząc po uśmiechu na twarzy tego ostatniego, to musi być jakaś kusząca propozycja. Ech… czasem aż strach się bać.

Można powiedzieć, że Wilczy znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Odejść tak po prostu stąd nie może, no bo jakby to wyglądało?! Przecież jest tu Kompania, Misja Zbawienia Świata i Inne Rzeczy Pisane Wielką Literą. Z drugiej znowu strony, nie wiedzieć czemu, nie miał najmniejszej ochoty na wdawanie się w rozmowę ze sprzedawcami. Ale z trzeciej („Ach, jakże skomplikowane jest życie!”) potrzebują porządnej broni i amunicji jeśli mają się dostać do studni BAZYLa. Tak więc, Wilczy nie będąc pewnym co też tu zrobić, przyglądał się wystawionemu towarowi. Będzie mu potrzebny smar i trochę części… jednak postanowił zostawić „zakupy” jakiemuś innemu fraje… to znaczy członkowi drużyny.

W pewnej chwili przeszła mu przez głowę dziwna myśl. Zastanawiał się jakiej zapłaty mogą oczekiwać ci, jakże niezwykli, przedsiębiorcy. Wzdrygnął się na myśl, że mogli by chcieć żeby oni... "Blech..." Trzeba przyznać, że wbrew pozorom, myślenie - takie myślenie - czasem boli.
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: BlindKitty »

Blind zatrzymał się.
- BAZYL BAZYLem, ale idziesz przodem. Nie będziesz niósł tego swojego wibraTHORa za moim tyłkiem, jasne? Z elfami już sobie poradziłem, a zapinał to ty będziesz buntowników. Przodem, mówię!
Kręcąc głową ruszył za Davidem. Na wszelki wypadek trzymał w ręku Gryfa, udając, że podpiera się nim w marszu. Bardzo, ale to bardzo starał się nie okazywać, że w razie potrzeby skłonny jest rozwalić nim łeb temu idiocie, który z niejasnych przyczyn postanowił leźć z nim. Wyjął telefon.
- Halo piękna? Słuchaj, bardzo miło z tobą gadać, Falka, ale mogłabyś dać The Plusz Bossa do telefonu? - nie wiedzieć czemu, zawsze czuł się przy niej jak John Arbuckle. I to nie przy Izie. - Tak, szefie, słuchaj, bo tu się jakiś kolo z wielkim świecącym wibratorem pojawił, i twierdzi że jest... A, tak, przepraszam, wrzeszczy że to jest wibraTHOR, o ile coś to zmienia. Wracając do tematu, twierdzi że jest od ciebie. Prawda to, czy uje... Urwać mu głowę?

Na wszelki wypadek BK cały czas zasłaniał tyłek ogonem. Cholera, co to za miejsce, żeby uczciwy homofob musiał stać w lesie tyłkiem do drzewa? Trzeba wyplenić tę pedalską zarazą. A przy okazji jeśli chodzi o ubranych na różowo, zostaną tylko kobiety. Taaak, to jest to, pomyślał, czekają na odpowiedź BAZYLa.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Ravandil »

Ale ci ludzie są nerwowi, no... Tak chamsko zastrzelić panterę? Ravandil nie był wcale krwiożerczy, ale pobawiłby się chwilę z tą panterą... Znaczy nożem, oczywiście. A teraz to po ptakach. Ach, te dwuznaczne sformułowania...

-Al, na cholerę ci gumki? Przecież w całej twojej zasranej kwaterze nie widziałem ani jednej dziewczyny... Zaraz, lepiej mi nie odpowiadaj, jednak nie chcę wiedzieć...- skrzywił się nieco zniesmaczony -Od kiedy nie palę? Od pieprzonego zawsze, i tobie też radzę przestać, bo kiedyś z siebie płuca wyplujesz i pomylisz z bryłką węgla... Ech...- Alucard rzucił parę słów i rozłączył się. Powinni go zaangażować do kampanii "Będziesz jarał jakiś syf - tak będziesz wyglądał". Grzybki mu szkodzą...

Ravandil wszedł do sklepu i niepostrzeżenie stanął plecami do ściany. Nie chciał, żeby "panowie" się obrazili... Przynajmniej nie od razu. Szepnął do Wilczego -Nie podobają mi się te gejofile... Nie dość, że karły, to jeszcze... Mają szczęście, że władza się zmieniła, bo by nie mieli życia w tym kraju-. Szkoda, że to nie był Yattaman. Wtedy Ravandil mógłby być pewny, że ten sklep to przykrywka dla złej bandy budującej równie złego robota w jeszcze gorszych celach. No, a wtedy nie miałby żadnych zahamowań, żeby ten "przybytek" rozpieprzyć w drzazgi. Ech, niefart... Jeśli Perzyn z Teverym zrealizują swój plan, to Ravandil oczywiście "pożycza" sobie potrzebny sprzęt (tak, TO dla Ala też...), bo po co ma leżeć bez opieki? Jeśli tego nie zrobią, wyciąga pistolet z tłumikiem i celując do sprzedawcy pyta z wrednym uśmiechem -Jak myślisz, wystrzeliłem 12 razy czy tylko 11? Zaryzykujesz?-
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Rotfl-PG] Pluszowy władca

Post autor: Tevery Best »

Cóż, niektórzy mogli twierdzić, że Tevery jest nieinteligentny. Albo że ma w głowie tylko kilka rzeczy. Ale, mimo iż sprawiał wrażenie psychopaty na każdym kroku, taki nie był. W reakcji na propozycję Perzyna uaktywniły się u niego potężne zwoje mózgowe. Może jednak oni nie trzymają z Wielkim, Złym i Różowym? A nawet jeśli, to może Wielki, Zły i Różowy ma rację i z analfabetami trzeba walczyć każdym możliwym sposobem? Może nie warto ich zabijać?

Cóż, kiedy coś jest wielkie i potężne, jest też bezwładne. Za to móżdżek - dla niekumatych, chodzi mi o część mózgowia, a nie o mały mózg - był u niego w stanie sam podejmować decyzje, choć nie tak efektywnie. Dlatego zanim Perzyn doliczył do dwóch, fajerbole latały już we wszystkie strony. Nomen omen, nordyk przestał liczyć...

A wiecie, że kosmetyki są łatwopalne? I to jak... Te małe karzełki przypominały żywe pochodnie, a co dopiero, gdy wbiegły do chatynki, żeby się zgasić. W końcu tam trzymały kilkanaście razy tyle tuszy, podkładów i lakierów... Dobrze, że niczego wybuchowego, chociaż... Perzyn, po co ci ta rakietnica?

W końcu mag usiadł na zgliszczach. Owszem, uważał, że nawet takich małych oblechów nie powinien zabijać. Nie żeby był jakimś aktywistą Młodzieży Wszechpolskiej (czytał o nich w takiej jednej gazecie), ale jakoś ich nie lubił. Mimo to... A zresztą. Na przyszłość trzeba się będzie bardziej opanować, a na razie... Trzymać fason i udawać, że to było zaplanowane.
Zablokowany