[zamknięta+komentarze] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Stare i nieaktywne wątki z Rekrutacji.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

[zamknięta+komentarze] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Ardel »

Reen spojrzała z nienawiścią na siedzącego przed nią mężczyznę. Był taki bezbronny. Zabił jej ojca, a teraz był przywiązany do krzesła, a ona mogła wbijać mu nóż pod każdfy z jego paznokci i przyglądać się jak twarz wykrzywia mu ból. Odrzuciła tę wizję. Nie będzie taka jak on. Zabije go prędko... Przegnała i tę myśl. Coś wpływało na jej myśli. Przecież ona była... No właśnie? Jaka? 'Ten człowiek zabił Ci rodziców...' - coś szeptało jej w głowie. Uniosła nóż i... Przełamała się. Odłożyła go na stół. Wyszła, żeby powiadomić straże o złapaniu mordercy. Prawo to prawo...


Kor'aan był wściekły na siebie. Jak on, potężny artefakt, nie potrafił złamać woli głupiej mieszczki?! Gdyby ona zabiła tego nieszczęsnego śmiecia... Miałby na reszcie właściciela na powrót. I to oddanego całym sercem, a teraz?... Dalej będzie leżał w rynsztoku, pośród przelewających się ekskrementów...


Sesja odbędzie się, jeśli przynajmniej dwie osoby wyślą dobre karty. Ogólnie klimaty będą epickie, muszę się odstresować :P
Od 2 do 5 graczy. Karty wg następującego schematu: (tutaj, nie na pw!!)
Imię (plus przydomki etc):
Rasa:
Profesja:
Statystyki(macie łącznie 70 pktów do rozdysponowania):
Umiejętności, atuty:
Ekwipunek (tutaj muszę go zatwierdzić):
Historia, jak dostałeś się do miasta Missinen (dość duże miasto portowe, brak żebraków, co dziwne):
Wady i zalety:
Charakter (mechaniczny i bardziej rozbudowany też):
Co chcecie jeszcze napisać to napiszcie:

nom... odpisywanie, to tak raz na tydzień, może dwa. A teraz czekam, może ktoś się skusi.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 6 października 2008, 14:16 przez Ardel, łącznie zmieniany 1 raz.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Przyjmiesz kogoś bez znajomości mechaniki i z pobieżną tylko znajomością świata? W D&D grałem może z 3, 4 sesje...
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Ardel »

mechanika jest mało potrzebna, prócz karty. (chyba że awanse mi się zechce wprowadzić jakieś dokładniejsze)

A świat - całkowity freestyle. mieszanka wszystkiego
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Hmmm... Jak tak, to OK ;) Kartę wyślę niedługo, będę też potrzebował trochę pomocy z mechaniką...
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Ardel »

8570942 - moje gg
napisz jutro koło 18 czy 19. powinienem być już w domu i będę miał czas pogadać i pomóc.
A teraz dobrej nocy Tawerno
Demodeus
Szczur Lądowy
Posty: 6
Rejestracja: poniedziałek, 29 września 2008, 22:14
Numer GG: 10136363

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Demodeus »

Wezmę udział z miłą chęcią, aczkolwiek jestem nowy i będzie to moja pierwsza sesja; proszę więc o wyrozumiałość. Co do karty, wpłynie jutro.
Jabberwocky
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: sobota, 23 sierpnia 2008, 03:29
Numer GG: 12017892
Lokalizacja: Cieplice

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Jabberwocky »

I ja się zgłaszam, kartę mogę dać dziś lub jutro, mam w zasadzie tylko trzy pytanka:
1- Czy 70pkt to nie za mało? Nie wiem, może mi ze łba mechanika całkiem wyparowała, ale na sześć statystyk to chyba nieco za mało, zwłaszcza jeśli planujesz epicką przygodę.
2- Postacie mają być na którym lvl (chciałbym grać dwuklasowcem, złodziej-zaklinacz, i nie wiem jakie czary mogę sobie wybrać)?
3- Co do ekwipunku, napisz może czego na pewno nie uznasz(jaki poziom umagicznienia itp.)
"Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!"

Wkrocz w świat mrocznego milenium
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Ardel »

Jabberwocky pisze:Czy 70pkt to nie za mało?
specjalnie dla Ciebie: kostkami losowo wyrzuciłem 7, 13, 10, 12, 8 oraz 12. Wolisz te? Jak dla mnie 70 to wystarczająco dużo. Można zrobić naprawdę porządną postać.
Jabberwocky pisze:na którym lvl
Poziom pierwszy. Potem być może będą awanse.
Jabberwocky pisze:Co do ekwipunku
coby problemu nie było - możesz wziąć podstawowy wynikający z profesji. Ale uwzględniam przedmioty lepsze, które mają uzasadnienie w historii
Demodeus
Szczur Lądowy
Posty: 6
Rejestracja: poniedziałek, 29 września 2008, 22:14
Numer GG: 10136363

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Demodeus »

Imię: Grimmuald Gromowładny; przydomki - Grom, Demo, Grimmy.
Rasa: Krasnolud
Profesja: Wojownik
Statystyki:
-Siła: 16
-Zręczność:16
-Kondycja:12
-Intelekt:10
-Roztropność:10
-Charyzma:6
Umiejętności, atuty:
-Jeździectwo: 1
-Wspinaczka: 1
-Rzemiosło: 2 (kowal: 1, płatnerz: 1)
-Pływanie: 1
-Skakanie: 1
-Dyplomacja: 1
-Oburęczność
Ekwipunek: Dwuręczny topór, kolczuga, szyszak, nagolenniki kolcze, 13szt. złota oraz podstawowe wyposażenie (krzesiwo i hubka, lina itp.).
Historia: Jako młody krasnolud, nie miałem wielu przyjaciół, nie widziałem żadnej potrzeby, aby wiązać się z kimkolwiek, byli to jedynie znajomi z przymusu (z kimś przecież musiałem trenować) i zawsze to oznajmiałem, aby nie przyszło im do głowy zaprzyjaźnić się ze mną, ja byłem potrzebny im, oni byli potrzebni mi. Większość czasu jednak spędzałem samotnie i był to mój wybór, co nie znaczy że nie miałem nic do roboty.
Wychowałem się w górach, które tak bardzo kochałem, uwielbiałem po nich chodzić, wspinać się, zdobywać szczyty. Można rzec, że znałem góry Tyrii, jak własną kieszeń. U ich podnóży, lub w nieco wyższych strefach, gdzie również znajdowało się małe bajoro, wycinałem przerębel, zarzucałem wędkę i wpatrując się w nieruchomy spławik, rozmyślałem, nie obchodziło mnie czy coś złapałem czy nie, nawet drgająca wędka nie mogła wyrwać mnie z transu, nie pozwalałem jej na to. Był to po prostu mój mały rytuał. Mogłem tak dumać godzinami, ubóstwiałem ten spokój, ciszę i chłodny powiew wiatru. Tak spędzałem cały swój wolny czas, ale przecież miałem obowiązki i cele, które sam sobie wyznaczałem. Moją dzienną rutyną, był kilkugodzinny trening z toporem, nie od dziecka jednak umiałem nim władać, więc kiedyś byłem zapalonym górnikiem, nie dość że zarabiałem, to machając ciężkim kilofem wyrobiłem sobie mięśnie i zacząłem posługiwać się oburęcznym orężem. Moim autorytetem był ojciec, znany w całej wiosce jako zapalony wojak i wybitny rzemieślnik. Nauczył mnie fachu,jednak nigdy nie dorównałem mu jako wojownik. Nie był zbyt rozmowny, ja zresztą też nie, ale doskonale się rozumieliśmy bez słów, charakter zdecydowanie odziedziczyłem po nim.
Jak dostałeś się do miasta: Do miasta dostałem się za pośrednictwem rzemieślnika, który przypływa tutaj pohandlować i właśnie ze względu na handel polecił mi to miejsce. Od dawna potrzebowałem nowego, dobrze zaostrzonego, acz niedrogiego topora i przybyłem z wielką nadzieją znalezienia go tutaj. Jestem tu również z innego powodu. Pewien karczmarz ma ze mną na pieńku od pewnego czasu i wyraźnie mnie unika. Podobno znajduje się w karczmie nieopodal.
Wady i zalety: patrz: Charakter
Charakter:Neutralny. Typowy indywidualista, czego jednak nie uważam za wadę. Podążam własnymi ścieżkami, nie wiążąc się z pierwszą lepszą napotkaną osobą, co za tym idzie, nie jestem zbyt ufny, tym bardziej jeśli chodzi o inne rasy. Jestem dość inteligenty jak na krasnoluda, dużo bardziej niż moi rówieśnicy, ale jestem równie krzepki i zaparty w boju jak oni. Mimo to jestem bardzo rozważny, nigdy nie działam pochopnie, najpierw myślę, później robię. Ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, a jeśli muszę z kimś walczyć to robię to ze względów czysto formalnościowych, lub dla własnej korzyści, nigdy z czystej złości.
Ostatnio zmieniony czwartek, 2 października 2008, 17:17 przez Demodeus, łącznie zmieniany 8 razy.
Jabberwocky
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: sobota, 23 sierpnia 2008, 03:29
Numer GG: 12017892
Lokalizacja: Cieplice

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Jabberwocky »

Imię: Quintus Vega, często jednak zmienia imiona w zależności od potrzeb misji.
Rasa: Człowiek
Profesja: Łotrzyk
Statystyki:
-Siła:8
-Zręczność:16
-Kondycja:10
-Intelekt:12
-Roztropność:10
-Charyzma:14

Umiejętności (w nawiasach masz wartości po dodaniu modyfikatorów):

-Blefowanie 3 (5)
-Ciche poruszanie 2 (5)
-Dyplomacja 3 (5)
-Fałszerstwo 3 (4)
-Kradzież kieszonkowa 2 (5)
-Nasłuchiwanie 2
-Otwieranie zamków 3 (6)
-Przebieranie 3 (5)
-Przeszukiwanie 2 (3)
-Równowaga 2 (5)
-Szacowanie 2 (3)
-Unieszkodliwianie mechanizmów 3 (4)
-Upadanie 2 (5)
-Wyczucie pobudek 3
-Zauważanie 2
-Zbieranie informacji 3 (5)

Atuty:
-Uniki
-Czujność

Ekwipunek: Sztylet (ukryty zazwyczaj w specjalnie wyszykowanym rękawie), tłuk*, koszulka kolcza (noszona pod ubraniem), wytrychy (ukryte w bucie), sakiewka pełna prawie prawdziwych kamieni szlachetnych i niemal złotych pierścieni, niewielkie szkło powiększające, zestaw do przebierania, dwustronne ubranie (normalnie ma kolor biały i pokryte jest brązowymi zdobieniami, jednak po wywinięciu na lewą stronę otrzymujemy ciemnoszare, niemal czarne, ubranie robocze typowego złodzieja), torba noszona na ramieniu.

*Tak, wiem, wg podręcznika jest to broń żołnierska, a więc nie powinien z niej korzystać łotrzyk, jak dla mnie to głupia pomyłka, przecie ta zabawka jest wręcz stworzona dla łotrzyka który powinien ogłuszanie przeciwników stawiać ponad ich zabijaniem.

Wady i zalety: Nie ma co się oszukiwać, Quintus to drań i oszust, nie można mu zaufać bardziej niż szalonemu prorokowi, jednak w przeciwieństwie do szalonych proroków Quintus umie odpowiednio dobrać słowa, mamić, namawiać, sprawiać by ludzie chcieli wierzyć w jego słowa, i najczęściej tak właśnie się dzieje... Jedynie Kompania handlowa z Amn morze liczyć na jego pełną szczerość, oni go wychowali i wyuczyli fachu. To dzięki nim potrafi udawać zarówno żebraka jak i wielkiego księcia, to dzięki ich naukom potrafi znaleźć najważniejsze informacje w księdze handlowej wypełnionej tysiącami kolumn, to wreszcie dzięki nim umie przedostać się tam gdzie potrzebuje nie budząc niepotrzebnego zainteresowania innych ludzi.

Charakter:
Neutralny zły.
Quintus nie wacha się zdradzić czy oszukać, choć, co dziwne niemal nigdy nie zabija, jak dla niego jest to przejaw braku stylu i umiejętności innego rozwiązania spraw. Jest praktyczny, ty jesteś potrzebny, będę dla ciebie miły, ty stałeś się bezużyteczny, sprzedam informacje o tobie twoim wrogom, więc pamiętaj, lepiej stań się przydatny. Gdy pracuje potrafi miesiącami obserwować cel i okolice, planuje, zdobywa „przyjaciół” spośród ludzi mających dostęp do tego czego szuka, kupuje odpowiednie narzędzia i tworzy dokumenty które mogą się przydać, zawsze też stara się mieć zapasowy plan a nawet dwa, nigdy też niepotrzebnie nie zraża do siebie ludzi, bo kto wie, może kiedyś staną się przydatni do jego celów.

Co chcecie jeszcze napisać to napiszcie:
No to opiszę pokrótce wygląd Vegi, Quintus jest wysokim i chudym mężczyzną, na oko mającym dwadzieścia kilka lat (nie ma pewności co do jego wieku), ani jego twarz ani włosy czy oczy nie wyróżniają go z tłumu, poświęcił wiele czasu i pieniędzy by tak właśnie było, za to zawsze nosi jakiś, łatwy do usunięcia, znak szczególny, mogą to być wąsy, może to być blizna czy złote binokle, coś co ludzie zapamiętają. Ubiera się zależnie od przybranej osobowości, jeśli jednak zadanie nie zmusza go do konkretnego ubioru preferuje proste, nie rzucające się w oczy ubrania typowe dla okolicy w której się znajduje.

HIstoria postaci:

Kim jestem? Kupcem, żebrakiem, stajennym, marynarzem, czymkolwiek zechcesz bym był. Pytasz kim jestem naprawdę? A czym jest dla ciebie prawda? Czy tym co ludzie powinni wiedzieć czy tym co wiedzieć chcą? Powiedziałem w życiu wiele i wielu wierzyło w moje słowa, wszyscy mieli je za wspaniałe, objawione, mądre, nigdy nie chcieli słuchać prawdy, nikt jej tak naprawdę nie chce, prawda jest zazwyczaj smutna i zła, nie to chcą ludzie słyszeć, o nie, ludzie chcą słyszeć kłamstwa, wiele miłych, przyjaznych słów, och jak bardzo chcą wierzyć że są to słowa prawdziwe, więc nigdy nie pytają o fakty. Dalej chcesz znać prawdę? Cóż, jeśli musisz, a więc jestem... artystą, jaka jest ma dziedzina pytasz? Kłamstwo, kłamstwo i maskarada, mówię ludziom to co chcą słyszeć, pokazuję im to co chcą zobaczyć a oni mówią i pokazują to czego pokazywać by innym nie chcieli. Mówisz że to nie sztuka, kłamać każdy może, owszem, każdy, ale większość to tylko amatorzy, niewielu wybija się ponad tłum małych kłamców których łatwo przejrzeć, bo, wbrew pozorom, do tego trzeba mieć talent, wielki talent, ja go mam. Sądzisz że się przechwalam? Wierz mi, gdyby to były tylko przechwałki nie było by mnie tu teraz, leżałbym zapewne martwy i zapomniany w rynsztoku któregoś z miast naszego świata, a tymczasem siedzę tu i rozmawiam z tobą. Chcesz wiedzieć jak osiągnąłem takie umiejętności? A więc opowiem ci co nieco na ten temat.

Pochodzę z Athakli, wielkiego miasta portowego Amn, nie mam pojęcia kim byli moi rodzice, od kiedy pamiętam żyłem na ulicach pomiędzy setkami mi podobnych obszarpańców, kradliśmy ze straganów, biliśmy inne dzieciaki a czasami zabijaliśmy nazbyt natrętnych podróżnych . Czemu tak na mnie patrzysz, wydaje ci się to straszne? Na ulicach miast nie ma zasad, tam, pośród żebraków, złodziei, dziwek i sierot umiera nadzieja i dobroć, zabij innych nim oni zabiją ciebie, okradnij, oszukaj, bez litości, wyzbądź się sumienia i altruizmu bo jedyne co dzięki nim zyskasz to szybka śmierć w pobliskim rowie albo niewola. Niemal siedem lat błąkałem się po ulicach, kradłem i byłem w tym dobry, żebrałem i byłem w tym świetny, naciągałem również i oszukiwałem, w tym z kolei byłem genialny, dostatecznie dobry by wypatrzyli mnie odpowiedni ludzie, ludzie pracujący dla innych ludzi którzy to z kolei potrzebowali młodych i zdolnych, a niemających nic do stracenia, pracowników.

Tak też trafiłem pod skrzydła Kompanii handlowej. Pytasz się po co kupcom szpiedzy i kłamcy? A więc jesteś bardziej naiwny niż sądziłem. Kupcy tak jak królowie, potrzebują ludzi którzy są w stanie wiedzieć więcej niż jest to legalnie możliwe, albo umieją doprowadzić do sytuacji która urzeczywistni ich myśli, małego buntu, wojny domowej czy zatopienia kilku irytująco sprawnych okrętów konkurencyjnej kompanii. I tego się właśnie u nich uczyłem, kłamać, oszukiwać i fałszować dokumenty, musiałem nauczyć się jak pozostać niezauważonym, jak otwierać zamki czy likwidować pułapki, dowiedziałem się jak tworzyć fałszywe tożsamości i jak sprawić by ludzie nie zapamiętali mnie tylko kogoś kto miał długie wąsy albo ubierał czerwoną koszulę. Wiem jak zachowywać się pośród kupców, szlachty czy kapłanów, znam slang złodziei i żebraków, wiem gdzie dostać wszystko to co zabronione przez rządy i kapłanów. Innymi słowy nauczyłem się wszystkiego co powinien wiedzieć dobrze przeszkolony agent.

Ciekawi cię ile dla nich pracuję? Już niemal dwanaście lat, dlaczego wciąż dla nich? B muszę odpracować to co oni we mnie zainwestowali, muszę zwrócić dług, wielki dług, a możesz mi wierzyć, kupcy pilnują swych inwestycji i bez wahania likwidują te nieudane, nie wysłali by za mną łowców nagród, nie pchnie mnie w plecy skrytobójca, nie zabiją orki na drodze, o nie, ja po prostu zniknę, zniknę i nikt juz o mnie nie usłyszy, nikt nigdy nie dowie się że kiedykolwiek istniałem, to kim byłem zostało zniszczone dawno temu, nie mam juz przeszłości a poprzez nieposłuszeństwo łatwo mogę stracić i przyszłość.

Wiele już zrobiłem. Jako lord Elias Vort doprowadziłem do bankructwa banku „Yori i synowie”, największego krasnoludzkiego banku na wybrzeżu mieczy, poprzez odpowiednie manipulowanie łatwowiernością zrodzoną z zachłanności, kilka, odpowiednio spreparowanych, zapisków, niewyraźna mapa i nagle okazuje się że bank niemal nie posiada gotówki która zniknęła razem z tym przemiłym obcokrajowcem obiecującym gigantyczne zyski z wydobycia mithrilu, następnie bank upada a jego własność dostaje sie w ręce poszkodowanych klientów, moich pracodawców jak możesz z łatwością zgadnąć.

Wprowadzając w obieg wiele kamieni... prawie szlachetnych zniszczyłem zaufanie żywione do jubilerów z elfiego miasta Asulan, odpowiednie kamienie, kilka prawdziwych pierścieni i amuletów oraz ja jako zdesperowany mieszczanin którego matka umiera w Waterdeep a który to nie ma pieniędzy na tak kosztowną podróż, odpowiednio sprzedane „troskliwym obywatelom” pierścienie trafiały do obiegu a z czasem wychodziła na jaw ich prawdziwa natura, ludzie przestali ufać elfim jubilerom i ich zakładom, za to ze współczuciem wspominali biedaka który sprzedał im pierścienie, „ciekawe czy dotarł do swojej matki” myśleli zapewne kupując biżuterię u moich pracodawców.

Podkładając kilka gnomich ładunków wybuchowych pod okręty transportowe królestwa Andorii, które to znajdowało sie na krawędzi wojny domowej lecz uparcie trzymało się jej miast spaść, nie dość że pozwoliłem Kompanii przejąć tamtejszy rynek zboża to jeszcze przyczyniłem sie do zawarcia umów na dowóz broni i zapasów, z oboma stronami oczywiście, sam zresztą podpisywałem umowę ze wściekłym z powodu utraty okrętów w, jak to ujął, „plugawym ataku rewolucjonistów”, wysłuchałem jego słowa a następnie pokazałem mu gdzie podpisać umowę na zakup dziesięciu okrętów z naszych stoczni.

Dlaczego więc tu jestem? Z tego samego powodu dla którego odwiedziłem miejsca o których właśnie ci opowiadałem, wysłała mnie tu kompania handlowa. Jak sie tu dostałem? Ukryty pomiędzy workami zboża okrętu konkurencyjnej gildii uniknąłem niepotrzebnych pytań przy bramach, zatruwając przy okazji zboże które niedługo zapewne trafi do przebadania i sprowadzi represje na konkurentów moich pracodawców. Gdy nastała noc wykradłem się z okrętu, unikając spojrzeń niczego nieświadomej załogi, po czym, spokojnym krokiem uczciwego obywatela, ruszyłem do pobliskiej karczmy nieniepokojony przez mijanych strażników, ludzie są jak pszczoły gdy juz znajdziesz się w ich gnieździe nie interesują się tobą. Jakie zadanie zleciła mi kompania? To co zawsze, to w czym jestem najlepszy, mam zdobyć informacje, wszelkie mogące dać moim pracodawcom korzyści, od projektów nowych okrętów po wszelkie plotki dotyczące wahań cen miejscowych towarów. Teraz muszę iść, informator na mnie czeka, miło się rozmawiało, szkoda jednak że jesteś tylko szczurem, choć, z drugiej strony, gdybyś mnie rozumiał musiałbym cię zabić...


A moje czepialstwo wynikło z tego że na początku rzuciłeś słówko „epickie”, a ja jakoś tak mam, po prostu słówka „epickie” i „D&D” postawione obok siebie wysyłają do mojego umysłu obrazy wojowników walczących z kilkoma smokami na raz czy magów jednym ruchem małego palca burzących zamki :D
Ostatnio zmieniony piątek, 3 października 2008, 18:17 przez Jabberwocky, łącznie zmieniany 2 razy.
"Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!"

Wkrocz w świat mrocznego milenium
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Ardel »

Jabberwocky pisze:-Finezja w broni (Sztylet)
to możesz mieć automatycznie ;) więc atut weź jakiś jeszcze, chyba, że nie chcesz. Dla mnie finezja w rapierze i sztylecie jest po prostu wedle woli. A poza tym finezję jako atut brać można dopiero przy premii do ataku +1 :P
Jabberwocky pisze:„epickie” i „D&D” postawione obok siebie wysyłają do mojego umysłu obrazy wojowników walczących z kilkoma smokami na raz czy magów jednym ruchem małego palca burzących zamki :D
mnie też. ale to dopiero z rozwojem akcji ;D

ale mam dobry humor. :D
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Nekonushi »

Epickie... epickie... a mogą być absurdalne? Drow kapłan Pellora :D ?
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Ardel »

oczywiście... ale wyobraź sobie drowa w społeczeństwie... ja czuję smród palonego mięsa...
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Nekonushi »

No dobra, to zrobię "zwykłego" kapłana... Mogę uwzględnić bogów z 3.0 FR?
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Jabberwocky
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: sobota, 23 sierpnia 2008, 03:29
Numer GG: 12017892
Lokalizacja: Cieplice

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Jabberwocky »

Ardel pisze:
Jabberwocky pisze:-Finezja w broni (Sztylet)
to możesz mieć automatycznie ;) więc atut weź jakiś jeszcze, chyba, że nie chcesz. Dla mnie finezja w rapierze i sztylecie jest po prostu wedle woli. A poza tym finezję jako atut brać można dopiero przy premii do ataku +1 :P
Oki, poprawiłem, zamiast finezji dałem uniki.
"Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!"

Wkrocz w świat mrocznego milenium
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Ardel »

boga możesz nawet wymyślić, bylebyś mi go opisał.

A właśnie... co do historii..

Tam nie pisze jedynie jak dostałeś się do miasta... przydałoby się także wiedzieć, kim jest postać, skąd się wzięła itd... bo ciężko będzie dostosowa sesje do postaci o których nic nie wiem ...
Ganjalf
Szczur Lądowy
Posty: 10
Rejestracja: środa, 17 września 2008, 16:29
Numer GG: 10782964
Lokalizacja: z LO :P

Re: [D&D3.0 = freestyle] Czas pogardy? czy może rozmyślań?

Post autor: Ganjalf »

No to może i ja zgłoszę swoją kartę :)

Imię: Peter Vulgrapidgeon
Rasa: Człowiek
Klasa: Czarodziej - Transmuter(Mistrz Przemian)
Staty:
S:8
Z:14
K:12
I:16
M:10
C:10
Umiejętności:

Wiedza: 4
Koncetracja : 4
Jeździectwo 1
Pływanie 1
Skakanie 1
Wspinaczka 1

Atuty:
Magiczna Penetracja
Talent Magiczny (Przemiany)

Ekwipunek: Szata maga (czarno-zielona), kapelusz (czarny ala Gandalf :)), Księga Czarów, sztylet, lekka kusza, 20 bełtów, torba podróżna, racje na tydzień, atrament, pióro do pisania :P, 8 szt. złota, hubka, krzesiwo.

Czary:
Poziom 1: Identyfikacja, Magiczny Pocisk czyli standard :D

Historia: Wychowałem się na północy w Neverwinter, od ósmego roku życia byłem stopniowo kierowany w nauce magii, najpierw przez ojca, potem przez jego kompanów z Gwieździstego Płaszcza(czy jak to tam się nazywa :P). Mimo sporych postepów w mojej nauce nie pozwalano mi uczyć się zaklęć silniejszych niż te podstawowe, a i zapas mojej wiedzy o magicznym swiecie był ściśle pod kontrolą. Jak mi później powiedziano miało to zapobiec zgłębianiu zakazanej wiedzy przez młodych uczniów. Kiedy ukończyłem 13 lat zostałem pokierowany do nauki indywidualnej u boku mistrza Gunthera - sędziwego mistrza przemian. Pod jego okiem poznawałem teoretyczną wiedzę na temat magii przemian i wszytstkim co z nią zwiazane. Dzięki temu starcowi stałem się wręcz paranoicznie ostrożny, gdyż dziadek ciągle wspominał o niebezpieczeństwach czychających na nieostrożnych magów. Po trzech latach, zostałem wreszcie uwolniony od obowiązku nauki w gildii i nadano mi tytuł pełnoprawnego jej członka. Zaraz potem wyruszyłem w podróż wraz z trupą wędrownych artystów... jak zakończyła się ta eskapada napisałem niżej. Dlaczego akurat to miasto? A dlaczego nie. Mieszka tu pewien mag a ja mam zamiar się z nim spotkać...

Jak przybyłeś do miasta: Do miasta przybyłem wraz z grupą wędrownych artystów, którzy jak się okazało byli niezłymi złodziejaszkami i zaraz po przyjeździe do miasta byłem lżejszy o mieszek. Wraz z nimi podróżowałem od miasta Neverwinter gdzie uczyłem się magii pod okiem gildii Gwieździsty Płaszcz. Przybyłem tu by zdobyć trochę złota, doświadczenia i jakichś niezłych artefaktów. Gdzieś tu jest dość sławny Transmuter, a ja mam zamiar czegoś od niego się nauczyć, albo chociaż dowiedzieć jakichś ciekawostek :P. Przede wszystkim odegrałbym się na złodziejskich śpiewakach.

Charakter: Chaotyczny Neutralny
Jestem dośc spokojnym człowiekiem, ale jak ktoś mi zajdzie za skórę to mu nie odpuszczę dopóki się nie odegram. Jestem inteligenty jak to mag, ale też ostrożny aż do bólu, nienawidze ryzyka. Mam dużo myśleć i mało mówić. Jak już mam zamiar si odezwać to albo dowcip albo coś ważnego. Nie jestem duszą towarzystwa i nie lubie tłumów. Rzadko się denerwuje.

Wady i Zalety: mściwy, inteligenty, małomówny, ostrożny (prawie paranoik :)), dowcipny, czasem chamski, aspołeczny, flegmatyczny, po ostatniej przygodzie ma uraz do wszelkich śpiewaków i innej artystycznej hołoty :P,
Sam oceń co jest zaletą a co wadą :).

Tak jak kolega niżej (a może i wyżej :P) opiszę wygląd mojej postaci: 6 stóp wzrostu, długie ciemnobrązowe włosy zawiązane w kucyk, zielone oczy, krótka kozia bródka, ciuszki opisałem wczesniej, Peter jest leworęczny.

Jak coś pomyliłem to napisz albo w ostateczności popraw, mam nadzieje, ze jakoś to będzie :)

Niechciałem pisać nowego postu więc edytowałem ten :)
Ostatnio zmieniony środa, 1 października 2008, 21:36 przez Ganjalf, łącznie zmieniany 1 raz.
Zablokowany