[Freestyle Fantasy] Misja Ostatniej Nadziei
: piątek, 1 lutego 2008, 22:52
Misja Ostatniej Nadziei
Wiatr wiał niemiłosiernie przewracając maszerujących podróżników.
Gruby, aczkolwiek umięśniony Nord, o długich czarnych włosach, podciągnął spodnie i wyjął tłustymi paluchami, z pochwy, połamany miecz z dziwnego, fioletowego materiału. Pulsował on potężnymi falami mocy, wywołując wstrząsy, potężniejsze, od tych powodowanych wiatrem.. W momencie, gdy rozbłysł, jaskrawym, czerwonym światłem, szeroki uśmiech zawitał na twarzy Lorda Traznuxa.
- Już niedaleko! Kto do cholery miał trzymać mapę!? Hutrin! Gdzie jesteś chędożony smarkaczu!?
Przedzierając się przez śnieg, młody łowca, z łukiem w ręku podszedł do swojego pracodawcy.
- Tutaj Panie!
- To sprawdź, jeśli łaska, gdzie jesteśmy! Za co ci płacę!?
Łowca otworzył mapę i osłaniany, bo bokach przez najemników, którzy utworzyli nad nim ciasny krąg, zaczął szeptać słowa, w pradawnym języku leśnych elfów.
- Isith gorith arith er reler tan Arnor, ber Tassar.
Jeden punkcik na mapie rozbłysł, ukazując aktualne położenie grupy. Sam środek Gór Krwawych Wichrów.
- Dotarliśmy! – wychrypiał podekscytowany – czy to tutaj? Nie widzę go!
- Gdzieś tu jest! – odwrzasnął rudobrody krasnolud, ubrany w szaty nekromanty.
- A może zabłądziliśmy? – pisnął mały goblin, wielkości kury.
- Cisza!
Zaokrąglony Nord kopnął w ziemię.
- Ja tu mówię co i jak! – ryknął.
Nagle jakiś błysk, pojawił się, pomiędzy ośnieżonymi głazami. Gdy wszyscy podeszli bliżej, dało się zobaczyć fioletowe ostrze.
- Jest! Mam! Nareszcie! A teraz spadać, nędzne szczury! – podniecił się Lord Traznux.
- A nasza zapłata?!
Traznux już biegł w kierunki znaleziska.
- Wsadźcie sobie ją w rzyć!
Nie musiał nawet zanużać rąk w śniegu. Ostrze eksplodowało fioletowymi płomieniami i w nagłym ruchu, przywarło do reszty miecza.
Nord, poczuł płynącą, przez niego moc – jednak było to tylko złudzenie. Tak naprawdę to miecz, wysysał moc z niego – i zamachnął się nim w powietrzu, w tym samym momencie, w którym dotarła do niego banda, wyciągających przeróżne narzędzia mordu zabijaków.
Miejsce, w którym przeszedł miecz, zajaśniało. Pojawiła się lewitująca szczelina w przestrzeni. Wszyscy stanęli jak wryci, a Traznux zemdlał ze zmęczenia.
Szczelina rosła, aż pojawiła się w niej trupia, nadgnita ręka. Złapała za miecz i wycofała się.
Po chwili szczelina niespodziewanie, eksplodowała, rozszerzając się i pożerając wszystko dookoła.
Po jakiejś godzinie, stał w tym miejscu, wielki fioletowy portal. Dookoła niego, ziemia miała czarny odcień. Wyciekała z niej lawa. A z otchłani, wyszedł pierwszy, mały, słodki…
Demon.
Sesja w klimatach szeroko pojętego fantasy. Będzie brała całymi garściami w DD, The Elder Scrolls, Warcrafta i innych systemów/gier/książek z tej kategorii tematycznej. Jest to moja pierwsza sesja i postaram się jej nie zepsuć.
Sesja dzieje się dziewięć lat po tych wydarzeniach. Świat podzielił się na trzy części: Splugawione Pustkowie ( terytoria wyssane przez demony. Nic na nich nie żyje, poza nielicznymi demonami, nieumarłymi i rzadkimi padlinożercami ), Piekielne Imperium (Terytoria na, których aktualnie żerują demony) i Ostatnie Kolonie, powstałe z resztek cywilizacji. Elfy uciekły w góry, gdzie prawdopodobnie zostały wybite. Tylko niektóre jeszcze chodzą koło innych ras. Podobnie krasnoludy, które jak to bywa w ich zwyczaju, zakopały się głęboko w swoich tunelach. Drowy chciały pomagać demonom, ale te ich zdradziły i wyniszczyły. Żyją tylko nieliczne. Większość innych ras, żyje w koloniach. Na samych tyłach Piekielnego Imperium, znajduje się wielki portal do otchłani, przez, który ciągle wchodzą nowe pomioty.
Rozeszły się plotki, jakoby jeden z umierających magów wyjawił sposób na odpędzenie demonów do ich świata. Ma to być wejście przez portal do Otchłani i zabranie jednemu z Demonicznych Książąt – Darelorethuzornowi – legendarnego Miecza Zakrzywionych Światów. Po wyjęciu go przez Otchłań do świata żywych i zniszczeniu, portal ma się zamknąć. Specjalna organizacja, ma na celu zebranie ludzi, na tą misję ostatniej nadziei.
Dodam, że demoniczna energia, spowodowała u każdej istoty dziwne schorzenia. Mianowicie każda ma coś jak Bankai* z Bleacha. Ale ma też jedną wrażliwość i słaby punkt. Coś na zasadzie Darken Than Black.
Wy spotykacie się na zebraniu wspomnianej wcześniej organizacji. Macie w tym jakiś swój cel.
*Bankai – Specjalna moc i umiejętność odzwierciedlająca charakter, wygląd i właściwości właściciela. Np. Potężny Nord, potrafi wtedy zwiększyć znacznie swoją prędkość i siłę, zmieniając też trochę swój wygląd. A mroczny drow, przywdziewa magicznie, wielką, zieloną laskę, czarną szatę i obudzą nieumarłych, którzy np. regenerują się bardzo szybko. Zwiększa się wtedy znacznie moc i energia, ale na krótki okres czasu. Nie można w swojej formie Bankai chodzić w nieskończoność.
Karta Postaci:
Imię, Nazwisko, Pseudonim (niekoniecznie):
Wiek:
Płeć:
Coś o Sobie(tutaj proszę napisać, rzeczy, nie pasujące do innych kategorii. Dobrze, jeśli byłoby ich dużo. Nim więcej, tym postać bardziej kolorowa i charakterystyczna):
Historia:
Rasa:
Klasa:
Zawód (nie nekromanta, a piekarz. Chodzi o sposób zarobku, przed pojawieniem się demonów albo i po):
Charakter:
Wygląd:
Bankai:
Słabość:
Ekwipunek i broń (nie piszcie mi tu potężnych artefaktów. W miarę słabe rzeczy. Potem zdobędziecie lepsze. Piszcie w słupku. Podczas gry będziecie dopisywać nowe):
Niech postacie będą różnorodne i jak najmniej stereotypowe. Nie zależy mi na kartach typu „Niziołek Łotrzyk, Krasnolud Wojownik, Elf Łowca, Człowiek Mag”. Na razie nie mówię ile osób przyjmę. Jak się zgłosi dużo, to zrobię selekcję.
Przypominam, że to moja pierwsza sesja i nie spodziewajcie się cudów.
Wiatr wiał niemiłosiernie przewracając maszerujących podróżników.
Gruby, aczkolwiek umięśniony Nord, o długich czarnych włosach, podciągnął spodnie i wyjął tłustymi paluchami, z pochwy, połamany miecz z dziwnego, fioletowego materiału. Pulsował on potężnymi falami mocy, wywołując wstrząsy, potężniejsze, od tych powodowanych wiatrem.. W momencie, gdy rozbłysł, jaskrawym, czerwonym światłem, szeroki uśmiech zawitał na twarzy Lorda Traznuxa.
- Już niedaleko! Kto do cholery miał trzymać mapę!? Hutrin! Gdzie jesteś chędożony smarkaczu!?
Przedzierając się przez śnieg, młody łowca, z łukiem w ręku podszedł do swojego pracodawcy.
- Tutaj Panie!
- To sprawdź, jeśli łaska, gdzie jesteśmy! Za co ci płacę!?
Łowca otworzył mapę i osłaniany, bo bokach przez najemników, którzy utworzyli nad nim ciasny krąg, zaczął szeptać słowa, w pradawnym języku leśnych elfów.
- Isith gorith arith er reler tan Arnor, ber Tassar.
Jeden punkcik na mapie rozbłysł, ukazując aktualne położenie grupy. Sam środek Gór Krwawych Wichrów.
- Dotarliśmy! – wychrypiał podekscytowany – czy to tutaj? Nie widzę go!
- Gdzieś tu jest! – odwrzasnął rudobrody krasnolud, ubrany w szaty nekromanty.
- A może zabłądziliśmy? – pisnął mały goblin, wielkości kury.
- Cisza!
Zaokrąglony Nord kopnął w ziemię.
- Ja tu mówię co i jak! – ryknął.
Nagle jakiś błysk, pojawił się, pomiędzy ośnieżonymi głazami. Gdy wszyscy podeszli bliżej, dało się zobaczyć fioletowe ostrze.
- Jest! Mam! Nareszcie! A teraz spadać, nędzne szczury! – podniecił się Lord Traznux.
- A nasza zapłata?!
Traznux już biegł w kierunki znaleziska.
- Wsadźcie sobie ją w rzyć!
Nie musiał nawet zanużać rąk w śniegu. Ostrze eksplodowało fioletowymi płomieniami i w nagłym ruchu, przywarło do reszty miecza.
Nord, poczuł płynącą, przez niego moc – jednak było to tylko złudzenie. Tak naprawdę to miecz, wysysał moc z niego – i zamachnął się nim w powietrzu, w tym samym momencie, w którym dotarła do niego banda, wyciągających przeróżne narzędzia mordu zabijaków.
Miejsce, w którym przeszedł miecz, zajaśniało. Pojawiła się lewitująca szczelina w przestrzeni. Wszyscy stanęli jak wryci, a Traznux zemdlał ze zmęczenia.
Szczelina rosła, aż pojawiła się w niej trupia, nadgnita ręka. Złapała za miecz i wycofała się.
Po chwili szczelina niespodziewanie, eksplodowała, rozszerzając się i pożerając wszystko dookoła.
Po jakiejś godzinie, stał w tym miejscu, wielki fioletowy portal. Dookoła niego, ziemia miała czarny odcień. Wyciekała z niej lawa. A z otchłani, wyszedł pierwszy, mały, słodki…
Demon.
Sesja w klimatach szeroko pojętego fantasy. Będzie brała całymi garściami w DD, The Elder Scrolls, Warcrafta i innych systemów/gier/książek z tej kategorii tematycznej. Jest to moja pierwsza sesja i postaram się jej nie zepsuć.
Sesja dzieje się dziewięć lat po tych wydarzeniach. Świat podzielił się na trzy części: Splugawione Pustkowie ( terytoria wyssane przez demony. Nic na nich nie żyje, poza nielicznymi demonami, nieumarłymi i rzadkimi padlinożercami ), Piekielne Imperium (Terytoria na, których aktualnie żerują demony) i Ostatnie Kolonie, powstałe z resztek cywilizacji. Elfy uciekły w góry, gdzie prawdopodobnie zostały wybite. Tylko niektóre jeszcze chodzą koło innych ras. Podobnie krasnoludy, które jak to bywa w ich zwyczaju, zakopały się głęboko w swoich tunelach. Drowy chciały pomagać demonom, ale te ich zdradziły i wyniszczyły. Żyją tylko nieliczne. Większość innych ras, żyje w koloniach. Na samych tyłach Piekielnego Imperium, znajduje się wielki portal do otchłani, przez, który ciągle wchodzą nowe pomioty.
Rozeszły się plotki, jakoby jeden z umierających magów wyjawił sposób na odpędzenie demonów do ich świata. Ma to być wejście przez portal do Otchłani i zabranie jednemu z Demonicznych Książąt – Darelorethuzornowi – legendarnego Miecza Zakrzywionych Światów. Po wyjęciu go przez Otchłań do świata żywych i zniszczeniu, portal ma się zamknąć. Specjalna organizacja, ma na celu zebranie ludzi, na tą misję ostatniej nadziei.
Dodam, że demoniczna energia, spowodowała u każdej istoty dziwne schorzenia. Mianowicie każda ma coś jak Bankai* z Bleacha. Ale ma też jedną wrażliwość i słaby punkt. Coś na zasadzie Darken Than Black.
Wy spotykacie się na zebraniu wspomnianej wcześniej organizacji. Macie w tym jakiś swój cel.
*Bankai – Specjalna moc i umiejętność odzwierciedlająca charakter, wygląd i właściwości właściciela. Np. Potężny Nord, potrafi wtedy zwiększyć znacznie swoją prędkość i siłę, zmieniając też trochę swój wygląd. A mroczny drow, przywdziewa magicznie, wielką, zieloną laskę, czarną szatę i obudzą nieumarłych, którzy np. regenerują się bardzo szybko. Zwiększa się wtedy znacznie moc i energia, ale na krótki okres czasu. Nie można w swojej formie Bankai chodzić w nieskończoność.
Karta Postaci:
Imię, Nazwisko, Pseudonim (niekoniecznie):
Wiek:
Płeć:
Coś o Sobie(tutaj proszę napisać, rzeczy, nie pasujące do innych kategorii. Dobrze, jeśli byłoby ich dużo. Nim więcej, tym postać bardziej kolorowa i charakterystyczna):
Historia:
Rasa:
Klasa:
Zawód (nie nekromanta, a piekarz. Chodzi o sposób zarobku, przed pojawieniem się demonów albo i po):
Charakter:
Wygląd:
Bankai:
Słabość:
Ekwipunek i broń (nie piszcie mi tu potężnych artefaktów. W miarę słabe rzeczy. Potem zdobędziecie lepsze. Piszcie w słupku. Podczas gry będziecie dopisywać nowe):
Niech postacie będą różnorodne i jak najmniej stereotypowe. Nie zależy mi na kartach typu „Niziołek Łotrzyk, Krasnolud Wojownik, Elf Łowca, Człowiek Mag”. Na razie nie mówię ile osób przyjmę. Jak się zgłosi dużo, to zrobię selekcję.
Przypominam, że to moja pierwsza sesja i nie spodziewajcie się cudów.