Strona 1 z 6

[WarHammer] * * * REKRUTACJA ZAMKNIĘTA! komentarze i pytania

: niedziela, 18 listopada 2007, 21:24
autor: Ouzaru
Na specjalne życzenie pana Cyastka, znanego też jako Deadmoon, trupik, zwłoki i takie tam... otwieram rekrutację. Nie wiem jeszcze, co to będzie za sesja (pewnie i tak padnie znając moje lenistwo i niechęć do poganiania graczy =]), więc czekam na propozycje. Najlepiej się od razu nastawić na odgrywanie postaci, interakcję, dialogi i samowolkę, oczywiście w granicy zdrowego rozsądku i po omówieniu z MG. Hmm... Karty dawajcie tutaj, mam tak zawalone PW, że niechętnie odbieram coś tamtą drogą. O ile można, niech będzie bez mechaniki, krótko, zwięźle i na temat - co nie oznacza, że ma się zawrzeć w piętnastu zdaniach -__-'
Coś jeszcze? Pytania oczywiście tutaj, nie wiem, ilu graczy przyjmę, ani kiedy wszystko ruszy, ale pewnie szybko się za to wezmę z braku czegokolwiek innego do roboty ;)
No to zapraszam i tyle, szczegóły później...

Re: [Fantasy - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: niedziela, 18 listopada 2007, 21:27
autor: Deadmoon
Pierwszy! =]
Wybłagałem sesję u Ouzi, o niebiosa! Za fraki Cię wytargam, a odpisywać będziesz! :D

Re: [Fantasy - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: niedziela, 18 listopada 2007, 22:19
autor: Yacek
postać Kacpra Liebmayera
Dzień w którym Kasper otworzył oczy, a lat było to ponad dwadzieścia był dniem dla Marcusa Liebmayera ( członka szlachetnej gildii rzemieślników miasteczka Bersdorf nieopodal Nuln ) dniem szczęśliwym, a przynajmniej tak sie wydawało.
Oto Ulryk obdarzył go synem i to CZWARTYM ! Był statecznym rzemieślnikiem, po trochę kupcem, płatnerzem, po trosze kowalem i kołodziejem. Swego czau zjezdził wraz z karawanami całe Imperium i nie tylko, początkowo ochraniając je, potem po zgromadzeniu małego kapitału jako kupiec, by w końcu zostać pomniejszym wspólnikiem jednego z kupców w Nuln. Będąc człowiekiem solidnym tak też wychowywał swych synów Rogera, Jeana i Johanna (jak widać nawet imiona synom nadawał światowe). Każdy z nich kroczył tę samą drogą : ochrona karawan, udziałowiec, wspólnik.

Inaczej jednak było z Kasprem. Urodzony przez panią Dorotę w wieku póznym był jej wychuchanym i wypieszczonym dzieckiem. Drżała na myśl iż jej Kacperek będzie tułał się po bezdrożach narażony na ataki rozbójników i zwierzoludzi. Wymogła więc na mężu by jej syneczek (tak o nim mówiła) został urzędnikiem w pobliskim Nuln. Wysłano go więc do szkoły z internatem.Co tam się stało, tego do końca nie wiadomo a plotka stugębna lubi wyolbrzymiać i przekręcać, dość że Kasper w wieku lat 16 zjawił się w domu. Powinien wedle zasad pana Marcusa dostać porcję solidnych batów, ale pani Dorota i tym razem ochroniła "syneczka" przed karą.
Tedy plątał się Kasper po domostwie, to pomagając ojcu i braciom, to matce, to właściwie robiąc nie wiadomo co.
A właściwie co robił dowiedziano się jakieś 4 miesiące pózniej, gdy pod drzwiami Marcusa zjawił się imć Lothar Pipersztein szanowany powszechnie piekarz wraz z zapłakaną córką. Obaj panowie jako ludzie doświadczeni i spokojni ugadali się jakoś, jednak teraz Kaspra przed gniewem ojca nie wybroniła nawet pani Dorota.
Z listem polecającym do znajomego Marcusa wyprawiono go z powrotem do Nuln. Tak więc Kasper powtórnie zawitał do miasta, ktore ostatnio tak niechlubnie opuścił.

Człowiek, do którego skierował go ojciec zwał się Heinrich Toppfern i był przyjacielem ojca z czasów młodości. Kulawy, przygarbiony z okularami na nosie był typowym zrzędą i pedantem. "Piłował" Kaspra niemiłosiernie, próbując go wdrożyć do pseudo żołnierskiego stylu do jakiego nawykł. Znosił tę męki prawie miesiąc i gdy stwierdził, że zapewne zwariuje zdarzył się cud. Oto powróciła z wizyty u rodziny żona Heinricha - Katarzyna. Kobieta młodsza od męża o lat ponad 20. Czyż trzeba dodawać coś więcej ?

Żył sobie teraz Kasper wcale niezle. Co prawda stary i tak męczył go za dnia, ale dzięki pomocy pani Katarzyny chłopak miał i tak jak u Pana Boga za piecem. Idylla trwała dwa lata. Stary gasł w oczach a romans czeladnika i pani Katarzyny kwitł w najlepsze, stając się pomału publiczną tajemnicą. Gdy stary zachorował i nie podnosił się z już z łoża Kasper zaczął nosić jego rzeczy, rozporządzał się pieniędzmi - słowem raj.

Bomba wybuchła jednak gdy Toppfern zmarł. Momentalnie zaczęły sie plotki o otruciu (Heinrich parał się po trochu zielarstwem), każdy krok Kaspra był nieomal śledzony. Wkrótce pojawili się też bracia Katarzyny, ludzie posępni i nieskorzy do żartów, Gdy dotarły do nich plotki "rozmówili" się z siostrzyczką. Ta przyznała sie do wszystkiego winą za swą zdradę obwiniając napary Kaspra jakie ten ponoć miał jej podawać. Czując, że grozi mu los słynnego Abelardusa z Marienburga chłopak, a właściwie już mężczyzna bo liczył wiosen wtedy 21 spakował co mógł, co mógł ukradł i zwiał. Od kilku miesięcy włóczy się po Imperium sprzedając naiwnym cudowne leki, na których przepisy czerpie z zagarniętej z domu Heinricha "Księgi ziół" ( najczęściej jest to lek na przeczyszczenie), a kiedy da nie gardzi i drobnymi kradzieżami.

Opis w pierwszym poście.

Witam przy okazji resztę Graczy i MG :) Po dość długiej niebytności postanowiłem zawitać znowu na TRPG

Re: [Fantasy - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: niedziela, 18 listopada 2007, 23:48
autor: Deadmoon
„Ach, niełatwe jest życie szlachcica...”

- Zwykł mawiać Angus w chwilach opadających go wątpliwości. Zdawał sobie bowem sprawę, że na dworskie salony psim swędem trafił, niejako w myśl teorii, jakoby szczęście głupcom sprzyjało. Zrodzony został z łona hrabiny DeVollaile jako czwarty z kolei dziedzic rodzinnej fortuny. Znaczyło to nic innego, jak to że z rodowego skarbca zaczerpnie dopiero gdy starsi bracia wyciągną poszłusznie nogi i przeniosą się w stan wiecznego spoczywania. Tedy ojciec Angusa, hrabia Siegfried Mond, kazał szczyla najmłodszego na skrybę do klasztoru posłać. Stało się wedle jego życzenia i najmłodsze swe lata spędził chłopak pod czujnym okiem srogiego opata Erkhartda. Tamże poznał Angus tajniki słowa pisanego, mądrość pradawnych, wyciszył ducha swego, żyjąc niemal ascetycznie.

Aż nadszedł dzień, w którym dworem Mondów wstrząsnęła wieść okrutna a straszliwa. Posłaniec doniósł, iż syn najstarszy, dziedzic Albrecht Mond, odniósł był ranę śmiertelną podczas wojskowej wyprawy, kiedy to na pograniczu szlachetni rycerze czoła stawiali bandom krwiożerczych najeźdźców.

Niedługo potem żałoba znowusz zawitała pod dach rodziny Mond. Otóż drugi syn hrabiny DeVollaile, przebiegły Markus, co to do interesów głowę miał nie lada, utonął był podczas sztormu diabelskiego, gdy szlakiem kupieckim w rodzinne strony po miesiącach nieobecności wracał.

Niewiele czasu upłynęło, gdy posępne chmury ponownie zebrały się nad głowami rodu Mond. Syn trzeci zacnego Siegfrieda, szacowny, pełen ogłady i uroku Heinrich padł ofiarą spisku podstępnego, którego inspiratorem był zawistny Gustav Brahm. Ów człowiek pogodzić się nie mógł, iże wybranka serca jego, przepiękna Edith, odurzona urokiem Heinricha oddała mu się była nim w ogóle pomyślała o ślubnym kobiercu.

Takie oto nieprzyjemne okoliczności wyniosły zapomnianego światu Angusa zza zimnych klasztornych bram wprost na świetliste salony. Zasromał się tedy ojciec jego, Siegfried, nie lada, gdyż wiedział, że z chłopaka człek szlachetny i światowy, jak z przysłowiowego koziego zadka trąba. Dodać należy, iż nie mylił się zanadto, jako że Angus nijak się w mężnego, pewnego siebie, tryskającego energią ojca nie wdał. Z kolei wielce się upodobnił do matki swojej, pięknej, romantycznej, lirycznej marzycielki Aurelii DeVollaile. W dodatku lata spędzone za bramą klasztorną i mores rygorystyczny stamtąd wyniesiony odcisnęły piętno na świata przez Angusa postrzeganiu. Do interesów głowy nie miał, bo i nikt go tego nigdy nie uczył. Ogłady dworskiej brak mu było, gdyż za towarzystwo miał klasztorną jeno pryczę, stos ksiąg zakurzonych i mnichów współbraci, z którymi czas na dysputach licznych spędzał z lubością. O odwadze i męstwie wspominać nie ma potrzeby, bo kogo on bronić miał wśród kadzideł woni, jeśli nie liczyć niezmordowanej walki z pchłami, pluskwami i komarami.

Ojciec zrezygnowany posłał w akcie desperacji ogromnej syna najmłodszego na nauki do miasta. Nadzieję cichą pokładał w opatrzności, by choć trochę dodała Angusowi splendoru szlacheckiego, co by rodzinę swą godnie w przyszłości reprezentował. Lecz albo bogowie głusi pozostali albo modły Siegfrieda zbyt mało były żarliwe, tudzież jakikolwiek inny zły losu kaprys postanowił siwą ojcowską głowę smutkami dodatkowo przyprawić. Nici z zamysłu głowy rodu Mond wyszły, gdyż Angus niewiele się pod wpływem kilkuletnich nauk u najznamienitszych mistrzów zmienił. Wciąż miast dbać o rodowe finanse i koneksje pożyteczne a prestiżowe wolał godzinami wsłuchiwać się w błogą muzykę, gwiazdy na nieboskłonie licząc. Zamiast na balach brylować i zacnych panien serca zdobywać, siedział przyczajony i z oddali wzdychał do dziewcząt, o lirycznej, nie politycznej, miłości marząc. Zamiast studiowania taktyk wielkich generałów, co to losy świata geniuszem swym zmieniali, on godzinami toczył na skwerach filozoficzne debaty, wyobraźnią daleko poza ziemskie świata ramy wybiegawszy.

Lecz wola ojca nieugięta była. Ponadto kostucha kijem z daleka do drzwi jego stukała, oznajmiając, że dni Siegfrieda Mond policzone już są. Stary szlachcic, nieszczęściem potomków wartościowych pozbawion, rozpaczliwie błagał syna jedynego, by opamiętał się i w ojcowskie ślady podążał.

Męczy się tedy Angus biedaczysko, za wszelką cenę pokazać chcąc, że godzien jest miana syna ojca swego, brnąc pod prąd na przekór wszelkim losu przeciwnościom.

I tu kończy się i zaczyna jednako opowieść moja o chłopcu-szlachcicu, co to z mnicha dziedzicem stworzonym został, zupełnie wbrew sobie i na przekór logice wszelakiej.



Na razie ogólnie dość i oględnie, więcej informacji z pewnością pokaże się, gdy sytuacja wymagać tego będzie. :)
Odwzajemniam powitania. :)

Re: [Fantasy - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 03:36
autor: Ninerl
T o ja też chcę :D . Tylko niech mniej więcej się ustali się konwencja świata gry, to wyślę postać.

Re: [Fantasy - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 10:01
autor: Ouzaru
Pięknie :) Panowie, jak zawsze pokazaliście klasę i wyższą szkołę jazdy!
Myślę, że zrobię miasteczko z jakimś zamkiem czy dworkiem i tam wrzucę ekipę graczy... i dalej to już zależy od Was. Nie będę na siłę pchała do drużyny i w fabułę, każdy może grać jakby 'solo' z MG lub oczywiście z innymi. Dialogi proponuję pisać przez GG, AQQ, Gmaila, czy co kto tam ma i tą samą drogą ustalać jakieś szczegóły ze mną. Czas na odpisanie? Myślę, że do tygodnia, kiedy ktoś gra 'solo'. Świat najbliższy WH. Zaczynamy jak dostanę postać Od Nin i zmolestuję Othe, by też grał ;) Inni gracze mogą dołączyć już w trakcie gry... Coś jeszcze powinnam, a nie napisałam?

Re: [Fantasy - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 14:53
autor: fds
Mógłbym też zagrać o ile:
- będzie to warhammer :)
- będzie konkretna przygoda, a nie wolna sielanka,
- będą walki, krew, intyga i głowa zwierzoludzia na patyku.
Tak, mam ochotę na konkretną liniową przygodę, w świecie warhammera, po której moja postać zostanie sławnym poszukiwaczem przygód. Kto jest za?

Re: [Fantasy - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 15:10
autor: Deadmoon
fds, staruszku, z niecierpliwością wyczekiwałem sesji, w której moglibyśmy wystąpić po tej samej stronie barykady. :D

JESTEM ZA! 8)

Re: [WH - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 15:20
autor: Ouzaru
^_^ WH to nadal mój ukochany system, stary dobry młotek już zawsze pozostanie w mym sercu starym dobrym młotkiem :P Zatem MG też jest za i nawet zaczyna układać w głowie przygodę :) tylko tak... teraz problem... Skoro mój szanowny sąsiad miałby ochotę grać, to z kim ja na spacerze będę tworzyć intrygę i fabułę sesji? o_O ech...

Re: [WH - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 15:24
autor: fds
Ouzaru pisze: Skoro mój szanowny sąsiad miałby ochotę grać, to z kim ja na spacerze będę tworzyć intrygę i fabułę sesji? o_O ech...
Ja nie widzę problemów i przeciwwskazań ... :>

Re: [WH (a jednak) - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 17:04
autor: Deadmoon
Wtyka w drużynie? Nie idę na taki UKŁAD. ;)

Re: [WH (a jednak) - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 17:08
autor: Perzyn
Już gadałem z Ouz, jak wydobrzeję to zapodam coś na kształt karty. Na razie zdradzę tyle, że na pewno nie będę z nikim z innych graczy w drużynie, a kto wie, może nawet będę spełniał rolę bicza bożego na tych co się Ouzi nie spodobają. Innymi słowy:

Bójte se! Bójte!

Re: [WH (a jednak) - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 17:11
autor: Deadmoon
You bicz! =]

BTW bicz boży? Znaczy się zakonnicą chcesz grać? ^^

Re: [WH (a jednak) - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 17:21
autor: fds
Deadmoon, czas jaki poświęcasz spamowaniu byś lepiej przeznaczył np na odpis na sesję ;p Albo na przeniesienie się na jabbera w końcu ;p

Re: [WH (a jednak) - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 17:21
autor: Perzyn
A co mi tam, nie będę się w tajemnice bawił, skoro i tak karta trafi tu prędzej czy później. Nie zakonnica a zabójca z klanu Eshin, od którego lepszy jest tylko sam Deathmaster Sniktch. I nie ma to tamto :D .

Re: [WH (a jednak) - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 17:28
autor: Ouzaru
No, fds, masz w końcu czyją głowę nabijać na pal :) Czekam jeszcze na Othe i Nin, ew na innych graczy.

Re: [WH (a jednak) - freestyle] Życzenie (na życzenie :P)

: poniedziałek, 19 listopada 2007, 18:59
autor: Acid
Może być ciekawie więc jestem zainteresowany. Mimo iż jestem nowy na forum TRPG, z PBF-ami miałem już do czynienia (inne forum) i z chęcią zagrałbym w Twojej Młotkowej sesji, Szanowna MG. Postać niebawem.

Pozdrawiam!

Kwaśny ;)