[Neuroshima] Yay!

Stare i nieaktywne wątki z Rekrutacji.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: BlindKitty »

To ja dam się jako rezerwowy, i jak ktoś się nie dostanie, to wskoczę na jego

miejsce, ok? :P Karta jutro!
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tevery Best »

EDIT: Gotowe.

Imię, nazwisko, pseudonim i inne duperele: Steve "Walker" Barret
Pochodzenie (wraz z cechą): Teksas - Zdrowa Okolica
Profesja (wraz z cechą): Sędzia - Szacunek
Wygląd: Wysoki, ale nie muskularny. Ma 180 cm wzrostu, a do tego małą nadwagę. Jak na Teksańczyka jest raczej wąski w barach, ale nadrabia to dłuższymi od przeciętnej nogami. Na twarzy gęsta broda i wąsy - jak u Chucka Norrisa. Swego czasu złamał mu się nos, i teraz to widać, bo pozbawiony jakiejś sensownej opieki lekarskiej zrósł się krzywo. Włosy krótkie czarne, chociaż zaczynają już siwieć. Oczy niebieskie, na prawym policzku ma bliznę po nożu, którym potraktował go jakiś przychlast w barze. Zanim, oczywiście, wylądował na cmentarzu. Ubrany jest w wytarte dżinsy, białą koszulę (no, już nie tak białą...) i w zimniejsze dni - czarny sweter i zieloną zimową kurtkę. Na piersi nosi starą gwiazdę Texas Rangers z 1920, którą znalazł w jednym muzeum w Houston. Nosi też czarne okulary przeciwsłoneczne, a na głowie ma kapelusz kawaleryjski z tego samego muzeum. Przy skórzanym pasie ma przytroczoną kaburę.
Historia: Urodził się trochę przed wojną, aczkolwiek niewiele pamięta z tego okresu. W końcu miał osiem lat, nie? W każdym razie pamięta tylko tyle, że w wyniku wojny zginęła mu matka. Ojciec ocalał, bo w tym momencie nie był w Houston, gdzie rodzina Barretów mieszkała od paru lat. Dlaczego? Bo służył w Rangersach i był właśnie na akcji w jakimś zadupiu...Kiedy tylko się o tym dowiedział, stwierdził, że leje na to i wrócił do domu, gdzie okazało się, że jego syn jakimś cudem jeszcze żyje. Co więcej, był we względnie dobrym stanie, nie licząc naturalnych efektów zostawienia trzyletniego dziecka samemu na parę dni w ruinach miasta... W ogóle budynek nie był w złym stanie, wręcz przeciwnie - jako jedyny z całego kwartału się nie posypał. Szybko wynieśli się z miasta, gdzie promieniowanie przekraczało wszelkie normy i zamieszkali w starym domku myśliwskim, który należał do dziadków Steve'a. Oczywiście trzeba było wyrzucić paru dzikich lokatorów, ale to nie był problem. Dziadkowie dzieciaka mieli sporą kolekcję filmów i seriali o Texas Rangersach - wynikało to z zawodu ich syna. Na tych filmach właśnie wychował się Steve - w szczególności na... No właśnie, "Walker, Texas Ranger". Kiedy poskładamy wszystkie te czynniki do kupy, przestajemy się dziwić, że poszedł w ślady ojca, a jego idolem został Chuck Norris. Nomen omen Steve Barrett senior (bo ojciec dzieciaka też miał na imię Steve) był z tego zadowolony i korzystając z faktu, że Rangersów nigdy oficjalnie nie rozwiązano, przyjął przysięgę swojego syna, podówczas dwudziestoletniego. Wkrótce młodziak kupił sobie spluwę, konia i ruszył w trasę. Nigdy więcej nie widział się z ojcem, ale wątpliwe, by staruszek jeszcze żył... Po jakimś czasie zaczęło się słyszeć tu i ówdzie o świrze, który jeździ od miasta do miasta konno w czapce kawalerzysty i z gwiazdką Rangersów na piersi i rozwala przestępców. Tak, to był on. Po jakimś czasie przestali nawet mówić o nim "świr"...
Nie pije, nie pali, nie bierze narkotyków... Nikt do końca nie wie dlaczego, prawda jest taka, że... po prostu nie lubi. Ale ludzie już dawno przypisali temu szereg różnych legend...
Współczynniki:
Budowa: 18
Zręczność: 18
Charakter: 15
Spryt: 12
Percepcja: 11
Specjalizacja: Wojownik
Umiejętności (80 punktów do rozdania):
Budowa:
Sprawność:
Kondycja 1
Jeździectwo
Jazda konna 1
Zręczność:
Walka wręcz
Bijatyka 1
Broń ręczna 1
Rzucanie 1
Broń strzelecka
Krótka 3
Długa 3
Maszynowa 1
Charakter
Negocjacje
Perswazja 6
Zdolności przywódcze 2
Empatia
Postrzeganie emocji 2
Siła woli
Odp. na ból 1
Niezłomność 1
Morale 1
Spryt
Pirotechnika
Rusznikarstwo 2
Mat. wybuchowe 1
Percepcja
Orientacja w terenie
Tropienie 2
Spostrzegawczość
Nasłuchiwanie 1
Wypatrywanie 1
Czujność 1
Sztuczki (w liczbie 2): Rozkaz, Znaczące chrząknięcie
Ekwipunek (200 gambli do wydania): Nóż dobrej jakości, Magnum .44 + 6 naboi, koń (przeciętny), Springfield + tyle ammo, ile wejdzie.
Dlaczego ta sesja?: Hmm... Bo to Neuroshima? Bo jest to najlepszy istniejący system? Bo tak? Bo liczę, że będzie zajefajnie? Bo mam ochotę rozwalić paru złych gości?
O cholera!:
BLAM!
-We all live in a Yellow Submarine! A Yellow Submarine! Yellow Submarine! We all live in a Yellow Submarine! A Yellow Submarine! Yellow Submarine! Śpiewaj ze mną Fred, ci Beatelsi są zarąbiści, ciekawe, kiedy ktokolwiek się połapie, że stuknęliśmy tego leszcza i zabraliśmy mu discman... Tylko w słuchawkach coś trzeszczy...
Klik, klik, klik...
-Co mówiłeś, Fred? Nie słyszałem, mam słuchawki na uszach... Fred? Gdzie... O MATKO! FRED!
BLAM!
Ostatnio zmieniony piątek, 31 sierpnia 2007, 14:35 przez Tevery Best, łącznie zmieniany 2 razy.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Deep »

Ok. Turek i BlindKitty wchodzą jako rezerwowi jeśli Rhagan i Gurewicz nie wyślą mi kart do soboty.
.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Deep »

Gurewicz bardzo Cię przepraszam ale coś mi się widzi, że chyba nie podołasz tej sesji. Sorry stary, może innym razem. Nie chcę cię skreślać ale tym razem chciałbym na prawdę dobrych graczy. Poziom tych co się zgłosili znam i wiem, że oni dadzą sobie radę ale jak widzę twoją kartę... Na pewno będziesz jeszcze miał możliwość zgrania Neuro na forum :)
Turek wchodzi za Gurewicza.
.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Ravandil »

Dobra, lecimy z tym koksem:

Imię, nazwisko, pseudonim i inne duperele: Albert Hudson pseudonim "Kolba"
Pochodzenie (wraz z cechą): Texas - Człowiek zwany koniem (Sprawność) <--- boska nazwa :)
Profesja (wraz z cechą): Kowboj - Rewolwerowiec
Wygląd: Pewnie określenie "zakazana gęba" to za mało? To niech będzie coś więcej. Albert jest wysoki, szeroki w barach i to mu wystarczy do życia. Ubrany jest w nieco wytarte jeansy, do tego wysokie, skórzane kowbojskie buty, jeansowa kurtka narzucona na flanelową koszulę i do tego czarny kapelusz na głowie. Całości uzupełnia kilkudniowy zarost, ciemne okulary i wykałaczka w zębach. Jakby nie patrzeć - stereotypowy kowboj z tych kretyńskich filmów sprzed pół wieku. I coś w tym jest. Widać za bardzo naoglądał się tego g***, do tego mieszkał w Teksasie i nieszczęście gotowe. Na szerokim, skórzanym pasie z pozłacaną sprzączką wiszą dwie kabury, a w nich dwa pistolety Browning HP. Nawet ten wariat je nazwał - Śmierć i Pożoga. Robi wrażenie, co?
Historia: Jak już łatwo się domyślić, Albert pochodzi z Teksasu. Chociaż matka nieco skrzywdziła go z imieniem (no bo co to za imię dla twardziela?) dostał niezłą szkołę życia. Razem ze starym, który był szeryfem uczył się strzelać, szybko biegać i ogólnie zgrywać twardziela. I to właśnie ojciec naopowiadał mu bajek. O jakimś "Strażniku z Teksasu" czy coś... W każdym razie młody Albert zaczął nosić się jak wiejski dupek. Dżinsowe spodnie, kurtka i tym podobne historie. Po pewnym czasie nic już go nie obchodziło, tylko ćwiczenie mięśni przed lustrem i środek tarczy na strzelnicy. Chociaż pojęcie o życiu miał marne, uważał się za twardziela. Nie to, żeby był głąbem, o nie. Całkiem sprytna bestia, choć konkretnej wiedzy nie ma. Ale po pewnym czasie zaczął nieco fiksować. Nazwał swoje spluwy "Śmierć" i "Pożoga" i zaczął łapać bandytów. Coś takiego. Po pewnym czasie zrobiło mu się ciasno. Matka zaczęła się denerwować "Co to z ciebie wyrosło! Czy tego cię uczyłam?", a staremu robił konkurencję. Miał tego dość i poszedł wymierzać sprawiedliwość na własną rękę... Diabli wiedzą, czym to się skończy. W każdym razie zwinął z jakiegoś rancho konia, zakosił ojcu wiadro naboi i ruszył w świat. Wszędzie tam, gdzie ludzie są w niebezpieczeństwie, bandyci dybią na cnotę bydła... e, to chyba nie tak szło. W każdym razie - jeśli gdzieś coś się dzieje, ten "Kowboj" pewnie właduje się tam z butami
Współczynniki (74 + 1 z pochodzenia punktów do wydania):
Budowa:16
Zręczność: 17
Charakter:13
Percepcja: 14
Spryt: 15

Specjalizacja: Wojownik
Umiejętności (80 punktów do rozdania):
bijatyka, kastety 6
rzucanie 1
broń biała 1

kondycja 2
pływanie 1
wspinaczka 1

Pistolety 5
Karabiny 2
Kusza 1

Jazda konna i na bestiach 4

Odporność na ból 3
Niezłomność 1
Morale 2

Sztuczki (w liczbie 2): Magazynek, Kop z obrotu ( :lol: )
Ekwipunek (200 gambli do wydania):
2x Pistolet Browning, jeden z czerwoną rekojeścią, drugi z białą + kilka magazynków po 13 naboi 9mm.
Koń, Namiot-Koc-Śpiwór, nóż wojskowy (taki z serii "Być jak Steven Seagal", torba z zapasem jedzenia na kilka dni, garść rozmaitych bandaży
Dlaczego ta sesja?: Bo zawsze marzyłem o tym, żeby zagrać psycholem i zabijaką.
O cholera!: Twoja stara. "To JA jestem najszybszym rewolwerowcem zasranego Teksasu. Odstrzelę Ci jaja tak szybko, że zanim się zorientujesz na ścianie za Tobą będzie jajecznica. Chuck Norris to przy mnie pluszowa maskotka" - ten godny twardziela tekst "Ci źli" słyszą jako jeden z ostatnich w życiu. Ostatni to "powiedz mi gdzie mieszka twoja siostra"
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Wilczy Głód »

No w końcu zrobione... dobrze, że przyszło natchnienie :)

Imię, nazwisko: Jimmy "Goodcat" Banden (albo po prostu J.B – czyt. dżej bi)
Pochodzenie (wraz z cechą): Vegas - Hazardzista
Profesja (wraz z cechą): Zabójca – Tłumik
Wygląd: Nie wygląda jakoś szczególnie. Średniego wzrostu (około 170cm), nie za gruby, nie za chudy. Ciemnobrązowe, krótkie włosy. Prawie jak przedwojenny, tak zwany, „szary człowiek.” Przeciętniak. Ale dziś już nie ma czegoś takiego jak „przeciętność” czy „norma.” I nikt nie ma pojęcia jak mogli wyglądać ludzie za „starych, dobrych czasów.” Ale mniejsza z tym…Ma młodą twarz – w końcu liczy sobie dopiero 20 wiosen. Lekki uśmieszek rzadko schodzi z tej twarzy, ale to cecha charakterystyczna dla gości z Vegas. Zielone oczy, patrzące pewnie na świat, jak na własne podwórko. Przydają się, kiedy nie chcesz pokazać, że się boisz. Jimmy zazwyczaj nosi swoje stare, czarne skórzane spodnie. To znaczy, wyglądają jak skórzane, ale to nie znaczy wcale, że są ze skóry. Oprócz tego ciemną koszulkę bez rękawów. Dziwne nie? 40 stopni w cieniu, a ten łazi ubrany na czarno. Kiedy robi się chłodniej narzuca pseudo-skórzaną kurtkę. Kiedyś usłyszał od jakiegoś starszego gościa w barze, że to „kurtka motocyklowa.” Co za różnica? I nawet pasuje, bo J.B. zazwyczaj przemieszcza się na swoim motocyklu… I całe szczęście, bo jest pewien szczegół, o którym jeszcze nie wspomniałem. Otóż Jimmy nosi na plecach armatę. Barret M82 A1 jest naprawdę przydatny, kiedy chcesz kogoś (lub coś - na przykład mały wóz pancerny) sprzątnąć leżąc sobie kilometr od celu. Jest ciężki jak cholera, ale J.B już się przyzwyczaił do jego ciężaru. No i nie jest znowu takim słabeuszem... podobno przed wojną każdy żołnierz USA nosił na plecach więcej. Podobno…
Historia: Urodził się – jak nietrudno zgadnąć patrząc na niego – już po wojnie. Od zawsze żył w Vegas. Nic dziwnego, że stał się tym, kim się stał. Tam praktycznie nie istnieje coś takiego jak „uczciwy zarobek.” Zresztą, gdzie dzisiaj jest coś takiego? Nie pamięta swojej rodziny. Hmm… a może inaczej. Nie pamięta swoich biologicznych rodziców i –ewentualnie – rodzeństwa. Ale Rodzinę pamięta. Jak był jeszcze szczeniakiem spotkał go na ulicy. Myślał, że to kolejny frajer, który nie zauważy jeśli ubędzie mu jakiegoś drobnego przedmiotu z kieszeni. To nie był frajer. To był Tommy „Gun” Marco. Jeden z wyżej postawionych pomagierów szefa tamtejszej mafii. Jak się nazywał? A cholera wie? To było 20 lat temu, a mało kto utrzymuje się na takim stanowisku tak długo. Ważne jest, że Marco nie zastrzelił Jimmiego. Dostrzegł – jak mówił kilka lat później – potencjał. I przygarnął małego J.B do Rodziny. Mały na szczęście – a może niestety? – szybko się uczył. Załapał zasady tej gry. Nie mieć skrupułów. „Kiedy spotykasz innego człowieka, obaj macie szansę odnieść jakiś zysk. Ale wiedz, że im mniej zyska on, tym więcej będzie dla ciebie.” To powiedział mu kiedyś Tommy. I te słowa chyba wyryły się na korze mózgowej dzieciaka. Wszystko szło względnie dobrze. Jimmy był wprost wniebowzięty, kiedy razem z Tommym zrobił woje pierwsze zlecenie. Ale J.B kiedyś wpadł na tak poryty pomysł… pomyślał sobie, że załatwi najgrubszą rybę w tej dzielnicy Vegas. Czemu? Koleś już od dłuższego czasu, go wkurzał. „To taki typ człowieka, którego najbardziej nienawidzę” mówił. I wszystko szło sprawnie. Tommy niestety, zamiast utemperować dzieciaka, jeszcze podchwycił jego pomysł. Ustalili plan w najdrobniejszych szczegółach. Tommy załatwił nawet broń specjalnie do tej roboty – prawdziwą armatę, króla wśród karabinów snajperskich. Ale to było konieczne, bo cel trzeba było sprzątnąć z dużej odległości. Na domiar złego był za kuloodporną szybą, ale takimi samochodami jeździ mafia w Vegas. Ale, jak łatwo się domyślić, plan nie wypalił. J.B. sam nie wiedział jak to się stało. Jak mógł chybić?! Ale pocisk rozwalił kierowcę, panienkę siedzącą na tylnym siedzeniu i jakiś sprzęt w bagażniku warty kupę gambli. Nic dziwnego, że koleś się trochę zirytował. Co miał zrobić biedny Jimmy? Mógł tylko powiedzieć: „Żegnaj Las Vegas!” i liczyć, że niedoszły cel w końcu zapomni… Chyba jeszcze wiedział za mało o Vegas…
Współczynniki (74 + 1 do zręczności):
Charakter - 12
Percepcja -17
Budowa -16
Zręczność -15 (14+1)
Spryt - 15
Umiejętności (80 punktów do rozdania):
Postrzeganie emocji 2
Blef 2
Opieka nad zwierzętami 1
Skradanie się 3
Ukrywanie się 3
Maskowanie 1
Rzucanie 2
Sztuki walki 4
Pistolety 1
Karabiny 5
Kusza 1
Kradzież kieszonkowa 2
Otwieranie zamków 2
Zwinne dłonie 2
Mechanika 3
Elektronika 3
Rusznikarstwo 1
Prowadzenie motocykla 2
Sztuczki (w liczbie 2):
Prowizorka
Snajper
Ekwipunek (200 gambli do wydania):
-wytrychy
-3 noże do rzucania
-Glock 17 ( z tłumikiem – no bo przecież nie da się chyba zamocować przy Barecie  ) + zapasowy magazynek
-Mały Mechanik
-motocykl z wypełnionymi oponami
-Barret M82 A1 z pełnym magazynkiem
-trochę żarcia
Dlaczego ta sesja?: No jak to? Wystarczającym powodem jest sam fakt, że to sesja Neuroshimy… no i w dodatku w takim gronie! (nie, to nie jest lizusostwo :D )
O cholera!:
-No dobra mały skup się teraz… i pamiętaj co ci mówiłem o oddychaniu. W tym fachu wszystko jest ważne. Jeśli podczas roboty, pierdniesz w nieodpowiednim momencie, to wszystko może trafić szlag! – Tommy mówił śmiertelnie poważnym głosem. Widać było, że robota o robota – musi być perfekcyjna.
-Pierdzenie wpływa na moją celność? - spytał z niedowierzaniem szesnastoletni Jimmy
-No jasne, że wpływa! - tu zaczął się wykład – jeśli podczas celowania gazy opuszczą twoje ciało może mieć to katastrofalny skutek. Objętość ciała zmieni się, a na nim przecież opiera się karabin! Przez to lufa może się odchylić nawet o ćwierć stopnia, co przy znacznych odległościach… Co cię tak bawi do cholery?! Ja mówię poważnie! Musisz przewidzieć wszystko! Nawet durne pierdnięcie… No, ale dobra… teraz pociągnij za spust…
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Deep »

Blind, dawaj kartę to zaczniemy jutro.
.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: BlindKitty »

Imię: Eddy
Pochodzenie: NTZI - Wszechstronność do kwadratu (Swoje już odchorowałem)
Profesja: Medyk (Specjalista: rany postrzałowe)

Wygląd: Eddy jest wysoki, chuderlawym Murzynem z długimi, czarnymi dreadami. Na każdej koszulce/bluzie/kurtce/płaszczu/kombinezonie ma naszyty wielki, czerwony krzyż, którym ogłasza światu, że jest medykiem. Wyjątek stanowi jest stary, znoszony wojskowy płaszcz, który narzuca w razie walki. W końcu wielki czerwony krzyż na plecach w czasie strzelaniny to zaproszenie: kule ładować tutaj. Jego twarz wyraża znudzenie życiem, jednak to tylko pozory.

Historia:
Eddy pochodzi z Jamajki. Urodził się w Babilonie, gdzie jednak od początku ojciec wychowywał go na bojownika o wolność i Syjon. Chłopak był jednak o wiele bardziej intelektualistą niż wojownikiem. Lata treningów nauczyły go wprawdzie jak strzelać z karabinu i wyćwiczyły nie najgorszą zręczność, ale jednak nie był w tym mistrzem.
Od młodości znał też niewiele starszego kumpla, o imieniu Jack, którego ojciec, tak jak ojciec Eddiego, był wywrotowcem. Ten miał talent raczej do materiałów wybuchowych, chociaż jego początkowe eksperymenty owocowały głównie obrażeniami własnymi. Jednak Eddy okazał się być sprawnym lekarzem, szczególnie po odebrania nauk od ostatniego palacza starego Zioła, jaki żył w ich jamajskiej wiosce. Był on lekarzem, i wszystko czego sam nie zapomniał i co nie spłonęło wraz z ziołem, przekazał młodemu adeptowi.
Ten, stwierdziwszy, że bojownikom bardziej przyda się lekarz, składający do kupy rannych w potyczkach z żołnierzami Babilonu (szczególnie że często obrywał Jack, od pewnego czasu ukrywający się pod pseudonimem Reaggenerator), niż kolejny wojownik, więc starał się raczej uczyć od starego palacza, niż od żołnierzy. Wprawdzie sam Eddy palił już NeoZioło, które przybywszy z Neodżungli niepostrzeżenie zajęło większość miejsc w którym kiedykolwiek hodowano Mary Jane, ale i tak stał się niezłym lekarzem.
I pewnie obaliliby wielki i zły Babilon, gdyby nie to, że pewnego dnia w kolejnym zamachu bombowym Reaggenerator został schwytany. Akcja jego odbicia wprawdzie zakończyła się powodzeniem, ale zginął w niej ojciec Reaggeneratora. Przynajmniej tak sądzono na początku. Potem okazało się, że agenci Babilonu zdołali go uratować i torturując, wydobyli miejsce w którym koczował cały jego oddział Partyzantów Nowej Jerozolimy.
Kiedy Eddy wrócił po kolejnej wycieczce po NeoZioło, zastał już tylko spalone zgliszcza i zwłoki. Stwierdził że niewiele już może tutaj zrobić, i prosząc następną grupę partyzantów o transport, dostał się na kontynent.
A potem wyruszył w świat, zarabiać jako lekarz i szukać poparcia dla sprawy wyzwolenia Jamajki spod panowania Nowego Babilonu.

Współczynniki:
Budowa 14
Zręczność 15 (14+1)
Spryt 18
Charakter 12
Percepcja 16

Umiejętności:

Leczenie ran 4
Pierwsza pomoc 4
Leczenie chorób 4

Tatuowanie 4

Pistolety 2
Karabiny 4
Broń maszynowa 1

Niezłomność 2
Morale 2
Odporność na ból 2

Kondycja 2
Pływanie 2
Wspinaczka 1

Sztuczki
Bieg w ciszy
Alfabet Morse'a

Ekwipunek
Torba lekarska (10g)
SKS (40g) + 20 naboi (40g)
4 rolki czystych bandaży (20g)
Zestaw igieł i barwników do tatuażu (20g)
Glock 17 (40g)
Czysty spirytus (ile wlezie za 30g)

Dlaczego ta sesja?
Bo mam dość Rdzy na co dzień (w sesjach w realu), więc teraz czas na Chrom! :D

O cholera!
Po co się tak denerwować, mon? Jakie 'o cholera!'? Po prostu udziądź tu ze mną i walnij bucha. Od razu zrobi ci się lepiej...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tori »

Man, będzie dla mnie miejsce? To podrzucę kartę wieczorem.
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Deep »

Tori pisze:Man, będzie dla mnie miejsce? To podrzucę kartę wieczorem.
Dla ciebie zawsze jest :D
.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Ant »

A czy i dla mnie coś by się znalazło?
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Deep »

Uh... No niby już ejst pełny skład no ale zaryzykuję :D

Ale już nikogo więcej nie biorę.
.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Ant »

Imię:Corey
Nazwisko:Borland
Pseudo:Alone (prawdopodobnie skrót od all in one)

Pochodzenie: Człowiek z... -Wszestronność ^2 (Zalety klasycznego wykształcenia)

Profesja:Spec (wykształcenie)

Wygląd: Wysoki i chudy. Ma 20 lat, jednak wygląda na trochę więcej. Jest dość blady. Brunet. Ma włosy zaplecione w tzw cornrow. Ubiera się luźno. Wszystkie jego ubrania są w ciemnej tonacji, zwykle ciemnozielone. Na głowie nosi czarną czapkę z logo Punishera. Zawsze ma na sobie bojówki, ze względu na to, że są według niego najbardziej funkcjonalne.

Historia:
Corey urodził się... Zresztą czy to ważne? Utrzymuje to w tajemnicy. Czemu? Chce to wyrzucić z pamięci. Dlaczego?
Dawno, dawno temu... A właściwie około 8 lat temu... Corey mieszkał w małej mieścince, nawet dość spokojnej, ale miał trudne dzieciństwo. Inne dzieciaki dokuczały mu. Nie wiadomo czemu. Był taki jak inni. Tylko czasami miał pecha... i coś nie szło po jego myśli. Zdarzało się że pieprzył proste rzeczy. Z każdym tygodniem coraz częściej wyzywali go, że jest ciota i wszystko psuje. Postanowił się zemścić na tych, którzy najbardziej mu dokuczali. Nie wiadomo gdzie i kiedy znalazł porzucony samopał, leżący jakieś trzy metry od ciała, które zakrwawione rozkładało się w jakimś rowie. Był załadowany. Tuż po tym spotkał się z "kolegami". A chwilę potem zapakował kulkę między oczy jednemu z nich. Dzieci sie rozbiegły krzycząc o pomoc, a Corey usiadł sobie w cieniu i patrzył jak ciało się wykrwawia. Chwilę po tym zbiegli się ci co usłyszeli strzał. Wszyscy chcieli pomścić trupa, ale byli nie uzbrojeni. Po za Coreyem, który groził, że ma nabitą broń i nie zawaha się jej użyć jak ktoś podejdzie za blisko. Celując w tłum, chłopak oddalił się.
Kilka dni potem chciał powrócić do domu. Jednak tuż przy wejściu do niego, leżały dwa ciała. Były to ciała jego matki i ojca. Zaczynały się już rozkładać. Poprzysiągł wtedy zemstę. Pobiegł wtedy przed siebie z płaczem. Na jego nieszczęście wypatrzyły go oczy mieszkańców. Ktoś go złapał. Potem zobaczył lecącą w jego stronę pięść. Nie zdołał się przed nią uchylić. Nie pamiętał co się działo później. Obudził się cały posiniaczony w jakimś rowie. Z trudem wyszedł z niego. Stwierdził, że lepiej będzie jak już nikt go już tu nie zobaczy i odszedł.
Następnego dnia szedł resztką autostrady przed siebie. Około południa zatrzymał się przy nim pickup. Drzwi się otworzyły. Ze środka dobiegł głos faceta pytający czy nie podwieźć go gdzieś. Chłopak stwierdził, że skoro jego życie jest i tak nic nie warte to nie zaszkodzi mu wsiąść. Kierowcą okazał się Mitch, spec od wszystkiego. Jechał właśnie do Miami, by sprzedać różne gówna, które "okazyjnie" kupił na pustyni. Corey pojechał tam z nim. Mitch nauczył go po trochę wszystkiego co prawdziwy spec musi umieć. Niestety... Gdy wyjechali z Miami, Mitch miał pecha i podczas gdy Corey poszedł się odlać, ktoś ustrzelił go. Chłopak bał się wyjść. Dobrze zrobił. Po chwili pojawiło się kilku typków w kapeluszach z krokodylej skóry i pojechali sobie pickupem nie wiadomo gdzie. Corey powrócił do Miami. Tam zarobił trochę jako spec i wyruszył w dalszą tułaczkę po świecie.
Chłopak podróżował po całym kontynencie nabywając różne umiejętności, aż trafił do Teksasu. Dopiero wtedy zaczęło mu się szczęścić w życiu. Teksas jak wiadomo jest krainą mlekiem i miodem płynącą dla wszelkiego rodzaju speców. Czemu? Bo wszystko tam jest tanie, po za ich usługami . Został więc jednym z nich i tam szybko dorobił się mnóstwa gambli.
Gdy był już naprawdę bogaty, zaczął planować dokładnie zemstę. Wynajął najemnika z samochodem, zakupił amunicję, kilkadziesiąt butelek samogonu i butelkę prawdziwej polskiej wódki, po czym pojechał z nim do znienawidzonego miejsca, czyli do miejscowości, w której się urodził. Kosztowało go to krocie, ale zemsta dorastała w nim przez kilka lat, więc nawet kosztem tego, że się spłukał, była tego warta.
Po kilkunastu dniach jazdy, nocą dojechali na miejsce. Wraz z najemnikiem wystrzelał ludność, która dziwnym trafem nie stawiała większego oporu. Potem zabrali się do rozlewania samogonu po budynkach. Gdy już wszystko było zalane ognistym trunkiem, a najemnik się już zataczał, podpalili wszystko i odjechali. Corey w końcu dopełnił swojej zemsty. Wysiadł na autostradzie, na której spotkał Mitcha. Może to droga do nowego życia?

Współczynniki

Budowa 13
Zręczność 16
Spryt 19+1
Charakter 13
Percepcja 14

Umiejętności: 80+wszystko na 2 z wiedzy (wykształcenie)+10 na spryt (Zalety klasycznego wykształcenia)

Historia 2
Geografia 2
Biologia 2
Literatura 2
Języki 2
Fizyka 4
Matematyka 2
Chemia 3
Chirurgia 2

Samochody 3
Ciężarówki 1
Motocykle 1

Kondycja 1
Pływanie 1
Wspinaczka 1

Pistolety 3
Karabiny 1
Broń maszynowa 1

Mechanika 3
Elektronika 3
Komputery 3

Leczenie ran 1
Pierwsza pomoc 1
Leczenie chorób 1

Maszyny Ciężkie 1
Wozy bojowe 1
Kutry 1

Rusznikarstwo 3
Wyrzutnie 1
Materiały wybuchowe 1

Nasłuchiwanie 1
Wypatrywanie 1
Czujność 1

Wyczucie kierunku 1
Przygotowanie pułapki 1
Tropienie 1

Odporność na ból 1
Niezłomność 1
Morale 1

Sztuczki :
Wilk Morski
Bez sznurków

Ekwipunek :
Mały chemik 25g
Mały mechanik 25g
torba lekarska 10g
częsci zapasowe 1kg 10g
Mały elektryk 20g
Nóż 5g
beretta 92 35g
20 naboi 9mm 60g
Litr markowego alkoholu (wódka Sobieski) 10g

Dlaczego ta sesja?:
Jest kilka powodów:
1. Sesja pod wodzą bosmana to zaszczyt!
2. To jest sesja w neuroshimę!
3. Na rl-u do neuro mam tego samego MG co BK, więc muszę zagrać w normalną sesję albo zwariuję!

O cholera!:
- O cholera! - Krzyknął Corey, reperując elektrycznego pastucha, który się niedawno popsuł
- Co się stało? - Odkrzyknął mu postawny Teksańczyk
- Chyba właśnie ci uciekł jeden murzyn... -
Teksańczyk podbiegł do chłopaka.
- Wiesz co młody... To jego strata. Albo trafi do neodżungli, albo do innego hodowcy murzynów. A u mnie miał tak dobrze. W całym Teksasie nie widziałem większego wybiegu dla nich. Ciekaw jestem tylko czemu mój dziadek hodował bydło, zamiast murzynów. To o wiele bardziej opłacalny interes. - powiedział z uśmiechem
- A właściwie czemu nimi tak gardzisz? -
- No wiesz... To tradycja rodzinna. Z tego co mi opowiadali starzy to kiedyś było w kon... kon...strucji, kon...stucji... -
- Konstytucji?-
- Tak... W tym... Chyba... To właśnie tam było coś o tym, że niewolnictwo jest zakazane. Moja rodzina nigdy się do tego nie stosowała. Od zawsze mieliśmy kilka murzynów, jako przynajmniej służących. No! Była jedna przerwa, ale to się nie liczy, bo wszyscy padli na jakąś chorobę. A ty co sądzisz o tych brudasach? -
- Wiesz co Sean? Rasistą nie jestem. Nie lubię rasistów, ale wiem, że każdy czarny jest rasistą. Dlatego trzeba ich tępić. -
- By nasza rasa była czysta?-
- Powiedzmy...-
- O stary. Mimo iż nie jesteś z Teksasu. Masz coś w sobie z prawdziwego Teksańczyka. Cieszę się że cię wynająłem.
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tori »

Imię, nazwisko, pseudonim i inne duperele: Johny "Marley" "Entuzjazm" zwany także "Szybującym Ptakiem" bądź "Wolno Lecącym Liściem".
Pochodzenie (wraz z cechą): Człowiek Pustyni -> Towarzysz
Profesja (wraz z cechą): Szaman-> Duchy przemówiły
Wygląd/Historia: Znasz Marley'a? Nie? A Szybującego Ptaka? A Wolno Lecącego Liścia? A kolesia, za którym wołają Entuzjazm? To jeden i ten sam koleś . Indianiec, pieprzony czerwonoskóry czarownik. Nie lubię go. Raz przez niego mało nie straciłem życia. Nie powiem w jaki sposób. Ale chesz coś o nim wiedzieć? No dobra, tylko jeszcze polej dobrego, teksańskiego browca, bo ten sikacz mi nie podchodzi... No, to co ja miałem? Aaaa, tak. No więc... Co? Pieprzę, że nie zaczyna się zdania od "no więc"! Zamknij mordę i słuchaj. No więc indianiec jak indianiec, co tu dużo gadać. Urodził się gdzieś w rezerwacie, Tam żył, potem mu odbiło i wyszedł do ludzi. Łazi zjarany grassem i pieprzy od rzeczy. Wygląda też dziwnie- tak jakby był muskularny, ale chudy zarazem- zioło robi swoje z organizmem. Wygląda jakby był cały łasy, jakby włosy mu nie rosły nigdzie tylko w jednym kółku z tyłu głowy- ma taki długi do łopatek kucyk . Śmiesznie to wygląda, cały łysy, a z tyłu taki ogonek. Niemal granatowy, tak głęboki czarny kolor. Jak to indianiec, kocha zwierzęta, kocha przyrodę, jara zioło i wszystko mu się podoba. Ma przy sobie płócienną torbę zarzuconą przez ramię, wewnątrz wyścieloną brezentem, albo czymś takim. A w środku trzyma ładny kilogram suszu. I jara, i jara, i jara, a potem mu odbija i kogoś morduje. Przeważnie jest to jakiś skurwiel, któremu ta kulka się należy, ale to jego zachowanie i tak jest trochę dziwne... Sprzątnie kolesia na twoich oczach, nabije sobie faję, zapali, weźmie bucha i stwierdzi, że "trzeba się wyluzować". Oczywiście ma zwierzaka. I jak to bywa, nie może być to zwykły sierściuch jak pies czy kot, o nie. Ten psychol sobie wybrał na menażerię parę surykatek. Nie wiem, jak on to cholerstwo wytresował. Normalnie to te śmieszne szczury są tak płoche, że spieprzą zanim je namierzysz snajperką. A te z nim chodzą i jeszcze go słuchają. A nosi je w czymś rodzaju torby, czy też plecaka zrobionego z czegoś, co wygląda na suszone wnętrzności mutanta. Może go polubisz, on kocha każdego, bracie...
Współczynniki (74 + 1 z pochodzenia punktów do wydania):
*budowa 15
*zręczność 17
*charakter 12
*percepcja 17
*spryt 14
Umiejętności (80 punktów do rozdania):

Łowiectwo 3
Znajomość terenu 2
Zdobywanie wody 3

Wyczucie kierunku 3
Przygotowanie pułapki 3
Tropienie 3

Pistolety 4
Karabiny 4
Broń maszynowa 2

Bijatyka 3
Broń ręczna 2
Rzucanie 3

Sztuczki (w liczbie 2): Brak, czyli + 100 gambli
Ekwipunek (200 gambli do wydania):

Springfield+ 4 magazynki
H&K UMP (cały magazynek 30 naboi, + magazynek na 30 wypełniony do połowy)
Leki na dwa tygodnie (sam wylosuj chorobę)
Zapas żarcia i wody na dwa tygodnie (żarcie- suszone mięso itp)
Zippo
Dwie surykatki (cecha)
Torba z ziołem (1kg) (cecha)
Fajka ręcznie rzeźbiona z hebanowego drewna
Dlaczego ta sesja?: Bo jeszcze nie miałem okazji zagrać zjaranym indiańcem, który wszystko kocha :P Już miałem Tresera Bestii, ale Szaman to co innego :P No i taki "nigdzie nie spieszący się" psychol będzie fajną postacią ;P
O cholera!: Jeszcze nigdy w sesji nastawionej na brawurową akcję nie było zjaranego flegmatyka, postępującego według woli Duchów :P
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Alucard »

MÓJ BOŻE :D
Z Gurewiczem jest już 9 kart O_o
Jak masz to zamiar zorganizowac bracie :D
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tevery Best »

To tylko dowodzi renomy Deepa i doskonałości Neuroshimy. :lol: Ale on niestety kogoś będzie musiał wywalić, bo trochę dużo tego rzeczywiście... Ale zobaczymy, może z tego jakoś wybrnie...
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tori »

Gurewicz odpadł, zostaje osiem osób. Można prowadzić dla sześciu, to można i dla ośmiu :) Tylko wtedy nie ma jak pisać długich postów... Wiem po sobie... Chyba, że ktoś ma dużo wolnego czasu :)
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Zablokowany