[Planescape] Witajcie w Sigil- KOMENTARZE

Stare i nieaktywne wątki z Rekrutacji.
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

[Planescape] Witajcie w Sigil- KOMENTARZE

Post autor: Drzewiec »

Panie i panowie, Diabły i Diablęcia, Mimry, oraz Modrony…k

To chyba pierwsze sesja w tych klimatach. Moich, warto dodać, ukochanych. Planescape, jeden ze światów D&D, teoretycznie- i prawnie- wygasły, ale praktycznie nadal żywy dzięki tłumaczeniom, starym podręcznikom i jednej wielkiej i słynnej grze komputerowej.
Dla fanów Planescape szykuję tą sesję- kieruję ją do osób, które uwielbiają starego Tormenta, znają Wieloświat, ale… nie tylko. Nie wiecie co to Sigil, kim jest Pani Bólu, nie znacie historii Bezimiennego? Mogę zrobić dla was coś dobrego- poznacie nowy świat, wspaniałe uniwersum.

Planescape obejmuje obszar, o jakim w żadnej innej grze RPG marzyć nie można. Kilkadziesiąt grywanych sfer- światów, każda inna. Niektóre groteskowe, inne, wydaje się, normalne. Do Planescape, a dokładniej do Planów Zewnętrznych należy- tak, dobrze myślicie- Forgotten Realms, Dragonlance, czy Greyhawk! Tak więc grając w D&D, po części uczestniczycie w życiu Planescape…

Ale są bardziej fascynujące rzeczy w Wieloświecie, niż Zapomniane Krainy. Dokładnie na jej środku znajduje się Sigil, Miasto Drzwi. To w tym mieście spotykają się podróżnicy plenarni, którzy przez przypadek odnaleźli portal. W tym mieście odnajdziesz setki drzwi- portali- które przeniosą cię tam, gdzie chcesz- lub nie chcesz. Każde drzwi mają klucz- może być kawałkiem metalu, jaki zwykle rozumiemy jako klucz, ale może być starą bułką z serem, albo zapomnianą melodią…

W Sigil odnajdziesz także dziesiątki ścierających się ze sobą stronnictw, o poglądach skrajnie odmiennych. Są Grabarze- liczy się dla nich tylko śmierć, Czuciowcy, dla których liczą się jedynie doznanie i uczucia, lub Anarchiści, którzy sądzą że nawet bogowie są skorumpowani.

A zresztą…
Jeśli chcesz wziąć udział w tej niezwykłej sesji, musisz przeczytać kilka ważnych rzeczy. Dziękuję z miejsca grupce zapaleńców, która tłumaczy teksty z podręcznika Planescape, dzięki której odkryłem tego roleplaya…

Zaczynamy:
O Planescape z Wikipedii… krótko, mało treściwie, ale przeczytajcie na początek
Wspaniałe miejsce. Przeczytajcie każdą z kategorii… o historii Wieloświata, o Sigil, o Sferach. Jeśli wam się nie chce, to nie jest sesja dla was.
Pierwsze rozdziały mechaniki Planescape… więcej póki co nie przetłumaczono, niestety

Jako, że mamy tylko tyle materiałów, sesja będzie bazowała na uproszczonym systemie i można ją pod pewnymi względami nazwać storytellingiem…

Dobrze, przechodzimy do tworzenia postaci. Mniemam, że przeczytałeś powyższe linki, jeśli nie wymiękasz, będzie się nam dobrze grało ;).

Zaczynamy od… wyboru

Daję wam 2 opcje do wyboru. Dlatego, między innymi, ta sesja jest niezwykła. Możecie zacząć w… innym świecie. Zupełnie innym świecie, bardzo dobrze wam znanym. Dopuszczam możliwość startowania jako Pierwszak, zacytuję…
Pierwszaki
Znani również jako obcy, albo, jeśli wolisz mniej uprzejme określenie, ślepacy. Pierwszaki są podróżnikami z jednej z wielu kryształowych sfer w Pierwszej Sferze Materialnej. Przy użyciu potężnej magii, portali albo jeszcze innych mistycznych środków, przekroczyli granice swych małych światów i wkroczyli w nieskończony przestwór sfer. Niemal każda rasa z innych opisanych światów pasuje do tej kategorii, łącznie z opisanymi w Podręczniku Gracza. Pierwszaki często są ludźmi, elfami, krasnoludami bądź jakimiś mniej znanymi istotami przemierzającymi wieloświat w celu wykonania jakiegoś zadania zleconego im przez ich króla bądź bóstwo, choć czasem po prostu chcą dowiedzieć się czegoś więcej o sferach. Niektórzy opuszczają swój dom przez czysty przypadek, często nieświadomie przechodząc przez portal i nie mając nawet świadomości tego, że opuścili swą sferę. Jeśli MP przysłał BG z opisanych światów z wycieczką (krótkotrwałą bądź permanentną) na sfery, są oni zazwyczaj pierwszakami.
Większość pierwszaków nie ma zielonego pojęcia o tym, jak działa wieloświat – i dlatego właśnie sferowcy powszechnie nazywają ich ślepakami. Rzadko rozumieją filozofię i politykę wieloświata, więc bez pomocy kogoś życzliwego popadną w kłopoty tak szybko, jak to możliwe. Pierwszaki często również wyobrażają sobie, że wieloświat w jakiś sposób kręci się wokół ich sfery. Wielu z nich nie potrafi przyjąć do wiadomości, że ich świat nie jest w centrum wieloświata i oczekują szacunku od każdego niebianina i demona. Większość nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że ich świat nie jest jedynym w Pierwszej Sferze Materialnej.
Choć z powodu swych dziwnych poglądów pierwszaki często wydają się obłąkani i stanowiący łatwe cele, w kontaktach z nimi należy jednak, przynajmniej na początku, nieco uważać. Podróż poprzez sfery wymaga potężnej magii; wielu sferowców zostało spalonych na popiół przez zlekceważonych czarodziejów z Pierwszej, których chcieli wykorzystać. Oczywiście, pierwszaki nie różnią się wyglądem od swych sferowych krewniaków. Jest nawet kilka osad założonych przez pierwszaków, którzy postanowili na stałe pozostać wśród sfer.
Jako pierwszak, zaczynasz w, powiedzmy, Zapomnianych Krainach, Greyhawku, lub Dragonlance, acz na tych dwóch ostatnich się nie znam. Wtedy lepiej, byś nie poznawał póki co lepiej Planescape`a. Będziesz poznawał ten świat razem ze swoją postacią. Przeniesiesz się w końcu do Sigil i… albo napiszesz o tym w swojej historii postaci, albo karzesz mi kombinować, a życie w FR potraktujemy jako wstęp. Twój wybór. Jeśli jesteś ambitny, sam wymyślisz…

Możesz jednak pójść po hardzie i wybrać mieszkańca Sigil.
Sferowcy
Sferowcy to właściwi mieszkańcy planów, od sferowych ludzi do githzerai, od demonów do dżinów. BG w kampanii Planescape są najprawdopodobniej sferowymi postaciami, śmiertelnymi (lub nie) mieszkańcami sfer innych niż Pierwsza Materialna. W odróżnieniu od ciemnych pierwszaków, sferowcy wychowali się w wieloświecie i wiedzą, o co w nim chodzi; zazwyczaj znają siły i zasady nim rządzące, mają smykałkę do używania portali i czują pewien respekt przed prawdziwą siłą wiary. Jako mieszkańcy planów, sferowcy są od urodzenia bardziej nasyceni magią od pierwszaków i często mają jakieś wyróżniające, niepowtarzalne cechy. Chociażby wszyscy sferowcy posiadają naturalną umiejętność widzenia zarysów portali - tuneli pomiędzy sferami - przy udanym teście Zauważania (ST 18) bądź Przeszukiwania (ST 10), niezależnie od tego, czy są one aktywne, czy nie.
Sferowcy czują szacunek dla potęgi, ale jeszcze bardziej poważają wiedzę i zdolność szybkiego myślenia. Wieloświat jest nieskończenie wielki i niebezpieczny; zawsze znajdzie się coś o większej sile bądź magicznej mocy. Sferowcy przeżywają dzięki wiedzy kiedy walczyć, kiedy rozmawiać, a kiedy po prostu uciekać w stronę najbliższego portalu.
Oto pierwszy wybór. Różnice w umiejętnościach nie będą znaczące, pojawią się jednak różnice w wiedzy… to będzie ciekawe.
Zaczynamy wypełniać:

Poziom : Pierwszak/Sferowiec

Imię

Rasa (dla pierwszaków wszelkie znane z D&D, dla Sferowców http://www.sfery.org/?p=111 –tu macie tabelkę…

Pochodzenie: (z jakiej sfery, miasta itp. Uwzględnijcie wcześniejszy wybór)

Wygląd

Wiek

Typ podejścia do walki (inna ciekawostka. Nie wprowadzam podziału na klasy. Możesz napisać, że jesteś już magiem, wtedy uzgodnimy sprawę zaklęć. Ale jako typowy Sferowiec, początkujący, walczysz, czym się da. Pamiętajcie- Sztuka (magia) to nie jest przeczytanie kilku ksiąg… będziesz mógł się jej nauczyć podczas gry, może zamiast typowej przygody poświęcisz się studiom? W tym punkcie proszę opisowo)

Charakter:

Atrybuty :
- Siła
- Kondycja
- Zręczność
- Inteligencja
- Mądrość
- Charyzma

(78 pkt. do wydania punkt za punkt. Minimalna wartość- 8, maksymalna- 19. Nie będzie typowych poziomów, ale będziecie mogli zdobywać nowe punkty w inne sposoby)

Umiejętności : Wymyślcie 5, w których jesteście dobrzy… Pierwszaki mogą korzystać z D&D, Sferowcy w sumie też, ale pamiętajcie o różnicy… znaczy, proszę zmodyfikować…

Co sądzisz o bogach, potęgach i wierze? Jakiego jesteś wyznania (o ile jesteś)?

Historia Postaci (główna metoda selekcji graczy…)


To chyba tyle. Mogę coś modyfikować, bo pierwszy raz prowadzę cokolwiek w Planescape, a nie mam dostępu do typowej KP w tym systemie.

Zapraszam do gry…

EDIT 1: Karty w temacie!
A poza tym moje GG w razie czego: 9008864...
Ostatnio zmieniony piątek, 13 lipca 2007, 10:59 przez Drzewiec, łącznie zmieniany 1 raz.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: BlindKitty »

Ja już potwierdzę swój udział... I MG może się spodziewać mojego smęcenia na gadu, bo mam parę dziwnych pomysłów na postać :P
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Tevery Best »

Ja też potwierdzam swój udział. Karta już leci.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Plomiennoluski »

Wchodzę, posta bardzo wkrótce :)
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: WinterWolf »

Hi! Planescape :D Jeden z fajniejszych swiatow :D I BK startuje z karta postaci :D To ja sie skusze :D Dzis zaczynam pisanie i jak najszybciej postaram sie ja przeslac. Czy przyjmowane beda kambiony? (o ile mnie pamiec nie myli to jest to szablon polczarta nalozony na dowolna rase Faerunska... Najczesciej elfy).
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Drzewiec »

Cieszy mnie zainteresownie. W sumie przyjmę 4-6 graczy, jeśli będzie więcej, po protu najlepszych. Ale więcej raczej nie będzie ;)

WinterWolf- Jesli opiszesz to w swojej KP, to możesz być kambionem, tak samo jak innym pół-czartem. Zacytuję tu wikipedię, by przybliżyć to pojęcie (zapomniane przeze mnie).
n the fantasy roleplaying game Dungeons & Dragons the word cambion refers to a male "half-fiend", a cross between a fiend and another creature, often a human. The term alu-fiend refers to its female counterpart. In the 3rd Edition, cambions are the offspring of a tanar'ri father & a planetouched mother, often a tiefling.[2] Iuz the Old of the World of Greyhawk game setting is referred to as a cambion. He is the son of the witch Iggwilv and the demon Graz'zt. In addition to his human form of an old man, he can appear as a seven foot tall, maroon demon with green eyes.
Czyli teoretycznie kambion to pół-czart, którego ojcem jest Tana`ri, a matką planokrwista. Ale masz wiele kombinacji różnych pół-czartów.

Pamiętajcie- czym ciekawsza, zwariowana (ale bez przesada) i charakterystyczna postać, tym lepiej. Tylko taki pasują do Planescape- nie to co w D&D...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: WinterWolf »

Udało mi sie znaleźć w internecie trochę danych na temat kambionów. I to nawet w przyzwoitej ilości na temat tworzenia takowych postaci jako BG.
Cambions as Characters
Cambions are predisposed to be rogues and assassins, but a few become spellcasters. A cambion cleric serves a demon lord rather than a deity and has access to two of the following domains: Chaos, Destruction, Evil, Knowledge, or Trickery (favored weapon: any sword). Most cambion spellcasters, however, are wizards who favor spells that enhance stealth or provide touch attacks.
Cambion characters possess the following racial traits.
—+5 Str, +3 Dex, +3 Con, –4 Wis (minimum 3), –10 Cha (minimum 2). If the Charisma penalty would reduce the character’s Charisma score below 2, any remaining points are subtracted from Intelligence instead (minimum 3).
—Medium size.
—A cambion’s base land speed is 40 feet.
—Darkvision out to 60 feet.
—A cambion begins with six levels of outsider, which provide
6d8 Hit Dice, a base attack bonus of +6, and base saving throw bonuses of Fort +5, Ref +5, and Will +5.
—Racial Skills: A cambion’s outsider levels give it skill points equal to 8 × (2 + Int modifier). . Its class skills are Climb, Gather Information, Hide, Knowledge (local), Listen, Move Silently, Sense Motive, Spot, and Tumble.
—Racial Feats: A cambion’s outsider levels give it three feats.
—+2 natural armor bonus.
—Automatic Languages: Abyssal, Common. Bonus languages:
Celestial, Draconic, Elven, Goblin, Infernal.
—Favored Class: Assassin.
—Level Adjustment: +4 (+5 for baron or marquis).
No i coś na temat tego co by mnie interesowało (z racji tego, że pięknie nadaje się na barda :D)
More Powerful Cambions
A cambion with an Intelligence score of 16 or higher typically takes levels in the wizard class. Other cambions take levels in rogue, and sometimes assassin. The CR of such a cambion is determined in the usual way for a monster with class levels (MM 302).
The higher-ranking marquis and baron cambions result from the unions of demon lords or princes with female humanoid half-fiends. The ability scores for these creatures are adjusted as follows from those of the base cambion: +2 Str, +2 Dex, +2 Con, +4 Int, +10 Wisdom, +10 Charisma. Marquis and baron cambions are much more charming than normal cambions are and can use charm person at will as a spell-like ability (caster level equals Hit Dice). Each begins at CR 6, though many also have class levels in wizard, rogue, or assassin as well.
Pytanie moje takie czy MG dopuszcza takie postacie. Bo interesowałby mnie nieco zbuntowany kambion bard. No i czy do atrybutów dolicza się premie wynikające z posiadanej rasy czy już to jest przegięcie. Z góry dziękuje za odpowiedź.


EDIT: W ostateczności jeśli MG nie dopuszcza takich rzeczy to stworzę elfa z nałożonym szablonem półczarta.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Drzewiec »

Słuchaj... jako, że mam tylko wyrywki podręcznika sesja jest nieco storytellingowa, z naciskiem na historię, a atrybuty są potrzebne, bym mógł przeliczyć, w czym jesteście najlepsi, wprowadzić testy itp. Dlatego: chętnie przyjmę kambiona, jak to nazwałaś- zbuntowanego kambiona barda, bo jest to zwyczajnie ciekawy charakter. Ale nie będziemy liczyć tych premii z ras, bo to jest zwyczajnie przesada. Tu +5, tu -10- to zwyczajnie za duże liczby. Trzeba wziąć to pod uwagę, czyli odpowiednio przydzielić cechy przy tworzeniu postaci, no i odpowiednio odgrywać postać- to się liczy. Możesz być taką postacią, jaką tylko sobie zachcesz, byle była grywalna i miała spójną historię... mechanika jest tu mniej ważna, liczy się przygoda.

I TU WAŻNA SPRAWA!
Zapomniałem o ekwipunku! Każdy dopisze sobie przy tworzeniu KP jeden rodzaj broni, jakiego chce używać... ewentualnie jakiś pancerz, amulet, czy coś związanego z historią- wiadomo, ze Githzerai będzie miał swe ostrze ukształtowane z materii z Limbo. Co do postaci czarujących: będę przydzielał poziomy czarów na początku, gdy otrzymam już KP, żeby wyrównać poziom postaci, acz zbyt potężni nie będziecie...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: WinterWolf »

Ok, dobra dzięki wielkie :D
Już sobie układam postać. Zakładałam, że będzie tak jak mówisz, ale wolałam spytać żeby wiedzieć na co mogę sobie pozwolić :P
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: BlindKitty »

Drzewiec! Liczę na Ciebie! Że wreszcie uda mi się roleplaynąć z WW w jakiejś sesji, a nie tylko prowadzić z nią sieczkę jak w KD, a właściwie nawet nie z nią, tylko pod nią :D Mój ześwirowany, chaotyczny githzerai, który może jeszcze dostanie krew jakiegoś dziwnego stwora... Ale to się okaże =] już jest w przygotowaniu. I jak skończy, to będzie _naprawdę_ szybko dobywał broni :D
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Plomiennoluski »

Ostatniego dopisku wczoraj nie widziałem, siedziałem między planami tworząc postać :) ale jako że moja jest z przyczyn ode mnie niezależnych karta odwodową to podesłałem na PW a ostatni podpunkt mogę dorzucić ewentualnie do historii, no chyba ze karta z miejsca odpadnie ;)
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Tevery Best »

Poziom : Pierwszak
Imię: Sindri Myr alias Sarafan Swallowfast

Rasa: półelf (z księżycowych)

Pochodzenie: Wieś Breene w Cormyrze

Wygląd:
Wzrost: 183 cm
Waga: 62 kg
Kolor oczu: niebieskie
Włosy: Czarne, do karku
Ponadto:
Nosi kozią bródkę i wąsy, ale poza tym żadnego zarostu. Rysy twarde, na policzku niewielka blizna. Ubiera się jak typowy podróżnik, opończa, brązowe, powycierane spodnie i koszula w nieco jaśniejszym odcieniu, zwykle czymś poplamiona, choć czasami ją pierze. Blady, jakby wyziębiony, nie wiadomo, dlaczego.

Wiek: 30 lat

Typ podejścia do walki: Jest magiem, w pewnym sensie. Nie uczył się tego - nabył przypadkiem... Przynajmniej z jego punktu widzenia, bo kto wie, czy kosmologicznie był to przypadek? Nikt. Polega na tych zdolnościach, ale nie stara się zrozumieć ich źródła, reguł czy sposobu działania. Zna tylko sposób ich wykorzystania i bynajmniej nie dąży do szerszego zrozumienia. Od tego ma Byt.

Charakter: arogancki i małomówny. Poświęcony swojej sztuce. Nieco chciwy, ale nie zabije niewinnego dla paru groszy. Niezwykle ceni sobie ciszę i spokój. Lubi też pieniądze, stare księgi, zamki, twierdze i nieznane miejsca. Ale najbardziej uwielbia wszelakie wygody. Potrafi zarówno cieszyć się z prostych rzeczy, jak i nienawidzić czegoś ze względu na światopogląd. Szczególnie zirytowany bywa ignorantami, prostakami i skąpcami. Oraz niepogodą.

Atrybuty :
- Siła: 10
- Kondycja: 12
- Zręczność: 10
- Inteligencja: 16
- Mądrość: 12
- Charyzma: 18

Umiejętności :
Rzucanie czarów w sytuacjach "stresujących" (tj. walka, pożar, trzęsienie ziemi, upadek z dużej wysokości, najazd Hunów czy cokolwiek innego w ten deseń)
Handel, targowanie się
Wiedza o Cormyrze
Użytkowanie broni strzeleckiej
Ukrywanie się

Co sądzisz o bogach, potęgach i wierze? Jakiego jesteś wyznania (o ile jesteś)?
W zasadzie Sindri nie za bardzo przejmuje sie bóstwami, wychodząc z założenia, że nie jest wielką indywidualnością, tudzież częścią większej społeczności, a tylko w życie którejś z tych grup wtrącają się bogowie. Nie jest tak, że nie wierzy w ich moc - wierzy, i to nawet bardzo. Ale nie wierzy, żeby chciało im się wtrącać w jego życie tylko dlatego, że nie zostawił ofiary w kapliczce. Oddaje szczególną cześć jedynie Shaundakulowi, głównie z powodu swych rozlicznych podróży oraz faktu, że to konkretne bóstwo jest znane z wtrącania się w los przypadkowych awanturników. Nawet w tym wypadku nie można go jednak uznać za dewota. Wręcz przeciwnie.

Historia Postaci (główna metoda selekcji graczy…):
Był on synem kupca, który handlował magicznymi przedmiotami. Oczywiście sam ich nie robił - miał umowę z jednym magiem z tej samej wsi w Cormyrze. Pewnego dnia kupiec zachorował i Sindri otrzymał od ojca zadanie odebrania przedmiotów od maga i dostarczenia ich do sprzedaży w Suzail. Sindri znał drogę, więc nie miał większego problemu z robotą. Jednak najpierw musiał pójść do maga i odebrać przedmioty. Maga nie otwierał, więc Sindri przestał pukać i normalnie wszedł, bo drzwi były otwarte (błąd, którego sobie nigdy później nie wybaczył). Maga nie znalazł na strychu, ani na parterze, więc młodzieniec poszedł go szukać do piwnicy, choć wątpił, że tam jest. I to był ostatni raz w jego życiu, kiedy zapomniał zapukać... Mag (który okazał się być ksenomantą) usłyszał wcześniej o chorobie kupca, więc spodziewał się, że transportu dziś nie będzie, dlatego otwarcie drzwi tak go zaskoczyło, że zniszczył delikatną formułę przedmiotu służącego do jego z dawna upragnionej podróży do Planów Zewnętrznych. Zaskutkowało to wybuchem magii, który zabił maga, a Sindriego teleportował na inny plan. Poprzez kilka następnych parosekundowych "migawek" zwiedził więcej, niż większość Faeruńczyków przez całe życie. Ponadto wchłonął bardzo wiele magii, a także w jego ciało wstąpił pozaplanarny byt, który wyłuszczył mu całą sytuację, o czym później. Kiedy Sindri wrócił tam, skąd wyruszył, otaczały go hordy żądnych krwi wieśniaków, którym wybuch zniszczył całą wieś. Sindri jednak zaraz wyruszył w kolejną podróż... Po jej zakończeniu wylądował daleko poza wsią swą rodzimą. tam rzeczony wcześniej pozaplanarny byt wytłumaczył mu, że przez tę podróż wchłonął sporo magii, i teraz może posługiwać się Splotem, ponadto pod wątrobą otworzyła mu się szczelina do planu Pozytywnej Energii... stwór zaoferował mu swoje przewodnictwo w nauce posługiwania się magią, bo i jego w tym korzyść: jest zamknięty, dopóki szczelina się nie zewrze, zasysając go z powrotem. A ta nie będzie aktywna, jeżeli Sindri nie będzie korzystał ze Sztuki (a i wtedy nie zawsze). Póki co Sindri ukrywa się pod pseudonimem Sarafana Swallowfasta.

Mam nadzieję, że karta się spodoba.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Plomiennoluski »

Wiek: 27
Imię: Trebor
Rasa: Baal-aasi
Urodzony: Plan Cienia

Historia:
Głupia sprawa, każda historia się gdzieś zaczyna. Niestety pierwszym moim wspomnieniem była lekko przytłaczająca czerń planu cienia i moja matka starająca się mnie ukryć. Chyba nigdy nie byłem ciekaw historii swojego poczęcia, niestety ciężko tego uniknąć gdy ktoś nuci ci ja do ucha jako kołysankę każdego wieczoru a potem każdego dnia. Uważasz ze moja matka miała cos z głową? Całkiem możliwe, swego czasu pracowała w zamtuzie, jednym z tych bardziej dewiantycznych. Chyba jednak byli siebie warci. W tym przybytku rozkoszy młodzi napaleni z wyższych planów kładli swoje łapska na zwinnych kocich kształtach demonic i innych potomków z niższych sfer. To nie byłoby takim problemem. Najgorsze dla T’airamir było to, ze chyba poczuła mięte do jednego z klientów, niby nic, ale doszło do tego, ze obsesyjnie chciała urodzić jego dziecko. No i stało się, zaszła z nim w ciążę, i była pewna że to byłem jego dzieckiem, tajemnica raczej długo by się nie ukryła wiec zwiała, gdy tatuś zwęszył pismo nosem, postanowił ją ścigać. No i w końcu wyładowaliśmy na planie cienia. Ten matołek z wyższych pewnie uważa że zginęła gdzieś podczas pogoni a aj razem z nią, no cóż miałbym dla niego niemiłą niespodziankę, ja przeżyłem. T’airamir niestety zginęła starając się zapewnić moje przetrwanie, nie wiem co skłoniło jej demonie serce do czegos takiego, może faktycznie widziała w nim zbyt dużo. Widziałem nieraz jak zdarzało jej się zajść kogoś od tyłu i zalotnym ruchem wyrwać serce. To nie wpływa zbyt dobrze na kształtowanie się młodego umysłu, z drugiej strony a szczęście widziałem u niej cos w rodzaju prawdziwej miłości do mnie, w późniejszych latach myślałem że Ci z niższych sfer tak mają, ale szybko wyprowadzono mnie z błędu. Ci z wyższych też nie okazali się duzo lepsi, niby walczą o dobro i sprawiedliwość, ale jak popatrzysz im na ręce trochę dłużej wychodzi szydło z worka. Matka zmarła podczas walki z jakimś cieniem, aż dziw ze dopiero po kilku latach od naszej przeprowadzki na plan cienia, była po prostu nieuważna o jeden raz za dużo. na szczęście od najmłodszych lat miałem smykałkę do odnajdywania portali, więc dość szybko udało mi się zwiać z tamtej niegościnnej płaszczyzny, nie trafiłem najlepiej, wpadłem prosto na koła zębate Mechanusa, ale byłem wtedy jak w transie, biegłem dalej aż do kolejnego portalu, eter jest stanowczo ciekawym miejscem, ale dzieciak mający jakieś sześć lat nie docenia tego w aż takim stopniu, tydzień tam starczył mi wystarczająco. Udało mi się jakoś dotrzeć do następnego portalu. Wylądowałem w jednym wielkim niczym, no a konkretniej w Limbo, nie wiem które Bóstwo nade mną czuwało albo chciało sobie ze mną poigrać ale znalazł mnie pewien Githzerai, zdziwił się nieco na widok zbłąkanego dzieciaka, ale przygarnął mnie na jakiś czas i nauczył jak radzić sobie z czystym chaosem. To była dobra szkoła, po dwóch latach gdy byłem jeszcze małym wyrostkiem stwierdził że czas by nasze drogi się rozeszły. Limbo nie było dla mnie najlepszym miejscem, czułem się tam nieco obco. Zresztą nie znalazłem jeszcze miejsca, które mógłbym nazwać tak do końca swoim. Znalazłem więc następny portal, z biegiem lat stało się to niemalże dziecinnie proste.
Tym razem chyba miałem pecha przelatując krótko przez cień , trafiłem prosto do pierwszej materialnej. Wylądowałem na ulicach jakiegoś miasta, właściwie to w jakimś zaułku. Nie byłoby źle, tyle tylko że nie znałem tutejszego języka, wcześniej wystarczał mi czarci i niebiański, potem nauczyłem się jakoś Githzerai, ale na kości wszystkich demonów nie bardzo rozumiałem tego języka. Żeby było śmieszniej jakieś dzieciaki mnie znalazły i zaczęły coś do mnie mówić, niektóre rzeczy da się wyczytać z samego tonu, wiec nie przebierając w słowach rzuciłem im mieszankę w czarcim, zwiewały aż się kurzyło. . Jedynym bólem było to że sprowadziły Alberta, niewydarzonego maga, zwyczajnie wyrzucili go z terminu za podkradanie składników. Nie bardzo wiedziałem co mam robić, wiec posiedziałem tam jeszcze przez chwilę, wtedy ten czubek mnie uwięził. Może go wyrzucili, ale był całkiem niezły. Spętał mnie i uwięził, no cóż następne cztery lata robiłem jako kieszonkowiec na ulicach, nie szło mi to najlepiej, za to odkryłem w sobie smykałkę do magii i tym zarabiałem trochę grosza. Przyglądając się uważnie i ucząc się czego tylko się dało, czekałem na błąd renegata. I się doczekałem. Powinien był wiedzieć że jestem cierpliwy, ale że gdy ktoś obraża moja matkę, po prostu wpadam w zimną furie. Nie to że jakiś szał czy coś, po prostu zimna furia. Wiem kogo chce zabić i omijam wszystkie przeszkody po drodze, nawet magia ma wtedy ze mną problemy. Nie jestem sadystą, ale jego głowa wyleciała przez okno a z flaków zrobiłem sznur do wieszania bielizny, taki mały znak ostrzegawczy dla reszty że jestem w kiepskim nastroju. Umyłem się, zebrałem co się dało i podejrzewałem ze może się przydać na podróż plus kilka magicznych ksiąg, które z taką pieczołowitością kradł Albert i poszukałem następnego portalu. Już dawno go znalazłem, ale czekałem aż pęknie wieź, tamten świat już mi się znudził. Ruszyłem i dotarłem do eteru. Tutaj spędziłem jakiś rok na studiowaniu tych ksiąg, które ze sobą zabrałem, jedna okazał się być książką lekarską, musiałem ją nieco uaktualnić ale coś się dało z tego wyciągnąć. Po rzeczonym roku ruszyłem dalej i tak oto wylądowałem w klatce, mieście Pani Bólu, po prostu w Sigil, co tu dużo gadać. Tutaj przynajmniej mówili po mojemu. Jakoś udało mi się dopasować, byłem młody i miałem równie otwarty umysł co teraz, a do tego zwiedziłem już trochę wieloświata. Czasem robię jako mag, czasem jako kuglarz, a najczęściej jako przewodnik dla tych z pierwszej sfery, może nie potraktowali mnie gościnnie, ale uznałem że mam wobec wszystkich pewien dług wdzięczności, ot kilka pierwszych dni w klatce, oczywiście za ciężką kasę, ale cóż za coś trzeba żyć. To już chyba 15nasty rok jak tu trafiłem. Chyba wybiorę się na kilka kolejek do Rudej Alice, jej lokal to speluna, ale to jedyne chyba miejsce gdzie mam jakiegoś przyjaciela, nie raz wyciągaliśmy się z bagna, gdy byliśmy w gównie po uszy.


Bogowie, potęga i wiara:
Wierzę, pewnie ze wierzę, coś musi mi pomagać, skoro jeszcze żyję, wyznaję go jako bezimiennego, mam nadzieje ze nie pomyliłem płci, to by dopiero była jazda, ale chyba by się nie obraził?
Typ podejścia do walki:
To jest ulica, zapomnij o czystych chwytach, jeśli możesz komuś puścić firebola prosto w plecy, zrób to, jeśli nie możesz, wbij mu sztylet lub ustrzel jak kaczkę. Co tu dużo gadać, może nie jestem piękny, ale kiedy trzeba lepiej pogadać.
Wygląd:
Wysoki (1,9m) ale wątły, nie ma zbyt rozwiniętych mięśni, i widać że nie nadaje się do pracy fizycznej. Lekko miedziana skóra sprawia jednak wrażenie jakby przebywał od dawna na morzu. Włosy ma zaplecione w trzy warkocze, według kolorów, dwa zewnętrzne są czarne a środkowy granatowy. Twarz jest wąska i chuda a z czerwonych oczu wyziera wręcz niespotykana inteligencja.
Atrybuty :
- Siła 8
- Kondycja 10
- Zręczność 13
- Inteligencja 14 + 2(16)
- Mądrość 14 + 2(16)
- Charyzma 19 – 2(17)

Umiejętności:
Koncentracja
Planarna sztuka przetrwania
Wiedza plany
Gładka gadka
Leczenie
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Kaczor »

Poziom : Pierwszak

Imię: Temhun Tomova

Rasa: Silvanesti

Pochodzenie: Krynn, Silvanost(czasy świetności)

Wygląd: http://www.dragonlance.olmer.ru/anime/r ... istlin.jpg

Wiek: 128

Typ podejścia do walki: Jako czarujący, Temhun zwykł ainhilowac przeciwników za pomocą magii. Potężnej magii, jaką daje dobry Nuitari.

Charakter: Praworządny Zły, przestrzega własnego kodeksu, stosuje się do praw miast. Nie wacha się jednak zabić, dla własnej korzyści.

Atrybuty :
Siła: 10
Kondycja:11(-2=9)
Zręczność:15(+2=17)
Inteligencja:19
Mądrość:10
Charyzma:13

Umiejętności : 5
Czarowanie w walce(to dedekowe, coby się nie rozpraszać)
Obsługa prostych broni
Dyplomacja, Blef, Zastraszanie czyli wszystko co z rozmową związane
Obsługa magicznych urządzeń, zwojów, różdżek itp.
Mag-Rzemieślnik(różdżki, magiczne błyskotki, oręż, pancerze itp. itd.)

Bogowie: Temhun, jest oddanym sługą Nuitari, złego boga magii Krynnu. Wierzy w potęgę Bóstw, wiele o nich czytał, wie co działo się podczas wojny z Takhis. Czuje przed bogami respekt i wie, że takim jak Sargonas czy Zeboim lepiej nie wchodzić w drogę.

Historia Postaci: Temhun Tomova. Uczeń pierwszego maga na dworze Loraca, dobrze zapowiadający się mag Solinari. Elf o miłej powierzchowności, uprzejmy, miły, altruista. Tak można było powiedzieć o Temhunie kilkanaście lat temu. Teraz? Teraz nosi miano Czarnego Elfa, jest oddany mrocznemu bratu Solinari, jest na wskroś zły. Czemu tak się stało? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
-Temhunie!
-Tak, mistrzu?
Widok na pokój. Właściwie sale. Młody elf w białych szatach, podnosi głowę znad księgi. Wokół znajduje się multum ksiąg i zwojów. Za oknem widać Wieżę Mówcy Gwiazd. To musi być Wielka Biblioteka Silvanostu. Do pokoju wchodzi sędziwy elf, odziany w strój niemal identyczny z tym, jaki nosi młodzian. Jedyną różnicą, są wzory, haftowane złotymi nićmi, na szacie starszego. Wzory układają się w runy, runy w słowa, zapewniające ochronę noszącemu szatę. Jak to na elfim dworze, starszy Mag ma spokój w ruchach i słowach. Jednak jego wzrok, zdradzał olbrzymi niepokój i troskę. Coś, na co normalnie, elf na dworze pozwolić sobie nie powinien. Widocznie to zaniepokoiło młodziana. Jednak jak etykieta nakazywała, wstał i przyłożył dwa palce, wskazujący i serdeczny, od prawej ręki, do ust. Na ten gest, Mędrzec, na takiego bowiem wyglądał przybyły, odpowiedział tym samym. Powitanie mieli za sobą. Stali tak obaj przez chwilę w ciszy, którą przerwał jednak młodzian, zaciekawiony nietypowym zachowaniem starszego Czarodzieja.
-Mistrzu, masz jakieś życzenie?
Starzec jakby ocknął się z jakiegoś transu pod wpływem tych słów.
-Tak. Sprawę. Otóż….-Kolejna nieprawidłowość w etykiecie. Mistrz się zmieszał. To musiało być coś poważnego.-Dziś przyszedł do mnie list….z Wayreh.- Było naprawdę źle. Mistrz nigdy nie powiadamiał swego ucznia o swej korespondencji, chyba że dotyczyła ona właśnie ucznia, a to oznacza……Młody elf zbladł. W jego oczy wkradł się olbrzymi strach. Strużki potu poczęły spływać mu z czoła. Już wiedział co teraz nastąpi.
-Jedziesz do Wieży Wielkiej Magii w Wayreth…..aby poddać się Próbie- starzec przestał mówić, jakby oczekiwał reakcji swego ucznia. Wiele osób nie przeżywało próby. Większość tych, którzy ją przeżyli, zostało trwale okaleczonych. Jednakże Próba była konieczna, gdyż Magia nie mogła należeć do słabeuszy. Takie jest święte, odwieczne Prawo.
Uczeń zbladł jeszcze bardziej, cały był mokry. Oczy miał przerażone. Jednak jego postawa pozostawała niezmienna, a mina pokerowa. Widać, że pochodził ze szlacheckiego rodu. Tylko takich przygotowano, na zachowanie pozorów spokoju w najbardziej nawet stresujących sytuacjach. Tego wymagała etykieta.
-Dddd-oobrzrz-eee…-zająknął się -Dobrze mistrzu. Jeśli taka jest wola Rady, poddam się próbie.-Widać, że mistrz jest zaskoczony reakcją ucznia, i wyraźnie z niej dumny. Nauczył go jak przetrwać, myśleć i działać. Wiedział, ze jego wychowanek sobie poradzi.
-Możesz odejść. Wyjeżdżasz jutro, wraz ze wschodem słońca.
-Dobrze mistrzu
Oba elfy wychodzą. Jeden, starszy, pogrążony w myślach idzie do ogrodów, by poddać się kontemplacji. Drugi, pogrążony w rozpaczy śpieszy do swoich pokojów. Tam, usiadł na łożu i się rozpłakał.
Wyjeżdżał bez pożegnań, z dobrym słowem i zwojem Kula Ognia od mistrza. Gdy słońce poczęło budzić obywateli Silvanostu, jego nie było już wewnątrz murów. Było poza nimi, pogrążony w ponurych myślach.
Droga, jak się okazało, była prosta. Nie miał przygód, gdyż mistrz wyposażył go w szatę, wielobarwną, z wieloma ‘runami’. Szaty takie skutecznie odpędzały bandytów, którzy mniemając że mają przed sobą wielkiego Czarnoksiężnika, czym prędzej schodzą mu z drogi. Magowie z Wieży, przyjęli go z otwartymi ramionami. Posilił się, wyspał i następnego dnia, stał przed radą, mówiąc że gotów jest poddać się ich próbie. Ci zaś, poddali go jej, zgodnie z odwiecznym rytuałem. O tym, co się działo podczas próby, nie może być wiadome nawet mi. Sami bogowie Magii uniemożliwiają mi wgląd na próby.
Temhun wyszedł z próby poturbowany, poraniony, lecz wszystkie obrażenia cielesne dało się usunąć. Musiał być zaiste wielkim magiem.[Dopis u boku strony „Myliłem się, mimo iż nie odniósł uszczerbku na zdrowiu, poniósł obrażenia umysłu, panicznie boi się otwartych zbiorników wody, nie pływa, mimo iż wcześniej robił to z wielkim zapałem. 467 Po Wielkim Kataklizmie.]
Na próbie musiał coś też usłyszeć, gdyż 2 dni po próbie, odział czarne szaty. Może to doświadczenia, związane z Próbą? W każdym razie, gdy elfy się o tym dowiedziały, wpadły w istny szał. Z miejsca obwołały Temhuna Czarnym Elfem, zabroniły mu wchodzić na teren ich państwa. Nie wiedzieć czemu, młody mag nie przejął się tym zbytnio. Będę dalej obserwować poczynania tego elfa, gdyż instynkt historyka mówi mi, że sporo namiesza. Jednak powrócę do dawnej, rzetelnej formy przedstawiania faktów. Ta niezbyt mi się podoba.[…]
Austinus 457 Po Wielkim Kataklizmie

*Ułomność związana z historią: paniczny lęk przed pływaniem


Ekwipunek: Szata Nuitari z prostymi runami(ochrona przed czarem Magiczny Pocisk),
Różdżka Uśpienia 4 ładunki, sztylet, kostur bojowy, zwój z zaklęciem Przywołanie Wilka(I), racje żywnościowe na 2 dni, pusta fiolka, Kodeks Alchemiczny(Przepis na: Ogień Alchemiczny, Słaby Kwas, Mikstura leczenia lekkich ran), mikstura leczenia lekkich ran, księga czarów(PW), tuba na zwoje, sakiewki, czyste zwoje, pióro(5) inkaust(2 buteleczki), Talizman Nuitari(prawie nic nie wart, żadnych mocy(PW), symbolicznie, jak kolor szaty. 120sz.

Mam nadzieje ze sie podoba. Troszke czasu przy niej spedzilem. :)
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: WinterWolf »

Oto moja karta. Życzę miłego czytania.


Poziom: Sferowiec

Imię: Onyx

Rasa: kambion

Pochodzenie: Sigil

Wygląd: Onyx zgodnie ze swym imieniem ma onyksowo czarną skórę… A może raczej należałoby powiedzieć bardzo drobne twarde łuski, które widać dopiero po bliższym przyjrzeniu się i zbadaniu faktury jego ciała dotykiem. Posiada dość pokaźnych rozmiarów zakrzywione rogi dobitnie zdradzające jego otchłanne pochodzenie. Jego oczy płoną krwawą czerwienią i czai się w nich groźba. Nie lubi być zaczepiany dlatego jest mu to bardzo na rękę. Jego w miarę ludzkie oblicze nie należy do najpiękniejszych. Choć posiada szlachetne rysy twarzy to jednakże wszelkie efekty psują spiczaste zęby i wielkie kły widoczne nawet wtedy gdy Onyx ma zamknięte usta. Na szczęście temu bardowi nie przeszkadza to zupełnie w poprawnym artykułowaniu słów. Szczyci się wręcz swoją gładką wymową i czystym głosem, żeby nie powiedzieć chełpi. Jego dłonie uzbrojone są w mocne i ostre szpony. Z równą wprawą potrafi użyć ich jak sztyletów i zmasakrować komuś twarz jak i puścić je w ruch na strunach lutni i zagrać jakąś urzekającą melodię. Ma długi wijący się, wężowaty ogon, jak reszta jego ciała pokryty drobnymi łuskami. Jest dość wysoki jak na człowieka, jak na kambiona raczej niski… Ma 1,80m wzrostu i waży około 80kg. Jest szczupły. Włosy ma dość długie, czarne, proste, związane w kucyk. Ma też krótką kozią bródkę, która jest jego swoistym dowcipem. Jak sam zwykł mawiać dodaje mu demonizmu (jakby więcej było mu do szczęścia potrzebne). Ubiera się tak żeby mu było wygodnie i żeby strój nie był zbyt krzykliwy. Ponieważ Sigil to dość specyficzne miejsce praktycznie obojętne mu jest tworzywo, z którego wykonano jego ubiór. Preferuje lekkie, mocne skóry. Zdarzało mu się już nosić spodnie ze skóry drowa i rękawiczki z ludzkiej. Bardzo sobie chwalił ich wytrzymałość i wygodę. Zdarza się, że oszczędza na koszuli i nosi zamiast niej lekką skórzana kamizelkę, którą przeważnie zostawia rozpiętą. Buty lubi z mocnych skór i do kolan. Woli ciemne kolory, które nie wyróżniają się zanadto na tle jego bardzo ciemnej skóry.

Wiek: 30 lat

Typ podejścia do walki: Onyx nie stroni od walki. Celowo nie będzie burd wywoływał, bo nie chce by ten element jego życia stał się monotonny. Tym bardziej, że doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, iż zawsze znajdzie się ktoś silniejszy od niego. Takie są sfery. Lubi przygrzmocić tym co akuratnie wpadnie mu w ręce i szybko kończyć walki. Zbyt długie robią się nudne, a szybka, zwiększająca poziom adrenaliny we krwi jatka potrafi lepiej ubarwić życie niż kubeł farby wylany na głowę. Zawsze nosi przy sobie swój tasak. Lubi tę broń, bo jest wg niego ładniejsza od topora, a ma podobny efekt. Uważa, że uczciwa walka jeden na jednego jest dla głupców którym życie jest niemiłe. Jeśli może komuś utrudnić potyczkę przed jej rozpoczęciem to to robi. Chętnie sięga po magię. Nie ma ochoty zgłębiać jej niewiadomo jak. Nie ma na to czasu ani ochoty. Można przecież w zamian robić tyle interesujących rzeczy… Dlatego zaledwie liznął jej podstawy, skupiając się raczej na rozwijaniu innych aspektów swej osoby.

Charakter: chaotyczny neutralny czasem skłaniający się lekko ku złu…
Onyx uwielbia się zabawiać. Jest hedonistą. Poza tym jest dość nietypowym przedstawicielem swego rodzaju, gdy większość kambionów służy potężniejszym od siebie demonom, lub przewodzi złym istotom na Pierwszej Materialnej. On jednakże wybrał wolność. Sam jest sobie panem i gdy tylko wie że może sobie na to pozwolić na polecenie zrobienia czegoś pyta: „A co ja będę z tego mieć?” Czasem wystarczy mu dobra zabawa, innym razem zależy mu na worku złota. Ktoś kto siłą skłoni go do posłuchu, NIE MOŻE liczyć na jego wierność i oddanie.

Atrybuty: (w kwadratowych nawiasach wpisane są wartości atrybutów po nałożeniu na diablę szablonu półczarta. Czyli tak przedstawiają się statystyki kambionów)
- Siła 10 [11+4=15]
- Kondycja 12 [13+2=15]
- Zręczność 17+2=19 [13+2+4=19]
- Inteligencja 10+2=12 [10+2+4=16]
- Mądrość 10 [12]
- Charyzma 19-2=17 [19-2+2=19]

Umiejętności :
Wiedza (plany)
Zwinność (ogólnie pojęta akrobatyka)
Występy
Dyplomacja
Zbieranie informacji

Co sądzisz o bogach, potęgach i wierze? Jakiego jesteś wyznania (o ile jesteś)? Bogowie? Potęgi? Phi! A no co mu one? Jeśli dadzą mu coś w zamian, to owszem… Może pokusić się o oddawanie im czci. W sferach zbyt wiele jest sił ze sobą skłóconych, by bez wyraźnych profitów skłaniać się ku jednej z nich. Od wielkich konfliktów lepiej trzymać się z daleka albo przynajmniej obserwować je z bezpiecznego dystansu.

Ekwipunek: Tasak, lutnia, sztylet, plecak, manierka z wodą, racje podróżne, posłanie, hubka i krzesiwo


Historia Postaci (główna metoda selekcji graczy…)

Aaach… Sfery… Ich piękno i groza niejednego już oczarowały i zgubiły na wieki. Zamieszkują je przeróżne stwory. Jedne przecudowne i wspaniałe o kryształowych sercach inne o skórze spalonej przez ognie piekielne i krwawo-czerwonych ślepiach… Lecz nie zapominajcie przy tym, że kryształy bywają zimne i twarde, a i nawet demon może uronić jedną łzę…
Tak zaczyna się moja historia. W sferach. Urodziłem się w ich centrum. W Sigil, Mieście Drzwi, o którym mówi się, że jest starożytne, choć nikt nie potrafi tego z całą pewnością udowodnić. Tacy jak ja zwykle rodzą się na dworach potężnych demonicznych lordów aspirujących do miana władców Otchłani, albo gdzieś w okolicach Pierwszej Materialnej gdzie dorastając budują swoją potęgę i zdobywają wielkie bogactwa i ponura sławę… Ja jednakże urodziłem się w Ulu. Jako syn pomniejszego demona i kobiety diabelstwa nigdy nie miałem łatwego życia w domenie Pani Bólu. No bo co z tego, że to centrum sfer i że żyje tu wielu mi podobnych? Tu trzeba umieć polegać na sobie.
Imienia ojca nie znam. Nie jest mi ono do szczęścia potrzebne. Zresztą gdybym je poznał mogłoby się okazać, że czas skończyć z moim dotychczasowym życiem, które nawiasem mówiąc bardzo mi się podoba, i zacząć myśleć o nim na poważnie… Matka moja była diablęciem i bez owijania w bawełnę można powiedzieć, że nie prowadziła cnotliwego życia. Podejrzewam, że sama do końca swych dni nie była pewna, z którym z biesów spłodziła tak upierdliwego potomka. Na imię jej było Amber i prócz mnie nie miała dzieci. Podziwiam tę kobietę i stawiam ją sobie za wzór w swej drodze życiowej… Potrafiła przy względnym sprawowaniu nade mną opieki zachować praktycznie niezmieniony styl życia. Do dziś dnia nie jestem pewien jak tego dokonała. Tym bardziej, że przez cały ten czas nie wyszła ze złodziejskiej wprawy.
Opiekowała się mną tak mniej więcej do momentu, gdy ukończyłem szósty rok życia. Być może robiłaby to dłużej gdyby nie to, że los jest jak kobieta – strasznie zmienny… Sfery nie sprzyjają nikomu zbyt długo. Dobra passa się skończyła, a wraz z nią życie mojej rodzicielki. Okoliczności są nieistotne… I tak nikogo nie interesują. Faktem jest, że musiałem zacząć radzić sobie sam. Trzeba było wziąć się w garść i zapracować sobie na brzdęk. Że taki szkrab niewiele może? Ależ co ty gadasz, trepie?! Z pierwszej żeś się urwał? Zawsze znajdzie się dla takiego smarkacza jakieś zajęcie. Matula sprawnie przyuczyła mnie podstaw złodziejskiego fachu więc szło wyżyć. Ale… Szwędanie się po Ulu i życie od kradzieży do kradzieży jest nudne. No a poza tym ile razy można przyśmiewać Łaskobójcom i Harmonium? Jak długo obijać się bez celu po Klatce? Szukając w życiu czegoś więcej gdy stuknęła mi piętnastka ruszyłem w podróż dookoła Sigil. W Niższej Dzielnicy można znaleźć wielu równie interesujących trepów co w samym Ulu. W tym ostatnim nieco łatwiej jest o kosę pod żebrami, ale różnica zaiste niewielka.
To tam właśnie trafiłem na jednego nawiedzonego Czuciowca, który uznał, że oryginalnym doświadczeniem będzie przygarnięcie szczeniaka o demonicznej krwi. Trafiło na mnie. Nie powiem, żeby mi się to nie podobało. Co dzień ciepły posiłek, dach nad głową… Chociaż z edukacja było gorzej, bo niechętnym do działania pod przymusem to jednak i to się przydało. To ten dziwaczny stary człeczyna sprawił, że dostrzegłem inną drogę do osiągnięcia wielkości niż zebranie potężnej armii. Na wszystkie potęgi wieloświata! Dlaczego nie spróbować? I tak to oddałem się muzyce. Próbowałem wiersza lecz nie idzie mi składanie pięknych rymów. Do pisarstwa mam zbyt ciężką rękę. Brak mi też cierpliwości. Odkryłem jednakże, że mam dar improwizowania muzyki. Na poczekaniu mogę zagrać na mej lutni wystarczająco dobrze by zapewnić sobie darmowy nocleg u boku pięknej planokrwistej, kolację i kilka kolejek bełtu… No może nie do końca za darmo, ale zawsze to coś… A że da się tak wyżyć jestem żywym dowodem.
A zresztą! Szpicuj się trepie! Nie twój interes kim jestem i w jaki sposób realizuję swoje zamierzenia. Zapewniam cię, że sfery jeszcze o mnie usłyszą. Zostawię po sobie potężniejsze dominium i większe dziedzictwo niż ci którzy przez lata zbierają armie. I dokonam tego sam! Nie wierzysz? Nie musisz…
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: Drzewiec »

Świetnie- wszystkie karty na poziomie, nie będę żadnej wyróżniał, bo wszystkie mi się podobają :). Czekamy jeszcze na githzerai BlindKitty`ego i możemy ruszać, pewnie jeszcze dziś... hmm... mam kilka pomysłów na rozgrywkę, ale z taką drużyną konieczna będzie improwizorka :). Płomiennołuski i Kaczor pewnie wejdą do gry później, bo wakacje wchodzą w rachubę...
Więc czekamy na githzerai, może ktoś jeszcze zdąży kartę napisać i za kilka godzin zaczynamy...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Planescape] Witajcie w Sigil

Post autor: BlindKitty »

Poziom: Sferowiec

Imię: Zar'The

Rasa: githzerai

Pochodzenie: Limbo (z jednego ze zwyczajnych miast githzerai, jakich tam wiele... no, kilka)

Wygląd: jest wysoki, wyższy niż przeciętny przedstawiciel swojej rasy, ma około 190 cm wzrostu. Żółtozielonkawa skóra, oczy w chorym kolorze brudnej zieleni, szpiczaste uszy i czaszka ogolona na łyso. Długie, szczupłe palce, długa szyja, bardzo wątłej budowy. Ubiera się w brązową, prostą szatę, nie krępującą ruchów.

Wiek: 52 lata

Typ podejścia do walki: używa ostrza z wantu, bazując przede wszystkim na obłąkańczym refleksie, potwornej szybkości, uderzającej finezji i totalnej nieprzwidywalności. Ale przede wszystkim, jednak na refleksie. Właściwie cały jego styl walki sprowadza się do tego żeby wykorzystać jak najlepiej swój refleks. Opiera się na swojej pokręconej, skróconej, zmodyfikowanej i szalonej wersji bushido, wyniesionej z Rokuganu. Poza tym wtrąca się w walkę tylko jeśli uzna, że ma przed sobą godnego przeciwnika, albo kiedy uzna, że musi uratować czyjś tyłek... Albo jak ma akurat taki kaprys.

Charkter: chaotyczny neutralny
Szaleństwo Zara jest jak woda za Tamą Trzech Przełomów. Póki jest trzymana w ryzach przez jego pokręconą wersję bushido i siłę woli, póty potrafi dać wielkie profity... Ale jej prawdziwa siła ujawnia się dopiero, gdy taka tama pęknie. A nigdy nie wiadomo, kiedy chaos znajdzie ujście z jego umysłu; niekiedy potrafi nagle wstać podczas medytacji i ruszyć na ulice Ula zabijać rabusiów, a potem nagle wrócić i medytować dalej.

Atrybuty (gdyby doliczać premię z bycia githzerai, to by było trochę inaczej, jak w nawiasach)
Siła 10 (10)
Kondycja 13 (13)
Zręczność 19 (19+6=25)
Inteligencja 11 (13-2=11)
Mądrość 17 (15+2=17)
Charyzma 8 (8)

Umiejętności:
Wiedza (plany)
Iaijutsu
Leczenie
Akrobatyka
Medytacja

Co sądzisz o bogach, potęgach i wierze? Jakiego jesteś wyznania?
Nie wyznaje żadnej religi, jak większość githzerai, jednak czci Zerthimona; znów, jak większość. Wie, że wiara jest potężna, ale bogowie i potęgi to tylko katalizatory dla prawdziwej, czystej wiary.

Historia postaci:
Zar (bowiem Zar to imię, Tha to nazwisko) urodził się zupełnie normalnej rodzinie, jak na githzerai. Jego imię znaczy 'Ślepy' bowiem przez pierwsze dni po urodzeniu zdawało się, iż dziecko jest niewidome, potem jednak zaczęło zachowywać się normalnie. Nie jest teraz pewien, czy rzeczywiście nie widział, czy też może przez te dni jego umysł był zaprzątniejszy czymś ważniejszym niż patrzenie... Co się niekiedy zdarza. W każdym razie, jego młodość nie wyróżniała się w żaden sposób wśród setek tysięcy innych młodości, przeżytych przez setki tysięcy innych githzerai. Nauka, pomoc w domu... Tyle tylko, że czasem zachowywał się dość nieprzywidywalnie. Jasne, zdarza się to każdemu młodzieńcowi, ale Zar był w tym jakby bardziej intensywny. Jakby bardziej szalony.
I może tak tylko, z niekiedy nieco dziwnymi pomysłami, przeżyłby swoje życie spokojnie, czasem polując na githyanki, a czasem pomagając żonie w domu, gdyby nie to, że pewnego dnia matka wysłała młodzieńca do innego miasta, żeby zaniósł wiadomość.
Dziś już nie pamięta, do kogo miała być skierowana, ani czego dotyczyła. Bo gdy tylko opuścił miasto, zauważył że ktoś go goni. A jego wyciągnięty miecz i wyraz twarzy jasno świadczyły, że nie chce przekazać mu kanapek od matki. Zar rzucił się do ucieczki przez wiecznie zmienny chaos Limbo, a ten, kto go gonił, za nim. Przez wiele godzin to oddalał się od prześladowcy, to znów do niego zbliżał, w zależności od tego jak udawało im się kontrolować pędzące przez Limbo pierwotne prądy chaosu. Szaleńcza, wyczerpująca pogoń sprawiła, że uciekinier nie zauważył, że prąd na którym właśnie płynie, prowadzi prosto do chaotycznie powstałego dzikiego portalu...
Kolejnych wiele godzin spędził w czymś, co chyba było międzyplanarną przestrzenią, w którą rzucił go portal. Ale gdy był już pewien, że umrze, bo kończyło się wyrzucone wraz z nim z Limbo powietrze, nagle wypadł z tego przejścia i wylądował gdzieś w Pierwszej Materialnej. I nie był już taki jak wcześniej...
Miejsce, do którego trafił, mieszkańcy nazywali Rokuganem. I szczęściem było dla niego, że tam trafił, bo wszyscy jego mieszkańcy byli spokojni i poukładani, a prawo ceniono tam ponad wszystko. Zaś wiele godzin między sferami rzuciło umysł młodego githzerai w otchłań szaleństwa. Wiele zapomniał w tym czasie ze swojego starego życia. A to co pamiętał, było schowane pod kożuchem szaleństwa. Prawe umysły mieszkańców Rokuganu jednak nie pomogły mu zeń wyjść, a jedynie pchnęły go głębiej w chorobę. Na tyle mocno, że przepłynął z oceanu normalności, przez rozszalały akwen zwyczajnego szaleństwa, aż na spokojne wody po drugiej stronie. Jego umysł po latach powrócił do niego, pozostawiając go nie mniej szalonym... Ale bardziej kontrolowanym.
W miejscu, w którym się pojawił, stał się źródłem wielu legend, ponieważ był jednym z bardzo niewielu planarnych podróżników odwiedzających akurat ten świat Pierwszej Materialnej. Przez wiele lat służył Szmaragdowemu Cesarzowi, jako coś pomiędzy najemnikiem a przyjacielem rodziny; jego niewiarygodna, wrodzona zręczność githzerai pozowliła mu łatwo przewyższyć wszystkich tamtejszych mistrzów iaijutsu już po siedmiu latach treningów - a trzeba wiedzieć, że aby *poznać* tę sztukę ludzie potrzebują zwykle najmniej dwóch dziesięcioleci. Wtedy uśmiechnął się pierwszy raz od przybycia do Rokuganu. Dzięki temu Szmaragdowy Czempion, Głos Cesarza, zgodził się, żeby Zar działał tam na zupełnie innych zasadach; nie jako poddany, któremu wydaje się rozkazy, tylko jako pracownik, który wykonuje polecenia w zamian za zapłatę.
Przez cały ten czas jednak githzerai szukał możliwości powrotu do swojego dawnego domu, albo choć do Limbo; bo okres szaleństwa zatarł w nim wiele wspomnień, i nie wiedział czy trafi z powrotem do domu. Aż pewnego dnia, podczas wyprawy na Ziemie Cienia, odnalazł portal, i natychmiast w niego wszedł.
Oczywiście, jak można było się domyśleć, okazał się prowadzić wprost na Plan Astralny, miejsce zaludnione przez githyanki. I tym razem ktoś posanowił go zaatakować, ale szkolony i doświadczony w Rokugańskich bojach Zar tym razem nie dał się łatwo - zabił przeciwnika jednym ruchem, dobywając miecz, płynnie przechodząc w cięcie, otrząśnięcie miecza z krwi i schowanie go z powrotem do pochwy. Wtedy to uśmiechnął się pierwszy raz od zakończenia treningu na mistrza iaijutsu. Wiedział, że takie umiejętności nie przydają się aż tak bardzo w normalnej walce, jak w pojedynkach iaijutsu, i ucieszyło go że jednak jego zdolności się do czegoś przydają. W poszukiwaniu jakiegokolwiek portalu do Limbo, przekonało się o tym też kilku kolejnych githyanki. W końcu trafił do Limbo, odwiedził jedno z miast-bram, tam najadł się i wyruszył do miasta, w którym się urodził, pamiętanego jak przez mgłę, które opuścił ćwierć wieku wcześniej...
Jego podróż przez Limbo trwała prawie tydzień, a nie wziął ze sobą zapasów, i gdy w oddali, pośród wirującego chaosu, dostrzegł jakąś budowlę, udał się tam natychmiast. Okazała się być klasztorem githzerai. Zar wszedł do środka, został tam nakarmiony i napojony i usłyszał od przeora, że ów uzyskał z jakiegoś tajemniczego źródła grudę wantu, tajemniczego metalu stworzonego z materii Limbo. Powiedział, że odda go temu, kto zdoła zmusić tę grudę do przyjęcia kształtu jakiegoś konkretnego przedmiotu. Zar usiadł więc przed grudą i oddał się medytacji, która miała zmusić ją do stania się ostrzem katany. Zamknął oczy i zaczął medytację... Czterdzieści dni później zaś poczuł głód i otworzył oczy. A przed nim leżało mistrzowsko wykonane ostrze katany. Przeor, zaszokowany doskonałym wynikiem Zara, oddał mu ostrze i kazał zapisać jego imię w zakonnej księdze, oferując mu powrót i dalszy trening, kiedy tylko ten będzie miał na to ochotę; jednak chaotyczny umysł szaleńca nie pozwolił mu spróbować. Zar ruszył dalej, tym razem biorąc ze sobą zapasy, i odnalazł po dwóch tygodniach swój dom rodzinny w jednym z miast. Okazało się jednak, że jego rodzice tymczasem umarli... Osamotniony, wyrzucił swoje wakizashi, które wyniósł z Rokuganu, pozwalając mu zjednoczyć się z Limbo, i odszedł. Postanowił popodróżować po sferach, by szukać *poznania*, i uznał, że najlepszym miejscem żeby zacząć będzie Sigil...

Ekwipunek:
brązowa, luźna szata
ostrze z wantu (nazywa się Kyo'Lid, co znaczy Kocię)
jedzenie na dwa dni
karwasze
pas z dwoma saya (pochwami) - na katanę, w której spoczywa Kyo'Lid, i na wakizashi, która jest pusta
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Zablokowany