Keith Brown
Wiek wzrost waga -w okolicach 30 ,troche ponad 2 metry około 95 Kg
zawód: Przewodnik, tłumacz czasem bramkarz w miejscowej gospodzie
wygląd: wysoki, szare oczy (dość blade ) ciemne włosy leciutko przypruszone siwizna wystające kosci policzkowe ubrany w buty Jungle spodnie tiger stripe (lup zwykłe khaki) T-shirt czasem bluza w tym samym maskowaniu co spodnie na głowie kapelusz na szyi ma zawieszoną pare nieśmiertelników (z załozonymi gumowymi wyciszaczami)
na prawym udzie kabura z rewolwerem
ruger redhawk w kieszeni na lewym udzie mała latarka diodowa na pasie przypięta kieszonka z zapasowymi nabojami, dwie manierki i nóż
na dłuższe wyprawy w dzungle zakłada plecak z wbudowanym camelbagiem i wysokie skórzane buty oraz zabiera ze soba strzelbe ( czarnego mossberga) oraz przypina pod pacha maczete
jeździ
JEEPem CJ z powybijanymi zębami (po dwa z lewej i prawej dwa srodkowe zostawione )i wyciagarka, miedzy fotelami solidny zamykany na klucz uchwyt na strzelbe z tyłu skrzynia zamykana na klucz
sposób bycia chłodny i opanowany kiedy mówi po angielsku mozna usłyszeć perfekcyjny wyspoiarski angielski choc czasem kiedy mówi o Jungli pojawia sie specyficzny dla miejscowych akcent poza tym zna francuski hiszpański i kilka miejscowych narzeczy
cyniczny czasem bezczelny w stosunku do kobiet jednak zazwyczaj poważny
Zachowanie w skrajnych sytuacjach (stresu, strachu, szczęścia itp.): trudno po nim poznać jakieś emocje czasem kiedy jest zadowolony gwiżdze melodie jakiegos szlagieru sprzed lat
kiedy jest zdenerwowany trzyma rece blisko broni
zamyslony czesto ostrzy nóz na skórzonym pasku owinietym wokół dłoni (co czasem denerwuje osoby przebywajace w pobliżu)
w strachu siega po broń
Stosunek do wykopalisk i historia postaci: historia postaci zapytany o to czemu przyjechał do Meksyku odpowiada ze lubi tutejszych ludzi którzy są sympatyczni i nie zadają zbednych pytań od czasu przyjazdu zajmuje sie prowadzeniem badaczy i mysliwych w głąb jungli
swego czasu miał partnera ale ten wyruszył na wyprawe mająca na celu odnaleźienie plemieńia ludozerców którzy zgodnie z plotkami mieszkaja kilka tygodni marszu na zachód ( nikogo nie odnaleziono więc mozna uznac że wyprawa na swój sposób zakończyła sie skcesem)
[sorry nie mogłem sie powstrzymać]
obecnie miesszka na pietrze w miejscowym "hotelu" gdzie czasem "uspokaja" pijanych klientów i pomaga im trafic do wyjścia
stosunek do wykopalisk jest jak najbardziej przychylnie nastawiony bo wyglada na to że to robota na dłużej a i po tym jak się skończy bedzie większy ruch turystyczny ( a zawsze bedzie potrzebny ktos kto odróżnia aligatora od kłody)