[Storrytelling] "The edge of a coin."

Stare i nieaktywne wątki z Rekrutacji.
Zablokowany
Fenrisulfr
Pomywacz
Posty: 34
Rejestracja: niedziela, 13 kwietnia 2008, 19:06
Numer GG: 1061020

[Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Fenrisulfr »

Mrok. Dusząca ciemność, która otacza Cię jak koc i ściska niczym mocarna ręka.

W oddali odzywała się syrena alarmowa. Mgliste światło zaczęło migotać. Jakie zostają opcje?
Higgins zapalił flarę natychmiastowo zalewając siebie niebieskim światłem. Sprawdza karabin laserowy. Czerwony licznik pokazuje 18 naboi. Niedobrze. Flara zasyczała, następnie zalśniła blado i wypaliła się.

- Świetnie - Powiedział do siebie.

Szedł powoli na czworakach, pełzł jak ślepiec, który tak naprawdę nie był ślepy. Minął otwór wentylacyjny. Poczuł na twarzy i ramionach powoli skraplającą się parę.

Przed nim zabłysło słabe światło. Z każdym krokiem robiło się jaśniejsze. Wielkie, ale słabe, żółte światło z napisem „UWAGA” pod spodem, odkrywające z płaszcza ciemności prostą stację roboczą z wystarczającą ilością miejsca by móc wstać. Podniósł się i jęknął od bólu w kolanach. To miejsce wyglądało jak ślepy zaułek. Przejechał ręką po metalowej ścianie pod migającym światłem.
Na jego twarzy pojawił się cień zrezygnowania.

Sprawdził wykrywacz ruchu zwisający mu z pasa. Brak sygnału.

Uderzył kilka razy palcem w comlink na swoim neurohełmie.

- Bob? … Malcolm? … Ktokolwiek? -

Opowiedział mu jedynie szum radiowy.

Jakiś dźwięk. Wykrywacz ruchu. Higgins podniósł go do twarzy. Wiele sygnałów. Szybkie. Poruszały się w jego stronę. Spojrzał na tunel, z którego przybył.

BEEP. BEEP. BEEP.

Wykrywacz pokazywał kilka jasnych, przemieszczających się białych kropek. Upuścił go na ziemię z głośnym dudnięciem. Podniósł swój karabin na wysokość oczu. Wzmocnił uścisk. Po jego dłoniach i czole ściekał pot. Starał się kontrolować swój oddech na tyle, ile mógł. Żółte światło obracało się. Wykrywacz ciągle odbierał piekielny sygnał. Kropki były coraz bliżej.
Czekał… Długie, okropne oczekiwanie zdawało się przedłużać w godziny. Powoli sięgnął do kieszeni na nodze i wyciągnął kolejną flarę. Złamał jej końcówkę i wytrysnęły iskry niebieskiego płomienia. Rzucił nią w stronę tunelu. Chwile potem żałował, że to zrobił.

Tuzin lub więcej zakrytych ciemnością głów zwróciło się w stronę flary i śledziło jej turlanie się w ich stronę aż do momentu, gdy puknęła cicho w jedną z makabrycznych stóp. Pierwsza z istot spojrzała prosto na Higginsa. Basowy, gardłowy dźwięk wypełnił pomieszczenie jak potworna szczęka z zgrzytem otwierała się i zamykała. Ślina zaróżowiona niedawnym plugawym posiłkiem ściekała na podłogę.

-Świetnie-

Z ogłuszającym rykiem karabin zaczął strzelać. Osiemnaście pocisków zabłysło w powietrzu. Monstra zaskrzeczały gdy ich czarne jak węgiel cielska były rozdzierane na strzępy. Krew czarna i gęsta jak smoła rozbryzgała się o ściany. Tunel wypełnił dym wydobywający się z kałuż czarnej krwi.
Higgins upuścił karabin z pustym magazynkiem.
Jak tylko flara zaczęła dogasać, więcej bestii zaczęło iść przez martwe truchła swych pobratymców. Ich pyski wyglądały jak diabelskie uśmiechy ukazujące ostre jak żyletki zęby. Wszystkie powoli zbliżały się niczym bezlitosna parada śmierci.
Higgins sięgnął do ramienia i wyciągnął z pochwy swoją antyczną śrutówkę. Przełamał. Załadował.
Jeden z nich już prawie go dopadł. Podniósł broń i wypalił prosto w cieknący śliną pysk. Głowa bestii wybuchła w czarnej, krwawej mgiełce a reszta ciała upadła na ziemię z głośnym plasknięciem. Załadował kolejny nabój. Kleista posoka spływała oleiście po płytkach jego pancerza. Kolejny wystrzał. Kolejny potwór upadł na ziemie. Kolejny załadowany nabój.

Orgia śmierci demonicznych cielsk. Duszący dym unoszący się z wielkich kałuż czarnej krwi. Broń Higginsa zaczęła przybierać na parzącym gorącu z każdym wymienionym nabojem i z każdym wystrzałem w potworny cel.

Nareszcie udało się. Demoniczne cielska leżały w poskręcanej kupie. Żołnierz oparł się plecami o ścianę za sobą. Żywy, dygotał z dreszczu wywołanym walką. Pomimo wszechobecnego i prawdopodobnie trującego dymu, wziął głęboki oddech i odpoczął.

Żółte światło nadal wirowało.

Coś się poruszyło, ściana za Higginsem zaczęła się podnosić. Odwrócił się z niedowierzaniem. Grube, metalowe drzwi powoli otwierały się. Pojawiła się w nim ta żałosna iluzja: Nadzieja.
Podwoje ukazały niesamowitą górę mięśni i szponów otuloną dymem i czerwonym ogniem. Ojciec wszystkich czartów, które przed chwilą zabił. Masywna, podobna do ludzkiej szczęka oraz puste oczodoły - z których leniwie wylewały się iskry mieszane z jasnym płomieniem - zwróciły się w jego stronę. Podniosło masywne ramię, szykując zabójcze uderzenie, gotowe by pomścić rzeź dokonaną na swych dzieciach.

Higgins uśmiechnął się.

- Świetnie -

Kamera za plecami wielkiego monstrum patrzyła dalej na całą scenę. Osamotniony żołnierz wystrzelił jeszcze kilka razy z śrutówki zanim demon zasłonił widok. Następnie walka przeniosła się w głąb tunelu i walczący zniknęli z pola widzenia. Jedyne, co było widać to nieme błyski po wystrzałach z śrutówki i raz po raz zapalana flara.

Po kilku minutach nastąpiła kompletna ciemność, oświetlana jedynie słabym, obracającym się, żółtym światłem nad napisem „UWAGA”. Stację kosmiczną wypełniał jedynie monotonny odgłos syreny alarmowej.

Na monitorze pojawił się duży napis „KONIEC NAGRANIA”.

Zagadkowy obserwator wyłączył nagranie z 5 stycznia 3616 roku. Stary fotel zaskrzypiał. Metalowe palce wystukały nową komendę na klawiaturze. Na monitorze pojawił się kolejny, niewyraźny obraz.
Nagranie z 20 marca 3616 roku.

Na początku obraz śnieżył i głośny szum dobywał się z głośników, jednak po czasie coś zaczęło się pojawiać. Kamera była zwrócona w stronę mężczyzny w garniturze stojącego za jakimś pulpitem.
Szum cichnie, głos mówcy staje się wyraźniejszy.

- (**rshhh**) zni(**sss**)czenia. Stacja kosmi(**sss**)na Anubis 8 została zaata(**;lkj%$#**)wana przez siły wojskowe nieznanego pochodzenia. Według (**sss**) mogło zginąć ponad dwa tysiące (**sss**). Straty materialne dochodzą do kilku mil (**zgrzyt**) -

-…Zamachowcami okazali si(**rssshhhh**)stawiciele nieznanej nam organizacji terrorystycznej, która prawdopodobnie korzysta z technologii kradzionych z innych stacji kosmicznych. Po zaatakowaniu Anubis 8 zdołali wypuścić w przestrzeń układu (**zgrzyt**) słonecznego niebezpieczne, eksperymentalne formy życia, któr(**;lkj%$#**) zagrożeniem nawet dla jednostek przebywających w przestrzeni kosmicznej. Teren został poddany kwarantannie i ste(**sss**) jadrow(**rssshhhh**)-

-… Jak dobrze wiemy, na terenie całej ga(**sss**) ktyki zaczęli pojawiać się ludzie, którzy (**sss**) mia(**sss**) „Magami”. Jesteśmy świadomi tego, że niesamowite moce, którymi władają są prawdziwe i potwierdzone przez naocznych świadków oraz naukowców (**rssshhhh**) (**sss**) proszę też o zachowanie spokoju, ponieważ obecność Mistyków nie jest zagrożeniem, a bardziej korzyścią. Wraz z „Magią”(**sss**) otwierają się drogi do nowych, niesamowitych odkryć naukowych. Rozwój narzędzi energetycznych; nowe, niewyczerpalne źródła energii; możliwość podróżowania po całej galaktyce lub nawet do innych galaktyk z niesamowitą prędkością staje się realna(**zgrzyt**)-

-(**rsshh**) Tak, tak. Jesteśmy świadomi przepowiedni magów na temat Demonów. To, co Mistycy uważają za niebezpieczeństwo: magiczne bestie - są jedynie agresywną, nieznaną formą życia o niskim poziomie rozwoju … „niebezpieczny przeciwnik” jest niczym jak tylko zwierzęciem potrafiącym przetrwać w przestrzeni kosmicznej polegając na instynkcie. Nie stanowi zagrożenia i niedługo, dokładniej mówiąc 16 czerwca, nastąpi akcja eks(**sss**) -

Nagranie zakończyło się cichym „pyk” i obraz zalał się czernią. Obserwator ponownie siedział w ciemnościach. Ponownie ciszę przerwało stykanie w klawisze. Z głośników wydobył się głos.

***
- Audiolog Jacoba Emanuela Benneta, mechanika imperialnego krążownika Behemoth. Dziesiąty kwietnia, trzy tysiące sześćset szesnaście. Wreszcie wyruszyliśmy. Ależ jestem podekscytowany. Nie dość, że jestem na imperialnym statku to jeszcze lecę nim i razem z całą armadą, by walczyć z tymi kosmicznymi bestiami. Są plotki, że to naprawdę są demony: takie z rogami, skrzydłami, czerwoną skórą, kopytami i wielkimi, płonącymi mieczami. Zupełnie jak w telewizji! NO. Się zobaczy. – w tle słychać było wyraźne „BING!” – Oho. To chyba moja pizza. Koniec logu.

***
- Hej ho! Hej ho! Do zamrażarki by się szło! Audiolog Jacoba Emanuela Benneta, mechanika imperialnego krążownika Behemoth. Dano mi wreszcie robotę. Mam naprawić coś w chłodni na poziomie L-33. Podobno jest tam na minusie, więc zabrałem szalik i rękawiczki. Hehehehe… Mam nadzieję, że załatwię tą robotę szybko, bo George i reszta zaprosili mnie na imprezę. Koniec logu. Hej ho! Hej ho… - Po krótkiej przerwie log został kontynuowany. – P. S. Zapomniałem podać datę. Jedenasty kwietnia, trzy tysiące sześćset szesnastego roku. No. Koniec logu. -

***
- Audiolog Jacoba Emanuela Benneta, mechanika imperialnego krążownika Behemoth. Dwudziesty kwietnia, rok trzy, sześć, jeden, sześć. Dotarliśmy do Terratrona, największego znanego demona. Ależ to był widok. Nigdy czegoś takiego nie widziałem! Żaden człowiek nigdy czegoś takiego nie widział lub nawet sobie nie wyobraził! Widok tego monstrum był wręcz przerażający. Ta bezpostaciowa forma ostatecznego chaosu, którego bluźnierczy uśmiech wielkości kilku większych planet spędza mi sen z oczu. Potwór ten nie miał humanoidalnej sylwetki. Żadnych skrzydeł, kopyt i mieczy, ale rogi to chyba miał. Nic, co mógłbym powiedzieć nie zdołałoby opisać, ani nawet przybliżyć natury tego... czegoś. Przerażający, plugawy, nieludzki koszmar. Ta makabra była po prostu złem, czułem to. Kupa mięsa, energii oczu oraz paszcz tak wielkich, że mogłyby pochłonąć całe planety. Wielu zaczęło panikować na sam widok tego czegoś. Część nawet nazwała to coś „Szatanem Wcielonym”. Nie dziwię się im zresztą. Mam złe przeczucia. Koniec logu.

***

- Audiolog Jacoba Emanuela Benneta, mechanika imperialnego krążownika Behemoth. Trzydziesty kwietnia, rok trzy, sześć, jeden, sześć. Walka trwa, chociaż nie wiem czy to można nazwać walką. Okręty atakowały wszystkim, co miały, nawet bronią jądrową, wszystko na nic. Co najdziwniejsze, stwór sam nigdy nie atakował, nawet nie obrócił się by się podrapać. Jednak chyba wiem dlaczego. Mało kto mógł spać podczas bitwy. Ludzie mieli koszmary, lub czasami słyszeli dziwne szepty jakby ktoś coś mówił albo i wołał ich. Po pierwszym tygodniu ludzie zaczęli wariować. Przywożą psychiatrów i kilku księży dla polepszenia morale. Poza tym dowiedziałem się czegoś i nie wiem, co o tym myśleć. Na statkach są także magowie, i podobno rzucają zaklęcia rakiety i bomby. Heh… Bomba jądrowa na sterydach? Dziwne tylko, że to nie wywołuje zbyt dużego efektu. Może parę dziur, ale następnego dnia zawsze znikają. Niedługo ma dojść nowa dostawa amunicji i tych super bomb jądrowych. Koniec logu. -

***

- Audiolog Jacoba Emanuela Benneta, mechanika imperialnego krążownika Behemoth. Dwunasty czerwca, trzy tysiące sześćset szesnaście. Boże, powiem ci, że już chyba wszystko widziałem. Wczorajszy kumpel może być jutrzejszym nieboszczykiem. I nie, to nie wina demona. Sami się wykańczamy. Ostatnio zaczynały znikać ostre przedmioty, jak noże z jadalni, skalpele z jednostek medycznych, a nawet szkło z potłuczonych luster. Z niewiadomych powodów pojawili się nieźli psychole na statkach. Niektórzy rżnęli sobie w języku i na skórze jakieś dziwne znaki i symbole. Zwierzęta z „eko-pokładu” były zabijane, a ich krwią obryzgiwano ściany, po których także rysowano wszelkiego rodzaju dziwne słowa, symbole, znaki czy nawet stereotypowe pentagramy. Duża ilość osób ledwo co wytrzymywała psychicznie. Podobno nawet sam imperator też zwariował. Nie wiem, co już o tym myśleć. Jak patrzę przez okno to widzę „oczy” Terratrona. On patrzy na mnie, ja to wiem. Koniec logu.

***

Obserwator wyłączył komputer. Oparł się ciężko na starym fotelu. Metalowe palce chwyciły za mikrofon audio notatnika. Pokój wypełnił nieprzyjemny, sztuczny głos wydobywający się z głośników androida.

- Dwudziesty szósty czerwca, rok trzy tysiące sześćset dwudziesty siódmy. Dziennik mechanika statku zwiadowczego ZAON. Moje imię to Jacob Emanuel Bennet, kiedyś byłem człowiekiem. – Maszyna przerwała. Metalowe palce postukały kilkakrotnie w oparcie fotela. – No… może nie w pełni. Jeszcze za życia byłem w połowie maszyną. Tak zwanym „technołem”. Teraz, nie ma we mnie nic z człowieka oprócz umysłu i - mam nadzieję - duszy. Moja śmierć nastąpiła 16 Czerwca 3616 roku, kiedy to jedna z tych bestii pożarła mnie na moich własnych oczach. Teraz jestem… właśnie, czym jestem? Na pewno jakimś rodzajem robota, tyle wiem. Ledwo co przywrócony do „życia” przez technologię, która teraz została utracona na zawsze. – Ręka androida uderzyła z dużym impetem w oparcie fotela - I dobrze. Nie wiem czy ktoś chciałby podzielić mój los. Zamknięcie na wieczność w metalowej puszce. Moja śmierć nastąpiła podczas ostatniego dnia bombardowania Terratrona. Kiedy to ONI przybyli. Kiedy demon postanowił, że zacznie się bronić. Na początku nikt nie wiedział co się stało. Niezidentyfikowane istoty wkroczyły na statek. Jak? Tego prawdopodobnie nikt nie wie. Po prostu pojawiały się znikąd w blasku czerwonych i zielonych płomieni. Wyskakiwały ze ścian, pełzły po suficie, przebijały się przez pancerne drzwi i – co najgorsze – korzystały z tej samej magii, którą władali magowie. Ich taktyka była bardzo prosta. Wyskakiwali ze ścian i od razu robili sobie ucztę na jeszcze żywych ciałach członków załogi. Tak właśnie i ja zginąłem, pożerany i rozrywany żywcem na kawałki przez ostre jak noże zęby jakiejś czerwonej, rogatej bestii. Na szczęście potwór nie mógł przetrawić chipów, które zawierały „kopię zapasową” mojej pamięci. Wiele tygodni składali mnie do kupy w tą metalową postać, którą aktualnie posiadam. Niedawno dowiedziałem się, że minęło kilka miesięcy od mojej śmierci do „wskrzeszenia”. Od tamtego czasu wiele się zdarzyło. – Zrobił kolejną przerwę. Mechaniczne stukanie było jedynym słyszalnym dźwiękiem w pokoju. – Armada, w której służyłem, została całkowicie unicestwiona. Terratron w końcu zaatakował i zniszczył całą flotę. Niewielu zdołało uciec przed szałem kosmicznego demona. W katastrofie zginęła głowa państwa, Imperator, oraz większość z rodu władców. Książęta, politycy, prawie wszystkich zmasakrowano. Tamtego dnia przestrzeń kosmiczna była wypełniona czerwoną mgłą, wrakami statków i orbitującymi wokół nich kośćmi poległych. Dalsze zdarzenia wytłumaczono mi pobieżnie.
Ludzkość odizolowała się w porozrzucanych po całej galaktyce enklawach. Nasze Imperium upadło... choć nie każdy jest jeszcze tego świadom. Wszystko to za sprawą sprytnej maskarady. Otóż, na zgliszczach imperium powstała pewna organizacja zwana „Radą Filozofów”. Składa się ona z generałów, weteranów wojennych oraz magów, którzy brali udział w walce z Terratronem. Terratron…
. – Maszyna zakryła swoją „twarz” rękoma - których nie rozpoznawała, które były dla niej obce - w geście rozpaczy. Metalowe palce przejeżdżając po powierzchni maski, służącej za twarz robota, wydały nieprzyjemny, zgrzytliwy dźwięk. – Terratron… dowiedziałem się, że podobno w dniach swych narodzin zniszczył całą Terra Prime, „Matkę Ziemię”. Kolebkę ludzkiego istnienia. Nie dziwię się już dlaczego imperator rozkazał wykonać tak nieprzemyślany atak. Założę się, że ten pojedynczy człowiek zgubił nas wszystkich z powodu zemsty. Chciał zniszczyć demona w akcie zwykłej zemsty. Aż wierzyć mi się nie chce. Teraz Filozofowie zastępują tego nierozważnego człowieka. Ponoć trzymają społeczność galaktyczną w nadziei, że imperium jeszcze istnieje i jedynie straciło kontakt z enklawami. Wydaje mi się, że ofiarują pomoc i ochronę dla tych, którzy ofiarują żywność i surowce. Jednak sądzę, że raczej szukają ratunku lub ucieczki przed nieuniknioną zgubą ze strony demonów. – Z głośników maszyny wydobył się jakiś dziwny, elektroniczny dźwięk. Ni to śmiech, ni to płacz, bardziej chrzęst i szum.- Wraz z załogą statku badawczo zwiadowczego „ZAON” zostałem wysłany z misją ratunkową. Naszym zadaniem jest znalezienie okrętu Victoria, który zaginął w okolicach złowieszczej bazy Anubis 8. Nasza podróż trwa już kilka dni. Żadnych komplikacji. Kapitan niedługo rozporządzi otwarcie wrót teleportacyjnych. – Android wstał z fotela. Podszedł do okna i wpatrywał się swoimi mechanicznymi oczyma w mroczny bezkres kosmosu. – Koniec logu. – Metalowa dłoń wyłączyła audio notatnik.

***


Witam na mojej nowej sesji „The edge of a coin”!

Będzie to sesja praktycznie w pełni storrytelling w klimatach S-F zmieszanych lekko z mistycyzmem spotykanym w Fantasy.

Jeśli przeczytaliście mój przesadnie duży wstęp to wiecie jaka jest sytuacja na świecie. Postacie graczy będą należeć do ośmioosobowej załogi wyżej wspomnianego statku. Potrzebuję od trzech do pięciu graczy, którzy nie zrezygnują z gry w połowie scenariusza, będą odpowiadać regularnie oraz wcielą się w jedne z następujących ról:

-Kapitan
-Pilot statku
-Pilot mecha
-Mag
-Medyk, naukowiec
-Ksiądz
-Komandos, weteran wojenny

Jeśli chcecie, by wasze postacie miały jakiekolwiek modyfikacje mechaniczne czy genetyczne to musicie przedyskutować tą sprawę ze mną na GG.

Planuję, że postacie graczy są załogą statku ZAON od pewnego czasu, więc nabrali już do siebie zaufania i zdążyli się trochę zaprzyjaźnić. Nie chcę „psycholi chcących wymordować załogę po wielu latach przyjaźni.” Jeśli postacie mają oszaleć to w trakcie sesji >]

Dobrze też by było, gdyby gracze pogadali ze sobą przed sesją, by móc lepiej odegrać relacje między członkami załogi.

Karta postaci ma przedstawiać:
-Wygląd postaci
-Opis charakteru (im bogatszy tym lepszy)
-Historię postaci
-Minimum 3 wady (które utrudniają życie postaci) i 2 zalety postaci (które z kolei ułatwiają życie). Jeśli wasza postać jest niesamowicie silna, zaznaczcie to tutaj. Jeżeli postać to kompletny idiota, zaznaczcie to tutaj. Możecie dodać sobie jedną zaletę za cenę jednej wady. Fobie i lekkie zaburzenia psychiczne mile widziane.

Chętnych do gry proszę o przedyskutowanie karty postaci ze mną na GG: 1061020
"But I don't want to go among mad people," said Alice. "Oh, you can't help that," said the cat. "We're all mad here."
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Sergi »

To jak juz rozmawialismy, zgłaszam się i przygotuje karte kapitana;]
Elendor E'lisef
Pomywacz
Posty: 51
Rejestracja: środa, 17 listopada 2004, 18:18
Numer GG: 0
Lokalizacja: Milendear
Kontakt:

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Elendor E'lisef »

Zgłasza się ksiądz. Karta w toku...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: BlindKitty »

Pilot mecha.
Nareszcie! :D
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Gabriel-The-Cloud
Marynarz
Marynarz
Posty: 348
Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
Numer GG: 5181070
Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Gabriel-The-Cloud »

Ja ci już mówiłam, że ściągniesz mnie sobie na głowę ;) Pilot statku, zgłasza się.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Ojciec Mróz »

hmm, historia mniodzio :) jeśli można jeszcze się przyłączyć to ja poproszę o możliwość zagrania komandosa :)
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
dr.SensibilityBustle
Pomywacz
Posty: 36
Rejestracja: poniedziałek, 14 lipca 2008, 21:16
Numer GG: 0

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: dr.SensibilityBustle »

Zgłasza się pilot mecha ;)
dr Sensibility Buste, dr fil. mag., bak. ling. el., aktualnie prywatny tłumacz w umyśle Tiffany Obolałej...Po prostu...DOKTORek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: BlindKitty »

Czyżby szykował się konflikt o stanowisko pilota 'Mecha? Mitsuhide "Łysy" Akechi już jest na ukończeniu...
...Załogo, ucz się migowego, bo jest niemową ;)
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Rodryg
Pomywacz
Posty: 28
Rejestracja: środa, 23 kwietnia 2008, 19:24
Numer GG: 4240867

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Rodryg »

Mag się zgłasza, wkrótce dokończę kartę.
dr.SensibilityBustle
Pomywacz
Posty: 36
Rejestracja: poniedziałek, 14 lipca 2008, 21:16
Numer GG: 0

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: dr.SensibilityBustle »

Spoko BlindKitty, pierwszy wybrales pilota mecha wiec jest Twój :), zostala jedna profesja czyli naukowiec, ją wybieram :D.
dr Sensibility Buste, dr fil. mag., bak. ling. el., aktualnie prywatny tłumacz w umyśle Tiffany Obolałej...Po prostu...DOKTORek
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Azrael »

Jeśli ktoś zrezygnuje, prosiłbym o powiadomienie mnie... chętnie zagram każdą postać poza magiem.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Fenrisulfr
Pomywacz
Posty: 34
Rejestracja: niedziela, 13 kwietnia 2008, 19:06
Numer GG: 1061020

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Fenrisulfr »

Okey... zgłosiło się dużo chętnych.

Dobra. Ogłaszam, że przyjmuję 5 (może 6) najlepszych kart postaci.

Blind jak na razie jest na prowadzeniu (Bardzo podoba mi się pomysł. Oryginalny - ale nie zbyt dziwny i przesadzony).

W takim razie wysyłajcie dalej karty. ;]
"But I don't want to go among mad people," said Alice. "Oh, you can't help that," said the cat. "We're all mad here."
Almirith D'sselar
Szczur Lądowy
Posty: 1
Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 01:05
Numer GG: 0

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Almirith D'sselar »

Medyk/Naukowiec zglasza sie.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Storrytelling] "The edge of a coin."

Post autor: Mekow »

Widzę, że są już dwie osoby na medyka/naukowca, a ze mną to już trzy. Może przyjmij dwie karty - po jedną na każdą z tych profesji ;)
Jeśli tak, to pisze się na naukowca i wyślę kartę (zaczekam z tym na decyzję).


PS. Moje GG zostało w Polsce i nie mam go obecnie. Zostaje meil, ewentualnie PW.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Zablokowany